Ze świata nieruchomości - strona 76

Parking zamiast najwyższego budynku Europy

Miał być chlubą Moskwy i najwyższym wieżowcem w Europie. Na świecie przewyższałby go tylko rekordowy budynek arabskich szejków - Burj Dubai . Niestety wygląda na to, że zamiast majestatycznej Russia Tower powstanie… gigantyczny parking samochodowy.
Plany były imponujące – 620  metrów wysokości, 118 pięter, na których zamieszkać miało ok. 25 tys. osób. Oprócz apartamentów przewidziano także miejsca na biura, sklepy i hotel. Zastosowane technologie miały uczynić go też jedną z najbardziej przyjaznych środowisku konstrukcji w Europie. Pomyślano nawet o wykorzystaniu śniegu i wody deszczowej w toaletach.

fot. www.fosterandpartners.com



Za tym projektem stało słynne biuro architektoniczne sir Normana Fostera. Russia Tower miała być gotowa w 2011 r., to właśnie wokół niej miało wyrosnąć nowoczesne biznesowe centrum Moskwy - dzielnica drapaczy chmur oddalona od Kremla o 5,5 km. 

Niestety kłopoty inwestora sprawiły, że na 2,4 ha działce najprawdopodobniej wybudowany zostanie tylko wielopoziomowy parking na 3 tys. samochodów. Budowę największego europejskiego wieżowca rozpoczęto w 2007 r.  Inwestycje wstrzymano już pod koniec zeszłego roku, ponieważ firma Russian Land,  której właścicielem jest jeden z wpływowych rosyjskich oligarchów Szałwa Czygiryńskij, mocno ucierpiała przez kryzys finansowy. A na dokończenie budowy potrzeba jeszcze ok. 2 mln dolarów. Pojawiały się rozmaite pomysły  ratowanie ambitnego projektu, jeden z nich zakładał nawet „obcięcie” wieży prawie o 400 metrów! Ale wówczas o żadnym symbolu nowej Rosji nie mogło być mowy. W końcu więc zdecydowano się na praktyczne rozwiązanie, czyli parking.

wp.pl

Norwegia najlepszym miejscem do życia

Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.

W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.

Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.

"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.

Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.

W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.

Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.

mw/  ro/

PAP

Norwegia najlepszym miejscem do życia

Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.

W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.

Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.

"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.

Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.

W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.

Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.

mw/  ro/

PAP

Rewolucyjny sposób na skuteczną eksmisję?

Jeden z właścicieli kamienicy w Warszawie postanowił walczyć o swoje prawa. Latami starał się o wyegzekwowanie od gminy przyznanego wyroku eksmisyjnego. Niestety bez skutku. Lokatorzy wciąż żyją w jego mieszkaniu.
Takich przypadków jest coraz więcej. Niechcianych lokatorów, mimo przyznanego im wyroku eksmisyjnego, miesiącami a nawet latami trudno „wyprowadzić” z mieszkania. Wszystko przez przepis, który zabrania eksmitowania na bruk. Osobom tym przysługuje prawo do lokalu socjalnego, który musi zapewnić im gmina. I tu pojawiają się kłopoty, bo takich mieszkań jest jak na lekarstwo. Właściciele zmuszeni są więc do przymusowej „gościny” uciążliwych lokatorów. Niektórzy jednak walczą o swoje, tak jak właściciel jednej z kamienic na Nowym Świecie w Warszawie.

Jak informuje „Rzeczpospolita” postanowił on wykorzystać istniejące przepisy prawa i przerzucić koszty wynajmu na dłużnika, czyli gminę. Jak to możliwe? Prywatny właściciel może skorzystać z zapomnianego rozwiązania, który przewiduje art. 480 kodeksu cywilnego. Według niego, w razie zwłoki dłużnika w wykonaniu zobowiązania wierzyciel może zażądać, by sąd upoważnił go do wykonania czynności na koszt dłużnika. Jeśli sąd się zgodzi, można np. eksmitowanemu lokatorowi wynająć mieszkanie, za które będzie płaciła… gmina. Czyli problem z głowy.

Na razie nie wiadomo, jaki będzie wyrok, bo pozew dopiero co wpłynął do sądu. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Zapowiada się więc precedensowa sprawa. Nowatorskie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla właściciela jak i eksmitowanego, który sam mógłby wybrać sobie odpowiednie mieszkanie. Oczywiście nie luksusowy apartament, ponieważ musiałoby ono spełniać warunki określone w ustawie o ochronie praw lokatorów (m.in. czynsz nie może przekroczyć połowy stawki najniższego czynszu, a powierzchnia przypadająca na jedna osobę nie może być mniejsza niż 5 m kw., a w przypadku gospodarstwa 1-osobowego nie mniejsza niż 10 m kw.)


rp.pl

Rewolucyjny sposób na skuteczną eksmisję?

Jeden z właścicieli kamienicy w Warszawie postanowił walczyć o swoje prawa. Latami starał się o wyegzekwowanie od gminy przyznanego wyroku eksmisyjnego. Niestety bez skutku. Lokatorzy wciąż żyją w jego mieszkaniu.
Takich przypadków jest coraz więcej. Niechcianych lokatorów, mimo przyznanego im wyroku eksmisyjnego, miesiącami a nawet latami trudno „wyprowadzić” z mieszkania. Wszystko przez przepis, który zabrania eksmitowania na bruk. Osobom tym przysługuje prawo do lokalu socjalnego, który musi zapewnić im gmina. I tu pojawiają się kłopoty, bo takich mieszkań jest jak na lekarstwo. Właściciele zmuszeni są więc do przymusowej „gościny” uciążliwych lokatorów. Niektórzy jednak walczą o swoje, tak jak właściciel jednej z kamienic na Nowym Świecie w Warszawie.

Jak informuje „Rzeczpospolita” postanowił on wykorzystać istniejące przepisy prawa i przerzucić koszty wynajmu na dłużnika, czyli gminę. Jak to możliwe? Prywatny właściciel może skorzystać z zapomnianego rozwiązania, który przewiduje art. 480 kodeksu cywilnego. Według niego, w razie zwłoki dłużnika w wykonaniu zobowiązania wierzyciel może zażądać, by sąd upoważnił go do wykonania czynności na koszt dłużnika. Jeśli sąd się zgodzi, można np. eksmitowanemu lokatorowi wynająć mieszkanie, za które będzie płaciła… gmina. Czyli problem z głowy.

Na razie nie wiadomo, jaki będzie wyrok, bo pozew dopiero co wpłynął do sądu. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Zapowiada się więc precedensowa sprawa. Nowatorskie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla właściciela jak i eksmitowanego, który sam mógłby wybrać sobie odpowiednie mieszkanie. Oczywiście nie luksusowy apartament, ponieważ musiałoby ono spełniać warunki określone w ustawie o ochronie praw lokatorów (m.in. czynsz nie może przekroczyć połowy stawki najniższego czynszu, a powierzchnia przypadająca na jedna osobę nie może być mniejsza niż 5 m kw., a w przypadku gospodarstwa 1-osobowego nie mniejsza niż 10 m kw.)


rp.pl

Nieruchomości: Londyn wciąż najbardziej atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych

Według najnowszych badań firmy Cushman & Wakefield na rynku nieruchomości komercyjnych w Londynie w kolejnym, drugim kwartale z rzędu odnotowano wzrost aktywności inwestycyjnej. Wyniki za 3 kw. 2009 pokazują, że na rynku w Londynie Centralnym w dzielnicach West End oraz City & Docklands zawarto transakcje opiewające na sumę 1,602 miliardów funtów brytyjskich, co stanowi wzrost o ponad 12% w stosunku do 2 kwartału (1,432 mld funtów) oraz wzrost o 29% w porównaniu do tego samego kwartału ubiegłego roku. Po raz pierwszy od 2 kw. 2007 r. rynek odnotował wzrost w dwóch kwartałach z rzędu.
Na rynku nadal dominującą grupę nabywców stanowią inwestorzy zagraniczni, liczący na korzyści płynące ze słabej pozycji funta oraz  na  atrakcyjne stopy zwrotu,  wynikające ze stosunkowo gwałtownej korekty cen na rynku londyńskim w porównaniu do innych regionów na świecie.

24-proc. wzrost wolumenu transakcji w dzielnicy West End w porównaniu do zeszłego kwartału


W dzielnicy West End po raz kolejny odnotowano największy wzrost aktywności, przy obrotach wynoszących 909 milionów funtów, co stanowi wzrost o 24% w porównaniu z 732 milionami funtów w 2 kwartale oraz o 32% w stosunku do 3 kw. ubiegłego roku.  Nie zaobserwowano oznak typowego ograniczenia działalności w tzw. przerwie wakacyjnej i sprzedający zaczynają wykorzystywać rosnący przez cały obecny rok popyt ze strony nabywców.

Ponad 70% wszystkich transakcji stanowiły inwestycje zagraniczne. Jedną z przyczyn jest stale słabnąca pozycja funta oraz szybsza niż na innych globalnych rynkach korekta, obserwowana na rynku londyńskim, jak i krajowym, co stanowi dla inwestorów gwarancję korzystnych zwrotów.

Z transakcji wartych odnotowania należy wymienić: nabycie budynku biurowego Portman House za sumę 155 milionów funtów przez libijski fundusz inwestycyjny Libyan Investment Authority, nabycie przez  spółkę Henderson budynku biurowego Telstar House w dzielnicy Paddington od firmy Prudential za kwotę 74,5 miliona funtów, jak również nabycie budynku przy Fitzroy Street przez firmę doradczą Arup, która miała w nim swoją siedzibę, za sumę 60 milionów funtów ( przy stopie kapitalizacji nieco ponad 7%).

Clive Bull, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w Londynie centralnym, powiedział: „Nie należy się dziwić, że stopy kapitalizacji znajdują się pod presją, szczególnie w sytuacji, gdy rynek nie może zaoferować zasobów zdolnych zaspokoić wymagań inwestorów. Proces wymuszonej sprzedaży aktywów dla większości brytyjskich instytucji oraz funduszy inwestycyjnych nieruchomości REIT już się zakończył i nie widać jak na razie żadnych oznak, żeby banki podjęły zapowiadane głośno działania mające na celu pozbywanie się niepłynnych aktywów. Pozostała cześć roku zapowiada się podobnie, przy pogłębiającej presji na stopy kapitalizacji.  Chociaż zarówno gospodarka, jak i rynek najmu nadal borykają się z trudnościami, inwestorzy zaczynają myśleć perspektywicznie, skupiając uwagę na umocnieniu pozycji rynkowej, co pozwoli im na osiąganie większych zysków w momencie przewidywanego powrotu ożywienia na rynek”.

Wartość transakcji inwestycyjnych będących  w toku w roku 2009 w dzielnicach City & Docklands powinna osiągnąć  2,5 miliarda funtów

Najbardziej znaczącą transakcją ubiegłego kwartału opiewającą na kwotę nieco ponad 1 miliard funtów było przejęcie przez fundusz Blackstone 50% udziałów w należącym do spółki British Land kompleksie biurowym Broadgate usytuowanym w centrum finansowym Londynu, dzielnicy City.

Wartość łącznych obrotów za 3 kw. (nie licząc wyżej wymienionej transakcji) wyniosła prawie 700 milionów funtów. Złożyło się na nią 19 transakcji, z których siedem opiewało na kwotę ponad 550 milionów funtów. Wszystkie one zostały zawarte przez fundusze zagraniczne, które stanowiły ok. 90% łącznej wielkości w 3 kw.

Chociaż powyższa kwota 700 milionów funtów oznacza spadek o 1% w stosunku do 2 kw., liczba transakcji niemal się podwoiła w porównaniu do ubiegłego kwartału. Ich łączna wartość świadczy o 25-proc. wzroście w stosunku do wyniku odnotowanego w tym samym kwartale zeszłego roku, wynoszącego 554 milionów funtów.
 
Najważniejsze transakcje to: nabycie przez niemiecki fundusz GLL wyremontowanego budynku biurowego Centrium w Londynie przy 61 Aldwych należącego do spółki Tishman Speyer za kwotę 128 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji ok. 7,2%); nabycie przez firmę Crescent Height nieruchomości przy 98 Theobalds Road, wynajętej przez spółkę Land Securities na krótki okres firmie Warner Brothers, za kwotę 43 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 8,5%).   Inną znaczącą transakcją było nabycie przez spółkę Union Invest nowoczesnego budynku biurowego położonego przy 10 Gresham Street ( EC2) od spółki Standard Life za sumę ok. 141 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 7,2%, z umowami najmu podpisanymi na różny okres oraz czynszami sięgającymi ponad 60 funtów za stopę kwadratową).

Zostały już podpisane umowy sprzedaży trzech budynków na sumę 105 milionów funtów, czekające na ostateczną finalizację, 10 kolejnych budynków o wartości 420 milionów funtów znajduje się już poza ofertą. Wszystko wskazuje na to, że łączna wartość transakcji, wyłączając nabycie budynku Broadgate wyniesie ok. 2,5 miliarda funtów.  Oczekuje się, że znaczny udział w tych wszystkich transakcjach będą miały fundusze zagraniczne, które nadal stanowią główną siłę napędową rynku, wykorzystując słabą pozycję funta, niskie stopy procentowe oraz stosunkowo wysokie stopy zwrotu.

Bill Tyser, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w londyńskim City, ostrzega, że: „Najważniejszą kwestią dla przyszłego rozwoju rynku, w sytuacji ciągłego wzrostu zainteresowania międzynarodowych inwestorów, w tym nowych podmiotów z Dalekiego Wschodu, pozostaje dostępność odpowiednich zasobów. W ostatnich tygodniach na obszarze całego Londynu Centralnego można było zaobserwować wzrost aktywności ze strony podmiotów krajowych, próbujących zrekompensować sobie gorsze wyniki osiągane na rynkach zagranicznych. Powoduje to zwiększoną presję na bardziej ryzykowne nieruchomości, charakteryzujące się krótkimi okresami gwarantowanych dochodów bądź które wymagają zasilenia kapitałowego.

Jednak te bardziej ryzykowne inwestycje, choć interesujące dla wielu inwestorów, wymagają finansowania, które wciąż jest ograniczone i kosztowne, co stanowi czynnik hamujący rozwój rynku wtórnego. Prognozy są nadal optymistyczne, dzięki coraz większej liczbie międzynarodowych i krajowych inwestorów powracających na rynek Wielkiej Brytanii, jak również dzięki korzystnym tendencjom związanym z czynszami, które osiągnęły już dolną wartość oraz przewidywanych zmianach w zakresie oferowanych okresach bezczynszowych”.


Cushman & Wakefield

gk

inwestycje.pl

Nieruchomości: Londyn wciąż najbardziej atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych

Według najnowszych badań firmy Cushman & Wakefield na rynku nieruchomości komercyjnych w Londynie w kolejnym, drugim kwartale z rzędu odnotowano wzrost aktywności inwestycyjnej. Wyniki za 3 kw. 2009 pokazują, że na rynku w Londynie Centralnym w dzielnicach West End oraz City & Docklands zawarto transakcje opiewające na sumę 1,602 miliardów funtów brytyjskich, co stanowi wzrost o ponad 12% w stosunku do 2 kwartału (1,432 mld funtów) oraz wzrost o 29% w porównaniu do tego samego kwartału ubiegłego roku. Po raz pierwszy od 2 kw. 2007 r. rynek odnotował wzrost w dwóch kwartałach z rzędu.
Na rynku nadal dominującą grupę nabywców stanowią inwestorzy zagraniczni, liczący na korzyści płynące ze słabej pozycji funta oraz  na  atrakcyjne stopy zwrotu,  wynikające ze stosunkowo gwałtownej korekty cen na rynku londyńskim w porównaniu do innych regionów na świecie.

24-proc. wzrost wolumenu transakcji w dzielnicy West End w porównaniu do zeszłego kwartału


W dzielnicy West End po raz kolejny odnotowano największy wzrost aktywności, przy obrotach wynoszących 909 milionów funtów, co stanowi wzrost o 24% w porównaniu z 732 milionami funtów w 2 kwartale oraz o 32% w stosunku do 3 kw. ubiegłego roku.  Nie zaobserwowano oznak typowego ograniczenia działalności w tzw. przerwie wakacyjnej i sprzedający zaczynają wykorzystywać rosnący przez cały obecny rok popyt ze strony nabywców.

Ponad 70% wszystkich transakcji stanowiły inwestycje zagraniczne. Jedną z przyczyn jest stale słabnąca pozycja funta oraz szybsza niż na innych globalnych rynkach korekta, obserwowana na rynku londyńskim, jak i krajowym, co stanowi dla inwestorów gwarancję korzystnych zwrotów.

Z transakcji wartych odnotowania należy wymienić: nabycie budynku biurowego Portman House za sumę 155 milionów funtów przez libijski fundusz inwestycyjny Libyan Investment Authority, nabycie przez  spółkę Henderson budynku biurowego Telstar House w dzielnicy Paddington od firmy Prudential za kwotę 74,5 miliona funtów, jak również nabycie budynku przy Fitzroy Street przez firmę doradczą Arup, która miała w nim swoją siedzibę, za sumę 60 milionów funtów ( przy stopie kapitalizacji nieco ponad 7%).

Clive Bull, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w Londynie centralnym, powiedział: „Nie należy się dziwić, że stopy kapitalizacji znajdują się pod presją, szczególnie w sytuacji, gdy rynek nie może zaoferować zasobów zdolnych zaspokoić wymagań inwestorów. Proces wymuszonej sprzedaży aktywów dla większości brytyjskich instytucji oraz funduszy inwestycyjnych nieruchomości REIT już się zakończył i nie widać jak na razie żadnych oznak, żeby banki podjęły zapowiadane głośno działania mające na celu pozbywanie się niepłynnych aktywów. Pozostała cześć roku zapowiada się podobnie, przy pogłębiającej presji na stopy kapitalizacji.  Chociaż zarówno gospodarka, jak i rynek najmu nadal borykają się z trudnościami, inwestorzy zaczynają myśleć perspektywicznie, skupiając uwagę na umocnieniu pozycji rynkowej, co pozwoli im na osiąganie większych zysków w momencie przewidywanego powrotu ożywienia na rynek”.

Wartość transakcji inwestycyjnych będących  w toku w roku 2009 w dzielnicach City & Docklands powinna osiągnąć  2,5 miliarda funtów

Najbardziej znaczącą transakcją ubiegłego kwartału opiewającą na kwotę nieco ponad 1 miliard funtów było przejęcie przez fundusz Blackstone 50% udziałów w należącym do spółki British Land kompleksie biurowym Broadgate usytuowanym w centrum finansowym Londynu, dzielnicy City.

Wartość łącznych obrotów za 3 kw. (nie licząc wyżej wymienionej transakcji) wyniosła prawie 700 milionów funtów. Złożyło się na nią 19 transakcji, z których siedem opiewało na kwotę ponad 550 milionów funtów. Wszystkie one zostały zawarte przez fundusze zagraniczne, które stanowiły ok. 90% łącznej wielkości w 3 kw.

Chociaż powyższa kwota 700 milionów funtów oznacza spadek o 1% w stosunku do 2 kw., liczba transakcji niemal się podwoiła w porównaniu do ubiegłego kwartału. Ich łączna wartość świadczy o 25-proc. wzroście w stosunku do wyniku odnotowanego w tym samym kwartale zeszłego roku, wynoszącego 554 milionów funtów.
 
Najważniejsze transakcje to: nabycie przez niemiecki fundusz GLL wyremontowanego budynku biurowego Centrium w Londynie przy 61 Aldwych należącego do spółki Tishman Speyer za kwotę 128 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji ok. 7,2%); nabycie przez firmę Crescent Height nieruchomości przy 98 Theobalds Road, wynajętej przez spółkę Land Securities na krótki okres firmie Warner Brothers, za kwotę 43 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 8,5%).   Inną znaczącą transakcją było nabycie przez spółkę Union Invest nowoczesnego budynku biurowego położonego przy 10 Gresham Street ( EC2) od spółki Standard Life za sumę ok. 141 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 7,2%, z umowami najmu podpisanymi na różny okres oraz czynszami sięgającymi ponad 60 funtów za stopę kwadratową).

Zostały już podpisane umowy sprzedaży trzech budynków na sumę 105 milionów funtów, czekające na ostateczną finalizację, 10 kolejnych budynków o wartości 420 milionów funtów znajduje się już poza ofertą. Wszystko wskazuje na to, że łączna wartość transakcji, wyłączając nabycie budynku Broadgate wyniesie ok. 2,5 miliarda funtów.  Oczekuje się, że znaczny udział w tych wszystkich transakcjach będą miały fundusze zagraniczne, które nadal stanowią główną siłę napędową rynku, wykorzystując słabą pozycję funta, niskie stopy procentowe oraz stosunkowo wysokie stopy zwrotu.

Bill Tyser, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w londyńskim City, ostrzega, że: „Najważniejszą kwestią dla przyszłego rozwoju rynku, w sytuacji ciągłego wzrostu zainteresowania międzynarodowych inwestorów, w tym nowych podmiotów z Dalekiego Wschodu, pozostaje dostępność odpowiednich zasobów. W ostatnich tygodniach na obszarze całego Londynu Centralnego można było zaobserwować wzrost aktywności ze strony podmiotów krajowych, próbujących zrekompensować sobie gorsze wyniki osiągane na rynkach zagranicznych. Powoduje to zwiększoną presję na bardziej ryzykowne nieruchomości, charakteryzujące się krótkimi okresami gwarantowanych dochodów bądź które wymagają zasilenia kapitałowego.

Jednak te bardziej ryzykowne inwestycje, choć interesujące dla wielu inwestorów, wymagają finansowania, które wciąż jest ograniczone i kosztowne, co stanowi czynnik hamujący rozwój rynku wtórnego. Prognozy są nadal optymistyczne, dzięki coraz większej liczbie międzynarodowych i krajowych inwestorów powracających na rynek Wielkiej Brytanii, jak również dzięki korzystnym tendencjom związanym z czynszami, które osiągnęły już dolną wartość oraz przewidywanych zmianach w zakresie oferowanych okresach bezczynszowych”.


Cushman & Wakefield

gk

inwestycje.pl

Nowy trend w nieruchomościach: Mieszkania z ogrodem

Mieszkania z ogrodem zyskują na popularności wśród rodzin, młodych małżeństw, ale także wymagających singli, którzy od kwadratowych mieszkań w bloku, bardziej cenią sobie unikalność.
Młode małżeństwa i rodziny poszukujące własnego M na rynku nieruchomości, coraz częściej zwracają się w kierunku ofert niestandardowych, często nawet niszowych. Nowością zyskującą wciągu ostatnich miesięcy na popularności są mieszkania z ogrodem budowane na zamówienie, często według własnego projektu i na własnej ziemi. Dziś takie mieszkanie o powierzchni 80 m2 razem z ogrodem można mieć za niecałe 300 tys. złotych – przekonują przedstawiciele gliwickiej firmy Pozytywnie Zbudowany, która zajmuje się tego typu realizacjami.

Synteza domu i mieszkania

Co zrobić, kiedy marzy nam się nowoczesne mieszkanie na I piętrze w 100 proc. budowane według naszych wskazówek i pomysłów, a do tego z zielonym ogrodem, w którym mogłyby bawić się dzieci lub chociażby nasz pies?  Odpowiedzi na to postanowiła poszukać firma Pozytywnie Zbudowany.

Efektem tych poszukiwań są nowoczesne mieszkania z ogrodem budowane na indywidualne zamówienie – zupełnie nowa oferta mieszkaniowa dla wymagających i poszukujących świeżości na polskim rynku nieruchomości.

- Chcieliśmy stworzyć mieszkania, które z jednej strony zainteresują rodziny, które od życia w ciasnym bloku wolą przestrzeń, z drugiej strony chcieliśmy także stworzyć ofertę ciekawą dla singla, a nawet artysty, który ceni sobie indywidualizm swojego M i przestrzeń, na którą można od początku mieć wpływ
– mówi Michał Bacia właściciel firmy Pozytywnie Zbudowany z Gliwic.

Mieszkanie z ogrodem Pozytywnie Zbudowanych – jak mówi Bacia - to synteza tego, co najlepsze w domu i mieszkaniu.Z jednej strony mamy tutaj to, co cenne w domu, czyli swobodę, prywatność, przestrzeń, możliwość budowania w wybranym miejscu, zielony ogród, z drugiej zyskujemy to, co ważne w mieszkaniu – komfort, nowoczesność, miejski charakter – mówi.

Dziś ofertą domu z ogrodem interesują się w dużej mierze rodziny i młode małżeństwa. Za wyborem mieszkania z ogrodem przemawia wiele czynników. Jednym z nich jest cena. Mieszkanie takie można mieć już za niecałe 2500 zł za metr kw. Drugim - czas realizacji, który dzięki nowoczesnym technologiom skraca się do 3 miesięcy, nie nadwyrężając budżetu. Jednak czynnikiem najważniejszym jest wpływ na kształt przyszłego M. Klient Pozytywnie Zbudowany, bowiem sam decyduje o każdym detalu nowego mieszkania.

Elastyczne mieszkania

 – Mieszkanie z ogrodem może mieć zarówno rodzinny klimat, może być budowane z kominkiem, z pokojami dziecięcymi,  z tarasami, z ogrodem przystosowanym do zabaw dzieci, może być również designerskim wnętrzem, z otwartymi przestrzeniami, antresolą, dużymi oknami i ogrodem przystosowanym do wydawania przyjęć i grillowania – mówi Michał Bacia. - Klient od początku uczestniczy w procesie powstawania swojego mieszkania. Nie przychodzi na gotowe, nie musi się dostosowywać, to mieszkanie powstając, dostosowuje się do niego – dodaje.

Ale to nie koniec elementów, na które klient Pozytywnie Zbudowany ma wpływ. Rodzina, singiel czy młode małżeństwo, które decyduje się na mieszkanie z ogrodem budowane na zamówienie, ma również wpływ na to, gdzie zamieszka, a nawet, kto będzie ich sąsiadem.

 – Inwestycja taka może mieć zarówno charakter podmiejski, z całym charakterystycznym dla przedmieść klimatem i rodzinnością. Może mieć także charakter wielkomiejski czy wręcz designerski. To, gdzie budujemy, w jakiej lokalizacji, z jakim widokiem i sąsiedztwem zależy w wyłącznie od klienta. Najczęściej takie inwestycje powstają na jego własnej ziemi – mówi Bacia. – Klient może wybrać sobie nawet sąsiadów. Częste są przypadki, kiedy na mieszkania w takich budynkach decydują się wielopokoleniowe rodziny, albo grupy przyjaciół – mówi.

Jak dodaje Bacia, zdarzają się przypadki, kiedy klienci przychodzą do niego już z gotowym wyobrażeniem mieszkania  z ogrodem, a nawet zdjęciami gotowych domów zrobionymi zagranicą. – Na mieszkania z ogrodem decydują się osoby, które chcą czegoś więcej niż mieszkania w bloku, z drugiej strony z różnych powodów, nie zdecydowały się na dom. Bywa ze zjawiają się u nas małżeństwa z gotowym konceptem rodzinnego apartamentu, albo single, którzy chcą mieć wnętrze przystosowane do imprezowania – śmieje się Bacia.

Przykład – Mikołów

Mieszkania z ogrodem realizowane przez Pozytywnie Zbudowany powstają już na Śląsku. Jednym z obiektów tego typu jest budynek mieszkalny w Mikołowie (woj. śląskie), składający się z 2 mieszkań - parterowego i położonego na I piętrze. Oba mieszkania mają własne ogrody.

- Mieszkania z ogrodem, to wciąż niespotykana oferta na polskim rynku nieruchomości. Do tej pory można było mieć dom z ogrodem, albo mieszkanie z obszernym tarasem albo małymi balkonami. Zdarzały się także oferty mieszkań parterowych z ogrodem, ale tylko w gotowej ofercie firm deweloperskich. My w swojej ofercie jesteśmy w stanie wybudować mieszkanie z indywidualnym ogrodem, powstałe zarówno na parterze,  jak i na I piętrze – mówi Bacia.

Mieszkania w Mikołowie powstają w sumie na powierzchni 500 m2. Każde z nich ma po 80 m2 i składa się dużego salonu, dwóch sypialni, kuchni, łazienki, a także pomieszczenia gospodarczego. Ogród ma aż 250 m2. Każde z mieszkań ma własne miejsca parkingowe. Mieszkanie na I piętrze łączy się z ogrodem dzięki schodom i zadaszonej klatce schodowej, która prowadzi bezpośrednio do ogrodu. Cały budynek mieszkalny budowany jest na zamówienie klienta, który sam wybrał lokalizację i projekt.

- Mieszkania na piętrze, z ogrodem to nowość na rynku. To także doskonałe rozwiązanie dla rodzin. Ogród taki można zaadaptować na wiele sposobów. Urządzając w nim sad, plac zabaw, mini boisko, taras wyłożony egzotycznym drewnem lub miejsce do urządzania grilla – mówi Bacia.

Prosta technologia z USA


Do budowy mieszkań z ogrodem wykorzystuje się dziś nowoczesną technologię prefabrykowaną, która do Polski przywędrowała ze Stanów Zjednoczonych, gdzie na porządku dziennym jest budowanie  domów  w krótkim czasie.  Technologia ta pozwala na wybudowanie lokalu w niecałe 3 miesiące.

Co bardzo ważne, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, tego typu technologia jest bezpieczna dla zdrowia. Sprzyja także alergikom. Dla wielu rodzin jest także źródłem oszczędności. Budynki bowiem powstałe w ten sposób są energooszczędne.

Źródło: Pozytywnie Zbudowany

gk

 

Nowy trend w nieruchomościach: Mieszkania z ogrodem

Mieszkania z ogrodem zyskują na popularności wśród rodzin, młodych małżeństw, ale także wymagających singli, którzy od kwadratowych mieszkań w bloku, bardziej cenią sobie unikalność.
Młode małżeństwa i rodziny poszukujące własnego M na rynku nieruchomości, coraz częściej zwracają się w kierunku ofert niestandardowych, często nawet niszowych. Nowością zyskującą wciągu ostatnich miesięcy na popularności są mieszkania z ogrodem budowane na zamówienie, często według własnego projektu i na własnej ziemi. Dziś takie mieszkanie o powierzchni 80 m2 razem z ogrodem można mieć za niecałe 300 tys. złotych – przekonują przedstawiciele gliwickiej firmy Pozytywnie Zbudowany, która zajmuje się tego typu realizacjami.

Synteza domu i mieszkania

Co zrobić, kiedy marzy nam się nowoczesne mieszkanie na I piętrze w 100 proc. budowane według naszych wskazówek i pomysłów, a do tego z zielonym ogrodem, w którym mogłyby bawić się dzieci lub chociażby nasz pies?  Odpowiedzi na to postanowiła poszukać firma Pozytywnie Zbudowany.

Efektem tych poszukiwań są nowoczesne mieszkania z ogrodem budowane na indywidualne zamówienie – zupełnie nowa oferta mieszkaniowa dla wymagających i poszukujących świeżości na polskim rynku nieruchomości.

- Chcieliśmy stworzyć mieszkania, które z jednej strony zainteresują rodziny, które od życia w ciasnym bloku wolą przestrzeń, z drugiej strony chcieliśmy także stworzyć ofertę ciekawą dla singla, a nawet artysty, który ceni sobie indywidualizm swojego M i przestrzeń, na którą można od początku mieć wpływ
– mówi Michał Bacia właściciel firmy Pozytywnie Zbudowany z Gliwic.

Mieszkanie z ogrodem Pozytywnie Zbudowanych – jak mówi Bacia - to synteza tego, co najlepsze w domu i mieszkaniu.Z jednej strony mamy tutaj to, co cenne w domu, czyli swobodę, prywatność, przestrzeń, możliwość budowania w wybranym miejscu, zielony ogród, z drugiej zyskujemy to, co ważne w mieszkaniu – komfort, nowoczesność, miejski charakter – mówi.

Dziś ofertą domu z ogrodem interesują się w dużej mierze rodziny i młode małżeństwa. Za wyborem mieszkania z ogrodem przemawia wiele czynników. Jednym z nich jest cena. Mieszkanie takie można mieć już za niecałe 2500 zł za metr kw. Drugim - czas realizacji, który dzięki nowoczesnym technologiom skraca się do 3 miesięcy, nie nadwyrężając budżetu. Jednak czynnikiem najważniejszym jest wpływ na kształt przyszłego M. Klient Pozytywnie Zbudowany, bowiem sam decyduje o każdym detalu nowego mieszkania.

Elastyczne mieszkania

 – Mieszkanie z ogrodem może mieć zarówno rodzinny klimat, może być budowane z kominkiem, z pokojami dziecięcymi,  z tarasami, z ogrodem przystosowanym do zabaw dzieci, może być również designerskim wnętrzem, z otwartymi przestrzeniami, antresolą, dużymi oknami i ogrodem przystosowanym do wydawania przyjęć i grillowania – mówi Michał Bacia. - Klient od początku uczestniczy w procesie powstawania swojego mieszkania. Nie przychodzi na gotowe, nie musi się dostosowywać, to mieszkanie powstając, dostosowuje się do niego – dodaje.

Ale to nie koniec elementów, na które klient Pozytywnie Zbudowany ma wpływ. Rodzina, singiel czy młode małżeństwo, które decyduje się na mieszkanie z ogrodem budowane na zamówienie, ma również wpływ na to, gdzie zamieszka, a nawet, kto będzie ich sąsiadem.

 – Inwestycja taka może mieć zarówno charakter podmiejski, z całym charakterystycznym dla przedmieść klimatem i rodzinnością. Może mieć także charakter wielkomiejski czy wręcz designerski. To, gdzie budujemy, w jakiej lokalizacji, z jakim widokiem i sąsiedztwem zależy w wyłącznie od klienta. Najczęściej takie inwestycje powstają na jego własnej ziemi – mówi Bacia. – Klient może wybrać sobie nawet sąsiadów. Częste są przypadki, kiedy na mieszkania w takich budynkach decydują się wielopokoleniowe rodziny, albo grupy przyjaciół – mówi.

Jak dodaje Bacia, zdarzają się przypadki, kiedy klienci przychodzą do niego już z gotowym wyobrażeniem mieszkania  z ogrodem, a nawet zdjęciami gotowych domów zrobionymi zagranicą. – Na mieszkania z ogrodem decydują się osoby, które chcą czegoś więcej niż mieszkania w bloku, z drugiej strony z różnych powodów, nie zdecydowały się na dom. Bywa ze zjawiają się u nas małżeństwa z gotowym konceptem rodzinnego apartamentu, albo single, którzy chcą mieć wnętrze przystosowane do imprezowania – śmieje się Bacia.

Przykład – Mikołów

Mieszkania z ogrodem realizowane przez Pozytywnie Zbudowany powstają już na Śląsku. Jednym z obiektów tego typu jest budynek mieszkalny w Mikołowie (woj. śląskie), składający się z 2 mieszkań - parterowego i położonego na I piętrze. Oba mieszkania mają własne ogrody.

- Mieszkania z ogrodem, to wciąż niespotykana oferta na polskim rynku nieruchomości. Do tej pory można było mieć dom z ogrodem, albo mieszkanie z obszernym tarasem albo małymi balkonami. Zdarzały się także oferty mieszkań parterowych z ogrodem, ale tylko w gotowej ofercie firm deweloperskich. My w swojej ofercie jesteśmy w stanie wybudować mieszkanie z indywidualnym ogrodem, powstałe zarówno na parterze,  jak i na I piętrze – mówi Bacia.

Mieszkania w Mikołowie powstają w sumie na powierzchni 500 m2. Każde z nich ma po 80 m2 i składa się dużego salonu, dwóch sypialni, kuchni, łazienki, a także pomieszczenia gospodarczego. Ogród ma aż 250 m2. Każde z mieszkań ma własne miejsca parkingowe. Mieszkanie na I piętrze łączy się z ogrodem dzięki schodom i zadaszonej klatce schodowej, która prowadzi bezpośrednio do ogrodu. Cały budynek mieszkalny budowany jest na zamówienie klienta, który sam wybrał lokalizację i projekt.

- Mieszkania na piętrze, z ogrodem to nowość na rynku. To także doskonałe rozwiązanie dla rodzin. Ogród taki można zaadaptować na wiele sposobów. Urządzając w nim sad, plac zabaw, mini boisko, taras wyłożony egzotycznym drewnem lub miejsce do urządzania grilla – mówi Bacia.

Prosta technologia z USA


Do budowy mieszkań z ogrodem wykorzystuje się dziś nowoczesną technologię prefabrykowaną, która do Polski przywędrowała ze Stanów Zjednoczonych, gdzie na porządku dziennym jest budowanie  domów  w krótkim czasie.  Technologia ta pozwala na wybudowanie lokalu w niecałe 3 miesiące.

Co bardzo ważne, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, tego typu technologia jest bezpieczna dla zdrowia. Sprzyja także alergikom. Dla wielu rodzin jest także źródłem oszczędności. Budynki bowiem powstałe w ten sposób są energooszczędne.

Źródło: Pozytywnie Zbudowany

gk

 

Czysta korzyść

Liczne zalety przydomowych oczyszczalni zachęcają do ich budowy. Ale o tym, czy przez lata będą pracować bezproblemowo, decyduje ich prawidłowy dobór i wykonanie, a także eksploatacja.

Ekologiczną alternatywą dla bezodpływowych zbiorników na ścieki (szamb) na terenach bez kanalizacji są przydomowe oczyszczalnie. Teraz, gdy nie jest potrzebne pozwolenie na ich budowę (wymagane jest jedynie zgłoszenie), łatwiej się zdecydować na taką inwestycję. Wcześniej trzeba jednak sprawdzić, czy na działce można zbudować oczyszczalnię, a następnie wybrać odpowiednią, dopasowaną do lokalnych warunków. Największą popularnością cieszą się te z drenażem rozsączającym, ale to nie jedyne skuteczne rozwiązanie. Do wyboru mamy co najmniej kilka rodzajów oczyszczalni, więc warto poznać zasadę ich działania, zalety i wymagania, aby wybrać najlepszą.

W zgodzie z prawem

Przed decyzją o budowie oczyszczalni należy się dowiedzieć, czy miejscowe przepisy dopuszczają jej wykonanie. Można ją zbudować tylko na obszarze nieskanalizowanym. Właściciele działek położonych na terenach z kanalizacją mają obowiązek przyłączyć się do istniejącej sieci. Jeśli ta jest dopiero w planach, są dwie możliwości:

  • jeżeli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza korzystanie z indywidualnych urządzeń do odprowadzania ścieków, w tym przydomowych oczyszczalni – ich posiadacze nie będą mieli obowiązku podłączenia domu do kanalizacji, nawet gdy w przyszłości zostanie ona wybudowana;
  • gdy do czasu wybudowania kanalizacji nie przewiduje się żadnych tymczasowych rozwiązań – wniosek o pozwolenie na oczyszczalnię spotka się ze sprzeciwem ze strony urzędu.

O możliwości wykonania przydomowej oczyszczalni decydują też względy bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Nie można jej budować na terenach narażonych na powodzie i zalewanie wodami opadowymi, a także podlegających szczególnej ochronie środowiska, na przykład w strefach ochronnych ujęć wody pitnej, czy w są- siedztwie parków krajobrazowych. Te kwestie są regulowane przepisami lokalnymi. Z kolei Prawo wodne zwalnia właścicieli gruntu z konieczności uzyskania specjalnego pozwolenia (zwanego wodnoprawnym) na wprowadzanie oczyszczonych ścieków do wód lub ziemi, jeśli ich ilość nie przekracza 5 m3/dobę (tak właśnie jest w przypadku przydomowych oczyszczalni). Warto jednak wybrać się do wydziału ochrony środowiska, aby uzyskać informacje dotyczące możliwości odprowadzania oczyszczonych ścieków.

Zamiar budowy oczyszczalni trzeba zgłosić w starostwie. Urząd ma 30 dni, aby sprzeciwić się naszej inwestycji. Jeżeli nie zrobi tego w wyznaczonym czasie, możemy rozpocząć budowę. Nie należy jednak zwlekać z tym dłużej niż dwa lata od określonego w zgłoszeniu terminu rozpoczęcia robót.

Oczyszczalnia czy ogród

Oczyszczalnie roślinne oprócz walorów praktycznych mają też estetyczne. Laikowi trudno się zorientować, że skalniak lub porośnięta bujną roślinnością rabata to elementy oczyszczalni.

W bezpiecznej odległości


Wybierając miejsce na przydomową oczyszczalnię, musimy mieć pewność, że żadne zanieczyszczenia ani mikroorganizmy chorobotwórcze nie przedostaną się z niej do wód gruntowych lub obiektów zlokalizowanych w jej pobliżu, na przykład do studni. Dlatego oczyszczalnia musi być od nich odpowiednio oddalona. Wymaganych i zalecanych odległości od innych obiektów należy przestrzegać nie tylko na własnej działce. Trzeba także uwzględnić ewentualne kolizje z podobnymi elementami na działkach sąsiednich. Zgodnie z prawem „przepływowe, szczelne osadniki podziemne, stanowiące część indywidualnego urządzenia do biologicznego oczyszczania ścieków bytowo-gospodarczych, służące do wstępnego ich oczyszczania, mogą być sytuowane bezpośrednio w sąsiedztwie budynków jednorodzinnych, pod warunkiem wyprowadzenia ich odpowietrzenia przez instalację kanalizacyjną co najmniej 0,6 m powyżej górnej krawędzi okien i drzwi zewnętrznych w takim budynku”. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, osadnik musi być oddalony od budynku o co najmniej 5 m. Dobrze jest umieścić go jak najbliżej, wówczas ścieki nie zdążą wystygnąć, zanim dotrą do osadnika i procesy fermentacji będą zachodzić bardziej intensywnie.Jeżeli odległość osadnika od domu będzie większa, przewód doprowadzający ścieki należy ocieplić. Głębokość posadowienia osadnika wynosi zwykle 30-50 cm poniżej powierzchni terenu, ale zależy od głębokości wylotu instalacji kanalizacyjnej. Czasem konieczne jest zamontowanie osadnika głębiej i wtedy trzeba go od góry wzmocnić betonową płytą.
Minimalne odległości drenażu rozsączającego to:

  • od studni (również na sąsiedniej działce) – 30 m;
  • od budynku, drzew i dużych krzewów – 3 m;
  • od granicy działki – 2 m.

Działka z warunkami

Aby dobrze wybrać rodzaj oczyszczalni, należy dopasować ją przede wszystkim do wielkości działki, panujących na niej warunków gruntowo-wodnych, a także istniejącego odbiornika oczyszczonych ścieków.

Reaktory takich oczyszczalni zakopane w ziemi są całkowicie odizolowane od otoczenia. Powierzchnia działki może być niewielka, a warunki gruntowo-wodne nie mają wpływu na pracę oczyszczalni

Gdy na działce jest za mało miejsca na drenaż, ale także w każdej innej sytuacji, można wybrać oczyszczalnię ze złożem biologicznym lub z osadem czynnym

Wielkość działki. Z wyborem oczyszczalni nie będzie problemu, gdy mamy rozległy płaski teren z niskim poziomem wód gruntowych i dobrze przepuszczalnym gruntem. Można się wtedy zdecydować na rozwiązanie najprostsze i najtańsze w budowie, czyli oczyszczalnię z drenażem rozsączającym albo każdą inną, zwykle jednak droższą. Gdy działka jest mała, do wyboru mamy oczyszczalnię z osadem czynnym lub złożem biologicznym albo z fitoreaktorem. Można też zbudować oczyszczalnię z drenażem rozsączającym, ale zamiast tradycyjnego rozprowadzenia drenów w warstwie żwiru, ułożyć je na specjalnych pakietach rozsączających. Pozwalato zmniejszyć powierzchnię potrzebną na oczyszczalnię nawet o ponad 50%.
Warunki gruntowo-wodne. Są istotne tylko w przypadku oczyszczalni z drenażem rozsączającym. Badania przepuszczalności gruntu na działce oraz określenie poziomu wód gruntowych najlepiej powierzyć specjaliście – geotechnikowi. Na podstawie kilku odwiertów, które wykona na naszej działce, wyda pisemną opinię dotyczącą warunków gruntowo-wodnych. Jeżeli okażą się niekorzystne do ułożenia typowego drenażu rozsączającego, można wykonać jeden z jego wariantów – złoże piaskowe (ewentualnie piaskowo-żwirowe) lub kopiec filtracyjny. Kopiec filtracyjny stosuje się wtedy, gdy odległość zwierciadła wód gruntowych od projektowanego drenażu jest mniejsza niż 1,5 m. Wysokość kopca należy dobrać tak, aby ułożone na nim rury drenażu znajdowały się w wymaganej odległości od zwierciadła wód gruntowych (co najmniej 1,5 m). Przed drenażem trzeba wtedy zainstalować przepompownię ścieków. Kopiec przykrywa się warstwą ziemi, która chroni przed mrozem i wodą opadową. Aby uatrakcyjnić jego wygląd, można zaaranżować ogródek skalny z roślinnością o płytkim systemie korzeniowym (na przykład wrzosy i trawy). Złoże piaskowe stosuje się przede wszystkim na działkach z gruntem o nieodpowiedniej przepuszczalności, ale także wtedy, gdy poziom wód gruntowych jest wysoki. Ponieważ dno wykopu przeznaczonego na filtr wykłada się grubą nieprzepuszczalną folią, jest on całkowicie odizolowany od gruntu. Ścieki doprowadza się do studzienki rozdzielającej i systemem drenów rozprowadza w górnej części filtra. W dolnej jest natomiast ułożony drugi układ drenów, który zbiera oczyszczone ścieki i odprowadza do pobliskiego odbiornika.

Przegląd przydomowych oczyszczalni ścieków znajdziesz w miesięczniku Murator 8/2009.

"Murator"

Tekst: Agata Kosiarska
Zdjęcia: firmy Poliplast, Ekopan, Aquaclear, Sanitech

Czysta korzyść

Liczne zalety przydomowych oczyszczalni zachęcają do ich budowy. Ale o tym, czy przez lata będą pracować bezproblemowo, decyduje ich prawidłowy dobór i wykonanie, a także eksploatacja.

Ekologiczną alternatywą dla bezodpływowych zbiorników na ścieki (szamb) na terenach bez kanalizacji są przydomowe oczyszczalnie. Teraz, gdy nie jest potrzebne pozwolenie na ich budowę (wymagane jest jedynie zgłoszenie), łatwiej się zdecydować na taką inwestycję. Wcześniej trzeba jednak sprawdzić, czy na działce można zbudować oczyszczalnię, a następnie wybrać odpowiednią, dopasowaną do lokalnych warunków. Największą popularnością cieszą się te z drenażem rozsączającym, ale to nie jedyne skuteczne rozwiązanie. Do wyboru mamy co najmniej kilka rodzajów oczyszczalni, więc warto poznać zasadę ich działania, zalety i wymagania, aby wybrać najlepszą.

W zgodzie z prawem

Przed decyzją o budowie oczyszczalni należy się dowiedzieć, czy miejscowe przepisy dopuszczają jej wykonanie. Można ją zbudować tylko na obszarze nieskanalizowanym. Właściciele działek położonych na terenach z kanalizacją mają obowiązek przyłączyć się do istniejącej sieci. Jeśli ta jest dopiero w planach, są dwie możliwości:

  • jeżeli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza korzystanie z indywidualnych urządzeń do odprowadzania ścieków, w tym przydomowych oczyszczalni – ich posiadacze nie będą mieli obowiązku podłączenia domu do kanalizacji, nawet gdy w przyszłości zostanie ona wybudowana;
  • gdy do czasu wybudowania kanalizacji nie przewiduje się żadnych tymczasowych rozwiązań – wniosek o pozwolenie na oczyszczalnię spotka się ze sprzeciwem ze strony urzędu.

O możliwości wykonania przydomowej oczyszczalni decydują też względy bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Nie można jej budować na terenach narażonych na powodzie i zalewanie wodami opadowymi, a także podlegających szczególnej ochronie środowiska, na przykład w strefach ochronnych ujęć wody pitnej, czy w są- siedztwie parków krajobrazowych. Te kwestie są regulowane przepisami lokalnymi. Z kolei Prawo wodne zwalnia właścicieli gruntu z konieczności uzyskania specjalnego pozwolenia (zwanego wodnoprawnym) na wprowadzanie oczyszczonych ścieków do wód lub ziemi, jeśli ich ilość nie przekracza 5 m3/dobę (tak właśnie jest w przypadku przydomowych oczyszczalni). Warto jednak wybrać się do wydziału ochrony środowiska, aby uzyskać informacje dotyczące możliwości odprowadzania oczyszczonych ścieków.

Zamiar budowy oczyszczalni trzeba zgłosić w starostwie. Urząd ma 30 dni, aby sprzeciwić się naszej inwestycji. Jeżeli nie zrobi tego w wyznaczonym czasie, możemy rozpocząć budowę. Nie należy jednak zwlekać z tym dłużej niż dwa lata od określonego w zgłoszeniu terminu rozpoczęcia robót.

Oczyszczalnia czy ogród

Oczyszczalnie roślinne oprócz walorów praktycznych mają też estetyczne. Laikowi trudno się zorientować, że skalniak lub porośnięta bujną roślinnością rabata to elementy oczyszczalni.

W bezpiecznej odległości


Wybierając miejsce na przydomową oczyszczalnię, musimy mieć pewność, że żadne zanieczyszczenia ani mikroorganizmy chorobotwórcze nie przedostaną się z niej do wód gruntowych lub obiektów zlokalizowanych w jej pobliżu, na przykład do studni. Dlatego oczyszczalnia musi być od nich odpowiednio oddalona. Wymaganych i zalecanych odległości od innych obiektów należy przestrzegać nie tylko na własnej działce. Trzeba także uwzględnić ewentualne kolizje z podobnymi elementami na działkach sąsiednich. Zgodnie z prawem „przepływowe, szczelne osadniki podziemne, stanowiące część indywidualnego urządzenia do biologicznego oczyszczania ścieków bytowo-gospodarczych, służące do wstępnego ich oczyszczania, mogą być sytuowane bezpośrednio w sąsiedztwie budynków jednorodzinnych, pod warunkiem wyprowadzenia ich odpowietrzenia przez instalację kanalizacyjną co najmniej 0,6 m powyżej górnej krawędzi okien i drzwi zewnętrznych w takim budynku”. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, osadnik musi być oddalony od budynku o co najmniej 5 m. Dobrze jest umieścić go jak najbliżej, wówczas ścieki nie zdążą wystygnąć, zanim dotrą do osadnika i procesy fermentacji będą zachodzić bardziej intensywnie.Jeżeli odległość osadnika od domu będzie większa, przewód doprowadzający ścieki należy ocieplić. Głębokość posadowienia osadnika wynosi zwykle 30-50 cm poniżej powierzchni terenu, ale zależy od głębokości wylotu instalacji kanalizacyjnej. Czasem konieczne jest zamontowanie osadnika głębiej i wtedy trzeba go od góry wzmocnić betonową płytą.
Minimalne odległości drenażu rozsączającego to:

  • od studni (również na sąsiedniej działce) – 30 m;
  • od budynku, drzew i dużych krzewów – 3 m;
  • od granicy działki – 2 m.

Działka z warunkami

Aby dobrze wybrać rodzaj oczyszczalni, należy dopasować ją przede wszystkim do wielkości działki, panujących na niej warunków gruntowo-wodnych, a także istniejącego odbiornika oczyszczonych ścieków.

Reaktory takich oczyszczalni zakopane w ziemi są całkowicie odizolowane od otoczenia. Powierzchnia działki może być niewielka, a warunki gruntowo-wodne nie mają wpływu na pracę oczyszczalni

Gdy na działce jest za mało miejsca na drenaż, ale także w każdej innej sytuacji, można wybrać oczyszczalnię ze złożem biologicznym lub z osadem czynnym

Wielkość działki. Z wyborem oczyszczalni nie będzie problemu, gdy mamy rozległy płaski teren z niskim poziomem wód gruntowych i dobrze przepuszczalnym gruntem. Można się wtedy zdecydować na rozwiązanie najprostsze i najtańsze w budowie, czyli oczyszczalnię z drenażem rozsączającym albo każdą inną, zwykle jednak droższą. Gdy działka jest mała, do wyboru mamy oczyszczalnię z osadem czynnym lub złożem biologicznym albo z fitoreaktorem. Można też zbudować oczyszczalnię z drenażem rozsączającym, ale zamiast tradycyjnego rozprowadzenia drenów w warstwie żwiru, ułożyć je na specjalnych pakietach rozsączających. Pozwalato zmniejszyć powierzchnię potrzebną na oczyszczalnię nawet o ponad 50%.
Warunki gruntowo-wodne. Są istotne tylko w przypadku oczyszczalni z drenażem rozsączającym. Badania przepuszczalności gruntu na działce oraz określenie poziomu wód gruntowych najlepiej powierzyć specjaliście – geotechnikowi. Na podstawie kilku odwiertów, które wykona na naszej działce, wyda pisemną opinię dotyczącą warunków gruntowo-wodnych. Jeżeli okażą się niekorzystne do ułożenia typowego drenażu rozsączającego, można wykonać jeden z jego wariantów – złoże piaskowe (ewentualnie piaskowo-żwirowe) lub kopiec filtracyjny. Kopiec filtracyjny stosuje się wtedy, gdy odległość zwierciadła wód gruntowych od projektowanego drenażu jest mniejsza niż 1,5 m. Wysokość kopca należy dobrać tak, aby ułożone na nim rury drenażu znajdowały się w wymaganej odległości od zwierciadła wód gruntowych (co najmniej 1,5 m). Przed drenażem trzeba wtedy zainstalować przepompownię ścieków. Kopiec przykrywa się warstwą ziemi, która chroni przed mrozem i wodą opadową. Aby uatrakcyjnić jego wygląd, można zaaranżować ogródek skalny z roślinnością o płytkim systemie korzeniowym (na przykład wrzosy i trawy). Złoże piaskowe stosuje się przede wszystkim na działkach z gruntem o nieodpowiedniej przepuszczalności, ale także wtedy, gdy poziom wód gruntowych jest wysoki. Ponieważ dno wykopu przeznaczonego na filtr wykłada się grubą nieprzepuszczalną folią, jest on całkowicie odizolowany od gruntu. Ścieki doprowadza się do studzienki rozdzielającej i systemem drenów rozprowadza w górnej części filtra. W dolnej jest natomiast ułożony drugi układ drenów, który zbiera oczyszczone ścieki i odprowadza do pobliskiego odbiornika.

Przegląd przydomowych oczyszczalni ścieków znajdziesz w miesięczniku Murator 8/2009.

"Murator"

Tekst: Agata Kosiarska
Zdjęcia: firmy Poliplast, Ekopan, Aquaclear, Sanitech

Colliers: Ceny powierzchni biurowych w Polsce wzrosną

Colliers International, firma doradcza na rynku nieruchomości komercyjnych, prognozuje sytuację na rynku powierzchni biurowych w Polsce. Autorem ekspertyzy jest Robert Karniewski, Partner w Dziale Powierzchni Biurowych Colliers International, jedynym dziale biurowym na rynku, który specjalizuje się wyłącznie w reprezentacji najemców. Robert Karniewski wskazuje na nadchodzące ożywienie w tej części rynku powierzchni komercyjnych, wzrost cen o 8-15%, a także zdecydowany spadek liczby wolnych biur.
Krótkie podsumowanie I półrocza 2009 na rynku powierzchni biurowych w Polsce
Patrząc na minione półrocze widać, że praktycznie na wszystkich rynkach wzrósł wskaźnik wolnych powierzchni w porównaniu do połowy 2008 r., lecz w większości miast nadal utrzymuje się na niskim poziomie i wynosi średnio miedzy 5 a 10%. Dla stolicy, najbardziej aktywnego rynku w kraju, na koniec czerwca wyniósł zaledwie 5,67%, niemniej stosunkowo duża aktywność najemców w ostatnich miesiącach nie przekłada się jeszcze na dużą liczbę zawieranych kontraktów. Najwięcej wolnych powierzchni biurowych można znaleźć dziś w Łodzi (26%) i Wrocławiu (12%), a jeśli chodzi o Warszawę, to najwięcej wolnych biur czeka na najemców na Służewcu Przemysłowym na Mokotowie.

Ceny biur idą w górę
Sytuacja ta jednak nie będzie trwała wiecznie. Z kwartału na kwartał liczba pustostanów będzie malała, i to w całym kraju. Wynika to z prostego faktu wprowadzania na rynek biurowy coraz mniejszej liczby nowych obiektów. Na fali spowolnienia gospodarczego wiele firm zamroziło swoje decyzje w zakresie ekspansji, decydując się często na renegocjację dotychczasowych umów. Brak nowych najemców, zwłaszcza w opcji pre-lease czyli podpisania umowy przed rozpoczęciem budowy biurowca, przełożył się z kolei na usztywnienie polityki banków w zakresie kredytowania inwestycji. Zatem zgodnie z prawami rynku, gdy maleje podaż, ceny powierzchni biurowych na pewno pójdą w górę. Już w drugim kwartale 2010 spodziewamy się wzrostu cen w zależności od rynku o 8-15%.


Zbliża się koniec rynku najemcy
Wraz ze wzrostem cen zmaleje elastyczność właścicieli biurowców i deweloperów w zakresie oferowanych dziś zachęt dla najemców. Jeśli zatem firma poszukuje dziś biura, namawiam do aktywnych działań w tym zakresie, gdyż powoli wychodzimy z rynku najemcy, a wchodzimy w cykl rynku, na którym warunki dyktuje właściciel biura bądź deweloper.

Renegocjuj
Firmy, które zdecydują się dziś na przeprowadzkę do nowego biura mogą oczekiwać wyjątkowo atrakcyjnych ofert w zakresie długości okresu zwolnienia z czynszu. W zależności od rynku i sytuacji konkretnego budynku, można wynegocjować nawet do 12 miesięcy wakacji czynszowych. Z kolei renegocjacje obecnej umowy najmu mogą przynieść korzystne zmiany nawet 1,5 roku, 2 lata przed jej zakończeniem. Negocjacjom cenowym na tak elastycznym rynku podlegają dziś nawet opłaty eksploatacyjne. W wyniku poprawnie przeprowadzonych renegocjacji obie strony zyskują - najemca oszczędności w czynszu bieżącym, a właściciel przedłużenie umowy ze sprawdzonym najemcą na kolejnych kilkadziesiąt miesięcy i utrzymanie portfolio. Kilka lat temu renegocjacjom podlegało zaledwie kilka procent umów - firmy zainteresowane ekspansją przenosiły się po prostu do nowego biura. W ostatnich kilkunastu miesiącach odsetek ten regularnie rósł i obecnie renegocjacje dotyczą praktycznie co trzeciej nowo zawieranej umowy najmu.

Korzystaj z umów pre-lease
Największe korzyści najemcy mogą osiągnąć przy podpisaniu tzw. umowy pre lease. Nawet mała firma może uzyskać bardzo korzystne warunki najmu na etapie, gdy inwestor otwiera pulę najemców niezbędną do uruchomienia finansowania bankowego. Oznacza to, że firma, która będzie pierwszym najemcą i wynajmie na przykład 2.000 mkw może mieć dużo lepszą średnią stawkę niż kolejny najemca na 5.000 mkw.

Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku biurowców przeznaczonych na sprzedaż. Gdy inwestor zostaje z 15-25 procentami wolnej powierzchni, której wynajem jest konieczny do spełnienia wszystkich warunków do sprzedaży biurowca, wówczas na tym etapie też jest w stanie zaoferować większe zachęty w zakresie cen i okresu zwolnienia z czynszu.


Źródło: Colliers

Colliers: Ceny powierzchni biurowych w Polsce wzrosną

Colliers International, firma doradcza na rynku nieruchomości komercyjnych, prognozuje sytuację na rynku powierzchni biurowych w Polsce. Autorem ekspertyzy jest Robert Karniewski, Partner w Dziale Powierzchni Biurowych Colliers International, jedynym dziale biurowym na rynku, który specjalizuje się wyłącznie w reprezentacji najemców. Robert Karniewski wskazuje na nadchodzące ożywienie w tej części rynku powierzchni komercyjnych, wzrost cen o 8-15%, a także zdecydowany spadek liczby wolnych biur.
Krótkie podsumowanie I półrocza 2009 na rynku powierzchni biurowych w Polsce
Patrząc na minione półrocze widać, że praktycznie na wszystkich rynkach wzrósł wskaźnik wolnych powierzchni w porównaniu do połowy 2008 r., lecz w większości miast nadal utrzymuje się na niskim poziomie i wynosi średnio miedzy 5 a 10%. Dla stolicy, najbardziej aktywnego rynku w kraju, na koniec czerwca wyniósł zaledwie 5,67%, niemniej stosunkowo duża aktywność najemców w ostatnich miesiącach nie przekłada się jeszcze na dużą liczbę zawieranych kontraktów. Najwięcej wolnych powierzchni biurowych można znaleźć dziś w Łodzi (26%) i Wrocławiu (12%), a jeśli chodzi o Warszawę, to najwięcej wolnych biur czeka na najemców na Służewcu Przemysłowym na Mokotowie.

Ceny biur idą w górę
Sytuacja ta jednak nie będzie trwała wiecznie. Z kwartału na kwartał liczba pustostanów będzie malała, i to w całym kraju. Wynika to z prostego faktu wprowadzania na rynek biurowy coraz mniejszej liczby nowych obiektów. Na fali spowolnienia gospodarczego wiele firm zamroziło swoje decyzje w zakresie ekspansji, decydując się często na renegocjację dotychczasowych umów. Brak nowych najemców, zwłaszcza w opcji pre-lease czyli podpisania umowy przed rozpoczęciem budowy biurowca, przełożył się z kolei na usztywnienie polityki banków w zakresie kredytowania inwestycji. Zatem zgodnie z prawami rynku, gdy maleje podaż, ceny powierzchni biurowych na pewno pójdą w górę. Już w drugim kwartale 2010 spodziewamy się wzrostu cen w zależności od rynku o 8-15%.


Zbliża się koniec rynku najemcy
Wraz ze wzrostem cen zmaleje elastyczność właścicieli biurowców i deweloperów w zakresie oferowanych dziś zachęt dla najemców. Jeśli zatem firma poszukuje dziś biura, namawiam do aktywnych działań w tym zakresie, gdyż powoli wychodzimy z rynku najemcy, a wchodzimy w cykl rynku, na którym warunki dyktuje właściciel biura bądź deweloper.

Renegocjuj
Firmy, które zdecydują się dziś na przeprowadzkę do nowego biura mogą oczekiwać wyjątkowo atrakcyjnych ofert w zakresie długości okresu zwolnienia z czynszu. W zależności od rynku i sytuacji konkretnego budynku, można wynegocjować nawet do 12 miesięcy wakacji czynszowych. Z kolei renegocjacje obecnej umowy najmu mogą przynieść korzystne zmiany nawet 1,5 roku, 2 lata przed jej zakończeniem. Negocjacjom cenowym na tak elastycznym rynku podlegają dziś nawet opłaty eksploatacyjne. W wyniku poprawnie przeprowadzonych renegocjacji obie strony zyskują - najemca oszczędności w czynszu bieżącym, a właściciel przedłużenie umowy ze sprawdzonym najemcą na kolejnych kilkadziesiąt miesięcy i utrzymanie portfolio. Kilka lat temu renegocjacjom podlegało zaledwie kilka procent umów - firmy zainteresowane ekspansją przenosiły się po prostu do nowego biura. W ostatnich kilkunastu miesiącach odsetek ten regularnie rósł i obecnie renegocjacje dotyczą praktycznie co trzeciej nowo zawieranej umowy najmu.

Korzystaj z umów pre-lease
Największe korzyści najemcy mogą osiągnąć przy podpisaniu tzw. umowy pre lease. Nawet mała firma może uzyskać bardzo korzystne warunki najmu na etapie, gdy inwestor otwiera pulę najemców niezbędną do uruchomienia finansowania bankowego. Oznacza to, że firma, która będzie pierwszym najemcą i wynajmie na przykład 2.000 mkw może mieć dużo lepszą średnią stawkę niż kolejny najemca na 5.000 mkw.

Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku biurowców przeznaczonych na sprzedaż. Gdy inwestor zostaje z 15-25 procentami wolnej powierzchni, której wynajem jest konieczny do spełnienia wszystkich warunków do sprzedaży biurowca, wówczas na tym etapie też jest w stanie zaoferować większe zachęty w zakresie cen i okresu zwolnienia z czynszu.


Źródło: Colliers

Budownictwo wysokościowe na świecie

Polska rozwija się w bardzo szybkim tempie. Panorama wielu polskich miast będzie się jeszcze bardziej zmieniać ze względu na planowane w centrach miast wysokościowce.
Budownictwo wysokościowe zawsze interesowało inwestorów. Już w średniowieczu ścigano się we wznoszeniu jak najwyższych budynków, co widać na przykładzie miasteczka San Gimignano we Włoszech. Zwane Manhattanem średniowiecza, słynie głównie z kilku czworokątnych wież zbudowanych przez zamożnych mieszkańców, które służyły w celach obronnych. Najwyższa z wież ma 51 metrów.

W ciągu ostatnich lat obserwujemy zaiste imponujący rozwój technologii oraz wiedzy w zakresie budowli wysokościowych. To, co obecnie uznawane jest za najwyższe osiągnięcie techniki i najwyższą konstrukcję, będzie niebawem budowlą jedną z wielu. Największa budowla, jaka powstała na przestrzeni lat 70. i 80., została wzniesiona nie w USA czy w Dubaju, lecz w Polsce: był to maszt radiowy w Konstantynowie, zwany również Masztem w Gąbinie k/Warszawy o wysokości 646 metrów. Była to najwyższa konstrukcja w dziejach świata w latach 19741991, czyli do chwili jej zawalenia, a można nawet przyjąć, że do maja 2008, kiedy to rekord ten został pobity przez Burj Dubai. Obecnie wysokość budowli Burj Dubai wynosi 818 metrów na dzień 17 stycznia 2009 roku. Budynek posiada 160 pięter użytkowych, a całkowita liczba kondygnacji wynosi 240. Kolejnym przykładem może być budynek Witte Huis (biały dom) w Rotterdamie. Był najwyższym biurowcem w XIX wieku. Obecnie, wznosząc się zaledwie na 43 metry, stanowi po prostu malowniczy akcent.

Czym wysokościowce różnią się od innych budynków?

Wysokościowiec jest zasadniczo pionową budowlą. Jeśli budynek jest bardzo wysoki, można go nawet nazwać pionowym miastem. Wszystkie kwestie związane z budownictwem wysokościowym wiążą się z tym właśnie aspektem pionowością.

Mamy tu do czynienia z ogromnymi naciskami przenoszonymi pionowo na bardzo małą powierzchnię. Z tego względu elementy konstrukcyjne, takie jak słupy i fundamenty budynku, są mocno obciążone. Ogromne znaczenie ma jakość podłoża. Niewielkie przemieszczenia u podnóża budynku powodują ogromne odchylenia u góry.

Osiadanie podłoża jest bardzo istotnym czynnikiem. Czasami może ono wywierać wpływ na sąsiednie budynki. W normalnym mieście funkcjonuje transport poziomy drogi, metro itp. W drapaczu chmur konieczny jest transport pionowy, czyli windy i schody. I tu, jak w normalnym mieście, zdarzają się korki.

Gdy wszyscy pracownicy biura rozpoczynają rano pracę o tej samej porze, konieczny jest inteligentny system transportu pionowego stanowiący połączenie wind szybko- i wolnobieżnych, sky (podniebnych) lobby i oprogramowania logistycznego. System ten jest całkowicie inny w przypadku, gdy drapacze chmur pełnią funkcję apartamentowców i hoteli, a nie biurowców.

W razie pożaru, niebezpieczeństwa eksplozji czy innych zagrożeń, konieczna jest natychmiastowa ewakuacja budynku. W przypadku normalnych, niskich budynków wymogi bezpieczeństwa mówią o możliwości przeprowadzenia ewakuacji w ciągu 30 minut od stwierdzenia pożaru. W wysokościowcu jest to niemożliwe, jeśli budynek ma ponad 70 metrów. Schody nie miałyby wystarczającej przepustowości, aby umożliwić ewakuację ludzi w takim czasie. Generalnie wind nie używa się do ewakuacji.

Wysokościowce wymagają planów ewakuacyjnych, na które składają się systemy awaryjne, plany przeciwpożarowe, drogi dostępu, specjalne windy ognioodporne oraz strefy ratunkowe.

W normalnym mieście woda i ścieki płyną poziomymi rurami pod ulicami. W wysokościowcach rury te biegną pionowo. Z tego względu ciśnienie wody musi być o wiele wyższe i do uzyskania takiego ciśnienia konieczne są stacje pomp ciśnieniowych.

Odkręcanie i zakręcanie kranu powodowałoby powstawanie dużych różnic ciśnienia w rurach. Z tego względu niezbędne są hamulce hydrauliczne, a rury muszą być bardzo mocne i grube. Budynek jest podzielony na kilka pionowych stref, z których każda obsługiwana jest przez inny poziom instalacyjny. Poziomy te mogą być także wykorzystane jako strefy ratunkowe.

Oczywiste jest, że obciążenia spowodowane wiatrem są większe na dużych wysokościach. Obciążenia poziome działające na budowle wysokościowe są o wiele większe niż w przypadku niskich budynków. Stabilność i sztywność budynku to poważny problem dla inżyniera.

W ciągu wieloletniej praktyki powstało wiele różnych rozwiązań. Ważne jest nie tylko poziome odchylenie budynku, ale także przyspieszenie tego ruchu, które może być odczuwane przez ludzi jako nieprzyjemne. Obciążenia wiatrem muszą być określane w specjalnym tunelu aerodynamicznym, ponieważ obliczenia stosowane dla niskich budynków nie pozwalają na uzyskanie prawidłowych wartości.

W tunelu aerodynamicznym można też badać wpływ wysokościowca na siłę wiatru odczuwaną przez przechodniów. Rząd wielu wysokościowców wzdłuż ulicy może wytworzyć coś w rodzaju komina. Wówczas prędkość wiatru na poziomie ulicy może wzrosnąć.

Transport pionowy ma znaczenie także w fazie wznoszenia budynku. Wszelkie materiały budowlane muszą zostać przetransportowane na górę. Technologię realizacji i sposób montażu należy już uwzględnić w fazie projektowania budowli. Powstało wiele nowatorskich rozwiązań w tym zakresie.



Budownictwo wysokościowe na świecie

Budownictwo wysokościowe na świecie

Polska rozwija się w bardzo szybkim tempie. Panorama wielu polskich miast będzie się jeszcze bardziej zmieniać ze względu na planowane w centrach miast wysokościowce.
Budownictwo wysokościowe zawsze interesowało inwestorów. Już w średniowieczu ścigano się we wznoszeniu jak najwyższych budynków, co widać na przykładzie miasteczka San Gimignano we Włoszech. Zwane Manhattanem średniowiecza, słynie głównie z kilku czworokątnych wież zbudowanych przez zamożnych mieszkańców, które służyły w celach obronnych. Najwyższa z wież ma 51 metrów.

W ciągu ostatnich lat obserwujemy zaiste imponujący rozwój technologii oraz wiedzy w zakresie budowli wysokościowych. To, co obecnie uznawane jest za najwyższe osiągnięcie techniki i najwyższą konstrukcję, będzie niebawem budowlą jedną z wielu. Największa budowla, jaka powstała na przestrzeni lat 70. i 80., została wzniesiona nie w USA czy w Dubaju, lecz w Polsce: był to maszt radiowy w Konstantynowie, zwany również Masztem w Gąbinie k/Warszawy o wysokości 646 metrów. Była to najwyższa konstrukcja w dziejach świata w latach 19741991, czyli do chwili jej zawalenia, a można nawet przyjąć, że do maja 2008, kiedy to rekord ten został pobity przez Burj Dubai. Obecnie wysokość budowli Burj Dubai wynosi 818 metrów na dzień 17 stycznia 2009 roku. Budynek posiada 160 pięter użytkowych, a całkowita liczba kondygnacji wynosi 240. Kolejnym przykładem może być budynek Witte Huis (biały dom) w Rotterdamie. Był najwyższym biurowcem w XIX wieku. Obecnie, wznosząc się zaledwie na 43 metry, stanowi po prostu malowniczy akcent.

Czym wysokościowce różnią się od innych budynków?

Wysokościowiec jest zasadniczo pionową budowlą. Jeśli budynek jest bardzo wysoki, można go nawet nazwać pionowym miastem. Wszystkie kwestie związane z budownictwem wysokościowym wiążą się z tym właśnie aspektem pionowością.

Mamy tu do czynienia z ogromnymi naciskami przenoszonymi pionowo na bardzo małą powierzchnię. Z tego względu elementy konstrukcyjne, takie jak słupy i fundamenty budynku, są mocno obciążone. Ogromne znaczenie ma jakość podłoża. Niewielkie przemieszczenia u podnóża budynku powodują ogromne odchylenia u góry.

Osiadanie podłoża jest bardzo istotnym czynnikiem. Czasami może ono wywierać wpływ na sąsiednie budynki. W normalnym mieście funkcjonuje transport poziomy drogi, metro itp. W drapaczu chmur konieczny jest transport pionowy, czyli windy i schody. I tu, jak w normalnym mieście, zdarzają się korki.

Gdy wszyscy pracownicy biura rozpoczynają rano pracę o tej samej porze, konieczny jest inteligentny system transportu pionowego stanowiący połączenie wind szybko- i wolnobieżnych, sky (podniebnych) lobby i oprogramowania logistycznego. System ten jest całkowicie inny w przypadku, gdy drapacze chmur pełnią funkcję apartamentowców i hoteli, a nie biurowców.

W razie pożaru, niebezpieczeństwa eksplozji czy innych zagrożeń, konieczna jest natychmiastowa ewakuacja budynku. W przypadku normalnych, niskich budynków wymogi bezpieczeństwa mówią o możliwości przeprowadzenia ewakuacji w ciągu 30 minut od stwierdzenia pożaru. W wysokościowcu jest to niemożliwe, jeśli budynek ma ponad 70 metrów. Schody nie miałyby wystarczającej przepustowości, aby umożliwić ewakuację ludzi w takim czasie. Generalnie wind nie używa się do ewakuacji.

Wysokościowce wymagają planów ewakuacyjnych, na które składają się systemy awaryjne, plany przeciwpożarowe, drogi dostępu, specjalne windy ognioodporne oraz strefy ratunkowe.

W normalnym mieście woda i ścieki płyną poziomymi rurami pod ulicami. W wysokościowcach rury te biegną pionowo. Z tego względu ciśnienie wody musi być o wiele wyższe i do uzyskania takiego ciśnienia konieczne są stacje pomp ciśnieniowych.

Odkręcanie i zakręcanie kranu powodowałoby powstawanie dużych różnic ciśnienia w rurach. Z tego względu niezbędne są hamulce hydrauliczne, a rury muszą być bardzo mocne i grube. Budynek jest podzielony na kilka pionowych stref, z których każda obsługiwana jest przez inny poziom instalacyjny. Poziomy te mogą być także wykorzystane jako strefy ratunkowe.

Oczywiste jest, że obciążenia spowodowane wiatrem są większe na dużych wysokościach. Obciążenia poziome działające na budowle wysokościowe są o wiele większe niż w przypadku niskich budynków. Stabilność i sztywność budynku to poważny problem dla inżyniera.

W ciągu wieloletniej praktyki powstało wiele różnych rozwiązań. Ważne jest nie tylko poziome odchylenie budynku, ale także przyspieszenie tego ruchu, które może być odczuwane przez ludzi jako nieprzyjemne. Obciążenia wiatrem muszą być określane w specjalnym tunelu aerodynamicznym, ponieważ obliczenia stosowane dla niskich budynków nie pozwalają na uzyskanie prawidłowych wartości.

W tunelu aerodynamicznym można też badać wpływ wysokościowca na siłę wiatru odczuwaną przez przechodniów. Rząd wielu wysokościowców wzdłuż ulicy może wytworzyć coś w rodzaju komina. Wówczas prędkość wiatru na poziomie ulicy może wzrosnąć.

Transport pionowy ma znaczenie także w fazie wznoszenia budynku. Wszelkie materiały budowlane muszą zostać przetransportowane na górę. Technologię realizacji i sposób montażu należy już uwzględnić w fazie projektowania budowli. Powstało wiele nowatorskich rozwiązań w tym zakresie.



Budownictwo wysokościowe na świecie

W Petersburgu nie chcą Wieży Gazpromu

Przeciwko planom budowy gigantycznej wieży protestowało trzy tysiące osób.
Gazprom do domu, Nie dla wieży, Historia jest ważniejsza od pieniędzy - to napisy na transparentach niesionych przez uczestników manifestacji, jednej z najliczniejszych zorganizowanych w ostatnich latach w Petersburgu - pisze agencja AFP.

400-metrowy drapacz chmur - konstrukcja ze szkła i stali - ma być widoczny z historycznego centrum miasta. Ma stanowić część kompleksu Gazpromu, gdzie stanie m.in. pięciogwiazdkowy hotel i budynki biurowe.

Uczestnicy protestu apelowali do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, by zdymisjonował gubernator Walentinę Matwijenko, która we wrześniu wydała zezwolenie na budowę wieży.

Do grupy przeciwników budowy dołączył minister kultury Aleksandr Awdiejew. W wywiadzie dla dziennika Kommiersant powiedział, że wysłał w tej sprawie list do prokuratury, podkreślając, że plan pozostaje w sprzeczności z prawem federalnym.

Sondaż przeprowadzony wcześniej w tym tygodniu wśród 1200 mieszkańców Petersburga wykazał, że 77 proc. uważa, iż obecny kształt miasta musi zostać zachowany, 18 proc. nie ma nic przeciwko wysokościowcom, a 18 proc. było niezdecydowanych.

 

money.pl

W Petersburgu nie chcą Wieży Gazpromu

Przeciwko planom budowy gigantycznej wieży protestowało trzy tysiące osób.
Gazprom do domu, Nie dla wieży, Historia jest ważniejsza od pieniędzy - to napisy na transparentach niesionych przez uczestników manifestacji, jednej z najliczniejszych zorganizowanych w ostatnich latach w Petersburgu - pisze agencja AFP.

400-metrowy drapacz chmur - konstrukcja ze szkła i stali - ma być widoczny z historycznego centrum miasta. Ma stanowić część kompleksu Gazpromu, gdzie stanie m.in. pięciogwiazdkowy hotel i budynki biurowe.

Uczestnicy protestu apelowali do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, by zdymisjonował gubernator Walentinę Matwijenko, która we wrześniu wydała zezwolenie na budowę wieży.

Do grupy przeciwników budowy dołączył minister kultury Aleksandr Awdiejew. W wywiadzie dla dziennika Kommiersant powiedział, że wysłał w tej sprawie list do prokuratury, podkreślając, że plan pozostaje w sprzeczności z prawem federalnym.

Sondaż przeprowadzony wcześniej w tym tygodniu wśród 1200 mieszkańców Petersburga wykazał, że 77 proc. uważa, iż obecny kształt miasta musi zostać zachowany, 18 proc. nie ma nic przeciwko wysokościowcom, a 18 proc. było niezdecydowanych.

 

money.pl

800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce

Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. W Warszawie obchodzono wczoraj 800-lecie ceramiki budowlanej na ziemiach polskich.
Ceramika budowlana jest historycznie i trwale związana z branżą budowlaną. Pamiętając o przeszłości, nie bójmy się innowacji, ponieważ jesteśmy wspólnotą budowlanych – powiedział minister infrastruktury Olgierd Dziekoński podczas inauguracji obchodów 800-lecia ceramiki budowlanej na ziemiach polskich 7 października w Warszawie. Konferencję z okazji Dnia Budowlanych i inauguracji jubileuszu zorganizowały Związek Pracodawców Ceramiki Budowlanej i Silikatów oraz Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości – informuej Ministerstwo Infrastruktury.

Podczas spotkania wręczono nadane przez Prezydenta RP Medale za Długoletnią Służbę oraz odznaki „Za zasługi dla budownictwa". Kapituła konkursu o Medal im. Króla Kazimierza Wielkiego wyróżniła w tym roku m.in. Głównego Inspektora Pracy Tadeusza Zająca. Okolicznościowy wykład o początkach cegielnictwa na ziemiach polskich wygłosił prof. Ireneusza Płuski. Przewodniczący sejmowej podkomisji stałej do spraw budownictwa i gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej Andrzej Adamczyk mówił, że widoczne są już oznaki przezwyciężenia spowolnienia gospodarczego budownictwie i życzył zebranym, by kryzys nas ominął. Popularność ceramiki budowlanej w Polsce wynika z wysokich walorów estetycznych i architektonicznych, szerokiego asortyment wyrobów i wysokiej jakości. Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. Patronat nad uroczystością objęło Ministerstwo Infrastruktury.

 

 

Źródło: 800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce,   08.10.2009
krn.pl

800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce

Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. W Warszawie obchodzono wczoraj 800-lecie ceramiki budowlanej na ziemiach polskich.
Ceramika budowlana jest historycznie i trwale związana z branżą budowlaną. Pamiętając o przeszłości, nie bójmy się innowacji, ponieważ jesteśmy wspólnotą budowlanych – powiedział minister infrastruktury Olgierd Dziekoński podczas inauguracji obchodów 800-lecia ceramiki budowlanej na ziemiach polskich 7 października w Warszawie. Konferencję z okazji Dnia Budowlanych i inauguracji jubileuszu zorganizowały Związek Pracodawców Ceramiki Budowlanej i Silikatów oraz Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości – informuej Ministerstwo Infrastruktury.

Podczas spotkania wręczono nadane przez Prezydenta RP Medale za Długoletnią Służbę oraz odznaki „Za zasługi dla budownictwa". Kapituła konkursu o Medal im. Króla Kazimierza Wielkiego wyróżniła w tym roku m.in. Głównego Inspektora Pracy Tadeusza Zająca. Okolicznościowy wykład o początkach cegielnictwa na ziemiach polskich wygłosił prof. Ireneusza Płuski. Przewodniczący sejmowej podkomisji stałej do spraw budownictwa i gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej Andrzej Adamczyk mówił, że widoczne są już oznaki przezwyciężenia spowolnienia gospodarczego budownictwie i życzył zebranym, by kryzys nas ominął. Popularność ceramiki budowlanej w Polsce wynika z wysokich walorów estetycznych i architektonicznych, szerokiego asortyment wyrobów i wysokiej jakości. Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. Patronat nad uroczystością objęło Ministerstwo Infrastruktury.

 

 

Źródło: 800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce,   08.10.2009
krn.pl

Będzie lepiej na rynku nieruchomości?

W ostatnim tygodniu napłynęło dużo informacji od deweloperskich spółek giełdowych. GTC odkupiła pozostałą część udziałów w spółce Galeria Burgas, której przedmiotem działalności jest realizacja i wynajem centrum handlowego. Echo pozyskało z kolei z niemieckiego banku kredyt w wysokości 100 mln euro na rozbudowę centrum handlowo-rozrywkowego Galeria Echo w Kielcach. Polnord zapowiada rozpoczęcie do końca roku sześciu nowych inwestycji mieszkaniowych liczących łącznie tysiąc lokali oraz jedną inwestycję biurową. Budimex chce natomiast rozwijać segment deweloperski i w związku z tym planuje odkupić od Ferroviala pozostałe 50% udziałów w firmie Budimex Nieruchomości za 300-400 mln zł. Może więc po dość zaskakującym dla całej branży załamaniu na rynku nieruchomości nadchodzi okres delikatnego ożywienia? Potencjał, zarówno na rynku mieszkaniowym, jak i komercyjnym jest duży. Trzeba jednak ostrożniej podchodzić do planowanych inwestycji i dostosować ich do możliwości finansowych i ogólnych preferencji klientów.
Deweloperom może pomóc projekt zmian w Kodeksie Cywilnym. Prawo zabudowy miałoby umożliwić inwestorom tańsze pozyskanie gruntu pod zabudowę. Deweloperzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Wystarczy, że z właścicielem gruntu zawrą stosowną umowę. Prawo zabudowy będzie mogło być ustanawiane przez osoby fizyczne i prawne, a więc także Skarb Państwa i gminy. Wznoszone budynki i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów. Prawo zabudowy będzie mogło trwać od 30 do 100 lat. Będzie także możliwość jego przedłużenia.

Ministerstwa pracują nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu uporządkowanie chaotycznego rynku nieruchomości w Polsce. Potrzebne są dobre rozwiązania prawne, dzięki którym budowanie będzie łatwiejsze i szybsze. Na razie panuje spory bałagan i jego zlikwidowanie zajmie sporo czasu. Ważne jednak, że szuka się rozwiązań, mających poprawić sytuacje na rynku.

Póki co, na rynku mieszkaniowym wciąż króluje program Rodzina na swoim. We wrześniu skorzystało z niego 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Od 1 października obowiązują nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego. W zdecydowanej większości województw limity te zwiększyły się. Z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że od początku roku z Funduszu Dopłat wypłacano około 45 mln. zł. Na cały rok zaplanowano kwotę 80 mln zł. Program budzi wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o sposób obliczenia limitów cenowych, jak i to, że za program płacimy my wszyscy. Celem programu była pomoc niezbyt majętnym rodzinom w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko, że ta grupa osób nie ma szans na otrzymanie kredytu z dopłatą. Kredyty zaciągają osoby o w miarę wysokich dochodach. Podobnie było z Towarzystwami Budownictwa Społecznego. Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy regulowanego czynszu powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody. I w jednym, i w drugim przypadku, programy nie spełniają swoich funkcji. Do tego wszystkiego, chcąc skorzystać z programu, trzeba uważać na pułapki. Może się bowiem okazać, że rozwiązanie, które miało nam pomóc, w rzeczywistości zaszkodziło naszemu budżetowi.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości
Wynajem.pl

Będzie lepiej na rynku nieruchomości?

W ostatnim tygodniu napłynęło dużo informacji od deweloperskich spółek giełdowych. GTC odkupiła pozostałą część udziałów w spółce Galeria Burgas, której przedmiotem działalności jest realizacja i wynajem centrum handlowego. Echo pozyskało z kolei z niemieckiego banku kredyt w wysokości 100 mln euro na rozbudowę centrum handlowo-rozrywkowego Galeria Echo w Kielcach. Polnord zapowiada rozpoczęcie do końca roku sześciu nowych inwestycji mieszkaniowych liczących łącznie tysiąc lokali oraz jedną inwestycję biurową. Budimex chce natomiast rozwijać segment deweloperski i w związku z tym planuje odkupić od Ferroviala pozostałe 50% udziałów w firmie Budimex Nieruchomości za 300-400 mln zł. Może więc po dość zaskakującym dla całej branży załamaniu na rynku nieruchomości nadchodzi okres delikatnego ożywienia? Potencjał, zarówno na rynku mieszkaniowym, jak i komercyjnym jest duży. Trzeba jednak ostrożniej podchodzić do planowanych inwestycji i dostosować ich do możliwości finansowych i ogólnych preferencji klientów.
Deweloperom może pomóc projekt zmian w Kodeksie Cywilnym. Prawo zabudowy miałoby umożliwić inwestorom tańsze pozyskanie gruntu pod zabudowę. Deweloperzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Wystarczy, że z właścicielem gruntu zawrą stosowną umowę. Prawo zabudowy będzie mogło być ustanawiane przez osoby fizyczne i prawne, a więc także Skarb Państwa i gminy. Wznoszone budynki i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów. Prawo zabudowy będzie mogło trwać od 30 do 100 lat. Będzie także możliwość jego przedłużenia.

Ministerstwa pracują nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu uporządkowanie chaotycznego rynku nieruchomości w Polsce. Potrzebne są dobre rozwiązania prawne, dzięki którym budowanie będzie łatwiejsze i szybsze. Na razie panuje spory bałagan i jego zlikwidowanie zajmie sporo czasu. Ważne jednak, że szuka się rozwiązań, mających poprawić sytuacje na rynku.

Póki co, na rynku mieszkaniowym wciąż króluje program Rodzina na swoim. We wrześniu skorzystało z niego 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Od 1 października obowiązują nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego. W zdecydowanej większości województw limity te zwiększyły się. Z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że od początku roku z Funduszu Dopłat wypłacano około 45 mln. zł. Na cały rok zaplanowano kwotę 80 mln zł. Program budzi wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o sposób obliczenia limitów cenowych, jak i to, że za program płacimy my wszyscy. Celem programu była pomoc niezbyt majętnym rodzinom w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko, że ta grupa osób nie ma szans na otrzymanie kredytu z dopłatą. Kredyty zaciągają osoby o w miarę wysokich dochodach. Podobnie było z Towarzystwami Budownictwa Społecznego. Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy regulowanego czynszu powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody. I w jednym, i w drugim przypadku, programy nie spełniają swoich funkcji. Do tego wszystkiego, chcąc skorzystać z programu, trzeba uważać na pułapki. Może się bowiem okazać, że rozwiązanie, które miało nam pomóc, w rzeczywistości zaszkodziło naszemu budżetowi.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości
Wynajem.pl

Nowa dzielnica - pierwszy krok

Bonarka City Center wkrótce zostanie otwarta. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, będzie na oddaniu wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się 20 listopada br. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.
Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro. Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan zatrudni 500 osób - stale prowadzi rekrutację na wiele stanowisk.

Krzysztof Mrówka

źródło informacji: INTERIA.PL


Nowa dzielnica - pierwszy krok

Bonarka City Center wkrótce zostanie otwarta. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, będzie na oddaniu wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się 20 listopada br. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.
Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro. Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan zatrudni 500 osób - stale prowadzi rekrutację na wiele stanowisk.

Krzysztof Mrówka

źródło informacji: INTERIA.PL


Certyfikaty energetyczne w rękach lobbystów

Szykuje się kolejny spór z UE, gdyż deweloperzy i firmy budowlane będą wystawiać świadectwa energetyczne dla budynków, które sami postawili - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".

Przygotowane przez rząd przepisy, które tego zabraniały, zniknęły z ustawy Prawo budowlane w trakcie prac w sejmowej komisji infrastruktury. Stało się tak wbrew dyrektywie Parlamentu Europejskiego, która stanowi, że ocena mieszkań i domów z punktu widzenia zdolności zatrzymywania ciepła powinna być dokonywana przez niezależnych ekspertów.

Posłowie podczas głosowania wybrali jednak rozwiązanie forsowane przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa i Izbę Projektowania Budowlanego.

Prawnicy twierdzą, że Komisja Europejska zakwestionuje przyjęte przez Sejm rozwiązania. Może to oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji ustawy Prawo budowlane - podkreśla "DGP".

 

 

Źródło: interia.pl

Certyfikaty energetyczne w rękach lobbystów

Szykuje się kolejny spór z UE, gdyż deweloperzy i firmy budowlane będą wystawiać świadectwa energetyczne dla budynków, które sami postawili - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".

Przygotowane przez rząd przepisy, które tego zabraniały, zniknęły z ustawy Prawo budowlane w trakcie prac w sejmowej komisji infrastruktury. Stało się tak wbrew dyrektywie Parlamentu Europejskiego, która stanowi, że ocena mieszkań i domów z punktu widzenia zdolności zatrzymywania ciepła powinna być dokonywana przez niezależnych ekspertów.

Posłowie podczas głosowania wybrali jednak rozwiązanie forsowane przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa i Izbę Projektowania Budowlanego.

Prawnicy twierdzą, że Komisja Europejska zakwestionuje przyjęte przez Sejm rozwiązania. Może to oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji ustawy Prawo budowlane - podkreśla "DGP".

 

 

Źródło: interia.pl

Na Pomorzu powstanie elektrownia za 3 mld euro

Deficyt energii elektrycznej na północy kraju zachęca kolejnych inwestorów do budowy nowych bloków - pisze "Parkiet".
Kulczyk Holding, spółka należąca do Jana Kulczyka, planuje budowę elektrowni na węgiel kamienny w gminie Pelpin, niedaleko Tczewa - wynika z informacji "Parkietu".

Obecnie przedstawiciele firmy prowadzą negocjacje dotyczące zakupu gruntów. Na temat projektu rozmawiają też z lokalnymi samorządami. Rozpoczęcie budowy elektrowni zaplanowano na 2012 r. Oddanie do użytku powinno nastąpić cztery lata później.

Koszt budowy nowych bloków o mocy 1600 MW wyniesie około 3 mld euro.


wp.pl

Na Pomorzu powstanie elektrownia za 3 mld euro

Deficyt energii elektrycznej na północy kraju zachęca kolejnych inwestorów do budowy nowych bloków - pisze "Parkiet".
Kulczyk Holding, spółka należąca do Jana Kulczyka, planuje budowę elektrowni na węgiel kamienny w gminie Pelpin, niedaleko Tczewa - wynika z informacji "Parkietu".

Obecnie przedstawiciele firmy prowadzą negocjacje dotyczące zakupu gruntów. Na temat projektu rozmawiają też z lokalnymi samorządami. Rozpoczęcie budowy elektrowni zaplanowano na 2012 r. Oddanie do użytku powinno nastąpić cztery lata później.

Koszt budowy nowych bloków o mocy 1600 MW wyniesie około 3 mld euro.


wp.pl

Jak prawidłowo sporządzić świadectwo energetyczne?

Kolejny raz wprowadzono w Polsce regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia wymogów unijnych dotyczących świadectw energetycznych.
Chodzi o wypełnienie dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.

Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.

Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.

- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy Archeton Sp. z o.o. - Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.

Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień.

W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.

Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.

Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.

W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.

Źródło: www.archeton.pl.

Jak prawidłowo sporządzić świadectwo energetyczne?

Kolejny raz wprowadzono w Polsce regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia wymogów unijnych dotyczących świadectw energetycznych.
Chodzi o wypełnienie dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.

Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.

Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.

- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy Archeton Sp. z o.o. - Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.

Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień.

W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.

Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.

Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.

W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.

Źródło: www.archeton.pl.

Więcej rodzin na swoim w Krakowie

Od 1 października obowiązują nowe limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’. Wbrew prognozom w większości miast zostały one podniesione lub pozostały na tym samym poziomie co w III kwartale 2009 roku.
Na tych zmianach najwięcej powinni skorzystać mieszkańcy Krakowa, gdzie do tej pory limity cen ustalane były na bardzo niskich poziomach w stosunku do cen mieszkań w tym mieście. Jednak od października cena maksymalna za metr kwadratowy mieszkania, które można finansować kredytem z dopłatą, wynosi w tym mieście 6 055 zł, czyli o ponad 13 procent więcej niż w poprzednim kwartale (5 340,30 zł/mkw.). Kwota ta wciąż wydaje się być zbyt niska w porównaniu na przykład z Bydgoszczą (gdzie limit podniesiony został z 6 391 zł/mkw. na 7 121,80 zł/mkw.), zwłaszcza, że w stolicy Małopolski ceny mieszkań są znacznie wyższe. Jednak dzięki podwyższeniu limitu cen więcej mieszkań w Krakowie będzie można kupić w ramach programu „Rodzina na swoim”.

Jak pokazuje tabela nr 1, we wrześniu, czyli w czasie, gdy obowiązywały jeszcze niższe limity zaledwie 5 procent mieszkań w Krakowie można było nabyć z rządowym dofinansowaniem. Teraz liczba ta wzrosła do 14 procent i w najbliższym czasie powinna się powiększać, ponieważ nowe, wyższe limity powinny zachęcić sprzedających do dostosowywania swoich cen do wymogów ustawy. Taką sytuację mieliśmy na przykład w Warszawie, gdzie podwyższanie limitów od początku roku spowodowało, że deweloperzy oraz osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym obniżały ceny do wymaganego poziomu, ponieważ w ten sposób szybciej znajdowali chętnych na zakup.  
 
Tabela nr 1: Ilość mieszkań RNS  w ofercie Home Broker

Jednak nie tylko w Krakowie limity maksymalnych cen zmieniły się znacząco. W Warszawie zostały podniesione z 7 257,60 zł/mkw. na 7 699,58 zł/mkw., dzięki czemu liczba mieszkań RNS w naszej ofercie zwiększyła się o 7 procent. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda we Wrocławiu, gdzie limit wzrósł z 6 295,10 zł/mkw. na 6 655,60 zł/mkw., dzięki czemu w naszej bazie jest o 12 proc. więcej takich mieszkań.

Nieco inaczej rzecz ma się w Gdańsku i Poznaniu. W pierwszym mieście limity pozostały na tym samym poziomie, ale ofert jest więcej z powodu wciąż przybywających mieszkań. W Poznaniu zaś limity zostały obniżone z 7 224 zł/mkw. do 7 063 zł/mkw., co spowodowało, że liczba ofert RNS spadła o 7 procent. Wciąż jednak w tym mieście jest największy wybór lokali, które kupimy korzystając z kredytu z dopłatą, ponieważ limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’ są na bardzo wysokim poziomie w stosunku do średnich cen. Pokazuje to tabela nr 2, która zawiera porównanie cen transakcyjnych Open Finance i Home Broker z września z limitem maksymalnych cen mieszkań RNS.
 
Tabela nr 2: Porównanie cen transakcyjnych i maksymalnych cen RNS

 
* Źródło: Open Finance i Home Broker na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy. Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.

Jak widać w większości miast limity maksymalnych cen są wyższe niż średnie ceny transakcyjne (zwłaszcza w Poznaniu). Na tej podstawie można wnioskować, że po wynegocjowaniu korzystnych upustów od ceny ofertowej (wyliczenia liczby ofert kwalifikujących się do programu RNS robiliśmy w oparciu o ceny ofertowe) znacznie więcej mieszkań będzie można nabyć z rządowym dofinansowaniem.

W Warszawie i Krakowie ceny transakcyjne są wyższe niż limity, jednak nie są to duże różnice i również w tych miastach obniżki cen ofertowych mogą przyczynić się do zwiększenia oferty RNS.

Program ,,Rodzina na swoim’’ od początku tego roku cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Powodem tego jest ciągłe podwyższanie limitów cen mieszkań i domów, które mogą być nabywane z kredytem z dopłatą. Dzięki temu przybywa wciąż osób zainteresowanych skorzystaniem z programu, jak również powiększa się wybór mieszkań. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić.

Aleksandra Szarek-Ostrowska
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker 

gk

Więcej rodzin na swoim w Krakowie

Od 1 października obowiązują nowe limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’. Wbrew prognozom w większości miast zostały one podniesione lub pozostały na tym samym poziomie co w III kwartale 2009 roku.
Na tych zmianach najwięcej powinni skorzystać mieszkańcy Krakowa, gdzie do tej pory limity cen ustalane były na bardzo niskich poziomach w stosunku do cen mieszkań w tym mieście. Jednak od października cena maksymalna za metr kwadratowy mieszkania, które można finansować kredytem z dopłatą, wynosi w tym mieście 6 055 zł, czyli o ponad 13 procent więcej niż w poprzednim kwartale (5 340,30 zł/mkw.). Kwota ta wciąż wydaje się być zbyt niska w porównaniu na przykład z Bydgoszczą (gdzie limit podniesiony został z 6 391 zł/mkw. na 7 121,80 zł/mkw.), zwłaszcza, że w stolicy Małopolski ceny mieszkań są znacznie wyższe. Jednak dzięki podwyższeniu limitu cen więcej mieszkań w Krakowie będzie można kupić w ramach programu „Rodzina na swoim”.

Jak pokazuje tabela nr 1, we wrześniu, czyli w czasie, gdy obowiązywały jeszcze niższe limity zaledwie 5 procent mieszkań w Krakowie można było nabyć z rządowym dofinansowaniem. Teraz liczba ta wzrosła do 14 procent i w najbliższym czasie powinna się powiększać, ponieważ nowe, wyższe limity powinny zachęcić sprzedających do dostosowywania swoich cen do wymogów ustawy. Taką sytuację mieliśmy na przykład w Warszawie, gdzie podwyższanie limitów od początku roku spowodowało, że deweloperzy oraz osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym obniżały ceny do wymaganego poziomu, ponieważ w ten sposób szybciej znajdowali chętnych na zakup.  
 
Tabela nr 1: Ilość mieszkań RNS  w ofercie Home Broker

Jednak nie tylko w Krakowie limity maksymalnych cen zmieniły się znacząco. W Warszawie zostały podniesione z 7 257,60 zł/mkw. na 7 699,58 zł/mkw., dzięki czemu liczba mieszkań RNS w naszej ofercie zwiększyła się o 7 procent. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda we Wrocławiu, gdzie limit wzrósł z 6 295,10 zł/mkw. na 6 655,60 zł/mkw., dzięki czemu w naszej bazie jest o 12 proc. więcej takich mieszkań.

Nieco inaczej rzecz ma się w Gdańsku i Poznaniu. W pierwszym mieście limity pozostały na tym samym poziomie, ale ofert jest więcej z powodu wciąż przybywających mieszkań. W Poznaniu zaś limity zostały obniżone z 7 224 zł/mkw. do 7 063 zł/mkw., co spowodowało, że liczba ofert RNS spadła o 7 procent. Wciąż jednak w tym mieście jest największy wybór lokali, które kupimy korzystając z kredytu z dopłatą, ponieważ limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’ są na bardzo wysokim poziomie w stosunku do średnich cen. Pokazuje to tabela nr 2, która zawiera porównanie cen transakcyjnych Open Finance i Home Broker z września z limitem maksymalnych cen mieszkań RNS.
 
Tabela nr 2: Porównanie cen transakcyjnych i maksymalnych cen RNS

 
* Źródło: Open Finance i Home Broker na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy. Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.

Jak widać w większości miast limity maksymalnych cen są wyższe niż średnie ceny transakcyjne (zwłaszcza w Poznaniu). Na tej podstawie można wnioskować, że po wynegocjowaniu korzystnych upustów od ceny ofertowej (wyliczenia liczby ofert kwalifikujących się do programu RNS robiliśmy w oparciu o ceny ofertowe) znacznie więcej mieszkań będzie można nabyć z rządowym dofinansowaniem.

W Warszawie i Krakowie ceny transakcyjne są wyższe niż limity, jednak nie są to duże różnice i również w tych miastach obniżki cen ofertowych mogą przyczynić się do zwiększenia oferty RNS.

Program ,,Rodzina na swoim’’ od początku tego roku cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Powodem tego jest ciągłe podwyższanie limitów cen mieszkań i domów, które mogą być nabywane z kredytem z dopłatą. Dzięki temu przybywa wciąż osób zainteresowanych skorzystaniem z programu, jak również powiększa się wybór mieszkań. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić.

Aleksandra Szarek-Ostrowska
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker 

gk

Wtórny rynek nieruchomości - wrzesień 2009

Przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych jest na początku października niższe niż przed miesiącem; wynosi 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym; przeciętna marża wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem
•    13 banków udzieli kredytu w złotych bez wkładu własnego
•    Oferta kredytów w euro uległa poprawie październiku; przeciętna marża wynosi 3,5%, a średnie oprocentowanie – 4,49%
•    Banki wymagają wkładu na poziomie przeciętnie poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro
•    4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł
•    Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu
•    Wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny mieszkań były we wrześniu niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie
•    W porównaniu z sierpniem tego roku ceny wzrosły w 10 miastach (od 0,1% do 2%). Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie (0,1%), Katowicach (0,6%), Białymstoku (1%), Toruniu (2,4%) i Lublinie (0,8%). Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
•    W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny domów o powierzchni do 150 m2 spadły w Szczecinie o 3,4%, Wrocławiu o 2,7%, w Warszawie i Białymstoku o 2%. Znaczący wzrost odnotowaliśmy w Lublinie +12%, Poznaniu +6,8%, Katowicach 5,5% i Krakowie 4,6%
•    W przypadku domów o powierzchni od 200 do 300 metrów spadek cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy był wyższy niż w segmencie domów małych

RYNEK KREDYTÓW HIPOTECZNYCH
Październikowe zestawienie oferty kredytów hipotecznych Expandera – Niezależnego Doradcy Finansowego jest pierwszym od dłuższego czasu wskazującym na poprawę warunków finansowania zakupu mieszkań. Dotyczy to przede wszystkim kredytów w złotych, które są dziś przeciętnie tańsze niż przed miesiącem. Banki poluzowały ponadto wymagania dotyczące wkładu własnego, a także zwiększyły dostępność kredytów, mierzoną zdolnością kredytową. Na tym nie koniec. Na rynku kredytów hipotecznych – również walutowych – po raz pierwszy od roku, pojawiły się promocje.

W październikowym zestawieniu przeciętna marża dla kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem. Bankiem z najwyższą marżą na rynku co prawda pozostaje Dom Bank, jednak w stosunku do poprzedniego zestawienia stawka została obniżona o blisko 2 pkt proc. i wynosi obecnie 4,34%. Sytuacja skomplikowała się natomiast, jeśli chodzi o bank z najniższą marżą. Od dłuższego czasu był nim BZ WBK ze stawką na poziomie 1,35%. We wrześniu bank zmienił politykę cenową uzależniając wysokość marży od korzystania z innych produktów banku. Aby otrzymać marżę na poziomie 1,35% klient musi posiadać konto w banku oraz przejść pozytywnie ocenę scoringową. Jeśli nie spełni drugiego warunku i nie jest klientem VIP, otrzyma marżę na poziomie 2,2%, którą przyjęliśmy w naszym zestawieniu. W tej sytuacji bankiem o najniższej marży jest BPS – stawką na poziomie 1,8% - który po raz pierwszy znalazł się w naszym zestawieniu.

Oprocentowanie i marże kredytów w złotych w poszczególnych bankach PLN


* - od          
** - Przykładowo          
Źródło: Expander, banki

Obok spadku marży niższe niż przed miesiącem jest też przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych. Wynosi ono 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym. Na tę obniżkę składa się spadek przeciętnej marży oraz spadek stopy WIBOR. Ta ostatnia co prawda nie uległa zmianie w stosunku do września, ale nieznacznie obniżyła się w stosunku do czerwca. Ma to o tyle znaczenie, że część banków wylicza wewnętrzną stopę WIBOR, będącą średnią ze stawek rynkowych z ostatnich trzech miesięcy. W niektórych bankach klienci mogą ponadto skorzystać z promocji polegającej na obniżeniu prowizji. Dotyczy to Polbanku, Lukas banku i BGŻ.

W przypadku kredytów w euro październik też przyniósł niewielką poprawę warunków kredytowania. Przeciętna marża wynosi 3,5%, a przeciętne oprocentowanie – 4,49%. W obu przypadkach są to stawki nieco mniejsze niż przed miesiącem. Najniższą marżę w euro oferuje DnB Nord. Dla naszego przykładu (kredyt na 300 tys. zł, 30 lat, 25% wkładu własnego) wynosi ona 2,35%. Klient, który skorzysta z promocji może dodatkowo obniżyć marżę o 0,1 pkt proc. jeżeli zdecyduje się na regularne oszczędzanie przez 5 lat (minimalna miesięczna składka wynosi w zależności od programu 200 zł lub 250 zł). W Polbanku, który też oferuje dosyć atrakcyjną marżę dla euro – 3,3% dla kredytu z naszego przykładu – też obowiązuje promocja polegająca na obniżeniu prowizji, analogicznie, jak w przypadku kredytu w złotych. Bank nie pobiera jednocześnie opłaty za wycenę nieruchomości (ten warunek dotyczy też kredytów złotowych). Najdroższy kredyt w euro, z marżą na poziomie 7,09% oferuje PKO BP. 
Oprocentowanie i marże kredytów w euro w poszczególnych bankach EUR

 
* - od          
** - Przykładowo          
*** - kredyty w walucie tylko dla osób zarabiających w walucie
Źródło: Expander, banki

Kolejnym sygnałem świadczącym o poprawie klimatu na rynku kredytów mieszkaniowych jest minimalne złagodzenie warunków dotyczących wymaganego wkładu własnego. Bank Millennium, który udziela tylko kredytów w złotych, podniósł maksymalny wskaźnik LTV (relacja kwoty kredytu do wartości nieruchomości) z 90% do 100%. Obecnie kredyt w złotych bez wkładu własnego można zaciągnąć w 13 bankach. Zaciągnięcie kredytu bez wkładu zwykle wiąże się z koniecznością wykupienia dodatkowego ubezpieczenia.

Banki wymagają wkładu własnego na poziomie średnio poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro.
 
Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości) w poszczególnych bankach


 
* - wskaźnik może zostać przekroczony przy kredytowaniu opłat i prowizji bankowych
Źródło: Expander, banki

Następna korzystna dla kredytobiorców informacja dotyczy podwyższenia przeciętnej zdolności kredytowej, zarówno dla oferty w złotych, jak i we frankach. 4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł. Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu. Nadal najbardziej restrykcyjnym bankiem w zakresie maksymalnej dostępnej kwoty kredytu pozostaje Nordea. Bankiem najbardziej liberalnym dla kredytów walutowych jest z kolei Polbank, podobnie, jak w poprzednich zestawieniach. Najwyższą kwotę kredytu w złotych (340 tys. zł) zaproponował z kolei PBS, po raz pierwszy obecny w rankingu.

Wykres zdolności kredytowej 4-os. rodziny kwiecień 2007- październik 2009
 

OBRÓT NIERUCHOMOŚCIAMI NA RYNKU WTÓRNYM
Nadal trudno jest jednoznacznie ocenić sytuację na rynku nieruchomości. 12 miesięcy temu, we wrześniu 2008 roku, po raz pierwszy w większości polskich miast (12 na 15 lokalizacji) ceny mieszkań z rynku wtórnego uległy obniżeniu. W rezultacie spadków, które trwają od roku obecnie (wrzesień 2009) wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny są niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie. Roczny spadek przyspieszył w 3 miastach (w Warszawie do 7,2%, Poznaniu do 6,4% i Szczecinie do 5,7%). Najbardziej sytuacja poprawiła się w Opolu, gdzie we wrześniu 2009 r. ceny były wyższe niż rok wcześniej.

W maju i czerwcu 2009 odnotowaliśmy pierwsze symptomy wyhamowania spadków cen na rynku wtórnym. Miesiące wakacyjne nie przyniosły jednak definitywnego odwrócenia trendu spadkowego. Nadal dominowały spadki, choć niektóre miasta III kwartał 2009 roku zakończyły cenami wyższymi niż II kwartału 2009: w Opolu +5,6%, Szczecinie+3%, w Łodzi +2,1%, w Sopocie +1,3%, w Poznaniu i Warszawie +0,6%.

Wrzesień to kolejny miesiąc, w którym możemy mówić o oznakach stabilizacji.  W 10 miastach ceny wzrosły od 0,1% do 2% w porównaniu z sierpniem. Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie -0,1%, Katowicach -0,6%, Białymstoku -1%, Toruniu -2,4% i Lublinie -0,8%. Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

W ostatnim kwartale 2009 roku nie należy spodziewać się żadnych gwałtownych zmian. Ceny będą utrzymywały się na obecnym poziomie z wahaniami rzędu od -2% do +2% miesięcznie. Jest to uwarunkowane przede wszystkim brakiem sygnałów o możliwościach poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie i nadal zdecydowanie trudniejszym niż w 2007 i 2008 roku dostępem do kredytów hipotecznych.
Średnie ceny na rynku wtórnym wrzesień 2008 - wrzesień 2009





Szybko.pl i Expander

gk

Wtórny rynek nieruchomości - wrzesień 2009

Przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych jest na początku października niższe niż przed miesiącem; wynosi 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym; przeciętna marża wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem
•    13 banków udzieli kredytu w złotych bez wkładu własnego
•    Oferta kredytów w euro uległa poprawie październiku; przeciętna marża wynosi 3,5%, a średnie oprocentowanie – 4,49%
•    Banki wymagają wkładu na poziomie przeciętnie poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro
•    4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł
•    Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu
•    Wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny mieszkań były we wrześniu niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie
•    W porównaniu z sierpniem tego roku ceny wzrosły w 10 miastach (od 0,1% do 2%). Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie (0,1%), Katowicach (0,6%), Białymstoku (1%), Toruniu (2,4%) i Lublinie (0,8%). Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
•    W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny domów o powierzchni do 150 m2 spadły w Szczecinie o 3,4%, Wrocławiu o 2,7%, w Warszawie i Białymstoku o 2%. Znaczący wzrost odnotowaliśmy w Lublinie +12%, Poznaniu +6,8%, Katowicach 5,5% i Krakowie 4,6%
•    W przypadku domów o powierzchni od 200 do 300 metrów spadek cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy był wyższy niż w segmencie domów małych

RYNEK KREDYTÓW HIPOTECZNYCH
Październikowe zestawienie oferty kredytów hipotecznych Expandera – Niezależnego Doradcy Finansowego jest pierwszym od dłuższego czasu wskazującym na poprawę warunków finansowania zakupu mieszkań. Dotyczy to przede wszystkim kredytów w złotych, które są dziś przeciętnie tańsze niż przed miesiącem. Banki poluzowały ponadto wymagania dotyczące wkładu własnego, a także zwiększyły dostępność kredytów, mierzoną zdolnością kredytową. Na tym nie koniec. Na rynku kredytów hipotecznych – również walutowych – po raz pierwszy od roku, pojawiły się promocje.

W październikowym zestawieniu przeciętna marża dla kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem. Bankiem z najwyższą marżą na rynku co prawda pozostaje Dom Bank, jednak w stosunku do poprzedniego zestawienia stawka została obniżona o blisko 2 pkt proc. i wynosi obecnie 4,34%. Sytuacja skomplikowała się natomiast, jeśli chodzi o bank z najniższą marżą. Od dłuższego czasu był nim BZ WBK ze stawką na poziomie 1,35%. We wrześniu bank zmienił politykę cenową uzależniając wysokość marży od korzystania z innych produktów banku. Aby otrzymać marżę na poziomie 1,35% klient musi posiadać konto w banku oraz przejść pozytywnie ocenę scoringową. Jeśli nie spełni drugiego warunku i nie jest klientem VIP, otrzyma marżę na poziomie 2,2%, którą przyjęliśmy w naszym zestawieniu. W tej sytuacji bankiem o najniższej marży jest BPS – stawką na poziomie 1,8% - który po raz pierwszy znalazł się w naszym zestawieniu.

Oprocentowanie i marże kredytów w złotych w poszczególnych bankach PLN


* - od          
** - Przykładowo          
Źródło: Expander, banki

Obok spadku marży niższe niż przed miesiącem jest też przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych. Wynosi ono 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym. Na tę obniżkę składa się spadek przeciętnej marży oraz spadek stopy WIBOR. Ta ostatnia co prawda nie uległa zmianie w stosunku do września, ale nieznacznie obniżyła się w stosunku do czerwca. Ma to o tyle znaczenie, że część banków wylicza wewnętrzną stopę WIBOR, będącą średnią ze stawek rynkowych z ostatnich trzech miesięcy. W niektórych bankach klienci mogą ponadto skorzystać z promocji polegającej na obniżeniu prowizji. Dotyczy to Polbanku, Lukas banku i BGŻ.

W przypadku kredytów w euro październik też przyniósł niewielką poprawę warunków kredytowania. Przeciętna marża wynosi 3,5%, a przeciętne oprocentowanie – 4,49%. W obu przypadkach są to stawki nieco mniejsze niż przed miesiącem. Najniższą marżę w euro oferuje DnB Nord. Dla naszego przykładu (kredyt na 300 tys. zł, 30 lat, 25% wkładu własnego) wynosi ona 2,35%. Klient, który skorzysta z promocji może dodatkowo obniżyć marżę o 0,1 pkt proc. jeżeli zdecyduje się na regularne oszczędzanie przez 5 lat (minimalna miesięczna składka wynosi w zależności od programu 200 zł lub 250 zł). W Polbanku, który też oferuje dosyć atrakcyjną marżę dla euro – 3,3% dla kredytu z naszego przykładu – też obowiązuje promocja polegająca na obniżeniu prowizji, analogicznie, jak w przypadku kredytu w złotych. Bank nie pobiera jednocześnie opłaty za wycenę nieruchomości (ten warunek dotyczy też kredytów złotowych). Najdroższy kredyt w euro, z marżą na poziomie 7,09% oferuje PKO BP. 
Oprocentowanie i marże kredytów w euro w poszczególnych bankach EUR

 
* - od          
** - Przykładowo          
*** - kredyty w walucie tylko dla osób zarabiających w walucie
Źródło: Expander, banki

Kolejnym sygnałem świadczącym o poprawie klimatu na rynku kredytów mieszkaniowych jest minimalne złagodzenie warunków dotyczących wymaganego wkładu własnego. Bank Millennium, który udziela tylko kredytów w złotych, podniósł maksymalny wskaźnik LTV (relacja kwoty kredytu do wartości nieruchomości) z 90% do 100%. Obecnie kredyt w złotych bez wkładu własnego można zaciągnąć w 13 bankach. Zaciągnięcie kredytu bez wkładu zwykle wiąże się z koniecznością wykupienia dodatkowego ubezpieczenia.

Banki wymagają wkładu własnego na poziomie średnio poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro.
 
Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości) w poszczególnych bankach


 
* - wskaźnik może zostać przekroczony przy kredytowaniu opłat i prowizji bankowych
Źródło: Expander, banki

Następna korzystna dla kredytobiorców informacja dotyczy podwyższenia przeciętnej zdolności kredytowej, zarówno dla oferty w złotych, jak i we frankach. 4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł. Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu. Nadal najbardziej restrykcyjnym bankiem w zakresie maksymalnej dostępnej kwoty kredytu pozostaje Nordea. Bankiem najbardziej liberalnym dla kredytów walutowych jest z kolei Polbank, podobnie, jak w poprzednich zestawieniach. Najwyższą kwotę kredytu w złotych (340 tys. zł) zaproponował z kolei PBS, po raz pierwszy obecny w rankingu.

Wykres zdolności kredytowej 4-os. rodziny kwiecień 2007- październik 2009
 

OBRÓT NIERUCHOMOŚCIAMI NA RYNKU WTÓRNYM
Nadal trudno jest jednoznacznie ocenić sytuację na rynku nieruchomości. 12 miesięcy temu, we wrześniu 2008 roku, po raz pierwszy w większości polskich miast (12 na 15 lokalizacji) ceny mieszkań z rynku wtórnego uległy obniżeniu. W rezultacie spadków, które trwają od roku obecnie (wrzesień 2009) wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny są niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie. Roczny spadek przyspieszył w 3 miastach (w Warszawie do 7,2%, Poznaniu do 6,4% i Szczecinie do 5,7%). Najbardziej sytuacja poprawiła się w Opolu, gdzie we wrześniu 2009 r. ceny były wyższe niż rok wcześniej.

W maju i czerwcu 2009 odnotowaliśmy pierwsze symptomy wyhamowania spadków cen na rynku wtórnym. Miesiące wakacyjne nie przyniosły jednak definitywnego odwrócenia trendu spadkowego. Nadal dominowały spadki, choć niektóre miasta III kwartał 2009 roku zakończyły cenami wyższymi niż II kwartału 2009: w Opolu +5,6%, Szczecinie+3%, w Łodzi +2,1%, w Sopocie +1,3%, w Poznaniu i Warszawie +0,6%.

Wrzesień to kolejny miesiąc, w którym możemy mówić o oznakach stabilizacji.  W 10 miastach ceny wzrosły od 0,1% do 2% w porównaniu z sierpniem. Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie -0,1%, Katowicach -0,6%, Białymstoku -1%, Toruniu -2,4% i Lublinie -0,8%. Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

W ostatnim kwartale 2009 roku nie należy spodziewać się żadnych gwałtownych zmian. Ceny będą utrzymywały się na obecnym poziomie z wahaniami rzędu od -2% do +2% miesięcznie. Jest to uwarunkowane przede wszystkim brakiem sygnałów o możliwościach poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie i nadal zdecydowanie trudniejszym niż w 2007 i 2008 roku dostępem do kredytów hipotecznych.
Średnie ceny na rynku wtórnym wrzesień 2008 - wrzesień 2009





Szybko.pl i Expander

gk

Nowatorska koncepcja inwestowania w nieruchomości biurowe

Rusza budowa Concept Tower, budynku biurowego klasy A+, którego deweloperem jest firma Concept Development. Biurowiec powstanie przy ulicy Grzybowskiej 87 w Warszawie. Wraz z tym projektem w Polsce pojawi się nowa, korzystna możliwość inwestycyjna: zakup indywidualny najwyższej klasy powierzchni biurowej w budynku mieszczącym się w centrum stolicy.
Firma Concept Development wprowadza na polski rynek innowacyjny system komercjalizacji powierzchni biurowej, która mieścić się będzie w nowobudowanym piętnastopiętrowym budynku klasy A+ o nazwie Concept Tower. Deweloper zamierza ją sprzedać wybranym podmiotom, na warunkach które umożliwiają rozpatrywanie tej transakcji w kategorii bardzo korzystnej inwestycji długoterminowej. Najmniejsza powierzchnia, w posiadanie której może wejść inwestor to już ok. 90 mkw.

Naszą ofertę kierujemy głównie do małych i średnich przedsiębiorstw, które na własny użytek poszukują nowoczesnej i prestiżowej powierzchni biurowej zlokalizowanej w centrum Warszawy – powiedział Rafał Maresch, prezes zarządu firmy Concept Development BSD 2 Sp z o.o.

Jest to niezwykle korzystna propozycja na przykład dla kancelarii prawnych i notarialnych, firm z szeroko rozumianego doradztwa finansowego i ubezpieczeniowego, czy też sektora medycznego na przykład  klinik lekarskich – dodał.

Mechanizm działania jest bardzo prosty: inwestor kupuje powierzchnię biurową w Concept Tower poprzez spółkę („Spółka Celowa”) zarejestrowaną przez inwestora samodzielnie lub ze swoimi wspólnikami. Dzięki zaangażowaniu instytucji finansowych, które zaoferowały sfinansowanie zakupu biur w Concet Tower, transakacja może odbyć się przy stosunkowo niskim zaangażowaniu środków własnych - ok. 20% wartości nieruchomości, zaś pozostałe środki mogą pochodzić z kredytu. Następnie dotychczasowa spółka będąca własnością lub współwłasnością inwestora wynajmuje tę powierzchnię od Spółki Celowej w cenie dla przykładu 25 EUR za mkw. miesięcznie. Obecne stawki za wynajem w omawianej lokalizacji są nieco niższe, jednak szacuje się, że osiągną one zakładany poziom w momencie, w którym budynek zostanie oddany do użytku (tj. w 2011 roku).

PRZYKŁAD*
Przy założeniu, że Spółka Celowa wynajmie 1 mkw. powierzchni biurowej budynku Concept Tower przy czynszu 25 EUR, spłaci ona zaciągnięty kredyt w ciągu 18 lat. Przykładowo, jeśli Spółka Celowa kupi biuro warte 1 mln EUR i wpłaci z własnych środków 20% wartości nieruchomości (czyli 200 tyś. EUR), to za 18 lat stanie się właścicielem biura wartego co najmniej 1 mln EUR. Pozostałe 800 tyś. EUR zostaje spłacone ze środków płaconych Spółce Celowej jako czynsz. Pieniądze, które w innym przypadku zostałyby przeznaczone na spłatę czynszu, zostają wykorzystane na spłatę kredytu.

Jednak, inwestycja ta jest zyskowna nie tylko w przypadku inwestora, który kupuje nieruchomość na własny użytek. Jest to również bardzo atrakcyjna propozycja
z dochodowego punktu widzenia. Omawiana inwestycja daje zysk co najmniej 800 tyś. EUR od zainwestowanej kwoty 200 tyś. EUR, co oznacza zwrot na kapitale ponad 400%. Jeśli podzielimy to przez 18 lat, czyli przez okres inwestycji, to otrzymamy 22,22% w skali roku (9,35% procent składany przy kapitalizacji rocznej).

Wysoki popyt na najwyższej klasy powierzchnie biurowe (do tej pory praktycznie niedostępne na polskim rynku) w strategicznych lokalizacjach powoduje, że w razie potrzeby bardzo łatwo jest sprzedać posiadaną nieruchomość i uwolnić zamrożoną gotówkę.

Zaprezentowany scenariusz jest znacznie bardziej atrakcyjny niż inne dostępne na rynku sposoby inwestowania, które oferują podobny poziom bezpieczeństwa dla inwestora. Alternatywą dla prezentowanej przez nas inwestycji byłby zakup jednostek zamkniętego funduszu inwestycyjnego, który inwestuje wyłącznie na rynku nieruchomości, zakupując całe biurowce, magazyny lub galerie handlowe. Tego typu fundusz osiąga dochód około 6-7% w skali roku. Jednak po odjęciu opłaty za zarządzanie, roczny dochód dla inwestora to około 5%. Inwestując kwotę 200 tyś. EUR w jednostki takiego podmiotu po 18 latach będziemy mieć 481 323 EUR. Inwestycjąc tę samą sumę 200 tyś EUR w zakup lokalu biurowego w prestiżowym biurowcu Concept Tower po 18 latach ta inwestycja będzie warta  co najmniej 1 mln EUR, a biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że ceny biurowców idą w górę średnio ponad inflację o 1,5% rocznie, można oczekiwać wartości inwestycji nawet na poziomie 1,3 mln EUR.

Concept Development

gk

Nowatorska koncepcja inwestowania w nieruchomości biurowe

Rusza budowa Concept Tower, budynku biurowego klasy A+, którego deweloperem jest firma Concept Development. Biurowiec powstanie przy ulicy Grzybowskiej 87 w Warszawie. Wraz z tym projektem w Polsce pojawi się nowa, korzystna możliwość inwestycyjna: zakup indywidualny najwyższej klasy powierzchni biurowej w budynku mieszczącym się w centrum stolicy.
Firma Concept Development wprowadza na polski rynek innowacyjny system komercjalizacji powierzchni biurowej, która mieścić się będzie w nowobudowanym piętnastopiętrowym budynku klasy A+ o nazwie Concept Tower. Deweloper zamierza ją sprzedać wybranym podmiotom, na warunkach które umożliwiają rozpatrywanie tej transakcji w kategorii bardzo korzystnej inwestycji długoterminowej. Najmniejsza powierzchnia, w posiadanie której może wejść inwestor to już ok. 90 mkw.

Naszą ofertę kierujemy głównie do małych i średnich przedsiębiorstw, które na własny użytek poszukują nowoczesnej i prestiżowej powierzchni biurowej zlokalizowanej w centrum Warszawy – powiedział Rafał Maresch, prezes zarządu firmy Concept Development BSD 2 Sp z o.o.

Jest to niezwykle korzystna propozycja na przykład dla kancelarii prawnych i notarialnych, firm z szeroko rozumianego doradztwa finansowego i ubezpieczeniowego, czy też sektora medycznego na przykład  klinik lekarskich – dodał.

Mechanizm działania jest bardzo prosty: inwestor kupuje powierzchnię biurową w Concept Tower poprzez spółkę („Spółka Celowa”) zarejestrowaną przez inwestora samodzielnie lub ze swoimi wspólnikami. Dzięki zaangażowaniu instytucji finansowych, które zaoferowały sfinansowanie zakupu biur w Concet Tower, transakacja może odbyć się przy stosunkowo niskim zaangażowaniu środków własnych - ok. 20% wartości nieruchomości, zaś pozostałe środki mogą pochodzić z kredytu. Następnie dotychczasowa spółka będąca własnością lub współwłasnością inwestora wynajmuje tę powierzchnię od Spółki Celowej w cenie dla przykładu 25 EUR za mkw. miesięcznie. Obecne stawki za wynajem w omawianej lokalizacji są nieco niższe, jednak szacuje się, że osiągną one zakładany poziom w momencie, w którym budynek zostanie oddany do użytku (tj. w 2011 roku).

PRZYKŁAD*
Przy założeniu, że Spółka Celowa wynajmie 1 mkw. powierzchni biurowej budynku Concept Tower przy czynszu 25 EUR, spłaci ona zaciągnięty kredyt w ciągu 18 lat. Przykładowo, jeśli Spółka Celowa kupi biuro warte 1 mln EUR i wpłaci z własnych środków 20% wartości nieruchomości (czyli 200 tyś. EUR), to za 18 lat stanie się właścicielem biura wartego co najmniej 1 mln EUR. Pozostałe 800 tyś. EUR zostaje spłacone ze środków płaconych Spółce Celowej jako czynsz. Pieniądze, które w innym przypadku zostałyby przeznaczone na spłatę czynszu, zostają wykorzystane na spłatę kredytu.

Jednak, inwestycja ta jest zyskowna nie tylko w przypadku inwestora, który kupuje nieruchomość na własny użytek. Jest to również bardzo atrakcyjna propozycja
z dochodowego punktu widzenia. Omawiana inwestycja daje zysk co najmniej 800 tyś. EUR od zainwestowanej kwoty 200 tyś. EUR, co oznacza zwrot na kapitale ponad 400%. Jeśli podzielimy to przez 18 lat, czyli przez okres inwestycji, to otrzymamy 22,22% w skali roku (9,35% procent składany przy kapitalizacji rocznej).

Wysoki popyt na najwyższej klasy powierzchnie biurowe (do tej pory praktycznie niedostępne na polskim rynku) w strategicznych lokalizacjach powoduje, że w razie potrzeby bardzo łatwo jest sprzedać posiadaną nieruchomość i uwolnić zamrożoną gotówkę.

Zaprezentowany scenariusz jest znacznie bardziej atrakcyjny niż inne dostępne na rynku sposoby inwestowania, które oferują podobny poziom bezpieczeństwa dla inwestora. Alternatywą dla prezentowanej przez nas inwestycji byłby zakup jednostek zamkniętego funduszu inwestycyjnego, który inwestuje wyłącznie na rynku nieruchomości, zakupując całe biurowce, magazyny lub galerie handlowe. Tego typu fundusz osiąga dochód około 6-7% w skali roku. Jednak po odjęciu opłaty za zarządzanie, roczny dochód dla inwestora to około 5%. Inwestując kwotę 200 tyś. EUR w jednostki takiego podmiotu po 18 latach będziemy mieć 481 323 EUR. Inwestycjąc tę samą sumę 200 tyś EUR w zakup lokalu biurowego w prestiżowym biurowcu Concept Tower po 18 latach ta inwestycja będzie warta  co najmniej 1 mln EUR, a biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że ceny biurowców idą w górę średnio ponad inflację o 1,5% rocznie, można oczekiwać wartości inwestycji nawet na poziomie 1,3 mln EUR.

Concept Development

gk

Rodzina na swoim jeszcze bardziej dostępna

We wrześniu z programu skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 1 października z programu preferencyjny kredyt będzie mogło zaciągnąć więcej osób - obowiązujące od dziś limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się.
Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem 2009 r., kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, która reguluje program „Rodzina na swoim". Wprowadzone zmiany znacząco zwiększyły dostępność preferencyjnego kredytu.

Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł.

Na 2009 r. w zarządzanym przez BGK Funduszu Dopłat, zaplanowano kwotę 80 mln na dopłaty w ramach programu "Rodzina na swoim". Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł. 

Kredyt w ramach programu „Rodzina na swoim" jest obecnie dostępny w 14 bankach, które podpisały umowę z BGK. Są to:  Alior Bank SA, Bank BPH SA, Bank Handlowy w Warszawie S.A., Bank PKO BP, Bank Pekao SA, Bank Pocztowy, Bank Polskiej Spółdzielczości SA, Bank Zachodni WBK S.A., Dombank Hipoteczny, Euro Bank S.A., Gospodarczy Bank Wielkopolski SA, Mazowiecki Bank Regionalny, Noble Bank SA, Pekao Bank Hipoteczny.

A tak od początku roku zmieniały się limity maksymalnej ceny metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości (ostatnia tabelka pokazuje aktualnie obowiązujące wskaźniki):
 

Bank Gospodarstwa Krajowego

gk

Rodzina na swoim jeszcze bardziej dostępna

We wrześniu z programu skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 1 października z programu preferencyjny kredyt będzie mogło zaciągnąć więcej osób - obowiązujące od dziś limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się.
Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem 2009 r., kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, która reguluje program „Rodzina na swoim". Wprowadzone zmiany znacząco zwiększyły dostępność preferencyjnego kredytu.

Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł.

Na 2009 r. w zarządzanym przez BGK Funduszu Dopłat, zaplanowano kwotę 80 mln na dopłaty w ramach programu "Rodzina na swoim". Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł. 

Kredyt w ramach programu „Rodzina na swoim" jest obecnie dostępny w 14 bankach, które podpisały umowę z BGK. Są to:  Alior Bank SA, Bank BPH SA, Bank Handlowy w Warszawie S.A., Bank PKO BP, Bank Pekao SA, Bank Pocztowy, Bank Polskiej Spółdzielczości SA, Bank Zachodni WBK S.A., Dombank Hipoteczny, Euro Bank S.A., Gospodarczy Bank Wielkopolski SA, Mazowiecki Bank Regionalny, Noble Bank SA, Pekao Bank Hipoteczny.

A tak od początku roku zmieniały się limity maksymalnej ceny metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości (ostatnia tabelka pokazuje aktualnie obowiązujące wskaźniki):
 

Bank Gospodarstwa Krajowego

gk

Armatura planuje kolejne przejęcia, chce poszerzać asortyment

7.10.Warszawa (PAP) - Armatura Kraków, po akwizycji zakładów Toory oraz spółki Armagor, planuje kolejne akwizycje, choć obecnie nie prowadzi w tej sprawie zaawansowanych rozmów. Armatura nie wyklucza, że następne przejęcie powiększyłoby grupę o kolejny, czwarty już segment działalności.
"Zakładamy, że w grupie Armatura mogą pojawić się kolejne spółki. W najbliższym czasie będziemy starali się aktywnie poszukiwać celów akwizycyjnych" - powiedział na konferencji prezes spółki Konrad Hernik.

Prezes przyznał, że do akwizycji raczej nie dojdzie w najbliższym czasie.

"Obecnie czekamy na środki z transakcji z Makro, dopóki nie dostaniemy pieniędzy, będziemy raczej tylko poszukiwać nowych projektów" - powiedział.

Spółka zakłada, że finalizacja umowy z Makro, w ramach której sprzeda tej firmie działki w Krakowie za łączną kwotę 85,4 mln zł, nastąpi w I kwartale 2010 roku. Wtedy też spółka powinna otrzymać od Makro, w ramach drugiej transzy zapłaty, 50 mln zł.

Prezes poinformował, że kolejne przejęcie może jeszcze poszerzyć ofertę Armatury.

"Raczej będziemy szukać czwartego filara, spółki, która dołączyłaby na zasadzie poszerzenia bazy asortymentowej" - powiedział Hernik dziennikarzom po konferencji.

Obecnie grupa działa w trzech segmentach. W zakładach Armatury w Krakowie produkowane są baterie łazienkowe i kuchenne. Spółka Armatoora, która powstała na bazie przejętych zakładów Toory, produkuje grzejniki i odlewy aluminiowe, natomiast przejęty w sierpniu tego roku Armagor jest producentem zaworów.

Spółka poinformowała, że przygotowuje strategię działalności do roku 2012, która prawdopodobnie zostanie zaakceptowana przez radę nadzorczą do końca tego roku.

Spółka planuje m.in. do 2012 roku powiększyć swój udział w rynku grzejników aluminiowych do ponad 40 proc., a w segmencie zaworów chce w tym czasie osiągnąć pozycję lidera. Spółka szacuje też, że systematycznie będzie powiększać udziały rynkowe w segmencie baterii.

"Naszym celem w segmencie baterii jest dalsze umacnianie pozycji rynkowej. Szacujemy, że nasze udziały w tym rynku przekroczyły obecnie 40 proc." - powiedział Hernik.

Dodał, że w tym roku Armatoora wysunie się na pozycję lidera w segmencie grzejników aluminiowych.

"Szacujemy, że w tym roku rynek wyniesie 9 mln elementów grzejnych, a my sprzedamy 3 mln, co oznacza pozycję lidera. Naszą ambicją jest zwiększyć udział w tym rynku do 40 proc. do 2012 roku" - powiedział Hernik.

"Liczymy też na to, że w segmencie zaworów będziemy mogli najdalej w 2012 roku osiągnąć pozycję krajowego lidera" - dodał.

Wcześniej Armatura Kraków informowała, że chce do 2012 roku osiągnąć 350 mln zł przychodów. Prezes podtrzymał te plany.

"Szacujemy, że bez akwizycji, tylko na podstawie obecnego potencjału jesteśmy w stanie przekroczyć 340 mln zł przychodów w 2012 roku" - powiedział.

Poinformował też, że jednym z celów grupy co do osiąganych wyników jest utrzymanie rentowności EBITDA na poziomie powyżej 10 proc.

Spółka poinformowała, że planuje przeniesienie produkcji poza Kraków i obecnie analizuje lokalizacje w pobliżu tego miasta.

"W latach 2011-2012 istnieje możliwość przeniesienia produkcji poza Kraków. Decyzję w tej sprawie podejmie rada nadzorcza, mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku" - powiedział Hernik.

Jego zdaniem, przeniesienie produkcji, w tym także zakup gruntu i wybudowanie hali, będzie kosztować spółkę około 20 mln zł. Natomiast nieruchomość w Krakowie spółka może sprzedać za 90-100 mln zł.

Armatura Kraków podała w środę w komunikacie, iż prognozuje osiągnięcie w 2009 roku 27,2 mln zł skonsolidowanego zysku netto oraz 223,2 mln zł przychodów. Prognoza zakłada, iż zysk na działalności operacyjnej grupy wyniesie w tym roku 32,6 mln zł, zysk brutto 29 mln zł, a EBITDA 22,5 mln zł.

Po pierwszym półroczu tego roku skonsolidowany zysk netto Armatury Kraków wyniósł 21,5 mln zł, zysk operacyjny 23,9 mln zł, a przychody 100,9 mln zł.

Spółka podała w materiałach prasowych, że wyłączając zdarzenia jednorazowe, jakim było przeszacowanie w tym roku majątku Armatoory, zysk netto w 2009 roku wyniesie 10,5 mln zł, a zysk operacyjny 15,9 mln zł.

Plan spółki zakłada, że w 2010 roku przychody grupy wyniosą 253,6 mln zł, w 2011 będzie to 291 mln zł, a w 2012 342,8 mln zł. (PAP)

pam/ jtt/

wp.pl

Armatura planuje kolejne przejęcia, chce poszerzać asortyment

7.10.Warszawa (PAP) - Armatura Kraków, po akwizycji zakładów Toory oraz spółki Armagor, planuje kolejne akwizycje, choć obecnie nie prowadzi w tej sprawie zaawansowanych rozmów. Armatura nie wyklucza, że następne przejęcie powiększyłoby grupę o kolejny, czwarty już segment działalności.
"Zakładamy, że w grupie Armatura mogą pojawić się kolejne spółki. W najbliższym czasie będziemy starali się aktywnie poszukiwać celów akwizycyjnych" - powiedział na konferencji prezes spółki Konrad Hernik.

Prezes przyznał, że do akwizycji raczej nie dojdzie w najbliższym czasie.

"Obecnie czekamy na środki z transakcji z Makro, dopóki nie dostaniemy pieniędzy, będziemy raczej tylko poszukiwać nowych projektów" - powiedział.

Spółka zakłada, że finalizacja umowy z Makro, w ramach której sprzeda tej firmie działki w Krakowie za łączną kwotę 85,4 mln zł, nastąpi w I kwartale 2010 roku. Wtedy też spółka powinna otrzymać od Makro, w ramach drugiej transzy zapłaty, 50 mln zł.

Prezes poinformował, że kolejne przejęcie może jeszcze poszerzyć ofertę Armatury.

"Raczej będziemy szukać czwartego filara, spółki, która dołączyłaby na zasadzie poszerzenia bazy asortymentowej" - powiedział Hernik dziennikarzom po konferencji.

Obecnie grupa działa w trzech segmentach. W zakładach Armatury w Krakowie produkowane są baterie łazienkowe i kuchenne. Spółka Armatoora, która powstała na bazie przejętych zakładów Toory, produkuje grzejniki i odlewy aluminiowe, natomiast przejęty w sierpniu tego roku Armagor jest producentem zaworów.

Spółka poinformowała, że przygotowuje strategię działalności do roku 2012, która prawdopodobnie zostanie zaakceptowana przez radę nadzorczą do końca tego roku.

Spółka planuje m.in. do 2012 roku powiększyć swój udział w rynku grzejników aluminiowych do ponad 40 proc., a w segmencie zaworów chce w tym czasie osiągnąć pozycję lidera. Spółka szacuje też, że systematycznie będzie powiększać udziały rynkowe w segmencie baterii.

"Naszym celem w segmencie baterii jest dalsze umacnianie pozycji rynkowej. Szacujemy, że nasze udziały w tym rynku przekroczyły obecnie 40 proc." - powiedział Hernik.

Dodał, że w tym roku Armatoora wysunie się na pozycję lidera w segmencie grzejników aluminiowych.

"Szacujemy, że w tym roku rynek wyniesie 9 mln elementów grzejnych, a my sprzedamy 3 mln, co oznacza pozycję lidera. Naszą ambicją jest zwiększyć udział w tym rynku do 40 proc. do 2012 roku" - powiedział Hernik.

"Liczymy też na to, że w segmencie zaworów będziemy mogli najdalej w 2012 roku osiągnąć pozycję krajowego lidera" - dodał.

Wcześniej Armatura Kraków informowała, że chce do 2012 roku osiągnąć 350 mln zł przychodów. Prezes podtrzymał te plany.

"Szacujemy, że bez akwizycji, tylko na podstawie obecnego potencjału jesteśmy w stanie przekroczyć 340 mln zł przychodów w 2012 roku" - powiedział.

Poinformował też, że jednym z celów grupy co do osiąganych wyników jest utrzymanie rentowności EBITDA na poziomie powyżej 10 proc.

Spółka poinformowała, że planuje przeniesienie produkcji poza Kraków i obecnie analizuje lokalizacje w pobliżu tego miasta.

"W latach 2011-2012 istnieje możliwość przeniesienia produkcji poza Kraków. Decyzję w tej sprawie podejmie rada nadzorcza, mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku" - powiedział Hernik.

Jego zdaniem, przeniesienie produkcji, w tym także zakup gruntu i wybudowanie hali, będzie kosztować spółkę około 20 mln zł. Natomiast nieruchomość w Krakowie spółka może sprzedać za 90-100 mln zł.

Armatura Kraków podała w środę w komunikacie, iż prognozuje osiągnięcie w 2009 roku 27,2 mln zł skonsolidowanego zysku netto oraz 223,2 mln zł przychodów. Prognoza zakłada, iż zysk na działalności operacyjnej grupy wyniesie w tym roku 32,6 mln zł, zysk brutto 29 mln zł, a EBITDA 22,5 mln zł.

Po pierwszym półroczu tego roku skonsolidowany zysk netto Armatury Kraków wyniósł 21,5 mln zł, zysk operacyjny 23,9 mln zł, a przychody 100,9 mln zł.

Spółka podała w materiałach prasowych, że wyłączając zdarzenia jednorazowe, jakim było przeszacowanie w tym roku majątku Armatoory, zysk netto w 2009 roku wyniesie 10,5 mln zł, a zysk operacyjny 15,9 mln zł.

Plan spółki zakłada, że w 2010 roku przychody grupy wyniosą 253,6 mln zł, w 2011 będzie to 291 mln zł, a w 2012 342,8 mln zł. (PAP)

pam/ jtt/

wp.pl

IKEA finalizuje wykup gruntów pod fabrykę w Podlaskiem

Szwedzki koncern IKEA zajmujący się m.in. sprzedażą mebli oraz artykułów wyposażenia wnętrz finalizuje wykup gruntów pod budowę fabryki płyt HDF do produkcji mebli w Podlaskiem - poinformowała PAP Aleksandra Sikora z IKEA.
To kolejny krok na drodze do budowy fabryki. IKEA zależy na pomyślnym sfinalizowaniu wszelkich przygotowań prowadzonych obecnie, aby podjąć wdrażanie planowanej inwestycji w okolicach Bielska Podlaskiego - poinformowała Sikora. Dodała, że finalizowanie wykupu gruntów jest jednym z elementów trwających przygotowań administracyjnych i lokalizacyjnych. IKEA nie odpowiada na razie wprost czy fabryka powstanie, tłumacząc, że trwają do tego przygotowania.

Fabryka miałaby powstać na terenie gminy Orla. Jak powiedział PAP wójt Orli Piotr Selwesiuk, z jego informacji wynika, że IKEA wykupiła już niemal cały potrzebny grunt - ponad 100 hektarów - z wyjątkiem dwóch działek, co do ceny których inwestor nie może się porozumieć z właścicielem. Według wójta ta nieruchomość nie stoi jednak na przeszkodzie, by inwestycja powstała.

Selwesiuk poinformował, że w minionym tygodniu do Ministerstwa Rolnictwa za pośrednictwem Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku zostały skierowane wnioski o tzw. odrolnienie około 40 hektarów ziemi rolnej III klasy. To część gruntów potrzebnych pod inwestycję. Wójt poinformował, że odrolnienie jest potrzebne, by gmina mogła w najbliższych miesiącach zakończyć prace nad planem zagospodarowania przestrzennego terenu, gdzie ma powstać fabryka.

Inwestor podaje, że w fabryce w Podlaskiem mają być produkowane płyty HDF.

Z informacji, jakie od inwestora ma gmina Orla wynika, że IKEA chce zainwestować około 340 mln euro. Najpierw miałaby powstać fabryka płyt HDF, która mogłaby ruszyć z początkiem 2011 roku, a potem sukcesywnie także fabryka płyt wiórowych i mebli kuchennych. Pracę miałoby znaleźć około dwóch tysięcy osób.

IKEA jest także zainteresowana budową sklepu i centrum handlowego w okolicach Białegostoku. Trwają rozmowy w sprawie miejsca przyszłej inwestycji, a pod uwagę branych jest kilka lokalizacji wokół Białegostoku - poinformowała PAP Sikora. Nie podała szczegółów.


wp.pl

IKEA finalizuje wykup gruntów pod fabrykę w Podlaskiem

Szwedzki koncern IKEA zajmujący się m.in. sprzedażą mebli oraz artykułów wyposażenia wnętrz finalizuje wykup gruntów pod budowę fabryki płyt HDF do produkcji mebli w Podlaskiem - poinformowała PAP Aleksandra Sikora z IKEA.
To kolejny krok na drodze do budowy fabryki. IKEA zależy na pomyślnym sfinalizowaniu wszelkich przygotowań prowadzonych obecnie, aby podjąć wdrażanie planowanej inwestycji w okolicach Bielska Podlaskiego - poinformowała Sikora. Dodała, że finalizowanie wykupu gruntów jest jednym z elementów trwających przygotowań administracyjnych i lokalizacyjnych. IKEA nie odpowiada na razie wprost czy fabryka powstanie, tłumacząc, że trwają do tego przygotowania.

Fabryka miałaby powstać na terenie gminy Orla. Jak powiedział PAP wójt Orli Piotr Selwesiuk, z jego informacji wynika, że IKEA wykupiła już niemal cały potrzebny grunt - ponad 100 hektarów - z wyjątkiem dwóch działek, co do ceny których inwestor nie może się porozumieć z właścicielem. Według wójta ta nieruchomość nie stoi jednak na przeszkodzie, by inwestycja powstała.

Selwesiuk poinformował, że w minionym tygodniu do Ministerstwa Rolnictwa za pośrednictwem Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku zostały skierowane wnioski o tzw. odrolnienie około 40 hektarów ziemi rolnej III klasy. To część gruntów potrzebnych pod inwestycję. Wójt poinformował, że odrolnienie jest potrzebne, by gmina mogła w najbliższych miesiącach zakończyć prace nad planem zagospodarowania przestrzennego terenu, gdzie ma powstać fabryka.

Inwestor podaje, że w fabryce w Podlaskiem mają być produkowane płyty HDF.

Z informacji, jakie od inwestora ma gmina Orla wynika, że IKEA chce zainwestować około 340 mln euro. Najpierw miałaby powstać fabryka płyt HDF, która mogłaby ruszyć z początkiem 2011 roku, a potem sukcesywnie także fabryka płyt wiórowych i mebli kuchennych. Pracę miałoby znaleźć około dwóch tysięcy osób.

IKEA jest także zainteresowana budową sklepu i centrum handlowego w okolicach Białegostoku. Trwają rozmowy w sprawie miejsca przyszłej inwestycji, a pod uwagę branych jest kilka lokalizacji wokół Białegostoku - poinformowała PAP Sikora. Nie podała szczegółów.


wp.pl

Na parapety dwie stawki VAT

Przedsiębiorcy z branży budowlanej znaleźli świetny sposób na oszczędności w VAT. Zamiast sprzedaży towarów, deklarują na wystawianych fakturach, że świadczą usługi.
e pierwsze objęte są 22-proc. VAT. Drugie, stawką 7-proc. Takie postępowanie jest prawidłowe u producentów okien i drzwi, którzy jednocześnie świadczą usługi montażu. Prawo do stosowania 7-proc. stawki wynika dla nich z rozporządzenia wykonawczego do ustawy o VAT. Teraz ten mechanizm opodatkowania podatnicy przenoszą na inne towary.

- Jesteśmy zakładem kamieniarskim. Sprzedajemy parapety, które objęte są 22-proc. VAT. Wielu przedsiębiorców zamiast sprzedaży parapetów oferuje usługę ich montażu, co pozwala im na zastosowanie 7-proc. VAT. Czy to zgodne z prawem - pyta nas pani Magdalena, pracująca w zakładzie kamieniarskim.

Zdaniem ekspertów optymalizacja podatkowa jest zgodna z prawem. Jednak nie można jej nadużywać. Fiskus, który wykryje nieprawidłowo sklasyfikowaną transakcję, a tym samym zaniżone zobowiązanie podatkowe, może nakazać podatnikowi zapłatę zaległości podatkowej wraz z odsetkami, a także nałożyć na niego sankcje karne skarbowe.

Poszukiwanie różnych możliwości stosowania obniżonej stawki VAT przez producentów i dystrybutorów materiałów budowlanych zaczęło być widoczne tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zdaniem Wojciecha Śliża, starszego menedżera w PricewaterhouseCoopers, od tego momentu podniesiono do 22 proc. stawkę VAT dla sprzedaży materiałów budowlanych, pozostawiając jednocześnie obniżoną 7-proc. stawkę VAT dla usług budowlano-montażowych lub remontowych w budynkach mieszkalnych.

Co sprzyja próbom dokonywania nieco agresywniejszej i korzystniejszej dla przedsiębiorcy interpretacji przepisów? Kiedy mamy do czynienia z punktu widzenia przepisów o VAT z jednym świadczeniem? Co przesądza o klasyfikacji, gdy usługa ma charakter złożony? Co może okazać się pomocne celem uniknięcia ewentualnego sporu z organami podatkowymi?

Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna

Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Na parapety dwie stawki VAT

Przedsiębiorcy z branży budowlanej znaleźli świetny sposób na oszczędności w VAT. Zamiast sprzedaży towarów, deklarują na wystawianych fakturach, że świadczą usługi.
e pierwsze objęte są 22-proc. VAT. Drugie, stawką 7-proc. Takie postępowanie jest prawidłowe u producentów okien i drzwi, którzy jednocześnie świadczą usługi montażu. Prawo do stosowania 7-proc. stawki wynika dla nich z rozporządzenia wykonawczego do ustawy o VAT. Teraz ten mechanizm opodatkowania podatnicy przenoszą na inne towary.

- Jesteśmy zakładem kamieniarskim. Sprzedajemy parapety, które objęte są 22-proc. VAT. Wielu przedsiębiorców zamiast sprzedaży parapetów oferuje usługę ich montażu, co pozwala im na zastosowanie 7-proc. VAT. Czy to zgodne z prawem - pyta nas pani Magdalena, pracująca w zakładzie kamieniarskim.

Zdaniem ekspertów optymalizacja podatkowa jest zgodna z prawem. Jednak nie można jej nadużywać. Fiskus, który wykryje nieprawidłowo sklasyfikowaną transakcję, a tym samym zaniżone zobowiązanie podatkowe, może nakazać podatnikowi zapłatę zaległości podatkowej wraz z odsetkami, a także nałożyć na niego sankcje karne skarbowe.

Poszukiwanie różnych możliwości stosowania obniżonej stawki VAT przez producentów i dystrybutorów materiałów budowlanych zaczęło być widoczne tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zdaniem Wojciecha Śliża, starszego menedżera w PricewaterhouseCoopers, od tego momentu podniesiono do 22 proc. stawkę VAT dla sprzedaży materiałów budowlanych, pozostawiając jednocześnie obniżoną 7-proc. stawkę VAT dla usług budowlano-montażowych lub remontowych w budynkach mieszkalnych.

Co sprzyja próbom dokonywania nieco agresywniejszej i korzystniejszej dla przedsiębiorcy interpretacji przepisów? Kiedy mamy do czynienia z punktu widzenia przepisów o VAT z jednym świadczeniem? Co przesądza o klasyfikacji, gdy usługa ma charakter złożony? Co może okazać się pomocne celem uniknięcia ewentualnego sporu z organami podatkowymi?

Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna

Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Budowa domu przestała tanieć

Od czerwca, kiedy ostatnio obliczaliśmy koszt budowy naszego hipotetycznego domu wielkości 150 metrów kwadratowych, kwota, jaką musimy wydać na doprowadzenie do tzw. stanu deweloperskiego, zwiększyła się nieznacznie, bo o ok. 3 tys. zł, do 303 tys. zł. Nadal jednak koszt budowy jest o ok. 15 proc. niższy niż przed rokiem.
Nasz dom jednorodzinny budujemy w okolicach Poznania, więc koszty robocizny i materiałów budowlanych, jakie przedstawimy, dotyczą tego rynku. Na pewno w okolicach Warszawy czy Krakowa budowa porównywalnego domu w stanie deweloperskim jest droższa, ale w mniejszych miejscowościach czy na wschodzie Polski ten koszt powinien być niższy. Podane przez nas ceny są więc cenami orientacyjnymi.

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że po okresie spadku kosztów budowy, który był notowany od jesieni ubiegłego roku do wiosny, od czerwca mamy stabilizację cen. Dotyczy to zarówno robocizny, jak i materiałów budowlanych.

– Ostatnio staniały nieco materiały ceramiczne i gazobeton, za to wzrosły ceny płyt gipsowo-kartonowych i izolacji wodochronnych. Zmiany cen są teraz minimalne i można powiedzieć, że jest stagnacja cen materiałów budowlanych – mówi Marzena Mysior-Syczuk z Polskich Składów Budowlanych.

Z naszego zestawienia wynika, że od czerwca najbardziej zdrożał beton i bloczki betonowe. Nieco droższy jest też porotherm, stal budowlana, okna i tynki wewnętrzne. Wzrosty cen nie przekraczają jednak kilku procent. Większość cen materiałów budowlanych notuje tylko kosmetyczne zmiany.

Przy budowie domu zastosowaliśmy najpopularniejsze, więc i najtańsze dostępne na rynku materiały budowlane. Tynki są gipsowe, okna plastikowe i plastikowe rury centralnego ogrzewania. Piec wykorzystywany do ogrzewania budynku to najprostszy, jednofunkcyjny piecyk gazowy, który jest w stanie ogrzać budynek tej wielkości.

Ile wynosi spadek inwestycji budynków jednorodzinnych i deweloperskich? Kiedy klient jest w stanie wynegocjować dobre ceny? Z jakich powodów koszty budowy domu w najbliższym czasie nie będą rosły?

Roman Grzyb
Dziennik. Gazeta Prawna

Dziennik. Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Budowa domu przestała tanieć

Od czerwca, kiedy ostatnio obliczaliśmy koszt budowy naszego hipotetycznego domu wielkości 150 metrów kwadratowych, kwota, jaką musimy wydać na doprowadzenie do tzw. stanu deweloperskiego, zwiększyła się nieznacznie, bo o ok. 3 tys. zł, do 303 tys. zł. Nadal jednak koszt budowy jest o ok. 15 proc. niższy niż przed rokiem.
Nasz dom jednorodzinny budujemy w okolicach Poznania, więc koszty robocizny i materiałów budowlanych, jakie przedstawimy, dotyczą tego rynku. Na pewno w okolicach Warszawy czy Krakowa budowa porównywalnego domu w stanie deweloperskim jest droższa, ale w mniejszych miejscowościach czy na wschodzie Polski ten koszt powinien być niższy. Podane przez nas ceny są więc cenami orientacyjnymi.

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że po okresie spadku kosztów budowy, który był notowany od jesieni ubiegłego roku do wiosny, od czerwca mamy stabilizację cen. Dotyczy to zarówno robocizny, jak i materiałów budowlanych.

– Ostatnio staniały nieco materiały ceramiczne i gazobeton, za to wzrosły ceny płyt gipsowo-kartonowych i izolacji wodochronnych. Zmiany cen są teraz minimalne i można powiedzieć, że jest stagnacja cen materiałów budowlanych – mówi Marzena Mysior-Syczuk z Polskich Składów Budowlanych.

Z naszego zestawienia wynika, że od czerwca najbardziej zdrożał beton i bloczki betonowe. Nieco droższy jest też porotherm, stal budowlana, okna i tynki wewnętrzne. Wzrosty cen nie przekraczają jednak kilku procent. Większość cen materiałów budowlanych notuje tylko kosmetyczne zmiany.

Przy budowie domu zastosowaliśmy najpopularniejsze, więc i najtańsze dostępne na rynku materiały budowlane. Tynki są gipsowe, okna plastikowe i plastikowe rury centralnego ogrzewania. Piec wykorzystywany do ogrzewania budynku to najprostszy, jednofunkcyjny piecyk gazowy, który jest w stanie ogrzać budynek tej wielkości.

Ile wynosi spadek inwestycji budynków jednorodzinnych i deweloperskich? Kiedy klient jest w stanie wynegocjować dobre ceny? Z jakich powodów koszty budowy domu w najbliższym czasie nie będą rosły?

Roman Grzyb
Dziennik. Gazeta Prawna

Dziennik. Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Ceny nieruchomości na Wyspach idą w górę

Pomimo tego, że od kwietnia ceny poszły w górę o 6 proc., eksperci różnią się w prognozach.

Jak podkreśla Daily Telegraph wszystkie kluczowe dla rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii indeksy we wrześniu znów rosły. Ceny zbliżają się do poziomu sprzed roku.

Z kolei z danych Halifax - który udziela pożyczek hipotecznych -wynika, że we wrześniu ceny poszły w górę o 1,6 proc. Średnia cena domu sięgnęła poziomu 166 tys. funtów. To wciąż o 4,8 proc. mniej niż przed rokiem. Ale różnica maleje z miesiąca na miesiąc.

Brytyjski dziennik przypomina, że ożywienie na rynku pojawiło się pomimo tego, że wciąż rośnie bezrobocie, a banki udzielają mniej więcej o połowę mniej kredytów niż przed rokiem. Ale kupujących do powrotu na rynek skusiły obniżki cen i rekordowo niskie stopy procentowe.

Przepytani przez DT ekonomiści nie są jednak pewni tego, czy będzie to stały trend. Wielu z nich spodziewa się, że w 2010 roku ceny będą spadać, bo obecny wzrost jest napędzany m.in. za sprawą niskiej podaży - tak uważa m.in. Seema Shah z Capital Economics. - Naszym zdaniem koniec korekty jest daleki - podkreśla.

Z kolei Ray Boulger z firmy doradczej John Charcol wskazuje, że obecny wzorst pojawił się pomimo niekorzystnych warunków ekonomicznych. Jego zdaniem ceny w tym roku urosną w sumie o 7,5 proc., a w przyszłym o kolejnych 5-6 proc.

Źródło: money.pl

Ceny nieruchomości na Wyspach idą w górę

Pomimo tego, że od kwietnia ceny poszły w górę o 6 proc., eksperci różnią się w prognozach.

Jak podkreśla Daily Telegraph wszystkie kluczowe dla rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii indeksy we wrześniu znów rosły. Ceny zbliżają się do poziomu sprzed roku.

Z kolei z danych Halifax - który udziela pożyczek hipotecznych -wynika, że we wrześniu ceny poszły w górę o 1,6 proc. Średnia cena domu sięgnęła poziomu 166 tys. funtów. To wciąż o 4,8 proc. mniej niż przed rokiem. Ale różnica maleje z miesiąca na miesiąc.

Brytyjski dziennik przypomina, że ożywienie na rynku pojawiło się pomimo tego, że wciąż rośnie bezrobocie, a banki udzielają mniej więcej o połowę mniej kredytów niż przed rokiem. Ale kupujących do powrotu na rynek skusiły obniżki cen i rekordowo niskie stopy procentowe.

Przepytani przez DT ekonomiści nie są jednak pewni tego, czy będzie to stały trend. Wielu z nich spodziewa się, że w 2010 roku ceny będą spadać, bo obecny wzrost jest napędzany m.in. za sprawą niskiej podaży - tak uważa m.in. Seema Shah z Capital Economics. - Naszym zdaniem koniec korekty jest daleki - podkreśla.

Z kolei Ray Boulger z firmy doradczej John Charcol wskazuje, że obecny wzorst pojawił się pomimo niekorzystnych warunków ekonomicznych. Jego zdaniem ceny w tym roku urosną w sumie o 7,5 proc., a w przyszłym o kolejnych 5-6 proc.

Źródło: money.pl

Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Mimo globalnego kryzysu gospodarczego, sektor budowlany na Białorusi rozwija się w szybkim tempie.
Jak wynika z analizy przygotowanej przez firmę konsultingową PMR w czasie, gdy wartość wykonanych robót budowlanych znacznie spada na Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie oraz większości krajów świata, Białoruś wciąż odnotowuje imponujący wzrost.

- W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2009 r. wartość wykonanych robót budowlanych i montażowych na Białorusi wzrosła o 25,3 proc. do 6,9 bln rubli białoruskich - czytamy w analizie. To około 2,4 mld dolarów.

W tym samym czasie w Kazachstanie rynek skurczył się o 8 proc., w Rosji o 20 proc., zaś Ukraina zanotowała dramatyczny spadek o ponad 55 proc.. Powód? W tych trzech krajach rozwój sektora budowlanego wspierany był w znacznym stopniu przez kapitał zagraniczny, głównie w postaci kredytów.

- W chwili, gdy te źródła finansowania wyschły z powodu globalnego kryzysu
finansowego, aktywność w branży budowlanej osłabła i wiele projektów budowlanych
zostało wstrzymanych lub przesuniętych w czasie\ -
tłumaczy autor opracowania.

Na Białorusi większość inwestycji finansowanych jest z budżetu centralnego, więc ich realizacja jest kontynuowana. Dodatkowo rynek nieruchomości u naszego wschodniego sąsiada nie jest tak rozwinięty jak w innych krajach WNP, przez co nie wystąpiły na nim zjawiska obserwowane w Rosji czy na Ukrainie, takie jak bańka cenowa, chaotyczna zabudowa miast, przeinwestowanie i przegrzanie rynku.

To jest kraj dla odważnych inwestorów

Białoruś wciąż daleka jest od bycia krajem o dużej łatwości prowadzenia biznesu i by
osiągnąć w tym kraju sukces w biznesie należy nauczyć się działać w jego specyficznym
otoczeniu biznesowym.

Jest to jednak obecnie dobre miejsce do inwestycji dla firm, które nie
obawiają się podwyższonego ryzyka, a szczególnie dla tych, które posiadają już doświadczenie w prowadzeniu działalności na innych trudnych rynkach, np. w pozostałych krajach WNP.

Warto zwrócić przy tym uwagę na fakt, że według najnowszego raportu Doing Business
2009 sporządzonego przez World Bank, Białoruś stała się bardziej przyjaznym miejscem do
prowadzenia biznesu niż Rosja czy Ukraina.

Białoruskie władze aktywnie wspierają rozwój sektora budowlanego w celu
podtrzymania wzrostu całej gospodarki i poziomu zatrudnienia, a także z zamiarem poprawy
standardu życia mieszkańców. - W tym właśnie celu szczególną troską objęte jest budownictwo mieszkaniowe, w wyniku czego całkowita powierzchnia mieszkań oddanych do użytku na Białorusi w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku wzrosła o 17.1 proc. do 1,9 mln mkw. - czytamy w raporcie.

W tym samym czasie Rosja i Kazachstan odnotowały niewielki, kilkuprocentowy wzrost, natomiast na Ukrainie powierzchnia nowych mieszkań spadła aż o jedną trzecią.

BIAŁORUŚ STAWIA NA LIBERALIZACJĘ
Robert Obetkon, starszy analityk rynku budowlanego, www.constructionrussia.com, www.ceeconstruction.com

Na Białorusi bardziej zdecydowane działania mające na celu liberalizację gospodarki
podjęte zostały dopiero w 2008 i na początku 2009 r., stąd też napływ inwestycji zagranicznych jest spodziewany właśnie teraz.

Kilka miesięcy temu dokonano uproszczenia przepisów związanych z prowadzeniem inwestycji budowlanych oraz przeprowadzaniem przetargów, a od początku roku obowiązuje nowy Kodeks Ziemski.

W planach są dalsze działania: łącznie w 2009 r. Białoruś zamierza wprowadzić 52 reformy nakierowane na liberalizację gospodarki.

Planowane jest ulepszenie prawa podatkowego, antymonopolowego i regulacji celnych,
a także procedur związanych z obrotem nieruchomościami oraz wielu procedur technicznych i administracyjnych.
Rząd zamierza również uprościć procedury związane z certyfikacją oraz te związane z projektowaniem, budową i oddawaniem do użytku budynków.
Czynnikiem zaś,
który już obecnie ułatwia wejście na rynek białoruski i prowadzenie na nim działalności jest
wejście do tego kraju dużych zagranicznych banków, a także widoczna poprawa w zakresie
wsparcia biznesu ze strony doradców, audytorów i kancelarii prawnych.

Wszystkie te kroki i działania w połączeniu z ogromnym potencjałem Białorusi i możliwościami oferowanymi przez ten rynek zwracają uwagę rosnącej grupy zagranicznych
firm, które zaczynają eksportować do Białorusi materiały i maszyny budowlane, przejmują

lokalne spółki budowlane, a nawet zakładają nowe firmy deweloperskie i budowlane.
Firmy, które już są obecne na tym rynku bądź ogłosiły zamiar wejścia nań to m.in.: Pol-Aqua, Mostostal Export i Polnord z Polski, niemiecki Henkel Bautechnik, amerykańskie Hudson Capital i Caterpillar, brytyjskie David Samuel Properties i Zomex Investment, irańskie Kayson i Mobina Group, belgijskie Euro Immo Star, Electrawinds i AOI, a także wiele firm z Rosji, Turcji, Finlandii, Szwecji, Szwajcarii, Czech i innych krajów.

Artykuł ten oparty jest na raporcie „Construction sector in Belarus
2009 - Development forecasts for 2009-2011" wydanym przez PMR Publications
w czerwcu 2009 roku.



(MM)
Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Mimo globalnego kryzysu gospodarczego, sektor budowlany na Białorusi rozwija się w szybkim tempie.
Jak wynika z analizy przygotowanej przez firmę konsultingową PMR w czasie, gdy wartość wykonanych robót budowlanych znacznie spada na Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie oraz większości krajów świata, Białoruś wciąż odnotowuje imponujący wzrost.

- W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2009 r. wartość wykonanych robót budowlanych i montażowych na Białorusi wzrosła o 25,3 proc. do 6,9 bln rubli białoruskich - czytamy w analizie. To około 2,4 mld dolarów.

W tym samym czasie w Kazachstanie rynek skurczył się o 8 proc., w Rosji o 20 proc., zaś Ukraina zanotowała dramatyczny spadek o ponad 55 proc.. Powód? W tych trzech krajach rozwój sektora budowlanego wspierany był w znacznym stopniu przez kapitał zagraniczny, głównie w postaci kredytów.

- W chwili, gdy te źródła finansowania wyschły z powodu globalnego kryzysu
finansowego, aktywność w branży budowlanej osłabła i wiele projektów budowlanych
zostało wstrzymanych lub przesuniętych w czasie\ -
tłumaczy autor opracowania.

Na Białorusi większość inwestycji finansowanych jest z budżetu centralnego, więc ich realizacja jest kontynuowana. Dodatkowo rynek nieruchomości u naszego wschodniego sąsiada nie jest tak rozwinięty jak w innych krajach WNP, przez co nie wystąpiły na nim zjawiska obserwowane w Rosji czy na Ukrainie, takie jak bańka cenowa, chaotyczna zabudowa miast, przeinwestowanie i przegrzanie rynku.

To jest kraj dla odważnych inwestorów

Białoruś wciąż daleka jest od bycia krajem o dużej łatwości prowadzenia biznesu i by
osiągnąć w tym kraju sukces w biznesie należy nauczyć się działać w jego specyficznym
otoczeniu biznesowym.

Jest to jednak obecnie dobre miejsce do inwestycji dla firm, które nie
obawiają się podwyższonego ryzyka, a szczególnie dla tych, które posiadają już doświadczenie w prowadzeniu działalności na innych trudnych rynkach, np. w pozostałych krajach WNP.

Warto zwrócić przy tym uwagę na fakt, że według najnowszego raportu Doing Business
2009 sporządzonego przez World Bank, Białoruś stała się bardziej przyjaznym miejscem do
prowadzenia biznesu niż Rosja czy Ukraina.

Białoruskie władze aktywnie wspierają rozwój sektora budowlanego w celu
podtrzymania wzrostu całej gospodarki i poziomu zatrudnienia, a także z zamiarem poprawy
standardu życia mieszkańców. - W tym właśnie celu szczególną troską objęte jest budownictwo mieszkaniowe, w wyniku czego całkowita powierzchnia mieszkań oddanych do użytku na Białorusi w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku wzrosła o 17.1 proc. do 1,9 mln mkw. - czytamy w raporcie.

W tym samym czasie Rosja i Kazachstan odnotowały niewielki, kilkuprocentowy wzrost, natomiast na Ukrainie powierzchnia nowych mieszkań spadła aż o jedną trzecią.

BIAŁORUŚ STAWIA NA LIBERALIZACJĘ
Robert Obetkon, starszy analityk rynku budowlanego, www.constructionrussia.com, www.ceeconstruction.com

Na Białorusi bardziej zdecydowane działania mające na celu liberalizację gospodarki
podjęte zostały dopiero w 2008 i na początku 2009 r., stąd też napływ inwestycji zagranicznych jest spodziewany właśnie teraz.

Kilka miesięcy temu dokonano uproszczenia przepisów związanych z prowadzeniem inwestycji budowlanych oraz przeprowadzaniem przetargów, a od początku roku obowiązuje nowy Kodeks Ziemski.

W planach są dalsze działania: łącznie w 2009 r. Białoruś zamierza wprowadzić 52 reformy nakierowane na liberalizację gospodarki.

Planowane jest ulepszenie prawa podatkowego, antymonopolowego i regulacji celnych,
a także procedur związanych z obrotem nieruchomościami oraz wielu procedur technicznych i administracyjnych.
Rząd zamierza również uprościć procedury związane z certyfikacją oraz te związane z projektowaniem, budową i oddawaniem do użytku budynków.
Czynnikiem zaś,
który już obecnie ułatwia wejście na rynek białoruski i prowadzenie na nim działalności jest
wejście do tego kraju dużych zagranicznych banków, a także widoczna poprawa w zakresie
wsparcia biznesu ze strony doradców, audytorów i kancelarii prawnych.

Wszystkie te kroki i działania w połączeniu z ogromnym potencjałem Białorusi i możliwościami oferowanymi przez ten rynek zwracają uwagę rosnącej grupy zagranicznych
firm, które zaczynają eksportować do Białorusi materiały i maszyny budowlane, przejmują

lokalne spółki budowlane, a nawet zakładają nowe firmy deweloperskie i budowlane.
Firmy, które już są obecne na tym rynku bądź ogłosiły zamiar wejścia nań to m.in.: Pol-Aqua, Mostostal Export i Polnord z Polski, niemiecki Henkel Bautechnik, amerykańskie Hudson Capital i Caterpillar, brytyjskie David Samuel Properties i Zomex Investment, irańskie Kayson i Mobina Group, belgijskie Euro Immo Star, Electrawinds i AOI, a także wiele firm z Rosji, Turcji, Finlandii, Szwecji, Szwajcarii, Czech i innych krajów.

Artykuł ten oparty jest na raporcie „Construction sector in Belarus
2009 - Development forecasts for 2009-2011" wydanym przez PMR Publications
w czerwcu 2009 roku.



(MM)
Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Tania ziemia przygniecie deweloperów

Na rynku spadły ceny nieruchomości, koszty budowy i ceny gruntów inwestycyjnych. Z danych opublikowanych w raporcie „Rynek nieruchomości gruntowych w Polsce” firmy Pro- Development wynika, że w porównaniu ze szczytem hossy nieruchomościowej, oferty sprzedaży gruntów są dziś niższe o 20- 30 proc. Ceny transakcyjne są jeszcze niższe, a transakcji niewiele. W ostatnich 3 latach przygotowano grunty pod 19 mln mkw. nowych powierzchni mieszkań, biur i obiektów handlowych. Zasoby gruntów mieszkaniowych wynoszą prawie 14 mln mkw., co pozwala na budowę 215 tys. mieszkań.
Taka ilość zaspokaja potrzeby na 7-8 lat. Jedynie giełdowi deweloperzy mają banki ziemi na 4,3 mln mkw. biur i mieszkań (to ponad 50 tys. mieszkań). Podaż dominuje we wszystkich segmentach rynku, nie wszędzie jednak taki sam jest spadek cen. Na sytuację wpływa też nasycenie: kiedy pojawiało się jednocześnie zbyt wiele projektów mieszkaniowych, łatwiej było negocjować i ceny gruntu także spadały. Przykładem takiego zjawiska jest Wilanów. W sektorze handlowym wysokiej podaży towarzyszy wysoki popyt. Jest taniej, ale spadki są niższe niż w sektorze mieszkaniowym. – Na krakowskim rynku ceny wywoławcze bywają nawet o 70 proc. niższe dla terenów z pozwoleniem na budowę, choć przed obniżkami cen miały jedynie warunki zabudowy. Natomiast w przypadku najlepszych gruntów handlowych ceny spadły najmniej. Rozpiętość obniżek wynosi 10-35 proc. – tłumaczy Daniel Puchalski, dyrektor Działu Gruntów Inwestycyjnych w Colliers International. Mowa o cenach ofertowych, ceny transakcji są niższe. – Pozornie wydawałoby się, że obniżki cen spowodują masowe zakupy. Ale czas kryzysu sprzyja tylko tym, którzy mają gotówkę lub linię kredytową – mówi D. Puchalski. Zdobycie finansowania dziś jest drogie. Banki potrafią oferować kredytowanie na poziomie WIBOR + 4 proc.
 

Problemy inwestorów Kiepska kondycja gospodarki i trudności z finansowaniem ograniczają popyt, a sytuacja deweloperów i inwestorów zależy od tego, kiedy nabywali grunty i jak je finansowali. Część kupowanych najdrożej musi być ujęta jako strata. – Dotyczy to takich gruntów, gdzie pomimo chęci realizacji projektu kosztem niższej marży nie udaje się zamknąć biznes planu – czyli koszty gruntu, budowy i sprzedaży są zbliżone do przychodów. Na projekt z niską marżą bądź bez niej bank nie da kredytu. Jeżeli grunt kosztował więcej niż kosztowałby dzisiaj, ale marża jest do zaakceptowania, to problem jest znacznie mniejszy – wyjaśnia Łukasz Madej, prezes ProDevelopment. Inwestorzy lub deweloperzy, którzy nabyli grunty drogo i korzystali z kredytu, muszą porozumieć się z bankiem, który chce uniknąć przejęcia gruntu i sprzedaży po niższej cenie. A tylko sprzedaż albo realizacja inwestycji umożliwiają odzyskanie pieniędzy. – Jeśli inwestor ma własne środki na zamianę zwykłego gruntu w przygotowaną inwestycję oraz środki na obsługę kredytu, to pozostaje mu liczyć, że wraz z odwilżą na rynku nieruchomości bank finansujący grunt sfinansuje także inwestycje. Jeśli inwestor lub deweloper nie ma środków na przygotowanie inwestycji, to ma poważny problem. Brak środków na podniesienie wartości gruntu, podatki i rosnące koszty kredytu wpływają na minimalną cenę, po której może sprzedać grunt. W takiej sytuacji część inwestorów może się wycofać – pozwolić upaść spółce celowej powołanej do projektu – pozostawiając problemy bankom – mówi Ł. Madej. Szczyt cenowy wiązał się z falą zakupów także przez wielu inwestorów zagranicznych z dużym udziałem kapitału irlandzkiego i hiszpańskiego. – O ile inwestorzy i deweloperzy nie mają np. parasola ochronnego w postaci większego holdingu, a ze sprzedaży gruntów nie pokryją roszczeń banków, mają nóż na gardle. Już są deweloperzy w stanie upadłości lub upadłości z ugodą, część szuka partnerów finansowych, inni wystawiają całe portfolio nieruchomości na sprzedaż. Ratując firmę, liczą się ze stratą – uważa D. Puchalski. Ale spadki cen przywracają rynek do normy. – Kiedy 30-40 proc. ceny inwestycji stanowiły koszty gruntu, to taka sytuacja była niezdrowa dla dewelopera i klienta. Sensowny wkład kosztów to 10-15 proc. i dzisiaj się taki osiąga. Na tym poziomie udziału inwestycje powinny być opłacalne na tle wartości ostatecznej projektu, a także możliwości uzyskania finansowania – dodaje.

Obiecująca przyszłość W najlepszej sytuacji są firmy z zapasem gotówki, jak np. Echo Investment, GTC czy Dom Development. Mogą poczekać na odrodzenie rynku, a kupując grunty, będą dyktować warunki. Według analityków Domu Inwestycyjnego BRE Banku, zapasy mieszkań wystarczą na dwa lata sprzedaży. Ceny nieruchomości za 1,5-2 lata wzrosną. Łukasz Madej uważa, że nawet szybciej. – Większe spadki w tym cyklu, to większe pole do podwyżek w kolejnym. Ceny mieszkań w latach 2006-08 wzrosły o ponad 200 proc., a przez ostatnie trzy kwartały spadły o 15-20 proc. Za 1-1,5 roku spadnie podaż i znów zacznie się kupowanie mieszkań na etapie dziury w ziemi. Wzrosty cen będą mniejsze, ponieważ już są gotowe do uruchomienia projekty z pozwoleniami, które tylko czekają na poprawę koniunktury – twierdzi. Widać już ostrożność u inwestorów. Deweloperzy unikają dużych gruntów, terenów z nieokreślonymi kosztami uzbrojenia, nie chcą projektów z maksymalną chłonnością (np. 10-kondygnacyjne bloki na peryferiach, ciasno poustawiane). Mogą kupować na własnych warunkach. Jeśli ich stać, bo dla wielu z nich już posiadane banki gruntów stały się kulą u nogi.

Autor: Wojciech Kwinta



js

Tania ziemia przygniecie deweloperów

Na rynku spadły ceny nieruchomości, koszty budowy i ceny gruntów inwestycyjnych. Z danych opublikowanych w raporcie „Rynek nieruchomości gruntowych w Polsce” firmy Pro- Development wynika, że w porównaniu ze szczytem hossy nieruchomościowej, oferty sprzedaży gruntów są dziś niższe o 20- 30 proc. Ceny transakcyjne są jeszcze niższe, a transakcji niewiele. W ostatnich 3 latach przygotowano grunty pod 19 mln mkw. nowych powierzchni mieszkań, biur i obiektów handlowych. Zasoby gruntów mieszkaniowych wynoszą prawie 14 mln mkw., co pozwala na budowę 215 tys. mieszkań.
Taka ilość zaspokaja potrzeby na 7-8 lat. Jedynie giełdowi deweloperzy mają banki ziemi na 4,3 mln mkw. biur i mieszkań (to ponad 50 tys. mieszkań). Podaż dominuje we wszystkich segmentach rynku, nie wszędzie jednak taki sam jest spadek cen. Na sytuację wpływa też nasycenie: kiedy pojawiało się jednocześnie zbyt wiele projektów mieszkaniowych, łatwiej było negocjować i ceny gruntu także spadały. Przykładem takiego zjawiska jest Wilanów. W sektorze handlowym wysokiej podaży towarzyszy wysoki popyt. Jest taniej, ale spadki są niższe niż w sektorze mieszkaniowym. – Na krakowskim rynku ceny wywoławcze bywają nawet o 70 proc. niższe dla terenów z pozwoleniem na budowę, choć przed obniżkami cen miały jedynie warunki zabudowy. Natomiast w przypadku najlepszych gruntów handlowych ceny spadły najmniej. Rozpiętość obniżek wynosi 10-35 proc. – tłumaczy Daniel Puchalski, dyrektor Działu Gruntów Inwestycyjnych w Colliers International. Mowa o cenach ofertowych, ceny transakcji są niższe. – Pozornie wydawałoby się, że obniżki cen spowodują masowe zakupy. Ale czas kryzysu sprzyja tylko tym, którzy mają gotówkę lub linię kredytową – mówi D. Puchalski. Zdobycie finansowania dziś jest drogie. Banki potrafią oferować kredytowanie na poziomie WIBOR + 4 proc.
 

Problemy inwestorów Kiepska kondycja gospodarki i trudności z finansowaniem ograniczają popyt, a sytuacja deweloperów i inwestorów zależy od tego, kiedy nabywali grunty i jak je finansowali. Część kupowanych najdrożej musi być ujęta jako strata. – Dotyczy to takich gruntów, gdzie pomimo chęci realizacji projektu kosztem niższej marży nie udaje się zamknąć biznes planu – czyli koszty gruntu, budowy i sprzedaży są zbliżone do przychodów. Na projekt z niską marżą bądź bez niej bank nie da kredytu. Jeżeli grunt kosztował więcej niż kosztowałby dzisiaj, ale marża jest do zaakceptowania, to problem jest znacznie mniejszy – wyjaśnia Łukasz Madej, prezes ProDevelopment. Inwestorzy lub deweloperzy, którzy nabyli grunty drogo i korzystali z kredytu, muszą porozumieć się z bankiem, który chce uniknąć przejęcia gruntu i sprzedaży po niższej cenie. A tylko sprzedaż albo realizacja inwestycji umożliwiają odzyskanie pieniędzy. – Jeśli inwestor ma własne środki na zamianę zwykłego gruntu w przygotowaną inwestycję oraz środki na obsługę kredytu, to pozostaje mu liczyć, że wraz z odwilżą na rynku nieruchomości bank finansujący grunt sfinansuje także inwestycje. Jeśli inwestor lub deweloper nie ma środków na przygotowanie inwestycji, to ma poważny problem. Brak środków na podniesienie wartości gruntu, podatki i rosnące koszty kredytu wpływają na minimalną cenę, po której może sprzedać grunt. W takiej sytuacji część inwestorów może się wycofać – pozwolić upaść spółce celowej powołanej do projektu – pozostawiając problemy bankom – mówi Ł. Madej. Szczyt cenowy wiązał się z falą zakupów także przez wielu inwestorów zagranicznych z dużym udziałem kapitału irlandzkiego i hiszpańskiego. – O ile inwestorzy i deweloperzy nie mają np. parasola ochronnego w postaci większego holdingu, a ze sprzedaży gruntów nie pokryją roszczeń banków, mają nóż na gardle. Już są deweloperzy w stanie upadłości lub upadłości z ugodą, część szuka partnerów finansowych, inni wystawiają całe portfolio nieruchomości na sprzedaż. Ratując firmę, liczą się ze stratą – uważa D. Puchalski. Ale spadki cen przywracają rynek do normy. – Kiedy 30-40 proc. ceny inwestycji stanowiły koszty gruntu, to taka sytuacja była niezdrowa dla dewelopera i klienta. Sensowny wkład kosztów to 10-15 proc. i dzisiaj się taki osiąga. Na tym poziomie udziału inwestycje powinny być opłacalne na tle wartości ostatecznej projektu, a także możliwości uzyskania finansowania – dodaje.

Obiecująca przyszłość W najlepszej sytuacji są firmy z zapasem gotówki, jak np. Echo Investment, GTC czy Dom Development. Mogą poczekać na odrodzenie rynku, a kupując grunty, będą dyktować warunki. Według analityków Domu Inwestycyjnego BRE Banku, zapasy mieszkań wystarczą na dwa lata sprzedaży. Ceny nieruchomości za 1,5-2 lata wzrosną. Łukasz Madej uważa, że nawet szybciej. – Większe spadki w tym cyklu, to większe pole do podwyżek w kolejnym. Ceny mieszkań w latach 2006-08 wzrosły o ponad 200 proc., a przez ostatnie trzy kwartały spadły o 15-20 proc. Za 1-1,5 roku spadnie podaż i znów zacznie się kupowanie mieszkań na etapie dziury w ziemi. Wzrosty cen będą mniejsze, ponieważ już są gotowe do uruchomienia projekty z pozwoleniami, które tylko czekają na poprawę koniunktury – twierdzi. Widać już ostrożność u inwestorów. Deweloperzy unikają dużych gruntów, terenów z nieokreślonymi kosztami uzbrojenia, nie chcą projektów z maksymalną chłonnością (np. 10-kondygnacyjne bloki na peryferiach, ciasno poustawiane). Mogą kupować na własnych warunkach. Jeśli ich stać, bo dla wielu z nich już posiadane banki gruntów stały się kulą u nogi.

Autor: Wojciech Kwinta



js

Nerwowy okres na rynku wynajmu mieszkań

Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Głównie za sprawą studentów, którzy rozpoczynają rok akademicki i szukają studenckiego lokum. Im bliżej inauguracji nowego roku akademickiego, tym mniejsza liczba atrakcyjnych ofert. Dodatkowo należy liczyć się ze wzrostem czynszów - wynajmujący wiedzą, że we wrześniu jest największy ruch na rynku i podnoszą czynsze, bo mają świadomość, że ich mieszkanie i tak zostanie z łatwością wynajęte.

Rynek wynajmu mieszkań

Wrzesień 2009

Dużo zależy oczywiście od lokalizacji - mieszkania oddalone od uczelni mogą skusić najemców większą powierzchnią (rozłożenie kosztów na większą liczbę osób) albo zdecydowanie niższą ceną w przypadku mniejszych lokali. Niektórzy wynajmujący usilnie utrzymują wysokie czynsze mieszkań zlokalizowanych na obrzeżach miast, przez co mają problemy z ich wynajęciem. Muszą mieć świadomość, że jeśli nie wynajmą mieszkania w gorącym okresie jesiennym, to później mogą mieć z tym spore trudności. Studenci to bowiem największa grupa najemców na rynku. I chociaż z powodu ograniczonej dostępności do kredytów zwiększył się w ostatnim czasie wśród najemców udział absolwentów i młodych rodzin, to nie odgrywają oni aż tak dużej roli po stronie popytowej.

Wrześniowy raport Wynajem.pl pokazuje nieznaczny wzrost średnich czynszów ofertowych w Krakowie i Poznaniu. We wrześniu średni koszt wynajęcia mkw. lokalu wyniósł odpowiednio 36 PLN i 34 PLN. W Warszawie i Trójmieście średni koszt najmu utrzymuje się na takim samym poziomie, co w sierpniu (odpowiednio 48 PLN i 38 PLN za metr kwadratowy). We Wrocławiu natomiast średni czynsz ofertowy wynosi 38 PLN, a więc tyle samo, co w lipcu i sierpniu.


Wynajem.pl

Warszawa

Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wyniosła w lipcu 48 PLN. Za wynajęcie 50-metrowego mieszkania musimy więc zapłacić średnio 2400 PLN, a więc o 100 PLN więcej niż w czerwcu. Warszawa charakteryzuje się stosunkowo wysokim udziałem drogich mieszkań, a więc o czynszu powyżej 4500 PLN. Równomiernie rozłożony jest udział lokali z pierwszych trzech przedziałów cenowych. W każdym z nich dostępnych jest około 20 proc. lokali mieszkalnych przeznaczonych na wynajem w stolicy.


Wynajem.pl

Kraków

Średni czynsz ofertowy 50-metrowego lokalu wyniósł we wrześniu 1800 PLN, co daje 36 PLN za mkw. W czerwcu średni koszt wynajęcia lokalu o takiej powierzchni był niższy o 100 PLN. Stolica Małopolski charakteryzuje się bardzo dużym udziałem mieszkań z pierwszego przedziału cenowego (<2000 PLN) - prawie 63 proc. wszystkich oferowanych mieszkań na krakowskim rynku wynajmu. Dwucyfrowy, choć zdecydowanie mniejszy, udział dotyczy także lokali o czynszu 2000-2500 PLN (ponad 17 proc.).


Wynajem.pl

Wrocław

We wrześniu średnia cena metra kwadratowego wyniosła 38 PLN, a więc tyle samo co w dwóch poprzednich miesiącach. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania średnio trzeba przeznaczyć 1900 PLN, a więc o 50 PLN więcej aniżeli w czerwcu. Największą część wrocławskiej oferty stanowią mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (prawie 41 proc.). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN. Stanowią one prawie 22,5 proc. wszystkich mieszkań przeznaczonych na wynajem.


Wynajem.pl

Poznań

Wynajęcie 50-metrowego mieszkania w Poznaniu we wrześniu średnio kosztowało 1700 PLN, co daje 34 PLN za mkw. lokalu. Jest to najniższy czynsz spośród wszystkich analizowanych miast. Od czerwca zaobserwowano jednak stopniowy wzrost czynszów. W czerwcu średni koszt wynajęcia mkw. mieszkania wyniósł 30 PLN. Z ofert zgromadzonych na portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Stanowią one 71 proc. całej oferty.


Wynajem.pl

Trójmiasto

Za wynajem 50-metrowego lokalu trzeba średnio zapłacić 1900 PLN, a więc tyle samo co we Wrocławiu. Najtaniej jest w Gdyni, a najdrożej w Sopocie. Tam też znajduje się najmniej mieszkań do wynajęcia. Najwięcej jest ich natomiast w Gdańsku. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (prawie 50 proc. ogółu mieszkań na wynajem).


Wynajem.pl

Na zmiany w funkcjonowaniu rynku mieszkaniowego w Polsce, w tym rynku wynajmu, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Własne mieszkanie wciąż jest dobrem luksusowym, a wynajęcie lokalu pochłania znaczą część wynagrodzenia. W przypadku większości studentów studiów dziennych koszty związane z zapewnieniem "własnego kąta" obciążają rodziców, którzy muszą przecież uregulować także wiele swoich zobowiązań.

Jest lepiej, niż w roku ubiegłym, kiedy czynsze osiągnęły najwyższą wartość. Średnia cena wynajmu mkw. mieszkania we wrześniu 2008 roku wynosiła w Warszawie - 51 PLN, w Krakowie - 38 PLN, we Wrocławiu - 43 PLN, w Poznaniu - 37 PLN, a w Trójmieście - 38 PLN. Dla wielu osób czynsze wciąż są bardzo wysokie. Zwłaszcza, że stawki wynagrodzeń i stypendiów są w znacznej części przypadków nieadekwatne do kosztów życia.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak

Analityk Rynku Nieruchomości

wynajem.pl

Nerwowy okres na rynku wynajmu mieszkań

Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Głównie za sprawą studentów, którzy rozpoczynają rok akademicki i szukają studenckiego lokum. Im bliżej inauguracji nowego roku akademickiego, tym mniejsza liczba atrakcyjnych ofert. Dodatkowo należy liczyć się ze wzrostem czynszów - wynajmujący wiedzą, że we wrześniu jest największy ruch na rynku i podnoszą czynsze, bo mają świadomość, że ich mieszkanie i tak zostanie z łatwością wynajęte.

Rynek wynajmu mieszkań

Wrzesień 2009

Dużo zależy oczywiście od lokalizacji - mieszkania oddalone od uczelni mogą skusić najemców większą powierzchnią (rozłożenie kosztów na większą liczbę osób) albo zdecydowanie niższą ceną w przypadku mniejszych lokali. Niektórzy wynajmujący usilnie utrzymują wysokie czynsze mieszkań zlokalizowanych na obrzeżach miast, przez co mają problemy z ich wynajęciem. Muszą mieć świadomość, że jeśli nie wynajmą mieszkania w gorącym okresie jesiennym, to później mogą mieć z tym spore trudności. Studenci to bowiem największa grupa najemców na rynku. I chociaż z powodu ograniczonej dostępności do kredytów zwiększył się w ostatnim czasie wśród najemców udział absolwentów i młodych rodzin, to nie odgrywają oni aż tak dużej roli po stronie popytowej.

Wrześniowy raport Wynajem.pl pokazuje nieznaczny wzrost średnich czynszów ofertowych w Krakowie i Poznaniu. We wrześniu średni koszt wynajęcia mkw. lokalu wyniósł odpowiednio 36 PLN i 34 PLN. W Warszawie i Trójmieście średni koszt najmu utrzymuje się na takim samym poziomie, co w sierpniu (odpowiednio 48 PLN i 38 PLN za metr kwadratowy). We Wrocławiu natomiast średni czynsz ofertowy wynosi 38 PLN, a więc tyle samo, co w lipcu i sierpniu.


Wynajem.pl

Warszawa

Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wyniosła w lipcu 48 PLN. Za wynajęcie 50-metrowego mieszkania musimy więc zapłacić średnio 2400 PLN, a więc o 100 PLN więcej niż w czerwcu. Warszawa charakteryzuje się stosunkowo wysokim udziałem drogich mieszkań, a więc o czynszu powyżej 4500 PLN. Równomiernie rozłożony jest udział lokali z pierwszych trzech przedziałów cenowych. W każdym z nich dostępnych jest około 20 proc. lokali mieszkalnych przeznaczonych na wynajem w stolicy.


Wynajem.pl

Kraków

Średni czynsz ofertowy 50-metrowego lokalu wyniósł we wrześniu 1800 PLN, co daje 36 PLN za mkw. W czerwcu średni koszt wynajęcia lokalu o takiej powierzchni był niższy o 100 PLN. Stolica Małopolski charakteryzuje się bardzo dużym udziałem mieszkań z pierwszego przedziału cenowego (<2000 PLN) - prawie 63 proc. wszystkich oferowanych mieszkań na krakowskim rynku wynajmu. Dwucyfrowy, choć zdecydowanie mniejszy, udział dotyczy także lokali o czynszu 2000-2500 PLN (ponad 17 proc.).


Wynajem.pl

Wrocław

We wrześniu średnia cena metra kwadratowego wyniosła 38 PLN, a więc tyle samo co w dwóch poprzednich miesiącach. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania średnio trzeba przeznaczyć 1900 PLN, a więc o 50 PLN więcej aniżeli w czerwcu. Największą część wrocławskiej oferty stanowią mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (prawie 41 proc.). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN. Stanowią one prawie 22,5 proc. wszystkich mieszkań przeznaczonych na wynajem.


Wynajem.pl

Poznań

Wynajęcie 50-metrowego mieszkania w Poznaniu we wrześniu średnio kosztowało 1700 PLN, co daje 34 PLN za mkw. lokalu. Jest to najniższy czynsz spośród wszystkich analizowanych miast. Od czerwca zaobserwowano jednak stopniowy wzrost czynszów. W czerwcu średni koszt wynajęcia mkw. mieszkania wyniósł 30 PLN. Z ofert zgromadzonych na portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Stanowią one 71 proc. całej oferty.


Wynajem.pl

Trójmiasto

Za wynajem 50-metrowego lokalu trzeba średnio zapłacić 1900 PLN, a więc tyle samo co we Wrocławiu. Najtaniej jest w Gdyni, a najdrożej w Sopocie. Tam też znajduje się najmniej mieszkań do wynajęcia. Najwięcej jest ich natomiast w Gdańsku. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (prawie 50 proc. ogółu mieszkań na wynajem).


Wynajem.pl

Na zmiany w funkcjonowaniu rynku mieszkaniowego w Polsce, w tym rynku wynajmu, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Własne mieszkanie wciąż jest dobrem luksusowym, a wynajęcie lokalu pochłania znaczą część wynagrodzenia. W przypadku większości studentów studiów dziennych koszty związane z zapewnieniem "własnego kąta" obciążają rodziców, którzy muszą przecież uregulować także wiele swoich zobowiązań.

Jest lepiej, niż w roku ubiegłym, kiedy czynsze osiągnęły najwyższą wartość. Średnia cena wynajmu mkw. mieszkania we wrześniu 2008 roku wynosiła w Warszawie - 51 PLN, w Krakowie - 38 PLN, we Wrocławiu - 43 PLN, w Poznaniu - 37 PLN, a w Trójmieście - 38 PLN. Dla wielu osób czynsze wciąż są bardzo wysokie. Zwłaszcza, że stawki wynagrodzeń i stypendiów są w znacznej części przypadków nieadekwatne do kosztów życia.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak

Analityk Rynku Nieruchomości

wynajem.pl

MF: Sześciomiesięczna ochrona podatnika

W pierwszym półroczu 2009 r. do urzędów skarbowych wpłynęło ponad 200 tysięcy wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym, a inwestorzy otrzymali 484 mln zł - poinformował wczoraj w Sejmie wiceminister finansów Maciej Grabowski.

Dodał, że w całym ubiegłym roku inwestorzy złożyli prawie pół miliona wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym i otrzymali ponad 1,5 mld zł. Średnio na pieniądze z urzędu skarbowego trzeba czekać ok. 4,3 miesiąca. "Ze względu na cykl budowlany w drugiej połowie roku wniosków jest więcej" - zaznaczył Grabowski.

Wiceminister wziął udział w posiedzeniu połączonych komisji: finansów publicznych i infrastruktury, które pracowały nad zaproponowaną przez sejmową Komisję "Przyjazne Państwo" zmianą w ustawie o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. Ma ona na celu wprowadzenie 60-dniowego terminu zwrotu.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22 proc. stawką podatku VAT a 7 proc. stawką.

Według autorów projektu nowelizacji skrócenie terminu do 60 dni ujednolici go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"Analogia do zwrotu VAT jest nietrafna (...) Tu nie mamy do czynienia z podatkiem. Jeżeli mówilibyśmy o zwrocie VAT, to bylibyśmy w sprzeczności z dyrektywą unijną" - wyjaśniał stanowisko resortu wiceminister Grabowski (rząd jeszcze nie przyjął stanowiska - PAP). Dodał, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

"Termin sześciomiesięczny jest bezpieczny dla finansów publicznych i chroni podatnika, gdyż nie jest nadmiernie długi" - powiedział Grabowski. Według niego skrócenie terminu do 60 dni może spowodować jednorazowy ubytek dochodów budżetu w wysokości ok. 300 mln zł.

Poseł Mirosław Sekuła z komisji "Przyjazne Państwo" przyznał, że skrócenie terminu sprawi kłopoty urzędom skarbowym, gdyż spowoduje konieczność "skrócenie kolejki wniosków czekających na rozpatrzenie". "Pieniądze zwracane inwestorom są od razu reinwestowane. Skrócenie terminu zwrotu przyspieszy obieg pieniądza w budownictwie mieszkaniowym" - zauważył.

Komisja przerwała prace nad nowelizację. Ma je wznowić po przyjęciu przez rząd oficjalnego stanowiska w sprawie.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

MF: Sześciomiesięczna ochrona podatnika

W pierwszym półroczu 2009 r. do urzędów skarbowych wpłynęło ponad 200 tysięcy wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym, a inwestorzy otrzymali 484 mln zł - poinformował wczoraj w Sejmie wiceminister finansów Maciej Grabowski.

Dodał, że w całym ubiegłym roku inwestorzy złożyli prawie pół miliona wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym i otrzymali ponad 1,5 mld zł. Średnio na pieniądze z urzędu skarbowego trzeba czekać ok. 4,3 miesiąca. "Ze względu na cykl budowlany w drugiej połowie roku wniosków jest więcej" - zaznaczył Grabowski.

Wiceminister wziął udział w posiedzeniu połączonych komisji: finansów publicznych i infrastruktury, które pracowały nad zaproponowaną przez sejmową Komisję "Przyjazne Państwo" zmianą w ustawie o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. Ma ona na celu wprowadzenie 60-dniowego terminu zwrotu.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22 proc. stawką podatku VAT a 7 proc. stawką.

Według autorów projektu nowelizacji skrócenie terminu do 60 dni ujednolici go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"Analogia do zwrotu VAT jest nietrafna (...) Tu nie mamy do czynienia z podatkiem. Jeżeli mówilibyśmy o zwrocie VAT, to bylibyśmy w sprzeczności z dyrektywą unijną" - wyjaśniał stanowisko resortu wiceminister Grabowski (rząd jeszcze nie przyjął stanowiska - PAP). Dodał, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

"Termin sześciomiesięczny jest bezpieczny dla finansów publicznych i chroni podatnika, gdyż nie jest nadmiernie długi" - powiedział Grabowski. Według niego skrócenie terminu do 60 dni może spowodować jednorazowy ubytek dochodów budżetu w wysokości ok. 300 mln zł.

Poseł Mirosław Sekuła z komisji "Przyjazne Państwo" przyznał, że skrócenie terminu sprawi kłopoty urzędom skarbowym, gdyż spowoduje konieczność "skrócenie kolejki wniosków czekających na rozpatrzenie". "Pieniądze zwracane inwestorom są od razu reinwestowane. Skrócenie terminu zwrotu przyspieszy obieg pieniądza w budownictwie mieszkaniowym" - zauważył.

Komisja przerwała prace nad nowelizację. Ma je wznowić po przyjęciu przez rząd oficjalnego stanowiska w sprawie.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Rodzina na Swoim: Dużo więcej możliwości

Nareszcie pozytywna, długo oczekiwana wiadomość. Wojewoda małopolski ustalił nowy, wyższy wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia metra kwadratowego w budynkach mieszkalnych. Decyzja ta jest pomyślna przede wszystkim dla osób ubiegających się o dopłatę do kredytu mieszkaniowego w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim".

Od 1 października dla Krakowa wskaźnik ten wynosi 4668 zł, a dla województwa małopolskiego z wyłączeniem Krakowa - 3479 zł.

Więcej możliwości dla potencjalnych kredytobiorców

Wyższy wskaźnik zmienia limity cenowe dla rządowego programu "Rodzina na swoim". Obecnie - w przypadku Krakowa - wynosił będzie on 6055 zł za metr, co otwiera szersze możliwości przed osobami zainteresowanymi zakupem mieszkania. Przypomnijmy, że program "Rodzina na swoim" został wprowadzony na mocy ustawy z 8 września 2006 roku o finansowym wspieraniu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Zgodnie z nią Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) z pieniędzy budżetowych przekazuje dopłaty do oprocentowania kredytów mieszkania, stanowiące równowartość 50 proc. odsetek naliczonych od podstawy naliczenia dopłaty według stopy referencyjnej (stanowiącej podstawę ustalenia wysokości dopłat), obowiązującej w dniu naliczania dopłaty.

Kredyt preferencyjny mogą uzyskać małżonkowie, osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno dziecko (małoletnie, bez względu na jego wiek, na które pobierany jest zasiłek pielęgnacyjny lub dziecko do ukończenia przez nie 25. roku życia, uczące się w szkołach). Jeżeli w ocenie instytucji udzielającej kredytów preferencyjnych docelowy kredytobiorca (oboje małżonków lub osoba samotnie wychowująca dziecko) nie posiada zdolności kredytowej, umowa o kredyt preferencyjny może być zawarta również przez inne osoby, które z docelowym kredytobiorcą są spokrewnione lub spowinowacone, a mianowicie przez zstępnych, wstępnych, rodzeństwo, ojczyma, macochę lub teściów docelowego kredytobiorcy.

Podstawę naliczenia dopłaty stanowi pozostająca do spłaty kwota kredytu preferencyjnego w przypadku, gdy powierzchnia dla lokalu mieszkalnego nie przekracza 50 mkw., a dla domu jednorodzinnego - 70 mkw., jako podstawę przyjmuje się całość zadłużenia pozostającego do spłaty, w przypadku gdy powierzchnia lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego przekracza odpowiednio 50 mkw. i 70 mkw., jako podstawę naliczenia dopłat przyjmuje się część zadłużenia pozostającego do spłaty stanowiącego iloczyn równowartości tego zadłużenia i wskaźnika równego ilorazowi 50 mkw. (dla lokali) i 70 mkw. (dla domu) oraz powierzchni użytkowej finansowanego lokalu/domu jednorodzinnego. Powierzchnia użytkowa kredytowanego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego nie może przekraczać odpowiednio 75 mkw. i 140 mkw.

Dlaczego wskaźnik jest taki ważny?

Cena zakupu lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, cena zakupu spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, wkład budowlany, koszt budowy domu jednorodzinnego, koszt nadbudowy, przebudowy lub rozbudowy budynku mieszkalnego lub koszt adaptacji budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu na cele mieszkalne, na który został udzielony kredyt preferencyjny, nie może przekraczać kwoty stanowiącej iloczyn powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego i średniego wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych.

- Wyniki analizy ilościowo- wartościowej kredytów preferencyjnych udzielonych w I półroczu 2009 r. wskazują, że ten mechanizm wspomagania zakupu mieszkań spotkał się z pozytywnym odbiorem rynku - stwierdza Tytus Misiak, prezes Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań. - Przy czym należy zauważyć, że o ile większość kredytów udzielonych została na zakup mieszkań poza dużymi aglomeracjami, to jednak w dużych miastach liczba jednostek udzielonych kredytów wzrosła ponadczterokrotnie. Około 19 proc. kredytów udzielonych w dużych miastach przypada na Warszawę, dzięki najkorzystniejszym parametrom dostępu do programu "Rodzina na swoim".

Jeśli w Krakowie rodzina mogła do niedawna ubiegać się o kredyt preferencyjny przy cenie 1 m. kw. mieszkania na poziomie ok. 5 300 zł., to w Warszawie wskaźnik ten kształtował się na poziomie... 7 200 zł. Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań wraz z Małopolskim Związkiem Pracodawców już wielokrotnie postulowało konieczność ujednolicenia parametrów dostępu do kredytów preferencyjnych w skali kraju, gdyż aktualnie stosowane metody nie tylko nie mają uzasadnienia merytorycznego, ale - przede wszystkim - są wadliwe społecznie.

Ustalony poprzednio wskaźnik dla Krakowa powodował, że wielu potencjalnych kredytobiorców nie mogło skorzystać z programu "Rodzina na swoim" (fakt ten ilustruje załączona tabela). - Z aktualnych danych GUS wynika, że przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów bardzo się ustabilizowała (różnica kosztów odtworzenia metra kwadratowego między pierwszym a drugim kwartałem tego roku wyniosła zaledwie 0,8 proc.) - informuje Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. - Dane urzędu statystycznego pochodzą przede wszystkim od samych deweloperów, którzy co kwartał wypełniają formularze statystyczne dla GUS-u i przekazują informacje o kosztach poniesionych przy budowie mieszkań.

Na podstawie tych danych wojewoda ustala wysokość wskaźnika. Z tego względu tak ważne jest rzetelne wypełnianie formularzy. Podczas spotkań przedsiębiorców budowlanych z wojewodą deweloperzy sami przyznali, że w poprzednich latach wypełniali je niezbyt dokładnie. Ponieważ przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów utrzymywała się na podobnym poziomie, wojewoda, ustalając nowy wskaźnik, oparł się o dane z drugiego kwartału 2009 roku.

Janusz Michalczak

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl

Rodzina na Swoim: Dużo więcej możliwości

Nareszcie pozytywna, długo oczekiwana wiadomość. Wojewoda małopolski ustalił nowy, wyższy wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia metra kwadratowego w budynkach mieszkalnych. Decyzja ta jest pomyślna przede wszystkim dla osób ubiegających się o dopłatę do kredytu mieszkaniowego w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim".

Od 1 października dla Krakowa wskaźnik ten wynosi 4668 zł, a dla województwa małopolskiego z wyłączeniem Krakowa - 3479 zł.

Więcej możliwości dla potencjalnych kredytobiorców

Wyższy wskaźnik zmienia limity cenowe dla rządowego programu "Rodzina na swoim". Obecnie - w przypadku Krakowa - wynosił będzie on 6055 zł za metr, co otwiera szersze możliwości przed osobami zainteresowanymi zakupem mieszkania. Przypomnijmy, że program "Rodzina na swoim" został wprowadzony na mocy ustawy z 8 września 2006 roku o finansowym wspieraniu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Zgodnie z nią Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) z pieniędzy budżetowych przekazuje dopłaty do oprocentowania kredytów mieszkania, stanowiące równowartość 50 proc. odsetek naliczonych od podstawy naliczenia dopłaty według stopy referencyjnej (stanowiącej podstawę ustalenia wysokości dopłat), obowiązującej w dniu naliczania dopłaty.

Kredyt preferencyjny mogą uzyskać małżonkowie, osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno dziecko (małoletnie, bez względu na jego wiek, na które pobierany jest zasiłek pielęgnacyjny lub dziecko do ukończenia przez nie 25. roku życia, uczące się w szkołach). Jeżeli w ocenie instytucji udzielającej kredytów preferencyjnych docelowy kredytobiorca (oboje małżonków lub osoba samotnie wychowująca dziecko) nie posiada zdolności kredytowej, umowa o kredyt preferencyjny może być zawarta również przez inne osoby, które z docelowym kredytobiorcą są spokrewnione lub spowinowacone, a mianowicie przez zstępnych, wstępnych, rodzeństwo, ojczyma, macochę lub teściów docelowego kredytobiorcy.

Podstawę naliczenia dopłaty stanowi pozostająca do spłaty kwota kredytu preferencyjnego w przypadku, gdy powierzchnia dla lokalu mieszkalnego nie przekracza 50 mkw., a dla domu jednorodzinnego - 70 mkw., jako podstawę przyjmuje się całość zadłużenia pozostającego do spłaty, w przypadku gdy powierzchnia lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego przekracza odpowiednio 50 mkw. i 70 mkw., jako podstawę naliczenia dopłat przyjmuje się część zadłużenia pozostającego do spłaty stanowiącego iloczyn równowartości tego zadłużenia i wskaźnika równego ilorazowi 50 mkw. (dla lokali) i 70 mkw. (dla domu) oraz powierzchni użytkowej finansowanego lokalu/domu jednorodzinnego. Powierzchnia użytkowa kredytowanego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego nie może przekraczać odpowiednio 75 mkw. i 140 mkw.

Dlaczego wskaźnik jest taki ważny?

Cena zakupu lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, cena zakupu spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, wkład budowlany, koszt budowy domu jednorodzinnego, koszt nadbudowy, przebudowy lub rozbudowy budynku mieszkalnego lub koszt adaptacji budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu na cele mieszkalne, na który został udzielony kredyt preferencyjny, nie może przekraczać kwoty stanowiącej iloczyn powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego i średniego wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych.

- Wyniki analizy ilościowo- wartościowej kredytów preferencyjnych udzielonych w I półroczu 2009 r. wskazują, że ten mechanizm wspomagania zakupu mieszkań spotkał się z pozytywnym odbiorem rynku - stwierdza Tytus Misiak, prezes Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań. - Przy czym należy zauważyć, że o ile większość kredytów udzielonych została na zakup mieszkań poza dużymi aglomeracjami, to jednak w dużych miastach liczba jednostek udzielonych kredytów wzrosła ponadczterokrotnie. Około 19 proc. kredytów udzielonych w dużych miastach przypada na Warszawę, dzięki najkorzystniejszym parametrom dostępu do programu "Rodzina na swoim".

Jeśli w Krakowie rodzina mogła do niedawna ubiegać się o kredyt preferencyjny przy cenie 1 m. kw. mieszkania na poziomie ok. 5 300 zł., to w Warszawie wskaźnik ten kształtował się na poziomie... 7 200 zł. Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań wraz z Małopolskim Związkiem Pracodawców już wielokrotnie postulowało konieczność ujednolicenia parametrów dostępu do kredytów preferencyjnych w skali kraju, gdyż aktualnie stosowane metody nie tylko nie mają uzasadnienia merytorycznego, ale - przede wszystkim - są wadliwe społecznie.

Ustalony poprzednio wskaźnik dla Krakowa powodował, że wielu potencjalnych kredytobiorców nie mogło skorzystać z programu "Rodzina na swoim" (fakt ten ilustruje załączona tabela). - Z aktualnych danych GUS wynika, że przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów bardzo się ustabilizowała (różnica kosztów odtworzenia metra kwadratowego między pierwszym a drugim kwartałem tego roku wyniosła zaledwie 0,8 proc.) - informuje Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. - Dane urzędu statystycznego pochodzą przede wszystkim od samych deweloperów, którzy co kwartał wypełniają formularze statystyczne dla GUS-u i przekazują informacje o kosztach poniesionych przy budowie mieszkań.

Na podstawie tych danych wojewoda ustala wysokość wskaźnika. Z tego względu tak ważne jest rzetelne wypełnianie formularzy. Podczas spotkań przedsiębiorców budowlanych z wojewodą deweloperzy sami przyznali, że w poprzednich latach wypełniali je niezbyt dokładnie. Ponieważ przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów utrzymywała się na podobnym poziomie, wojewoda, ustalając nowy wskaźnik, oparł się o dane z drugiego kwartału 2009 roku.

Janusz Michalczak

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl

Działka jeść nie woła

Obecnie, podobnie jak na rynku mieszkań, na rynku działek budowlanych dominują spadki cen. Sięgają one nawet 35 proc. Rosnąca liczba osób mających trudności z obsługą kredytów także pogarsza sytuację, do czego przyczynia się również rynek pracy. Eksperci uważają, że w najbliższym czasie ceny działek budowlanych nie powinny gwałtownie rosnąć.

Działką budowlaną jest teren zazwyczaj nowo wytyczony lub taki, który powstał po wyburzeniu budynku/ów. Przeznaczony jest on na zabudowę różnego rodzaju (od domów jednorodzinnych, po bloki mieszkalne, domy handlowe lub hipermarkety). Działkę budowlaną nabywa osoba prywatna, deweloper (zwykle nabywa kompleks działek pod zabudowę jedno- i wielorodzinną), firma prywatna lub miasto albo gmina w zależności od przeznaczenia działki.

W zakresie cen nieruchomości widoczne jest przesilenie i to zarówno w państwach rozwiniętych, jak i tych rozwijających się. Od 21 miesięcy bez przerwy utrzymuje się spadek cen na rynku wtórnym w Stanach Zjednoczonych - ceny domów są najniższe od 2002 r. Maj był siódmym miesiącem z rzędu z dwucyfrową dynamiką, spadek sięgnął 16,8 proc. w skali roku.

Na rynku wciąż jednak pojawiają się świetne okazje do zakupu nieruchomości o wysokiej jakości w długim okresie, tych jednak wciąż jest zbyt mało w porównaniu z liczbą inwestorów poszukujących okazji. Niemała część nieruchomości tych gorszej jakości jest wciąż w dużym stopniu niesprzedawalna, co szybko się nie zmieni.

Ziemia jest mniej podatna na głębokie spadki jej ceny. Dobrze jest to widoczne zwłaszcza w segmencie małoobszarowych działek (budownictwo jednorodzinne). Właściciele gruntu tego rodzaju są mniej skłonni do większej obniżki cen. Strona podażowa takich gruntów spadnie w najbliższym czasie, z prawdopodobieństwem mniejszej liczby transakcji do czasu wzrostu cen.

W temacie wielkoobszarowych działek budowlanych podaż może rosnąć, ponieważ deweloperzy w wielu przypadkach znajdują się w niekorzystnej sytuacji. Jest to powiązane również ze spadkiem liczby planowanych do rozpoczęcia nowych inwestycji budowlanych.

Kryzys wpłynął na zakończenie można powiedzieć hossy na rynku działek budowlanych z okresu letniego 2008 r.

Średnia cena 1 mkw. działki budowlanej w I kw. 2009 r. była równa 252,8 zł (dane bazy AMRON). Jest to wielkość niższa o 4,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału i o 10,4 proc. wyższa do cen w analogicznym okresie 2008 r.

Średnie ceny gruntów budowlanych w okolicach dużych miast, poza stolicą, spadły do 100-200 zł za mkw. Podwarszawskie miejscowości - działki w czasie hossy bardzo zyskiwały na wartości, teraz tam właśnie są największe przeceny. Działki budowlane o powierzchni do 5 tys. mkw. w takich miastach, jak Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań są droższe o kilka punktów procentowych w porównaniu z pierwszym kwartałem 2009 r. Są także droższe niż przed rokiem. Aby wykluczyć wpływ sezonowego ożywienia, tendencja ta musi utrzymać się przez najbliższe 3-4 miesiące.

Najwyższe ceny gruntów budowlanych są Warszawie - za 1 ar w II kw. 2009 r. trzeba było zapłacić średnio 93 tys. zł. Dla porównania z IV kw. 2008 r. cena ta jest o blisko 30 proc. niższa. Jest to następstwo znacząco mniejszego popytu realnego.

Kolejny region, gdzie notuje się najwyższe ceny, to Trójmiasto: 55 tys. zł/ar, Poznań 52 tys. zł/ar, Wrocław 49 tys. zł/ar, Kraków 46 tys. zł/ar, Łódź 30 tys. zł/ar, Katowice 30 tys. zł/ar i Szczecin 25 tys. zł/ar.


Źródło: Dział Badań i Analiz Emmerson S.A. /Kurier Finansowy

W porównaniu z IV kw. 2008 r. w I kw. 2009 r. średnie ceny działek budowlanych (powierzchnia do 5000 mkw.) nie spadały już, wciąż jednak były niższe w porównaniu do I kw. 2008 r. W II kw. 2009 r., w dużych miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu ceny wzrosły niewiele. Efektem jest to, że są na - średnio ujmując - równym lub wyższym poziomie w porównaniu z II kw. 2008 r.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Minimalne ceny działek budowlanych do 5000 mkw. w Warszawie przed rokiem wynosiły około 180 zł, obecnie pojawiły się propozycje tańsze o 60 zł niż przed rokiem - po 120 zł. Podobna sytuacja ma miejsce z działkami najdroższymi - w tym segmencie w II kw. 2008 r. ceny wynosiły 3800 zł za mkw., teraz jest to 3280 zł.

Coraz więcej jest ofert w ostatnim kwartale z przedziału cenowego od 250 do 500 zł - stanowią 20 proc. ogłoszeń, w I kw. było to 10 proc. (wg Expandera).

W Krakowie ceny działek minimalne i maksymalne są wciąż na poziomach porównywalnych z I kw. 2009 r. Widocznej zmianie uległa struktura oferty w porównaniu z II kw. 2008 r. Więcej jest działek w cenie do 100 zł za mkw.: obecnie 12,6 proc. w porównaniu z 5,4 proc przed rokiem. W ub. r. w przedziale cenowym od 200 do 300 zł mieściła się największa część oferty - było to 37 proc., aktualnie odsetek ten spadł znacząco do 26 proc. Wzrósł udział działek w cenie od 300 do 500 zł z 9,6 proc. do 16 proc.

Wrocław: w ciągu roku średnia cena mkw. działki budowlanej wzrosła o 11,5 proc. Działki w cenach od 100 do 200 zł dominowały w II kw. 2008 r. (44 proc.) oraz w I kw. 2009 r. (52 proc.). W II kw. br. udział tej grupy zmniejszył się do 37 proc., ale nadal można najłatwiej kupić działkę w zbliżonej cenie. Liczba działek w cenie od 200 do 300 zł za mkw. zwiększyła się z 24 do 31 proc.

Poznań: można było znaleźć działki tańsze niż przed rokiem, chociaż średnia cena wzrosła o 8,8 proc. Nieznacznie wzrósł także ich udział w ofercie do 15,6 proc. z 11,5 proc. w ubiegłym roku (II kw.). W miejscowościach podwarszawskich średnie ceny działek obniżyły się w znacznie większym stopniu w porównaniu do Warszawy. Średnio zmiana wyniosła 14 proc., a spadki w niektórych przypadkach wynosiły nawet 20- 35 proc. (Łomianki, Babice Stare, Legionowo).

Liczba działek budowlanych wystawionych do sprzedaży w województwie mazowieckim, pomiędzy styczniem a czerwcem bieżącego roku, wzrosła o 65 proc. Należące do najdroższych grunty w Kobierzycach pod Wrocławiem staniały w ostatnim roku średnio o 28 proc. Ceny są stosunkowo stabilne w okolicach Krakowa (wyjątkowo w Michałowicach ceny spadły o około 13 proc.) W Wielkopolsce najbardziej staniały działki w Murowanej Goślinie i Obornikach.

Specyfika Warszawy

W prawobrzeżnej jej części znajduje się najwięcej ofert sprzedaży gruntów budowlanych w stolicy Polski - ponad 65 proc. ofert. Najwięcej jest działek zlokalizowanych w dzielnicach Białołęka i Wawer.

Większość gruntów przeznaczonych do sprzedaży położonych w lewobrzeżnej części miasta jest w Wilanowie. Powierzchnia typowej działki to 5-10 arów (ponad 30 proc. całej oferty rynku).

Na terenie prawobrzeżnej części stolicy średnia cena wynosi 78 tys. zł/ar. Najwyższe ceny występują po lewobrzeżnej stronie Warszawy - średnia wycena gruntu jest tam na poziomie 123 tys. zł/ar.

Można stwierdzić, że średnie ceny gruntów w Warszawie spadają w dość szybkim tempie, co wynika z porównania ze sobą poszczególnych miesięcy II kw. 2009 r.

Osoby mniej majętne poszukują już jakiś czas działek w podwarszawskich miejscowościach, co wynika z wysokich cen gruntów budowlanych w stolicy. Ceny za ar mogą być nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższe.

Istnieją znaczne różnice w cenach w zależności od położenia w stosunku do Wisły. Największą popularnością cieszą się grunty położone w okolicach Brwinowa, Nadarzyna, Piaseczna, Łomianek, Grodziska Mazowieckiego i Konstancina-Jeziornej. Ceny są zacznie niższe w prawobrzeżnej części aglomeracji warszawskiej powiatów legionowskiego, wołomińskiego, mińskiego i otwockiego. Najatrakcyjniejszymi ofertami sprzedaży działek budowlanych są te w miejscowościach: Jabłonna, Halinów, Radzymin, Marki, Kobyłka oraz Ząbki.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Trzy lata temu w 2006 r. w Warszawie na działkę pod budowę domu jednorodzinnego potrzeba było minimum 50 zł za mkw. (najatrakcyjniejsze poniżej 1,5 tys. zł za mkw.). W kolejnym roku mieliśmy bardzo dynamiczny wzrost cen, duży popyt, a podaż mała. Ceny najtańszych działek wzrosły do 300 zł, a najlepszych do 3,5 tys. zł za mkw.

Podobne zjawiska, pytanie czy zdroworozsądkowe, w tym czasie wystąpiły w innych miastach: w Gdańsku, Krakowie, we Wrocławiu i w Poznaniu. Mieszkania m.in. dzięki działaniom (lewarowaniu) banków stały się drogie i wielu podjęło decyzję o samodzielnej budowie domu.

Działki osiągnęły rekordy cenowe w drugiej połowie 2007 r., po części zbiegło się to ze szczytem indeksów na Giełdzie Papierów Wartościowych w Polsce i na giełdach światowych.

Od tego momentu, podobnie jak na giełdach, ceny spadały, a na tak drogie działki nie było już tylu chętnych.

Według serwisu Szybko.pl i firmy brokerskiej Expander w niektórych podwarszawskich miejscowościach można kupić działkę budowlaną nawet o jedną trzecią taniej niż przed rokiem. Pod koniec wiosny, w czerwcu, w województwie mazowieckim dostępnych było aż o 65 proc. więcej ofert sprzedaży dziełek budowlanych niż w styczniu tego samego roku - tak znacząco wzrosła podaż.

Na przykład oferty działek do 5 tys. mkw. w Babicach Starych, Łomiankach i Legionowie potaniały średnio o 20-35 proc.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Ceny działek budowlanych w samych miastach są stabilne, podczas gdy ceny w okolicach dużych miast spadają. Miasta mają ograniczoną, czasami bardzo ograniczoną podaż działek nadających się pod inwestycje, a kiedy się już pojawiają, to są niekiedy bardzo drogie. Istotne są spadki cen gruntów w miejscowościach satelickich. Jeszcze do niedawna w podwarszawskich lokalizacjach ceny działek były wysokie na tyle, że opłacało się kupować gotowy już dom niż samą działkę, na której planowano budowę według własnego projektu.

Ciekawym zjawiskiem jest to, że największym zainteresowaniem nie cieszą się działki najtańsze, tylko grunty czasami drogie, ale z pełnym dostępem do mediów. Jeśli grunt jest częściowo zalesiony, to zainteresowanie działką wzrasta jeszcze bardziej, a co za tym idzie jego cena wzrasta.

Obecne podejście banków do kredytowania nieruchomości jest powszechnie znane - nie zmieniło się w ostatnim okresie. Dopóki ta sytuacja trwać będzie, ceny działek nadal mogą utrzymywać się na podobnych poziomach, z drobnymi korektami. Możliwe są oczywiście wzrosty cen na jakimś obszarze, co wynika z ograniczonej podaży.

Na podstawie doświadczeń z innych krajów można przypuszczać, że w przyszłości ceny gruntów rolnych w okolicach miast pójdą ostro w górę, podrożeją. Ziemią zaczynają się interesować fundusze inwestycyjne - to świadczy o możliwych do realizacji scenariuszach.

Podsumowując drugi kwartał 2009 roku można powiedzieć, że ceny działek budowlanych, podobnie jak ceny innych nieruchomości utrzymywały się w trendzie spadkowym.

Najbardziej popularne kraje, regiony pod względem inwestowania w nieruchomości.


Źródło: Cushman & Wakefield, KTI, RCA i Property Data /Kurier Finansowy

Czym jest działka budowlana

Ustawa Prawo budowlane nie definiuje w sposób bezpośredni pojęcia "działka budowlana". Użyte zostają pojęcia "teren budowy" czy "nieruchomość przeznaczona na cele budowlane".

Zgodnie z art.3 pkt 10 "teren budowlany" jest to przestrzeń, w której prowadzone są roboty budowlane wraz z przestrzenią zajmowaną przez urządzenia zaplecza budowy. Za działkę budowlaną w potocznym znaczeniu przyjęło się traktować teren, na którym osoba posiadająca do niego tytuł własności może bez większych problemów postawić nieruchomość. Nie jest to jednak definicja jednoznacznie przesądzająca.

Szersze ujęcie pewnych pojęć pojawiających się w ustawie Prawo budowlane znalazło się w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z 14 grudnia 1994 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (j.t. Dz.U. z 1999 r. Nr 15, poz. 140 z późn. zm.). Zgodnie z § 3 cyt. rozporządzenia działka budowlana stanowi wydzieloną część terenu, która jest przeznaczona pod zabudowę, na której znajdują się już budynki lub dla której wydano decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.

Bogdan Sadecki

 

 

Źródło: interia.pl

Działka jeść nie woła

Obecnie, podobnie jak na rynku mieszkań, na rynku działek budowlanych dominują spadki cen. Sięgają one nawet 35 proc. Rosnąca liczba osób mających trudności z obsługą kredytów także pogarsza sytuację, do czego przyczynia się również rynek pracy. Eksperci uważają, że w najbliższym czasie ceny działek budowlanych nie powinny gwałtownie rosnąć.

Działką budowlaną jest teren zazwyczaj nowo wytyczony lub taki, który powstał po wyburzeniu budynku/ów. Przeznaczony jest on na zabudowę różnego rodzaju (od domów jednorodzinnych, po bloki mieszkalne, domy handlowe lub hipermarkety). Działkę budowlaną nabywa osoba prywatna, deweloper (zwykle nabywa kompleks działek pod zabudowę jedno- i wielorodzinną), firma prywatna lub miasto albo gmina w zależności od przeznaczenia działki.

W zakresie cen nieruchomości widoczne jest przesilenie i to zarówno w państwach rozwiniętych, jak i tych rozwijających się. Od 21 miesięcy bez przerwy utrzymuje się spadek cen na rynku wtórnym w Stanach Zjednoczonych - ceny domów są najniższe od 2002 r. Maj był siódmym miesiącem z rzędu z dwucyfrową dynamiką, spadek sięgnął 16,8 proc. w skali roku.

Na rynku wciąż jednak pojawiają się świetne okazje do zakupu nieruchomości o wysokiej jakości w długim okresie, tych jednak wciąż jest zbyt mało w porównaniu z liczbą inwestorów poszukujących okazji. Niemała część nieruchomości tych gorszej jakości jest wciąż w dużym stopniu niesprzedawalna, co szybko się nie zmieni.

Ziemia jest mniej podatna na głębokie spadki jej ceny. Dobrze jest to widoczne zwłaszcza w segmencie małoobszarowych działek (budownictwo jednorodzinne). Właściciele gruntu tego rodzaju są mniej skłonni do większej obniżki cen. Strona podażowa takich gruntów spadnie w najbliższym czasie, z prawdopodobieństwem mniejszej liczby transakcji do czasu wzrostu cen.

W temacie wielkoobszarowych działek budowlanych podaż może rosnąć, ponieważ deweloperzy w wielu przypadkach znajdują się w niekorzystnej sytuacji. Jest to powiązane również ze spadkiem liczby planowanych do rozpoczęcia nowych inwestycji budowlanych.

Kryzys wpłynął na zakończenie można powiedzieć hossy na rynku działek budowlanych z okresu letniego 2008 r.

Średnia cena 1 mkw. działki budowlanej w I kw. 2009 r. była równa 252,8 zł (dane bazy AMRON). Jest to wielkość niższa o 4,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału i o 10,4 proc. wyższa do cen w analogicznym okresie 2008 r.

Średnie ceny gruntów budowlanych w okolicach dużych miast, poza stolicą, spadły do 100-200 zł za mkw. Podwarszawskie miejscowości - działki w czasie hossy bardzo zyskiwały na wartości, teraz tam właśnie są największe przeceny. Działki budowlane o powierzchni do 5 tys. mkw. w takich miastach, jak Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań są droższe o kilka punktów procentowych w porównaniu z pierwszym kwartałem 2009 r. Są także droższe niż przed rokiem. Aby wykluczyć wpływ sezonowego ożywienia, tendencja ta musi utrzymać się przez najbliższe 3-4 miesiące.

Najwyższe ceny gruntów budowlanych są Warszawie - za 1 ar w II kw. 2009 r. trzeba było zapłacić średnio 93 tys. zł. Dla porównania z IV kw. 2008 r. cena ta jest o blisko 30 proc. niższa. Jest to następstwo znacząco mniejszego popytu realnego.

Kolejny region, gdzie notuje się najwyższe ceny, to Trójmiasto: 55 tys. zł/ar, Poznań 52 tys. zł/ar, Wrocław 49 tys. zł/ar, Kraków 46 tys. zł/ar, Łódź 30 tys. zł/ar, Katowice 30 tys. zł/ar i Szczecin 25 tys. zł/ar.


Źródło: Dział Badań i Analiz Emmerson S.A. /Kurier Finansowy

W porównaniu z IV kw. 2008 r. w I kw. 2009 r. średnie ceny działek budowlanych (powierzchnia do 5000 mkw.) nie spadały już, wciąż jednak były niższe w porównaniu do I kw. 2008 r. W II kw. 2009 r., w dużych miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu ceny wzrosły niewiele. Efektem jest to, że są na - średnio ujmując - równym lub wyższym poziomie w porównaniu z II kw. 2008 r.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Minimalne ceny działek budowlanych do 5000 mkw. w Warszawie przed rokiem wynosiły około 180 zł, obecnie pojawiły się propozycje tańsze o 60 zł niż przed rokiem - po 120 zł. Podobna sytuacja ma miejsce z działkami najdroższymi - w tym segmencie w II kw. 2008 r. ceny wynosiły 3800 zł za mkw., teraz jest to 3280 zł.

Coraz więcej jest ofert w ostatnim kwartale z przedziału cenowego od 250 do 500 zł - stanowią 20 proc. ogłoszeń, w I kw. było to 10 proc. (wg Expandera).

W Krakowie ceny działek minimalne i maksymalne są wciąż na poziomach porównywalnych z I kw. 2009 r. Widocznej zmianie uległa struktura oferty w porównaniu z II kw. 2008 r. Więcej jest działek w cenie do 100 zł za mkw.: obecnie 12,6 proc. w porównaniu z 5,4 proc przed rokiem. W ub. r. w przedziale cenowym od 200 do 300 zł mieściła się największa część oferty - było to 37 proc., aktualnie odsetek ten spadł znacząco do 26 proc. Wzrósł udział działek w cenie od 300 do 500 zł z 9,6 proc. do 16 proc.

Wrocław: w ciągu roku średnia cena mkw. działki budowlanej wzrosła o 11,5 proc. Działki w cenach od 100 do 200 zł dominowały w II kw. 2008 r. (44 proc.) oraz w I kw. 2009 r. (52 proc.). W II kw. br. udział tej grupy zmniejszył się do 37 proc., ale nadal można najłatwiej kupić działkę w zbliżonej cenie. Liczba działek w cenie od 200 do 300 zł za mkw. zwiększyła się z 24 do 31 proc.

Poznań: można było znaleźć działki tańsze niż przed rokiem, chociaż średnia cena wzrosła o 8,8 proc. Nieznacznie wzrósł także ich udział w ofercie do 15,6 proc. z 11,5 proc. w ubiegłym roku (II kw.). W miejscowościach podwarszawskich średnie ceny działek obniżyły się w znacznie większym stopniu w porównaniu do Warszawy. Średnio zmiana wyniosła 14 proc., a spadki w niektórych przypadkach wynosiły nawet 20- 35 proc. (Łomianki, Babice Stare, Legionowo).

Liczba działek budowlanych wystawionych do sprzedaży w województwie mazowieckim, pomiędzy styczniem a czerwcem bieżącego roku, wzrosła o 65 proc. Należące do najdroższych grunty w Kobierzycach pod Wrocławiem staniały w ostatnim roku średnio o 28 proc. Ceny są stosunkowo stabilne w okolicach Krakowa (wyjątkowo w Michałowicach ceny spadły o około 13 proc.) W Wielkopolsce najbardziej staniały działki w Murowanej Goślinie i Obornikach.

Specyfika Warszawy

W prawobrzeżnej jej części znajduje się najwięcej ofert sprzedaży gruntów budowlanych w stolicy Polski - ponad 65 proc. ofert. Najwięcej jest działek zlokalizowanych w dzielnicach Białołęka i Wawer.

Większość gruntów przeznaczonych do sprzedaży położonych w lewobrzeżnej części miasta jest w Wilanowie. Powierzchnia typowej działki to 5-10 arów (ponad 30 proc. całej oferty rynku).

Na terenie prawobrzeżnej części stolicy średnia cena wynosi 78 tys. zł/ar. Najwyższe ceny występują po lewobrzeżnej stronie Warszawy - średnia wycena gruntu jest tam na poziomie 123 tys. zł/ar.

Można stwierdzić, że średnie ceny gruntów w Warszawie spadają w dość szybkim tempie, co wynika z porównania ze sobą poszczególnych miesięcy II kw. 2009 r.

Osoby mniej majętne poszukują już jakiś czas działek w podwarszawskich miejscowościach, co wynika z wysokich cen gruntów budowlanych w stolicy. Ceny za ar mogą być nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższe.

Istnieją znaczne różnice w cenach w zależności od położenia w stosunku do Wisły. Największą popularnością cieszą się grunty położone w okolicach Brwinowa, Nadarzyna, Piaseczna, Łomianek, Grodziska Mazowieckiego i Konstancina-Jeziornej. Ceny są zacznie niższe w prawobrzeżnej części aglomeracji warszawskiej powiatów legionowskiego, wołomińskiego, mińskiego i otwockiego. Najatrakcyjniejszymi ofertami sprzedaży działek budowlanych są te w miejscowościach: Jabłonna, Halinów, Radzymin, Marki, Kobyłka oraz Ząbki.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Trzy lata temu w 2006 r. w Warszawie na działkę pod budowę domu jednorodzinnego potrzeba było minimum 50 zł za mkw. (najatrakcyjniejsze poniżej 1,5 tys. zł za mkw.). W kolejnym roku mieliśmy bardzo dynamiczny wzrost cen, duży popyt, a podaż mała. Ceny najtańszych działek wzrosły do 300 zł, a najlepszych do 3,5 tys. zł za mkw.

Podobne zjawiska, pytanie czy zdroworozsądkowe, w tym czasie wystąpiły w innych miastach: w Gdańsku, Krakowie, we Wrocławiu i w Poznaniu. Mieszkania m.in. dzięki działaniom (lewarowaniu) banków stały się drogie i wielu podjęło decyzję o samodzielnej budowie domu.

Działki osiągnęły rekordy cenowe w drugiej połowie 2007 r., po części zbiegło się to ze szczytem indeksów na Giełdzie Papierów Wartościowych w Polsce i na giełdach światowych.

Od tego momentu, podobnie jak na giełdach, ceny spadały, a na tak drogie działki nie było już tylu chętnych.

Według serwisu Szybko.pl i firmy brokerskiej Expander w niektórych podwarszawskich miejscowościach można kupić działkę budowlaną nawet o jedną trzecią taniej niż przed rokiem. Pod koniec wiosny, w czerwcu, w województwie mazowieckim dostępnych było aż o 65 proc. więcej ofert sprzedaży dziełek budowlanych niż w styczniu tego samego roku - tak znacząco wzrosła podaż.

Na przykład oferty działek do 5 tys. mkw. w Babicach Starych, Łomiankach i Legionowie potaniały średnio o 20-35 proc.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Ceny działek budowlanych w samych miastach są stabilne, podczas gdy ceny w okolicach dużych miast spadają. Miasta mają ograniczoną, czasami bardzo ograniczoną podaż działek nadających się pod inwestycje, a kiedy się już pojawiają, to są niekiedy bardzo drogie. Istotne są spadki cen gruntów w miejscowościach satelickich. Jeszcze do niedawna w podwarszawskich lokalizacjach ceny działek były wysokie na tyle, że opłacało się kupować gotowy już dom niż samą działkę, na której planowano budowę według własnego projektu.

Ciekawym zjawiskiem jest to, że największym zainteresowaniem nie cieszą się działki najtańsze, tylko grunty czasami drogie, ale z pełnym dostępem do mediów. Jeśli grunt jest częściowo zalesiony, to zainteresowanie działką wzrasta jeszcze bardziej, a co za tym idzie jego cena wzrasta.

Obecne podejście banków do kredytowania nieruchomości jest powszechnie znane - nie zmieniło się w ostatnim okresie. Dopóki ta sytuacja trwać będzie, ceny działek nadal mogą utrzymywać się na podobnych poziomach, z drobnymi korektami. Możliwe są oczywiście wzrosty cen na jakimś obszarze, co wynika z ograniczonej podaży.

Na podstawie doświadczeń z innych krajów można przypuszczać, że w przyszłości ceny gruntów rolnych w okolicach miast pójdą ostro w górę, podrożeją. Ziemią zaczynają się interesować fundusze inwestycyjne - to świadczy o możliwych do realizacji scenariuszach.

Podsumowując drugi kwartał 2009 roku można powiedzieć, że ceny działek budowlanych, podobnie jak ceny innych nieruchomości utrzymywały się w trendzie spadkowym.

Najbardziej popularne kraje, regiony pod względem inwestowania w nieruchomości.


Źródło: Cushman & Wakefield, KTI, RCA i Property Data /Kurier Finansowy

Czym jest działka budowlana

Ustawa Prawo budowlane nie definiuje w sposób bezpośredni pojęcia "działka budowlana". Użyte zostają pojęcia "teren budowy" czy "nieruchomość przeznaczona na cele budowlane".

Zgodnie z art.3 pkt 10 "teren budowlany" jest to przestrzeń, w której prowadzone są roboty budowlane wraz z przestrzenią zajmowaną przez urządzenia zaplecza budowy. Za działkę budowlaną w potocznym znaczeniu przyjęło się traktować teren, na którym osoba posiadająca do niego tytuł własności może bez większych problemów postawić nieruchomość. Nie jest to jednak definicja jednoznacznie przesądzająca.

Szersze ujęcie pewnych pojęć pojawiających się w ustawie Prawo budowlane znalazło się w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z 14 grudnia 1994 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (j.t. Dz.U. z 1999 r. Nr 15, poz. 140 z późn. zm.). Zgodnie z § 3 cyt. rozporządzenia działka budowlana stanowi wydzieloną część terenu, która jest przeznaczona pod zabudowę, na której znajdują się już budynki lub dla której wydano decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.

Bogdan Sadecki

 

 

Źródło: interia.pl

Ukraińcy najczęściej kupują w Polsce materiały budowlane

Artykuły budowlane, części samochodowe i do maszyn rolniczych, sprzęt gospodarstwa domowego i RTV, a także wyroby mięsne - to te towary kupują najczęściej w Polsce Ukraińcy.

W II kwartale roku każdy podróżny z tego kraju zostawił w polskich sklepach średnio 671 zł - wynika z badania Urzędu Statystycznego w Rzeszowie.

Urząd Statystyczny w Rzeszowie we współpracy z Urzędem Statystycznym w Lublinie prowadzi od trzeciego kwartału 2008 r. badania ankietowe handlu w strefie przygranicznej na granicy polsko-ukraińskiej. Ma ono pokazać jakie procesy zachodzą na tych terenach w związku z ułatwieniami w tzw. małym ruchu granicznym - wyjaśnił PAP szef rzeszowskiego oddziału GUS Marek Cierpiał-Wolan.

1 lipca tego roku weszła w życie umowa między Polską a Ukrainą o małym ruchu przygranicznym. Daje ona obywatelom ukraińskim zamieszkałym w 30-kilometrowym pasie przygranicznym możliwość wyjazdu do Polski bez konieczności posiadania tzw. wizy Schengen.

W drugim kwartale 2009 r. badaniem zostało objętych 18,6 tys. osób przekraczających polsko-ukraińską granicę. Były to niemal wyłącznie osoby zamieszkałe na Ukrainie lub w Polsce. Obywatele innych państw przejeżdżający przez tą granicę stanowili tylko 1 proc. badanych.

Według Cierpiał-Wolana badania te pozwalają stwierdzić, że ruch graniczny i przewóz towarów mają ogromne znaczenie dla rozwoju gospodarczego terenów przygranicznych; wydatki na zakupy przygraniczne stanowią 16,6 proc. wartości całego polskiego eksportu na Ukrainę.

W pierwszym półroczu tego roku Ukraińcy na takie zakupy wydali prawie 863 mln zł; w samym tylko II kwartale 500 mln zł. Pieniądze trafiają przede wszystkim do przygranicznych placówek handlowych dając zatrudnienia i dochody mieszkańcom terenów nadgranicznych - podkreślił Cierpiał-Wolan.

Z badania wynika także, że i Polacy wyjeżdżają na Ukrainę głównie z powodu zakupów. Zaopatrują się tam przede wszystkim w dużo tańszą benzynę, alkohol i papierosy oraz wyroby cukiernicze. Cierpiał-Wolan zaznaczył jednak, że przywóz papierosów i alkoholu jest limitowany. Z Ukrainy można przywieźć bez opłat litr wódki i 2 paczki papierosów.

W sumie od kwietnia do czerwca Polacy zostawili w ukraińskich sklepach 100 mln zł, czyli średnio 148 zł na jedną osobę. Jak zaznaczył dyrektor rzeszowskiej placówki GUS, wartość zakupów naszych rodaków za wschodnią granicą szacowana jest na 12,5 proc. wartości importu do Polski z Ukrainy w tym okresie.

Najwięcej osób, objętych badaniem, przekraczało granicę kilka razy w tygodniu. Ponad 2/5 Polaków i 1/4 Ukraińców podróżowała zaś kilka razy w miesiącu. Ale tylko 1 proc. Ukraińców i 2,9 proc. naszych obywateli określiło swój pobyt jako turystyczny. Osoby, które przekraczały granicę, przeważnie mieszkają w miejscowościach położonych do 30 km od granicy. Najczęściej (w prawie 85 proc.) podróżowali oni samochodem.

 

 

Źródło: interia.pl

Ukraińcy najczęściej kupują w Polsce materiały budowlane

Artykuły budowlane, części samochodowe i do maszyn rolniczych, sprzęt gospodarstwa domowego i RTV, a także wyroby mięsne - to te towary kupują najczęściej w Polsce Ukraińcy.

W II kwartale roku każdy podróżny z tego kraju zostawił w polskich sklepach średnio 671 zł - wynika z badania Urzędu Statystycznego w Rzeszowie.

Urząd Statystyczny w Rzeszowie we współpracy z Urzędem Statystycznym w Lublinie prowadzi od trzeciego kwartału 2008 r. badania ankietowe handlu w strefie przygranicznej na granicy polsko-ukraińskiej. Ma ono pokazać jakie procesy zachodzą na tych terenach w związku z ułatwieniami w tzw. małym ruchu granicznym - wyjaśnił PAP szef rzeszowskiego oddziału GUS Marek Cierpiał-Wolan.

1 lipca tego roku weszła w życie umowa między Polską a Ukrainą o małym ruchu przygranicznym. Daje ona obywatelom ukraińskim zamieszkałym w 30-kilometrowym pasie przygranicznym możliwość wyjazdu do Polski bez konieczności posiadania tzw. wizy Schengen.

W drugim kwartale 2009 r. badaniem zostało objętych 18,6 tys. osób przekraczających polsko-ukraińską granicę. Były to niemal wyłącznie osoby zamieszkałe na Ukrainie lub w Polsce. Obywatele innych państw przejeżdżający przez tą granicę stanowili tylko 1 proc. badanych.

Według Cierpiał-Wolana badania te pozwalają stwierdzić, że ruch graniczny i przewóz towarów mają ogromne znaczenie dla rozwoju gospodarczego terenów przygranicznych; wydatki na zakupy przygraniczne stanowią 16,6 proc. wartości całego polskiego eksportu na Ukrainę.

W pierwszym półroczu tego roku Ukraińcy na takie zakupy wydali prawie 863 mln zł; w samym tylko II kwartale 500 mln zł. Pieniądze trafiają przede wszystkim do przygranicznych placówek handlowych dając zatrudnienia i dochody mieszkańcom terenów nadgranicznych - podkreślił Cierpiał-Wolan.

Z badania wynika także, że i Polacy wyjeżdżają na Ukrainę głównie z powodu zakupów. Zaopatrują się tam przede wszystkim w dużo tańszą benzynę, alkohol i papierosy oraz wyroby cukiernicze. Cierpiał-Wolan zaznaczył jednak, że przywóz papierosów i alkoholu jest limitowany. Z Ukrainy można przywieźć bez opłat litr wódki i 2 paczki papierosów.

W sumie od kwietnia do czerwca Polacy zostawili w ukraińskich sklepach 100 mln zł, czyli średnio 148 zł na jedną osobę. Jak zaznaczył dyrektor rzeszowskiej placówki GUS, wartość zakupów naszych rodaków za wschodnią granicą szacowana jest na 12,5 proc. wartości importu do Polski z Ukrainy w tym okresie.

Najwięcej osób, objętych badaniem, przekraczało granicę kilka razy w tygodniu. Ponad 2/5 Polaków i 1/4 Ukraińców podróżowała zaś kilka razy w miesiącu. Ale tylko 1 proc. Ukraińców i 2,9 proc. naszych obywateli określiło swój pobyt jako turystyczny. Osoby, które przekraczały granicę, przeważnie mieszkają w miejscowościach położonych do 30 km od granicy. Najczęściej (w prawie 85 proc.) podróżowali oni samochodem.

 

 

Źródło: interia.pl

OPG: Orco winne bankom 750 mln euro

Deweloper Orco Property Group, który działa głównie w Czechach i na rynkach Europy Środkowej, winny jest dwunastu bankom astronomiczną kwotę, 19 mld koron (750 mln euro) - podaje "Byznys Tyden.cz."
Największym wierzycielem jest brytyjski Royal Bank of Scotland, od którego spółka Orco pożyczyła 304,9 milionów euro.


Źródło: interia.pl

OPG: Orco winne bankom 750 mln euro

Deweloper Orco Property Group, który działa głównie w Czechach i na rynkach Europy Środkowej, winny jest dwunastu bankom astronomiczną kwotę, 19 mld koron (750 mln euro) - podaje "Byznys Tyden.cz."
Największym wierzycielem jest brytyjski Royal Bank of Scotland, od którego spółka Orco pożyczyła 304,9 milionów euro.


Źródło: interia.pl

Nowe czasy dla funduszy nieruchomości

Zbliżają się nowe lepsze czasy dla funduszy nieruchomości, szczególnie tych, które w najbliższym czasie będą chciały rozbudować własne portfele. W zgodnej opinii analityków najlepszym momentem wejścia na rynek jest faza tuż przed przełamaniem cyklu, co pozwala skorzystać na wzroście wartości nieruchomości następującym zawsze po fazie recesji. Fundusze nieruchomości to szansa dla tych, którzy nie posiadając znacznych środków finansowych oraz przy ograniczonym ryzyku chcą skorzystać ze wzrostów na rynku nieruchomości.
Polski rynek funduszy nieruchomości zaczął powstawać w 2004 r. Po fazie stagnacji w ostatnich dwóch latach, spowodowanej słabszą koniunkturą na rynku, nadchodzi czas ożywienia oraz większego zainteresowania tego rodzaju instrumentami inwestycyjnymi. Chociaż możliwość wyboru odpowiedniego funduszu na rynku jest wciąż niewielka, zaczynają pojawiać się ciekawe alternatywy.
 
Przykładem tego jest nowy fundusz nieruchomości Domu Maklerskiego New World Alternative Investment (NWAI), którego polityka inwestycyjna jest szczególnie interesująca wobec prognoz koniunktury rynkowej na najbliższe 4-5 lat. Oparta została bowiem nie tylko na zakupie nieruchomości (najbardziej płynnych, bo mieszkań średniej wielkości w najlepszych lokalizacjach), ale i aktywnym zarządzaniu posiadanymi aktywami poprzez wynajem lokali i reinwestycje tak uzyskanych środków. Jak zapewniają przedstawiciele NWAI, dzięki temu gwarancja stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału jest wyższa niż w przypadku inwestycji w inne obszary nieruchomości. Subskrypcja na udziały jest otwarta do 16 listopada 2009 r.
Źródło: Ciszewski Financial Communications ,   05.10.2009

Nowe czasy dla funduszy nieruchomości

Zbliżają się nowe lepsze czasy dla funduszy nieruchomości, szczególnie tych, które w najbliższym czasie będą chciały rozbudować własne portfele. W zgodnej opinii analityków najlepszym momentem wejścia na rynek jest faza tuż przed przełamaniem cyklu, co pozwala skorzystać na wzroście wartości nieruchomości następującym zawsze po fazie recesji. Fundusze nieruchomości to szansa dla tych, którzy nie posiadając znacznych środków finansowych oraz przy ograniczonym ryzyku chcą skorzystać ze wzrostów na rynku nieruchomości.
Polski rynek funduszy nieruchomości zaczął powstawać w 2004 r. Po fazie stagnacji w ostatnich dwóch latach, spowodowanej słabszą koniunkturą na rynku, nadchodzi czas ożywienia oraz większego zainteresowania tego rodzaju instrumentami inwestycyjnymi. Chociaż możliwość wyboru odpowiedniego funduszu na rynku jest wciąż niewielka, zaczynają pojawiać się ciekawe alternatywy.
 
Przykładem tego jest nowy fundusz nieruchomości Domu Maklerskiego New World Alternative Investment (NWAI), którego polityka inwestycyjna jest szczególnie interesująca wobec prognoz koniunktury rynkowej na najbliższe 4-5 lat. Oparta została bowiem nie tylko na zakupie nieruchomości (najbardziej płynnych, bo mieszkań średniej wielkości w najlepszych lokalizacjach), ale i aktywnym zarządzaniu posiadanymi aktywami poprzez wynajem lokali i reinwestycje tak uzyskanych środków. Jak zapewniają przedstawiciele NWAI, dzięki temu gwarancja stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału jest wyższa niż w przypadku inwestycji w inne obszary nieruchomości. Subskrypcja na udziały jest otwarta do 16 listopada 2009 r.
Źródło: Ciszewski Financial Communications ,   05.10.2009

Inżynier budownictwa sporządzi świadectwo

nżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej – podaje Ministerstwo Infrastruktury. Na mocy opublikowanej 30 września w Dzienniku Ustaw (nr 161 pod poz. 1279) ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o gospodarce nieruchomościami, inżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej.

Ustawa rozszerza krąg osób uprawnionych do sporządzania świadectw o inżynierów posiadających uprawnienia budowlane. Projekt nowelizacji dostosowuje polskie przepisy do prawa unijnego. Ma on na celu m.in. określenie sytuacji, w których powstaje obowiązek sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego i poszerza katalog osób, które będą mogły wystawiać taki dokument. Nowe regulacje będą miały pozytywny wpływ na rozwój budownictwa energooszczędnego i zwiększenie efektywności energetycznej budynków – czytamy na stronie Ministerstwa Infrastruktury.

Znowelizowana ustawa Prawo budowlane zakłada, że świadectwa energetyczne budynków i lokali będą mogły wystawiać osoby, które ukończyły studia magisterskie lub inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. Dla budynku oddawanego do użytkowania oraz dla budynku, lokalu mieszkalnego, a także części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową, dokonuje się oceny charakterystyki energetycznej w formie świadectwa charakterystyki energetycznej zawierającego określenie wielkości energii w kWh/m2/rok niezbędnej do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z użytkowaniem budynku, a także wskazanie możliwych do realizacji robót budowlanych, mogących poprawić pod względem opłacalności ich charakterystykę energetyczną. Świadectwo charakterystyki energetycznej ważne jest 10 lat. Ocena charakterystyki energetycznej jest konieczna m.in. w przypadku umów, na podstawie których następuje przeniesienie własności: budynku, lokalu mieszkalnego (z wyjątkiem przeniesienia własności lokalu na podstawie umowy zawartej między osobą, której przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu, a spółdzielnią mieszkaniową) lub będącej nieruchomością części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 2.10.2009,   05.10.2009

Inżynier budownictwa sporządzi świadectwo

nżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej – podaje Ministerstwo Infrastruktury. Na mocy opublikowanej 30 września w Dzienniku Ustaw (nr 161 pod poz. 1279) ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o gospodarce nieruchomościami, inżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej.

Ustawa rozszerza krąg osób uprawnionych do sporządzania świadectw o inżynierów posiadających uprawnienia budowlane. Projekt nowelizacji dostosowuje polskie przepisy do prawa unijnego. Ma on na celu m.in. określenie sytuacji, w których powstaje obowiązek sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego i poszerza katalog osób, które będą mogły wystawiać taki dokument. Nowe regulacje będą miały pozytywny wpływ na rozwój budownictwa energooszczędnego i zwiększenie efektywności energetycznej budynków – czytamy na stronie Ministerstwa Infrastruktury.

Znowelizowana ustawa Prawo budowlane zakłada, że świadectwa energetyczne budynków i lokali będą mogły wystawiać osoby, które ukończyły studia magisterskie lub inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. Dla budynku oddawanego do użytkowania oraz dla budynku, lokalu mieszkalnego, a także części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową, dokonuje się oceny charakterystyki energetycznej w formie świadectwa charakterystyki energetycznej zawierającego określenie wielkości energii w kWh/m2/rok niezbędnej do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z użytkowaniem budynku, a także wskazanie możliwych do realizacji robót budowlanych, mogących poprawić pod względem opłacalności ich charakterystykę energetyczną. Świadectwo charakterystyki energetycznej ważne jest 10 lat. Ocena charakterystyki energetycznej jest konieczna m.in. w przypadku umów, na podstawie których następuje przeniesienie własności: budynku, lokalu mieszkalnego (z wyjątkiem przeniesienia własności lokalu na podstawie umowy zawartej między osobą, której przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu, a spółdzielnią mieszkaniową) lub będącej nieruchomością części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 2.10.2009,   05.10.2009

Budynki mieszkalne: kiedy 7-proc. VAT

Budynki mieszkalne, które stanowią obiekty budownictwa mieszkaniowego, będą opodatkowane 7-proc. VAT – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”. Infrastruktura towarzysząca budownictwu nie korzysta z obniżonej stawki.
Sprzedaż towarów i usług jest opodatkowana podstawowym VAT, czyli według 22-proc. stawki – przypomina gazeta. Zasada ta odnosi się do wszystkich towarów i usług objętych opodatkowaniem VAT, gdy nie została obniżona stawka w ustawie o podatku od towarów i usług lub rozporządzeniach wykonawczych. Budynki mieszkalne korzystają z 7-proc. stawki, która wynika z ustawy o VAT. W przypadku tych budynków, które nie mogą być opodatkowane 7-proc. VAT na podstawie ustawy, należy zastosować obniżona stawkę na podstawie rozporządzenia wykonawczego – dodaje dziennik.

Na podstawie ustawy o podatku od towarów i usług 7-proc. stawkę podatku stosuje się do dostawy, budowy, remontu, modernizacji, termomodernizacji lub przebudowy obiektów budowlanych lub ich części zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Jednak nie tylko obiekty budownictwa objęte społecznym programem mieszkaniowym będą korzystały z obniżonej 7-proc. stawki VAT w ramach określonych limitów (do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym nie zalicza się budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 300 m kw. oraz lokali mieszkalnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 150 m kw.). Ograniczenia w postaci limitów nie będą miały zastosowania, gdyż na podstawie rozporządzenia wykonawczego stawkę obniżoną stosuje się do wszystkich obiektów budownictwa mieszkaniowego. Jak czytamy dalej, trzeba też pamiętać, że obniżony 7-proc. VAT dotyczy tylko sprzedaży budynków mieszkalnych. Infrastruktura towarzysząca budownictwu mieszkaniowemu będzie podlegała stawce podstawowej. Oznacza to, że różnego rodzaju sieci rozprowadzające, wraz z urządzeniami i obiektami i przyłączami do budynków mieszkalnych, urządzenia i ujęcia wody, sieci wodociągowe, kanalizacyjne cieplne itp. będą opodatkowane 22-proc. stawką.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 5.10.2009,   05.10.2009

Budynki mieszkalne: kiedy 7-proc. VAT

Budynki mieszkalne, które stanowią obiekty budownictwa mieszkaniowego, będą opodatkowane 7-proc. VAT – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”. Infrastruktura towarzysząca budownictwu nie korzysta z obniżonej stawki.
Sprzedaż towarów i usług jest opodatkowana podstawowym VAT, czyli według 22-proc. stawki – przypomina gazeta. Zasada ta odnosi się do wszystkich towarów i usług objętych opodatkowaniem VAT, gdy nie została obniżona stawka w ustawie o podatku od towarów i usług lub rozporządzeniach wykonawczych. Budynki mieszkalne korzystają z 7-proc. stawki, która wynika z ustawy o VAT. W przypadku tych budynków, które nie mogą być opodatkowane 7-proc. VAT na podstawie ustawy, należy zastosować obniżona stawkę na podstawie rozporządzenia wykonawczego – dodaje dziennik.

Na podstawie ustawy o podatku od towarów i usług 7-proc. stawkę podatku stosuje się do dostawy, budowy, remontu, modernizacji, termomodernizacji lub przebudowy obiektów budowlanych lub ich części zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Jednak nie tylko obiekty budownictwa objęte społecznym programem mieszkaniowym będą korzystały z obniżonej 7-proc. stawki VAT w ramach określonych limitów (do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym nie zalicza się budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 300 m kw. oraz lokali mieszkalnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 150 m kw.). Ograniczenia w postaci limitów nie będą miały zastosowania, gdyż na podstawie rozporządzenia wykonawczego stawkę obniżoną stosuje się do wszystkich obiektów budownictwa mieszkaniowego. Jak czytamy dalej, trzeba też pamiętać, że obniżony 7-proc. VAT dotyczy tylko sprzedaży budynków mieszkalnych. Infrastruktura towarzysząca budownictwu mieszkaniowemu będzie podlegała stawce podstawowej. Oznacza to, że różnego rodzaju sieci rozprowadzające, wraz z urządzeniami i obiektami i przyłączami do budynków mieszkalnych, urządzenia i ujęcia wody, sieci wodociągowe, kanalizacyjne cieplne itp. będą opodatkowane 22-proc. stawką.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 5.10.2009,   05.10.2009

Można zalegalizować samowolę budowlaną

Inwestorzy, którzy dopuścili się samowoli budowlanej na obszarach nieobjętych miejscowymi planami, mają możliwość ich zalegalizowania – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Chociaż właściciele nielegalnie wybudowanych domów na działkach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego mają możliwość ich zalegalizowania, to nadal muszą oni przedstawić decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu – czytamy. Jednak decyzja ta nie musi być ostateczna w dniu wszczęcia postępowania. Nie jest już zatem ważna data sporządzenia tej decyzji, a jedynie fakt jej posiadania przez inwestora. Ostatecznie przesądził to Trybunał Konstytucyjny, którego wyrok wszedł właśnie w życie.

Do tej pory z powodu wymogu, by decyzja o warunkach zabudowy była ostateczna w dniu wszczęcia postępowania, legalizacja takich samowoli była praktycznie niemożliwa – podkreśla dziennik. Nowe przepisy zrównują zatem sytuację inwestorów, którzy posiadają działki objęte miejscowymi planami zagospodarowania, i tych, których działki pozbawione są takich planów.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 6.10.2009,   06.10.2009

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies