W tworzeniu nowych mieszkań przez gminy pomóc mają nowe przepisy o finansowym wsparciu w tworzeniu
Źródło: „Gazeta Prawna” 1.09.2009, 04.09.2009
W tworzeniu nowych mieszkań przez gminy pomóc mają nowe przepisy o finansowym wsparciu w tworzeniu
Źródło: „Gazeta Prawna” 1.09.2009, 04.09.2009
Posłowie proponują, by uprawnienia wygasły dopiero 31 grudnia 2012 r., a prawo pierwokupu zostało zastąpione prawem pierwszeństwa – podkreśla dziennik. Osoby, które nie skorzystały z uprawnień, będą mogły złożyć wniosek do sądu o stwierdzenie naruszenia prawa lub interesu prawnego najemcy. Naruszenie interesu prawnego przy zbywaniu mieszkań zakładowych polegałoby na tym, że przedsiębiorstwo prywatyzowane nie zapytało najemcy mieszkania, czy chce nabyć lokal, zanim go sprzedano. Najemcy byłych mieszkań zakładowych mieliby pierwszeństwo w ich nabyciu zamiast obowiązującego do tej pory prawa pierwokupu – dodaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 14.09.2009, 14.09.2009
Posłowie proponują, by uprawnienia wygasły dopiero 31 grudnia 2012 r., a prawo pierwokupu zostało zastąpione prawem pierwszeństwa – podkreśla dziennik. Osoby, które nie skorzystały z uprawnień, będą mogły złożyć wniosek do sądu o stwierdzenie naruszenia prawa lub interesu prawnego najemcy. Naruszenie interesu prawnego przy zbywaniu mieszkań zakładowych polegałoby na tym, że przedsiębiorstwo prywatyzowane nie zapytało najemcy mieszkania, czy chce nabyć lokal, zanim go sprzedano. Najemcy byłych mieszkań zakładowych mieliby pierwszeństwo w ich nabyciu zamiast obowiązującego do tej pory prawa pierwokupu – dodaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 14.09.2009, 14.09.2009
W przypadku, gdy nieodpłatne przekazanie nastąpiło bez określenia wartości nieruchomości, nie trzeba wyceniać jej
Podatnik sam może określić wartość początkową nieruchomości według szacunków własnych, wykorzystując do tego celu dane z rynku i zachowując dokumentację i materiały pozwalające na uwiarygodnienie przyjętych wartości - uznał w interpretacji nr IPPB3/423-358/09-2/GJ dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie.
Wycena ta powinna być przeprowadzona według średnich cen obowiązujących w dniu nabycia nieruchomości.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku, gdy podstawą przekazania nieruchomości jest umowa, w której jasno określona jest wartość darowizny.
Jeśli jest ona niższa od wyceny rynkowej, do ewidencji wpisujemy wartość wynikającą z umowy.
Za wartość początkową środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych uważa się w razie nabycia w drodze spadku, darowizny lub w inny nieodpłatny sposób - wartość rynkowa z dnia nabycia, chyba że umowa darowizny albo umowa o nieodpłatnym przekazaniu określa tę wartość w niższej wartości - czytamy w interpretacji.
Agnieszka Zawadzka
money.pl
W przypadku, gdy nieodpłatne przekazanie nastąpiło bez określenia wartości nieruchomości, nie trzeba wyceniać jej
Podatnik sam może określić wartość początkową nieruchomości według szacunków własnych, wykorzystując do tego celu dane z rynku i zachowując dokumentację i materiały pozwalające na uwiarygodnienie przyjętych wartości - uznał w interpretacji nr IPPB3/423-358/09-2/GJ dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie.
Wycena ta powinna być przeprowadzona według średnich cen obowiązujących w dniu nabycia nieruchomości.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku, gdy podstawą przekazania nieruchomości jest umowa, w której jasno określona jest wartość darowizny.
Jeśli jest ona niższa od wyceny rynkowej, do ewidencji wpisujemy wartość wynikającą z umowy.
Za wartość początkową środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych uważa się w razie nabycia w drodze spadku, darowizny lub w inny nieodpłatny sposób - wartość rynkowa z dnia nabycia, chyba że umowa darowizny albo umowa o nieodpłatnym przekazaniu określa tę wartość w niższej wartości - czytamy w interpretacji.
Agnieszka Zawadzka
money.pl
Dobra wiadomość dla kupujących
Pomimo widocznego ożywienia na rynku nie powinniśmy się raczej spodziewać wzrostu cen, ponieważ nadal problemem są słabo dostępne kredyty hipoteczne. Dopóki to się nie zmieni nie ma co liczyć na wyższe ceny mieszkań - twierdzi Aleksandra Szarek, specjalista rynku nieruchomości Home Broker. Ponadto, jak widać w tabeli, spadki cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie były tak spektakularne jak przewidywano, tak więc jest jeszcze szansa na kilku procentowe obniżki do połowy przyszłego roku. Jest to na pewno dobra informacja dla osób planujących zakup nieruchomości, zwłaszcza w celach inwestycyjnych. Dodatkowo mamy większe szanse na wynegocjowanie wysokich upustów zarówno u osób sprzedających na rynku wtórnym jak i u deweloperów, ponieważ mieszkania nie sprzedają się już tak szybko jak kiedyś. Na największe zniżki mogą liczyć klienci dokonujący zakupów pakietowych u dewelopera. W takiej sytuacji możemy spodziewać się nawet ponad 20 procentowych upustów.
Warto pomyśleć o wynajmie
Należy jednak pamiętać, że inwestowanie w nieruchomości to obecnie inwestycja długoterminowa. Skończyły się czasy, kiedy można było sprzedać mieszkanie kilka miesięcy po jego nabyciu z kilkudziesięcioprocentowym zyskiem. Dlatego też warto dokładnie wybrać nieruchomość, zanim dokonamy zakupu. Jeżeli decydujemy się na mieszkania powinniśmy wybierać takie, które będziemy mogli wynajmować. Jesień jest bardzo dobrym momentem na tego typu inwestycję, ponieważ w tym czasie rynek wynajmu bardzo się ożywia, więc mieszkania można szybko wynająć.
Inwestowanie w mieszkania pod wynajem stanie się bardziej opłacalne od 1 stycznia 2010, kiedy to w życie wejdą nowe przepisy dotyczące najmu. Najważniejsza zmiana dotyczy podatku, który w tej chwili wynosi 20 proc., przy przekroczeniu równowartości 4 tys. euro rocznie (co przy 2 pokojowym mieszkaniu jest bardzo proste). Z tego powodu stopa zwrotu z inwestycji znacznie się obniża, a wielu właścicieli mieszkań nawet nie informuje urzędu skarbowego o wynajmie swojego lokum. Według nowych przepisów podatek wyniesie 8,5 proc., niezależnie od wysokości dochodu z najmu. Zmienią się również same zasady najmu, które będą bardziej zabezpieczały interesy właścicieli mieszkań.
Tańsze grunty
Alternatywą do mieszkań mogą być działki, których ceny również obniżyły się w ostatnich miesiącach. W tym wypadku najlepiej wybierać tańsze grunty rolne, które będziemy mogli w ciągu kilku lat przekształcić w działki budowlane i w ten sposób podnieść znacznie ich wartość.
Na pewno warto wykorzystać obecną sytuację na inwestowanie w nieruchomości. Coraz niższe ceny mieszkań, domów i działek pozwolą nam na realizację wysokich zysków w przyszłości. Jednak pamiętajmy, że jest to forma inwestowania dla cierpliwych.
Interia.pl
Dobra wiadomość dla kupujących
Pomimo widocznego ożywienia na rynku nie powinniśmy się raczej spodziewać wzrostu cen, ponieważ nadal problemem są słabo dostępne kredyty hipoteczne. Dopóki to się nie zmieni nie ma co liczyć na wyższe ceny mieszkań - twierdzi Aleksandra Szarek, specjalista rynku nieruchomości Home Broker. Ponadto, jak widać w tabeli, spadki cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie były tak spektakularne jak przewidywano, tak więc jest jeszcze szansa na kilku procentowe obniżki do połowy przyszłego roku. Jest to na pewno dobra informacja dla osób planujących zakup nieruchomości, zwłaszcza w celach inwestycyjnych. Dodatkowo mamy większe szanse na wynegocjowanie wysokich upustów zarówno u osób sprzedających na rynku wtórnym jak i u deweloperów, ponieważ mieszkania nie sprzedają się już tak szybko jak kiedyś. Na największe zniżki mogą liczyć klienci dokonujący zakupów pakietowych u dewelopera. W takiej sytuacji możemy spodziewać się nawet ponad 20 procentowych upustów.
Warto pomyśleć o wynajmie
Należy jednak pamiętać, że inwestowanie w nieruchomości to obecnie inwestycja długoterminowa. Skończyły się czasy, kiedy można było sprzedać mieszkanie kilka miesięcy po jego nabyciu z kilkudziesięcioprocentowym zyskiem. Dlatego też warto dokładnie wybrać nieruchomość, zanim dokonamy zakupu. Jeżeli decydujemy się na mieszkania powinniśmy wybierać takie, które będziemy mogli wynajmować. Jesień jest bardzo dobrym momentem na tego typu inwestycję, ponieważ w tym czasie rynek wynajmu bardzo się ożywia, więc mieszkania można szybko wynająć.
Inwestowanie w mieszkania pod wynajem stanie się bardziej opłacalne od 1 stycznia 2010, kiedy to w życie wejdą nowe przepisy dotyczące najmu. Najważniejsza zmiana dotyczy podatku, który w tej chwili wynosi 20 proc., przy przekroczeniu równowartości 4 tys. euro rocznie (co przy 2 pokojowym mieszkaniu jest bardzo proste). Z tego powodu stopa zwrotu z inwestycji znacznie się obniża, a wielu właścicieli mieszkań nawet nie informuje urzędu skarbowego o wynajmie swojego lokum. Według nowych przepisów podatek wyniesie 8,5 proc., niezależnie od wysokości dochodu z najmu. Zmienią się również same zasady najmu, które będą bardziej zabezpieczały interesy właścicieli mieszkań.
Tańsze grunty
Alternatywą do mieszkań mogą być działki, których ceny również obniżyły się w ostatnich miesiącach. W tym wypadku najlepiej wybierać tańsze grunty rolne, które będziemy mogli w ciągu kilku lat przekształcić w działki budowlane i w ten sposób podnieść znacznie ich wartość.
Na pewno warto wykorzystać obecną sytuację na inwestowanie w nieruchomości. Coraz niższe ceny mieszkań, domów i działek pozwolą nam na realizację wysokich zysków w przyszłości. Jednak pamiętajmy, że jest to forma inwestowania dla cierpliwych.
Interia.pl
- Sytuacja poprawia się już od końca I kwartału. Miesięcznie sprzedajemy w tej chwili 50-60 mieszkań i to jest już zupełnie przyzwoity wynik - mówi Wojciech Ciurzyński, prezes Polnordu.
Z sondy przeprowadzonej przez GP wśród deweloperów wynika, że coraz więcej firm odczuwa ponowny wzrost zainteresowania mieszkaniami. - W tej chwili miesięcznie sprzedajemy ok. 30 mieszkań, a na początku roku nie więcej niż 20 - twierdzi Wojciech Grochowski z firmy Arche.
W niektórych firmach brakuje już najbardziej popularnych lokali. - Wszystkie małe mieszkania, na które jest w tej chwili największy popyt, już są sprzedane. Zostały nam tylko największe lokale - mówi Piotr Hirny, prezes Hirny DB.
Nawet w okresie wakacyjnym, który nigdy nie był dobry dla deweloperów, sprzedaż mieszkań zwiększyła się. - Sierpień bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Sprzedaliśmy 10 proc. mieszkań, które mamy w ofercie - mówi Bartłomiej Ślezioński, prezes firmy MK Inwestycje. - Naprawdę jest ożywienie. W czasie wakacji sprzedaliśmy 15 mieszkań, co jest wynikiem bardzo dobrym nawet w porównaniu z okresem sprzed kryzysu, bo w wakacje nigdy nie sprzedawaliśmy dużo - dodaje Magdalena Szmagalska, prezes Triton Development. Deweloperzy podkreślają, że wolnych mieszkań, które czekają na nabywców, jest coraz mniej.
Roman Grzyb
interia.pl
- Sytuacja poprawia się już od końca I kwartału. Miesięcznie sprzedajemy w tej chwili 50-60 mieszkań i to jest już zupełnie przyzwoity wynik - mówi Wojciech Ciurzyński, prezes Polnordu.
Z sondy przeprowadzonej przez GP wśród deweloperów wynika, że coraz więcej firm odczuwa ponowny wzrost zainteresowania mieszkaniami. - W tej chwili miesięcznie sprzedajemy ok. 30 mieszkań, a na początku roku nie więcej niż 20 - twierdzi Wojciech Grochowski z firmy Arche.
W niektórych firmach brakuje już najbardziej popularnych lokali. - Wszystkie małe mieszkania, na które jest w tej chwili największy popyt, już są sprzedane. Zostały nam tylko największe lokale - mówi Piotr Hirny, prezes Hirny DB.
Nawet w okresie wakacyjnym, który nigdy nie był dobry dla deweloperów, sprzedaż mieszkań zwiększyła się. - Sierpień bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Sprzedaliśmy 10 proc. mieszkań, które mamy w ofercie - mówi Bartłomiej Ślezioński, prezes firmy MK Inwestycje. - Naprawdę jest ożywienie. W czasie wakacji sprzedaliśmy 15 mieszkań, co jest wynikiem bardzo dobrym nawet w porównaniu z okresem sprzed kryzysu, bo w wakacje nigdy nie sprzedawaliśmy dużo - dodaje Magdalena Szmagalska, prezes Triton Development. Deweloperzy podkreślają, że wolnych mieszkań, które czekają na nabywców, jest coraz mniej.
Roman Grzyb
interia.pl
Jak wynika z raportu, największy wzrost cen nieruchomości odnotowano w Opolu i Toruniu (po 3,3 proc.) oraz Sopocie (o 3 proc.). Ceny podniosły się także w Łodzi (o 2 proc.) i Lublinie (o 1,1 proc.). W Olsztynie i Warszawie ceny mieszkań nie uległy zmianie.
Spadek cen zanotowano w 4 spośród 15 analizowanych lokalizacji. Największy spadek miał miejsce w Gdyni (o 4,3 proc.) i Gdańsku (o 2,3 proc.).
"Z jednej strony, mamy więc do czynienia ze spadkiem cen nieruchomości w skali rocznej, a z drugiej zaś, z nieznacznym wzrostem cen w skali kwartalnej" - napisano w komentarzu.
"Tendencję wzrostu cen nieruchomości można było zauważyć już w maju, czerwiec natomiast przyniósł już bardziej optymistyczne dane. To samo można wywnioskować z danych z sierpnia 2009" - dodano.
Zdaniem autorów raportu dane te świadczą o powolnej stabilizacji sytuacji na rynku nieruchomości.
"Jest to związane z polepszaniem się sytuacji gospodarczej nie tylko w Polsce, ale również w Europie i na świecie (działania rządu USA). Należy jednak pamiętać, że sytuacja nadal jest niepewna. Dopiero kolejne miesiące pokażą, czy wzrost cen nieruchomości jest tendencją trwałą" - napisano.(
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Jak wynika z raportu, największy wzrost cen nieruchomości odnotowano w Opolu i Toruniu (po 3,3 proc.) oraz Sopocie (o 3 proc.). Ceny podniosły się także w Łodzi (o 2 proc.) i Lublinie (o 1,1 proc.). W Olsztynie i Warszawie ceny mieszkań nie uległy zmianie.
Spadek cen zanotowano w 4 spośród 15 analizowanych lokalizacji. Największy spadek miał miejsce w Gdyni (o 4,3 proc.) i Gdańsku (o 2,3 proc.).
"Z jednej strony, mamy więc do czynienia ze spadkiem cen nieruchomości w skali rocznej, a z drugiej zaś, z nieznacznym wzrostem cen w skali kwartalnej" - napisano w komentarzu.
"Tendencję wzrostu cen nieruchomości można było zauważyć już w maju, czerwiec natomiast przyniósł już bardziej optymistyczne dane. To samo można wywnioskować z danych z sierpnia 2009" - dodano.
Zdaniem autorów raportu dane te świadczą o powolnej stabilizacji sytuacji na rynku nieruchomości.
"Jest to związane z polepszaniem się sytuacji gospodarczej nie tylko w Polsce, ale również w Europie i na świecie (działania rządu USA). Należy jednak pamiętać, że sytuacja nadal jest niepewna. Dopiero kolejne miesiące pokażą, czy wzrost cen nieruchomości jest tendencją trwałą" - napisano.(
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
W czwartek oficjalnie otwarto spichlerz, który ma być wizytówką kompleksu mieszkalno-usługowego, powstającego w części dawnych koszar w śródmieściu Gliwic. W przyszłości w pobliżu staną także dwa apartamentowce.
- Rewitalizacja spichlerza, we współpracy z konserwatorami zabytków, i zmiana jego funkcji, to nie tylko samo odnowienie i adaptacja obiektu, ale przede wszystkim przywrócenie miastu terenu, który od początku jego urbanizacji przed ponad 100 laty praktycznie nie był dostępny dla mieszkańców - ocenił Jacek Masior, którego firma jest inwestorem przedsięwzięcia.
Dawny spichlerz, piekarnia i inne budynki tego kompleksu, które w przeszłości były np. stajniami i magazynami, powstały w dużej części w końcu XIX wieku jako zaplecze pruskiego Urzędu Aprowizacji. W spichlerzu przechowywano mąkę i zboże. Przed II wojną światową kompleks był siedzibą policji. Po wojnie spichlerz stał się m.in. magazynem mundurów.
Architekci uczestniczący w adaptacji spichlerza zapewniają, że dokonano jej wyjątkowo pieczołowicie. Odnowiono ceglaną elewację ze stylowymi oknami, pozostawiono unikatowe drewniane stropy i belkowania, a nawet drewnianą "zjeżdżalnię", po której z góry na dół transportowano zboże. Dobudowano klatki schodowe i windy. Z zewnątrz wykończono je stalą szlachetną typu corten, która pokryła się charakterystyczną, czerwoną patyną. Dzięki temu dobudowane wieże pasują do ceglanej elewacji.
Jak mówił Masior, jeszcze przed zakończeniem adaptacji spichlerza zakup mieszkań w nim deklarowali zagraniczni inwestorzy, dla których ma to być lokata kapitału. Podpisano 20 wstępnych umów, na razie nie wiadomo jednak, ile z nich będzie sfinalizowanych. W spichlerzu jest 30 mieszkań, które architekci klasyfikują jako lofty, czyli mieszkania w obiekcie postindustrialnym. To w większości lokale o dużych powierzchniach.
W sąsiedztwie spichlerza znajdują się odnowione szeregowe domy, które już w latach 30. ubiegłego wieku były użytkowane najpierw jako stajnie, potem warsztaty, pralnie i garaże. Wkrótce ruszy też rewitalizacja starej piekarni, gdzie znajdą się mieszkania oraz prawdopodobnie restauracja. Miejsce na działalność handlową i usługową jest także na parterze spichlerza.
Gliwicka firma Wektor Inwestycje, która kupiła i odrestaurowała spichlerz, działa na rynku nieruchomości, także zabytkowych. Kupiła m.in. renesansowy pałac w Karpnikach w Kotlinie Jeleniogórskiej, gdzie ma powstać ekskluzywne SPA, oraz ośrodek wypoczynkowy Buk w Rudach Raciborskich, gdzie po modernizacji będzie hotel.
Interia.pl
W czwartek oficjalnie otwarto spichlerz, który ma być wizytówką kompleksu mieszkalno-usługowego, powstającego w części dawnych koszar w śródmieściu Gliwic. W przyszłości w pobliżu staną także dwa apartamentowce.
- Rewitalizacja spichlerza, we współpracy z konserwatorami zabytków, i zmiana jego funkcji, to nie tylko samo odnowienie i adaptacja obiektu, ale przede wszystkim przywrócenie miastu terenu, który od początku jego urbanizacji przed ponad 100 laty praktycznie nie był dostępny dla mieszkańców - ocenił Jacek Masior, którego firma jest inwestorem przedsięwzięcia.
Dawny spichlerz, piekarnia i inne budynki tego kompleksu, które w przeszłości były np. stajniami i magazynami, powstały w dużej części w końcu XIX wieku jako zaplecze pruskiego Urzędu Aprowizacji. W spichlerzu przechowywano mąkę i zboże. Przed II wojną światową kompleks był siedzibą policji. Po wojnie spichlerz stał się m.in. magazynem mundurów.
Architekci uczestniczący w adaptacji spichlerza zapewniają, że dokonano jej wyjątkowo pieczołowicie. Odnowiono ceglaną elewację ze stylowymi oknami, pozostawiono unikatowe drewniane stropy i belkowania, a nawet drewnianą "zjeżdżalnię", po której z góry na dół transportowano zboże. Dobudowano klatki schodowe i windy. Z zewnątrz wykończono je stalą szlachetną typu corten, która pokryła się charakterystyczną, czerwoną patyną. Dzięki temu dobudowane wieże pasują do ceglanej elewacji.
Jak mówił Masior, jeszcze przed zakończeniem adaptacji spichlerza zakup mieszkań w nim deklarowali zagraniczni inwestorzy, dla których ma to być lokata kapitału. Podpisano 20 wstępnych umów, na razie nie wiadomo jednak, ile z nich będzie sfinalizowanych. W spichlerzu jest 30 mieszkań, które architekci klasyfikują jako lofty, czyli mieszkania w obiekcie postindustrialnym. To w większości lokale o dużych powierzchniach.
W sąsiedztwie spichlerza znajdują się odnowione szeregowe domy, które już w latach 30. ubiegłego wieku były użytkowane najpierw jako stajnie, potem warsztaty, pralnie i garaże. Wkrótce ruszy też rewitalizacja starej piekarni, gdzie znajdą się mieszkania oraz prawdopodobnie restauracja. Miejsce na działalność handlową i usługową jest także na parterze spichlerza.
Gliwicka firma Wektor Inwestycje, która kupiła i odrestaurowała spichlerz, działa na rynku nieruchomości, także zabytkowych. Kupiła m.in. renesansowy pałac w Karpnikach w Kotlinie Jeleniogórskiej, gdzie ma powstać ekskluzywne SPA, oraz ośrodek wypoczynkowy Buk w Rudach Raciborskich, gdzie po modernizacji będzie hotel.
Interia.pl
- Jeżeli ktoś np. w 2005 roku kupił grunt rolny w pobliżu planowanej drogi w odległości 30 km od dużego miasta, to zapłacił ok. 5 zł/mkw. W 2007 roku taka działka kosztowała już 40 zł za mkw. Jeśli dodatkowo została przekształcona w działkę budowlaną, to dzisiaj jest warta ok. 150 zł za mkw - mówi Anna Matkowska z Home Broker.
Wielkie różnice cen!
Nadal jednak różnice między cenami działek położonych w wielkich miastach oraz w odległości 20-70 km od ich granic są bardzo duże. W samej Warszawie średnia cena działek budowlanych wynosi ok. 900 zł za metr. Jednak, jak wynika z danych Szybko.pl, w odległości 20-70 km od stolicy, w pobliżu planowanej autostrady średni koszt zakupu gruntu spada poniżej 250 zł.
Im dalej od granic miasta, tym działki są tańsze. Już 30 km na zachód od granic Warszawy, w okolicach Żyrardowa, koszt zakupu działki budowlanej spada do ok. 50 zł mkw. (w samym Żyrardowie ceny dochodzą do 200 zł/mkw.).
Drożej jest w miejscowościach położonych w tej samej odległości od stolicy, ale posiadających z nią już w tej chwili dobre połączenie drogami ekspresowymi. W okolicach Tarczyna i Grójca działki budowlane kosztują ok. 100 zł/mkw.
Roman Grzyb
Gazeta Prawna
- Jeżeli ktoś np. w 2005 roku kupił grunt rolny w pobliżu planowanej drogi w odległości 30 km od dużego miasta, to zapłacił ok. 5 zł/mkw. W 2007 roku taka działka kosztowała już 40 zł za mkw. Jeśli dodatkowo została przekształcona w działkę budowlaną, to dzisiaj jest warta ok. 150 zł za mkw - mówi Anna Matkowska z Home Broker.
Wielkie różnice cen!
Nadal jednak różnice między cenami działek położonych w wielkich miastach oraz w odległości 20-70 km od ich granic są bardzo duże. W samej Warszawie średnia cena działek budowlanych wynosi ok. 900 zł za metr. Jednak, jak wynika z danych Szybko.pl, w odległości 20-70 km od stolicy, w pobliżu planowanej autostrady średni koszt zakupu gruntu spada poniżej 250 zł.
Im dalej od granic miasta, tym działki są tańsze. Już 30 km na zachód od granic Warszawy, w okolicach Żyrardowa, koszt zakupu działki budowlanej spada do ok. 50 zł mkw. (w samym Żyrardowie ceny dochodzą do 200 zł/mkw.).
Drożej jest w miejscowościach położonych w tej samej odległości od stolicy, ale posiadających z nią już w tej chwili dobre połączenie drogami ekspresowymi. W okolicach Tarczyna i Grójca działki budowlane kosztują ok. 100 zł/mkw.
Roman Grzyb
Gazeta Prawna
Sieć mobilnych doradców funkcjonuje już w siedmiu województwach, kontakty do nich znajdują się na naszej stronie internetowej - mówi Anna Macina, specjalista ds. marketingu firmy projektowej ARCHETON Sp. z o.o. - Pracujemy za dużo, posiadamy też wiele obowiązków, które często uniemożliwiają nam załatwienie wielu spraw przed lub po pracy. Stad też ta inicjatywa.
Doradca przyjedzie w wyznaczone miejsce do domu, do pracy i na miejscu doradzi oraz pomoże wybrać projekt domu zgodny z warunkami zabudowy. Klient może liczyć również na doradztwo w zakresie doboru technologii budowy domu.
Architektoniczne mobilne usługi doradcze, to idealne rozwiązanie dla tych inwestorów, którzy są bardzo zajęci i nie chcą tracić czasu na dojazdy do biura regionalnego, ale także dla młodych matek-inwestorek, którym trudno jest oderwać się od domowych zajęć i pozostawić dziecko bez opieki.
Źródło: www.archeton.pl
Sieć mobilnych doradców funkcjonuje już w siedmiu województwach, kontakty do nich znajdują się na naszej stronie internetowej - mówi Anna Macina, specjalista ds. marketingu firmy projektowej ARCHETON Sp. z o.o. - Pracujemy za dużo, posiadamy też wiele obowiązków, które często uniemożliwiają nam załatwienie wielu spraw przed lub po pracy. Stad też ta inicjatywa.
Doradca przyjedzie w wyznaczone miejsce do domu, do pracy i na miejscu doradzi oraz pomoże wybrać projekt domu zgodny z warunkami zabudowy. Klient może liczyć również na doradztwo w zakresie doboru technologii budowy domu.
Architektoniczne mobilne usługi doradcze, to idealne rozwiązanie dla tych inwestorów, którzy są bardzo zajęci i nie chcą tracić czasu na dojazdy do biura regionalnego, ale także dla młodych matek-inwestorek, którym trudno jest oderwać się od domowych zajęć i pozostawić dziecko bez opieki.
Źródło: www.archeton.pl
Jak podaje najnowszy raport firmy Cushman & Wakefield, European Shopping Centre Development, w 2009 r. powstanie ok. 8,7 milionów mkw. nowej powierzchni centrów handlowych. To o 5 proc. mniej niż w 2008 r.
Największa ilość nowej powierzchni centrów handlowych w pierwszym półroczu 2009 r. została oddana do użytku w Rosji. Na rynek trafiło wtedy 580 tys, mkw., z czego 45 proc. przypadło na Moskwę.
- W Europie Zachodniej pierwsze miejsce zajmują Włochy, dzięki otwarciu 18 centrów handlowych, które dostarczyły na rynek nieco ponad 370.000 mkw. Niemcy i Holandia również odnotowały w pierwszym półroczu stosunkowo wysoki poziom aktywności. Największy procentowy wzrost podaży powierzchni w centrach handlowych zaobserwowano w Bułgarii (33 proc). - czytamy w raporcie.
Gdzie przybędzie najwięcej nowych hipermarketów? - Turcja oraz Rosja wciąż znajdują się na szczycie listy państw o największej planowanej powierzchni. Do końca 2010 r. przybędzie odpowiednio ok. 2 mln mkw. oraz 1,8 mln mkw. - prognozują analitycy.
Co dalej z rynkiem nieruchomości handlowych? Alexander Colpaert, konsultant z europejskiego zespołu badawczego Cushman & Wakefield spodziewa się, że do 2010 r. liczba ukończonych inwestycji w nowe centra handlowe prawdopodobnie spadnie o ok. 45 proc. w porównaniu z rekordowym wynikiem odnotowanym w 2007 r.
- Chociaż niektóre projekty zostały wstrzymane na skutek trudnych warunków gospodarczych, nie spowodowało to całkowitego zaniechania realizacji nowych inwestycji - podkreśla.
Źródło: money.pl
Jak podaje najnowszy raport firmy Cushman & Wakefield, European Shopping Centre Development, w 2009 r. powstanie ok. 8,7 milionów mkw. nowej powierzchni centrów handlowych. To o 5 proc. mniej niż w 2008 r.
Największa ilość nowej powierzchni centrów handlowych w pierwszym półroczu 2009 r. została oddana do użytku w Rosji. Na rynek trafiło wtedy 580 tys, mkw., z czego 45 proc. przypadło na Moskwę.
- W Europie Zachodniej pierwsze miejsce zajmują Włochy, dzięki otwarciu 18 centrów handlowych, które dostarczyły na rynek nieco ponad 370.000 mkw. Niemcy i Holandia również odnotowały w pierwszym półroczu stosunkowo wysoki poziom aktywności. Największy procentowy wzrost podaży powierzchni w centrach handlowych zaobserwowano w Bułgarii (33 proc). - czytamy w raporcie.
Gdzie przybędzie najwięcej nowych hipermarketów? - Turcja oraz Rosja wciąż znajdują się na szczycie listy państw o największej planowanej powierzchni. Do końca 2010 r. przybędzie odpowiednio ok. 2 mln mkw. oraz 1,8 mln mkw. - prognozują analitycy.
Co dalej z rynkiem nieruchomości handlowych? Alexander Colpaert, konsultant z europejskiego zespołu badawczego Cushman & Wakefield spodziewa się, że do 2010 r. liczba ukończonych inwestycji w nowe centra handlowe prawdopodobnie spadnie o ok. 45 proc. w porównaniu z rekordowym wynikiem odnotowanym w 2007 r.
- Chociaż niektóre projekty zostały wstrzymane na skutek trudnych warunków gospodarczych, nie spowodowało to całkowitego zaniechania realizacji nowych inwestycji - podkreśla.
Źródło: money.pl
Na zmniejszenie zużycia wody mają również znaczący wpływ urządzenia do jej poboru, czyli armatura łazienkowa i kuchenna. Dziś niemal każdy producent baterii wannowych czy umywalkowych ma w swojej ofercie takie produkty, które umożliwiają oszczędzanie wody. Niektóre z nich potrafią zrobić to tak, że nawet tego nie zauważymy, ani nie odczujemy.
Oszczędny perlator
Czy każdy z nas przyglądał się kiedyś uważnie miejscu, w którym z kranu wypływa woda? Czy zastanawiał się do czego służy popularne sitko prysznicowe, poza oczywiście przyjemnymi doznaniami podczas kąpieli? Wiele baterii umywalkowych i główek natryskowych wyposażona jest w urządzenie zwane perlatorem.
Ów perlator to właśnie znane nam dobrze sitko (w przypadku kranów umywalkowych z bardzo drobnymi dziurkami), którego właściwości pozwalają na napowietrzanie wypływającej wody. Wydaje nam się, że strumień, choć rozproszony, jest taki sam jak bez sitka. Tymczasem myjemy się w wodzie rozdmuchanej pęcherzykami powietrza. Wody wypływa znacznie mniej, natomiast na jakość mycia nie ma to żadnego wpływu. To złudzenie może rozwiać się dopiero w momencie, kiedy zechcemy nabrać wody do naczynia. Kran z perlatorem będzie potrzebował więcej czasu na jego napełnienie.
Perlator będzie dobrze spełniał swoje zadanie, jeśli będziemy o niego dbać. Szczególnie sitka prysznicowe mają tendencję do zatykania się na skutek osadów z nie do końca oczyszczonej wody. Jeśli zauważymy, że strumień wody jest coraz słabszy, wystarczy odkręcić perlator i wyczyścić go.
Zmniejszyć przepływ wody
Kupując baterie łazienkowe, warto wybrać jednouchwytową - jest nie tylko wygodniejsza w użyciu, ale również pozwala zaoszczędzić wodę - dzięki temu, że możemy ustawić sobie od razu wodę o odpowiedniej temperaturze. Niektóre baterie łazienkowe są wyposażone w ograniczniki wypływu wody, które pozwalają na redukcję zużycia o około 40-50%.
Podobną redukcję możemy też osiągnąć dzięki blokadzie mechanicznej, która umożliwia stałe ograniczenie siły strumienia, a także jego maksymalnej temperatury. Blokada w postaci pierścienia lub regulacyjnej śruby zakładana jest w momencie montażu baterii przez instalatora.
Jeszcze innym, popularnym rozwiązaniem są baterie ze specjalnym przyciskiem eko, umieszczanym na dźwigni. Aby uzyskać maksymalny wypływ wody z kranu (13-14 l/min), należy go wcisnąć. Po zakręceniu wody przycisk automatycznie wraca do poprzedniego położenia, a po ponownym odkręceniu - wody wypływa znacznie mniej (5-7 l/min).
Baterie bezdotykowe, z których woda wypływa, kiedy pod wylewkę podsunie się ręce, a jej wyłączenie następuje po zabraniu dłoni, zazwyczaj stosuje się w miejscach użyteczności publicznej, ale możemy też takie rozwiązanie wybrać do prywatnej łazienki. Wielkość strumienia jest ustawiona fabrycznie: zwykle nie przekracza 6 l/min. To pozwala na redukcję zużycia wody o około 40-50%. Poza tym dzięki ich zastosowaniu nie musimy pamiętać o zakręcaniu wody, co jest istotne zwłaszcza, gdy w domu są dzieci.
Wygodnym rozwiązaniem do kabiny prysznicowej jest bateria termostatyczna. Dzięki niej możemy uzyskać wodę w żądanej temperaturze, bez kilkuminutowego oczekiwania aż spłynie z kranu zimna woda.
Recycling wody
W oszczędzaniu wody możemy pójść znacznie dalej i spróbować zastosować mechanizm, który określa się jako recyclig zużytej wody. Jest to jednak dość skomplikowane i wymaga zainwestowania w montaż specjalnej instalacji, która pozwoli na ponowne wykorzystanie wody.
Przykładowo - w mieszkaniu można zastosować instalację łączącą odpływ z umywalki z rezerwuarem muszli klozetowej: woda zużyta w umywalce nadaje się do spłukiwania toalet. Ale używana, oczyszczona woda może być wykorzystana również w innych celach, chociażby do prania, prac porządkowych i podlewania zieleni.
Technologię recyclingu wykorzystuje między innymi znana na polskim rynku niemiecka firma Hansgrohe, która opracowała swój własny model systemu umożliwiającego daleko idące oszczędzanie wody użytkowej. System Pontos AquaCycle w pełni automatyczny sposób oczyszcza wodę zużytą do kąpieli w wannie i pod prysznicem bez użycia chemii dzięki zastosowaniu opatentowanej metody mechaniczno-biologicznej. Uzyskana tą drogą woda jest higienicznie czysta i może być stosowana wszędzie tam, gdzie nie jest wymagana woda zdatna do picia.
Na zmniejszenie zużycia wody mają również znaczący wpływ urządzenia do jej poboru, czyli armatura łazienkowa i kuchenna. Dziś niemal każdy producent baterii wannowych czy umywalkowych ma w swojej ofercie takie produkty, które umożliwiają oszczędzanie wody. Niektóre z nich potrafią zrobić to tak, że nawet tego nie zauważymy, ani nie odczujemy.
Oszczędny perlator
Czy każdy z nas przyglądał się kiedyś uważnie miejscu, w którym z kranu wypływa woda? Czy zastanawiał się do czego służy popularne sitko prysznicowe, poza oczywiście przyjemnymi doznaniami podczas kąpieli? Wiele baterii umywalkowych i główek natryskowych wyposażona jest w urządzenie zwane perlatorem.
Ów perlator to właśnie znane nam dobrze sitko (w przypadku kranów umywalkowych z bardzo drobnymi dziurkami), którego właściwości pozwalają na napowietrzanie wypływającej wody. Wydaje nam się, że strumień, choć rozproszony, jest taki sam jak bez sitka. Tymczasem myjemy się w wodzie rozdmuchanej pęcherzykami powietrza. Wody wypływa znacznie mniej, natomiast na jakość mycia nie ma to żadnego wpływu. To złudzenie może rozwiać się dopiero w momencie, kiedy zechcemy nabrać wody do naczynia. Kran z perlatorem będzie potrzebował więcej czasu na jego napełnienie.
Perlator będzie dobrze spełniał swoje zadanie, jeśli będziemy o niego dbać. Szczególnie sitka prysznicowe mają tendencję do zatykania się na skutek osadów z nie do końca oczyszczonej wody. Jeśli zauważymy, że strumień wody jest coraz słabszy, wystarczy odkręcić perlator i wyczyścić go.
Zmniejszyć przepływ wody
Kupując baterie łazienkowe, warto wybrać jednouchwytową - jest nie tylko wygodniejsza w użyciu, ale również pozwala zaoszczędzić wodę - dzięki temu, że możemy ustawić sobie od razu wodę o odpowiedniej temperaturze. Niektóre baterie łazienkowe są wyposażone w ograniczniki wypływu wody, które pozwalają na redukcję zużycia o około 40-50%.
Podobną redukcję możemy też osiągnąć dzięki blokadzie mechanicznej, która umożliwia stałe ograniczenie siły strumienia, a także jego maksymalnej temperatury. Blokada w postaci pierścienia lub regulacyjnej śruby zakładana jest w momencie montażu baterii przez instalatora.
Jeszcze innym, popularnym rozwiązaniem są baterie ze specjalnym przyciskiem eko, umieszczanym na dźwigni. Aby uzyskać maksymalny wypływ wody z kranu (13-14 l/min), należy go wcisnąć. Po zakręceniu wody przycisk automatycznie wraca do poprzedniego położenia, a po ponownym odkręceniu - wody wypływa znacznie mniej (5-7 l/min).
Baterie bezdotykowe, z których woda wypływa, kiedy pod wylewkę podsunie się ręce, a jej wyłączenie następuje po zabraniu dłoni, zazwyczaj stosuje się w miejscach użyteczności publicznej, ale możemy też takie rozwiązanie wybrać do prywatnej łazienki. Wielkość strumienia jest ustawiona fabrycznie: zwykle nie przekracza 6 l/min. To pozwala na redukcję zużycia wody o około 40-50%. Poza tym dzięki ich zastosowaniu nie musimy pamiętać o zakręcaniu wody, co jest istotne zwłaszcza, gdy w domu są dzieci.
Wygodnym rozwiązaniem do kabiny prysznicowej jest bateria termostatyczna. Dzięki niej możemy uzyskać wodę w żądanej temperaturze, bez kilkuminutowego oczekiwania aż spłynie z kranu zimna woda.
Recycling wody
W oszczędzaniu wody możemy pójść znacznie dalej i spróbować zastosować mechanizm, który określa się jako recyclig zużytej wody. Jest to jednak dość skomplikowane i wymaga zainwestowania w montaż specjalnej instalacji, która pozwoli na ponowne wykorzystanie wody.
Przykładowo - w mieszkaniu można zastosować instalację łączącą odpływ z umywalki z rezerwuarem muszli klozetowej: woda zużyta w umywalce nadaje się do spłukiwania toalet. Ale używana, oczyszczona woda może być wykorzystana również w innych celach, chociażby do prania, prac porządkowych i podlewania zieleni.
Technologię recyclingu wykorzystuje między innymi znana na polskim rynku niemiecka firma Hansgrohe, która opracowała swój własny model systemu umożliwiającego daleko idące oszczędzanie wody użytkowej. System Pontos AquaCycle w pełni automatyczny sposób oczyszcza wodę zużytą do kąpieli w wannie i pod prysznicem bez użycia chemii dzięki zastosowaniu opatentowanej metody mechaniczno-biologicznej. Uzyskana tą drogą woda jest higienicznie czysta i może być stosowana wszędzie tam, gdzie nie jest wymagana woda zdatna do picia.
W poniedziałek ruszył drugi etap kampanii informacyjnej, która ma zachęcić najuboższych do korzystania z przysługujących im ulg. Według szacunków miasta, ze stosownym wnioskiem może wystąpić w sumie ok. 10 proc. wszystkich lokatorów - powiedział PAP Tomasz Krettek z biura polityki lokalowej stołecznego Ratusza.
"Na klatkach schodowych domów komunalnych pojawią się plakaty informujące o możliwości zmniejszenia wysokości czynszu; każdy najemca dostanie też ulotki informacyjne. Uruchomiliśmy również infolinię, gdzie można uzyskać adresy placówek, w których należy składać wnioski o obniżkę czynszu. Tym, którzy będą mieć problem z wypełnieniem niezbędnej deklaracji dochodowej, pomocy udzielą przeszkoleni pracownicy ośrodków pomocy społecznej i wydziałów obsługi mieszkańców" - dodał.
W październiku ub.r. warszawscy radni zdecydowali, że podstawowa stawka czynszu w mieszkaniach komunalnych w stolicy będzie od stycznia 2009 r. wynosić 6 zł za metr kwadratowy, a nie - jak uprzednio - ok. 2 zł. Jednocześnie radni wprowadzili wówczas ulgi dla najemców o niskich dochodach.
Obniżka czynszu może wynieść od 20 do 60 proc. naliczonej stawki; dochód liczony jest po odliczeniu składek ZUS i kosztów uzyskania przychodu. W przypadku gospodarstw wieloosobowych na największą zniżkę mogą liczyć ci, których średni miesięczny dochód w przeliczeniu na jedną osobę nie przekracza 506,33 zł. O obniżenie stawki czynszu o 40 proc. można ubiegać się, jeśli dochód na osobę mieści się w przedziale 506,34 - 675,10 zł, a o 20 proc. - gdy wynosi on od 675,11 zł do 1012,65 zł.
Ważny dochód !
Wyższe progi dochodowe obowiązują w przypadku gospodarstw jednoosobowych. Obniżką czynszu o 60 proc. mogą zostać objęci ci, których dochód nie przekracza 843,88 zł. Czynsz niższy o 40 proc. mogą płacić osoby, których dochód mieści się w przedziale 843,89 - 1012,65 zł. Obniżka o 20 proc. przysługuje tym, których dochód przekracza 1012,66 zł, ale jest niższy niż 1350,20 zł.
Aby płacić niższy czynsz, najemca lokalu musi złożyć w dzielnicowym wydziale obsługi mieszkańców stosowny wniosek oraz deklarację o wysokości zarobków. Obniżka udzielana jest na okres 12 miesięcy; po upływie tego okresu można ubiegać się o nią ponownie, jeśli sytuacja materialna nadal upoważnia do jej uzyskania. O obniżkę mogą ubiegać się także najemcy, którzy z powodu trudnej sytuacji zadłużyli lokal, jednak jedynie pod warunkiem zawarcia i realizacji umowy określającej spłatę zaległości.
Wysokość czynszu może zostać dodatkowo zmniejszona ze względu na niski standard lokalu - brak toalety czy bieżącej wody. Po zsumowaniu wszystkich przysługujących ulg stawka czynszu nie może być jednak niższa niż w lokalu socjalnym, czyli 1,20 zł za m kw. Najemca może też starać się o dodatek mieszkaniowy.
Szczegóły dotyczące zasad ubiegania się o obniżkę czynszu znajdują się na stronie internetowej miasta www.um.warszawa.pl/czynsz. Dodatkowe informacje udzielane są także pod numerem telefonu 0 800 70 70 47 oraz w dzielnicowych wydziałach obsługi mieszkańców.
Stolica ma około 96 tys. lokali mieszkalnych, w tym ok. 3 tys. lokali socjalnych, przyznawanych osobom o najniższych dochodach (minimum dochodowe dla tych lokali wynosi 911,29 zł brutto na osobę dla gospodarstw wieloosobowych i 1146 zł dla gospodarstw jednoosobowych; mieszkańcy lokali socjalnych nie mogą ubiegać się o obniżkę czynszu).
Najwięcej mieszkań komunalnych znajduje się w Śródmieściu, na Woli, Mokotowie, a także na Pradze Północ i Południe. Większość budynków, w których się mieszczą, wybudowana została przed II wojną światową i wymaga poprawy stanu sanitarnego i kapitalnego remontu. Na koniec grudnia 2008 r. z opłatami czynszowymi dłużej niż 3 miesiące zalegało blisko 24 tys. najemców mieszkań komunalnych, czyli ok. 1/4 wszystkich. Na koniec 2008 r. łączne zadłużenie wszystkich mieszkań komunalnych w stolicy sięgało 160 mln zł.
interia.pl
W poniedziałek ruszył drugi etap kampanii informacyjnej, która ma zachęcić najuboższych do korzystania z przysługujących im ulg. Według szacunków miasta, ze stosownym wnioskiem może wystąpić w sumie ok. 10 proc. wszystkich lokatorów - powiedział PAP Tomasz Krettek z biura polityki lokalowej stołecznego Ratusza.
"Na klatkach schodowych domów komunalnych pojawią się plakaty informujące o możliwości zmniejszenia wysokości czynszu; każdy najemca dostanie też ulotki informacyjne. Uruchomiliśmy również infolinię, gdzie można uzyskać adresy placówek, w których należy składać wnioski o obniżkę czynszu. Tym, którzy będą mieć problem z wypełnieniem niezbędnej deklaracji dochodowej, pomocy udzielą przeszkoleni pracownicy ośrodków pomocy społecznej i wydziałów obsługi mieszkańców" - dodał.
W październiku ub.r. warszawscy radni zdecydowali, że podstawowa stawka czynszu w mieszkaniach komunalnych w stolicy będzie od stycznia 2009 r. wynosić 6 zł za metr kwadratowy, a nie - jak uprzednio - ok. 2 zł. Jednocześnie radni wprowadzili wówczas ulgi dla najemców o niskich dochodach.
Obniżka czynszu może wynieść od 20 do 60 proc. naliczonej stawki; dochód liczony jest po odliczeniu składek ZUS i kosztów uzyskania przychodu. W przypadku gospodarstw wieloosobowych na największą zniżkę mogą liczyć ci, których średni miesięczny dochód w przeliczeniu na jedną osobę nie przekracza 506,33 zł. O obniżenie stawki czynszu o 40 proc. można ubiegać się, jeśli dochód na osobę mieści się w przedziale 506,34 - 675,10 zł, a o 20 proc. - gdy wynosi on od 675,11 zł do 1012,65 zł.
Ważny dochód !
Wyższe progi dochodowe obowiązują w przypadku gospodarstw jednoosobowych. Obniżką czynszu o 60 proc. mogą zostać objęci ci, których dochód nie przekracza 843,88 zł. Czynsz niższy o 40 proc. mogą płacić osoby, których dochód mieści się w przedziale 843,89 - 1012,65 zł. Obniżka o 20 proc. przysługuje tym, których dochód przekracza 1012,66 zł, ale jest niższy niż 1350,20 zł.
Aby płacić niższy czynsz, najemca lokalu musi złożyć w dzielnicowym wydziale obsługi mieszkańców stosowny wniosek oraz deklarację o wysokości zarobków. Obniżka udzielana jest na okres 12 miesięcy; po upływie tego okresu można ubiegać się o nią ponownie, jeśli sytuacja materialna nadal upoważnia do jej uzyskania. O obniżkę mogą ubiegać się także najemcy, którzy z powodu trudnej sytuacji zadłużyli lokal, jednak jedynie pod warunkiem zawarcia i realizacji umowy określającej spłatę zaległości.
Wysokość czynszu może zostać dodatkowo zmniejszona ze względu na niski standard lokalu - brak toalety czy bieżącej wody. Po zsumowaniu wszystkich przysługujących ulg stawka czynszu nie może być jednak niższa niż w lokalu socjalnym, czyli 1,20 zł za m kw. Najemca może też starać się o dodatek mieszkaniowy.
Szczegóły dotyczące zasad ubiegania się o obniżkę czynszu znajdują się na stronie internetowej miasta www.um.warszawa.pl/czynsz. Dodatkowe informacje udzielane są także pod numerem telefonu 0 800 70 70 47 oraz w dzielnicowych wydziałach obsługi mieszkańców.
Stolica ma około 96 tys. lokali mieszkalnych, w tym ok. 3 tys. lokali socjalnych, przyznawanych osobom o najniższych dochodach (minimum dochodowe dla tych lokali wynosi 911,29 zł brutto na osobę dla gospodarstw wieloosobowych i 1146 zł dla gospodarstw jednoosobowych; mieszkańcy lokali socjalnych nie mogą ubiegać się o obniżkę czynszu).
Najwięcej mieszkań komunalnych znajduje się w Śródmieściu, na Woli, Mokotowie, a także na Pradze Północ i Południe. Większość budynków, w których się mieszczą, wybudowana została przed II wojną światową i wymaga poprawy stanu sanitarnego i kapitalnego remontu. Na koniec grudnia 2008 r. z opłatami czynszowymi dłużej niż 3 miesiące zalegało blisko 24 tys. najemców mieszkań komunalnych, czyli ok. 1/4 wszystkich. Na koniec 2008 r. łączne zadłużenie wszystkich mieszkań komunalnych w stolicy sięgało 160 mln zł.
interia.pl
W wielu księgach ciągle widnieją dawni właściciele, a tytuły własności podmiotów publicznych nie są wpisane, pomimo tego że od dziesiątek lat przysługuje im tytuł własności.
Sporządzony przez resort MSWiA wykaz jest pierwszym tego rodzaju. Do tej pory nikt nie dokonał inwentaryzacji mienia komunalnego i Skarbu Państwa. W uporządkowaniu tej sytuacji miały pomóc przepisy, które do 19 maja tego roku nakazywały starostom sporządzenie wykazów nieruchomości Skarbu Państwa i gminnych.
Na podstawie tych wykazów najpóźniej do 19 listopada tego roku starostowie mają wystąpić do sądów wieczystoksięgowych o wpis swojego prawa własności do ksiąg wieczystych. Już dziś jednak wiadomo, że dotrzymanie listopadowego terminu będzie trudne do wykonania. Złożenie wniosku nie będzie bowiem możliwe, jeżeli wcześniej nie został przygotowany wykaz nieruchomości, które mają nieaktualne księgi wieczyste. Wielu starostów do dziś tego nie zrobiło, mimo że termin upłynął 19 maja.
Arkadiusz Jaraszek
interia.pl
W wielu księgach ciągle widnieją dawni właściciele, a tytuły własności podmiotów publicznych nie są wpisane, pomimo tego że od dziesiątek lat przysługuje im tytuł własności.
Sporządzony przez resort MSWiA wykaz jest pierwszym tego rodzaju. Do tej pory nikt nie dokonał inwentaryzacji mienia komunalnego i Skarbu Państwa. W uporządkowaniu tej sytuacji miały pomóc przepisy, które do 19 maja tego roku nakazywały starostom sporządzenie wykazów nieruchomości Skarbu Państwa i gminnych.
Na podstawie tych wykazów najpóźniej do 19 listopada tego roku starostowie mają wystąpić do sądów wieczystoksięgowych o wpis swojego prawa własności do ksiąg wieczystych. Już dziś jednak wiadomo, że dotrzymanie listopadowego terminu będzie trudne do wykonania. Złożenie wniosku nie będzie bowiem możliwe, jeżeli wcześniej nie został przygotowany wykaz nieruchomości, które mają nieaktualne księgi wieczyste. Wielu starostów do dziś tego nie zrobiło, mimo że termin upłynął 19 maja.
Arkadiusz Jaraszek
interia.pl
Plan budowy obiektu za prawie 120 mln zł został ogłoszony w lutym tego roku. Inwestycja miała pomóc lokalnym firmom budowlanym przetrwać kryzys gospodarczy. Miały one być preferowane przy wyborze wykonawców prac.
W poniedziałek prezydent Rudy Śląskiej Andrzej Stania zdecydował o wstrzymaniu budowy z powodu zbyt wysokich kosztów robót. Na zorganizowany kilka miesięcy temu przetarg na roboty budowlane wpłynęły oferty o ok. 40 mln zł wyższe niż dokonana wcześniej szacunkowa wycena wartości inwestycji.
- Nie możemy zapłacić za budowę kompleksu około 40 mln zł więcej niż wynika to z wykonanych wycen realizacji tej inwestycji. Nie będziemy kontynuować tego projektu za wszelką cenę i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Najważniejszy jest interes mieszkańców - powiedział prezydent miasta.
Odpowiedzialna za inwestycję miejska spółka próbowała negocjować ceny, ale niewiele to dało. Próbowano też zmodyfikować projekt i zastanawiano się nad zmianą procedury przetargowej. Ostatecznie jednak uznano, że jedynym wyjściem jest wycofanie się z inwestycji.
- Można odnieść wrażenie, że firmy, które maksymalnie zaniżają oferty w innych przetargach, by zdobyć zamówienie i przetrwać, próbują osiągnąć nieproporcjonalnie wysoki zysk na bardziej unikatowych projektach, jak np. duży kompleks sportowo-rekreacyjny. Sytuacja na rynku wykonawców jest dla nas niezrozumiała - skomentował szef miejskiej spółki do realizacji przedsięwzięcia, Sławomir Kamiński.
Przedstawiciele samorządu tłumaczą, że wycofanie się z inwestycji na tym etapie umożliwi takie wykorzystanie już poniesionych na ten cel wydatków, by nie zostały one zmarnowane. Jak poinformował wiceprezydent Rudy Śląskiej Bartosz Satała, rozpatruje się m.in. sprzedaż przygotowanej działki inwestycyjnej na cele komercyjne lub budowę tam dużego osiedla mieszkaniowego.
Budowa aquaparku miała być sztandarową rudzką inwestycją. W marcu rada miejska zdecydowała o wartym w sumie 230 mln zł poręczeniu 119-milionowego kredytu na sfinansowanie budowy w tym mieście kompleksu sportowo-rekreacyjnego. Samorządowcy oceniali wówczas, że ryzyko, iż miasto będzie musiało ponieść realne wydatki w związku ze spłatą kredytu, jest niewielkie.
Rudzki kompleks miał powstać do jesieni przyszłego roku w dzielnicy Halemba, w pobliżu autostrady A-4, na gruncie przekazanym przez miasto. Inwestorem była spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, w której większość udziałów ma wyspecjalizowany m.in. w podobnych projektach Miastoprojekt Wrocław. Inwestycja miała być finansowana z kredytu w BRE Banku Hipotecznym, zaciągniętym na 25 lat.
interia.pl
Plan budowy obiektu za prawie 120 mln zł został ogłoszony w lutym tego roku. Inwestycja miała pomóc lokalnym firmom budowlanym przetrwać kryzys gospodarczy. Miały one być preferowane przy wyborze wykonawców prac.
W poniedziałek prezydent Rudy Śląskiej Andrzej Stania zdecydował o wstrzymaniu budowy z powodu zbyt wysokich kosztów robót. Na zorganizowany kilka miesięcy temu przetarg na roboty budowlane wpłynęły oferty o ok. 40 mln zł wyższe niż dokonana wcześniej szacunkowa wycena wartości inwestycji.
- Nie możemy zapłacić za budowę kompleksu około 40 mln zł więcej niż wynika to z wykonanych wycen realizacji tej inwestycji. Nie będziemy kontynuować tego projektu za wszelką cenę i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Najważniejszy jest interes mieszkańców - powiedział prezydent miasta.
Odpowiedzialna za inwestycję miejska spółka próbowała negocjować ceny, ale niewiele to dało. Próbowano też zmodyfikować projekt i zastanawiano się nad zmianą procedury przetargowej. Ostatecznie jednak uznano, że jedynym wyjściem jest wycofanie się z inwestycji.
- Można odnieść wrażenie, że firmy, które maksymalnie zaniżają oferty w innych przetargach, by zdobyć zamówienie i przetrwać, próbują osiągnąć nieproporcjonalnie wysoki zysk na bardziej unikatowych projektach, jak np. duży kompleks sportowo-rekreacyjny. Sytuacja na rynku wykonawców jest dla nas niezrozumiała - skomentował szef miejskiej spółki do realizacji przedsięwzięcia, Sławomir Kamiński.
Przedstawiciele samorządu tłumaczą, że wycofanie się z inwestycji na tym etapie umożliwi takie wykorzystanie już poniesionych na ten cel wydatków, by nie zostały one zmarnowane. Jak poinformował wiceprezydent Rudy Śląskiej Bartosz Satała, rozpatruje się m.in. sprzedaż przygotowanej działki inwestycyjnej na cele komercyjne lub budowę tam dużego osiedla mieszkaniowego.
Budowa aquaparku miała być sztandarową rudzką inwestycją. W marcu rada miejska zdecydowała o wartym w sumie 230 mln zł poręczeniu 119-milionowego kredytu na sfinansowanie budowy w tym mieście kompleksu sportowo-rekreacyjnego. Samorządowcy oceniali wówczas, że ryzyko, iż miasto będzie musiało ponieść realne wydatki w związku ze spłatą kredytu, jest niewielkie.
Rudzki kompleks miał powstać do jesieni przyszłego roku w dzielnicy Halemba, w pobliżu autostrady A-4, na gruncie przekazanym przez miasto. Inwestorem była spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, w której większość udziałów ma wyspecjalizowany m.in. w podobnych projektach Miastoprojekt Wrocław. Inwestycja miała być finansowana z kredytu w BRE Banku Hipotecznym, zaciągniętym na 25 lat.
interia.pl
Taki stan rzeczy spowodował, że ceny gruntów budowlanych wracają do poziomu z roku 2006, co miejscami oznacza ich spadek nawet o 50 proc. Jest to zatem zdecydowanie więcej, niż ceny domów i mieszkań, które spadły tylko o około 20-25 proc. Dzięki temu na rynku można znaleźć bardzo ciekawe propozycje nawet w najlepszych dzielnicach.
W związku z tym, iż oznaki ożywienia nabrały charakteru stałej tendencji oraz wszystko wskazuje na to, że popyt na mieszkania w przeciągu kilkunastu miesięcy wzrośnie, w mojej opinii jest to najlepszy okres na zakup gruntów. Pamiętając o tym, że proces inwestycyjny trwa min. 16-18 miesięcy, aby się wpasować z ofertą w zwyżkę popytu i cen, należy już zaczynać budowę. Mimo zawirowań rynkowych sposób wyceny gruntów pozostał taki sam. Dalej najważniejszym parametrem przy zakupie ziemi jest jej lokalizacja, a następnie możliwości zabudowy. Nierzadko zdarza się tak, że dla dewelopera m2 gruntu przy jednej ulicy może mieć wartość różniącą się nawet kilkukrotnie. Najczęściej zależy to od ilości potencjalnych m2, jakie można wybudować na danym terenie. Oczywiście kwestie infrastrukturalne także mają znaczenie.
Częstym problemem przy zakupie terenów pod inwestycje, jest brak planów zagospodarowania terenu, co znacząco wydłuża proces uzyskiwania decyzji administracyjnych, niekiedy nawet o kilka lat. Niestety sytuacja taka ma miejsce w wielu miastach w Polsce. Żeby formalnie przygotować ziemię pod zabudowę trzeba przejść przez gąszcz formalności. W pierwszym rzędzie niezbędna jest decyzja o warunkach zabudowy terenu, w której samorząd lokalny określa ogólne parametry możliwej inwestycji. Równolegle należy wystąpić o tzw. warunki techniczne dostaw mediów do naszego projektu oraz zgodę na wykonanie dojazdu. Dalej czeka nas jeszcze wykonanie projektu i wystąpienie na jego bazie o pozwolenie na budowę. Proces ten jest czasochłonny i wymaga niezwykłej biurokratycznej skrupulatności. Trzeba jednak przyznać, że współpraca między inwestorami, a urzędnikami za wydawanie konkretnych pozwoleń jest lepsza niż 10 lat temu.
Trochę inna sytuacje jest jeśli chodzi o grunty rolne. Ich ceny generalnie idą w górę, a przede wszystkim tych, które są przewidziane do dalszej uprawy. Nieużytki do zagospodarowania podobnie jak grunty budowlane cieszą się mniejszym zainteresowaniem. W przypadku gleb klas poniżej III procedura przekształcania ich w grunty pod inwestycje jest w miarę prosta. Natomiast żyzne ziemie klas od I do III by mogły być przekształcone w tereny inwestycyjne należy uzyskać zgodę ministra rolnictwa.
Reasumując, wydaje się, że teraz jest najlepszy moment na kupowanie gruntów. Możemy teraz znaleźć relatywnie tanie działki w dobrych lokalizacjach, a także takie, które choć wymagają wielu działań formalno-prawnych rokują jako dobra lokata kapitału i przyszłe, atrakcyjne miejsce pod zabudowę.
Michał Kubicki, dyrektor generalny Volumetric MK Polska.
interia.pl
Taki stan rzeczy spowodował, że ceny gruntów budowlanych wracają do poziomu z roku 2006, co miejscami oznacza ich spadek nawet o 50 proc. Jest to zatem zdecydowanie więcej, niż ceny domów i mieszkań, które spadły tylko o około 20-25 proc. Dzięki temu na rynku można znaleźć bardzo ciekawe propozycje nawet w najlepszych dzielnicach.
W związku z tym, iż oznaki ożywienia nabrały charakteru stałej tendencji oraz wszystko wskazuje na to, że popyt na mieszkania w przeciągu kilkunastu miesięcy wzrośnie, w mojej opinii jest to najlepszy okres na zakup gruntów. Pamiętając o tym, że proces inwestycyjny trwa min. 16-18 miesięcy, aby się wpasować z ofertą w zwyżkę popytu i cen, należy już zaczynać budowę. Mimo zawirowań rynkowych sposób wyceny gruntów pozostał taki sam. Dalej najważniejszym parametrem przy zakupie ziemi jest jej lokalizacja, a następnie możliwości zabudowy. Nierzadko zdarza się tak, że dla dewelopera m2 gruntu przy jednej ulicy może mieć wartość różniącą się nawet kilkukrotnie. Najczęściej zależy to od ilości potencjalnych m2, jakie można wybudować na danym terenie. Oczywiście kwestie infrastrukturalne także mają znaczenie.
Częstym problemem przy zakupie terenów pod inwestycje, jest brak planów zagospodarowania terenu, co znacząco wydłuża proces uzyskiwania decyzji administracyjnych, niekiedy nawet o kilka lat. Niestety sytuacja taka ma miejsce w wielu miastach w Polsce. Żeby formalnie przygotować ziemię pod zabudowę trzeba przejść przez gąszcz formalności. W pierwszym rzędzie niezbędna jest decyzja o warunkach zabudowy terenu, w której samorząd lokalny określa ogólne parametry możliwej inwestycji. Równolegle należy wystąpić o tzw. warunki techniczne dostaw mediów do naszego projektu oraz zgodę na wykonanie dojazdu. Dalej czeka nas jeszcze wykonanie projektu i wystąpienie na jego bazie o pozwolenie na budowę. Proces ten jest czasochłonny i wymaga niezwykłej biurokratycznej skrupulatności. Trzeba jednak przyznać, że współpraca między inwestorami, a urzędnikami za wydawanie konkretnych pozwoleń jest lepsza niż 10 lat temu.
Trochę inna sytuacje jest jeśli chodzi o grunty rolne. Ich ceny generalnie idą w górę, a przede wszystkim tych, które są przewidziane do dalszej uprawy. Nieużytki do zagospodarowania podobnie jak grunty budowlane cieszą się mniejszym zainteresowaniem. W przypadku gleb klas poniżej III procedura przekształcania ich w grunty pod inwestycje jest w miarę prosta. Natomiast żyzne ziemie klas od I do III by mogły być przekształcone w tereny inwestycyjne należy uzyskać zgodę ministra rolnictwa.
Reasumując, wydaje się, że teraz jest najlepszy moment na kupowanie gruntów. Możemy teraz znaleźć relatywnie tanie działki w dobrych lokalizacjach, a także takie, które choć wymagają wielu działań formalno-prawnych rokują jako dobra lokata kapitału i przyszłe, atrakcyjne miejsce pod zabudowę.
Michał Kubicki, dyrektor generalny Volumetric MK Polska.
interia.pl
Gdy bogato wyposażone dwupokojowe mieszkanie w mieście, takim jak rosyjski St. Petersburg pojawiło się na rynku w październiku 2008 roku, jego cena wynosiła 1,8 miliona euro (2,6 miliona USD).
Na początku sierpnia 2009 roku, cena takiego apartamentu spadła do miliona euro (1,4 miliona USD) - choć lokal położony na historycznym placu w centrum miasta nadal zdobią balustrady i kandelabry, a nad bezpieczeństwem mieszkańców całą dobę czuwają ochroniarze.
- St. Petersburg nie ma teraz dobrego rynku nieruchomości - mówi Aleksander Bieliajew, managing partner w tamtejszym biurze obrotu nieruchomościami Engel & Voelkers. Według niego ceny w tym mieście spadły w ubiegłym roku o 35 do 50 proc. Inna nieruchomość wystawiona za 2,9 miliona euro (4,1 miliona USD) sprzedała się za 1,5 miliona euro (2 miliony USD) - dodaje Bieliajew.
Zupełnie co innego wynika z danych statystycznych dla całej Rosji publikowanych przez Knight Frank. Według Global House Price Index, ceny nieruchomości w tym kraju wzrosły o 3,6 proc. w stosunku rok do roku. Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak w innych krajach, łączne statystyki nie oddają gwałtownych spadków w pewnych sektorach rynku nieruchomości. Luksusowe rezydencje sprzedają się dopiero za równowartość około miliona euro na całym świecie, od Buenos Aires i Hongkongu po Dubaj i Bombaj.
Jeszcze rok temu za milion euro można było kupić kawalerkę na londyńskim Trafalgar Square, lecz teraz taka suma wystarczy na 130-metrowy apartament z dwiema sypialniami w ulubionej dzielnicy gwiazd, Hampstead. Nawet biorąc pod uwagę różnicę kursów walut, wyraźnie widać, że sytuacja na rynku się zmieniła.
- Zauważyliśmy wyraźną zmianę na rynku nieruchomości luksusowych w pierwszej i drugiej strefie, co jest w dużej mierze związane z wypłatą premii dla menedżerów - mówi Lucian Cook, szef działu badania rynku nieruchomości w brytyjskiej agencji Savills, odnosząc się do londyńskich stref komunikacji miejskiej. Co prawda w niektórych częściach Londynu, takich jak południowo-zachodnia część centrum miasta, zaznaczyła się nieznaczna poprawa, jednak Cook przewiduje, że jeszcze przez rok rynek nieruchomości nie odzyska stabilności.
W Nowym Jorku, nieruchomości za około milion euro staniały o 20 do 30 proc. między trzecim kwartałem 2008 roku, a drugim kwartałem 2009 roku, a ich sprzedaż spadła o połowę, o czym poinformował nas Jonathan Miller, dyrektor generalny nowojorskiej agencji obrotu nieruchomościami Miller Samuel. Od czerwca rynek nieco się ożywił, lecz głównie w kategorii niedrogich lokali dla osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość. Według danych Knight Frank, ceny amerykańskich nieruchomości spadły o 16,9 proc. w pierwszym kwartale tego roku.
- Było to efektem wstrzymania popytu w pierwszym półroczu i najniższego od dawna oprocentowania kredytów hipotecznych. Natomiast Fed zrobił wszystko co w jego mocy, aby zachęcić konsumentów do wejścia na rynek, oferując między innymi ulgi podatkowe dla osób nabywających swoją pierwszą nieruchomość - mówi Miller. - Rok temu, milion euro wystarczyłby na kawalerkę na Central Park West; w tym roku za tę kwotę można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 130 metrów kwadratowych na Park Avenue.
- Sytuacja jest podobna na Zachodnim Wybrzeżu USA, gdzie za milion euro można kupić okazały dom z czterema sypialniami na Steiner Street w San Francisco, czyli w jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w tym mieście. Kryzys rynku mieszkaniowego nie dotknął od razu tej części USA, jednak teraz ceny domów spadły tam o 20 do 25 proc. - mówi Jay Costello, prezes lokalnego biura obrotu nieruchomościami Hill & Co. - Nie wygląda na to, że najgorsze mamy już za sobą.
Mimo wszystko spadki cen w Ameryce bledną w porównaniu z niesamowitym zamętem na rynku nieruchomości w Dubaju. Od września 2008 r. do stycznia 2009 r., ceny spadły tam o 75 proc. - Jeśli chodzi o obecny rok to luksusowe nieruchomości w Dubaju straciły na wartości kolejne 50 proc. - mówi Jack Whisker z Dream Property Dubai.
Pojawił się wprawdzie pewien popyt na już zbudowane nieruchomości, na przykład w kompleksie Marina, lecz budżet miliona euro wystarczy teraz w Dubaju na 470-metrową willę z sześcioma pokojami.
Nikogo chyba nie zdziwi, że taka zapaść rynku zainteresuje łowców okazji. Bieliajew z Engel & Voelkers mówi, że St. Petersburg przyciąga Rosjan z całej Europy, którzy chcieliby spędzić w tym mieście kilka tygodni w roku. - Jeśli ktoś ma teraz gotówkę do wydania to może liczyć na prawdziwe okazje - najlepsze nieruchomości w najniższej cenie.
Vidya Ram
interia.pl
Gdy bogato wyposażone dwupokojowe mieszkanie w mieście, takim jak rosyjski St. Petersburg pojawiło się na rynku w październiku 2008 roku, jego cena wynosiła 1,8 miliona euro (2,6 miliona USD).
Na początku sierpnia 2009 roku, cena takiego apartamentu spadła do miliona euro (1,4 miliona USD) - choć lokal położony na historycznym placu w centrum miasta nadal zdobią balustrady i kandelabry, a nad bezpieczeństwem mieszkańców całą dobę czuwają ochroniarze.
- St. Petersburg nie ma teraz dobrego rynku nieruchomości - mówi Aleksander Bieliajew, managing partner w tamtejszym biurze obrotu nieruchomościami Engel & Voelkers. Według niego ceny w tym mieście spadły w ubiegłym roku o 35 do 50 proc. Inna nieruchomość wystawiona za 2,9 miliona euro (4,1 miliona USD) sprzedała się za 1,5 miliona euro (2 miliony USD) - dodaje Bieliajew.
Zupełnie co innego wynika z danych statystycznych dla całej Rosji publikowanych przez Knight Frank. Według Global House Price Index, ceny nieruchomości w tym kraju wzrosły o 3,6 proc. w stosunku rok do roku. Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak w innych krajach, łączne statystyki nie oddają gwałtownych spadków w pewnych sektorach rynku nieruchomości. Luksusowe rezydencje sprzedają się dopiero za równowartość około miliona euro na całym świecie, od Buenos Aires i Hongkongu po Dubaj i Bombaj.
Jeszcze rok temu za milion euro można było kupić kawalerkę na londyńskim Trafalgar Square, lecz teraz taka suma wystarczy na 130-metrowy apartament z dwiema sypialniami w ulubionej dzielnicy gwiazd, Hampstead. Nawet biorąc pod uwagę różnicę kursów walut, wyraźnie widać, że sytuacja na rynku się zmieniła.
- Zauważyliśmy wyraźną zmianę na rynku nieruchomości luksusowych w pierwszej i drugiej strefie, co jest w dużej mierze związane z wypłatą premii dla menedżerów - mówi Lucian Cook, szef działu badania rynku nieruchomości w brytyjskiej agencji Savills, odnosząc się do londyńskich stref komunikacji miejskiej. Co prawda w niektórych częściach Londynu, takich jak południowo-zachodnia część centrum miasta, zaznaczyła się nieznaczna poprawa, jednak Cook przewiduje, że jeszcze przez rok rynek nieruchomości nie odzyska stabilności.
W Nowym Jorku, nieruchomości za około milion euro staniały o 20 do 30 proc. między trzecim kwartałem 2008 roku, a drugim kwartałem 2009 roku, a ich sprzedaż spadła o połowę, o czym poinformował nas Jonathan Miller, dyrektor generalny nowojorskiej agencji obrotu nieruchomościami Miller Samuel. Od czerwca rynek nieco się ożywił, lecz głównie w kategorii niedrogich lokali dla osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość. Według danych Knight Frank, ceny amerykańskich nieruchomości spadły o 16,9 proc. w pierwszym kwartale tego roku.
- Było to efektem wstrzymania popytu w pierwszym półroczu i najniższego od dawna oprocentowania kredytów hipotecznych. Natomiast Fed zrobił wszystko co w jego mocy, aby zachęcić konsumentów do wejścia na rynek, oferując między innymi ulgi podatkowe dla osób nabywających swoją pierwszą nieruchomość - mówi Miller. - Rok temu, milion euro wystarczyłby na kawalerkę na Central Park West; w tym roku za tę kwotę można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 130 metrów kwadratowych na Park Avenue.
- Sytuacja jest podobna na Zachodnim Wybrzeżu USA, gdzie za milion euro można kupić okazały dom z czterema sypialniami na Steiner Street w San Francisco, czyli w jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w tym mieście. Kryzys rynku mieszkaniowego nie dotknął od razu tej części USA, jednak teraz ceny domów spadły tam o 20 do 25 proc. - mówi Jay Costello, prezes lokalnego biura obrotu nieruchomościami Hill & Co. - Nie wygląda na to, że najgorsze mamy już za sobą.
Mimo wszystko spadki cen w Ameryce bledną w porównaniu z niesamowitym zamętem na rynku nieruchomości w Dubaju. Od września 2008 r. do stycznia 2009 r., ceny spadły tam o 75 proc. - Jeśli chodzi o obecny rok to luksusowe nieruchomości w Dubaju straciły na wartości kolejne 50 proc. - mówi Jack Whisker z Dream Property Dubai.
Pojawił się wprawdzie pewien popyt na już zbudowane nieruchomości, na przykład w kompleksie Marina, lecz budżet miliona euro wystarczy teraz w Dubaju na 470-metrową willę z sześcioma pokojami.
Nikogo chyba nie zdziwi, że taka zapaść rynku zainteresuje łowców okazji. Bieliajew z Engel & Voelkers mówi, że St. Petersburg przyciąga Rosjan z całej Europy, którzy chcieliby spędzić w tym mieście kilka tygodni w roku. - Jeśli ktoś ma teraz gotówkę do wydania to może liczyć na prawdziwe okazje - najlepsze nieruchomości w najniższej cenie.
Vidya Ram
interia.pl
Gmina Wierzchosławice, jako pierwsza, otrzymała w ubiegłym roku pożyczkę na kolektory w prywatnych budynkach z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie. Czterdzieści osób, wylosowanych do programu pilotażowego, zapłaci za nie tylko trzecią część wartości (ok. 2,5 tys. zł); resztę dołoży gmina. Za kilka lat pożyczka może zostać w części umorzona przez fundusz.
Związek Międzygminny ds. Gazyfikacji, Rozwoju Terenów Wiejskich i Ochrony Środowiska w podkrakowskich Proszowicach, który zrzesza 24 gminy z terenu Małopolski i Świętokrzyskiego, otrzymał 25,3 mln zł z Narodowego FOŚiGW. Dzięki temu kolektory mogą być zamontowane na 13,5 tys. budynków!
13,5 mln otrzymał na ten cel z NFOŚiGW powiat suski; pieniędzy wystarczy na zakup i montaż kolektorów na ok. 2,1 tys. budynków prywatnych. Podpisywane są właśnie umowy z mieszkańcami.
PAP/Dziennik Polski
Gmina Wierzchosławice, jako pierwsza, otrzymała w ubiegłym roku pożyczkę na kolektory w prywatnych budynkach z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie. Czterdzieści osób, wylosowanych do programu pilotażowego, zapłaci za nie tylko trzecią część wartości (ok. 2,5 tys. zł); resztę dołoży gmina. Za kilka lat pożyczka może zostać w części umorzona przez fundusz.
Związek Międzygminny ds. Gazyfikacji, Rozwoju Terenów Wiejskich i Ochrony Środowiska w podkrakowskich Proszowicach, który zrzesza 24 gminy z terenu Małopolski i Świętokrzyskiego, otrzymał 25,3 mln zł z Narodowego FOŚiGW. Dzięki temu kolektory mogą być zamontowane na 13,5 tys. budynków!
13,5 mln otrzymał na ten cel z NFOŚiGW powiat suski; pieniędzy wystarczy na zakup i montaż kolektorów na ok. 2,1 tys. budynków prywatnych. Podpisywane są właśnie umowy z mieszkańcami.
PAP/Dziennik Polski
Przekaz
Jeszcze w ubiegłym roku reklamy firm deweloperskich wyglądały bardzo podobnie. Całość sprowadzała się do pokazania budynków pośród zieleni. Większość komunikatów promocyjnych była wizerunkowa, zbudowana na grafice i wymyślnych tekstach copywriterów. Teraz punkt ciężkości przekazu przeniósł się na informacje o cenie, metrażu, czy lokalizacji. Jego treść jest bardziej racjonalna, a firmy zaczęły stosować ciekawe zabiegi marketingowe.
Korzyści
Najistotniejszą informacją o nieruchomości jest dziś suma jaką musimy dysponować, aby pozwolić sobie na zakup lokalu oraz możliwość uzyskania
- W przekazie o osiedlu Alpha w Ursusie zamieściliśmy informacje, że mamy „wszystkie mieszkania w programie: Rodzina na swoim". Cały layout ma czerwone tło i zawiera jeszcze tylko jedyną wzmiankę o trwającym właśnie odbiorze mieszkań. Nie ma w nim nic poza tym, nawet wizualizacji inwestycji. Poprzez tę konstrukcję chcieliśmy wyeksponować to co jest najważniejsze dla klienta: możliwość uzyskania korzystnego kredytu na każdy lokal i info o zakończeniu prac budowlanych. Zainteresowane osoby mogą wtedy odwiedzić naszą stronę internetową, żeby dowiedzieć się więcej o kompleksie – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.
Nie ma nic odkrywczego w tym, że to właśnie taki komunikat, który mówi o zyskach płynących do klienta najbardziej się sprawdza. Inwestorzy zdają sobie sprawę, że nie można już teraz zamieścić w reklamie uśmiechniętej rodziny przed budynkiem. Komunikat musi nieść konkretną informację o namacalnej, wymiernej korzyści wynikającej z wyboru określonego osiedla lub lokalu. Te profity deweloperzy podają nam teraz na różne sposoby.
RED Real Estate Development
gk
Przekaz
Jeszcze w ubiegłym roku reklamy firm deweloperskich wyglądały bardzo podobnie. Całość sprowadzała się do pokazania budynków pośród zieleni. Większość komunikatów promocyjnych była wizerunkowa, zbudowana na grafice i wymyślnych tekstach copywriterów. Teraz punkt ciężkości przekazu przeniósł się na informacje o cenie, metrażu, czy lokalizacji. Jego treść jest bardziej racjonalna, a firmy zaczęły stosować ciekawe zabiegi marketingowe.
Korzyści
Najistotniejszą informacją o nieruchomości jest dziś suma jaką musimy dysponować, aby pozwolić sobie na zakup lokalu oraz możliwość uzyskania
- W przekazie o osiedlu Alpha w Ursusie zamieściliśmy informacje, że mamy „wszystkie mieszkania w programie: Rodzina na swoim". Cały layout ma czerwone tło i zawiera jeszcze tylko jedyną wzmiankę o trwającym właśnie odbiorze mieszkań. Nie ma w nim nic poza tym, nawet wizualizacji inwestycji. Poprzez tę konstrukcję chcieliśmy wyeksponować to co jest najważniejsze dla klienta: możliwość uzyskania korzystnego kredytu na każdy lokal i info o zakończeniu prac budowlanych. Zainteresowane osoby mogą wtedy odwiedzić naszą stronę internetową, żeby dowiedzieć się więcej o kompleksie – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.
Nie ma nic odkrywczego w tym, że to właśnie taki komunikat, który mówi o zyskach płynących do klienta najbardziej się sprawdza. Inwestorzy zdają sobie sprawę, że nie można już teraz zamieścić w reklamie uśmiechniętej rodziny przed budynkiem. Komunikat musi nieść konkretną informację o namacalnej, wymiernej korzyści wynikającej z wyboru określonego osiedla lub lokalu. Te profity deweloperzy podają nam teraz na różne sposoby.
RED Real Estate Development
gk
Jak podaje dziennik - najczęściej w tytule własność nie jest wpisany podmiot publiczny i nadal widnieje tam były właściciel. Nieaktualne wpisy mają zostać poprawione najpóźniej do 19 listopada. Do tego bowiem czasu starostowie mogą złożyć do sądów wnioski o wpis swojego prawa własności do księgi wieczystej - informuje Gazeta Prawna.
Bałagan w księgach to duży problem dla właścicieli nieruchomości - zauważa gazeta.
Jeśli bowiem księga zawiera nieaktualny wpis, to były właściciel może wystąpić do obecnego z roszczeniem o wydanie nieruchomości - pisze Gazeta Prawna.
Źródło: money.pl
Jak podaje dziennik - najczęściej w tytule własność nie jest wpisany podmiot publiczny i nadal widnieje tam były właściciel. Nieaktualne wpisy mają zostać poprawione najpóźniej do 19 listopada. Do tego bowiem czasu starostowie mogą złożyć do sądów wnioski o wpis swojego prawa własności do księgi wieczystej - informuje Gazeta Prawna.
Bałagan w księgach to duży problem dla właścicieli nieruchomości - zauważa gazeta.
Jeśli bowiem księga zawiera nieaktualny wpis, to były właściciel może wystąpić do obecnego z roszczeniem o wydanie nieruchomości - pisze Gazeta Prawna.
Źródło: money.pl
Zdaniem analityków z DM PKO BP ,niepokoi nas utrzymujący się od kilku miesięcy spadkowy trend w miesięcznej sprzedaży mieszkań, po bardzo dobrym I i II kwartale (średnio Gant sprzedawał wtedy 60-65 mieszkań), od czerwca widać wyraźne wyhamowanie.
Co prawda okres wakacyjny tradycyjnie jest słaby dla branży, jednak widać, że Gantowi powoli kończy się oferta. Projekty wrocławskie (Opolska,. Pomorska, Kamienna, Gorlicka) sprzedane są niemal w 100%, zostało w sumie ok. 35 mieszkań. Również duży projekt w Krakowie jest na ukończeniu (jeszcze 14 lokali). W ofercie pozostały jeszcze: Opole (tam sprzedaż postępuje bardzo słabo) oraz dwa tegoroczne, tj. Gdańsk oraz Poznan. Gant rozpoczął co prawda realizacje 2 kolejnych projektów (nie trafiły one jeszcze do sprzedaży), ale są to niewielkie inwestycje (w sumie 300 mieszkań). Jeśli spółka nie rozpocznie realizacji nowych dużych projektów (jak np. Sokołowska w W-wie), to w II połowie 2010 r. może nie mieć ciekawych mieszkań do sprzedania. Zdaniem analityków z DM PKO BP , brak rozpoczynanych nowych istotnych inwestycji stanowi główny element ryzyka przy inwestowaniu w akcje Ganta.
Ile mieszkań sprzedały spółki w 2009 r.*I kw. II kw. I pół. J.W.Construction 120 189 309 Dom Development 126 215 341 Grupa Polnord 78 164 242 Gant 229 225 454 Żródło: Expander, *brutto, czyli bez uwzględnienia rezygnacji klientów. Marże deweloperów w 2009 r. - relacja zysku brutto ze sprzedaży do przychodów ( w proc.)
I kw. II kw. J.W.Construction 26 29,5 Dom Development 36,9 27 Grupa Polnord 31,1 11,4 Gant 23 34,7 Żródło:Expander
Zdaniem analityków z DM PKO BP ,niepokoi nas utrzymujący się od kilku miesięcy spadkowy trend w miesięcznej sprzedaży mieszkań, po bardzo dobrym I i II kwartale (średnio Gant sprzedawał wtedy 60-65 mieszkań), od czerwca widać wyraźne wyhamowanie.
Co prawda okres wakacyjny tradycyjnie jest słaby dla branży, jednak widać, że Gantowi powoli kończy się oferta. Projekty wrocławskie (Opolska,. Pomorska, Kamienna, Gorlicka) sprzedane są niemal w 100%, zostało w sumie ok. 35 mieszkań. Również duży projekt w Krakowie jest na ukończeniu (jeszcze 14 lokali). W ofercie pozostały jeszcze: Opole (tam sprzedaż postępuje bardzo słabo) oraz dwa tegoroczne, tj. Gdańsk oraz Poznan. Gant rozpoczął co prawda realizacje 2 kolejnych projektów (nie trafiły one jeszcze do sprzedaży), ale są to niewielkie inwestycje (w sumie 300 mieszkań). Jeśli spółka nie rozpocznie realizacji nowych dużych projektów (jak np. Sokołowska w W-wie), to w II połowie 2010 r. może nie mieć ciekawych mieszkań do sprzedania. Zdaniem analityków z DM PKO BP , brak rozpoczynanych nowych istotnych inwestycji stanowi główny element ryzyka przy inwestowaniu w akcje Ganta.
Ile mieszkań sprzedały spółki w 2009 r.*I kw. II kw. I pół. J.W.Construction 120 189 309 Dom Development 126 215 341 Grupa Polnord 78 164 242 Gant 229 225 454 Żródło: Expander, *brutto, czyli bez uwzględnienia rezygnacji klientów. Marże deweloperów w 2009 r. - relacja zysku brutto ze sprzedaży do przychodów ( w proc.)
I kw. II kw. J.W.Construction 26 29,5 Dom Development 36,9 27 Grupa Polnord 31,1 11,4 Gant 23 34,7 Żródło:Expander
Gdy bogato wyposażone dwupokojowe mieszkanie w mieście, takim jak rosyjski St. Petersburg pojawiło się na rynku w październiku 2008 roku, jego cena wynosiła 1,8 miliona euro (2,6 miliona USD).
Na początku sierpnia 2009 roku, cena takiego apartamentu spadła do miliona euro (1,4 miliona USD) - choć lokal położony na historycznym placu w centrum miasta nadal zdobią balustrady i kandelabry, a nad bezpieczeństwem mieszkańców całą dobę czuwają ochroniarze.
- St. Petersburg nie ma teraz dobrego rynku nieruchomości - mówi Aleksander Bieliajew, managing partner w tamtejszym biurze obrotu nieruchomościami Engel & Voelkers. Według niego ceny w tym mieście spadły w ubiegłym roku o 35 do 50 proc. Inna nieruchomość wystawiona za 2,9 miliona euro (4,1 miliona USD) sprzedała się za 1,5 miliona euro (2 miliony USD) - dodaje Bieliajew.
Zupełnie co innego wynika z danych statystycznych dla całej Rosji publikowanych przez Knight Frank. Według Global House Price Index, ceny nieruchomości w tym kraju wzrosły o 3,6 proc. w stosunku rok do roku. Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak w innych krajach, łączne statystyki nie oddają gwałtownych spadków w pewnych sektorach rynku nieruchomości. Luksusowe rezydencje sprzedają się dopiero za równowartość około miliona euro na całym świecie, od Buenos Aires i Hongkongu po Dubaj i Bombaj.
Jeszcze rok temu za milion euro można było kupić kawalerkę na londyńskim Trafalgar Square, lecz teraz taka suma wystarczy na 130-metrowy apartament z dwiema sypialniami w ulubionej dzielnicy gwiazd, Hampstead. Nawet biorąc pod uwagę różnicę kursów walut, wyraźnie widać, że sytuacja na rynku się zmieniła.
- Zauważyliśmy wyraźną zmianę na rynku nieruchomości luksusowych w pierwszej i drugiej strefie, co jest w dużej mierze związane z wypłatą premii dla menedżerów - mówi Lucian Cook, szef działu badania rynku nieruchomości w brytyjskiej agencji Savills, odnosząc się do londyńskich stref komunikacji miejskiej. Co prawda w niektórych częściach Londynu, takich jak południowo-zachodnia część centrum miasta, zaznaczyła się nieznaczna poprawa, jednak Cook przewiduje, że jeszcze przez rok rynek nieruchomości nie odzyska stabilności.
W Nowym Jorku, nieruchomości za około milion euro staniały o 20 do 30 proc. między trzecim kwartałem 2008 roku, a drugim kwartałem 2009 roku, a ich sprzedaż spadła o połowę, o czym poinformował nas Jonathan Miller, dyrektor generalny nowojorskiej agencji obrotu nieruchomościami Miller Samuel. Od czerwca rynek nieco się ożywił, lecz głównie w kategorii niedrogich lokali dla osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość. Według danych Knight Frank, ceny amerykańskich nieruchomości spadły o 16,9 proc. w pierwszym kwartale tego roku.
- Było to efektem wstrzymania popytu w pierwszym półroczu i najniższego od dawna oprocentowania kredytów hipotecznych. Natomiast Fed zrobił wszystko co w jego mocy, aby zachęcić konsumentów do wejścia na rynek, oferując między innymi ulgi podatkowe dla osób nabywających swoją pierwszą nieruchomość - mówi Miller. - Rok temu, milion euro wystarczyłby na kawalerkę na Central Park West; w tym roku za tę kwotę można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 130 metrów kwadratowych na Park Avenue.
Mimo wszystko spadki cen w Ameryce bledną w porównaniu z niesamowitym zamętem na rynku nieruchomości w Dubaju. Od września 2008 r. do stycznia 2009 r., ceny spadły tam o 75 proc. - Jeśli chodzi o obecny rok to luksusowe nieruchomości w Dubaju straciły na wartości kolejne 50 proc. - mówi Jack Whisker z Dream Property Dubai.
Pojawił się wprawdzie pewien popyt na już zbudowane nieruchomości, na przykład w kompleksie Marina, lecz budżet miliona euro wystarczy teraz w Dubaju na 470-metrową willę z sześcioma pokojami.
Nikogo chyba nie zdziwi, że taka zapaść rynku zainteresuje łowców okazji. Bieliajew z Engel & Voelkers mówi, że St. Petersburg przyciąga Rosjan z całej Europy, którzy chcieliby spędzić w tym mieście kilka tygodni w roku. - Jeśli ktoś ma teraz gotówkę do wydania to może liczyć na prawdziwe okazje - najlepsze nieruchomości w najniższej cenie.
Vidya Ram
interia.pl
Gdy bogato wyposażone dwupokojowe mieszkanie w mieście, takim jak rosyjski St. Petersburg pojawiło się na rynku w październiku 2008 roku, jego cena wynosiła 1,8 miliona euro (2,6 miliona USD).
Na początku sierpnia 2009 roku, cena takiego apartamentu spadła do miliona euro (1,4 miliona USD) - choć lokal położony na historycznym placu w centrum miasta nadal zdobią balustrady i kandelabry, a nad bezpieczeństwem mieszkańców całą dobę czuwają ochroniarze.
- St. Petersburg nie ma teraz dobrego rynku nieruchomości - mówi Aleksander Bieliajew, managing partner w tamtejszym biurze obrotu nieruchomościami Engel & Voelkers. Według niego ceny w tym mieście spadły w ubiegłym roku o 35 do 50 proc. Inna nieruchomość wystawiona za 2,9 miliona euro (4,1 miliona USD) sprzedała się za 1,5 miliona euro (2 miliony USD) - dodaje Bieliajew.
Zupełnie co innego wynika z danych statystycznych dla całej Rosji publikowanych przez Knight Frank. Według Global House Price Index, ceny nieruchomości w tym kraju wzrosły o 3,6 proc. w stosunku rok do roku. Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak w innych krajach, łączne statystyki nie oddają gwałtownych spadków w pewnych sektorach rynku nieruchomości. Luksusowe rezydencje sprzedają się dopiero za równowartość około miliona euro na całym świecie, od Buenos Aires i Hongkongu po Dubaj i Bombaj.
Jeszcze rok temu za milion euro można było kupić kawalerkę na londyńskim Trafalgar Square, lecz teraz taka suma wystarczy na 130-metrowy apartament z dwiema sypialniami w ulubionej dzielnicy gwiazd, Hampstead. Nawet biorąc pod uwagę różnicę kursów walut, wyraźnie widać, że sytuacja na rynku się zmieniła.
- Zauważyliśmy wyraźną zmianę na rynku nieruchomości luksusowych w pierwszej i drugiej strefie, co jest w dużej mierze związane z wypłatą premii dla menedżerów - mówi Lucian Cook, szef działu badania rynku nieruchomości w brytyjskiej agencji Savills, odnosząc się do londyńskich stref komunikacji miejskiej. Co prawda w niektórych częściach Londynu, takich jak południowo-zachodnia część centrum miasta, zaznaczyła się nieznaczna poprawa, jednak Cook przewiduje, że jeszcze przez rok rynek nieruchomości nie odzyska stabilności.
W Nowym Jorku, nieruchomości za około milion euro staniały o 20 do 30 proc. między trzecim kwartałem 2008 roku, a drugim kwartałem 2009 roku, a ich sprzedaż spadła o połowę, o czym poinformował nas Jonathan Miller, dyrektor generalny nowojorskiej agencji obrotu nieruchomościami Miller Samuel. Od czerwca rynek nieco się ożywił, lecz głównie w kategorii niedrogich lokali dla osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość. Według danych Knight Frank, ceny amerykańskich nieruchomości spadły o 16,9 proc. w pierwszym kwartale tego roku.
- Było to efektem wstrzymania popytu w pierwszym półroczu i najniższego od dawna oprocentowania kredytów hipotecznych. Natomiast Fed zrobił wszystko co w jego mocy, aby zachęcić konsumentów do wejścia na rynek, oferując między innymi ulgi podatkowe dla osób nabywających swoją pierwszą nieruchomość - mówi Miller. - Rok temu, milion euro wystarczyłby na kawalerkę na Central Park West; w tym roku za tę kwotę można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 130 metrów kwadratowych na Park Avenue.
Mimo wszystko spadki cen w Ameryce bledną w porównaniu z niesamowitym zamętem na rynku nieruchomości w Dubaju. Od września 2008 r. do stycznia 2009 r., ceny spadły tam o 75 proc. - Jeśli chodzi o obecny rok to luksusowe nieruchomości w Dubaju straciły na wartości kolejne 50 proc. - mówi Jack Whisker z Dream Property Dubai.
Pojawił się wprawdzie pewien popyt na już zbudowane nieruchomości, na przykład w kompleksie Marina, lecz budżet miliona euro wystarczy teraz w Dubaju na 470-metrową willę z sześcioma pokojami.
Nikogo chyba nie zdziwi, że taka zapaść rynku zainteresuje łowców okazji. Bieliajew z Engel & Voelkers mówi, że St. Petersburg przyciąga Rosjan z całej Europy, którzy chcieliby spędzić w tym mieście kilka tygodni w roku. - Jeśli ktoś ma teraz gotówkę do wydania to może liczyć na prawdziwe okazje - najlepsze nieruchomości w najniższej cenie.
Vidya Ram
interia.pl
Odpoczywać można na wiele sposobów i w różnych miejscach. Wszystko zależy od indywidualnych upodobań. Jedni wybiorą więc pole namiotowe, inni domek letniskowy, kwaterę prywatną czy pensjonat. Jeszcze inni rozważać będą swój pobyt w ośrodku wczasowym lub hotelu.
Coraz większą popularność na polskim rynku zyskują apartamenty wakacyjne, łączące w sobie elementy nowoczesnego mieszkania i komfortowego hotelu. Aparthotele są ciekawą propozycją zarówno dla turystów poszukujących miejsc gwarantujących komfortowy odpoczynek, jak również dla osób zainteresowanych ulokowaniem swojego kapitału w atrakcyjnej inwestycji.
"Drugi dom" za granicą
Koncepcja "drugiego domu" w Polsce jest stosunkowo młoda. Początkowo realizowana była w Hiszpanii i Francji. Akcesja nowych państw do Unii Europejskiej sprawiła jednak, iż coraz większym zainteresowaniem cieszą się obecnie także nadmorskie regiony takich państw jak Bułgaria, Estonia czy Rumunia. Mimo obserwowanego tam dynamicznego wzrostu cen w ostatnich latach, oferty dotyczące apartamentów wakacyjnych stanowią nadal bardzo atrakcyjną propozycję w porównaniu z Europą Zachodnią.
Ważnym rynkiem aparthotelowym jest również Egipt. Niekwestionowanymi atutami wybrzeża Morza Czerwonego są nie tylko wciąż atrakcyjne ceny tego typu nieruchomości, ale także niskie koszty utrzymania lokali spowodowane brakiem czynszów mieszkaniowych, których to nie przewiduje prawo egipskie. Podobnie jest w przypadku Bułgarii - poza roczną kwotą związaną z utrzymaniem nieruchomości (5-10 euro/mkw.) właściciel nie ponosi opłat czynszowych.
Kurorty zagraniczne w Bułgarii, Egipcie oraz Albanii, Malezji i Dubaju stały się dużą konkurencją dla polskich miejscowości turystycznych. Okazuje się bowiem, iż za zbliżoną, a nawet niższą cenę, można zakupić w pełni wyposażony apartament w pierwszej linii brzegowej. Wyższe ceny obowiązują natomiast na rynku nieruchomości wypoczynkowych w Hiszpanii i Chorwacji.
Rynek Aparthoteli w Polsce
Na przestrzeni ostatnich kilku lat obserwujemy dynamiczny rozwój rynku nieruchomości w Polsce, zarówno w segmencie mieszkaniowym, jak i komercyjnym. Powstaje wiele nowoczesnych obiektów, które zmieniają oblicze miast i miasteczek. Dzięki coraz większej liczbie inwestycji innego charakteru nabieraj również miejscowości turystyczne.
Nowe inwestycje mieszkaniowe początkowo były skoncentrowane w dużych miastach. Dopiero później inwestorzy zaczęli interesować się mniejszymi miejscowości. Podobnie jest z inwestycjami aparthotelowymi. Obecnie większość z nich zlokalizowana jest w najpopularniejszych polskich kurortach. Wyróżnić tu można pięć głównych obszarów inwestycyjnych: północno-zachodni kraniec Polski (Świnoujście, Międzyzdroje, Dziwnów), region pomorski (Władysławowo, Gdynia, Sopot), obszar pojezierza mazurskiego (Mrągowo, Mikołajki), południowo-zachodni (Karpacz, Szklarska Poręba) i południowy kraniec Polski (Zakopane, Szczawnica).
Polska niewątpliwie jest atrakcyjnym regionem turystycznym. Prognozowany wzrost liczby turystów powinien skłonić do zwiększania liczby inwestycji i rozproszenia ich na inne miejscowości nadmorskie i górskie. Prawdopodobnie aparthotele będą powstawać wkrótce także w mniej znanych miejscowościach i w ten sposób przyczynią się do rozwoju bazy noclegowej.
Inwestycja aparthotelowa
Apartamenty wakacyjne są ciekawą propozycją nie tylko dla turystów, ale także dla osób, które chciałyby zainwestować swoje środki i połączyć przyjemne z pożytecznym.
Kupno mieszkania w inwestycji aparthotelowej to coraz bardziej popularny sposób lokowania środków finansowych. Już teraz odnaleźć można projekty skierowane przede wszystkim do inwestorów. Deweloperzy oferują nie tylko wykończenie pod klucz oraz usługę zarządzania wynajmem, ale także gwarantują stałe zyski z tytułu posiadanego apartamentu.
Osiągane przychody zależą od kilku czynników. Do najważniejszych należą lokalizacja, wielkość apartamentu oraz standard inwestycji.
Warto przy tym podkreślić, iż usytuowanie realizacji to kluczowy element, który w dużej mierze przesądza o możliwych do osiągnięcia zyskach. Lokalizacja inwestycji ma wpływ na jej atrakcyjność turystyczną - im jest ona lepsza, tym wyższe są stopy obłożenia.
Decydując się na tego typu inwestycję należy zwrócić szczególną uwagę na takie cechy apartamentu, jak powierzchnia oraz liczba pokoi. Największe stopy obłożenia uzyskać można w przypadku lokali 1 - oraz 2 - pokojowych. Z drugiej strony większe apartamenty charakteryzują się wyższymi stawkami. Do najbardziej popularnych z punktu widzenia turystów należą lokale 2 - oraz 3 - pokojowe.
Kolejnym czynnikiem, który wpływa w istotny sposób na możliwe do osiągnięcia stopy obłożenia jest standard całej inwestycji. Obecność takich udogodnień jak basen, sauna czy zaplecze SPA&Wellness pozytywnie wpływa na wizerunek inwestycji, podnosi jej prestiż oraz przyciąga klientów poszukujących luksusowych miejsc wypoczynkowych.
Warto również zwrócić uwagę na zaplecze konferencyjne w danej realizacji. Kilka sal konferencyjnych oraz niezbędny sprzęt przekładają się na zainteresowanie ze strony klientów biznesowych.
Obecnie ceny luksusowych apartamentów w miejscowościach turystycznych wahają się od 6 do ponad 15 tys. PLN za 1 mkw. Najbardziej popularny zakres cenowy to 9 - 11 tys. PLN/mkw. W przypadku tej grupy lokali średnie stopy kapitalizacji wynoszą 6 - 8 proc. Wynik ten jest wyższy niż średnie dla największych aglomeracji miejskich.
Warto jednak zaznaczyć, iż część deweloperów oferuje nabywcom zarządzanie wynajmem wraz z gwarantowanym miesięcznym czynszem - jest to czynnik, który prawdopodobnie przesądza o atrakcyjności takiej inwestycji.
Należy jednak pamiętać, że w przypadku apartamentów wakacyjnych inwestor musi zaangażować więcej środków (600 - 800 tys. w zależności od ceny 1 mkw. i powierzchni lokalu). Dodatkowo rynek apartamentów wakacyjnych jest bardziej podatny na zmiany koniunkturalne.
Beztroskie wakacje
Kupno apartamentu w miejscowości turystycznej nie musi oznaczać wyłączenia lokalu z użytkowania przez właściciela. W standardowych umowach z firmami zarządzającymi wynajmem posiadacz dysponuje lokalem przez 3 tygodnie w sezonie (po uprzednim potwierdzeniu).
Luksusowe mieszkania w miejscowościach turystycznych stanowią doskonałe uzupełnienie słabo rozwiniętej bazy hotelowej.
Obecnie w Polsce na 10 tys. mieszkańców przypada 41 miejsc noclegowych w hotelach. Jest to najsłabszy wynik w całej Unii Europejskiej. Dla porównania Niemcy i Czechy dysponują ponad 200 miejscami.
Klienci, którzy decydują się na wynajem apartamentu w profesjonalnej firmie zarządzającej mogą liczyć na w pełni wyposażony i umeblowany lokal z wysokiej klasy sprzętem RTV i AGD. Do dyspozycji gości są też wszelkie udogodnienia znajdujące się na terenie inwestycji (SPA&Wellness, siłownia, fitness etc.). Średnie stawki za wynajęcie komfortowego apartamentu wahają się zazwyczaj między 250 a 500 PLN za dobę. Przy odpowiednio długim pobycie firmy organizujące wynajem przyznają stosowne rabaty np. 10 proc. przy pobycie minimum 7 dni.
Wakacje bieżącego roku były dobre dla posiadaczy apartamentów w miejscowościach wakacyjnych. W kurortach nadmorskich średnie obłożenie w ciągu trzech miesięcy czerwiec - sierpień przekroczyło 85 proc. W przypadku najbardziej atrakcyjnych lokali stopień wykorzystania miejsc noclegowych sięgał 100 proc. W miejscowościach górskich obłożenie było niższe, co uzasadnione jest sezonem, w granicach 40 - 60 proc.
Ponad 50 proc. osób wynajmujących apartament nad morzem to Polacy, wśród obcokrajowców dominują Niemcy oraz Skandynawowie. W przypadku miejscowości górskich odsetek turystów krajowych jest wyższy (ponad 80 proc.).
Podsumowanie
Rynek apartamentów wakacyjnych ma przed sobą ogromne perspektywy. Słabo rozwinięta baza hotelowa oraz perspektywa organizacji Mistrzostw Europy w 2012 roku wpływają na atrakcyjność tego segmentu rynku nieruchomości.
Wraz ze wzrostem poziomu zamożności społeczeństwa oraz popularyzacją idei apartamentów wakacyjnych średnie stopy obłożenia powinny rosnąć. Dodatkowy popyt może być generowany przez coraz bardziej popularną "turystykę weekendową".
Polacy coraz częściej decydują się na krótkookresowe wyjazdy rekreacyjne. Luksusowe mieszkania w atrakcyjnych turystycznie lokalizacjach dają szerokie możliwości wypoczynku, a przy tym zapewniają komfort i prywatność.
Raport przygotowany przez analityków
CEE Property Group i Wynajem.pl
Odpoczywać można na wiele sposobów i w różnych miejscach. Wszystko zależy od indywidualnych upodobań. Jedni wybiorą więc pole namiotowe, inni domek letniskowy, kwaterę prywatną czy pensjonat. Jeszcze inni rozważać będą swój pobyt w ośrodku wczasowym lub hotelu.
Coraz większą popularność na polskim rynku zyskują apartamenty wakacyjne, łączące w sobie elementy nowoczesnego mieszkania i komfortowego hotelu. Aparthotele są ciekawą propozycją zarówno dla turystów poszukujących miejsc gwarantujących komfortowy odpoczynek, jak również dla osób zainteresowanych ulokowaniem swojego kapitału w atrakcyjnej inwestycji.
"Drugi dom" za granicą
Koncepcja "drugiego domu" w Polsce jest stosunkowo młoda. Początkowo realizowana była w Hiszpanii i Francji. Akcesja nowych państw do Unii Europejskiej sprawiła jednak, iż coraz większym zainteresowaniem cieszą się obecnie także nadmorskie regiony takich państw jak Bułgaria, Estonia czy Rumunia. Mimo obserwowanego tam dynamicznego wzrostu cen w ostatnich latach, oferty dotyczące apartamentów wakacyjnych stanowią nadal bardzo atrakcyjną propozycję w porównaniu z Europą Zachodnią.
Ważnym rynkiem aparthotelowym jest również Egipt. Niekwestionowanymi atutami wybrzeża Morza Czerwonego są nie tylko wciąż atrakcyjne ceny tego typu nieruchomości, ale także niskie koszty utrzymania lokali spowodowane brakiem czynszów mieszkaniowych, których to nie przewiduje prawo egipskie. Podobnie jest w przypadku Bułgarii - poza roczną kwotą związaną z utrzymaniem nieruchomości (5-10 euro/mkw.) właściciel nie ponosi opłat czynszowych.
Kurorty zagraniczne w Bułgarii, Egipcie oraz Albanii, Malezji i Dubaju stały się dużą konkurencją dla polskich miejscowości turystycznych. Okazuje się bowiem, iż za zbliżoną, a nawet niższą cenę, można zakupić w pełni wyposażony apartament w pierwszej linii brzegowej. Wyższe ceny obowiązują natomiast na rynku nieruchomości wypoczynkowych w Hiszpanii i Chorwacji.
Rynek Aparthoteli w Polsce
Na przestrzeni ostatnich kilku lat obserwujemy dynamiczny rozwój rynku nieruchomości w Polsce, zarówno w segmencie mieszkaniowym, jak i komercyjnym. Powstaje wiele nowoczesnych obiektów, które zmieniają oblicze miast i miasteczek. Dzięki coraz większej liczbie inwestycji innego charakteru nabieraj również miejscowości turystyczne.
Nowe inwestycje mieszkaniowe początkowo były skoncentrowane w dużych miastach. Dopiero później inwestorzy zaczęli interesować się mniejszymi miejscowości. Podobnie jest z inwestycjami aparthotelowymi. Obecnie większość z nich zlokalizowana jest w najpopularniejszych polskich kurortach. Wyróżnić tu można pięć głównych obszarów inwestycyjnych: północno-zachodni kraniec Polski (Świnoujście, Międzyzdroje, Dziwnów), region pomorski (Władysławowo, Gdynia, Sopot), obszar pojezierza mazurskiego (Mrągowo, Mikołajki), południowo-zachodni (Karpacz, Szklarska Poręba) i południowy kraniec Polski (Zakopane, Szczawnica).
Polska niewątpliwie jest atrakcyjnym regionem turystycznym. Prognozowany wzrost liczby turystów powinien skłonić do zwiększania liczby inwestycji i rozproszenia ich na inne miejscowości nadmorskie i górskie. Prawdopodobnie aparthotele będą powstawać wkrótce także w mniej znanych miejscowościach i w ten sposób przyczynią się do rozwoju bazy noclegowej.
Inwestycja aparthotelowa
Apartamenty wakacyjne są ciekawą propozycją nie tylko dla turystów, ale także dla osób, które chciałyby zainwestować swoje środki i połączyć przyjemne z pożytecznym.
Kupno mieszkania w inwestycji aparthotelowej to coraz bardziej popularny sposób lokowania środków finansowych. Już teraz odnaleźć można projekty skierowane przede wszystkim do inwestorów. Deweloperzy oferują nie tylko wykończenie pod klucz oraz usługę zarządzania wynajmem, ale także gwarantują stałe zyski z tytułu posiadanego apartamentu.
Osiągane przychody zależą od kilku czynników. Do najważniejszych należą lokalizacja, wielkość apartamentu oraz standard inwestycji.
Warto przy tym podkreślić, iż usytuowanie realizacji to kluczowy element, który w dużej mierze przesądza o możliwych do osiągnięcia zyskach. Lokalizacja inwestycji ma wpływ na jej atrakcyjność turystyczną - im jest ona lepsza, tym wyższe są stopy obłożenia.
Decydując się na tego typu inwestycję należy zwrócić szczególną uwagę na takie cechy apartamentu, jak powierzchnia oraz liczba pokoi. Największe stopy obłożenia uzyskać można w przypadku lokali 1 - oraz 2 - pokojowych. Z drugiej strony większe apartamenty charakteryzują się wyższymi stawkami. Do najbardziej popularnych z punktu widzenia turystów należą lokale 2 - oraz 3 - pokojowe.
Kolejnym czynnikiem, który wpływa w istotny sposób na możliwe do osiągnięcia stopy obłożenia jest standard całej inwestycji. Obecność takich udogodnień jak basen, sauna czy zaplecze SPA&Wellness pozytywnie wpływa na wizerunek inwestycji, podnosi jej prestiż oraz przyciąga klientów poszukujących luksusowych miejsc wypoczynkowych.
Warto również zwrócić uwagę na zaplecze konferencyjne w danej realizacji. Kilka sal konferencyjnych oraz niezbędny sprzęt przekładają się na zainteresowanie ze strony klientów biznesowych.
Obecnie ceny luksusowych apartamentów w miejscowościach turystycznych wahają się od 6 do ponad 15 tys. PLN za 1 mkw. Najbardziej popularny zakres cenowy to 9 - 11 tys. PLN/mkw. W przypadku tej grupy lokali średnie stopy kapitalizacji wynoszą 6 - 8 proc. Wynik ten jest wyższy niż średnie dla największych aglomeracji miejskich.
Warto jednak zaznaczyć, iż część deweloperów oferuje nabywcom zarządzanie wynajmem wraz z gwarantowanym miesięcznym czynszem - jest to czynnik, który prawdopodobnie przesądza o atrakcyjności takiej inwestycji.
Należy jednak pamiętać, że w przypadku apartamentów wakacyjnych inwestor musi zaangażować więcej środków (600 - 800 tys. w zależności od ceny 1 mkw. i powierzchni lokalu). Dodatkowo rynek apartamentów wakacyjnych jest bardziej podatny na zmiany koniunkturalne.
Beztroskie wakacje
Kupno apartamentu w miejscowości turystycznej nie musi oznaczać wyłączenia lokalu z użytkowania przez właściciela. W standardowych umowach z firmami zarządzającymi wynajmem posiadacz dysponuje lokalem przez 3 tygodnie w sezonie (po uprzednim potwierdzeniu).
Luksusowe mieszkania w miejscowościach turystycznych stanowią doskonałe uzupełnienie słabo rozwiniętej bazy hotelowej.
Obecnie w Polsce na 10 tys. mieszkańców przypada 41 miejsc noclegowych w hotelach. Jest to najsłabszy wynik w całej Unii Europejskiej. Dla porównania Niemcy i Czechy dysponują ponad 200 miejscami.
Klienci, którzy decydują się na wynajem apartamentu w profesjonalnej firmie zarządzającej mogą liczyć na w pełni wyposażony i umeblowany lokal z wysokiej klasy sprzętem RTV i AGD. Do dyspozycji gości są też wszelkie udogodnienia znajdujące się na terenie inwestycji (SPA&Wellness, siłownia, fitness etc.). Średnie stawki za wynajęcie komfortowego apartamentu wahają się zazwyczaj między 250 a 500 PLN za dobę. Przy odpowiednio długim pobycie firmy organizujące wynajem przyznają stosowne rabaty np. 10 proc. przy pobycie minimum 7 dni.
Wakacje bieżącego roku były dobre dla posiadaczy apartamentów w miejscowościach wakacyjnych. W kurortach nadmorskich średnie obłożenie w ciągu trzech miesięcy czerwiec - sierpień przekroczyło 85 proc. W przypadku najbardziej atrakcyjnych lokali stopień wykorzystania miejsc noclegowych sięgał 100 proc. W miejscowościach górskich obłożenie było niższe, co uzasadnione jest sezonem, w granicach 40 - 60 proc.
Ponad 50 proc. osób wynajmujących apartament nad morzem to Polacy, wśród obcokrajowców dominują Niemcy oraz Skandynawowie. W przypadku miejscowości górskich odsetek turystów krajowych jest wyższy (ponad 80 proc.).
Podsumowanie
Rynek apartamentów wakacyjnych ma przed sobą ogromne perspektywy. Słabo rozwinięta baza hotelowa oraz perspektywa organizacji Mistrzostw Europy w 2012 roku wpływają na atrakcyjność tego segmentu rynku nieruchomości.
Wraz ze wzrostem poziomu zamożności społeczeństwa oraz popularyzacją idei apartamentów wakacyjnych średnie stopy obłożenia powinny rosnąć. Dodatkowy popyt może być generowany przez coraz bardziej popularną "turystykę weekendową".
Polacy coraz częściej decydują się na krótkookresowe wyjazdy rekreacyjne. Luksusowe mieszkania w atrakcyjnych turystycznie lokalizacjach dają szerokie możliwości wypoczynku, a przy tym zapewniają komfort i prywatność.
Raport przygotowany przez analityków
CEE Property Group i Wynajem.pl
Są sposoby na zoptymalizowanie
Opodatkowaniu podatkiem podlegają
Zdaniem Marcina Matyki, doradcy podatkowego w kancelarii DLA Piper Wiater, taka konstrukcja tego podatku oznacza, że w sensie ekonomicznym stanowi on element kosztotwórczy każdej działalności gospodarczej niezależnie od tego, czy jest ona dochodowa, czy też przynosi straty. Podatek płacony jest również przez przedsiębiorców prowadzących działalność na terenie Specjalnych Stref Ekonomicznych, z tym że mogą być oni z niego zwolnieni na zasadach określonych w przepisach regulujących działalność w specjalnych strefach ekonomicznych.
– Wbrew obiegowej opinii, obciążenia z tytułu podatku od nieruchomości stanowią często istotną część wszystkich obciążeń podatkowych przedsiębiorców. Podstawę jego naliczania stanowi powierzchnia w przypadku gruntów, powierzchnia użytkowa w przypadku budynków lub ich części oraz wartość w przypadku budowli lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – stwierdza Marcin Matyka.
Dodaje, że w przypadku gruntów i budynków stawka podatku określana jest kwotowo (do 0,74 zł za mkw. w przypadku gruntów oraz do 19,81 zł za mkw. w przypadku budynków), natomiast w przypadku budowli jest to 2 proc. ich wartości określonej zgodnie z przepisami o podatkach dochodowych. To właśnie ta ostatnia pozycja stanowi często bardzo istotne obciążenie dla przedsiębiorców oraz jest przedmiotem licznych sporów z organami podatkowymi, co do definicji budowli, jej części składowych czy też urządzeń technicznych z nią związanych.
– To rada gminy – w drodze uchwały – określa wysokość stawek
Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych regulująca
– Najczęściej problemy wynikają z braku jednoznacznej definicji budowli w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Ustawa ta odsyła do prawa budowlanego, co istotnie komplikuje prawidłowe określenie przedmiotu opodatkowania. Jest to widoczne zwłaszcza w przypadku opodatkowania kabli znajdujących się w studzienkach oraz części niebudowlanych elektrowni wiatrowych – stwierdza Szymon Murawski.
Źródło: GP
Są sposoby na zoptymalizowanie
Opodatkowaniu podatkiem podlegają
Zdaniem Marcina Matyki, doradcy podatkowego w kancelarii DLA Piper Wiater, taka konstrukcja tego podatku oznacza, że w sensie ekonomicznym stanowi on element kosztotwórczy każdej działalności gospodarczej niezależnie od tego, czy jest ona dochodowa, czy też przynosi straty. Podatek płacony jest również przez przedsiębiorców prowadzących działalność na terenie Specjalnych Stref Ekonomicznych, z tym że mogą być oni z niego zwolnieni na zasadach określonych w przepisach regulujących działalność w specjalnych strefach ekonomicznych.
– Wbrew obiegowej opinii, obciążenia z tytułu podatku od nieruchomości stanowią często istotną część wszystkich obciążeń podatkowych przedsiębiorców. Podstawę jego naliczania stanowi powierzchnia w przypadku gruntów, powierzchnia użytkowa w przypadku budynków lub ich części oraz wartość w przypadku budowli lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – stwierdza Marcin Matyka.
Dodaje, że w przypadku gruntów i budynków stawka podatku określana jest kwotowo (do 0,74 zł za mkw. w przypadku gruntów oraz do 19,81 zł za mkw. w przypadku budynków), natomiast w przypadku budowli jest to 2 proc. ich wartości określonej zgodnie z przepisami o podatkach dochodowych. To właśnie ta ostatnia pozycja stanowi często bardzo istotne obciążenie dla przedsiębiorców oraz jest przedmiotem licznych sporów z organami podatkowymi, co do definicji budowli, jej części składowych czy też urządzeń technicznych z nią związanych.
– To rada gminy – w drodze uchwały – określa wysokość stawek
Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych regulująca
– Najczęściej problemy wynikają z braku jednoznacznej definicji budowli w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Ustawa ta odsyła do prawa budowlanego, co istotnie komplikuje prawidłowe określenie przedmiotu opodatkowania. Jest to widoczne zwłaszcza w przypadku opodatkowania kabli znajdujących się w studzienkach oraz części niebudowlanych elektrowni wiatrowych – stwierdza Szymon Murawski.
Źródło: GP
Zdaniem warszawskiej izby przychód ze sprzedaży dziesięciu działek w 2008 roku oraz jednej w 2009 roku nie stanowi źródła przychodu, podlegającego
Zatem przychód ze sprzedaży
Interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 26 sierpnia 2009 r. (nr IPPB4/415-409/09-2/JK2)
Źródło: GP
Zdaniem warszawskiej izby przychód ze sprzedaży dziesięciu działek w 2008 roku oraz jednej w 2009 roku nie stanowi źródła przychodu, podlegającego
Zatem przychód ze sprzedaży
Interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 26 sierpnia 2009 r. (nr IPPB4/415-409/09-2/JK2)
Źródło: GP
Według badań przeprowadzonych w lipcu przez Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor w 60 proc. spółdzielni mieszkaniowych zadłużenie czynszowe lokatorów sięga 10 proc. rocznych wpływów z
Zaległości czynszowe, podobnie jak inne
Należy pamiętać, że za długi związane z opłatami za korzystanie z lokalu odpowiada nie tylko główny najemca. Za zapłatę czynszu i innych należnych opłat odpowiadają bowiem solidarnie z najemcą stale zamieszkujące z nim osoby pełnoletnie. Ich odpowiedzialność ogranicza się do wysokości czynszu i innych opłat należnych za okres ich zamieszkiwania.
Bieg przedawnienia może zostać przerwany zarówno przez wierzyciela (osobę, której należy się czynsz), jak i zadłużonego najemcę. Zgodnie z art. 123. par. 1 kodeksu cywilnego dokonuje się to m.in. przez każdą czynność przed sądem (np. wniesieniem pozwu), przez uznanie roszczenia przez dłużnika czynszowego, przeciwko któremu roszczenie przysługuje (prośba o rozłożenie czy umorzenie) albo przez wszczęcie mediacji. Po każdym przerwaniu przedawnienia biegnie ono na nowo. Wyjątkiem będzie tutaj jednak wniesienie sprawy przeciwko dłużnikowi do sądu. Tutaj przedawnienie nie biegnie na nowo, dopóki
Wniesienie sprawy na drogę sądową rodzi dodatkowe konsekwencje dla wierzyciela czynszowego. W przypadku gdy jego roszczenia zostaną stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu lub ugodą sądową, dłużnik będzie mógł tutaj podnosić zarzut przedawnienia dopiero z upływem dziesięciu lat od wydania prawomocnej decyzji sądu, a nie trzyletniego terminu. Należy jednak pamiętać, że dłuższy okres przedawnienia obejmuje wyłącznie świadczenia okresowe objęte roszczeniem stwierdzonym przez sąd. Zaległości czynszowe powstałe w przyszłości ulegają w dalszym ciągu przedawnieniu trzyletniemu.
Podstawa prawna
● Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 z późn. zm.).
Źródło: GP
Według badań przeprowadzonych w lipcu przez Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor w 60 proc. spółdzielni mieszkaniowych zadłużenie czynszowe lokatorów sięga 10 proc. rocznych wpływów z
Zaległości czynszowe, podobnie jak inne
Należy pamiętać, że za długi związane z opłatami za korzystanie z lokalu odpowiada nie tylko główny najemca. Za zapłatę czynszu i innych należnych opłat odpowiadają bowiem solidarnie z najemcą stale zamieszkujące z nim osoby pełnoletnie. Ich odpowiedzialność ogranicza się do wysokości czynszu i innych opłat należnych za okres ich zamieszkiwania.
Bieg przedawnienia może zostać przerwany zarówno przez wierzyciela (osobę, której należy się czynsz), jak i zadłużonego najemcę. Zgodnie z art. 123. par. 1 kodeksu cywilnego dokonuje się to m.in. przez każdą czynność przed sądem (np. wniesieniem pozwu), przez uznanie roszczenia przez dłużnika czynszowego, przeciwko któremu roszczenie przysługuje (prośba o rozłożenie czy umorzenie) albo przez wszczęcie mediacji. Po każdym przerwaniu przedawnienia biegnie ono na nowo. Wyjątkiem będzie tutaj jednak wniesienie sprawy przeciwko dłużnikowi do sądu. Tutaj przedawnienie nie biegnie na nowo, dopóki
Wniesienie sprawy na drogę sądową rodzi dodatkowe konsekwencje dla wierzyciela czynszowego. W przypadku gdy jego roszczenia zostaną stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu lub ugodą sądową, dłużnik będzie mógł tutaj podnosić zarzut przedawnienia dopiero z upływem dziesięciu lat od wydania prawomocnej decyzji sądu, a nie trzyletniego terminu. Należy jednak pamiętać, że dłuższy okres przedawnienia obejmuje wyłącznie świadczenia okresowe objęte roszczeniem stwierdzonym przez sąd. Zaległości czynszowe powstałe w przyszłości ulegają w dalszym ciągu przedawnieniu trzyletniemu.
Podstawa prawna
● Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 z późn. zm.).
Źródło: GP
Ustawowe prawo pierwokupu jest wyjątkową instytucją, polegającą na ograniczeniu prawa właściciela do swobodnego wyboru podmiotu, któremu sprzeda
Zasada działania prawa pierwokupu polega na obowiązku właściciela nieruchomości do zaoferowania uprawionemu podmiotowi kupna nieruchomości w sytuacji, kiedy znalazł innego nabywcę.
W przypadku nieruchomości zabytkowych takie prawo pierwokupu przysługuje z mocy ustawy jednostkom samorządu terytorialnego, czyli gminom. Notariusz sporządzający umowę sprzedaży ma obowiązek poinformować odpowiednio wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o zawartej umowie, w celu umożliwienia im skorzystania z prawa pierwokupu. Wykonanie prawa pierwokupu powinno nastąpić w ciągu miesiąca od dnia otrzymania zawiadomienia o zawartej warunkowej umowie sprzedaży.
Jednakże w przypadku nieruchomości zabytkowych ustawodawca ograniczył prawo pierwokupu do tych tylko nieruchomości, w
W przypadku niektórych
Wpis do rejestru zabytków dokonywany jest na podstawie decyzji wydanej przez wojewódzkiego konserwatora zabytków i to właśnie na wniosek konserwatora ujawnia się w księdze wieczystej fakt wpisania
Przepisy nie nakładają jednak na gminę obowiązku ujawniania prawa pierwokupu. Jest to jedynie uprawnienie przysługujące gminie. Brak takiego wniosku powoduje, że prawo pierwokupu nie powstanie.
Powiązanie przez ustawodawcę powstania prawa pierwokupu z koniecznością podjęcia działania przez gminę wynika z faktu, że najczęściej właścicielami takich nieruchomości są podmioty prawa prywatnego. Właściciele tego typu nieruchomości już obciążeni dodatkowymi obowiązkami związanymi z utrzymaniem nieruchomości zabytkowej nie powinni być jeszcze dodatkowo związani przysługującym gminie prawem pierwokupu.
Źródło: Gazeta Prawna
średnia ocen: 4,3