Pierwszy w Polce hotel amerykańskiej sieci Hilton Garden Inn (HGI) zostanie otwarty wiosną przyszłego roku w Krakowie. W sumie w ciągu najbliższych lat koncern Hilton zamierza uruchomić w naszym kraju siedem obiektów o różnym standardzie.
Jak poinformował wiceprezes do spraw rozwoju sieci Hilton w Europie Centralnej Urlich Widmer, koncern, który posiada już luksusowy obiekt Hilton w Warszawie, uruchomi siedem nowych hoteli pod trzema markami: luksusową Hilton oraz pozycjonowanymi niżej Doubletree by Hilton oraz Hilton Garden Inn.
W przyszłym roku planowane jest otwarcie dwóch obiektów: hotelu biznesowego HGI w Krakowie oraz Hiltona w Gdańsku. Kolejne hotele będą otwierane m.in. w Warszawie, Rzeszowie, Wrocławiu w latach 2011-2012.
- Polska jest jednym z kluczowych europejskich rynków dla rozwoju sieci Hilton - zaznaczył Widmer. Inne strategiczne rynki to: Niemcy, Włochy, Rosja, Hiszpania i Portugalia, Turcja, Wielka Brytania i Irlandia.
Według niego koncern wyłonił w Polsce około 20 lokalizacji, gdzie z powodzeniem mogłyby funkcjonować średniej klasy obiekty sieci HGI.
Nie oznacza to jednak, że one tam powstaną.
Hilton Garden Inn w Krakowie będzie hotelem średniej klasy przeznaczonym przede wszystkim dla gości biznesowych. Jego otwarcie planowane jest na kwiecień przyszłego roku. Będzie to 500. obiekt tej sieci na świecie.
Hotel działający na zasadzie franczyzy powstanie w centrum miasta, na lewym brzegu Wisły. Sześciopiętrowy budynek będzie dysponował 154 pokojami, czterema salami konferencyjnymi, restauracją oraz parkingiem podziemnym i naziemnym na blisko 80 pojazdów.
Źródło: money.pl
Apartamenty nad morzem
Szum morza, piaszczyste plaże, malownicze wschody i zachody słońca… Są osoby, które od urodzenia mogą cieszyć się takimi widokami. Inni wybierają nadmorskie miejscowości jako cel swego wakacyjnego odpoczynku. Możemy zatrzymać się w nich tylko na chwilę albo skusić się na inwestycję w nieruchomość na wybrzeżu. Nie wiąże się to wcale z przeprowadzką do innego miasta – „drugi dom” to coraz bardziej popularny sposób lokowania środków finansowych.
Przyjemne z pożytecznym – to najlepsze określenie tego typu inwestycji. Można ją bowiem wykorzystać przez część roku dla własnych potrzeb, a później przeznaczyć dla turystów i czerpać zyski z tytułu wynajmu apartamentu czy pokoju.
Spacerując po nadmorskich miejscowościach nie sposób nie zauważyć reklam zachęcających do kupna nieruchomości. Potencjalnych klientów kuszą zarówno już te zrealizowane inwestycje, jak i wizualizacje kolejnych. 200, 150, 100, 50, 20 metrów od morza – to najbardziej rzucająca się informacja we wszelkiego rodzaju reklamach.
fot. Materiały inwestora
Marine Hotel&Appartements w Kołobrzegu – połączenie apartamentu wakacyjnego ze standardem luksusowego hotelu, Baltic Park Plaża w Świnoujściu – kompleks 7 budynków o charakterze willi miejskich, Playa Baltis – inwestycja, która powstanie tuż przy promenadzie w Międzyzdrojach, Willa Aqua w Juracie – luksusowe apartamenty w pobliżu popularnej promenady ciągnącej się od Zatoki Puckiej aż do otwartego morze – to tylko wybrane przykłady nowoczesnych inwestycji nadmorskich. Ceny wakacyjnych apartamentów wahają się od 6 tys. PLN/mkw. do kilkunastu tysięcy PLN/mkw. Wszystko zależy od prestiżu danej miejscowości, lokalizacji samej inwestycji i standardu jej wyposażenia.
W ofercie znajdują się również domy o niewielkiej powierzchni – w zabudowie jednorodzinnej, bliźniaczej lub szeregowej. „Dom za cenę apartamentu” – zainteresowani zakupem nieruchomości nad morzem rozważą pewnie i taką propozycję.
Powstające inwestycje zmieniają oblicze kurortów nadmorskich. Zwłaszcza, że za nimi idzie też budowa infrastruktury: dróg dojazdowych, chodników, promenady itd. Powoli nadrabiamy zaległości – widać to chociażby w Świnoujściu, w Dzielnicy Nadmorskiej. Miasto położone jest tuż obok trzech niemieckich kurortów połączonych promenadą, z której mogą korzystać nie tylko piesi, ale również rowerzyści. U nas wciąż takich rozwiązań brakuje. Ważne jednak, że inwestycji jest coraz więcej. Im atrakcyjniejsze będą nasze miejscowości, tym więcej turystów będzie je odwiedzało.
Apartamenty nad morzem to atrakcyjna propozycja nie tylko dla inwestorów, ale także dla turystów. Z reguły apartamenty są w pełni umeblowane i wyposażone, co zapewnia komfortowy odpoczynek. Dla wielu nieubłaganie kończy się wakacyjny okres, ale można już pomyśleć, by podczas jesiennego weekendu albo przyszłorocznego urlopu zamieszkać nad morzem chociaż na chwilę.
Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl dom.pl
Apartamenty nad morzem
Szum morza, piaszczyste plaże, malownicze wschody i zachody słońca… Są osoby, które od urodzenia mogą cieszyć się takimi widokami. Inni wybierają nadmorskie miejscowości jako cel swego wakacyjnego odpoczynku. Możemy zatrzymać się w nich tylko na chwilę albo skusić się na inwestycję w nieruchomość na wybrzeżu. Nie wiąże się to wcale z przeprowadzką do innego miasta – „drugi dom” to coraz bardziej popularny sposób lokowania środków finansowych.
Przyjemne z pożytecznym – to najlepsze określenie tego typu inwestycji. Można ją bowiem wykorzystać przez część roku dla własnych potrzeb, a później przeznaczyć dla turystów i czerpać zyski z tytułu wynajmu apartamentu czy pokoju.
Spacerując po nadmorskich miejscowościach nie sposób nie zauważyć reklam zachęcających do kupna nieruchomości. Potencjalnych klientów kuszą zarówno już te zrealizowane inwestycje, jak i wizualizacje kolejnych. 200, 150, 100, 50, 20 metrów od morza – to najbardziej rzucająca się informacja we wszelkiego rodzaju reklamach.
fot. Materiały inwestora
Marine Hotel&Appartements w Kołobrzegu – połączenie apartamentu wakacyjnego ze standardem luksusowego hotelu, Baltic Park Plaża w Świnoujściu – kompleks 7 budynków o charakterze willi miejskich, Playa Baltis – inwestycja, która powstanie tuż przy promenadzie w Międzyzdrojach, Willa Aqua w Juracie – luksusowe apartamenty w pobliżu popularnej promenady ciągnącej się od Zatoki Puckiej aż do otwartego morze – to tylko wybrane przykłady nowoczesnych inwestycji nadmorskich. Ceny wakacyjnych apartamentów wahają się od 6 tys. PLN/mkw. do kilkunastu tysięcy PLN/mkw. Wszystko zależy od prestiżu danej miejscowości, lokalizacji samej inwestycji i standardu jej wyposażenia.
W ofercie znajdują się również domy o niewielkiej powierzchni – w zabudowie jednorodzinnej, bliźniaczej lub szeregowej. „Dom za cenę apartamentu” – zainteresowani zakupem nieruchomości nad morzem rozważą pewnie i taką propozycję.
Powstające inwestycje zmieniają oblicze kurortów nadmorskich. Zwłaszcza, że za nimi idzie też budowa infrastruktury: dróg dojazdowych, chodników, promenady itd. Powoli nadrabiamy zaległości – widać to chociażby w Świnoujściu, w Dzielnicy Nadmorskiej. Miasto położone jest tuż obok trzech niemieckich kurortów połączonych promenadą, z której mogą korzystać nie tylko piesi, ale również rowerzyści. U nas wciąż takich rozwiązań brakuje. Ważne jednak, że inwestycji jest coraz więcej. Im atrakcyjniejsze będą nasze miejscowości, tym więcej turystów będzie je odwiedzało.
Apartamenty nad morzem to atrakcyjna propozycja nie tylko dla inwestorów, ale także dla turystów. Z reguły apartamenty są w pełni umeblowane i wyposażone, co zapewnia komfortowy odpoczynek. Dla wielu nieubłaganie kończy się wakacyjny okres, ale można już pomyśleć, by podczas jesiennego weekendu albo przyszłorocznego urlopu zamieszkać nad morzem chociaż na chwilę.
Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl dom.pl
Czy inwestycja w ziemię się opłaca?
W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
nwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.
Aby stać się posiadaczem ziemskim nie są konieczne ogromne nakłady finansowe.
Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt
Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później – w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.
Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.
Horyzonty czasowe inwestycji
Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.
(Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego)
Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.
Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.
Cenna polska ziemia
Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.
Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.
Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions:
- Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie – na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.
W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.
Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.
(Rys.1 Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa)
Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych
Czy inwestycja w ziemię się opłaca?
W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
nwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.
Aby stać się posiadaczem ziemskim nie są konieczne ogromne nakłady finansowe.
Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt
Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później – w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.
Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.
Horyzonty czasowe inwestycji
Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.
(Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego)
Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.
Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.
Cenna polska ziemia
Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.
Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.
Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions:
- Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie – na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.
W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.
Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.
(Rys.1 Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa)
Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych
Rynek kredytów – czy mamy odwilż?
W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?
Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:
- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.
Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.
Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?
Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:
- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.
W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.
Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem
Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.
Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:
- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.
Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.
Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego www.dom.pl
Rynek kredytów – czy mamy odwilż?
W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?
Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:
- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.
Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.
Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?
Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:
- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.
W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.
Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem
Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.
Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:
- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.
Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.
Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego www.dom.pl
Duńczycy budują na Mokotowie
Jak donosi „Gazeta Prawna”, duński deweloper – Sjaelso na I połowę 2010 r. planuje rozpoczęcie budowy I etapu biurowca Tower Terraces. Budynek został zaprojektowany przez duńską pracownię architektoniczną Schmidt Hammer Lassem. Gmach biurowca ma stanąć przy skrzyżowaniu ulic Domaniewskiej i Postępu na Służewcu Przemysłowym.
Pod wynajem przeznaczone będzie około 28 tys. m kw. – czytamy dalej. Oprócz lokalu, który będzie najmowany, do dyspozycji pozostaną zielone tarasy zaprojektowane na każdej kondygnacji budynku. Budynek będzie wyposażony m.in. w klimatyzację z kontrolą wilgotności. Planowane są również sale konferencyjne do wynajęcia, podziemny parking, restauracje, kawiarnie i sklepy.
Duńczycy w pobliżu opisanej inwestycji planują już drugą. Nowe biura mają stanąć przy ul. Postępu 22 – informuje gazeta. Tym razem projekt ma się składać z dwóch budynków: 7-piętrowego (zbudowanego ze szkła) i 12-piętrowego (ze szkła i ciemnego kamienia). Każdy z budynków ma mieć restauracje, kawiarnie, sklepy i punkty usługowe – podaje dziennik.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Duńczycy budują na Mokotowie
Jak donosi „Gazeta Prawna”, duński deweloper – Sjaelso na I połowę 2010 r. planuje rozpoczęcie budowy I etapu biurowca Tower Terraces. Budynek został zaprojektowany przez duńską pracownię architektoniczną Schmidt Hammer Lassem. Gmach biurowca ma stanąć przy skrzyżowaniu ulic Domaniewskiej i Postępu na Służewcu Przemysłowym.
Pod wynajem przeznaczone będzie około 28 tys. m kw. – czytamy dalej. Oprócz lokalu, który będzie najmowany, do dyspozycji pozostaną zielone tarasy zaprojektowane na każdej kondygnacji budynku. Budynek będzie wyposażony m.in. w klimatyzację z kontrolą wilgotności. Planowane są również sale konferencyjne do wynajęcia, podziemny parking, restauracje, kawiarnie i sklepy.
Duńczycy w pobliżu opisanej inwestycji planują już drugą. Nowe biura mają stanąć przy ul. Postępu 22 – informuje gazeta. Tym razem projekt ma się składać z dwóch budynków: 7-piętrowego (zbudowanego ze szkła) i 12-piętrowego (ze szkła i ciemnego kamienia). Każdy z budynków ma mieć restauracje, kawiarnie, sklepy i punkty usługowe – podaje dziennik.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Luksusowe apartamenty w Śródmieściu
Przed świętami powinna rozpocząć się budowa apartamentowca Rezydencja Foksal. Stanie on w miejscu rozebranego budynku kina Skarpa przy ul. Kopernika. Deweloper, fundusz BBI Development, uzyskał finansowanie na realizację projektu i podpisał umowę z generalnym wykonawcą – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, dopiero w ubiegłym tygodniu funduszowi udało się porozumieć z Bankiem Polskiej Spółdzielczości. BBI otrzymał 30 mln zł, więc mógł podpisać umowę z generalnym wykonawcą prac, czyli ze spółką Karmar z francuskiej grupy Bouygues, która zainkasuje 38,6 mln złotych. Umowa przewiduje, że generalny wykonawca będzie mógł wejść na plac budowy w grudniu tego roku.
Kamienicę zaprojektował zespół z pracowni architektonicznej firmy Juvenes – donosi gazeta. W apartamentowcu na czterech piętrach znajdzie się 30 luksusowych mieszkań. Będą wystawione na sprzedaż w momencie rozpoczęcia prac, na razie można je jedynie rezerwować. Średnia powierzchnia mieszkań wyniesie 110 m kw., a sprzedawane będą w cenie od 20 do 30 tys. zł za metr. Do dyspozycji lokatorów będzie basen, jacuzzi, gabinety kosmetyczne i odnowy oraz salę do squasha.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Luksusowe apartamenty w Śródmieściu
Przed świętami powinna rozpocząć się budowa apartamentowca Rezydencja Foksal. Stanie on w miejscu rozebranego budynku kina Skarpa przy ul. Kopernika. Deweloper, fundusz BBI Development, uzyskał finansowanie na realizację projektu i podpisał umowę z generalnym wykonawcą – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, dopiero w ubiegłym tygodniu funduszowi udało się porozumieć z Bankiem Polskiej Spółdzielczości. BBI otrzymał 30 mln zł, więc mógł podpisać umowę z generalnym wykonawcą prac, czyli ze spółką Karmar z francuskiej grupy Bouygues, która zainkasuje 38,6 mln złotych. Umowa przewiduje, że generalny wykonawca będzie mógł wejść na plac budowy w grudniu tego roku.
Kamienicę zaprojektował zespół z pracowni architektonicznej firmy Juvenes – donosi gazeta. W apartamentowcu na czterech piętrach znajdzie się 30 luksusowych mieszkań. Będą wystawione na sprzedaż w momencie rozpoczęcia prac, na razie można je jedynie rezerwować. Średnia powierzchnia mieszkań wyniesie 110 m kw., a sprzedawane będą w cenie od 20 do 30 tys. zł za metr. Do dyspozycji lokatorów będzie basen, jacuzzi, gabinety kosmetyczne i odnowy oraz salę do squasha.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce
Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.
Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.
Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widząprzy tym konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).
Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.
Źródło: KRN.pl
Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce
Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.
Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.
Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widząprzy tym konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).
Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.
Źródło: KRN.pl
Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009
Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów - 1,3% i Olsztyn – 1,9%.
Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu.
NOWE KREDYTY – marże w dół, ale… Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).
Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.
Kredyty spłacane – chwilo, trwaj Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.
Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.
Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.
Duże staniały, małe niekoniecznie Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj. 5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na 7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na 441 000 PL; cena za m2 wynosząca 5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.
W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..
Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te wciąż cieszą się największym popytem.
Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608 unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.
Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance
an inwestycje.pl
Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009
Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów - 1,3% i Olsztyn – 1,9%.
Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu.
NOWE KREDYTY – marże w dół, ale… Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).
Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.
Kredyty spłacane – chwilo, trwaj Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.
Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.
Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.
Duże staniały, małe niekoniecznie Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj. 5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na 7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na 441 000 PL; cena za m2 wynosząca 5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.
W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..
Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te wciąż cieszą się największym popytem.
Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608 unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.
Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance
an inwestycje.pl
Ogólnopolski raport o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości
Po raz pierwszy Związek Banków Polskich zdecydował się przygotować kompleksowy raport na temat rynku kredytowego oraz rynku nieruchomości. Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.
O ile dane dotyczące sytuacji na rynku kredytowym są regularnie publikowane przez ZBP, tym razem przeanalizowano także informacje dotyczące cen transakcyjnych nieruchomości, na które zaciągane są kredyty. Dane te pokazują, że przez ostatni rok ceny transakcyjne zakupu nieruchomości stabilizują się. ... więcej informacji w załączniku PDF na www.inwestycje.pl Krajowy Rynek Nieruchomości
kg
Ogólnopolski raport o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości
Po raz pierwszy Związek Banków Polskich zdecydował się przygotować kompleksowy raport na temat rynku kredytowego oraz rynku nieruchomości. Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.
O ile dane dotyczące sytuacji na rynku kredytowym są regularnie publikowane przez ZBP, tym razem przeanalizowano także informacje dotyczące cen transakcyjnych nieruchomości, na które zaciągane są kredyty. Dane te pokazują, że przez ostatni rok ceny transakcyjne zakupu nieruchomości stabilizują się. ... więcej informacji w załączniku PDF na www.inwestycje.pl Krajowy Rynek Nieruchomości
kg
Czekamy na ustawę o aglomeracjach
Sprawniejsze zarządzanie miastem i przyległymi do niego terenami ma zapewnić ustawa metropolitalna, nad którą od dwóch lat pracują posłowie. Na czele aglomeracji będzie stał Związek Gmin i Powiatów, który będzie dostawał pieniądze na zadania mu zlecone, np. wspólne przygotowanie studium zagospodarowania przestrzennego, stworzenie planu funkcjonowania i rozwoju transportu zbiorowego, zarządzanie korytarzami transportowymi, gospodarkę odpadami czy wodno-ściekową, edukację publiczną.
money.pl
Czekamy na ustawę o aglomeracjach
Sprawniejsze zarządzanie miastem i przyległymi do niego terenami ma zapewnić ustawa metropolitalna, nad którą od dwóch lat pracują posłowie. Na czele aglomeracji będzie stał Związek Gmin i Powiatów, który będzie dostawał pieniądze na zadania mu zlecone, np. wspólne przygotowanie studium zagospodarowania przestrzennego, stworzenie planu funkcjonowania i rozwoju transportu zbiorowego, zarządzanie korytarzami transportowymi, gospodarkę odpadami czy wodno-ściekową, edukację publiczną.
money.pl
Rząd USA walczy o kredyty hipoteczne
Amerykański rząd chce zmusić banki do obniżenia rat kredytów hipotecznych. Jeżeli instytucje finansowe nie wyjdą naprzeciw właścicielom nieruchomości, nie dostaną od rządu ani centa.
Prezydent Barack Obama zwiększa presję na banki hipoteczne. Chce, by banki obniżyły właścicielom nieruchomości raty za kredyty hipoteczne. - Rząd poinformuje, w jaki sposób można to osiągnąć - powiedziała rzecznik ministerstwa finansów. Jednocześnie nie wykluczyła dalszej pomocy ze strony państwa.
Wysoki rangą urzędnik ministerstwa finansów zarzucił bankom brak gotowości do długotrwałego obniżenia płatności dłużnikom. - Banki nie robią wystarczająco dobrze tego, co powinny - powiedział Michael Barr z Departamentu Skarbu w rozmowie z New York Times.
Rząd będzie próbował piętnować publicznie instytucje, które mimo otrzymania państwowej pomocy nie wychodzą naprzeciw dłużnikom. - Nie otrzymają od rządu ani centa, dopóki coś się nie ruszy - powiedział Barr.
Z powodu załamania na rynku nieruchomości, rząd USA uruchomił program mający na celu obniżenie rat kredytów hipotecznych. Ma to powstrzymać falę egzekucji sądowych wobec niewypłacalnych kredytobiorców.
Zanim raty zostaną trwale obniżone, koncepcja przewiduje uruchomienie fazy testowej. Jak dotychczas na obniżenia oprocentowania kredytów zdecydowała się niewiele banków.
- Nie spoczniemy, dopóki większa liczba uczestników biorących udział w programie nie obniży długotrwale rat hipotecznych także po zakończeniu fazy testowej - powiedziała rzecznik prezydenta Baracka Obamy. Rząd jest gotów dostosować odpowiednio program.
money.pl
Rząd USA walczy o kredyty hipoteczne
Amerykański rząd chce zmusić banki do obniżenia rat kredytów hipotecznych. Jeżeli instytucje finansowe nie wyjdą naprzeciw właścicielom nieruchomości, nie dostaną od rządu ani centa.
Prezydent Barack Obama zwiększa presję na banki hipoteczne. Chce, by banki obniżyły właścicielom nieruchomości raty za kredyty hipoteczne. - Rząd poinformuje, w jaki sposób można to osiągnąć - powiedziała rzecznik ministerstwa finansów. Jednocześnie nie wykluczyła dalszej pomocy ze strony państwa.
Wysoki rangą urzędnik ministerstwa finansów zarzucił bankom brak gotowości do długotrwałego obniżenia płatności dłużnikom. - Banki nie robią wystarczająco dobrze tego, co powinny - powiedział Michael Barr z Departamentu Skarbu w rozmowie z New York Times.
Rząd będzie próbował piętnować publicznie instytucje, które mimo otrzymania państwowej pomocy nie wychodzą naprzeciw dłużnikom. - Nie otrzymają od rządu ani centa, dopóki coś się nie ruszy - powiedział Barr.
Z powodu załamania na rynku nieruchomości, rząd USA uruchomił program mający na celu obniżenie rat kredytów hipotecznych. Ma to powstrzymać falę egzekucji sądowych wobec niewypłacalnych kredytobiorców.
Zanim raty zostaną trwale obniżone, koncepcja przewiduje uruchomienie fazy testowej. Jak dotychczas na obniżenia oprocentowania kredytów zdecydowała się niewiele banków.
- Nie spoczniemy, dopóki większa liczba uczestników biorących udział w programie nie obniży długotrwale rat hipotecznych także po zakończeniu fazy testowej - powiedziała rzecznik prezydenta Baracka Obamy. Rząd jest gotów dostosować odpowiednio program.
money.pl
Udane zakończenie sezonu
Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło w dniach 21-22 listopada gości i wystawców Targów Mieszkanie i Dom.
Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi Mieszkanie i Dom, zgromadziły blisko stu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.
Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo - usługowe i jak zwykle tereny.
Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.
Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.
Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób i jak twierdzą wystawcy – były to osoby zainteresowane konkretami.
Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.
Udane zakończenie sezonu
Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło w dniach 21-22 listopada gości i wystawców Targów Mieszkanie i Dom.
Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi Mieszkanie i Dom, zgromadziły blisko stu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.
Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo - usługowe i jak zwykle tereny.
Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.
Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.
Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób i jak twierdzą wystawcy – były to osoby zainteresowane konkretami.
Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.
Reportaż z ostatnich Targów "Mieszkanie i Dom" - jesien 2009
Reportaż z ostatnich Targów "Mieszkanie i Dom" - jesien 2009
Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych
Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych
Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Biura na sprzedaż
Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.
Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Biura na sprzedaż
Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.
Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów
Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego.
Nie oddzielajmy projektu Euro 2012 od całości programu inwestycyjnego w kraju – mówił wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński 27 listopada podczas dwudniowej konferencji CEE Financial Hub w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego. Najważniejszym tematem była specyfika sytuacji w Europie Środkowej i Wschodniej – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
Podczas dyskusji na temat inwestycji infrastrukturalnych w Polsce wiceminister Olgierd Dziekoński przyznał, że decyzja o organizacji w Polsce Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012 spowodowała pewne „przesunięcia akcentów" w Programie Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Program będzie realizowany do 2013 r. – zgodnie z perspektywą finansową budżetu UE. W związku z organizacją mistrzostw niektóre inwestycje będą potrzebne wcześniej. Zaznaczył jednak, że po 2012 nie czeka nas „zapaść w inwestycjach". Dodał, że na efekty nowej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym trzeba poczekać, bowiem takie projekty poprzedzone są analizami alternatywnych sposobów finansowania. Obecnie dostępne są środki europejskie – dlatego inwestorzy chętnie korzystają z takiego sposobu finansowania.
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury
Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów
Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego.
Nie oddzielajmy projektu Euro 2012 od całości programu inwestycyjnego w kraju – mówił wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński 27 listopada podczas dwudniowej konferencji CEE Financial Hub w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego. Najważniejszym tematem była specyfika sytuacji w Europie Środkowej i Wschodniej – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
Podczas dyskusji na temat inwestycji infrastrukturalnych w Polsce wiceminister Olgierd Dziekoński przyznał, że decyzja o organizacji w Polsce Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012 spowodowała pewne „przesunięcia akcentów" w Programie Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Program będzie realizowany do 2013 r. – zgodnie z perspektywą finansową budżetu UE. W związku z organizacją mistrzostw niektóre inwestycje będą potrzebne wcześniej. Zaznaczył jednak, że po 2012 nie czeka nas „zapaść w inwestycjach". Dodał, że na efekty nowej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym trzeba poczekać, bowiem takie projekty poprzedzone są analizami alternatywnych sposobów finansowania. Obecnie dostępne są środki europejskie – dlatego inwestorzy chętnie korzystają z takiego sposobu finansowania.
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury
Australijczycy mają największe domy na świecie
Australijczycy przegonili Amerykanów pod względem przeciętnej powierzchni domów i zajmują obecnie pod tym względem pierwsze miejsce na świecie - wynika z raportu Commonwealth Bank of Australia, o którym informuje w poniedziałek agencja Reutera.
Badanie wykazało, że w ciągu ostatnich 10 lat przeciętna powierzchnia australijskich domów i mieszkań wzrosła o 10 proc. i wynosi obecnie 214,6 metra kwadratowego, czyli niemal trzykrotnie więcej niż w Wielkiej Brytanii.
Jednocześnie powierzchnia nowo budowanych domów i mieszkań w Stanach Zjednoczonych spadła w ostatnim roku po raz pierwszy od dekady - z 212 do 201,5 metra kwadratowego.
W Europie największe domy i mieszkania buduje się w Danii. Przeciętnie mają one 137 metrów kwadratowych powierzchni. Kolejne miejsca zajmują Grecja z 126 i Holandia ze 115,5 metra.
(PAP)
money.pl
Australijczycy mają największe domy na świecie
Australijczycy przegonili Amerykanów pod względem przeciętnej powierzchni domów i zajmują obecnie pod tym względem pierwsze miejsce na świecie - wynika z raportu Commonwealth Bank of Australia, o którym informuje w poniedziałek agencja Reutera.
Badanie wykazało, że w ciągu ostatnich 10 lat przeciętna powierzchnia australijskich domów i mieszkań wzrosła o 10 proc. i wynosi obecnie 214,6 metra kwadratowego, czyli niemal trzykrotnie więcej niż w Wielkiej Brytanii.
Jednocześnie powierzchnia nowo budowanych domów i mieszkań w Stanach Zjednoczonych spadła w ostatnim roku po raz pierwszy od dekady - z 212 do 201,5 metra kwadratowego.
W Europie największe domy i mieszkania buduje się w Danii. Przeciętnie mają one 137 metrów kwadratowych powierzchni. Kolejne miejsca zajmują Grecja z 126 i Holandia ze 115,5 metra.
(PAP)
money.pl
W jaki sposób przejąć mieszkanie komunalne
Po śmierci najemcy mieszkania komunalnego jego rodzina może ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu.
Zmarła osobo pozostawiła w testamencie mieszkanie swojemu jedynemu wnukowi.
– Czy zameldowanie w odziedziczonym mieszkaniu umożliwi przejęcie mieszkania – pyta pan Cezary z Elbląga.
Tak. Zgodnie z art. 691 kodeksu cywilnego w razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego w stosunek najmu lokalu wstępują: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, a także osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą. Aby wnuk mógł ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu, koniecznym warunkiem musi być jego alimentowanie przez zmarłego dziadka. Dodatkowo należy pamiętać, że osoby te, w tym również alimentowany wnuk, wstąpią w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lokalu do chwili jego śmierci. W przeciwnym wypadku stosunek najmu lokalu mieszkalnego wygasa.
Równocześnie osoby, które wstąpiły w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, są uprawnione do wypowiedzenia umowy najmu z zachowaniem terminów ustawowych, chociażby była ona zawarta na czas oznaczony. W razie wypowiedzenia stosunku najmu przez niektóre z tych osób stosunek ten wygasa względem osób, które go wypowiedziały. W praktyce samo zameldowanie może nie wystarczyć do przejęcia mieszkania. Jest ono bowiem poświadczeniem stanu faktycznego. Może się wprawdzie przydać, jako dowód zamieszkiwania w danym lokalu. Nie jest to jednak dowód jedyny. Gmina sprawdza bowiem, czy dana osoba faktycznie prowadziła wspólne gospodarstwo domowe z najemcą przed jego śmiercią, a więc przykładowo, czy miała tam swoje rzeczy, nocowała. W tym celu przeprowadza wywiad środowiskowy, np. pyta sąsiadów zmarłego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
W jaki sposób przejąć mieszkanie komunalne
Po śmierci najemcy mieszkania komunalnego jego rodzina może ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu.
Zmarła osobo pozostawiła w testamencie mieszkanie swojemu jedynemu wnukowi.
– Czy zameldowanie w odziedziczonym mieszkaniu umożliwi przejęcie mieszkania – pyta pan Cezary z Elbląga.
Tak. Zgodnie z art. 691 kodeksu cywilnego w razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego w stosunek najmu lokalu wstępują: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, a także osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą. Aby wnuk mógł ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu, koniecznym warunkiem musi być jego alimentowanie przez zmarłego dziadka. Dodatkowo należy pamiętać, że osoby te, w tym również alimentowany wnuk, wstąpią w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lokalu do chwili jego śmierci. W przeciwnym wypadku stosunek najmu lokalu mieszkalnego wygasa.
Równocześnie osoby, które wstąpiły w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, są uprawnione do wypowiedzenia umowy najmu z zachowaniem terminów ustawowych, chociażby była ona zawarta na czas oznaczony. W razie wypowiedzenia stosunku najmu przez niektóre z tych osób stosunek ten wygasa względem osób, które go wypowiedziały. W praktyce samo zameldowanie może nie wystarczyć do przejęcia mieszkania. Jest ono bowiem poświadczeniem stanu faktycznego. Może się wprawdzie przydać, jako dowód zamieszkiwania w danym lokalu. Nie jest to jednak dowód jedyny. Gmina sprawdza bowiem, czy dana osoba faktycznie prowadziła wspólne gospodarstwo domowe z najemcą przed jego śmiercią, a więc przykładowo, czy miała tam swoje rzeczy, nocowała. W tym celu przeprowadza wywiad środowiskowy, np. pyta sąsiadów zmarłego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Za brak kontroli budynku właściciel zapłaci karę
Dziś upływa termin na przeprowadzenie kontroli budynków o powierzchni większej niż 2 tys. mkw. Właścicielom i zarządcom, którzy tego obowiązku nie wykonają, grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku.
Dziś upływa termin dla właścicieli i zarządców wielkopowierzchniowych budynków, jak np. hale, centra handlowe, szkoły, szpitale czy urzędy, w którym powinni oni dokonać ich okresowych kontroli. Do końca dzisiejszego dnia obowiązkowej kontroli powinny być poddane wszystkie budynki, których powierzchnia zabudowy przekracza 2 tys. mkw., oraz inne obiekty o powierzchni dachów co najmniej 1 tys. mkw. Powierzchnia dachu powinna być liczona jako powierzchnia jego rzutu na płaszczyznę poziomą. Jeżeli jednak budynki wchodzące w skład kompleksu mają własną książkę obiektu budowlanego, to powierzchnia dachu powinna być liczona dla każdego budynku oddzielnie. Kompleks budynków będzie zatem podlegał kontroli jedynie wówczas, gdy powierzchnia poszczególnych budynków wchodzących w jego skład będzie przekraczała 2 tys. mkw.
– O przeprowadzonej kontroli należy poinformować powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, przesyłając protokół z jej wynikami – mówi Małgorzata Mazur, były wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Katowicach.
– W praktyce nikt nie wie, jaki procent obiektów jest poddawany obowiązkowym kontrolom – dodaje.
Obowiązkowa kontrola powinna objąć nie tylko budynek, lecz również budowlę i instalację narażoną na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujące podczas użytkowania. Sprawdzone powinny być również instalacje i urządzenia służące ochronie środowiska oraz instalacje gazowe i przewody kominowe.
– Niestety, nie ma określonych jednoznacznie przepisów dotyczących prowadzenia kontroli i zawartości protokołu z jej przebiegu – mówi Małgorzata Mazur.
– Brak przepisów wykonawczych jest dużym utrudnieniem dla wykonujących kontrole, jak i właścicieli lub zarządców, którzy nie mają wykształcenia budowlanego i nie potrafią ocenić, czy kontrola została wykonana fachowo – wyjaśnia.
Właściciele lub zarządcy za brak kontroli mogą zostać ukarani grzywną nie niższą niż 100 stawek dziennych, karą ograniczenia wolności, a nawet karą pozbawienia wolności do roku.
1113 katastrof budowlanych stwierdził nadzór budowlany w 2008 roku
Podstawa prawna
Art. 62 ustawy z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (Dz.U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 z późn. zm.).
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-11-30
Za brak kontroli budynku właściciel zapłaci karę
Dziś upływa termin na przeprowadzenie kontroli budynków o powierzchni większej niż 2 tys. mkw. Właścicielom i zarządcom, którzy tego obowiązku nie wykonają, grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku.
Dziś upływa termin dla właścicieli i zarządców wielkopowierzchniowych budynków, jak np. hale, centra handlowe, szkoły, szpitale czy urzędy, w którym powinni oni dokonać ich okresowych kontroli. Do końca dzisiejszego dnia obowiązkowej kontroli powinny być poddane wszystkie budynki, których powierzchnia zabudowy przekracza 2 tys. mkw., oraz inne obiekty o powierzchni dachów co najmniej 1 tys. mkw. Powierzchnia dachu powinna być liczona jako powierzchnia jego rzutu na płaszczyznę poziomą. Jeżeli jednak budynki wchodzące w skład kompleksu mają własną książkę obiektu budowlanego, to powierzchnia dachu powinna być liczona dla każdego budynku oddzielnie. Kompleks budynków będzie zatem podlegał kontroli jedynie wówczas, gdy powierzchnia poszczególnych budynków wchodzących w jego skład będzie przekraczała 2 tys. mkw.
– O przeprowadzonej kontroli należy poinformować powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, przesyłając protokół z jej wynikami – mówi Małgorzata Mazur, były wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Katowicach.
– W praktyce nikt nie wie, jaki procent obiektów jest poddawany obowiązkowym kontrolom – dodaje.
Obowiązkowa kontrola powinna objąć nie tylko budynek, lecz również budowlę i instalację narażoną na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujące podczas użytkowania. Sprawdzone powinny być również instalacje i urządzenia służące ochronie środowiska oraz instalacje gazowe i przewody kominowe.
– Niestety, nie ma określonych jednoznacznie przepisów dotyczących prowadzenia kontroli i zawartości protokołu z jej przebiegu – mówi Małgorzata Mazur.
– Brak przepisów wykonawczych jest dużym utrudnieniem dla wykonujących kontrole, jak i właścicieli lub zarządców, którzy nie mają wykształcenia budowlanego i nie potrafią ocenić, czy kontrola została wykonana fachowo – wyjaśnia.
Właściciele lub zarządcy za brak kontroli mogą zostać ukarani grzywną nie niższą niż 100 stawek dziennych, karą ograniczenia wolności, a nawet karą pozbawienia wolności do roku.
1113 katastrof budowlanych stwierdził nadzór budowlany w 2008 roku
Podstawa prawna
Art. 62 ustawy z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (Dz.U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 z późn. zm.).
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-11-30
Tani wykup mieszkań tylko do końca roku
Z końcem roku tracą moc przepisy o tzw. wykupie lokali za symboliczną złotówkę. O wysokości opłat za przekształcenie mieszkań lokatorskich zadecyduje później większość spółdzielców.
Lokatorzy, którzy do tej pory nie nabyli prawa własności do lokali, muszą się śpieszyć. Mają jeszcze kilka miesięcy na złożenie wniosków o uwłaszczenie na dotychczasowych zasadach. 30 grudnia 2009 r. mają wejść w życie przepisy, które pozwolą spółdzielniom na nakładanie dodatkowych opłat za kosztujące dzisiaj średnio kilkadziesiąt złotych przekształcenie mieszkania lokatorskiego we własność hipoteczną.
Przekształcenie mieszkania spółdzielczego w odrębną własność można podzielić na trzy etapy. W pierwszej kolejności trzeba napisać i złożyć wniosek o przeniesienie własności lokalu siedzibie spółdzielni. Wtedy zarząd spółdzielni musi podjąć (najczęściej już to zrobił) uchwałę określającą przedmiot odrębnej własności w nieruchomości, w której mieszka wnioskodawca. Procedura uwłaszczenia kończy się podpisaniem aktu notarialnego i wpisem nowego właściciela do księgi wieczystej nieruchomości. Spółdzielnia musi to wszystko zrobić w ciągu trzech miesięcy.
Pisemne żądanie lokatora zobowiązuje zarząd do wyliczenia kosztów przekształcenia, a po ich wpłacie – do notarialnego podpisania umowy o wyodrębnienie prawa własności zamiast dotychczasowego prawa lokatorskiego. Jeżeli lokatorskie prawo do mieszkania należy również do współmałżonka, który jest członkiem spółdzielni mieszkaniowej, wniosek o przekształcenie musi być podpisany przez obydwoje małżonków. Spółdzielnia może zastrzec, że nawet jeżeli współmałżonek nie jest jej członkiem, to na wniosku musi on i tak wyrazić zgodę na to przekształcenie.
Ile trzeba zapłacić
Kwota, którą trzeba zapłacić za przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, zależy od indywidualnej sytuacji lokatora. Mieszkanie lokatorskie za kilkadziesiąt złotych mogą przekształcić jedynie ci, którzy spłacili zadłużenie związane z budową (uzupełnili wkład budowlany). Do wyodrębnienia konieczna jest także spłata zadłużenia z tytułu bieżących opłat czynszowych. Do nich są zaliczane wszystkie wydatki związane z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości w częściach przypadających na ich lokale, jak również eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości stanowiących mienie spółdzielni z innych tytułów (np. dzierżawy gruntu od gminy).
Uwłaszczenie jest warunkowane także zwrotem zobowiązań wobec budżetu państwa w postaci tzw. nominału umorzeń (o ile spółdzielnia korzystała z takich ulg w spłacie kredytu w okresie PRL). W zależności od okresu, kiedy udzielony został taki kredyt, kwota potrzebna do spłaty może mieć różną wysokość. Jeśli miało to miejsce w pierwszej połowie lat 80., może być to kwota rzędu kilkudziesięciu złotych.
Więcej będzie musiało zapłacić około 100 tys. lokatorów, którzy zostali obciążeni kredytem zaciągniętym pomiędzy 1 stycznia 1990 r. a 31 maja 1992 r. Był to okres szalejącej inflacji i PKO BP, u którego większość spółdzielni zaciągnęła kredyty budowlane, podniósł odsetki z kilku procent do blisko 90 proc. w skali roku.
Opłaty w rękach walnych
Zgodnie z wytycznymi Trybunału Konstytucyjnego zawartymi w wyroku z 17 grudnia 2008 r. już niebawem koszty przenoszenia własności lokali spółdzielczych będą zależały od decyzji członków. Przyjęty przez rząd 18 sierpnia 2009 r. projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przewiduje, że od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich.
Ustalone przez członków koszty nie będą mogły jednak być dowolne. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu, a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części. Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania. Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.
Poparcie 2/3 członków
Uchwała przewidująca dodatkowe opłaty za wykup mieszkań lokatorskich będzie musiała uzyskać poparcie 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu. Dokument będzie musiał określać także cele, na jakie będą przeznaczone uzyskane w ten sposób środki – np. fundusz remontowy.
Ostatnim etapem przekształcenia mieszkania spółdzielczego we własność hipoteczną jest podpisanie umowy cywilnoprawnej przed notariuszem. Opłaty notarialne przy przekształceniu wynoszą 1/4 minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jest to obecnie 319 zł + 22 proc. VAT (319+70,18 zł) plus koszty odpisów, które zależą od cennika kancelarii. Nowego właściciela czeka także opłata sądowa za założenie księgi wieczystej i wpisanie do niej ustanowionego prawa (260 zł).
Ile może kosztować przekształcenie w 2010 roku
Rynkowa wartość mieszkania lokatorskiego: 270 tys. zł (60 mkw. po cenie 4,5 tys. za mkw.)
Kwota umorzonego kredytu (zwaloryzowana do wartości rynkowej) – 30 proc.
Pełny wkład mieszkaniowy – kolejne 50 proc.*
Dodatkowa opłata, której może zażądać walne zgromadzenie**
– 270 tys. zł x 0,3 x 0,5 = 40, 5 tys zł.
* Jeśli wkład mieszkaniowy nie został w pełni wniesiony, to opłata wzrośnie o 50 proc. niewniesionej, zwaloryzowanej części wkładu.
** Dodatkowa opłata nie dotyczy przekształceń dokonywanych na podstawie ustawy o pomocy państwa (...) przy jednorazowej spłacie kredytu.
Podstawa prawna
Ustawa z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1116 z późn. zm.).
Ustawa z 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 125, poz. 873).
Źródło: Gazeta Prawna
Tani wykup mieszkań tylko do końca roku
Z końcem roku tracą moc przepisy o tzw. wykupie lokali za symboliczną złotówkę. O wysokości opłat za przekształcenie mieszkań lokatorskich zadecyduje później większość spółdzielców.
Lokatorzy, którzy do tej pory nie nabyli prawa własności do lokali, muszą się śpieszyć. Mają jeszcze kilka miesięcy na złożenie wniosków o uwłaszczenie na dotychczasowych zasadach. 30 grudnia 2009 r. mają wejść w życie przepisy, które pozwolą spółdzielniom na nakładanie dodatkowych opłat za kosztujące dzisiaj średnio kilkadziesiąt złotych przekształcenie mieszkania lokatorskiego we własność hipoteczną.
Przekształcenie mieszkania spółdzielczego w odrębną własność można podzielić na trzy etapy. W pierwszej kolejności trzeba napisać i złożyć wniosek o przeniesienie własności lokalu siedzibie spółdzielni. Wtedy zarząd spółdzielni musi podjąć (najczęściej już to zrobił) uchwałę określającą przedmiot odrębnej własności w nieruchomości, w której mieszka wnioskodawca. Procedura uwłaszczenia kończy się podpisaniem aktu notarialnego i wpisem nowego właściciela do księgi wieczystej nieruchomości. Spółdzielnia musi to wszystko zrobić w ciągu trzech miesięcy.
Pisemne żądanie lokatora zobowiązuje zarząd do wyliczenia kosztów przekształcenia, a po ich wpłacie – do notarialnego podpisania umowy o wyodrębnienie prawa własności zamiast dotychczasowego prawa lokatorskiego. Jeżeli lokatorskie prawo do mieszkania należy również do współmałżonka, który jest członkiem spółdzielni mieszkaniowej, wniosek o przekształcenie musi być podpisany przez obydwoje małżonków. Spółdzielnia może zastrzec, że nawet jeżeli współmałżonek nie jest jej członkiem, to na wniosku musi on i tak wyrazić zgodę na to przekształcenie.
Ile trzeba zapłacić
Kwota, którą trzeba zapłacić za przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, zależy od indywidualnej sytuacji lokatora. Mieszkanie lokatorskie za kilkadziesiąt złotych mogą przekształcić jedynie ci, którzy spłacili zadłużenie związane z budową (uzupełnili wkład budowlany). Do wyodrębnienia konieczna jest także spłata zadłużenia z tytułu bieżących opłat czynszowych. Do nich są zaliczane wszystkie wydatki związane z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości w częściach przypadających na ich lokale, jak również eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości stanowiących mienie spółdzielni z innych tytułów (np. dzierżawy gruntu od gminy).
Uwłaszczenie jest warunkowane także zwrotem zobowiązań wobec budżetu państwa w postaci tzw. nominału umorzeń (o ile spółdzielnia korzystała z takich ulg w spłacie kredytu w okresie PRL). W zależności od okresu, kiedy udzielony został taki kredyt, kwota potrzebna do spłaty może mieć różną wysokość. Jeśli miało to miejsce w pierwszej połowie lat 80., może być to kwota rzędu kilkudziesięciu złotych.
Więcej będzie musiało zapłacić około 100 tys. lokatorów, którzy zostali obciążeni kredytem zaciągniętym pomiędzy 1 stycznia 1990 r. a 31 maja 1992 r. Był to okres szalejącej inflacji i PKO BP, u którego większość spółdzielni zaciągnęła kredyty budowlane, podniósł odsetki z kilku procent do blisko 90 proc. w skali roku.
Opłaty w rękach walnych
Zgodnie z wytycznymi Trybunału Konstytucyjnego zawartymi w wyroku z 17 grudnia 2008 r. już niebawem koszty przenoszenia własności lokali spółdzielczych będą zależały od decyzji członków. Przyjęty przez rząd 18 sierpnia 2009 r. projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przewiduje, że od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich.
Ustalone przez członków koszty nie będą mogły jednak być dowolne. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu, a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części. Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania. Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.
Poparcie 2/3 członków
Uchwała przewidująca dodatkowe opłaty za wykup mieszkań lokatorskich będzie musiała uzyskać poparcie 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu. Dokument będzie musiał określać także cele, na jakie będą przeznaczone uzyskane w ten sposób środki – np. fundusz remontowy.
Ostatnim etapem przekształcenia mieszkania spółdzielczego we własność hipoteczną jest podpisanie umowy cywilnoprawnej przed notariuszem. Opłaty notarialne przy przekształceniu wynoszą 1/4 minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jest to obecnie 319 zł + 22 proc. VAT (319+70,18 zł) plus koszty odpisów, które zależą od cennika kancelarii. Nowego właściciela czeka także opłata sądowa za założenie księgi wieczystej i wpisanie do niej ustanowionego prawa (260 zł).
Ile może kosztować przekształcenie w 2010 roku
Rynkowa wartość mieszkania lokatorskiego: 270 tys. zł (60 mkw. po cenie 4,5 tys. za mkw.)
Kwota umorzonego kredytu (zwaloryzowana do wartości rynkowej) – 30 proc.
Pełny wkład mieszkaniowy – kolejne 50 proc.*
Dodatkowa opłata, której może zażądać walne zgromadzenie**
– 270 tys. zł x 0,3 x 0,5 = 40, 5 tys zł.
* Jeśli wkład mieszkaniowy nie został w pełni wniesiony, to opłata wzrośnie o 50 proc. niewniesionej, zwaloryzowanej części wkładu.
** Dodatkowa opłata nie dotyczy przekształceń dokonywanych na podstawie ustawy o pomocy państwa (...) przy jednorazowej spłacie kredytu.
Podstawa prawna
Ustawa z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1116 z późn. zm.).
Ustawa z 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 125, poz. 873).
Źródło: Gazeta Prawna
Raport "Rynek mieszkaniowy w Polsce - Jesień 2009"
Kompleksowy, kwartalny monitoring inwestycji mieszkaniowych w Polsce pozwala nam wnioskować , że po załamaniu sprzedaży w IV kwartale 2008 roku, trwającym także w pierwszych miesiącach bieżącego roku, połowa roku 2009 przyniosła pierwsze sygnały stabilizacji. Obserwujemy nawet pewną poprawę sytuacji na rynku nowych mieszkań w głównych miastach Polski czyli w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Trójmieście oraz Wrocławiu.
Obserwowana przez REAS poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników. Po pierwsze głębokiego spadku liczby rozpoczynanych inwestycji, redukcji cen a także stopniowego powrotu na rynek nabywców, przy ustabilizowaniu się warunków kredytowania hipotecznego. Także relatywnie spokojny przebieg spowolnienia gospodarczego w kraju przyczynia się do bardziej optymistycznego klimatu na rynku mieszkaniowym, niż trzy kwartały wcześniej.
Źródło: Gazeta Dom
Raport "Rynek mieszkaniowy w Polsce - Jesień 2009"
Kompleksowy, kwartalny monitoring inwestycji mieszkaniowych w Polsce pozwala nam wnioskować , że po załamaniu sprzedaży w IV kwartale 2008 roku, trwającym także w pierwszych miesiącach bieżącego roku, połowa roku 2009 przyniosła pierwsze sygnały stabilizacji. Obserwujemy nawet pewną poprawę sytuacji na rynku nowych mieszkań w głównych miastach Polski czyli w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Trójmieście oraz Wrocławiu.
Obserwowana przez REAS poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników. Po pierwsze głębokiego spadku liczby rozpoczynanych inwestycji, redukcji cen a także stopniowego powrotu na rynek nabywców, przy ustabilizowaniu się warunków kredytowania hipotecznego. Także relatywnie spokojny przebieg spowolnienia gospodarczego w kraju przyczynia się do bardziej optymistycznego klimatu na rynku mieszkaniowym, niż trzy kwartały wcześniej.
Źródło: Gazeta Dom
Wynajem: Tak obroni się właściciel lokalu
W stosunkach najmu to najemca jest zazwyczaj słabszą stroną umowy. W związku z tym przepisy przyznają mu dość szeroką ochronę. Nie oznacza to jednak, że wynajmujący pozostaje bezbronny wobec nieuczciwego lokatora. Przyjrzymy się, w jaki sposób i w jakim zakresie właściciel lokalu może chronić własną nieruchomość.
Zgodnie z art. 659 § 1 kodeksu cywilnego, przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Powyższa regulacja zakreśla podstawowe ramy prawne, w jakich mogą się poruszać strony umowy najmu, stanowiąc jednocześnie o podstawowych uprawnieniach wynajmującego.
Kodeks, umowa, ustawa
Uprawnienia wynajmującego lokal mają swoją podstawę w aktach dwojakiego rodzaju: ogólnych (ustawa) oraz szczególnych (umowa). Należy jednak podkreślić, że zakres tych uprawnień nie zawsze jest jednolity - uzależniony jest od rodzaju lokalu będącego przedmiotem umowy. Może być nim bowiem zarówno lokal użytkowy, jak i mieszkalny.
W pierwszym przypadku zasadniczą regulację stanowi Kodeks cywilny, który bywa uzupełniany zapisami umownymi. Do lokali mieszkalnych Kodeks jest również stosowany, jednak - jako unormowanie szczególne - pierwszeństwo ma ustawa o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (dalej: ustawa o ochronie praw lokatorów). Wprowadza ona szereg odrębności i obostrzeń dotyczących sytuacji prawnej wynajmującego.
Ustawa wzmacnia ochronę najemcy jako słabszej strony umowy. Wynika to już z samej konstrukcji przepisów, które zasadniczo mają charakter semiimperatywny. Oznacza to, że wykluczona jest możliwość ukształtowania stosunku łączącego strony w sposób mniej korzystny dla najemcy niż to wynika z ustawy, a jednocześnie dopuszczalna jest regulacja korzystniejsza. Skutkuje to pewnym ograniczeniem swobody kształtowania zapisów umowy.
Natomiast w przypadku lokali użytkowych regulacja kodeksowa pełni poniekąd rolę uzupełniającą w stosunku do zapisów umownych i pozwala ukształtować stosunek prawny wedle uznania stron. Swoboda ta jest ograniczona treścią przepisu art. 3531 k.c., zgodnie z którym strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Dzięki temu wynajmujący może dodatkowo zabezpieczyć swój interes prawny.
Niezależnie od zakresu uprawnień i swobody działania, interes wynajmującego realizuje się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich przybiera postać zapewnienia sobie regularnych wpływów z należności czynszowych, natomiast druga polega na zachowaniu przedmiotu najmu w stanie niepogorszonym.
Czynsz najmu
Zgodnie z art. 659 § 1 k.c., czynsz najmu jest wynagrodzeniem za oddanie rzeczy do używania, a nie za jej używanie. Nie jest więc związany z używaniem rzeczy, co przejawia się m.in. w tym, że najemca zobowiązany jest do zapłaty czynszu niezależnie od tego, w jakim zakresie używa rzecz będącą przedmiotem najmu i czy w ogóle jej używa.
Najprostszym sposobem realizacji tego uprawnienia jest powództwo o zapłatę. To rozwiązanie zdaje się nie wymagać komentarza, jednak warto podkreślić, że w toku procesu dopuszczalne jest rozszerzenie powództwa o dalsze okresy płatności.
Zachowanie lokalu w stanie niepogorszonym
Praktyka pokazuje, że wynajmujący zazwyczaj dysponuje lokalem na podstawie prawa własności. Przy wykonywaniu umowy najmu czyni on ze swojego prawa użytek o tyle nietypowy, że pozbawia się faktycznego władztwa nad rzeczą. W związku z tym zależy mu na tym, aby lokal został zachowany w stanie niepogorszonym, co w praktyce może być realizowane przez egzekwowanie dokonywania napraw obciążających najemcę.
Zgodnie z dyspozycją art. 681 k.c., do drobnych nakładów, które obciążają najemcę lokalu, należą w szczególności: drobne naprawy podłóg, drzwi i okien, malowanie ścian, podłóg oraz wewnętrznej strony drzwi wejściowych, jak również drobne naprawy instalacji i urządzeń technicznych, zapewniających korzystanie ze światła, ogrzewania lokalu, dopływu i odpływu wody. Nieco odmiennie kwestię tę reguluje art. 6b ust. 2 ustawy o ochronie praw lokatorów, przedstawiając bardzo szczegółowy katalog napraw, za które odpowiedzialny jest najemca. Ponadto, na podstawie przepisu art. 6e ust. 1 ustawy, po zakończeniu najmu i opróżnieniu lokalu najemca jest obowiązany odnowić lokal i dokonać w nim obciążających go napraw.
Z kolei zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy, w razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody lokator jest obowiązany niezwłocznie udostępnić lokal w celu jej usunięcia. Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży miejskiej, a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej - także przy jej udziale.
W przypadku, gdy najemca nie wykonuje obciążających go napraw, wynajmujący może zrealizować przysługujące mu uprawnienie w drodze tzw. wykonania zastępczego. Powinno ono zostać poprzedzone wezwaniem najemcy do wykonania stosownych napraw; dopiero w razie bezczynności najemcy wynajmujący może zrealizować naprawy samodzielnie albo zlecić je osobie trzeciej. Wykonanie zastępcze wiąże się z poniesieniem przez wynajmującego, często znacznych, kosztów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż wynajmujący może domagać się od najemcy ich zwrotu, przy czym ich wysokość należy ograniczyć do kosztów uzasadnionych.
W celu skontrolowania stanu lokalu wynajmujący ma prawo wstępu do wynajmowanych pomieszczeń. Musi jednak powiadomić o tym lokatora, ponieważ wejścia do wynajmowanego lokalu może dokonać tylko za jego zgodą lub w jego obecności.
Wypowiedzenie umowy lub jej rozwiązanie
Wynajmujący, niezależnie od rodzaju lokalu, ma prawo wypowiedzenia umowy w przypadku, gdy najemca nie stosuje się do zawartych w niej postanowień, np. niszczy lub zaniedbuje wynajmowany lokal, nie stosuje ogólnie przyjętych norm współżycia społecznego. Zgodnie bowiem z przepisem art. 666 § 1 K.c., najemca powinien przez czas trwania najmu używać rzeczy najętej w sposób w umowie określony, a gdy umowa nie określa sposobu używania - w sposób odpowiadający właściwościom i przeznaczeniu rzeczy.
Naruszenie przez najemcę dozwolonego sposobu używania najętego lokalu powoduje powstanie po stronie wynajmującego prawa do wypowiedzenia najmu bez zachowania terminu wypowiedzenia oraz roszczenia o naprawienie szkody - na zasadach ogólnych. Uprawnienie to jest w nieznaczny sposób ograniczone przez przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów, która nakłada na wynajmującego pewne obowiązki informacyjne, poprzedzające wypowiedzenie umowy.
Dużo mocniejszym uprawnieniem wynajmującego, które może zostać wykorzystane w stosunku do nierzetelnego najemcy, jest możliwość rozwiązania umowy bez zachowania terminu wypowiedzenia. Jest ono dopuszczalne, jeśli najemca pozostaje w zwłoce z zapłatą za dwa (w przypadku lokali użytkowych) lub trzy (w przypadku lokali mieszkalnych) pełne okresy płatności. Zapisy umów mogą oczywiście przewidywać inne, dodatkowe przyczyny rozwiązania umowy bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Nie tylko kaucja
W celu zabezpieczenia swoich przyszłych roszczeń wynajmujący może żądać od najemcy kaucji. Kaucja zabezpiecza zarówno należności czynszowe, jak i wszelkie inne wynikające ze stosunku najmu (np. związane z koniecznymi naprawami).
Ustanowienie kaucji możliwe jest, co do zasady, we wszystkich rodzajach umów najmu, jednak w przypadku najmu lokalu mieszkalnego jej wysokość jest ograniczona przepisami ustawy o ochronie praw lokatorów. Zgodnie z ustawą, jej wysokość nie może przekraczać 12-krotności miesięcznego czynszu za dany lokal, obliczonego według stawki czynszu obowiązującej w dniu zawarcia umowy najmu.
Ustawa o ochronie praw lokatorów w art. 6 reguluje również zasady, na jakich następuje późniejszy zwrot kaucji, w tym jej waloryzację. Kaucja podlega zwrotowi w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu lub nabycia jego własności przez najemcę. W przypadku najmu lokali użytkowych strony mogą w umowie regulować kwestie związane z kaucją w sposób w zasadzie dowolny.
Do innych praktycznych sposobów umownego zabezpieczenia interesów wynajmującego należy gwarancja bankowa bądź gwarancja ubezpieczeniowa, przekazane wynajmującemu przez najemcę na zabezpieczenie płatności co najmniej 3-miesięcznego czynszu, opłat oraz wszelkich innych kosztów, które może ponieść wynajmujący w związku z nieprzywróceniem przez najemcę przedmiotu najmu do stanu poprzedniego. Zaletą takich zabezpieczeń jest to, że wynajmujący może skorzystać z nich bez udziału komornika i bez potrzeby przeprowadzania postępowania sądowego przeciwko najemcy. Oprócz tego możliwe jest zażądanie od najemcy złożenia oświadczenia o dobrowolnym poddaniu się egzekucji (w myśl przepisów art. 777 K.c.), w tym do zobowiązania się do niezwłocznego opuszczenia lokalu.
Dodatkowym uprawnieniem wynajmującego, służącym zabezpieczeniu roszczeń o czynsz lub świadczeń dodatkowych, z którymi najemca zalega nie dłużej niż rok, jest na gruncie przepisu art. 670 § 1 k.c. ustawowe prawo zastawu na rzeczach ruchomych najemcy wniesionych do przedmiotu najmu. Należy jednak podkreślić, że przysługujące wynajmującemu ustawowe prawo zastawu wygasa, gdy rzeczy obciążone zastawem zostaną z przedmiotu najmu usunięte, chyba że wynajmujący sprzeciwi się usunięciu tych rzeczy i zatrzyma je na własne niebezpieczeństwo, dopóki zaległy czynsz nie będzie zapłacony lub zabezpieczony.
Podsumowanie
Krótka analiza uprawnień wynajmującego pozwala zauważyć, że dysponuje on bardzo szerokim wachlarzem możliwości, które w wystarczającym stopniu mogą zabezpieczyć jego interesy w stosunkach z najemcą. W tym celu konieczne jest jednak właściwe skonstruowanie umowy oraz wprowadzenie do niej stosownych instrumentów ochronnych.
Maciej Skrzypek, Kancelaria Prawna IURICO
ERGO
PORADNIK DLA PRZEDSIĘBIORCÓW
WWW.ERGO.EDU.PL
Podstawa prawna:
1. Ustawa z dn. 23.04.1964 r. - kodeks cywilny - Dz.U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.
2. Ustawa z dn. 21.06.2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego - tekst jedn. Dz.U. z 2005 r. Nr 31, poz. 266 z późn. zm.
Źródło: interia.pl
Wynajem: Tak obroni się właściciel lokalu
W stosunkach najmu to najemca jest zazwyczaj słabszą stroną umowy. W związku z tym przepisy przyznają mu dość szeroką ochronę. Nie oznacza to jednak, że wynajmujący pozostaje bezbronny wobec nieuczciwego lokatora. Przyjrzymy się, w jaki sposób i w jakim zakresie właściciel lokalu może chronić własną nieruchomość.
Zgodnie z art. 659 § 1 kodeksu cywilnego, przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Powyższa regulacja zakreśla podstawowe ramy prawne, w jakich mogą się poruszać strony umowy najmu, stanowiąc jednocześnie o podstawowych uprawnieniach wynajmującego.
Kodeks, umowa, ustawa
Uprawnienia wynajmującego lokal mają swoją podstawę w aktach dwojakiego rodzaju: ogólnych (ustawa) oraz szczególnych (umowa). Należy jednak podkreślić, że zakres tych uprawnień nie zawsze jest jednolity - uzależniony jest od rodzaju lokalu będącego przedmiotem umowy. Może być nim bowiem zarówno lokal użytkowy, jak i mieszkalny.
W pierwszym przypadku zasadniczą regulację stanowi Kodeks cywilny, który bywa uzupełniany zapisami umownymi. Do lokali mieszkalnych Kodeks jest również stosowany, jednak - jako unormowanie szczególne - pierwszeństwo ma ustawa o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (dalej: ustawa o ochronie praw lokatorów). Wprowadza ona szereg odrębności i obostrzeń dotyczących sytuacji prawnej wynajmującego.
Ustawa wzmacnia ochronę najemcy jako słabszej strony umowy. Wynika to już z samej konstrukcji przepisów, które zasadniczo mają charakter semiimperatywny. Oznacza to, że wykluczona jest możliwość ukształtowania stosunku łączącego strony w sposób mniej korzystny dla najemcy niż to wynika z ustawy, a jednocześnie dopuszczalna jest regulacja korzystniejsza. Skutkuje to pewnym ograniczeniem swobody kształtowania zapisów umowy.
Natomiast w przypadku lokali użytkowych regulacja kodeksowa pełni poniekąd rolę uzupełniającą w stosunku do zapisów umownych i pozwala ukształtować stosunek prawny wedle uznania stron. Swoboda ta jest ograniczona treścią przepisu art. 3531 k.c., zgodnie z którym strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Dzięki temu wynajmujący może dodatkowo zabezpieczyć swój interes prawny.
Niezależnie od zakresu uprawnień i swobody działania, interes wynajmującego realizuje się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich przybiera postać zapewnienia sobie regularnych wpływów z należności czynszowych, natomiast druga polega na zachowaniu przedmiotu najmu w stanie niepogorszonym.
Czynsz najmu
Zgodnie z art. 659 § 1 k.c., czynsz najmu jest wynagrodzeniem za oddanie rzeczy do używania, a nie za jej używanie. Nie jest więc związany z używaniem rzeczy, co przejawia się m.in. w tym, że najemca zobowiązany jest do zapłaty czynszu niezależnie od tego, w jakim zakresie używa rzecz będącą przedmiotem najmu i czy w ogóle jej używa.
Najprostszym sposobem realizacji tego uprawnienia jest powództwo o zapłatę. To rozwiązanie zdaje się nie wymagać komentarza, jednak warto podkreślić, że w toku procesu dopuszczalne jest rozszerzenie powództwa o dalsze okresy płatności.
Zachowanie lokalu w stanie niepogorszonym
Praktyka pokazuje, że wynajmujący zazwyczaj dysponuje lokalem na podstawie prawa własności. Przy wykonywaniu umowy najmu czyni on ze swojego prawa użytek o tyle nietypowy, że pozbawia się faktycznego władztwa nad rzeczą. W związku z tym zależy mu na tym, aby lokal został zachowany w stanie niepogorszonym, co w praktyce może być realizowane przez egzekwowanie dokonywania napraw obciążających najemcę.
Zgodnie z dyspozycją art. 681 k.c., do drobnych nakładów, które obciążają najemcę lokalu, należą w szczególności: drobne naprawy podłóg, drzwi i okien, malowanie ścian, podłóg oraz wewnętrznej strony drzwi wejściowych, jak również drobne naprawy instalacji i urządzeń technicznych, zapewniających korzystanie ze światła, ogrzewania lokalu, dopływu i odpływu wody. Nieco odmiennie kwestię tę reguluje art. 6b ust. 2 ustawy o ochronie praw lokatorów, przedstawiając bardzo szczegółowy katalog napraw, za które odpowiedzialny jest najemca. Ponadto, na podstawie przepisu art. 6e ust. 1 ustawy, po zakończeniu najmu i opróżnieniu lokalu najemca jest obowiązany odnowić lokal i dokonać w nim obciążających go napraw.
Z kolei zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy, w razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody lokator jest obowiązany niezwłocznie udostępnić lokal w celu jej usunięcia. Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży miejskiej, a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej - także przy jej udziale.
W przypadku, gdy najemca nie wykonuje obciążających go napraw, wynajmujący może zrealizować przysługujące mu uprawnienie w drodze tzw. wykonania zastępczego. Powinno ono zostać poprzedzone wezwaniem najemcy do wykonania stosownych napraw; dopiero w razie bezczynności najemcy wynajmujący może zrealizować naprawy samodzielnie albo zlecić je osobie trzeciej. Wykonanie zastępcze wiąże się z poniesieniem przez wynajmującego, często znacznych, kosztów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż wynajmujący może domagać się od najemcy ich zwrotu, przy czym ich wysokość należy ograniczyć do kosztów uzasadnionych.
W celu skontrolowania stanu lokalu wynajmujący ma prawo wstępu do wynajmowanych pomieszczeń. Musi jednak powiadomić o tym lokatora, ponieważ wejścia do wynajmowanego lokalu może dokonać tylko za jego zgodą lub w jego obecności.
Wypowiedzenie umowy lub jej rozwiązanie
Wynajmujący, niezależnie od rodzaju lokalu, ma prawo wypowiedzenia umowy w przypadku, gdy najemca nie stosuje się do zawartych w niej postanowień, np. niszczy lub zaniedbuje wynajmowany lokal, nie stosuje ogólnie przyjętych norm współżycia społecznego. Zgodnie bowiem z przepisem art. 666 § 1 K.c., najemca powinien przez czas trwania najmu używać rzeczy najętej w sposób w umowie określony, a gdy umowa nie określa sposobu używania - w sposób odpowiadający właściwościom i przeznaczeniu rzeczy.
Naruszenie przez najemcę dozwolonego sposobu używania najętego lokalu powoduje powstanie po stronie wynajmującego prawa do wypowiedzenia najmu bez zachowania terminu wypowiedzenia oraz roszczenia o naprawienie szkody - na zasadach ogólnych. Uprawnienie to jest w nieznaczny sposób ograniczone przez przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów, która nakłada na wynajmującego pewne obowiązki informacyjne, poprzedzające wypowiedzenie umowy.
Dużo mocniejszym uprawnieniem wynajmującego, które może zostać wykorzystane w stosunku do nierzetelnego najemcy, jest możliwość rozwiązania umowy bez zachowania terminu wypowiedzenia. Jest ono dopuszczalne, jeśli najemca pozostaje w zwłoce z zapłatą za dwa (w przypadku lokali użytkowych) lub trzy (w przypadku lokali mieszkalnych) pełne okresy płatności. Zapisy umów mogą oczywiście przewidywać inne, dodatkowe przyczyny rozwiązania umowy bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Nie tylko kaucja
W celu zabezpieczenia swoich przyszłych roszczeń wynajmujący może żądać od najemcy kaucji. Kaucja zabezpiecza zarówno należności czynszowe, jak i wszelkie inne wynikające ze stosunku najmu (np. związane z koniecznymi naprawami).
Ustanowienie kaucji możliwe jest, co do zasady, we wszystkich rodzajach umów najmu, jednak w przypadku najmu lokalu mieszkalnego jej wysokość jest ograniczona przepisami ustawy o ochronie praw lokatorów. Zgodnie z ustawą, jej wysokość nie może przekraczać 12-krotności miesięcznego czynszu za dany lokal, obliczonego według stawki czynszu obowiązującej w dniu zawarcia umowy najmu.
Ustawa o ochronie praw lokatorów w art. 6 reguluje również zasady, na jakich następuje późniejszy zwrot kaucji, w tym jej waloryzację. Kaucja podlega zwrotowi w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu lub nabycia jego własności przez najemcę. W przypadku najmu lokali użytkowych strony mogą w umowie regulować kwestie związane z kaucją w sposób w zasadzie dowolny.
Do innych praktycznych sposobów umownego zabezpieczenia interesów wynajmującego należy gwarancja bankowa bądź gwarancja ubezpieczeniowa, przekazane wynajmującemu przez najemcę na zabezpieczenie płatności co najmniej 3-miesięcznego czynszu, opłat oraz wszelkich innych kosztów, które może ponieść wynajmujący w związku z nieprzywróceniem przez najemcę przedmiotu najmu do stanu poprzedniego. Zaletą takich zabezpieczeń jest to, że wynajmujący może skorzystać z nich bez udziału komornika i bez potrzeby przeprowadzania postępowania sądowego przeciwko najemcy. Oprócz tego możliwe jest zażądanie od najemcy złożenia oświadczenia o dobrowolnym poddaniu się egzekucji (w myśl przepisów art. 777 K.c.), w tym do zobowiązania się do niezwłocznego opuszczenia lokalu.
Dodatkowym uprawnieniem wynajmującego, służącym zabezpieczeniu roszczeń o czynsz lub świadczeń dodatkowych, z którymi najemca zalega nie dłużej niż rok, jest na gruncie przepisu art. 670 § 1 k.c. ustawowe prawo zastawu na rzeczach ruchomych najemcy wniesionych do przedmiotu najmu. Należy jednak podkreślić, że przysługujące wynajmującemu ustawowe prawo zastawu wygasa, gdy rzeczy obciążone zastawem zostaną z przedmiotu najmu usunięte, chyba że wynajmujący sprzeciwi się usunięciu tych rzeczy i zatrzyma je na własne niebezpieczeństwo, dopóki zaległy czynsz nie będzie zapłacony lub zabezpieczony.
Podsumowanie
Krótka analiza uprawnień wynajmującego pozwala zauważyć, że dysponuje on bardzo szerokim wachlarzem możliwości, które w wystarczającym stopniu mogą zabezpieczyć jego interesy w stosunkach z najemcą. W tym celu konieczne jest jednak właściwe skonstruowanie umowy oraz wprowadzenie do niej stosownych instrumentów ochronnych.
Maciej Skrzypek, Kancelaria Prawna IURICO
ERGO
PORADNIK DLA PRZEDSIĘBIORCÓW
WWW.ERGO.EDU.PL
Podstawa prawna:
1. Ustawa z dn. 23.04.1964 r. - kodeks cywilny - Dz.U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.
2. Ustawa z dn. 21.06.2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego - tekst jedn. Dz.U. z 2005 r. Nr 31, poz. 266 z późn. zm.
Źródło: interia.pl
Porozumienie w sprawie energooszczędności
Parlament Europejski i Rada Europy osiągnęły 17 listopada br. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). Mają one przyspieszyć proces poprawy standardu energetycznego obiektów, zarówno nowych, jak i już istniejących, w celu ograniczenia zużycia energii przez budynki przy jednoczesnym zapewnieniu milionom europejczyków komfortu i niskich kosztów ich użytkowania.
Zgodnie z wprowadzonymi zmianami w Dyrektywie EPBD, już od 2020 roku, powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z nieodnawialnych źródeł energii. Natomiast systematyczną poprawę standardu energetycznego istniejących obiektów ma zapewnić zobowiązanie państw członkowskich do wdrożenia różnorodnych systemów finansowego wsparcia dla termomodernizacji.
Przyjęte zmiany zobowiązują państwa Unii Europejskiej do takiego zorganizowania systemów certyfikacji energetycznej budynków, by każdy potencjalny nabywca i najemca miał dostęp do świadectwa energetycznego i nie musiał rezygnować ze swych praw z braku możliwości wyegzekwowania ich przez państwo.
- Wdrożenie nowych rozwiązań w Polsce pomoże poprawić nasz krajowy system certyfikacji tak, by bardziej służył ludziom - komentuje Maria Dreger, Manager ds. Norm i Standardów ROCKWOOL Polska. – Im szybciej się to stanie, tym więcej zaoszczędzimy energii i pieniędzy, czyli poprawimy warunki życia ludzi, a jednocześnie pomożemy w racjonalizowaniu polityki energetycznej państwa i zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Maria Dreger.
Andris Piebalgs, Komisarz Unii Europejskiej ds. polityki energetycznej podkreśla, że osiągnięte porozumienie to także klucz do realizacji celów pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.
- Przyjęte uzgodnienia mają więc duże znaczenie dla zbliżającego się szczytu klimatycznego COP 15 w Kopenhadze. Poprawa efektywności energetycznej budynków to skuteczny sposób walki ze zmianami klimatu i poprawy bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Andris Piebalgs.
Obecnie budynki na terenie Unii Europejskiej są odpowiedzialne za zużycie 40% energii i produkcję 36% CO2 emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że wprowadzenie zmian w Dyrektywie EPBD pozwoli na redukcję emisji gazów cieplarnianych aż o 70% w stosunku do obecnego limitu przyznanego UE przez protokół z Kioto. Ponadto, dzięki inwestycjom w lepszy standard energetyczny budynków przeciętne statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.
Zmiany w Dyrektywie EPBD muszą jeszcze zostać formalnie przyjęte przez Radę Europy, co najprawdopodobniej będzie miało miejsce podczas jej grudniowego posiedzenia. Następnie państwa członkowskie będą zobowiązane do wprowadzenia ich w życie do końca 2011 roku.
Źródło: dom.pl
Porozumienie w sprawie energooszczędności
Parlament Europejski i Rada Europy osiągnęły 17 listopada br. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). Mają one przyspieszyć proces poprawy standardu energetycznego obiektów, zarówno nowych, jak i już istniejących, w celu ograniczenia zużycia energii przez budynki przy jednoczesnym zapewnieniu milionom europejczyków komfortu i niskich kosztów ich użytkowania.
Zgodnie z wprowadzonymi zmianami w Dyrektywie EPBD, już od 2020 roku, powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z nieodnawialnych źródeł energii. Natomiast systematyczną poprawę standardu energetycznego istniejących obiektów ma zapewnić zobowiązanie państw członkowskich do wdrożenia różnorodnych systemów finansowego wsparcia dla termomodernizacji.
Przyjęte zmiany zobowiązują państwa Unii Europejskiej do takiego zorganizowania systemów certyfikacji energetycznej budynków, by każdy potencjalny nabywca i najemca miał dostęp do świadectwa energetycznego i nie musiał rezygnować ze swych praw z braku możliwości wyegzekwowania ich przez państwo.
- Wdrożenie nowych rozwiązań w Polsce pomoże poprawić nasz krajowy system certyfikacji tak, by bardziej służył ludziom - komentuje Maria Dreger, Manager ds. Norm i Standardów ROCKWOOL Polska. – Im szybciej się to stanie, tym więcej zaoszczędzimy energii i pieniędzy, czyli poprawimy warunki życia ludzi, a jednocześnie pomożemy w racjonalizowaniu polityki energetycznej państwa i zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Maria Dreger.
Andris Piebalgs, Komisarz Unii Europejskiej ds. polityki energetycznej podkreśla, że osiągnięte porozumienie to także klucz do realizacji celów pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.
- Przyjęte uzgodnienia mają więc duże znaczenie dla zbliżającego się szczytu klimatycznego COP 15 w Kopenhadze. Poprawa efektywności energetycznej budynków to skuteczny sposób walki ze zmianami klimatu i poprawy bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Andris Piebalgs.
Obecnie budynki na terenie Unii Europejskiej są odpowiedzialne za zużycie 40% energii i produkcję 36% CO2 emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że wprowadzenie zmian w Dyrektywie EPBD pozwoli na redukcję emisji gazów cieplarnianych aż o 70% w stosunku do obecnego limitu przyznanego UE przez protokół z Kioto. Ponadto, dzięki inwestycjom w lepszy standard energetyczny budynków przeciętne statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.
Zmiany w Dyrektywie EPBD muszą jeszcze zostać formalnie przyjęte przez Radę Europy, co najprawdopodobniej będzie miało miejsce podczas jej grudniowego posiedzenia. Następnie państwa członkowskie będą zobowiązane do wprowadzenia ich w życie do końca 2011 roku.
Źródło: dom.pl
Ceny mieszkań stabilizują się
Ceny mieszkań w naszym kraju stabilizują się. Według danych Związku Banków Polskich, w trzecim kwartale tego roku po raz kolejny wzrosła liczba nowych kredytów oraz kwota udzielanych pożyczek. Jednak w dalszym ciągu są niższe niż przed przed rokiem czy przed dwoma laty.
Według ekspertów ZBP ceny mieszkań mogą jeszcze spadać, co według nich pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku nieruchomości. Szef Związku Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział, że ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów na zakup nieruchomości w naszym kraju wynosi prawie 210 miliardów złotych. Średnia wartość kredytu na zakup nieruchomości w III kwartale tego roku wynosi 209 tysięcy złotych, a średni czas zaciąganej pożyczki na ten cel to 30 lat. Pietraszkiewicz dodał, że najwięcej kredytów na nieruchomości udziela się w złotych, choć coraz bardziej popularne zaczynają być te w euro. Największą popularnością cieszą się kredyty mieszkaniowe w wysokości od 100 do 300 tysięcy złotych.
IAR
js
inwestycje.pl
Ceny mieszkań stabilizują się
Ceny mieszkań w naszym kraju stabilizują się. Według danych Związku Banków Polskich, w trzecim kwartale tego roku po raz kolejny wzrosła liczba nowych kredytów oraz kwota udzielanych pożyczek. Jednak w dalszym ciągu są niższe niż przed przed rokiem czy przed dwoma laty.
Według ekspertów ZBP ceny mieszkań mogą jeszcze spadać, co według nich pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku nieruchomości. Szef Związku Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział, że ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów na zakup nieruchomości w naszym kraju wynosi prawie 210 miliardów złotych. Średnia wartość kredytu na zakup nieruchomości w III kwartale tego roku wynosi 209 tysięcy złotych, a średni czas zaciąganej pożyczki na ten cel to 30 lat. Pietraszkiewicz dodał, że najwięcej kredytów na nieruchomości udziela się w złotych, choć coraz bardziej popularne zaczynają być te w euro. Największą popularnością cieszą się kredyty mieszkaniowe w wysokości od 100 do 300 tysięcy złotych.
IAR
js
inwestycje.pl
Biurowiec Gamma
W 2011 r. w panoramie Wrocławia pojawi się budynek o niebanalnej architekturze. Inwestycja będzie dziełem spółki Vantage Development, powstałym według projektów dwóch pracowni architektonicznych: APA Markowski oraz Projektor Architekci. Trzy centralnie połączone skrzydła budynku stworzą gigantyczne szklano-betonowe śmigło. Surową bryłę budynku wpisującą się w industrialny charakter okolicy, złagodzą okalające go balkony oraz rurki rozpraszające światło naturalne. Gamma to 14 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni użytkowej o standardzie B+, który powstanie w zachodniej części Wrocławia.
money.pl
Biurowiec Gamma
W 2011 r. w panoramie Wrocławia pojawi się budynek o niebanalnej architekturze. Inwestycja będzie dziełem spółki Vantage Development, powstałym według projektów dwóch pracowni architektonicznych: APA Markowski oraz Projektor Architekci. Trzy centralnie połączone skrzydła budynku stworzą gigantyczne szklano-betonowe śmigło. Surową bryłę budynku wpisującą się w industrialny charakter okolicy, złagodzą okalające go balkony oraz rurki rozpraszające światło naturalne. Gamma to 14 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni użytkowej o standardzie B+, który powstanie w zachodniej części Wrocławia.
money.pl
Polacy pożyczyli w tym roku 28 mld złotych na mieszkania
W trzecim kwartale wartość udzielonych przez banki kredytów sięgnęła 11 miliardów złotych. Pod tym względem był to najlepszy kwartał w 2009 roku.
Łączna wartość kredytów hipotecznych wyniesie w tym roku 43-45 mld zł, zaś w przyszłym roku wzrośnie do 45-48 mld zł - szacuje Związek Banków Polskich. - Akcja kredytowa będzie rosnąć, w podobnej skali jak to obserwujemy od stycznia tego roku. Szacujemy, że w 2010 roku liczba kredytów wzrośnie z 200 do około 215 tysięcy - mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Z danych ZBP wynika, że w I kwartale 2009 zaciągnięto 38 tys. kredytów o wartości 7,6 mld zł, w II kwartale 46 tys. kredytów o wartości 9,4 mld, zaś w III kwartale 53 tys. kredytów o wartości 11 mld zł. Od początku roku udzielono więc 137 tys. kredytów o wartości 28 mld zł.
Z raportu wynika, że 77 proc. kredytów w III kwartale udzielonych zostało w złotych, zaś 11,5 proc. w euro. - Obserwujemy obecnie wzrost liczby kredytów udzielanych w euro - dodał Pietraszkiewicz.
interia.pl
Polacy pożyczyli w tym roku 28 mld złotych na mieszkania
W trzecim kwartale wartość udzielonych przez banki kredytów sięgnęła 11 miliardów złotych. Pod tym względem był to najlepszy kwartał w 2009 roku.
Łączna wartość kredytów hipotecznych wyniesie w tym roku 43-45 mld zł, zaś w przyszłym roku wzrośnie do 45-48 mld zł - szacuje Związek Banków Polskich. - Akcja kredytowa będzie rosnąć, w podobnej skali jak to obserwujemy od stycznia tego roku. Szacujemy, że w 2010 roku liczba kredytów wzrośnie z 200 do około 215 tysięcy - mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Z danych ZBP wynika, że w I kwartale 2009 zaciągnięto 38 tys. kredytów o wartości 7,6 mld zł, w II kwartale 46 tys. kredytów o wartości 9,4 mld, zaś w III kwartale 53 tys. kredytów o wartości 11 mld zł. Od początku roku udzielono więc 137 tys. kredytów o wartości 28 mld zł.
Z raportu wynika, że 77 proc. kredytów w III kwartale udzielonych zostało w złotych, zaś 11,5 proc. w euro. - Obserwujemy obecnie wzrost liczby kredytów udzielanych w euro - dodał Pietraszkiewicz.
interia.pl
Wydatki na ulepszenie budynku przeznaczonego na wynajem
Na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26 lipca 1991r. o podatku dochodowym od osób fizycznych t. j. Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 ze zm., dalej jako ustawa o PIT) właściciele budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych służących prowadzonej działalności gospodarczej, jeśli podejmą decyzję o ich amortyzowaniu, mają możliwość wyboru sposobu ustalania ich wartości początkowej, tj. albo zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami określonymi w przepisach art. 22g ust. 1 ww. ustawy albo według zasady szczególnej, w sposób "uproszczony" uregulowanej przepisami art. 22g ust. 10 tej ustawy.
Zgodnie z treścią art. 22g ust. 10 ustawy o PIT, podatnicy mogą ustalić wartość początkową budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych: wynajmowanych, wydzierżawianych albo używanych przez właściciela na cele prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, przyjmując w każdym roku podatkowym wartość stanowiącą iloczyn metrów kwadratowych wynajmowanej, wydzierżawianej lub używanej przez właściciela powierzchni użytkowej tego budynku lub lokalu i kwoty 988 zł, przy czym za powierzchnię użytkową uważa się powierzchnię przyjętą dla celów podatku od nieruchomości. Przypomnieć również należy, iż budynki mieszkalne i lokale mieszkalne, których wartość początkową ustala się zgodnie z art. 22g ust. 10 nie podlegają objęciu ewidencją środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych (art. 22n ust. 3 ustawy o PIT).
Kiedy są ulepszone?
Co do zasady ulepszenie środków trwałych powoduje konieczność zwiększenia ich wartości początkowej. Ustawodawca przewidział jednak wyjątki od powyższej zasady, które umożliwiają zaliczanie wydatków na przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację bezpośrednio w koszty uzyskania przychodów.
W myśl art. 22g ust. 17 cytowanej ustawy, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z ust. 1, 3-9 i 11-15, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 3.500 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 3.500 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.
Wskazać należy, iż cytowany powyżej przepis art. 22g ust. 17 ustawy o PIT, nakazujący powiększenie wartości początkowej środka trwałego o sumę wydatków na jego ulepszenie odnosi się do wartości początkowej ustalonej zgodnie z art. 22g ust. 1, 3-9 i 11-15. Nie wymienia natomiast art. 22g ust. 10 ww. ustawy (metody uproszczonej). Dlatego też należy stwierdzić, iż powyższy przepis dotyczący konieczności zwiększenia wartości początkowej środka trwałego o wydatki na ulepszenie przekraczające 3500 zł nie ma zastosowania w przypadku, gdy wartość ta została ustalona w sposób uproszczony.
Wydatki zaliczysz do kosztów uzyskania przychodów
W przypadku zastosowania ww. metody ustalenia wartości początkowej budynku mieszkalnego przeznaczonego na potrzeby prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej polegającej na wynajmie, wydatki które zostaną następnie poniesione nie tylko na remont ale także na adaptację tego budynku będą mogły być zaliczone bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów tej działalności w momencie ich poniesienia, jeżeli w wyniku przeprowadzonych prac i nakładów nie ulegnie zmianie wielkość powierzchni użytkowej stanowiącej podstawę ustalenia wartości początkowej środka trwałego. W przeciwnym przypadku wydatki te stanowić będą element wartości początkowej środka trwałego.
Na marginesie wskazać również należy, iż gdyby w wyniku wykonanych prac, rozbudowy, powierzchnia użytkowa będąca przedmiotem najmu uległa zwiększeniu, to tego typu wydatki modernizacyjne nie mogą być zaliczone bezpośrednio do kosztów, bowiem pozyskana powierzchnia będzie uwzględniona - w następnym roku po roku w którym dokonano rozbudowy - na podstawie wyliczenia wartości początkowej ustalonej metodą "uproszczoną" (por. np. interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 2009.11.04 znak IPPB1/415-642/09-2/KS).
Jarosław Włoch, konsultant w Departamencie Doradztwa Podatkowego
interia.pl
Wydatki na ulepszenie budynku przeznaczonego na wynajem
Na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26 lipca 1991r. o podatku dochodowym od osób fizycznych t. j. Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 ze zm., dalej jako ustawa o PIT) właściciele budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych służących prowadzonej działalności gospodarczej, jeśli podejmą decyzję o ich amortyzowaniu, mają możliwość wyboru sposobu ustalania ich wartości początkowej, tj. albo zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami określonymi w przepisach art. 22g ust. 1 ww. ustawy albo według zasady szczególnej, w sposób "uproszczony" uregulowanej przepisami art. 22g ust. 10 tej ustawy.
Zgodnie z treścią art. 22g ust. 10 ustawy o PIT, podatnicy mogą ustalić wartość początkową budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych: wynajmowanych, wydzierżawianych albo używanych przez właściciela na cele prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, przyjmując w każdym roku podatkowym wartość stanowiącą iloczyn metrów kwadratowych wynajmowanej, wydzierżawianej lub używanej przez właściciela powierzchni użytkowej tego budynku lub lokalu i kwoty 988 zł, przy czym za powierzchnię użytkową uważa się powierzchnię przyjętą dla celów podatku od nieruchomości. Przypomnieć również należy, iż budynki mieszkalne i lokale mieszkalne, których wartość początkową ustala się zgodnie z art. 22g ust. 10 nie podlegają objęciu ewidencją środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych (art. 22n ust. 3 ustawy o PIT).
Kiedy są ulepszone?
Co do zasady ulepszenie środków trwałych powoduje konieczność zwiększenia ich wartości początkowej. Ustawodawca przewidział jednak wyjątki od powyższej zasady, które umożliwiają zaliczanie wydatków na przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację bezpośrednio w koszty uzyskania przychodów.
W myśl art. 22g ust. 17 cytowanej ustawy, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z ust. 1, 3-9 i 11-15, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 3.500 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 3.500 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.
Wskazać należy, iż cytowany powyżej przepis art. 22g ust. 17 ustawy o PIT, nakazujący powiększenie wartości początkowej środka trwałego o sumę wydatków na jego ulepszenie odnosi się do wartości początkowej ustalonej zgodnie z art. 22g ust. 1, 3-9 i 11-15. Nie wymienia natomiast art. 22g ust. 10 ww. ustawy (metody uproszczonej). Dlatego też należy stwierdzić, iż powyższy przepis dotyczący konieczności zwiększenia wartości początkowej środka trwałego o wydatki na ulepszenie przekraczające 3500 zł nie ma zastosowania w przypadku, gdy wartość ta została ustalona w sposób uproszczony.
Wydatki zaliczysz do kosztów uzyskania przychodów
W przypadku zastosowania ww. metody ustalenia wartości początkowej budynku mieszkalnego przeznaczonego na potrzeby prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej polegającej na wynajmie, wydatki które zostaną następnie poniesione nie tylko na remont ale także na adaptację tego budynku będą mogły być zaliczone bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów tej działalności w momencie ich poniesienia, jeżeli w wyniku przeprowadzonych prac i nakładów nie ulegnie zmianie wielkość powierzchni użytkowej stanowiącej podstawę ustalenia wartości początkowej środka trwałego. W przeciwnym przypadku wydatki te stanowić będą element wartości początkowej środka trwałego.
Na marginesie wskazać również należy, iż gdyby w wyniku wykonanych prac, rozbudowy, powierzchnia użytkowa będąca przedmiotem najmu uległa zwiększeniu, to tego typu wydatki modernizacyjne nie mogą być zaliczone bezpośrednio do kosztów, bowiem pozyskana powierzchnia będzie uwzględniona - w następnym roku po roku w którym dokonano rozbudowy - na podstawie wyliczenia wartości początkowej ustalonej metodą "uproszczoną" (por. np. interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 2009.11.04 znak IPPB1/415-642/09-2/KS).
Jarosław Włoch, konsultant w Departamencie Doradztwa Podatkowego
interia.pl
Pozytywnie o budownictwie jednorodzinnym
W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2009 r. inwestorzy indywidualni uzyskali ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Oznacza to wprawdzie spadek o 9,6 proc. w porównaniu do ubiegłego rekordowego roku, ale wynik ten jest średnio o 59 proc. wyższy niż w latach 2003-2006.
Liczba zarejestrowanych w tym okresie rozpoczętych nowych budów domów jednorodzinnych, realizowanych przez inwestorów indywidualnych, wyniosła prawie 74 tys. Jest ona niższa o 8,2 proc. w porównaniu z rokiem 2008, ale porównywalna z wynikiem z roku 2007. Z kolei w porównaniu z okresem 2003-2006 jest wyższa średnio aż o 49 proc. Rozpoczęto realizację aż 92,4 proc. inwestycji, na które w 2009 r. uzyskano pozwolenia. Wskaźnik ten wynosił 88,1 proc. w analogicznym okresie 2007 r. i 90,9 proc. w analogicznym okresie roku 2008.
Przyczyn wzrostu można upatrywać w znacznie niższych kosztach realizacji inwestycji w porównaniu z minionymi dwoma latami - okresem boomu w budownictwie mieszkaniowym. W tym roku koszty budowy domu są nawet o 30 proc. niższe niż dwa lata temu i nadal niższe od kosztu zakupu nowego mieszkania - pomimo notowanego trendu spadku cen w budownictwie wielorodzinnym w porównaniu do dwóch poprzednich lat.
Dzięki spowolnieniu w budownictwie wielorodzinnym w tym roku inwestorzy indywidualni mieli znacznie mniej problemów z dostępem do profesjonalnych ekip budowlanych oraz do pełnej oferty materiałów budowlanych, bez konieczności długiego oczekiwania na realizację zamówienia.
Zdaniem analityków z firmy produkującej materiały budowlane Xella Polska, ocena sytuacji w segmencie budownictwa jednorodzinnego w bieżącym roku generalnie jest pozytywna. - Zarówno w ocenie inwestorów indywidualnych, jak i wykonawców, na rynek powrócił tak potrzebny do harmonijnego realizowania inwestycji spokój. Jedynym zaskoczeniem dla inwestorów był nagły atak zimy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, ale był to jedyny nieprzewidywalny czynnik utrudniający w tym roku budowanie własnego domu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pozytywne trendy w budownictwie jednorodzinnym utrzymają się - prognozuje Anna Waszczuk, analityk rynku budowlanego z Xella Polska.
(PS)
interia.pl
Pozytywnie o budownictwie jednorodzinnym
W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2009 r. inwestorzy indywidualni uzyskali ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Oznacza to wprawdzie spadek o 9,6 proc. w porównaniu do ubiegłego rekordowego roku, ale wynik ten jest średnio o 59 proc. wyższy niż w latach 2003-2006.
Liczba zarejestrowanych w tym okresie rozpoczętych nowych budów domów jednorodzinnych, realizowanych przez inwestorów indywidualnych, wyniosła prawie 74 tys. Jest ona niższa o 8,2 proc. w porównaniu z rokiem 2008, ale porównywalna z wynikiem z roku 2007. Z kolei w porównaniu z okresem 2003-2006 jest wyższa średnio aż o 49 proc. Rozpoczęto realizację aż 92,4 proc. inwestycji, na które w 2009 r. uzyskano pozwolenia. Wskaźnik ten wynosił 88,1 proc. w analogicznym okresie 2007 r. i 90,9 proc. w analogicznym okresie roku 2008.
Przyczyn wzrostu można upatrywać w znacznie niższych kosztach realizacji inwestycji w porównaniu z minionymi dwoma latami - okresem boomu w budownictwie mieszkaniowym. W tym roku koszty budowy domu są nawet o 30 proc. niższe niż dwa lata temu i nadal niższe od kosztu zakupu nowego mieszkania - pomimo notowanego trendu spadku cen w budownictwie wielorodzinnym w porównaniu do dwóch poprzednich lat.
Dzięki spowolnieniu w budownictwie wielorodzinnym w tym roku inwestorzy indywidualni mieli znacznie mniej problemów z dostępem do profesjonalnych ekip budowlanych oraz do pełnej oferty materiałów budowlanych, bez konieczności długiego oczekiwania na realizację zamówienia.
Zdaniem analityków z firmy produkującej materiały budowlane Xella Polska, ocena sytuacji w segmencie budownictwa jednorodzinnego w bieżącym roku generalnie jest pozytywna. - Zarówno w ocenie inwestorów indywidualnych, jak i wykonawców, na rynek powrócił tak potrzebny do harmonijnego realizowania inwestycji spokój. Jedynym zaskoczeniem dla inwestorów był nagły atak zimy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, ale był to jedyny nieprzewidywalny czynnik utrudniający w tym roku budowanie własnego domu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pozytywne trendy w budownictwie jednorodzinnym utrzymają się - prognozuje Anna Waszczuk, analityk rynku budowlanego z Xella Polska.
(PS)
interia.pl
Najdroższe domy świata
Ceny spadły, lecz niektórzy sprzedający mają pewność, że ich nieruchomości za dziewięciocyfrowe kwoty przyciągną nabywców.
W ubiegłym roku 40-akrowa nieruchomość (ok. 162 tys. m kw.) w Greenwich w stanie Connecticut, na której znajduje się dom w stylu jakobińskim o powierzchni 21 897 stóp kwadratowych (ok. 2000 m kw.) z 14 sypialniami, była wystawiona na sprzedaż za 125 mln dolarów. Był to drugi najdroższy na świecie dom, który czekał na nowego właściciela. Teraz jego cena wynosi 60 mln dolarów, a nieruchomość ledwo załapuje się na tegoroczną listę.
Nie jest sekretem, że sprzedający w Stanach Zjednoczonych, chcąc wyprowadzić się ze swoich domów, uciekają się do takich chwytów jak obniżki o 20 proc. albo i wyższe. Nowością jest to, że coraz częściej dotyczy to właścicieli nieruchomości za kwoty ośmio- lub dziewięciocyfrowe.
W ubiegłym roku inwestorka Marty Zweig wycofała z rynku luksusowy penthouse Pierre Hotel warty 70 mln dolarów, ponieważ przez cztery lata nie znalazł się na niego kupiec. Finansista Leonard Ross, który żądał 165 mln dolarów za rezydencję Hearst Mansion w Beverly Hills w Kalifornii, wycofał ofertę sprzedaży we wrześniu 2008 r. Kilka miesięcy później książę Bandar z Arabii Saudyjskiej wycofał rezydencję narciarską w Aspen, którą wystawił wcześniej na sprzedaż za 135 mln dolarów. W tym roku ofiarą kryzysu na amerykańskim rynku mieszkaniowym padła posiadłość Hillendale w Stamford w stanie Connecticut. Była wystawiona za 95 mln dolarów. Nie jest już na sprzedaż. Inni, podobnie jak właściciele wartej 85 mln dolarów posiadłości projektu Wallace'a Neffa, wynajmują nieruchomości czekając na poprawę sytuacji na rynku.
Obniżki cen to nie załamanie
Jonathan Miller, prezydent i prezes firmy Miller Samuel zajmującej się wyceną nieruchomości, mówi, że można się spodziewać takich kroków. - Gorączka na rynku spowodowała, że ceny tych nieruchomości były astronomiczne - mówi Samuel. - Drastyczne obniżki odzwierciedlają nie załamanie rynku, a rzeczywistość.
Mimo że liczba kupców chętnych do zainwestowania w domy za ośmio lub dziewięciocyfrowe kwoty była zawsze niewielka, to wycofywanie się banków z kredytów na duże kwoty jeszcze bardziej zmniejszyła tę pulę. A ci, którzy posiadają środki na zakup za gotówkę, czekają aż rynek nieruchomości ponownie się ustabilizuje.
Być może jeszcze trochę się wstrzymają.
- Na początku załamał się niższy segment rynku - wyjaśnia Mike Simonsen, dyrektor firmy Altos Research, opracowującej statystyki na temat nieruchomości. - Rynek nieruchomości luksusowych zaczął się załamywać zaledwie 12 miesięcy temu, a rynek nieruchomości superluksusowych zaczął się załamywać dopiero niedawno. Mogą minąć lata, a nawet wiele lat, zanim ten rynek wróci do poprzedniego stanu. Na tym etapie pozostanie on zasadniczo bardziej spowolniony niż rynek nieruchomości luksusowych.
Aby zachęcić kupujących, właściciele i ich pośrednicy uciekają się do strategii, które były głównie zarezerwowane dla osób sprzedających bardziej popularne nieruchomości.
Metodologia
W celu przygotowania naszej listy przeanalizowaliśmy międzynarodowe zestawienia dostępnych nieruchomości i rozmawialiśmy z najlepszymi pośrednikami na całym świecie, zawężając naszą listę do domów i apartamentów i nie uwzględniając apartamentowców i działek. Uwzględniliśmy kilka nieruchomości o przeznaczeniu komercyjnym, takich jak rancza lub winnice, o ile znajdowały się na nich duże rezydencje.
Taką taktykę obrali właściciele rancza BootJack w Pagosa Springs w Kolorado. W ubiegłym roku obniżyli cenę wywoławczą z 88 mln dolarów do 68 mln dolarów.
Agent pośredniczący w sprzedaży tego domu, Bill Fandel z biura Sotheby's International Realty, ma nadzieję, że obniżka ceny wzbudzi zainteresowanie. Mówi, że napływają zapytania od zagranicznych miliarderów.
- Osoby, które mają środki na nieruchomość taką jak ta - wyjaśnia Fandel - czują teraz, że robią dobry interes, że iwestycja jest warta tych pieniędzy.
Herald Grant, pracujący również dla biura Sotheby's, wolał wycofać ofertę sprzedaży rezydencji Southampton za 80 mln dolarów niż pozwolić, aby nie została sprzedana. Posiadłość uzupełniała w ubiegłym roku naszą listę najdroższych domów świata.
- Kiedy ludzie wydawali pieniądze, ceny nieruchomości dyktowały emocje - mówi Grant - Teraz nabywcy stali się bardziej konserwatywni.
Luksus na sprzedaż mimo wszystko
Ponure perspektywy nie powstrzymały jednak części osób od wystawienia ich luksusowych nieruchomości na sprzedaż. Candy Spelling, żona zmarłego producenta, Aarona Spellinga, ogłosiła w marcu wystawienie na sprzedaż ich rezydencji w Holmby Hills za 150 mln dolarów. 100-pokojowa nieruchomość nazwana "rezydencją ziemską" uplasowała się na pierwszym miejscu tegorocznej listy. Pomimo powszechnego spadku cen, wyceniono ją wyżej niż ubiegłoroczny numer 1 "Fleur De Lys" położony również w Holmby Hills. Nieruchomość wystawiono na sprzedaż za 125 mln dolarów. Rozciąga się ona na 45 tys. stóp kw. (ok. 4180 m kw.) i przypomina pałac Ludwika XIV w Wersalu.
Kolejną nową pozycją na liście jest warta 100 mln dolarów nieruchomość Albemarle House w Charlottesville w stanie Virginia. Dom w stylu georgiańskim ma osiem sypialni. Położony jest na 300 akrach (ok. 1 214 050 m kw.) w okolicy historycznych posiadłości prezydentów amerykańskich Monticello i Ash Lawn-Highland. Jego architektem i projektantem był David Easton.
Wydaje się, że właściciele nieruchomości spoza Stanów Zjednoczonych również uważają, że niepowtarzalność ich nieruchomości przyciągnie nabywców. Na rynku pozostaje Updown Court, nieruchomość za 117 mln dolarów, która jest prawdopodobnie większa niż pałace Buckingham i Hampton Court. Podobnie jest w przypadku wartej 102 mln dolarów rezydencji Villa Leopolda o powierzchni 29 tys. stóp kw. (2694 m kw.). Posiadłość z 11 sypialniami znajduje się na Lazurowym Wybrzeżu.
Jeżeli właściciele staną się nerwowi, mogą zasięgnąć porad Joela Horowitza, współzałożyciela firmy Tommy Hilfiger i właściciela "Tranquility" nad jeziorem Tahoe. 210-akrowa nieruchomość (809 371 m kw.) jest wystawiona na sprzedaż za 100 mln dolarów od 2006 r.
Interia.pl
Najdroższe domy świata
Ceny spadły, lecz niektórzy sprzedający mają pewność, że ich nieruchomości za dziewięciocyfrowe kwoty przyciągną nabywców.
W ubiegłym roku 40-akrowa nieruchomość (ok. 162 tys. m kw.) w Greenwich w stanie Connecticut, na której znajduje się dom w stylu jakobińskim o powierzchni 21 897 stóp kwadratowych (ok. 2000 m kw.) z 14 sypialniami, była wystawiona na sprzedaż za 125 mln dolarów. Był to drugi najdroższy na świecie dom, który czekał na nowego właściciela. Teraz jego cena wynosi 60 mln dolarów, a nieruchomość ledwo załapuje się na tegoroczną listę.
Nie jest sekretem, że sprzedający w Stanach Zjednoczonych, chcąc wyprowadzić się ze swoich domów, uciekają się do takich chwytów jak obniżki o 20 proc. albo i wyższe. Nowością jest to, że coraz częściej dotyczy to właścicieli nieruchomości za kwoty ośmio- lub dziewięciocyfrowe.
W ubiegłym roku inwestorka Marty Zweig wycofała z rynku luksusowy penthouse Pierre Hotel warty 70 mln dolarów, ponieważ przez cztery lata nie znalazł się na niego kupiec. Finansista Leonard Ross, który żądał 165 mln dolarów za rezydencję Hearst Mansion w Beverly Hills w Kalifornii, wycofał ofertę sprzedaży we wrześniu 2008 r. Kilka miesięcy później książę Bandar z Arabii Saudyjskiej wycofał rezydencję narciarską w Aspen, którą wystawił wcześniej na sprzedaż za 135 mln dolarów. W tym roku ofiarą kryzysu na amerykańskim rynku mieszkaniowym padła posiadłość Hillendale w Stamford w stanie Connecticut. Była wystawiona za 95 mln dolarów. Nie jest już na sprzedaż. Inni, podobnie jak właściciele wartej 85 mln dolarów posiadłości projektu Wallace'a Neffa, wynajmują nieruchomości czekając na poprawę sytuacji na rynku.
Obniżki cen to nie załamanie
Jonathan Miller, prezydent i prezes firmy Miller Samuel zajmującej się wyceną nieruchomości, mówi, że można się spodziewać takich kroków. - Gorączka na rynku spowodowała, że ceny tych nieruchomości były astronomiczne - mówi Samuel. - Drastyczne obniżki odzwierciedlają nie załamanie rynku, a rzeczywistość.
Mimo że liczba kupców chętnych do zainwestowania w domy za ośmio lub dziewięciocyfrowe kwoty była zawsze niewielka, to wycofywanie się banków z kredytów na duże kwoty jeszcze bardziej zmniejszyła tę pulę. A ci, którzy posiadają środki na zakup za gotówkę, czekają aż rynek nieruchomości ponownie się ustabilizuje.
Być może jeszcze trochę się wstrzymają.
- Na początku załamał się niższy segment rynku - wyjaśnia Mike Simonsen, dyrektor firmy Altos Research, opracowującej statystyki na temat nieruchomości. - Rynek nieruchomości luksusowych zaczął się załamywać zaledwie 12 miesięcy temu, a rynek nieruchomości superluksusowych zaczął się załamywać dopiero niedawno. Mogą minąć lata, a nawet wiele lat, zanim ten rynek wróci do poprzedniego stanu. Na tym etapie pozostanie on zasadniczo bardziej spowolniony niż rynek nieruchomości luksusowych.
Aby zachęcić kupujących, właściciele i ich pośrednicy uciekają się do strategii, które były głównie zarezerwowane dla osób sprzedających bardziej popularne nieruchomości.
Metodologia
W celu przygotowania naszej listy przeanalizowaliśmy międzynarodowe zestawienia dostępnych nieruchomości i rozmawialiśmy z najlepszymi pośrednikami na całym świecie, zawężając naszą listę do domów i apartamentów i nie uwzględniając apartamentowców i działek. Uwzględniliśmy kilka nieruchomości o przeznaczeniu komercyjnym, takich jak rancza lub winnice, o ile znajdowały się na nich duże rezydencje.
Taką taktykę obrali właściciele rancza BootJack w Pagosa Springs w Kolorado. W ubiegłym roku obniżyli cenę wywoławczą z 88 mln dolarów do 68 mln dolarów.
Agent pośredniczący w sprzedaży tego domu, Bill Fandel z biura Sotheby's International Realty, ma nadzieję, że obniżka ceny wzbudzi zainteresowanie. Mówi, że napływają zapytania od zagranicznych miliarderów.
- Osoby, które mają środki na nieruchomość taką jak ta - wyjaśnia Fandel - czują teraz, że robią dobry interes, że iwestycja jest warta tych pieniędzy.
Herald Grant, pracujący również dla biura Sotheby's, wolał wycofać ofertę sprzedaży rezydencji Southampton za 80 mln dolarów niż pozwolić, aby nie została sprzedana. Posiadłość uzupełniała w ubiegłym roku naszą listę najdroższych domów świata.
- Kiedy ludzie wydawali pieniądze, ceny nieruchomości dyktowały emocje - mówi Grant - Teraz nabywcy stali się bardziej konserwatywni.
Luksus na sprzedaż mimo wszystko
Ponure perspektywy nie powstrzymały jednak części osób od wystawienia ich luksusowych nieruchomości na sprzedaż. Candy Spelling, żona zmarłego producenta, Aarona Spellinga, ogłosiła w marcu wystawienie na sprzedaż ich rezydencji w Holmby Hills za 150 mln dolarów. 100-pokojowa nieruchomość nazwana "rezydencją ziemską" uplasowała się na pierwszym miejscu tegorocznej listy. Pomimo powszechnego spadku cen, wyceniono ją wyżej niż ubiegłoroczny numer 1 "Fleur De Lys" położony również w Holmby Hills. Nieruchomość wystawiono na sprzedaż za 125 mln dolarów. Rozciąga się ona na 45 tys. stóp kw. (ok. 4180 m kw.) i przypomina pałac Ludwika XIV w Wersalu.
Kolejną nową pozycją na liście jest warta 100 mln dolarów nieruchomość Albemarle House w Charlottesville w stanie Virginia. Dom w stylu georgiańskim ma osiem sypialni. Położony jest na 300 akrach (ok. 1 214 050 m kw.) w okolicy historycznych posiadłości prezydentów amerykańskich Monticello i Ash Lawn-Highland. Jego architektem i projektantem był David Easton.
Wydaje się, że właściciele nieruchomości spoza Stanów Zjednoczonych również uważają, że niepowtarzalność ich nieruchomości przyciągnie nabywców. Na rynku pozostaje Updown Court, nieruchomość za 117 mln dolarów, która jest prawdopodobnie większa niż pałace Buckingham i Hampton Court. Podobnie jest w przypadku wartej 102 mln dolarów rezydencji Villa Leopolda o powierzchni 29 tys. stóp kw. (2694 m kw.). Posiadłość z 11 sypialniami znajduje się na Lazurowym Wybrzeżu.
Jeżeli właściciele staną się nerwowi, mogą zasięgnąć porad Joela Horowitza, współzałożyciela firmy Tommy Hilfiger i właściciela "Tranquility" nad jeziorem Tahoe. 210-akrowa nieruchomość (809 371 m kw.) jest wystawiona na sprzedaż za 100 mln dolarów od 2006 r.
Interia.pl
Nowy stadion w Gdyni - 80 milionów zł, 15 139 widzów, 2000 luksów
Niedzielny mecz ekstraklasy pomiędzy Arką i Śląskiem Wrocław będzie ostatnim spotkaniem rozegranym na obiekcie Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Na miejscu starego stadionu przy ul. Olimpijskiej powstanie w ciągu jedenastu miesięcy nowoczesna, znacznie większa i typowo piłkarska arena.
Nowy stadion ma kosztować około 80 milionów złotych, a na trybunach będzie mogło zasiąść 15 139 widzów. Komfort oglądania piłkarskich zmagań mają zapewnić cztery wieże oświetleniowe o mocy 2000 luksów.
- W poniedziałek przekażemy obiekt konsorcjum dwóch firm, które mają zbudować nowy stadion, a one zmienią go w wielki plac budowy - powiedział wicedyrektor Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Schwarz.
W związku z budową, w przyszłym roku piłkarze Arki rozgrywać będą mecze na położonym tuż obok, także w kompleksie sportowym GOSiR, Narodowym Stadionie Rugby.
- Ta inwestycja, która kosztowała około 30 milionów złotych, jest już na ukończeniu - wyjaśnił Schwarz. - Stadion powinien zostać zbudowany do końca tego roku. Aktualnie prowadzone są prace wykończeniowe na sztucznej murawie, na trybunach oraz w pomieszczeniach socjalnych. Od wtorku trwa już montaż krzesełek. Kiedy główny wykonawca zgłosi zakończenie robót budowlanych, rozpoczną się procedury odbiorowe. Zgodnie z przepisami, mogą one potrwać od dwóch tygodni do miesiąca.
Na trybunie głównej, który ma stać się mekką rugbistów, w tym także reprezentacji Polski, będzie mogło zasiąść trzy tysięcy widzów. Część kibiców będzie mogła również zająć miejsca na trybunach rozkładanych.
Przy okazji budowy dwóch nowych stadionów nie zapomniano również o poprawie ciągów komunikacyjnych. Z myślą o kierowcach rozpoczęto przebudowę ulicy Olimpijskiej, natomiast piesi mogą na nie, podobnie jak do nowej hali, przez specjalną kładkę o długości 140 metrów poprowadzoną nad główną arterią miasta. Została ona oddana do użytku w połowie listopada, a jej koszt wyniósł 14 milionów złotych.
Piłkarze Arki planują godne pożegnanie ze starym obiektem. "Żółto-niebiescy" chcą się zrewanżować za środową porażkę 1:2 w derbach z Lechią Gdańsk.
- Na szczęście piłkarskie życie nie znosi próżni i bardzo szybko nadarza się okazja do rehabilitacji - powiedział trener gdyńskiego zespołu, Dariusz Pasieka. - Widziałem, że chłopcy bardzo przeżyli przegraną z Lechią. To spotkanie czuli nie tyle w kościach, ile w głowie. Ciężko im było się otrząsnąć. Na drugi dzień po meczu w naszej szatni nie było wesela, ale nie było też stypy. Zrobiliśmy krok do tyłu, ale nie można oglądać się za siebie. Wierzę, że w spotkaniu ze Śląskiem zawodnicy zdołają się pozbierać i odbudować psychicznie. Musimy pokazać charakter i ponownie zaprezentować agresywny futbol, z którego słynęliśmy.
Interia.pl
Nowy stadion w Gdyni - 80 milionów zł, 15 139 widzów, 2000 luksów
Niedzielny mecz ekstraklasy pomiędzy Arką i Śląskiem Wrocław będzie ostatnim spotkaniem rozegranym na obiekcie Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Na miejscu starego stadionu przy ul. Olimpijskiej powstanie w ciągu jedenastu miesięcy nowoczesna, znacznie większa i typowo piłkarska arena.
Nowy stadion ma kosztować około 80 milionów złotych, a na trybunach będzie mogło zasiąść 15 139 widzów. Komfort oglądania piłkarskich zmagań mają zapewnić cztery wieże oświetleniowe o mocy 2000 luksów.
- W poniedziałek przekażemy obiekt konsorcjum dwóch firm, które mają zbudować nowy stadion, a one zmienią go w wielki plac budowy - powiedział wicedyrektor Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Schwarz.
W związku z budową, w przyszłym roku piłkarze Arki rozgrywać będą mecze na położonym tuż obok, także w kompleksie sportowym GOSiR, Narodowym Stadionie Rugby.
- Ta inwestycja, która kosztowała około 30 milionów złotych, jest już na ukończeniu - wyjaśnił Schwarz. - Stadion powinien zostać zbudowany do końca tego roku. Aktualnie prowadzone są prace wykończeniowe na sztucznej murawie, na trybunach oraz w pomieszczeniach socjalnych. Od wtorku trwa już montaż krzesełek. Kiedy główny wykonawca zgłosi zakończenie robót budowlanych, rozpoczną się procedury odbiorowe. Zgodnie z przepisami, mogą one potrwać od dwóch tygodni do miesiąca.
Na trybunie głównej, który ma stać się mekką rugbistów, w tym także reprezentacji Polski, będzie mogło zasiąść trzy tysięcy widzów. Część kibiców będzie mogła również zająć miejsca na trybunach rozkładanych.
Przy okazji budowy dwóch nowych stadionów nie zapomniano również o poprawie ciągów komunikacyjnych. Z myślą o kierowcach rozpoczęto przebudowę ulicy Olimpijskiej, natomiast piesi mogą na nie, podobnie jak do nowej hali, przez specjalną kładkę o długości 140 metrów poprowadzoną nad główną arterią miasta. Została ona oddana do użytku w połowie listopada, a jej koszt wyniósł 14 milionów złotych.
Piłkarze Arki planują godne pożegnanie ze starym obiektem. "Żółto-niebiescy" chcą się zrewanżować za środową porażkę 1:2 w derbach z Lechią Gdańsk.
- Na szczęście piłkarskie życie nie znosi próżni i bardzo szybko nadarza się okazja do rehabilitacji - powiedział trener gdyńskiego zespołu, Dariusz Pasieka. - Widziałem, że chłopcy bardzo przeżyli przegraną z Lechią. To spotkanie czuli nie tyle w kościach, ile w głowie. Ciężko im było się otrząsnąć. Na drugi dzień po meczu w naszej szatni nie było wesela, ale nie było też stypy. Zrobiliśmy krok do tyłu, ale nie można oglądać się za siebie. Wierzę, że w spotkaniu ze Śląskiem zawodnicy zdołają się pozbierać i odbudować psychicznie. Musimy pokazać charakter i ponownie zaprezentować agresywny futbol, z którego słynęliśmy.
Interia.pl
Działkę trzeba koniecznie sprawdzić
Przed zakupem działki należy koniecznie zapoznać się z planem zagospodarowania przestrzennego, jeśli jest on już uchwalony w gminie. Jeżeli planu zagospodarowania przestrzennego w gminie nie ma, to sposób zagospodarowania działki będzie określała decyzja o warunkach zabudowy.
Z planów tych możemy się dowiedzieć: jakie jest przeznaczenie gruntu (czy jest to działka budowlana, rolna czy rekreacyjna), jakie są zamierzenia gminy w odniesieniu do sąsiednich terenów (czy w pobliżu nie zaplanowano budowy drogi szybkiego ruchu, oczyszczalni ścieków albo wysypiska śmieci). W niektórych planach możemy znaleźć również informacje o dopuszczalnej wysokości planowanych obiektów, liniach zabudowy czy projektowanym uzbrojeniu terenu.
Sprawdzenie nieruchomości
Zanim zdecydujemy się na zakup działki i wpłacimy zadatek, powinniśmy koniecznie obejrzeć księgę wieczystą. Księgi wieczyste znajdują się w wydziałach ksiąg wieczystych sądów rejonowych właściwych dla miejsca położenia działki. Przeglądanie ksiąg jest bezpłatne.
Z księgi wieczystej możemy dowiedzieć się między innymi: kto jest właścicielem działki, czy działka jest obciążona służebnością (na przykład służebnością drogi koniecznej, czyli prawem sąsiadów do przejeżdżania i przechodzenia przez ten grunt) lub innym ograniczonym prawem rzeczowym, czy nieruchomość jest obciążona hipoteką (czyli ciąży na niej dług).
Przeglądając księgę, należy zwrócić uwagę, czy nie ma w niej wzmianki o złożonym wniosku o dokonanie wpisu. Wniosek taki będzie dopiero rozpatrywany i interesujące nas informacje mogą ulec zmianie. Nieaktualne dane są w księdze podkreślone czerwonym kolorem.
Aby obejrzeć księgę, musimy znać jej numer. Informacji tej powinien udzielić nam obecny właściciel gruntu. Może on nam również udostępnić wypis z księgi. Pamiętajmy, że wypis z księgi wieczystej jest ważny tylko trzy miesiące. Oprócz sprawdzenia stanu prawnego nieruchomości, trzeba również przyjrzeć się otoczeniu działki (czy do działki prowadzi utwardzona droga, czy trzeba ją dopiero wykonać) i zapytać o aktualny stan zagospodarowania terenu – czy w pobliżu znajdują się sieci: energetyczna, wodociągowa, kanalizacyjna, czy też przyjdzie nam budować je na własny koszt.
Ponadto należy sprawdzić dane dotyczące działki w ewidencji gruntów i budynków. Ustalenie dokładnych danych działki jest istotne dla prawidłowego oznaczenia danej działki, zarówno dla potrzeb sporządzenia umowy sprzedaży, jak i dla przeprowadzania stosownych procedur budowlanych. Przed podjęciem decyzji o zakupie działki należy w pierwszej kolejności ustalić jej przeznaczenie w planach zagospodarowania przestrzennego, tj. sprawdzić, czy działka jest przeznaczona pod jednorodzinne budownictwo mieszkaniowe. Może się okazać, że działka ma np. przeznaczenie rolne i nie można na niej wybudować domu lub że jest przeznaczona dla innego rodzaju zabudowy, np. usługowej lub przemysłowej, albo przebiega przez nią planowana droga – wszystko to uniemożliwi uzyskanie pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego. Plany zagospodarowania przestrzennego znajdują się w urzędzie gminy w wydziale architektury. Tam można zapoznać się z planem, a także otrzymać z niego wypisy i wyrysy. Ponadto plan wskaże nam, jaka może być maksymalna wysokość planowanej zabudowy, jakie powinny być parametry techniczne projektowanego budynku, np. kształt dachu, wielkość powierzchni zabudowy, czy istnieje możliwość dostępu do drogi publicznej, korzystania z wody, kanalizacji, energii elektrycznej i cieplnej oraz środków łączności, jakie są wymagania dla danego terenu dotyczące ochrony środowiska lub ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków, jakie są zasady i warunki podziału terenu na działki budowlane
Zapytajmy też okolicznych mieszkańców, jaki jest poziom wód gruntowych i rodzaj gruntów – podmokłe mogą nie nadawać się do zabudowy. Jeśli obok są niezabudowane działki, sprawdźmy, czy wydano już pozwolenie na budowę na nich. Być może obiekt na sąsiedniej działce będzie kolidował z naszymi planami inwestycyjnymi, na przykład z powodu rodzaju prowadzonej w nim działalności.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.09.24
Działkę trzeba koniecznie sprawdzić
Przed zakupem działki należy koniecznie zapoznać się z planem zagospodarowania przestrzennego, jeśli jest on już uchwalony w gminie. Jeżeli planu zagospodarowania przestrzennego w gminie nie ma, to sposób zagospodarowania działki będzie określała decyzja o warunkach zabudowy.
Z planów tych możemy się dowiedzieć: jakie jest przeznaczenie gruntu (czy jest to działka budowlana, rolna czy rekreacyjna), jakie są zamierzenia gminy w odniesieniu do sąsiednich terenów (czy w pobliżu nie zaplanowano budowy drogi szybkiego ruchu, oczyszczalni ścieków albo wysypiska śmieci). W niektórych planach możemy znaleźć również informacje o dopuszczalnej wysokości planowanych obiektów, liniach zabudowy czy projektowanym uzbrojeniu terenu.
Sprawdzenie nieruchomości
Zanim zdecydujemy się na zakup działki i wpłacimy zadatek, powinniśmy koniecznie obejrzeć księgę wieczystą. Księgi wieczyste znajdują się w wydziałach ksiąg wieczystych sądów rejonowych właściwych dla miejsca położenia działki. Przeglądanie ksiąg jest bezpłatne.
Z księgi wieczystej możemy dowiedzieć się między innymi: kto jest właścicielem działki, czy działka jest obciążona służebnością (na przykład służebnością drogi koniecznej, czyli prawem sąsiadów do przejeżdżania i przechodzenia przez ten grunt) lub innym ograniczonym prawem rzeczowym, czy nieruchomość jest obciążona hipoteką (czyli ciąży na niej dług).
Przeglądając księgę, należy zwrócić uwagę, czy nie ma w niej wzmianki o złożonym wniosku o dokonanie wpisu. Wniosek taki będzie dopiero rozpatrywany i interesujące nas informacje mogą ulec zmianie. Nieaktualne dane są w księdze podkreślone czerwonym kolorem.
Aby obejrzeć księgę, musimy znać jej numer. Informacji tej powinien udzielić nam obecny właściciel gruntu. Może on nam również udostępnić wypis z księgi. Pamiętajmy, że wypis z księgi wieczystej jest ważny tylko trzy miesiące. Oprócz sprawdzenia stanu prawnego nieruchomości, trzeba również przyjrzeć się otoczeniu działki (czy do działki prowadzi utwardzona droga, czy trzeba ją dopiero wykonać) i zapytać o aktualny stan zagospodarowania terenu – czy w pobliżu znajdują się sieci: energetyczna, wodociągowa, kanalizacyjna, czy też przyjdzie nam budować je na własny koszt.
Ponadto należy sprawdzić dane dotyczące działki w ewidencji gruntów i budynków. Ustalenie dokładnych danych działki jest istotne dla prawidłowego oznaczenia danej działki, zarówno dla potrzeb sporządzenia umowy sprzedaży, jak i dla przeprowadzania stosownych procedur budowlanych. Przed podjęciem decyzji o zakupie działki należy w pierwszej kolejności ustalić jej przeznaczenie w planach zagospodarowania przestrzennego, tj. sprawdzić, czy działka jest przeznaczona pod jednorodzinne budownictwo mieszkaniowe. Może się okazać, że działka ma np. przeznaczenie rolne i nie można na niej wybudować domu lub że jest przeznaczona dla innego rodzaju zabudowy, np. usługowej lub przemysłowej, albo przebiega przez nią planowana droga – wszystko to uniemożliwi uzyskanie pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego. Plany zagospodarowania przestrzennego znajdują się w urzędzie gminy w wydziale architektury. Tam można zapoznać się z planem, a także otrzymać z niego wypisy i wyrysy. Ponadto plan wskaże nam, jaka może być maksymalna wysokość planowanej zabudowy, jakie powinny być parametry techniczne projektowanego budynku, np. kształt dachu, wielkość powierzchni zabudowy, czy istnieje możliwość dostępu do drogi publicznej, korzystania z wody, kanalizacji, energii elektrycznej i cieplnej oraz środków łączności, jakie są wymagania dla danego terenu dotyczące ochrony środowiska lub ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków, jakie są zasady i warunki podziału terenu na działki budowlane
Zapytajmy też okolicznych mieszkańców, jaki jest poziom wód gruntowych i rodzaj gruntów – podmokłe mogą nie nadawać się do zabudowy. Jeśli obok są niezabudowane działki, sprawdźmy, czy wydano już pozwolenie na budowę na nich. Być może obiekt na sąsiedniej działce będzie kolidował z naszymi planami inwestycyjnymi, na przykład z powodu rodzaju prowadzonej w nim działalności.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.09.24
Istotne czy nieistotne – roboty budowlane wykonane poza projektem
Człowiek codziennie styka się z ogromną liczbą przepisów, jednak nie zawsze dostarczają one precyzyjnych wskazówek, co należy czynić, a czego robić nie wolno. W praktyce niepodobna ogarnąć je w sposób precyzyjny bez odpowiedniej interpretacji.
Podstawowa zasada odnosząca się do prawa budowlanego wyrażona jest w art. 28, który stanowi, że: „roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę”. Polski ustawodawca uznał, że budowa jest czynnością na tyle doniosłą, że musi podlegać kontroli organów władzy publicznej. Najpierw gmina decyduje – czy to w formie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, czy decyzji o warunkach zabudowy – o tym, co można w określonym miejscu zbudować. Następnie starosta, sprawdziwszy zgodność projektu z wyżej wymienionymi rozstrzygnięciami planistycznymi gminy oraz z przepisami technicznymi, zezwala na rozpoczęcie prac na budowie.
W praktyce jednak podczas prac budowlanym może pojawić się konieczność wprowadzenia korekt do podstawowych założeń. Inwestor będzie chciał wprowadzić zmiany do projektu budowlanego. Oznacza to swego rodzaju sprzeniewierzenie się decyzji o pozwoleniu na budowę. Czy organ administracji – starosta – powinien zostać o tym powiadomiony?
Otóż nie zawsze. Ustawa Prawo budowlane wyróżnia tak zwane istotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę. Taka zmiana – zgodnie z treścią art. 36a ust. 1 ww. ustawy – wymaga odrębnej decyzji o zmianie pozwolenia na budowę. Taką decyzję, podobnie jak pozwolenie na budowę, wydaje organ administracji architektoniczno-budowlanej, a więc starosta, a nie – jak można by sądzić – organ nadzoru budowlanego. Z kolei w dalszej części rzeczonego przepisu w ust. 5 czytamy, iż: „nieistotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę nie wymaga uzyskania decyzji o zmianie pozwolenia na budowę i jest dopuszczalne”.
Ustawodawca, chcąc ułatwić stosowanie przepisów ustawy, wskazuje jednak w dalszej części ust. 5, jakie zmiany na pewno będą uznawane za istotne. Są to zmiany dotyczące:
·zakresu objętego projektem zagospodarowania działki lub terenu;
·charakterystycznych parametrów obiektu budowlanego: kubatury, powierzchni zabudowy, wysokości, długości, szerokości i liczby kondygnacji;
·zapewnienia warunków niezbędnych do korzystania z tego obiektu przez osoby niepełnosprawne;
·zmiany zamierzonego sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części;
·ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu;
·wszelkich innych zmian, które wymagają uzyskania dodatkowych opinii, uzgodnień, pozwoleń i innych dokumentów, wymaganych przepisami szczególnymi.
W przypadku odstąpienia nieistotnego projektant jest jedynie obowiązany do zamieszczenia w projekcie budowlanym odpowiedniej informacji (rysunku i opisu) dotyczącego planowanego odstąpienia. W przypadku zmiany istotnej należy wystąpić, jak zostało wspomniane, do starosty z wnioskiem o wydanie decyzji o zmianie pozwolenia na budowę.
Co ważne, ustawodawca zrezygnował w drodze nowelizacji z rozwiązania, które dawało inwestorowi możliwość zasięgnięcia opinii właściwego organu nadzoru budowlanego co do charakteru planowanego odstąpienia. Tym samym uznaniowa ocena organu będzie dokonywania już post factum przed oddaniem budynku do użytkowania.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.10.12
Istotne czy nieistotne – roboty budowlane wykonane poza projektem
Człowiek codziennie styka się z ogromną liczbą przepisów, jednak nie zawsze dostarczają one precyzyjnych wskazówek, co należy czynić, a czego robić nie wolno. W praktyce niepodobna ogarnąć je w sposób precyzyjny bez odpowiedniej interpretacji.
Podstawowa zasada odnosząca się do prawa budowlanego wyrażona jest w art. 28, który stanowi, że: „roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę”. Polski ustawodawca uznał, że budowa jest czynnością na tyle doniosłą, że musi podlegać kontroli organów władzy publicznej. Najpierw gmina decyduje – czy to w formie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, czy decyzji o warunkach zabudowy – o tym, co można w określonym miejscu zbudować. Następnie starosta, sprawdziwszy zgodność projektu z wyżej wymienionymi rozstrzygnięciami planistycznymi gminy oraz z przepisami technicznymi, zezwala na rozpoczęcie prac na budowie.
W praktyce jednak podczas prac budowlanym może pojawić się konieczność wprowadzenia korekt do podstawowych założeń. Inwestor będzie chciał wprowadzić zmiany do projektu budowlanego. Oznacza to swego rodzaju sprzeniewierzenie się decyzji o pozwoleniu na budowę. Czy organ administracji – starosta – powinien zostać o tym powiadomiony?
Otóż nie zawsze. Ustawa Prawo budowlane wyróżnia tak zwane istotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę. Taka zmiana – zgodnie z treścią art. 36a ust. 1 ww. ustawy – wymaga odrębnej decyzji o zmianie pozwolenia na budowę. Taką decyzję, podobnie jak pozwolenie na budowę, wydaje organ administracji architektoniczno-budowlanej, a więc starosta, a nie – jak można by sądzić – organ nadzoru budowlanego. Z kolei w dalszej części rzeczonego przepisu w ust. 5 czytamy, iż: „nieistotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę nie wymaga uzyskania decyzji o zmianie pozwolenia na budowę i jest dopuszczalne”.
Ustawodawca, chcąc ułatwić stosowanie przepisów ustawy, wskazuje jednak w dalszej części ust. 5, jakie zmiany na pewno będą uznawane za istotne. Są to zmiany dotyczące:
·zakresu objętego projektem zagospodarowania działki lub terenu;
·charakterystycznych parametrów obiektu budowlanego: kubatury, powierzchni zabudowy, wysokości, długości, szerokości i liczby kondygnacji;
·zapewnienia warunków niezbędnych do korzystania z tego obiektu przez osoby niepełnosprawne;
·zmiany zamierzonego sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części;
·ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu;
·wszelkich innych zmian, które wymagają uzyskania dodatkowych opinii, uzgodnień, pozwoleń i innych dokumentów, wymaganych przepisami szczególnymi.
W przypadku odstąpienia nieistotnego projektant jest jedynie obowiązany do zamieszczenia w projekcie budowlanym odpowiedniej informacji (rysunku i opisu) dotyczącego planowanego odstąpienia. W przypadku zmiany istotnej należy wystąpić, jak zostało wspomniane, do starosty z wnioskiem o wydanie decyzji o zmianie pozwolenia na budowę.
Co ważne, ustawodawca zrezygnował w drodze nowelizacji z rozwiązania, które dawało inwestorowi możliwość zasięgnięcia opinii właściwego organu nadzoru budowlanego co do charakteru planowanego odstąpienia. Tym samym uznaniowa ocena organu będzie dokonywania już post factum przed oddaniem budynku do użytkowania.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.10.12
Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce
Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.
Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.
Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widząprzy tym konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).
Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.
Źródło: KRN.pl, 2009.11.27
Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce
Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.
Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.
Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widząprzy tym konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).
Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.
Źródło: KRN.pl, 2009.11.27
Parter, tak ale...
Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Mimo ogromnych, dochodzących nawet do 15 proc. zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.
Kupując mieszkanie na parterze, narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności, w przypadku gdy okna skierowane są na ulicę, oraz w dużych miastach – na spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.
Oczywiście, mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.
Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.
Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.
Źródło: InplusPR, 2009.11.26
Parter, tak ale...
Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Mimo ogromnych, dochodzących nawet do 15 proc. zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.
Kupując mieszkanie na parterze, narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności, w przypadku gdy okna skierowane są na ulicę, oraz w dużych miastach – na spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.
Oczywiście, mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.
Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.
Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.
Źródło: InplusPR, 2009.11.26
Norwegia najlepszym miejscem do życia
Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.
W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.
Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.
"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.
Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.
W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.
Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.
mw/ ro/
dom.wp.pl
Norwegia najlepszym miejscem do życia
Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.
W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.
Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.
"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.
Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.
W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.
Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.
mw/ ro/
dom.wp.pl
Najlepsze budynki Australii
Jaki był miniony rok dla architektury na antypodach? Odpowiedzią są przyznane ostatnio nagrody przez Australijski Instytut Architektury. Zwycięzców - domy mieszkalne, banki, galerie sztuki - łączy dobre wpisanie w kontekst oraz nowatorskie operowanie materiałami i fakturami.
Australijski Instytut Architektury przyznał ostatnio w Melbourne coroczne National Architecture Awards - nagrody dla najlepszych budynków, jakie powstały w minionym roku na terenie Australii. Nagrody przyznano także budynkom zaprojektowane przez australijskich architektów, który wybudowano poza granicami Australii. W sumie przyznano 32 nagrody i wyróżnienia z 12 kategoriach.
Intymna galeria
Najważniejsze nagrody zdobył budynek Narodowej Galerii Portretu w Canberrze projektu pracowni Johnson Pilton Walker z Sydney. Budynek otrzymał nagrodę Sir Zelmana Cowena dla najlepszego budynku użyteczności publicznej oraz nagrodę za najlepsze wnętrza. Biuro JPW ma już na koncie szereg projektów związanych ze sztuką, w tym Museum of Sydney, za które już wcześniej otrzymało nagrodę Sir Zelmana Cowena.
Galeria Portretu powstała w szacownym sąsiedztwie, w którym dominowały dotychczas monumentalne budynki Sądu Najwyższego i Narodowej Galerii oraz pełen symboli gmach Narodowego Muzeum Australii. Galeria jest znacznie mniejsza od nich i skromniejsza, jednakiej powściągliwa i dopracowana do najmniejszego detalu architektura dorównuje swoją klasą sąsiednim budowlom.
Architekci starali się tak rozwiązać budynek, by jego skala była dostosowana do prezentowanej w niej sztuki - czyli głównie malarstwa i portretów. Parterowy budynek to seria pawilonów, w których wnętrzach panuje intymna, wręcz domowa atmosfera sprzyjająca skupieniu uwagi na obrazach.
Najważniejszym elementem budynku są świetliki, biegnące przez całą długość dachu i ścian bocznych. Wpadające przez nie światło rozpraszają zamontowane od środka ekrany. Światło dzienne skupia się głównie przy ścianach, na których zawisły eksponaty, pozostawiając pozostałe części pomieszczeń w lekkim półmroku, taki zabieg jeszcze bardziej eksponuje we wnętrzach galerii dzieła sztuki.
Budynek tworzą płaszczyzny płaskich dachów, które silnie wystają poza obręb budynku, towarzyszą im równie horyzontalne ściany i konstrukcyjne podciągi, które także wychodzą daleko poza właściwy obiekt. Rozczłonkowany dach, którego połacie znajdują się na różnych wysokościach jest pełen prześwitów, w których umieszczono świetlik.
Ekrany rozpraszające światło świetlików wyposażone są w system zacieniający w przypadku zbyt ostrego i mocnego światła, dzięki czemu oświetlenie eksponatów jest zawsze optymalne.
Kontener mieszkalny
Australijski Instytut Architektury przyznaje nagrody nie tylko spektakularnym inwestycjom, ale i niewielkim realizacjom. Przykładem jest nagroda dla Polygreen House projektu Bellemo & Cat w kategorii małe projekty.
Architekci zbudowali na dalekich, przemysłowych przedmieściach Melbourne dom własny z pracownią. Sąsiedztwo składające się ze starych ceglanych magazynów i zakładów natchnęło projektantów do... stworzenia kontenera mieszkalnego. Jednak zamiast pełnych ścian postawili na transparentne poliwęglanowe przegrody, które opakowują dom ze wszystkich stron. Prostopadłościenna bryła w nocy niczym lampion świeci delikatna poświatą.
Na transparentnej skórze pojawiła się też namiastka ogrodu w formie graficznego nadruku przeskalowanych źdźbeł trawy, bowiem prostopadłościenne pudło budynku wypełnia całą dostępną działkę. Ta sztuczna zieleń ożywia szare ulice przemysłowej dzielnicy.
W budynku od strony północnej wygospodarowano niewielkie patio, na którym powstał mały plac zabaw dla dzieci gospodarzy. Parter od frontu mieści także pracownię, którą od reszty domu oddziela garaż. Za nim znajdują się pokoje dzieci oraz otwarty na patio pokój bawialny. Na piętrze znajduje się sypialnia gospodarzy oraz rozległa przestrzeń dzienna z kuchnią, która ma niewielki taras pokryty... sztuczną trawą.
Prosty budynek zachwyca maksymalnie wykorzystaną przestrzenią, a jego lekka bryła uczłowiecza smutną przemysłową strefę. Co więcej dom z pracownią był tani w budowie, równie niedroga jest jego eksploatacja.
Stalowa chata
Nagrodę Colorbond dla najlepszego stalowego budynku trzymał Snowy Mountains House projektu młodego architekta Jamesa Stockwella. Jak sama nazwa budynku wskazuje powstał w miejscu, które jest narażone na śnieżyce, raczej nie kojarzące się powszechnie Australią. To sprawa położenia domu nad jeziorem Jindabyne w Nowej Południowej Walii, które przylega do najwyższego pasma gór Australii - Snowy Mountains. Słynie ono z kurortów narciarskich, obfitych opadów śniegu oraz najwyższego szczytu kontynentu - Mount Kościuszko. Z drugiej strony latem okolica narażona jest na upały i pożary lasów.
Budowa domu wakacyjnego w takim ekstremalnym klimacie nakłoniła architekt do budowy stalowej skorupy, która ochrania budynek. Tworzy go olbrzymia srebrzysta kolebka, która opiera się na skośnych podporach. Z daleka forma ta przypomina namiot z podciągami. Połacie dachu wychodzą daleko poza obręb budynku, zacieniając jego szklane ściany przed ostrym słońcem w lecie, a zimą chroniąc przed opadami śniegu i deszczu.
Formę domu sprowadzono do minimum. Dach i przypory w całości pokrywa blacha, pozostałe elementy to ściany ze szkła oraz drewna. We wnętrzach poprzez duże przeszklenia można obserwować niesamowity krajobraz gór i jeziora Jindabyne.
Dom jest praktycznie samowystarczalny, ma własne ujęcie wody, ciepło dostarcza geotermalne ujęcie.
Kolorowy bank
Nagroda dla najlepszego obiektu komercyjnego trafiła do pracowni BVN Architecture za projekt siedziby głównej banku Bendigo. Ten nowoczesny biurowiecpowstał w historycznym centrum miasta Bendigo, jednak mimo znacznej skali - pracuje w nim ponad tysiąc osób - nie przytłoczył uliczek z malowniczymi kamienicami.
Architekci rozwiązali kompleks niczym kampusu uniwersytecki, nadając mu charakteru niewielkich kubatur, pomiędzy którymi powstały kryte szkłem pasaże łączące się w centralnym atrium.
Budynek wpisuje się w kontekst miejsca poprzez kontynuację przestrzeni publicznych. Przy głównym wejściu powstał placyk, w jego posadzce zapisano historię miejsca, m.in. informacje o tym, że kiedyś stał tu teatr, który spłoną w latach 60. XX wieku.
Najbardziej charakterystycznym elementem budynku jest zachodnia elewacja, która wygląda jakby ozdobiono ją kolorowymi wycinankami. To perforowane aluminiowe łamacze światła, które chronią przeszkloną fasadę przed ostrymi promieniami zachodzącego słońca. Panele mają kolory od czerwonego, nawiązując w ten sposób wprost do okolicznych kamienic, przechodząc w zieleń, która odpowiada parkowi znajdującemu się po drugiej stronie budynku.
Obraz architektury australijskiej, jaki wyłania się z nagród przyznanych w Melbourne pokazuje, że jest ona racjonalna, prosta i ekonomiczna, nie pozbawiona jednak nowatorskich rozwiązań i humanitarny cech, upodobań do naturalnych materiałów, zwłaszcza drewna.