Ze świata nieruchomości - strona 83

Posłowie chcą ulżyć spółdzielcom. Umorzą odsetki?

Kredytobiorcom, którzy przez 20 lat regularnie spłacają długoterminowe kredyty mieszkaniowe, po tym okresie będą umorzone odsetki wobec banków - zakłada poselski projekt nowelizacji ustawy z 1995 r. o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych.

 czwartek odbyło się pierwsze czytanie projektu na posiedzeniu sejmowych komisji: infrastruktury i finansów publicznych.

Obowiązująca od 1 stycznia 1996 r. ustawa dotyczy pomocy państwa w spłacie długoterminowych 40-60-letnich kredytów mieszkaniowych zaciągniętych przez spółdzielnie mieszkaniowe do 31 maja 1992 r., które później spłacali członkowie spółdzielni.

W latach 90. nastąpiła zmiana warunków kredytowania budownictwa, spowodowana urynkowieniem gospodarki. Wiele rodzin, które spłacały kredyty mieszkaniowe zostało dodatkowo obciążonych odsetkami naliczonymi przez banki.

 W rezultacie narosły one tak bardzo, że przekroczyły nawet kilkakrotnie koszty budowy. W ten sposób powstały nieściągalne długi, których wyegzekwowanie jest trudne.

Projektowane przepisy, nad którymi pracowali w czwartek posłowie mogą dotyczyć ok. 105 tys. rodzin. Z danych banku PKO BP - obsługuje on największy portfel takich kredytów - na koniec 2008 roku zadłużenie wynosiło ponad 8 mld 771 mln zł.

Jak wyjaśniał poseł sprawozdawca Tadeusz Kopeć z PO, jeden z przepisów zakłada umorzenie kredytobiorcom 50 proc. skapitalizowanych odsetek pod warunkiem, że przez 20 lat regularnie spłacali kredyt. Środki na pokrycie należności dla banków mają pochodzić z budżetu państwa.

Kopeć zaznaczył, że dla większości kredytobiorców ten 20-letni okres spłaty długu upływa w 2017 r. - Szacuje się, że na koniec 2017 roku umorzone zostanie ok. 95 proc. zadłużenia, co faktycznie będzie oznaczało finalizowanie przedmiotowej pomocy państwa - powiedział.

Wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński poparł projekt w imieniu rządu, ale zaznaczył, że jest przeciwny wprowadzeniu zmian zwiększających wydatki budżetu w 2010 roku i proponuje ich wprowadzenie w 2012 roku.

- Poselska inicjatywa wychodzi na przeciw oczekiwaniom społecznym. Proponowane zmiany mogłyby przyczynić się do wzrostu zainteresowania kredytobiorców dokonywaniem spłat zadłużenia na preferencyjnych warunkach - mówił Dziekoński. Dodał, że jednak należy spodziewać się wzrostu wydatków budżetowych na wykup skapitalizowanych odsetek.

Zdaniem Gabrieli Masłowskiej z PiS, problem kredytów starego portfela jest poważny, gdyż obciąża on budżet państwa kwotą kilkuset milionów złotych rocznie. Jednak zaproponowane przepisy nie rozwiązuję tej sprawy. Podkreśliła, że sankcjonuje on dotychczas stosowane przez banki praktyki naliczania odsetek.

- Nie ma żadnych przepisów, które by przyzwalały bankom na kapitalizację odsetek w sytuacji, kiedy należności są regularnie spłacane - mówiła. Dodała, że potwierdzają to ekspertyzy prawne, jak i wyroki Sądu Najwyższego.

Według opinii Biura Analiz Sejmowych, poselski projekt przewiduje udzielenie pomocy publicznej na rzecz niektórych kredytobiorców, dlatego powinien być notyfikowany w Komisji Europejskiej.

Projekt został odesłany do prac w specjalnie powołanej podkomisji.

 

money.pl

Ponad 825 mln zł za mienie zabużańskie

Ponad 825 mln zł wynosi wartość rekompensat za mienie zabużańskie wypłaconych do końca lipca 2009 roku - poinformował resort skarbu(na zdjęciu minister skarbu Aleksander Grad).

Do końca lipca ministerstwo przekazało do Banku Gospodarstwa Krajowego dane osób uprawnionych do wypłaty 19 tys. 444 odszkodowań.

W połowie października w MSP został uruchomiony System Informatycznych Rejestrów (SIR) obsługujący rejestry: centralny i wojewódzkie. Zadaniem systemu, działającego jednocześnie w MSP oraz wszystkich urzędach wojewódzkich, jest obsługa danych niezbędnych dla realizacji prawa do rekompensaty. SIR ma przyspieszyć tempo ich wypłat.

- W lipcu 2009 r. przekazano do BGK dane osób uprawnionych do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej, umożliwiające wypłatę w sierpniu bieżącego roku 1233 rekompensat - napisano w komunikacie resortu.

Komu przysługują odszkodowania za mienie pozostawione na wschodzie
Ustawa o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza granicami RP przyznaje uprawnionym osobom odszkodowania w wysokości 20 proc. wartości mienia.
Mienie zabużańskie to mienie pozostawione przez osoby przesiedlone w latach 1944-1952 z terenów należących przed II wojną światową do Polski.
Odszkodowania za mienie zabużańskie są wypłacane z Funduszu Rekompensacyjnego. Fundusz zasilają środki ze sprzedaży gruntów przez Agencję Nieruchomości Rolnych.

 

Źródło:money.pl

Ponad 825 mln zł za mienie zabużańskie

Ponad 825 mln zł wynosi wartość rekompensat za mienie zabużańskie wypłaconych do końca lipca 2009 roku - poinformował resort skarbu(na zdjęciu minister skarbu Aleksander Grad).

Do końca lipca ministerstwo przekazało do Banku Gospodarstwa Krajowego dane osób uprawnionych do wypłaty 19 tys. 444 odszkodowań.

W połowie października w MSP został uruchomiony System Informatycznych Rejestrów (SIR) obsługujący rejestry: centralny i wojewódzkie. Zadaniem systemu, działającego jednocześnie w MSP oraz wszystkich urzędach wojewódzkich, jest obsługa danych niezbędnych dla realizacji prawa do rekompensaty. SIR ma przyspieszyć tempo ich wypłat.

- W lipcu 2009 r. przekazano do BGK dane osób uprawnionych do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej, umożliwiające wypłatę w sierpniu bieżącego roku 1233 rekompensat - napisano w komunikacie resortu.

Komu przysługują odszkodowania za mienie pozostawione na wschodzie
Ustawa o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza granicami RP przyznaje uprawnionym osobom odszkodowania w wysokości 20 proc. wartości mienia.
Mienie zabużańskie to mienie pozostawione przez osoby przesiedlone w latach 1944-1952 z terenów należących przed II wojną światową do Polski.
Odszkodowania za mienie zabużańskie są wypłacane z Funduszu Rekompensacyjnego. Fundusz zasilają środki ze sprzedaży gruntów przez Agencję Nieruchomości Rolnych.

 

Źródło:money.pl

Najwęższy dom w Nowym Jorku kosztuje 8 mln zł

Dom uważany za najwęższy w Nowym Jorku dostępny jest tylko dla osób z grubymi portfelami.

Jak pisze agencja AP, cena wywoławcza wystawionego na sprzedaż domu, który ma zaledwie 2,7 metra szerokości (i 12,8 m długości), wynosi 2,7 mln dolarów (7,8 mln zł).

Trzypiętrowy dom z czerwonej cegły wzniesiono w 1873 r. przy ulicy Bedford w artystycznej niegdyś dzielnicy Greenwich Village na Manhattanie.

Zabudowano nim alejkę między starszymi kamienicami o numerach 75 i 77, więc nosi on nietypowy numer 75,5.

Jak podaje agencja AP, budynek uchodzi za ciekawostkę architektoniczną i jest jednym z najchętniej fotografowanych obiektów w Greenwich Village. W przeszłości mieszkały w nim m.in. poetka Edna St. Vincent Millay oraz antropolożka Margaret Mead.

Obecni właściciele nieruchomości kupili ją w 2000 r. za 1,6 mln dolarów.

 

Źródło: money.pl

Najwęższy dom w Nowym Jorku kosztuje 8 mln zł

Dom uważany za najwęższy w Nowym Jorku dostępny jest tylko dla osób z grubymi portfelami.

Jak pisze agencja AP, cena wywoławcza wystawionego na sprzedaż domu, który ma zaledwie 2,7 metra szerokości (i 12,8 m długości), wynosi 2,7 mln dolarów (7,8 mln zł).

Trzypiętrowy dom z czerwonej cegły wzniesiono w 1873 r. przy ulicy Bedford w artystycznej niegdyś dzielnicy Greenwich Village na Manhattanie.

Zabudowano nim alejkę między starszymi kamienicami o numerach 75 i 77, więc nosi on nietypowy numer 75,5.

Jak podaje agencja AP, budynek uchodzi za ciekawostkę architektoniczną i jest jednym z najchętniej fotografowanych obiektów w Greenwich Village. W przeszłości mieszkały w nim m.in. poetka Edna St. Vincent Millay oraz antropolożka Margaret Mead.

Obecni właściciele nieruchomości kupili ją w 2000 r. za 1,6 mln dolarów.

 

Źródło: money.pl

Centra handlowe.

W pierwszej połowie 2009 roku rynek powierzchni handlowych w Polsce niewątpliwie odczuł skutki globalnego kryzysu.
Jak wynika z przygotowanego przez Colliers International raportu o rynku powierzchni handlowych w Polsce, na kryzys mogli narzekać zarówno najemcy jak i właściciele obiektów handlowych oraz inwestorzy.

 

Na rynku inwestycyjnym doszło do niewielu transakcji sprzedaży obiektów handlowych, a banki zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów na nowe, nie tylko handlowe, inwestycje.

Niektóre inwestycje zostały wstrzymane jeszcze na etapie planowania, a niektóre już na etapie prac budowlanych - czytamy w raporcie.

 

W efekcie z planowanego w latach poprzednich na rok 2009 miliona mkw. nowych powierzchni handlowej podaż zmniejszyła się do około 740 tys. mkw. powierzchni najmu w galeriach i lokalnych centrach handlowych.

- Skutki kryzysowego wyhamowania inwestycji będą bardziej widoczne w latach 2010-2011. Kryzys zweryfikował zamiary deweloperów, zwłaszcza jeśli chodzi o małe oraz średnie miasta i to w nich wstrzymano lub opóźniono znaczną część inwestycji.

W I półroczu na rynek trafiło ok. 340 tys. mkw. nowych sklepów. Około 20 proc. nowo oddanej powierzchni to efekt rozbudowy istniejących już centrów i galerii handlowych, np. Mega Olimp w Lublinie, druga faza Galerii Piastów w Legnicy czy rozbudowa Centrum Handlowego Klif w Gdyni.

Obecnie trwa budowa projektów oferujących łącznie około 900 tys. mkw. powierzchni najmu. Nowa podaż powierzchni w galeriach i mniejszych lokalnych czy osiedlowych centrach handlowych, planowana na drugą połowę 2009 roku, utrzymuje się na poziomie nieco wyższym od tego z pierwszego półrocza. Z projektów planowanych na 2010 rok w budowie jest obecnie około 420 tys.  mkw.

Największe miasta

W ośmiu największych polskich miastach zlokalizowane jest 4,8 mln mkw. nowoczesnej powierzchni handlowej, co stanowi 67 proc. istniejących zasobów powierzchni handlowej w Polsce.

Około 40 proc. nowej podaży, oddanej w 2009 roku, pojawiło się na rynkach w dużych miastach. Najwięcej, bo 60 tys. mkw. powierzchni handlowej pojawiło się w Poznaniu, nieco ponad 34 tys. mkw. w Trójmieście, a 31 tys. mkw. we Wrocławiu.

W drugiej połowie 2009 szykują się otwarcia równie imponujących projektów jak w pierwszych sześciu miesiącach: krakowskiej Galerii Bonarka, będącej największym projektem wśród tegorocznych obiektów handlowych w Polsce.

 

STAWKI CZYNSZU PÓJDĄ W DÓŁ?

W latach 2006-2008 tendencją widoczną na polskim rynku było duże zainteresowanie najemców najmem powierzchni handlowych. Agresywna ekspansja szczególnie banków wpłynęła na niedobór lokali zwłaszcza na mocno uczęszczanych ulicach handlowych, co przełożyło się na systematyczny wzrost stawek czynszów średnio o ok. 15-20 proc. rocznie.

Dotyczyło to oczywiście najatrakcyjniejszych lokalizacji w galeriach handlowych i przy ulicach handlowych.Obecnie na skutek ograniczenia ekspansji marek z branży
odzieżowej, a także banków, dostępnych jest więcej lokali zarówno w centrach, jak i na ulicach handlowych. Ta sytuacja wpłynęła na spadek czynszów w niektórych miastach, a w innych lokalizacjach na ich stabilizację, choć w perspektywie kilku miesięcy przewidywany jest spadek o 10-15 proc.. Nie dotyczy to najatrakcyjniejszych centrów handlowych, które nie mają kłopotów ze znalezieniem chętnych na zwalniające się pojedyncze lokale i nie muszą zabiegać o nowych najemców.



(MM)
Centra handlowe. Kryzys wstrzymuje inwestycje

Centra handlowe.

W pierwszej połowie 2009 roku rynek powierzchni handlowych w Polsce niewątpliwie odczuł skutki globalnego kryzysu.
Jak wynika z przygotowanego przez Colliers International raportu o rynku powierzchni handlowych w Polsce, na kryzys mogli narzekać zarówno najemcy jak i właściciele obiektów handlowych oraz inwestorzy.

 

Na rynku inwestycyjnym doszło do niewielu transakcji sprzedaży obiektów handlowych, a banki zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów na nowe, nie tylko handlowe, inwestycje.

Niektóre inwestycje zostały wstrzymane jeszcze na etapie planowania, a niektóre już na etapie prac budowlanych - czytamy w raporcie.

 

W efekcie z planowanego w latach poprzednich na rok 2009 miliona mkw. nowych powierzchni handlowej podaż zmniejszyła się do około 740 tys. mkw. powierzchni najmu w galeriach i lokalnych centrach handlowych.

- Skutki kryzysowego wyhamowania inwestycji będą bardziej widoczne w latach 2010-2011. Kryzys zweryfikował zamiary deweloperów, zwłaszcza jeśli chodzi o małe oraz średnie miasta i to w nich wstrzymano lub opóźniono znaczną część inwestycji.

W I półroczu na rynek trafiło ok. 340 tys. mkw. nowych sklepów. Około 20 proc. nowo oddanej powierzchni to efekt rozbudowy istniejących już centrów i galerii handlowych, np. Mega Olimp w Lublinie, druga faza Galerii Piastów w Legnicy czy rozbudowa Centrum Handlowego Klif w Gdyni.

Obecnie trwa budowa projektów oferujących łącznie około 900 tys. mkw. powierzchni najmu. Nowa podaż powierzchni w galeriach i mniejszych lokalnych czy osiedlowych centrach handlowych, planowana na drugą połowę 2009 roku, utrzymuje się na poziomie nieco wyższym od tego z pierwszego półrocza. Z projektów planowanych na 2010 rok w budowie jest obecnie około 420 tys.  mkw.

Największe miasta

W ośmiu największych polskich miastach zlokalizowane jest 4,8 mln mkw. nowoczesnej powierzchni handlowej, co stanowi 67 proc. istniejących zasobów powierzchni handlowej w Polsce.

Około 40 proc. nowej podaży, oddanej w 2009 roku, pojawiło się na rynkach w dużych miastach. Najwięcej, bo 60 tys. mkw. powierzchni handlowej pojawiło się w Poznaniu, nieco ponad 34 tys. mkw. w Trójmieście, a 31 tys. mkw. we Wrocławiu.

W drugiej połowie 2009 szykują się otwarcia równie imponujących projektów jak w pierwszych sześciu miesiącach: krakowskiej Galerii Bonarka, będącej największym projektem wśród tegorocznych obiektów handlowych w Polsce.

 

STAWKI CZYNSZU PÓJDĄ W DÓŁ?

W latach 2006-2008 tendencją widoczną na polskim rynku było duże zainteresowanie najemców najmem powierzchni handlowych. Agresywna ekspansja szczególnie banków wpłynęła na niedobór lokali zwłaszcza na mocno uczęszczanych ulicach handlowych, co przełożyło się na systematyczny wzrost stawek czynszów średnio o ok. 15-20 proc. rocznie.

Dotyczyło to oczywiście najatrakcyjniejszych lokalizacji w galeriach handlowych i przy ulicach handlowych.Obecnie na skutek ograniczenia ekspansji marek z branży
odzieżowej, a także banków, dostępnych jest więcej lokali zarówno w centrach, jak i na ulicach handlowych. Ta sytuacja wpłynęła na spadek czynszów w niektórych miastach, a w innych lokalizacjach na ich stabilizację, choć w perspektywie kilku miesięcy przewidywany jest spadek o 10-15 proc.. Nie dotyczy to najatrakcyjniejszych centrów handlowych, które nie mają kłopotów ze znalezieniem chętnych na zwalniające się pojedyncze lokale i nie muszą zabiegać o nowych najemców.



(MM)
Centra handlowe. Kryzys wstrzymuje inwestycje

Gotowe mieszkania przyciągają klientów

Za nowy trend na pierwotnym rynku mieszkaniowym można uznać pojawienie się w większej ilości mieszkań już gotowych do wprowadzenia, a nawet wykończonych. Mieszkania kupowane na etapie dziury w ziemi będą zapewne odchodzić do przeszłości.

Jeszcze niedawno mieszkania sprzedawały się w szalenie szybkim tempie - i to już w fazie budowy. Mieszkania schodziły na pniu. Większość firm deweloperskich oferowała lokale jedynie w stanie deweloperskim. Jednakże sytuacja na rynku deweloperskim znacznie się zmieniła - sprzedaż spadła, a Polacy zdecydowanie wolą wprowadzić się do gotowego już budynku, aniżeli czekać 2 czy też 3 lata na mieszkanie, które możne obejrzeć tylko na wizualizacji projektu. 

Dzisiejszy rynek mieszkań, szczególnie w dużych miastach, to rynek klienta. Kupujący dyktują warunki, a zadaniem deweloperów jest jak najlepiej sprostać ich oczekiwaniom. Bezpowrotnie skończył się czas, kiedy sama możliwość zakupu mieszkania była wystarczającym luksusem. Klienci mają świadomość swojej silnej pozycji na rynku, a ich oczekiwania względem jakości wykończeń, cen i estetyki rosną z roku na rok. Nabywcom, którzy dodatkowo bardzo cenią sobie swój czas, deweloperzy oferują coraz częściej możliwość wykończenia mieszkania, czyli tzw. standard pod klucz.

Wybierając opcję „pod klucz” można zaoszczędzić pieniądze poprzez różnicę w kwocie podatku VAT. Podatek za zakup materiałów budowlanych wynosi 22%, podczas gdy usługa wykończenia przez dewelopera kosztuje 7% VAT. Oferta ta pozwala przede wszystkim  zaoszczędzić czas i zredukować koszty związane z zakupem materiałów i tzw. robocizną.

Mermaid Properties przygotował apartament pokazowy River House na warszawskim Mokotowie, by kupujący mogli zobaczyć już gotowy projekt do zamieszkania.

Chcemy zwrócić uwagę nie tylko na sposób, jak i jakość wykończenia oraz umeblowania. Najważniejsze jest to, że zarówno projekt osiedla, rozkłady naszych mieszkań, wszelkie udogodnienia projektowe tzw. części wspólnych w połączeniu z lokalizacją czynią z naszej inwestycji jedną z najatrakcyjniejszych propozycji na lokalnym rynku nieruchomości – mówi Łukasz Dołęga, wiceprezes zarządu Mermaid Properties.

Deweloper zadbał o wysoką jakość wykończenia inwestycji - zarówno wnętrz, jak i elewacji budynków. Kompleks River House pokryty został z zewnątrz tynkiem silikonowym oraz piaskowcem. Mermaid Properties zapewnił wszystkim mieszkańcom osiedla stolarkę okienną wykonaną z drewna oraz balustrady balkonów ze szkła i ze stali nierdzewnej. W trosce o bezpieczeństwo zamontowano rolety antywłamaniowe w oknach mieszkań na parterze. Ponadto deweloper wyposażył osiedle River House w ochronę wraz z monitoringiem.

Na dachach wszystkich budynków znajdują się ogrody, które mogą być wykupione przez mieszkańców, niezależnie od lokalizacji mieszkania. Nie zapomniano również o placu zabaw dla dzieci oraz parkingach podziemnych.

Sprzedaż gotowych mieszkań, to wprawdzie większy wysiłek dla dewelopera, gdyż nie może finansować inwestycji na bieżąco. Jednakże dla kupujących taka sytuacja jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna i bezpieczna. Gotowy budynek pozwala dokładnie przyjrzeć się jakości jego wykonania i wykończenia, istotnie wpływając na decyzje o zakupie mieszkania.  

Mermaid Properties
inwestycje.pl

Gotowe mieszkania przyciągają klientów

Za nowy trend na pierwotnym rynku mieszkaniowym można uznać pojawienie się w większej ilości mieszkań już gotowych do wprowadzenia, a nawet wykończonych. Mieszkania kupowane na etapie dziury w ziemi będą zapewne odchodzić do przeszłości.

Jeszcze niedawno mieszkania sprzedawały się w szalenie szybkim tempie - i to już w fazie budowy. Mieszkania schodziły na pniu. Większość firm deweloperskich oferowała lokale jedynie w stanie deweloperskim. Jednakże sytuacja na rynku deweloperskim znacznie się zmieniła - sprzedaż spadła, a Polacy zdecydowanie wolą wprowadzić się do gotowego już budynku, aniżeli czekać 2 czy też 3 lata na mieszkanie, które możne obejrzeć tylko na wizualizacji projektu. 

Dzisiejszy rynek mieszkań, szczególnie w dużych miastach, to rynek klienta. Kupujący dyktują warunki, a zadaniem deweloperów jest jak najlepiej sprostać ich oczekiwaniom. Bezpowrotnie skończył się czas, kiedy sama możliwość zakupu mieszkania była wystarczającym luksusem. Klienci mają świadomość swojej silnej pozycji na rynku, a ich oczekiwania względem jakości wykończeń, cen i estetyki rosną z roku na rok. Nabywcom, którzy dodatkowo bardzo cenią sobie swój czas, deweloperzy oferują coraz częściej możliwość wykończenia mieszkania, czyli tzw. standard pod klucz.

Wybierając opcję „pod klucz” można zaoszczędzić pieniądze poprzez różnicę w kwocie podatku VAT. Podatek za zakup materiałów budowlanych wynosi 22%, podczas gdy usługa wykończenia przez dewelopera kosztuje 7% VAT. Oferta ta pozwala przede wszystkim  zaoszczędzić czas i zredukować koszty związane z zakupem materiałów i tzw. robocizną.

Mermaid Properties przygotował apartament pokazowy River House na warszawskim Mokotowie, by kupujący mogli zobaczyć już gotowy projekt do zamieszkania.

Chcemy zwrócić uwagę nie tylko na sposób, jak i jakość wykończenia oraz umeblowania. Najważniejsze jest to, że zarówno projekt osiedla, rozkłady naszych mieszkań, wszelkie udogodnienia projektowe tzw. części wspólnych w połączeniu z lokalizacją czynią z naszej inwestycji jedną z najatrakcyjniejszych propozycji na lokalnym rynku nieruchomości – mówi Łukasz Dołęga, wiceprezes zarządu Mermaid Properties.

Deweloper zadbał o wysoką jakość wykończenia inwestycji - zarówno wnętrz, jak i elewacji budynków. Kompleks River House pokryty został z zewnątrz tynkiem silikonowym oraz piaskowcem. Mermaid Properties zapewnił wszystkim mieszkańcom osiedla stolarkę okienną wykonaną z drewna oraz balustrady balkonów ze szkła i ze stali nierdzewnej. W trosce o bezpieczeństwo zamontowano rolety antywłamaniowe w oknach mieszkań na parterze. Ponadto deweloper wyposażył osiedle River House w ochronę wraz z monitoringiem.

Na dachach wszystkich budynków znajdują się ogrody, które mogą być wykupione przez mieszkańców, niezależnie od lokalizacji mieszkania. Nie zapomniano również o placu zabaw dla dzieci oraz parkingach podziemnych.

Sprzedaż gotowych mieszkań, to wprawdzie większy wysiłek dla dewelopera, gdyż nie może finansować inwestycji na bieżąco. Jednakże dla kupujących taka sytuacja jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna i bezpieczna. Gotowy budynek pozwala dokładnie przyjrzeć się jakości jego wykonania i wykończenia, istotnie wpływając na decyzje o zakupie mieszkania.  

Mermaid Properties
inwestycje.pl

Zamieszkać przy polach golfowych

Nieruchomości umiejscowione przy polach golfowych to marzenie niemal każdego pasjonata golfa. Badania przeprowadzone przez Grupę IQS dla GolfProperties.pl pokazują, że oprócz czystej przyjemności, nieruchomości takie mogą stać się także doskonałą lokatą kapitału, nawet w trudnych czasach kryzysu.
Według opublikowanego niedawno raportu KPMG „Golf Benchmark Survey” 87% badanych uznało, że nieruchomości przy polach golfowych stanowią doskonałą inwestycję.

Polskie badania, przeprowadzone przez Grupę IQS na zlecenie GolfProperties.pl, portalu zajmującego się inwestycjami na rynku nieruchomości, na grupie Polaków należących do najwyższego progu podatkowego, nie są już takie jednoznaczne: przeszło 1/3 zamożnych Polaków uważa, że nieruchomości przy polach golfowych to doskonała lokata kapitału, a 35% uważa w krótkim czasie ten typ nieruchomości ma szansę zbudowania sobie wysokiego prestiżu.

Różnice pomiędzy danymi światowymi, a polskimi są spowodowane stosunkowo niską, chociaż wciąż rosnącą, popularnością golfa w naszym kraju”
– twierdzi Maciej Kawecki Prezes GolfProperties.pl – „Ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ostatni raport KPMG uznał Europę Wschodnią zaraz za Chinami, za region w którym potencjał rozwojowy golfa jest najwyższy na świecie, możemy uznać, że również w Polsce perspektywy rozwoju nieruchomości przy polach golfowych są obiecujące”

Potwierdzają to dane z badania: blisko 50% zamożnych Polaków uważa, że nieruchomości przy polach golfowych to temat interesujący, któremu warto się w najbliższym czasie przyjrzeć.

A okazja nadarza się już we wrześniu podczas konferencji ''Golf Investment & Development'', organizowanej przez GolfProperties.pl nad którą, honorowy patronat objęła m.innymi Panie Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz – Waltz, a także Polski Związek Golfa. Warto dodać, że Inwestycje.pl są jednym z patronów medialnych konferencji.

Podstawowym celem konferencji jest zapewnienie możliwości współpracy oraz nawiązania wzajemnych relacji wśród osób działających w branży golfa i nieruchomości, tak, aby później mogły one wspólnie zrealizować Inwestycje polegająca na budowie pola oraz resortu golfowego.

GolfProperties.pl

Źródło: inwestycje.pl

Zamieszkać przy polach golfowych

Nieruchomości umiejscowione przy polach golfowych to marzenie niemal każdego pasjonata golfa. Badania przeprowadzone przez Grupę IQS dla GolfProperties.pl pokazują, że oprócz czystej przyjemności, nieruchomości takie mogą stać się także doskonałą lokatą kapitału, nawet w trudnych czasach kryzysu.
Według opublikowanego niedawno raportu KPMG „Golf Benchmark Survey” 87% badanych uznało, że nieruchomości przy polach golfowych stanowią doskonałą inwestycję.

Polskie badania, przeprowadzone przez Grupę IQS na zlecenie GolfProperties.pl, portalu zajmującego się inwestycjami na rynku nieruchomości, na grupie Polaków należących do najwyższego progu podatkowego, nie są już takie jednoznaczne: przeszło 1/3 zamożnych Polaków uważa, że nieruchomości przy polach golfowych to doskonała lokata kapitału, a 35% uważa w krótkim czasie ten typ nieruchomości ma szansę zbudowania sobie wysokiego prestiżu.

Różnice pomiędzy danymi światowymi, a polskimi są spowodowane stosunkowo niską, chociaż wciąż rosnącą, popularnością golfa w naszym kraju”
– twierdzi Maciej Kawecki Prezes GolfProperties.pl – „Ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ostatni raport KPMG uznał Europę Wschodnią zaraz za Chinami, za region w którym potencjał rozwojowy golfa jest najwyższy na świecie, możemy uznać, że również w Polsce perspektywy rozwoju nieruchomości przy polach golfowych są obiecujące”

Potwierdzają to dane z badania: blisko 50% zamożnych Polaków uważa, że nieruchomości przy polach golfowych to temat interesujący, któremu warto się w najbliższym czasie przyjrzeć.

A okazja nadarza się już we wrześniu podczas konferencji ''Golf Investment & Development'', organizowanej przez GolfProperties.pl nad którą, honorowy patronat objęła m.innymi Panie Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz – Waltz, a także Polski Związek Golfa. Warto dodać, że Inwestycje.pl są jednym z patronów medialnych konferencji.

Podstawowym celem konferencji jest zapewnienie możliwości współpracy oraz nawiązania wzajemnych relacji wśród osób działających w branży golfa i nieruchomości, tak, aby później mogły one wspólnie zrealizować Inwestycje polegająca na budowie pola oraz resortu golfowego.

GolfProperties.pl

Źródło: inwestycje.pl

Zaskakujące ożywienie na rynku domów?

Publikowane wczoraj dane makroekonomiczne okazały się bardzo dobre. Indeks Ifo potwierdził poprawę w niemieckiej gospodarce, dane o zamówieniach w USA okazały się najmocniejsze od dwóch lat, zaś sprzedaż nowych domów potwierdziła pozytywne sygnały, które w zeszły piątek dał raport o sprzedaży używanych domów.

Zwłaszcza ta ostatnia publikacja była zaskakująco dobra. Sprzedaż domów rośnie wyraźnie już drugi kolejny miesiąc (były to dane za lipiec) i inwestorzy mogą zadać sobie pytanie, czy czynnik ten może pomóc w ożywieniu gospodarczym. Nie ulega wątpliwości, iż element ten miał istotne znaczenie przy wchodzeniu gospodarki w recesję. Przy niewielkim udziale w gospodarce (ok. 3%), w 2008 roku wkład rynku mieszkaniowego w spadek PKB w USA wyniósł aż 1 punkt procentowy.

Nadal bardzo niski poziom sprzedaży nowych domów potencjalnie może oznaczać, iż tendencja ta zacznie się odwracać, wpływając korzystnie na produkt krajowy. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby po niedawnych doświadczeniach z kredytami hipotecznymi ten segment był jakimś specjalnie silnym motorem ożywienia. Zatem poprawa na tym rynku z pewnością jest dobrą informacją, ale raczej nie o kluczowym znaczeniu.

Po reakcji rynków na dane, w szczególności rynków akcji, można zaryzykować hipotezę, że gdyby dane były negatywnym zaskoczeniem, moglibyśmy oglądać większą przecenę. Przy każdej z kluczowych wczorajszych publikacji widać było bowiem (zaraz po danych) próbę wejścia na wyższy poziom, która niemal natychmiast była wykorzystywana przez stronę podażową do realizacji zysków. W konsekwencji notowania głównych światowych indeksów cofnęły się nieco poniżej ustanowionych wcześniej tegorocznych maksimów, ale dobre dane uniemożliwiły bardziej zdecydowaną przecenę. Na wykresie kontraktów na S&P500 widać, iż rynek konsoliduje się w okolicach 1017-1031 pkt., czekając na bardziej zdecydowany impuls (w pozytywnym scenariuszu na realizację zysków przez krótkoterminowych graczy). Notowania kontraktów na WIG20 wyglądają groźniej, gdyż kurs odbił się od górnej granicy półrocznego kanału wzrostowego, co technicznie mogłoby zapowiadać cofnięcie aż do poziomu 1900 pkt. (zwłaszcza, gdyby rynek dokończył dzieło rysowania gwiazdy wieczornej w interwale tygodniowym), ale mimo należy pamiętać, iż kluczowe znaczenie będzie miał rozwój sytuacji na amerykańskim rynku.

Sporo dzieje się na głównych parach walutowych. Wczoraj na parze EURUSD zdecydowanie przeważała strona podażowa. Zwłaszcza po tym, jak rynek nie był w stanie pozytywnie zareagować na dane o zamówieniach (godz. 14.30), sprzedającym udało się pokonać wsparcie na poziomie 1,4252, co przyspieszyło spadki, które sięgnęły poziomu 1,4206. W tych okolicach znajduje się jednak średnioterminowe wsparcie, które póki co okazało się skuteczne. Inaczej jest na parze GBPUSD, gdzie przewaga strony podażowej jest ewidentna. Przy wsparciu ze strony EURUSD para zeszła poniżej poziomu 1,6273 (krótkoterminowe wsparcie) i choć popołudniem funt odrobił część strat, wybicie nie zostało zanegowane i para ma otwartą drogę do poziomu 1,5980. W trakcie notowań azjatyckich obserwowaliśmy spadki notowań na parze USDJPY. Jen zyskiwał po tym, jak chińskie władze po raz kolejny zapowiedziały, iż podejmą kroki w celu ograniczenia niektórych inwestycji spowodowanych nadmierną akcją kredytową. Notowania pary obniżyły się z 94,30 do 93,36, przy czym największe spadki miały miejsce po pokonaniu wsparcia 93,77. Para USDJPY, mimo selektywnej pozytywnej korelacji z rynkami akcji, nadal znajduje się w trendzie spadkowym, kolejne istotne poziomy to 93,07 i 91,77. Słaba postawa funta i umacniający się jen przekładają się na wyraźne spadki na parze GBPJPY, gdzie w ciągu dwóch tygodni notowania obniżyły się o 11 figur (do 151,70). Ciekawą wypowiedź przedstawił lider japońskiej opozycji Yukio Hatoyama, który zasugerował stworzenie wspólnej waluty dla państw azjatyckich.

W dniu dzisiejszym na rynek nie napłynie duża ilość nowych kluczowych informacji. Drugi szacunek amerykańskiego PKB (za drugi kwartał), rzadko kiedy wzbudza większe emocje, choć należy pamiętać, iż rynek oczekuje niewielkiej rewizji w dół (z -1% do -1,4% w ujęciu anualizowanym). Ponadto, standardowo w czwartek tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Po niespodziewanym pogorszeniu w minionym tygodniu (wzrost do 576 tys.), rynek oczekuje tym razem niewielkiej poprawy (konsensus to 562 tys.).

 
Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
www.xtb.pl

inwestycje.pl

Zaskakujące ożywienie na rynku domów?

Publikowane wczoraj dane makroekonomiczne okazały się bardzo dobre. Indeks Ifo potwierdził poprawę w niemieckiej gospodarce, dane o zamówieniach w USA okazały się najmocniejsze od dwóch lat, zaś sprzedaż nowych domów potwierdziła pozytywne sygnały, które w zeszły piątek dał raport o sprzedaży używanych domów.

Zwłaszcza ta ostatnia publikacja była zaskakująco dobra. Sprzedaż domów rośnie wyraźnie już drugi kolejny miesiąc (były to dane za lipiec) i inwestorzy mogą zadać sobie pytanie, czy czynnik ten może pomóc w ożywieniu gospodarczym. Nie ulega wątpliwości, iż element ten miał istotne znaczenie przy wchodzeniu gospodarki w recesję. Przy niewielkim udziale w gospodarce (ok. 3%), w 2008 roku wkład rynku mieszkaniowego w spadek PKB w USA wyniósł aż 1 punkt procentowy.

Nadal bardzo niski poziom sprzedaży nowych domów potencjalnie może oznaczać, iż tendencja ta zacznie się odwracać, wpływając korzystnie na produkt krajowy. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby po niedawnych doświadczeniach z kredytami hipotecznymi ten segment był jakimś specjalnie silnym motorem ożywienia. Zatem poprawa na tym rynku z pewnością jest dobrą informacją, ale raczej nie o kluczowym znaczeniu.

Po reakcji rynków na dane, w szczególności rynków akcji, można zaryzykować hipotezę, że gdyby dane były negatywnym zaskoczeniem, moglibyśmy oglądać większą przecenę. Przy każdej z kluczowych wczorajszych publikacji widać było bowiem (zaraz po danych) próbę wejścia na wyższy poziom, która niemal natychmiast była wykorzystywana przez stronę podażową do realizacji zysków. W konsekwencji notowania głównych światowych indeksów cofnęły się nieco poniżej ustanowionych wcześniej tegorocznych maksimów, ale dobre dane uniemożliwiły bardziej zdecydowaną przecenę. Na wykresie kontraktów na S&P500 widać, iż rynek konsoliduje się w okolicach 1017-1031 pkt., czekając na bardziej zdecydowany impuls (w pozytywnym scenariuszu na realizację zysków przez krótkoterminowych graczy). Notowania kontraktów na WIG20 wyglądają groźniej, gdyż kurs odbił się od górnej granicy półrocznego kanału wzrostowego, co technicznie mogłoby zapowiadać cofnięcie aż do poziomu 1900 pkt. (zwłaszcza, gdyby rynek dokończył dzieło rysowania gwiazdy wieczornej w interwale tygodniowym), ale mimo należy pamiętać, iż kluczowe znaczenie będzie miał rozwój sytuacji na amerykańskim rynku.

Sporo dzieje się na głównych parach walutowych. Wczoraj na parze EURUSD zdecydowanie przeważała strona podażowa. Zwłaszcza po tym, jak rynek nie był w stanie pozytywnie zareagować na dane o zamówieniach (godz. 14.30), sprzedającym udało się pokonać wsparcie na poziomie 1,4252, co przyspieszyło spadki, które sięgnęły poziomu 1,4206. W tych okolicach znajduje się jednak średnioterminowe wsparcie, które póki co okazało się skuteczne. Inaczej jest na parze GBPUSD, gdzie przewaga strony podażowej jest ewidentna. Przy wsparciu ze strony EURUSD para zeszła poniżej poziomu 1,6273 (krótkoterminowe wsparcie) i choć popołudniem funt odrobił część strat, wybicie nie zostało zanegowane i para ma otwartą drogę do poziomu 1,5980. W trakcie notowań azjatyckich obserwowaliśmy spadki notowań na parze USDJPY. Jen zyskiwał po tym, jak chińskie władze po raz kolejny zapowiedziały, iż podejmą kroki w celu ograniczenia niektórych inwestycji spowodowanych nadmierną akcją kredytową. Notowania pary obniżyły się z 94,30 do 93,36, przy czym największe spadki miały miejsce po pokonaniu wsparcia 93,77. Para USDJPY, mimo selektywnej pozytywnej korelacji z rynkami akcji, nadal znajduje się w trendzie spadkowym, kolejne istotne poziomy to 93,07 i 91,77. Słaba postawa funta i umacniający się jen przekładają się na wyraźne spadki na parze GBPJPY, gdzie w ciągu dwóch tygodni notowania obniżyły się o 11 figur (do 151,70). Ciekawą wypowiedź przedstawił lider japońskiej opozycji Yukio Hatoyama, który zasugerował stworzenie wspólnej waluty dla państw azjatyckich.

W dniu dzisiejszym na rynek nie napłynie duża ilość nowych kluczowych informacji. Drugi szacunek amerykańskiego PKB (za drugi kwartał), rzadko kiedy wzbudza większe emocje, choć należy pamiętać, iż rynek oczekuje niewielkiej rewizji w dół (z -1% do -1,4% w ujęciu anualizowanym). Ponadto, standardowo w czwartek tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Po niespodziewanym pogorszeniu w minionym tygodniu (wzrost do 576 tys.), rynek oczekuje tym razem niewielkiej poprawy (konsensus to 562 tys.).

 
Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
www.xtb.pl

inwestycje.pl

Rosną stawki podatków lokalnych

Więcej zapłacimy za nieruchomości oraz samochody wykorzystywane w działalności gospodarczej. Rośnie także opłata targowa.

Minister finansów opublikował obwieszczenie, określające nowe stawki podatków i opłat lokalnych na 2010 rok.

Maksymalny limit opłaty, którą wyznacza w drodze uchwały Rada Gminy wzrasta od nowego roku zgodnie ze wzrostem inflacji. I tak od gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, bez względu na sposób zakwalifikowania w ewidencji gruntów i budynków - z 0,74 zł od 1 m2 powierzchni limit maksymalny wzrośnie do 0,77 zł za m2.

Od budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej oraz od budynków mieszkalnych lub ich części zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej - z 19,81 zł od 1 m2 powierzchni użytkowej do 20,51 złotych.

Limit dzienny opłaty targowej z 681,54 zł wzrasta do 681,54 zł.

Opłatę targową pobiera się od osób fizycznych, osób prawnych oraz jednostek
organizacyjnych niemających osobowości prawnej, dokonujących sprzedaży na targowiskach.

Opłacie targowej nie podlega sprzedaż dokonywana w budynkach lub częściach budynków, z wyjątkiem targowisk pod dachem oraz hal używanych do targów, aukcji i wystaw.

Źródło:money.pl

Rosną stawki podatków lokalnych

Więcej zapłacimy za nieruchomości oraz samochody wykorzystywane w działalności gospodarczej. Rośnie także opłata targowa.

Minister finansów opublikował obwieszczenie, określające nowe stawki podatków i opłat lokalnych na 2010 rok.

Maksymalny limit opłaty, którą wyznacza w drodze uchwały Rada Gminy wzrasta od nowego roku zgodnie ze wzrostem inflacji. I tak od gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, bez względu na sposób zakwalifikowania w ewidencji gruntów i budynków - z 0,74 zł od 1 m2 powierzchni limit maksymalny wzrośnie do 0,77 zł za m2.

Od budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej oraz od budynków mieszkalnych lub ich części zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej - z 19,81 zł od 1 m2 powierzchni użytkowej do 20,51 złotych.

Limit dzienny opłaty targowej z 681,54 zł wzrasta do 681,54 zł.

Opłatę targową pobiera się od osób fizycznych, osób prawnych oraz jednostek
organizacyjnych niemających osobowości prawnej, dokonujących sprzedaży na targowiskach.

Opłacie targowej nie podlega sprzedaż dokonywana w budynkach lub częściach budynków, z wyjątkiem targowisk pod dachem oraz hal używanych do targów, aukcji i wystaw.

Źródło:money.pl

Najdroższy dom w Polsce

Najdroższy dom w Polsce jest do wzięcia. Trzeba jednak mieć naprawdę gruby portfel - luksusowa posiadłość w Piasecznie kosztuje aż 105 mln zł!

Większość pokoi w tej rezydencji wielkością powierzchni dorównuje standardowym mieszkaniom. Trudno się dziwić skoro willa liczy aż 3 tys. mkw. ! Właściciel od dwóch lat bezskutecznie usiłuje sprzedać willę, niestety cena okazuje się zaporowa.

Luksusową rezydencję w podwarszawskim Piasecznie wybudowano siedem lat temu. Wykorzystano przy tym materiały najwyższej jakości. Stolarkę drzwiową i okienną wykonano z mahoniu, posadzki i schody - z granitu i marmuru. Wszystkie podłogi wyłożono egzotycznym drewnem. Efektowne wnętrza podkreśla podobno wyjątkowo reprezentacyjne oświetlenie. Posiadłość, oprócz miejskiego przyłącza, ma też własne ujecie wody.

Po największych pomieszczeniach, czyli salonie i hallu można jeździć rowerem – mają po 170 mkw. powierzchni. Biblioteka na pewno spodobałby się kolekcjonerowi książek – przeznaczono na nią aż 100 mkw. Oprócz tego na parterze znajduje się także jadalnia, kuchnia, 3 łazienki i 2 garderoby. Chociaż nie jest to kilkupiętrowy budynek, przewidziano także miejsce na windę.  

Na piętrze znajduje się 8 pokoi, większość z nich posiada własną łazienkę i garderobę. Taki dom wymaga oczywiście odpowiedniej oprawy. Willę otacza więc pokaźny (12 tys. m kw.) ogród z fontanną i stawem. Gdyby jednak przyszłym właścicielom nie wystarczył ten teren, istnieje możliwość dokupienia jeszcze dwóch przylegających działek.

Najdroższy dom w Polsce

Najdroższy dom w Polsce jest do wzięcia. Trzeba jednak mieć naprawdę gruby portfel - luksusowa posiadłość w Piasecznie kosztuje aż 105 mln zł!

Większość pokoi w tej rezydencji wielkością powierzchni dorównuje standardowym mieszkaniom. Trudno się dziwić skoro willa liczy aż 3 tys. mkw. ! Właściciel od dwóch lat bezskutecznie usiłuje sprzedać willę, niestety cena okazuje się zaporowa.

Luksusową rezydencję w podwarszawskim Piasecznie wybudowano siedem lat temu. Wykorzystano przy tym materiały najwyższej jakości. Stolarkę drzwiową i okienną wykonano z mahoniu, posadzki i schody - z granitu i marmuru. Wszystkie podłogi wyłożono egzotycznym drewnem. Efektowne wnętrza podkreśla podobno wyjątkowo reprezentacyjne oświetlenie. Posiadłość, oprócz miejskiego przyłącza, ma też własne ujecie wody.

Po największych pomieszczeniach, czyli salonie i hallu można jeździć rowerem – mają po 170 mkw. powierzchni. Biblioteka na pewno spodobałby się kolekcjonerowi książek – przeznaczono na nią aż 100 mkw. Oprócz tego na parterze znajduje się także jadalnia, kuchnia, 3 łazienki i 2 garderoby. Chociaż nie jest to kilkupiętrowy budynek, przewidziano także miejsce na windę.  

Na piętrze znajduje się 8 pokoi, większość z nich posiada własną łazienkę i garderobę. Taki dom wymaga oczywiście odpowiedniej oprawy. Willę otacza więc pokaźny (12 tys. m kw.) ogród z fontanną i stawem. Gdyby jednak przyszłym właścicielom nie wystarczył ten teren, istnieje możliwość dokupienia jeszcze dwóch przylegających działek.

Ceny mieszkań wcale nie muszą rosnąć

Jeśli rodzimy sektor mieszkaniowy miałby powtórzyć scenariusz amerykański, to w 2011 r. oddanych zostanie w Polsce o połowę mniej mieszkań niż w rekordowym 2008 r. A ceny wcale nie muszą rosnąć z tego powodu.

Od szczytu hossy mieszkaniowej ceny domów w USA spadły o 30 proc. w ciągu trzech lat. Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 70 proc., a ukończonych budów o ponad połowę. Czy taki sam scenariusz może ziścić się w Polsce?

Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, prześledźmy, co właściwie stało się w USA w ostatnich trzech latach. Przyczyny wzrostu cen nieruchomości (wzrost dostępności kredytów) są powszechnie znane i jest to element wspólny dla rynku nieruchomości na całym świecie w tym także w Polsce. Dlatego zajmijmy się raczej tym, co działo się po osiągnięciu punktu kulminacyjnego.

Rynek w USA

Indeks cen domów S&P/CaseShiller (mierzący ceny domów w 20 amerykańskich metropoliach) osiągnął swój szczytowy poziom w lipcu 2006 roku, a więc na długo przed załamaniem rynków finansowych. Popyt po prostu osiągnął maksimum przy rekordowo wysokich cenach, które stały się barierą dla kupujących, zwłaszcza że był to okres dynamicznego zacieśniania polityki pieniężnej (Fed dokonał siedemnastu kolejnych podwyżek stóp procentowych).

Pierwszy rok po osiągnięciu szczytu nie przyniósł wyraźnej zmiany ceny domów (średnio spadły one o 3,8 proc.), co można nazwać okresem stabilizacji przed późniejszym załamaniem cen (jak zobaczymy niżej, w Polsce przechodziliśmy podobny okres). Dopiero dwa kolejne lata, którym - co istotne - towarzyszyło załamanie rynku kredytowego, a później finansowego - przyniosły zdecydowany spadek cen, aż do wyhamowania tendencji w połowie 2009 r. Trwają spory, co do tego, czy wyhamowanie ma charakter trwały.

 

Jak zmieniły się ceny domów w USA

Open Finance
Dane za czerwiec i lipiec poznamy w kolejnych miesiącach. Indeks cen w maju poprawił wartość w porównaniu do kwietnia 2009 r.
Źródło: S&P/CaseShiller

O ile nie ma pewności, co do tego, że spadek cen domów w USA zbliżył się do końca, o tyle z większym prawdopodobieństwem można powiedzieć, iż rynek budowy nowych domów dotarł w okolice dna. Liczba wydawanych pozwoleń na budowę spadła w ciągu zaledwie trzech lat z 1,7 do 0,56 mln rocznie (wskaźnik podawany jest w ujęciu zannualizowanym, co oznacza że bieżące wskazania są ekstrapolowane na kolejnych 12 miesięcy), podobnie stało się z liczbą budów rozpoczętych, natomiast liczba domów, których budowę zakończono spadła o ponad połowę.

 

Jak zmienił się rynek budowy domów w USA?

Open Finance
Źródło: The US Census Bureau and Department of Hosing and Urban Development

Łatwo zorientować się, że rynek budownictwa mieszkalnego załamał się szybciej niż ceny domów, co prowadzi do przykrego wniosku dla rodzimych deweloperów - ograniczenie podaży nie musi oznaczać zatrzymania spadku cen. Wynika to z prostej konstatacji - to podaż dopasowuje się do popytu a nie odwrotnie. Zatem stawianie tezy, że ograniczenie podaży nowych mieszkań wymusi w Polsce zatrzymanie spadku cen lub nawet ich wzrost, jest ryzykowne.

Odnotujmy też, że o ile liczba wydanych pozwoleń na budowę z grubsza odpowiada liczbie rozpoczętych budów domów, to już liczba domów, których budowę ukończono, jest w każdym roku znacznie wyższa niż liczba wydanych pozwoleń. Wynika to z opóźnienia czasowego - część domów budowano już w czasie, w którym kryzys mieszkaniowy trwał. Jednak budowy kończono, ponieważ tylko w ten sposób można odzyskać przynajmniej część pieniędzy włożonych w budowę. Dom nieukończony trudniej sprzedać niż ukończony.

Zatem możemy spodziewać się, że liczba budów ukończonych będzie stopniowo malała, podczas gdy liczba wydawanych pozwoleń na budowę i liczba budów rozpoczętych powinna zacząć się stabilizować, ponieważ jest ona najniższa od lat 60. XX wieku, gdy USA miały o połowę mniej obywateli niż w 2009 r..

Teraz Polska

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że porównywanie rynku amerykańskiego z polskim to zadanie karkołomne ze względu na liczne różnice tkwiące choćby w historii rynków. Jednak pod względem liczb możemy mówić o pewnego rodzaju podobieństwach. Szczyt budowlany w Polsce przypadł na rok 2007 (o rok później niż w USA), wtedy także zanotowano rekordowo wysoką liczbę udzielonych kredytów (o prawie połowę wyższą niż w 2006 r.), zatem bez wątpienia to dostęp do kredytów był akceleratorem tego rynku.

 

Rynek budownictwa mieszkaniowego w Polsce

Open Finance

 

Źródło: GUS

Łatwo zauważyć, że od 2007 r. spada liczba wydanych pozwoleń na budowę i liczba budów rozpoczętych, przy czym początkowo spadek ten nie był zbyt duży (od połowy 2007 r. do 2008 r. trwała stabilizacja rynku na wysokich poziomach, co dotyczy także cen transakcyjnych). Po części wynika to z faktu znacznej inercji urzędniczej w Polsce. Kto raz zaczął starania o pozwolenie na budowę, nie porzuca w Polsce planów "tylko" dlatego, że zmienia się koniunktura gospodarcza. Większość woli przejść gehennę administracyjną, a dopiero później ewentualnie zmienić plany. Stąd znacznie mniej domów w Polsce zaczyna się budować w porównaniu z liczbą wydanych pozwoleń, niż np. w USA. Jeszcze mniej budów udaje się zakończyć.

W załączonej tabeli widać, że liczba ukończonych budów wciąż rośnie w stosunku rocznym, choć nie ma wątpliwości, że szczyt koniunktury na rynku mieszkaniowym został dawno minięty. Dlaczego? Różnica w porównaniu do amerykańskich inwestorów polega na różnych technologiach budowy (nasze są bardziej długotrwałe) oraz struktury budownictwa. Połowa budowanych mieszkań powstaje w budownictwie jednorodzinnym w systemie gospodarczym. Nie wszyscy mają tu motywację do szybkiego podpisania protokołu technicznego odbioru budynku. Warto też dodać, że począwszy od 2009 roku zakończenie budowy wiąże się z obowiązkiem zdobycia świadectwa energetycznego. Z tym właśnie faktem należy częściowo wiązać skokowy wzrost liczby oddawanych domów w końcówce 2008 roku. Nie koniunktura o tym zadecydowała, ale chęć uniknięcia części formalności (i kosztów) związanych z nowym obowiązkiem.

Na podstawie tak przedstawionych danych możemy stwierdzić, że rynek mieszkaniowy w Polsce znajduje się w fazie o rok późniejszej niż w USA. Zatem od nadziei na uspokojenie koniunktury powinien nas dzielić także rok. Choć obydwa rynki zdają się być zupełnie różne, to pod względem liczb na tysiąc mieszkańców są zaskakująco podobne.

 

Budownictwo mieszkaniowe w USA i w Polsce. Dane na tysiąc mieszkańców

Open Finance
* USA - dane zaannualizowane przypadające na lipiec 2006, 2007 i 2008 i 2009 r., źródło: The US Census Census i obliczenia własne.
** Prognoza Open Finance dla Polski na 2009 r. na podstawie dynamiki uzyskanej do lipca 2009 (rozszerzonej na cały rok), źródło: dane GUS i obliczenia własne

Podobieństwa i różnice

Jeśli porównamy dane z USA i Polski w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców zauważymy, że w szczytowym okresie koniunktury mieszkaniowej ostatnich lat, urzędy wydawały pozwolenia na budowę sześciu domów na tysiąc mieszkańców. Liczba budów rozpoczętych była w Polsce o jeden dom na tysiąc osób mniejsza, zaś liczba domów, których budowa się zakończyła o dwa na tysiąc mieszkańców mniejsza (założenie z tabeli, wedle której liczba ukończonych budów w Polsce wzrośnie w tym roku jest błędne choćby ze względu na zamazanie obrazu z 2008 r. pojawieniem się świadectw energetycznych.

Zakładam więc, że szczyt pod tym względem osiągnęliśmy 2008 r., a nie że jest on dopiero przed nami). Warto w tym miejscu pamiętać o różnicach historycznych na obydwu rynkach. Nie chodzi o mityczne 1,5 mln brakujących w Polsce mieszkań (w USA także są potrzebujący), ale różnice jakie istnieją między krajem rozwiniętym i rozwijającym się (chodzi o nasycenie rynku). Gdybyśmy mieli naśladować w pełni scenariusz amerykański (spadek rynku do okolic dwóch domów na tysiąc mieszkańców), to w 2010 r. w Polsce rozpoczęto by budowę 90 tys. mieszkań i domów, a liczba oddawanych domów i mieszkań spadłaby poniżej 80 tys. rocznie.

Tak mało budowano już w całej drugiej połowie lat 90. Nie da się wykluczyć, że wobec zamrożenia wielu projektów deweloperskich wrócimy do takiego stanu rynku, choć raczej na krótko (łatwiejszy dostęp do kredytów powinien szybciej ożywić rynek).Natomiast niekoniecznie musimy naśladować USA w zachowaniu cen domów i mieszkań,a przynajmniej w jego tempie. Spadek cen o 30 proc. od szczytu w trzy lata jest co prawda możliwy (obecnie - po dwóch latach - jest to bliżej 15 proc.), ale przypomnijmy, że w USA przyłożyła się do tego rosnąca liczba bankructw konsumenckich (banki zajmowały domy i wystawiały je na sprzedaż),podczas gdy w Polsce, kredyty hipoteczne wciąż należą do najlepiej spłacanych (ok. 1 proc. nie jest regulowanych regularnie). U nas źródła podaży z tej strony rynku przynajmniej obecnie nie należy wypatrywać, są nimi natomiast deweloperzy oraz inwestorzy operujący na rynku wtórnym. Zasoby i jednych i drugich już nie będą się powiększać, a stopniowo wyczerpywać.

Deweloperzy mogą zacząć sprzedawać taniej nowe projekty (taniej ze względu na spadek kosztów materiałów, robocizny i gruntów, jaki tymczasem dokonał się, a nie jest widoczny w sprzedawanych zapasach), choć zapewne wpłynie to na średnie ceny nie wcześniej niż pod koniec przyszłego roku. O ile w ogóle - deweloperzy mogą niższymi kosztami budować swoje marże, a nie ceny dla klientów - wszystko zależeć będzie od popytu na nowe mieszkania. Nie stoi to w sprzeczności z powtarzaną przeze mnie ostatnio tezą o stabilizacji cen w najbliższych miesiącach - kilka, a kilkanaście miesięcy to spora różnica.

Emil Szweda

Ceny mieszkań wcale nie muszą rosnąć

Jeśli rodzimy sektor mieszkaniowy miałby powtórzyć scenariusz amerykański, to w 2011 r. oddanych zostanie w Polsce o połowę mniej mieszkań niż w rekordowym 2008 r. A ceny wcale nie muszą rosnąć z tego powodu.

Od szczytu hossy mieszkaniowej ceny domów w USA spadły o 30 proc. w ciągu trzech lat. Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 70 proc., a ukończonych budów o ponad połowę. Czy taki sam scenariusz może ziścić się w Polsce?

Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, prześledźmy, co właściwie stało się w USA w ostatnich trzech latach. Przyczyny wzrostu cen nieruchomości (wzrost dostępności kredytów) są powszechnie znane i jest to element wspólny dla rynku nieruchomości na całym świecie w tym także w Polsce. Dlatego zajmijmy się raczej tym, co działo się po osiągnięciu punktu kulminacyjnego.

Rynek w USA

Indeks cen domów S&P/CaseShiller (mierzący ceny domów w 20 amerykańskich metropoliach) osiągnął swój szczytowy poziom w lipcu 2006 roku, a więc na długo przed załamaniem rynków finansowych. Popyt po prostu osiągnął maksimum przy rekordowo wysokich cenach, które stały się barierą dla kupujących, zwłaszcza że był to okres dynamicznego zacieśniania polityki pieniężnej (Fed dokonał siedemnastu kolejnych podwyżek stóp procentowych).

Pierwszy rok po osiągnięciu szczytu nie przyniósł wyraźnej zmiany ceny domów (średnio spadły one o 3,8 proc.), co można nazwać okresem stabilizacji przed późniejszym załamaniem cen (jak zobaczymy niżej, w Polsce przechodziliśmy podobny okres). Dopiero dwa kolejne lata, którym - co istotne - towarzyszyło załamanie rynku kredytowego, a później finansowego - przyniosły zdecydowany spadek cen, aż do wyhamowania tendencji w połowie 2009 r. Trwają spory, co do tego, czy wyhamowanie ma charakter trwały.

 

Jak zmieniły się ceny domów w USA

Open Finance
Dane za czerwiec i lipiec poznamy w kolejnych miesiącach. Indeks cen w maju poprawił wartość w porównaniu do kwietnia 2009 r.
Źródło: S&P/CaseShiller

O ile nie ma pewności, co do tego, że spadek cen domów w USA zbliżył się do końca, o tyle z większym prawdopodobieństwem można powiedzieć, iż rynek budowy nowych domów dotarł w okolice dna. Liczba wydawanych pozwoleń na budowę spadła w ciągu zaledwie trzech lat z 1,7 do 0,56 mln rocznie (wskaźnik podawany jest w ujęciu zannualizowanym, co oznacza że bieżące wskazania są ekstrapolowane na kolejnych 12 miesięcy), podobnie stało się z liczbą budów rozpoczętych, natomiast liczba domów, których budowę zakończono spadła o ponad połowę.

 

Jak zmienił się rynek budowy domów w USA?

Open Finance
Źródło: The US Census Bureau and Department of Hosing and Urban Development

Łatwo zorientować się, że rynek budownictwa mieszkalnego załamał się szybciej niż ceny domów, co prowadzi do przykrego wniosku dla rodzimych deweloperów - ograniczenie podaży nie musi oznaczać zatrzymania spadku cen. Wynika to z prostej konstatacji - to podaż dopasowuje się do popytu a nie odwrotnie. Zatem stawianie tezy, że ograniczenie podaży nowych mieszkań wymusi w Polsce zatrzymanie spadku cen lub nawet ich wzrost, jest ryzykowne.

Odnotujmy też, że o ile liczba wydanych pozwoleń na budowę z grubsza odpowiada liczbie rozpoczętych budów domów, to już liczba domów, których budowę ukończono, jest w każdym roku znacznie wyższa niż liczba wydanych pozwoleń. Wynika to z opóźnienia czasowego - część domów budowano już w czasie, w którym kryzys mieszkaniowy trwał. Jednak budowy kończono, ponieważ tylko w ten sposób można odzyskać przynajmniej część pieniędzy włożonych w budowę. Dom nieukończony trudniej sprzedać niż ukończony.

Zatem możemy spodziewać się, że liczba budów ukończonych będzie stopniowo malała, podczas gdy liczba wydawanych pozwoleń na budowę i liczba budów rozpoczętych powinna zacząć się stabilizować, ponieważ jest ona najniższa od lat 60. XX wieku, gdy USA miały o połowę mniej obywateli niż w 2009 r..

Teraz Polska

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że porównywanie rynku amerykańskiego z polskim to zadanie karkołomne ze względu na liczne różnice tkwiące choćby w historii rynków. Jednak pod względem liczb możemy mówić o pewnego rodzaju podobieństwach. Szczyt budowlany w Polsce przypadł na rok 2007 (o rok później niż w USA), wtedy także zanotowano rekordowo wysoką liczbę udzielonych kredytów (o prawie połowę wyższą niż w 2006 r.), zatem bez wątpienia to dostęp do kredytów był akceleratorem tego rynku.

 

Rynek budownictwa mieszkaniowego w Polsce

Open Finance

 

Źródło: GUS

Łatwo zauważyć, że od 2007 r. spada liczba wydanych pozwoleń na budowę i liczba budów rozpoczętych, przy czym początkowo spadek ten nie był zbyt duży (od połowy 2007 r. do 2008 r. trwała stabilizacja rynku na wysokich poziomach, co dotyczy także cen transakcyjnych). Po części wynika to z faktu znacznej inercji urzędniczej w Polsce. Kto raz zaczął starania o pozwolenie na budowę, nie porzuca w Polsce planów "tylko" dlatego, że zmienia się koniunktura gospodarcza. Większość woli przejść gehennę administracyjną, a dopiero później ewentualnie zmienić plany. Stąd znacznie mniej domów w Polsce zaczyna się budować w porównaniu z liczbą wydanych pozwoleń, niż np. w USA. Jeszcze mniej budów udaje się zakończyć.

W załączonej tabeli widać, że liczba ukończonych budów wciąż rośnie w stosunku rocznym, choć nie ma wątpliwości, że szczyt koniunktury na rynku mieszkaniowym został dawno minięty. Dlaczego? Różnica w porównaniu do amerykańskich inwestorów polega na różnych technologiach budowy (nasze są bardziej długotrwałe) oraz struktury budownictwa. Połowa budowanych mieszkań powstaje w budownictwie jednorodzinnym w systemie gospodarczym. Nie wszyscy mają tu motywację do szybkiego podpisania protokołu technicznego odbioru budynku. Warto też dodać, że począwszy od 2009 roku zakończenie budowy wiąże się z obowiązkiem zdobycia świadectwa energetycznego. Z tym właśnie faktem należy częściowo wiązać skokowy wzrost liczby oddawanych domów w końcówce 2008 roku. Nie koniunktura o tym zadecydowała, ale chęć uniknięcia części formalności (i kosztów) związanych z nowym obowiązkiem.

Na podstawie tak przedstawionych danych możemy stwierdzić, że rynek mieszkaniowy w Polsce znajduje się w fazie o rok późniejszej niż w USA. Zatem od nadziei na uspokojenie koniunktury powinien nas dzielić także rok. Choć obydwa rynki zdają się być zupełnie różne, to pod względem liczb na tysiąc mieszkańców są zaskakująco podobne.

 

Budownictwo mieszkaniowe w USA i w Polsce. Dane na tysiąc mieszkańców

Open Finance
* USA - dane zaannualizowane przypadające na lipiec 2006, 2007 i 2008 i 2009 r., źródło: The US Census Census i obliczenia własne.
** Prognoza Open Finance dla Polski na 2009 r. na podstawie dynamiki uzyskanej do lipca 2009 (rozszerzonej na cały rok), źródło: dane GUS i obliczenia własne

Podobieństwa i różnice

Jeśli porównamy dane z USA i Polski w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców zauważymy, że w szczytowym okresie koniunktury mieszkaniowej ostatnich lat, urzędy wydawały pozwolenia na budowę sześciu domów na tysiąc mieszkańców. Liczba budów rozpoczętych była w Polsce o jeden dom na tysiąc osób mniejsza, zaś liczba domów, których budowa się zakończyła o dwa na tysiąc mieszkańców mniejsza (założenie z tabeli, wedle której liczba ukończonych budów w Polsce wzrośnie w tym roku jest błędne choćby ze względu na zamazanie obrazu z 2008 r. pojawieniem się świadectw energetycznych.

Zakładam więc, że szczyt pod tym względem osiągnęliśmy 2008 r., a nie że jest on dopiero przed nami). Warto w tym miejscu pamiętać o różnicach historycznych na obydwu rynkach. Nie chodzi o mityczne 1,5 mln brakujących w Polsce mieszkań (w USA także są potrzebujący), ale różnice jakie istnieją między krajem rozwiniętym i rozwijającym się (chodzi o nasycenie rynku). Gdybyśmy mieli naśladować w pełni scenariusz amerykański (spadek rynku do okolic dwóch domów na tysiąc mieszkańców), to w 2010 r. w Polsce rozpoczęto by budowę 90 tys. mieszkań i domów, a liczba oddawanych domów i mieszkań spadłaby poniżej 80 tys. rocznie.

Tak mało budowano już w całej drugiej połowie lat 90. Nie da się wykluczyć, że wobec zamrożenia wielu projektów deweloperskich wrócimy do takiego stanu rynku, choć raczej na krótko (łatwiejszy dostęp do kredytów powinien szybciej ożywić rynek).Natomiast niekoniecznie musimy naśladować USA w zachowaniu cen domów i mieszkań,a przynajmniej w jego tempie. Spadek cen o 30 proc. od szczytu w trzy lata jest co prawda możliwy (obecnie - po dwóch latach - jest to bliżej 15 proc.), ale przypomnijmy, że w USA przyłożyła się do tego rosnąca liczba bankructw konsumenckich (banki zajmowały domy i wystawiały je na sprzedaż),podczas gdy w Polsce, kredyty hipoteczne wciąż należą do najlepiej spłacanych (ok. 1 proc. nie jest regulowanych regularnie). U nas źródła podaży z tej strony rynku przynajmniej obecnie nie należy wypatrywać, są nimi natomiast deweloperzy oraz inwestorzy operujący na rynku wtórnym. Zasoby i jednych i drugich już nie będą się powiększać, a stopniowo wyczerpywać.

Deweloperzy mogą zacząć sprzedawać taniej nowe projekty (taniej ze względu na spadek kosztów materiałów, robocizny i gruntów, jaki tymczasem dokonał się, a nie jest widoczny w sprzedawanych zapasach), choć zapewne wpłynie to na średnie ceny nie wcześniej niż pod koniec przyszłego roku. O ile w ogóle - deweloperzy mogą niższymi kosztami budować swoje marże, a nie ceny dla klientów - wszystko zależeć będzie od popytu na nowe mieszkania. Nie stoi to w sprzeczności z powtarzaną przeze mnie ostatnio tezą o stabilizacji cen w najbliższych miesiącach - kilka, a kilkanaście miesięcy to spora różnica.

Emil Szweda

Zima na rynku kredytów hipotecznych

Mamy pierwsze symptomy poprawy sytuacji finansowej banków. Nie ma to jednak wpływu na liczbę udzielanych kredytów hipotecznych. Według danych NBP w lipcu banki udzieliły o 8,5 mld złotych mniej niż w czerwcu.
Wirtualna Polska zapytała analityków, czy w związku z zapowiadanym przez większość ekonomistów końcem kryzysu, można już mówić o ożywieniu na rynku kredytów hipotecznych. Jak podał Narodowy Bank Polski, zadłużenie Polaków z tytułu kredytów hipotecznych wynosi łącznie 201,7 mld złotych.

Zdaniem Marcina Krasonia z Open Finance sytuacja banków poprawia się dzięki ciągłemu umacnianiu się złotego.
Silna rodzima waluta nie pozostaje bez wpływu na spłaty kredytów walutowych, głównie we frankach szwajcarskich, zaciągniętych przez Polaków. Wydajesię, że minął czas, kiedy wysoki kurs walut był głównym czynnikiem nieregularnych spłat naszych kredytów. Teraz większym ryzykiem obarczona jest stabilność zatrudnienia.


Eksperci przewidują, że nadchodzącej jesieni może to popsuć portfele kredytowe banków. Tym samym w najbliższym czasie nie należy spodziewać się liberalizacji polityki kredytowej. Jeśli dane za trzeci kwartał okażą się pozytywne, zmiany w ofertach banków pojawią się dopiero po 3-4 miesiącach.

Zima na rynku kredytów hipotecznych

Mamy pierwsze symptomy poprawy sytuacji finansowej banków. Nie ma to jednak wpływu na liczbę udzielanych kredytów hipotecznych. Według danych NBP w lipcu banki udzieliły o 8,5 mld złotych mniej niż w czerwcu.
Wirtualna Polska zapytała analityków, czy w związku z zapowiadanym przez większość ekonomistów końcem kryzysu, można już mówić o ożywieniu na rynku kredytów hipotecznych. Jak podał Narodowy Bank Polski, zadłużenie Polaków z tytułu kredytów hipotecznych wynosi łącznie 201,7 mld złotych.

Zdaniem Marcina Krasonia z Open Finance sytuacja banków poprawia się dzięki ciągłemu umacnianiu się złotego.
Silna rodzima waluta nie pozostaje bez wpływu na spłaty kredytów walutowych, głównie we frankach szwajcarskich, zaciągniętych przez Polaków. Wydajesię, że minął czas, kiedy wysoki kurs walut był głównym czynnikiem nieregularnych spłat naszych kredytów. Teraz większym ryzykiem obarczona jest stabilność zatrudnienia.


Eksperci przewidują, że nadchodzącej jesieni może to popsuć portfele kredytowe banków. Tym samym w najbliższym czasie nie należy spodziewać się liberalizacji polityki kredytowej. Jeśli dane za trzeci kwartał okażą się pozytywne, zmiany w ofertach banków pojawią się dopiero po 3-4 miesiącach.

Magazyny na atrakcyjnych warunkach

W tym roku na rynku pojawi się ponad milion metrów kwadratowych powierzchni magazynowych. Warto wynajmować je teraz, bo ograniczenie nowych inwestycji może w przyszłości spowodować niedobory.

W pierwszym kwartale 2009 r. oddano do użytku rekordową ilość, ponad 491 tys. m.kw. powierzchni magazynowych. W budowie jest jeszcze 518 tys. m.kw., które w tym roku będą gotowe. Według analityków z Cushman & Wakefield, tak duża podaż spowodowała wzrost wskaźnika pustostanów do poziomu 13,6 proc. w porównaniu do 10 proc. w IV kw. 2008 r. Ustabilizował się poziom czynszów, a w części lokalizacji ceny spadły. Taka sytuacja doprowadziła do ograniczenia nowych inwestycji, co w kolejnych latach może doprowadzić do ponownej przewagi popytu nad podażą. Tym bardziej że w Polsce zapotrzebowanie na powierzchnie magazynowe wciąż jest duże.

2/3 transakcji mniej

Ogromne powierzchnie wchodzące w tym roku na rynek są efektem decyzji o budowie podejmowanych w szczycie hossy, mniej więcej w połowie 2008 r. Gdy na arenie pojawił się kryzys finansowy, zmieniło się podejście. Banki ograniczyły dostęp do kredytów, klienci dążą do cięcia kosztów, a deweloperzy starają się minimalizować ryzyko i ograniczać zaangażowanie kapitałowe. Z tego powodu kończy się jedynie rozpoczęte przedsięwzięcia i wstrzymuje nowe.

Deweloperzy rezygnują też z budowy magazynów spekulacyjnych na rzecz inwestycji przygotowywanych pod konkretnego najemcę. Dziś wynajem magazynów nie jest sprawą prostą, ale taki stan rzeczy nie będzie trwać wiecznie. Teraz magazynów jest nieco za dużo, ale za kilka kwartałów sytuacja się odwróci. Dlatego dzisiaj zachęcamy inwestorów do rozpoczynania budowy magazynów - dzięki temu unikną niedoborów w przyszłości - przekonuje Mike Musil, prezes zarządu spółki Metropolis.

Na razie jednak dominują spadki. Wolumen transakcji zawartych w okresie styczeń-marzec opiewa na 134 tys. m. kw., co oznacza spadek o 68 proc. w porównaniu do odpowiedniego okresu rok temu. Ponad połowa nowych umów dotyczy magazynów na Górnym Śląsku. - Przy spadku zainteresowania wynajmem powierzchni magazynowych, właśnie ten region wyrasta na lidera - komentuje Mike Musil.

Atrakcyjne ceny i lokalizacje

Podstawą sukcesu kompleksów magazynowych jest lokalizacja. Górny Śląsk z rozwiniętym przemysłem jest także miejscem przecięcia ważnych szlaków transportowych i przyciąga uwagę inwestorów. Mówią o tym same transakcje na rynku i przedsięwzięcia budowlane.

Intermarche wynajął 28,5 tys. m.kw. w Panattoni Park Mysłowice. W tym roku była to największa umowa najmu. Firma SEGRO poinformowała o zakończeniu drugiej fazy budowy centrum logistycznego Tulipan Park Gliwice. Docelowo na 48 ha będzie do dyspozycji 200 tys. m.kw. powierzchni magazynowych (już teraz jest 115 tys. m.kw.). Kompleks położony jest w sąsiedztwie autostrady A4, łączącej Kraków z Wrocławiem i zachodnią granicą Polski i leży kilka kilometrów od budowanego węzła Sośnica - skrzyżowania autostrad A4 i A1. Będzie to największy węzeł drogowy w tej części Europy, długość ślimaków wyniesie 30 km. Właśnie ta lokalizacja należy do najatrakcyjniejszych w Polsce, tym bardziej że zlokalizowana w tym rejonie gmina Gierałtowice odrolniła 600 ha gruntów i zachęca inwestorów, ułatwiając załatwienie wszelkich formalności. Na procedury wystarczają trzy tygodnie.

Dosłownie kilkaset metrów od budowanego węzła leżą tereny Synergy Park, przedsięwzięcia firmy Metropolis. - Park różni się od standardowych przedsięwzięć. Nie budujemy magazynów na wynajem, ale sprzedajemy inwestorom działki dostosowane do ich potrzeb. Minimalna wielkość działki to 1 ha - wyjaśnia Mike Musil.

Dziś takie przedsięwzięcia mają wzięcie, ponieważ ceny nieruchomości przemysłowych w miastach wciąż są wysokie. Poza centrami można znaleźć dogodnie zlokalizowane magazyny. Co prawda, według danych Cushman & Wakefield, ceny ustabilizowały się na poziomie z IV kwartału ubiegłego roku, jednak część parków biznesowo-przemysłowych obniżyła je o 20-25 proc. Jeśli połączyć to z przygotowaną infrastrukturą i lokalizacją, takie przedsięwzięcia są dla firm atrakcyjne i mimo zmniejszonego popytu podpisuje się kolejne umowy.

- Zainteresowanie jest niższe, niż byśmy tego oczekiwali, ale mamy klientów. Ostatnio duża firma kupiła 5 ha, finalizujemy kolejną transakcję, mamy kilka rezerwacji - tłumaczy prezes Metropolis. Firma dysponuje powierzchnią ponad 70 ha, w tym roku przygotowała na sprzedaż 25 ha. Zdaniem Mike'a Musila, nie powinno być problemów ze sprzedażą tych terenów.

Szanse rozwoju

Poza Górnym Śląskiem atrakcyjne są także parki biznesowo-przemysłowe zlokalizowane na obrzeżach większych miast, takie jak np. wrocławski ProLogis Park, czy Panattoni Park w pobliżu Łodzi. W całości został już wynajęty Panattoni Park Wrocław I o powierzchni 84 tys. m2. To magazyny na Bielanach Wrocławskich, przy drodze nr 35, łączącej Wrocław ze stolicą Czech. W pobliżu jest też skrzyżowanie autostrady A4 i drogi ekspresowej E67.

Firma buduje też m.in. Park Wrocław II, docelowo na 60 tys. m.kw. powierzchni magazynowych, oraz Park Mysłowice, gdzie powstaje 28 tys. m.kw. Dalszy rozwój planuje też Metropolis i choć priorytetem firmy pozostaje Górny Śląsk, Mike Musil nie wyklucza inwestycji w innych regionach.

Szansą dla polskich parków jest też sytuacja przedsiębiorstw z Europy Zachodniej, głównie niemieckich. Borykając się z problemami u siebie, mogą przenosić część działalności operacyjnej do Polski. Jeżeli szanse na rozwój zostaną wykorzystane, być może w okolicach Gliwic powstanie centrum podobne do logistycznego euroregionu Moza-Ren, który skupia ćwierć miliona firm.

Wojciech Kwinta

interia.pl

Magazyny na atrakcyjnych warunkach

W tym roku na rynku pojawi się ponad milion metrów kwadratowych powierzchni magazynowych. Warto wynajmować je teraz, bo ograniczenie nowych inwestycji może w przyszłości spowodować niedobory.

W pierwszym kwartale 2009 r. oddano do użytku rekordową ilość, ponad 491 tys. m.kw. powierzchni magazynowych. W budowie jest jeszcze 518 tys. m.kw., które w tym roku będą gotowe. Według analityków z Cushman & Wakefield, tak duża podaż spowodowała wzrost wskaźnika pustostanów do poziomu 13,6 proc. w porównaniu do 10 proc. w IV kw. 2008 r. Ustabilizował się poziom czynszów, a w części lokalizacji ceny spadły. Taka sytuacja doprowadziła do ograniczenia nowych inwestycji, co w kolejnych latach może doprowadzić do ponownej przewagi popytu nad podażą. Tym bardziej że w Polsce zapotrzebowanie na powierzchnie magazynowe wciąż jest duże.

2/3 transakcji mniej

Ogromne powierzchnie wchodzące w tym roku na rynek są efektem decyzji o budowie podejmowanych w szczycie hossy, mniej więcej w połowie 2008 r. Gdy na arenie pojawił się kryzys finansowy, zmieniło się podejście. Banki ograniczyły dostęp do kredytów, klienci dążą do cięcia kosztów, a deweloperzy starają się minimalizować ryzyko i ograniczać zaangażowanie kapitałowe. Z tego powodu kończy się jedynie rozpoczęte przedsięwzięcia i wstrzymuje nowe.

Deweloperzy rezygnują też z budowy magazynów spekulacyjnych na rzecz inwestycji przygotowywanych pod konkretnego najemcę. Dziś wynajem magazynów nie jest sprawą prostą, ale taki stan rzeczy nie będzie trwać wiecznie. Teraz magazynów jest nieco za dużo, ale za kilka kwartałów sytuacja się odwróci. Dlatego dzisiaj zachęcamy inwestorów do rozpoczynania budowy magazynów - dzięki temu unikną niedoborów w przyszłości - przekonuje Mike Musil, prezes zarządu spółki Metropolis.

Na razie jednak dominują spadki. Wolumen transakcji zawartych w okresie styczeń-marzec opiewa na 134 tys. m. kw., co oznacza spadek o 68 proc. w porównaniu do odpowiedniego okresu rok temu. Ponad połowa nowych umów dotyczy magazynów na Górnym Śląsku. - Przy spadku zainteresowania wynajmem powierzchni magazynowych, właśnie ten region wyrasta na lidera - komentuje Mike Musil.

Atrakcyjne ceny i lokalizacje

Podstawą sukcesu kompleksów magazynowych jest lokalizacja. Górny Śląsk z rozwiniętym przemysłem jest także miejscem przecięcia ważnych szlaków transportowych i przyciąga uwagę inwestorów. Mówią o tym same transakcje na rynku i przedsięwzięcia budowlane.

Intermarche wynajął 28,5 tys. m.kw. w Panattoni Park Mysłowice. W tym roku była to największa umowa najmu. Firma SEGRO poinformowała o zakończeniu drugiej fazy budowy centrum logistycznego Tulipan Park Gliwice. Docelowo na 48 ha będzie do dyspozycji 200 tys. m.kw. powierzchni magazynowych (już teraz jest 115 tys. m.kw.). Kompleks położony jest w sąsiedztwie autostrady A4, łączącej Kraków z Wrocławiem i zachodnią granicą Polski i leży kilka kilometrów od budowanego węzła Sośnica - skrzyżowania autostrad A4 i A1. Będzie to największy węzeł drogowy w tej części Europy, długość ślimaków wyniesie 30 km. Właśnie ta lokalizacja należy do najatrakcyjniejszych w Polsce, tym bardziej że zlokalizowana w tym rejonie gmina Gierałtowice odrolniła 600 ha gruntów i zachęca inwestorów, ułatwiając załatwienie wszelkich formalności. Na procedury wystarczają trzy tygodnie.

Dosłownie kilkaset metrów od budowanego węzła leżą tereny Synergy Park, przedsięwzięcia firmy Metropolis. - Park różni się od standardowych przedsięwzięć. Nie budujemy magazynów na wynajem, ale sprzedajemy inwestorom działki dostosowane do ich potrzeb. Minimalna wielkość działki to 1 ha - wyjaśnia Mike Musil.

Dziś takie przedsięwzięcia mają wzięcie, ponieważ ceny nieruchomości przemysłowych w miastach wciąż są wysokie. Poza centrami można znaleźć dogodnie zlokalizowane magazyny. Co prawda, według danych Cushman & Wakefield, ceny ustabilizowały się na poziomie z IV kwartału ubiegłego roku, jednak część parków biznesowo-przemysłowych obniżyła je o 20-25 proc. Jeśli połączyć to z przygotowaną infrastrukturą i lokalizacją, takie przedsięwzięcia są dla firm atrakcyjne i mimo zmniejszonego popytu podpisuje się kolejne umowy.

- Zainteresowanie jest niższe, niż byśmy tego oczekiwali, ale mamy klientów. Ostatnio duża firma kupiła 5 ha, finalizujemy kolejną transakcję, mamy kilka rezerwacji - tłumaczy prezes Metropolis. Firma dysponuje powierzchnią ponad 70 ha, w tym roku przygotowała na sprzedaż 25 ha. Zdaniem Mike'a Musila, nie powinno być problemów ze sprzedażą tych terenów.

Szanse rozwoju

Poza Górnym Śląskiem atrakcyjne są także parki biznesowo-przemysłowe zlokalizowane na obrzeżach większych miast, takie jak np. wrocławski ProLogis Park, czy Panattoni Park w pobliżu Łodzi. W całości został już wynajęty Panattoni Park Wrocław I o powierzchni 84 tys. m2. To magazyny na Bielanach Wrocławskich, przy drodze nr 35, łączącej Wrocław ze stolicą Czech. W pobliżu jest też skrzyżowanie autostrady A4 i drogi ekspresowej E67.

Firma buduje też m.in. Park Wrocław II, docelowo na 60 tys. m.kw. powierzchni magazynowych, oraz Park Mysłowice, gdzie powstaje 28 tys. m.kw. Dalszy rozwój planuje też Metropolis i choć priorytetem firmy pozostaje Górny Śląsk, Mike Musil nie wyklucza inwestycji w innych regionach.

Szansą dla polskich parków jest też sytuacja przedsiębiorstw z Europy Zachodniej, głównie niemieckich. Borykając się z problemami u siebie, mogą przenosić część działalności operacyjnej do Polski. Jeżeli szanse na rozwój zostaną wykorzystane, być może w okolicach Gliwic powstanie centrum podobne do logistycznego euroregionu Moza-Ren, który skupia ćwierć miliona firm.

Wojciech Kwinta

interia.pl

Wrocław „Rynek 50” – ekskluzywne apartamenty od dziś w sprzedaży!

Wyjątkową ofertę 11 gotowych do zamieszkania apartamentów o powierzchni od 78 do 161 m2 uzupełnia niepowtarzalny klimat wnętrz oraz unikalny pakiet concierge, obejmujący doradztwo i usługi dla właścicieli apartamentów.

Kamienica „Rynek 50”, wybudowana w pierwszej połowie XX wieku, według projektu pracowni architektonicznej „Schesinger & Benedict”, znajduje się w północnej części wrocławskiej starówki, zwanej Targiem Łakoci. Nawiązując do tradycji, poszczególne apartamenty w inwestycji otrzymały nazwy słodyczy, a wnętrze każdego z mieszkań utrzymane jest w tonacji odpowiadającej nazwie (nugat, czekolada czy wanilia).

Poszczególne apartamenty – jedno i dwupoziomowe – mają powierzchnię od 78 do 161 m2 i wysokość nawet do 4,8 m. Zarysowany jest w nich wyraźny podział funkcyjny na część dzienną i nocną. Niektóre mieszkania posiadają tarasy, a także ciekawe detale architektoniczne np.: przeszklony wykusz czy ściany wykonane z piaskowanej cegły.

W każdym mieszkaniu znajdują się: w pełni wyposażona kuchnia, spiżarnia, garderoba, oraz pralnia. W sypialniach zostały zaaranżowane indywidualne łazienki. Ponadto, wszystkie apartamenty posiadają systemy klimatyzacyjne z indywidualnym programem sterującym, a także możliwość instalacji kominków. Budynek posiada całodobowy monitoring oraz ochronę – zapewniono również miejsca parkingowe. Kamienica wyposażona została w cichobieżną windę i jest doskonale izolowana akustycznie przed gwarem wrocławskiej starówki.

„Apartamenty w odrestaurowanej kamienicy przy głównym placu stolicy Dolnego Śląska to jedyna w swoim rodzaju inwestycja, której wartość z pewnością będzie rosła. Rynek 50 to projekt przemyślany pod każdym względem – od koncepcji architektonicznej, po usługi dla mieszkańców. Ponadstandardowe wykończenie, unikalna atmosfera wrocławskiego rynku, wyjątkowe wnętrza oraz pakiet usług concierge czynią z Rynku 50 miejsce dla wyjątkowych ludzi” – powiedziała Patrycja Kwiatkowska, dyrektor zarządzający w Griffin Real Estate.

Wszystkie mieszkania w inwestycji „Rynek 50” zostały starannie wykończone przy współpracy ze studiem projektowym smallna. Deweloper zapewni także klientom usługę kompleksowej aranżacji przestrzeni. Projektant wnętrz pomoże dobrać odpowiednie meble, oświetlenie, elementy sztuki współczesnej i stylowe dodatki do każdego apartamentu tak, by stworzyć klimat oraz nastrój odpowiadający indywidualnym oczekiwaniom każdego klienta.

Dodatkowe usługi concierge oferowane mieszkańcom wyróżniają „Rynek 50” spośród innych luksusowych projektów na Dolnym Śląsku. Szeroki pakiet concierge zawiera pełen wachlarz usług – od codziennych zakupów po bilety na międzynarodowe wystawy sztuki.

Griffin Real Estate

gk

inwestycje.pl

Wrocław „Rynek 50” – ekskluzywne apartamenty od dziś w sprzedaży!

Wyjątkową ofertę 11 gotowych do zamieszkania apartamentów o powierzchni od 78 do 161 m2 uzupełnia niepowtarzalny klimat wnętrz oraz unikalny pakiet concierge, obejmujący doradztwo i usługi dla właścicieli apartamentów.

Kamienica „Rynek 50”, wybudowana w pierwszej połowie XX wieku, według projektu pracowni architektonicznej „Schesinger & Benedict”, znajduje się w północnej części wrocławskiej starówki, zwanej Targiem Łakoci. Nawiązując do tradycji, poszczególne apartamenty w inwestycji otrzymały nazwy słodyczy, a wnętrze każdego z mieszkań utrzymane jest w tonacji odpowiadającej nazwie (nugat, czekolada czy wanilia).

Poszczególne apartamenty – jedno i dwupoziomowe – mają powierzchnię od 78 do 161 m2 i wysokość nawet do 4,8 m. Zarysowany jest w nich wyraźny podział funkcyjny na część dzienną i nocną. Niektóre mieszkania posiadają tarasy, a także ciekawe detale architektoniczne np.: przeszklony wykusz czy ściany wykonane z piaskowanej cegły.

W każdym mieszkaniu znajdują się: w pełni wyposażona kuchnia, spiżarnia, garderoba, oraz pralnia. W sypialniach zostały zaaranżowane indywidualne łazienki. Ponadto, wszystkie apartamenty posiadają systemy klimatyzacyjne z indywidualnym programem sterującym, a także możliwość instalacji kominków. Budynek posiada całodobowy monitoring oraz ochronę – zapewniono również miejsca parkingowe. Kamienica wyposażona została w cichobieżną windę i jest doskonale izolowana akustycznie przed gwarem wrocławskiej starówki.

„Apartamenty w odrestaurowanej kamienicy przy głównym placu stolicy Dolnego Śląska to jedyna w swoim rodzaju inwestycja, której wartość z pewnością będzie rosła. Rynek 50 to projekt przemyślany pod każdym względem – od koncepcji architektonicznej, po usługi dla mieszkańców. Ponadstandardowe wykończenie, unikalna atmosfera wrocławskiego rynku, wyjątkowe wnętrza oraz pakiet usług concierge czynią z Rynku 50 miejsce dla wyjątkowych ludzi” – powiedziała Patrycja Kwiatkowska, dyrektor zarządzający w Griffin Real Estate.

Wszystkie mieszkania w inwestycji „Rynek 50” zostały starannie wykończone przy współpracy ze studiem projektowym smallna. Deweloper zapewni także klientom usługę kompleksowej aranżacji przestrzeni. Projektant wnętrz pomoże dobrać odpowiednie meble, oświetlenie, elementy sztuki współczesnej i stylowe dodatki do każdego apartamentu tak, by stworzyć klimat oraz nastrój odpowiadający indywidualnym oczekiwaniom każdego klienta.

Dodatkowe usługi concierge oferowane mieszkańcom wyróżniają „Rynek 50” spośród innych luksusowych projektów na Dolnym Śląsku. Szeroki pakiet concierge zawiera pełen wachlarz usług – od codziennych zakupów po bilety na międzynarodowe wystawy sztuki.

Griffin Real Estate

gk

inwestycje.pl

Ogrodzeni przepisami

Z reguły budowa ogrodzenia nie wymaga ani uzyskania pozwolenia, ani też zgłoszenia. Nie oznacza to jednak, że nie obowiązują nas żadne zasady i mamy pełną swobodę. W tym przypadku należy przestrzegać przepisów prawa budowlanego, nie naruszając jednocześnie tzw. prawa sąsiedzkiego.
Do budowy ogrodzenia na pewno nie będzie nam potrzebne żadne pozwolenie. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku zgłoszenia. Istnieją bowiem dwa wyjątki, o których warto pamiętać.

Zgłoszenie zamiaru budowy będzie niezbędne, jeśli ogrodzenie, po pierwsze - znajduje się od strony dróg, ulic, placów, torów kolejowych i innych miejsc publicznych, oraz po drugie - jest wyższe nie 2,20 m. W pozostałych sytuacjach trzeba będzie stosować się do przepisów zawartych w prawie budowlanym i cywilnym. Zgłoszenia nie wymaga również wzniesienie ogrodzenia tymczasowego, czyli takiego, które stanowi jedynie zabezpieczenie posesji na okres prac budowlanych.

Zgłoszenie budowy składamy właściwemu organowi administracji architektoniczno-budowlanej: staroście lub wojewodzie. Należy tu określić rodzaj, zakres i sposób wykonywania prac oraz dokładny termin ich rozpoczęcia. Niezbędne będzie również zgromadzenie odpowiednich dokumentów.

Do zgłoszenia należy dołączyć oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane oraz szkic lub rysunek przebiegu ogrodzenia. Jeżeli złożona dokumentacja będzie niekompletna, wówczas właściwy organ, w drodze postanowienia, nakłada na zgłaszającego obowiązek uzupełnienia jej w określonym terminie. W przypadku nieskompletowania dokumentów wojewoda lub starosta wnosi sprzeciw, a to w praktyce oznacza brak możliwości rozpoczęcia jakichkolwiek prac.

Właściwy organ ma prawo do sprzeciwu również wtedy, gdy zgłoszenie dotyczy budowy lub wykonywania robót budowlanych objętych obowiązkiem uzyskania pozwolenia, bądź też gdy budowa lub wykonywanie robót budowlanych objętych zgłoszeniem narusza ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Zgłoszenia należy dokonać przed terminem rozpoczęcia prac budowlanych. Jeżeli w ciągu 30 dni od dnia doręczenia dokumentu właściwy organ nie wniesie - w drodze decyzji - sprzeciwu, można przystąpić do budowy, jednak nie później niż po upływie dwóch lat.

Prawo budowlane

Budowa ogrodzenia powinna być zgodna z przepisami prawa budowlanego. Tu znajdują się dokładne wymagania, których trzeba przestrzegać. Jest ich co najmniej kilka.

Żadne ogrodzenie, bez względu na to, czy dotyczy posesji prywatnej, czy publicznej, nie może stanowić zagrożenia dla osób trzecich. W związku z tym na wysokości niższej niż 1,8 m zabronione jest umieszczanie na nim ostro zakończonych elementów, np. drutu kolczastego, potłuczonego szkła lub gwoździ.

Ogrodzenie powinno być także ażurowe, co najmniej powyżej 60 cm od poziomu terenu. Ten przepis nie ma zastosowania, jeśli konieczność budowy innego płotu wynika z ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo wymagań ochrony akustycznej lub warunków użytkowania działki.

Łączna powierzchnia prześwitów (otworów), umożliwiająca naturalny przepływ powietrza, powinna wynosić co najmniej 25% powierzchni ażurowej części ogrodzenia między słupami.
W przypadku każdego rodzaju ogrodzeń obowiązuje jedna zasada, jeśli chodzi o bramy i furtki. Muszą one otwierać się do wewnątrz działki, tak aby nie stwarzały zagrożenia dla ruchu pojazdów czy też pieszych. Szerokość bramy powinna wynosić co najmniej 240 cm, zaś furtki - co najmniej 90 cm. Trzeba pamiętać, że na drodze pożarowej szerokości te regulują odrębne przepisy bezpieczeństwa pożarowego.

Na terenie danej gminy mogą, ale nie muszą, bo nie dotyczy to wszystkich terenów, obowiązywać dodatkowe ograniczenia dotyczące budowy ogrodzeń. Są one zawarte w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Mogą nakazywać np. wykonanie ogrodzenia z określonego materiału, czy też pozostawienie otworów w ogrodzeniu w celu umożliwienia wędrówek jeżom i innym drobnym zwierzętom.

Prawo cywilne

Przed rozpoczęciem prac - oprócz prawa budowlanego - trzeba wziąć pod uwagę także przepisy prawa cywilnego. Regulują one relacje między sąsiadami i mają zapobiegać ewentualnym konfliktom. Odnoszą się m.in. do ogrodzeń znajdujących się na granicy działek i służących do wspólnego użytku.

Ogrodzenie powinno zostać wzniesione w taki sposób, aby nie zakłócało korzystania z sąsiednich nieruchomości. Zgodnie z art. 144 Kodeksu cywilnego właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

W praktyce oznacza to mniej więcej tyle, że jeśli sąsiad wybuduje płot, który np. zasłania nam światło i nie chce tego dobrowolnie zmienić, to prawo nas chroni. Możemy wystąpić na drogę postępowania sądowego. Trzeba jednak pamiętać, że przed sądem swoje roszczenia trzeba będzie udowodnić.

Niezwykle istotną kwestią z punktu widzenia naszego budżetu jest kwestia współfinansowania ogrodzenia, a więc samego wzniesienia i późniejszego utrzymania. Można je wybudować we własnym zakresie lub też dojść do porozumienia z właścicielami graniczących z naszą posesją nieruchomości.

Błędne jest twierdzenie, że sąsiad ma obowiązek wspólnego ponoszenia kosztów budowy czy też odbudowy ogrodzenia. Niestety, nie ma i warto o tym pamiętać. Przepisy Kodeksu cywilnego nakładają na sąsiadów jedynie obowiązek wspólnego ponoszenia kosztów utrzymania już wybudowanego ogrodzenia.

Przewidziany w art. 154 § 2 Kodeksu cywilnego obowiązek ponoszenia kosztów urządzeń znajdujących się w granicy gruntów sąsiadujących nie obejmuje kosztów utrzymania lub wybudowania nowego urządzenia (uchwała SN z 24 stycznia 2002 r. III CZP 75/2001). W przypadku budowy ogrodzeń najlepszym rozwiązaniem jest dogadanie się z sąsiadami. Unikniemy wówczas nie tylko kosztów, ale i czasu.


(współpraca i konsultacja merytoryczna: prawnik, Dariusz KOSTYRA, serwis prawny www.eporady24.pl.)

W zgodzie z sąsiadem
Dariusz Kostyra, prawnik, serwis prawny eporady24.pl
Zgodnie z art. 144 Kodeksu cywilnego właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. W wyroku z dnia 9 listopada 2001 r. (II SA/Po 936/2000; niepublikowany) Naczelny Sąd Administracyjny - Ośrodek Zamiejscowy w Poznaniu stwierdził, że budowa ogrodzenia, które nie wymaga pozwolenia na budowę bądź zgłoszenia, rezultatem której jest zakłócenie korzystania z nieruchomości sąsiedniej ponad przeciętną miarę, stanowi tzw. immisję negatywną, która jest niedopuszczalna.
Przykładem tzw. immisji może być np. wybudowanie zbyt wysokiego ogrodzenia, które w konsekwencji zaciemni działkę sąsiada.



Ogrodzeni przepisami

 

money.pl


Ogrodzeni przepisami

Z reguły budowa ogrodzenia nie wymaga ani uzyskania pozwolenia, ani też zgłoszenia. Nie oznacza to jednak, że nie obowiązują nas żadne zasady i mamy pełną swobodę. W tym przypadku należy przestrzegać przepisów prawa budowlanego, nie naruszając jednocześnie tzw. prawa sąsiedzkiego.
Do budowy ogrodzenia na pewno nie będzie nam potrzebne żadne pozwolenie. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku zgłoszenia. Istnieją bowiem dwa wyjątki, o których warto pamiętać.

Zgłoszenie zamiaru budowy będzie niezbędne, jeśli ogrodzenie, po pierwsze - znajduje się od strony dróg, ulic, placów, torów kolejowych i innych miejsc publicznych, oraz po drugie - jest wyższe nie 2,20 m. W pozostałych sytuacjach trzeba będzie stosować się do przepisów zawartych w prawie budowlanym i cywilnym. Zgłoszenia nie wymaga również wzniesienie ogrodzenia tymczasowego, czyli takiego, które stanowi jedynie zabezpieczenie posesji na okres prac budowlanych.

Zgłoszenie budowy składamy właściwemu organowi administracji architektoniczno-budowlanej: staroście lub wojewodzie. Należy tu określić rodzaj, zakres i sposób wykonywania prac oraz dokładny termin ich rozpoczęcia. Niezbędne będzie również zgromadzenie odpowiednich dokumentów.

Do zgłoszenia należy dołączyć oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane oraz szkic lub rysunek przebiegu ogrodzenia. Jeżeli złożona dokumentacja będzie niekompletna, wówczas właściwy organ, w drodze postanowienia, nakłada na zgłaszającego obowiązek uzupełnienia jej w określonym terminie. W przypadku nieskompletowania dokumentów wojewoda lub starosta wnosi sprzeciw, a to w praktyce oznacza brak możliwości rozpoczęcia jakichkolwiek prac.

Właściwy organ ma prawo do sprzeciwu również wtedy, gdy zgłoszenie dotyczy budowy lub wykonywania robót budowlanych objętych obowiązkiem uzyskania pozwolenia, bądź też gdy budowa lub wykonywanie robót budowlanych objętych zgłoszeniem narusza ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Zgłoszenia należy dokonać przed terminem rozpoczęcia prac budowlanych. Jeżeli w ciągu 30 dni od dnia doręczenia dokumentu właściwy organ nie wniesie - w drodze decyzji - sprzeciwu, można przystąpić do budowy, jednak nie później niż po upływie dwóch lat.

Prawo budowlane

Budowa ogrodzenia powinna być zgodna z przepisami prawa budowlanego. Tu znajdują się dokładne wymagania, których trzeba przestrzegać. Jest ich co najmniej kilka.

Żadne ogrodzenie, bez względu na to, czy dotyczy posesji prywatnej, czy publicznej, nie może stanowić zagrożenia dla osób trzecich. W związku z tym na wysokości niższej niż 1,8 m zabronione jest umieszczanie na nim ostro zakończonych elementów, np. drutu kolczastego, potłuczonego szkła lub gwoździ.

Ogrodzenie powinno być także ażurowe, co najmniej powyżej 60 cm od poziomu terenu. Ten przepis nie ma zastosowania, jeśli konieczność budowy innego płotu wynika z ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo wymagań ochrony akustycznej lub warunków użytkowania działki.

Łączna powierzchnia prześwitów (otworów), umożliwiająca naturalny przepływ powietrza, powinna wynosić co najmniej 25% powierzchni ażurowej części ogrodzenia między słupami.
W przypadku każdego rodzaju ogrodzeń obowiązuje jedna zasada, jeśli chodzi o bramy i furtki. Muszą one otwierać się do wewnątrz działki, tak aby nie stwarzały zagrożenia dla ruchu pojazdów czy też pieszych. Szerokość bramy powinna wynosić co najmniej 240 cm, zaś furtki - co najmniej 90 cm. Trzeba pamiętać, że na drodze pożarowej szerokości te regulują odrębne przepisy bezpieczeństwa pożarowego.

Na terenie danej gminy mogą, ale nie muszą, bo nie dotyczy to wszystkich terenów, obowiązywać dodatkowe ograniczenia dotyczące budowy ogrodzeń. Są one zawarte w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Mogą nakazywać np. wykonanie ogrodzenia z określonego materiału, czy też pozostawienie otworów w ogrodzeniu w celu umożliwienia wędrówek jeżom i innym drobnym zwierzętom.

Prawo cywilne

Przed rozpoczęciem prac - oprócz prawa budowlanego - trzeba wziąć pod uwagę także przepisy prawa cywilnego. Regulują one relacje między sąsiadami i mają zapobiegać ewentualnym konfliktom. Odnoszą się m.in. do ogrodzeń znajdujących się na granicy działek i służących do wspólnego użytku.

Ogrodzenie powinno zostać wzniesione w taki sposób, aby nie zakłócało korzystania z sąsiednich nieruchomości. Zgodnie z art. 144 Kodeksu cywilnego właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

W praktyce oznacza to mniej więcej tyle, że jeśli sąsiad wybuduje płot, który np. zasłania nam światło i nie chce tego dobrowolnie zmienić, to prawo nas chroni. Możemy wystąpić na drogę postępowania sądowego. Trzeba jednak pamiętać, że przed sądem swoje roszczenia trzeba będzie udowodnić.

Niezwykle istotną kwestią z punktu widzenia naszego budżetu jest kwestia współfinansowania ogrodzenia, a więc samego wzniesienia i późniejszego utrzymania. Można je wybudować we własnym zakresie lub też dojść do porozumienia z właścicielami graniczących z naszą posesją nieruchomości.

Błędne jest twierdzenie, że sąsiad ma obowiązek wspólnego ponoszenia kosztów budowy czy też odbudowy ogrodzenia. Niestety, nie ma i warto o tym pamiętać. Przepisy Kodeksu cywilnego nakładają na sąsiadów jedynie obowiązek wspólnego ponoszenia kosztów utrzymania już wybudowanego ogrodzenia.

Przewidziany w art. 154 § 2 Kodeksu cywilnego obowiązek ponoszenia kosztów urządzeń znajdujących się w granicy gruntów sąsiadujących nie obejmuje kosztów utrzymania lub wybudowania nowego urządzenia (uchwała SN z 24 stycznia 2002 r. III CZP 75/2001). W przypadku budowy ogrodzeń najlepszym rozwiązaniem jest dogadanie się z sąsiadami. Unikniemy wówczas nie tylko kosztów, ale i czasu.


(współpraca i konsultacja merytoryczna: prawnik, Dariusz KOSTYRA, serwis prawny www.eporady24.pl.)

W zgodzie z sąsiadem
Dariusz Kostyra, prawnik, serwis prawny eporady24.pl
Zgodnie z art. 144 Kodeksu cywilnego właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. W wyroku z dnia 9 listopada 2001 r. (II SA/Po 936/2000; niepublikowany) Naczelny Sąd Administracyjny - Ośrodek Zamiejscowy w Poznaniu stwierdził, że budowa ogrodzenia, które nie wymaga pozwolenia na budowę bądź zgłoszenia, rezultatem której jest zakłócenie korzystania z nieruchomości sąsiedniej ponad przeciętną miarę, stanowi tzw. immisję negatywną, która jest niedopuszczalna.
Przykładem tzw. immisji może być np. wybudowanie zbyt wysokiego ogrodzenia, które w konsekwencji zaciemni działkę sąsiada.



Ogrodzeni przepisami

 

money.pl


Deweloperzy wyhamowali. Bez kredytów nie ruszą

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, od stycznia do lipca oddano do użytkowania 89 851 mieszkań, a więc o 7,1 proc. więcej niż przed rokiem i o 39,6 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2007 r.

Niepokojącym zjawiskiem na rynku mieszkaniowym jest dalsze ograniczanie aktywności w zakresie nowych inwestycji. Dotyczy to głównie deweloperów, bo udział inwestorów indywidualnych w rynku mieszkaniowym jest cały czas wysoki.

Trzy lata temu mieliśmy do czynienia z eksplozją cen mieszkań. Lokale rozchodziły się błyskawiczne, bo nie było ich zbyt wiele. Rynek nieruchomości zaczął intensywnie rozkwitać, deweloperzy zaczęli rosnąć w siłę, a standardem stało się nabywanie dziury w ziemi. Kiedy więc w ubiegłym roku inwestorzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą mieszkań, od razu zaczęto mówić o kryzysie na rynku mieszkaniowym, bo punktem odniesienia był właśnie okres boomu.

 

Liczba mieszkań oddanych do użytku w okresie od stycznia do lipca tego roku jest już zdecydowanie wyższa niż w 1996 roku, kiedy to odnotowano najmniejszą ich liczbę od 1991 roku - 62,1 tys.

Zaskoczeniem nie jest też mniejsza liczba pozwoleń na budowę - Główny Urząd Statystyczny poinformował, że wydano ich o 22,9 proc. mniej w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. Gwałtowna zmiana sytuacji była zaskoczeniem dla wielu inwestorów - już planowali kolejne inwestycje, kiedy pod znakiem zapytania stanęły te znajdujące się w budowie.

Branża boryka się z różnymi problemami, ale minął już okres szoku i przyszła pora na szukanie rozwiązań. Deweloperzy zmuszeni są do modyfikacji strategii i dopasowania się do sytuacji rynkowej. Potrzeby są różne, więc i oferty muszą być zróżnicowane, ale możliwości finansowe Polaków z reguły pozwalają na zakup standardowego mieszkania i takich lokali musi być na rynku najwięcej. Ale do ożywienia budownictwa mieszkaniowego dojdzie jedynie wtedy, gdy dostępne będzie odpowiednie zasilenie finansowe. A z tym cały czas jest problem.

Ostatnio prezes NBP potwierdził, że szybko podejmie działania wspierające rozwój akcji kredytowej banków spółdzielczych dla małych i średnich przedsiębiorstw. Spotkanie z przedstawicielami banków spółdzielczych było kolejnym w ramach prac nad Paktem na Rzecz Rozwoju Akcji Kredytowej, którego celem jest pobudzenie gospodarki poprzez wspólne działania NBP, organów państwa i samych banków.

Banki Spółdzielcze mają ok. 10,5 mld zł nadwyżki depozytów nad kwotą udzielonych przez te banki kredytów. Nie mogą jednak przeznaczyć tych pieniędzy na akcję kredytową ze względu na niedostatek kapitału, więc zwróciły się do NBP i organów państwa z propozycjami mającymi im to umożliwić.

Inwestorzy wyciągnęli pewnie wnioski z tego, co działo się w ostatnim czasie w budownictwie mieszkaniowym. Wiele zjawisk wynikało z niedojrzałości polskiego rynku. Załamanie ochłodziło mocno rozgrzany rynek nieruchomości, ale teraz konieczne jest jego ożywienie. Bez kapitału nie ruszą kolejne inwestycje. Ale kapitał potrzebny jest też zainteresowanym zakupem mieszkania, bo bez tego mieszkania będą czekały na rynku mimo chęci ich zakupu.

Brak szybkiego odblokowania akcji kredytowej będzie wiązał się z dłuższym zastojem w budowie mieszkań, bo od momentu rozpoczęcia budowy do oddania inwestycji mijają około 2 lata. I wtedy dane Głównego Urzędu Statystycznego mogą być zatrważające.

Deweloperzy wyhamowali. Bez kredytów nie ruszą


Deweloperzy wyhamowali. Bez kredytów nie ruszą

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, od stycznia do lipca oddano do użytkowania 89 851 mieszkań, a więc o 7,1 proc. więcej niż przed rokiem i o 39,6 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2007 r.

Niepokojącym zjawiskiem na rynku mieszkaniowym jest dalsze ograniczanie aktywności w zakresie nowych inwestycji. Dotyczy to głównie deweloperów, bo udział inwestorów indywidualnych w rynku mieszkaniowym jest cały czas wysoki.

Trzy lata temu mieliśmy do czynienia z eksplozją cen mieszkań. Lokale rozchodziły się błyskawiczne, bo nie było ich zbyt wiele. Rynek nieruchomości zaczął intensywnie rozkwitać, deweloperzy zaczęli rosnąć w siłę, a standardem stało się nabywanie dziury w ziemi. Kiedy więc w ubiegłym roku inwestorzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą mieszkań, od razu zaczęto mówić o kryzysie na rynku mieszkaniowym, bo punktem odniesienia był właśnie okres boomu.

 

Liczba mieszkań oddanych do użytku w okresie od stycznia do lipca tego roku jest już zdecydowanie wyższa niż w 1996 roku, kiedy to odnotowano najmniejszą ich liczbę od 1991 roku - 62,1 tys.

Zaskoczeniem nie jest też mniejsza liczba pozwoleń na budowę - Główny Urząd Statystyczny poinformował, że wydano ich o 22,9 proc. mniej w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. Gwałtowna zmiana sytuacji była zaskoczeniem dla wielu inwestorów - już planowali kolejne inwestycje, kiedy pod znakiem zapytania stanęły te znajdujące się w budowie.

Branża boryka się z różnymi problemami, ale minął już okres szoku i przyszła pora na szukanie rozwiązań. Deweloperzy zmuszeni są do modyfikacji strategii i dopasowania się do sytuacji rynkowej. Potrzeby są różne, więc i oferty muszą być zróżnicowane, ale możliwości finansowe Polaków z reguły pozwalają na zakup standardowego mieszkania i takich lokali musi być na rynku najwięcej. Ale do ożywienia budownictwa mieszkaniowego dojdzie jedynie wtedy, gdy dostępne będzie odpowiednie zasilenie finansowe. A z tym cały czas jest problem.

Ostatnio prezes NBP potwierdził, że szybko podejmie działania wspierające rozwój akcji kredytowej banków spółdzielczych dla małych i średnich przedsiębiorstw. Spotkanie z przedstawicielami banków spółdzielczych było kolejnym w ramach prac nad Paktem na Rzecz Rozwoju Akcji Kredytowej, którego celem jest pobudzenie gospodarki poprzez wspólne działania NBP, organów państwa i samych banków.

Banki Spółdzielcze mają ok. 10,5 mld zł nadwyżki depozytów nad kwotą udzielonych przez te banki kredytów. Nie mogą jednak przeznaczyć tych pieniędzy na akcję kredytową ze względu na niedostatek kapitału, więc zwróciły się do NBP i organów państwa z propozycjami mającymi im to umożliwić.

Inwestorzy wyciągnęli pewnie wnioski z tego, co działo się w ostatnim czasie w budownictwie mieszkaniowym. Wiele zjawisk wynikało z niedojrzałości polskiego rynku. Załamanie ochłodziło mocno rozgrzany rynek nieruchomości, ale teraz konieczne jest jego ożywienie. Bez kapitału nie ruszą kolejne inwestycje. Ale kapitał potrzebny jest też zainteresowanym zakupem mieszkania, bo bez tego mieszkania będą czekały na rynku mimo chęci ich zakupu.

Brak szybkiego odblokowania akcji kredytowej będzie wiązał się z dłuższym zastojem w budowie mieszkań, bo od momentu rozpoczęcia budowy do oddania inwestycji mijają około 2 lata. I wtedy dane Głównego Urzędu Statystycznego mogą być zatrważające.

Deweloperzy wyhamowali. Bez kredytów nie ruszą


Fiskus oddał Polakom 484 mln zł. Za remonty

Mimo kryzysu Polacy nie przestali remontować swoich domów i mieszkań

Tak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Finansów o wysokości zwrotu VAT za materiały budowlane. Jak donosi Gazeta Wyborcza w pierwszym półroczu fiskus zwrócił 201 tys. inwestorów 484,3 mln zł. Więcej niż w analogicznym okresie 2008 roku. Średnio każdy remontujący odzyskał 2,4 tys. zł.

- Warunkiem odzyskania części VAT za materiały budowlane jest dowód ich zakupu w postaci faktury. Ponadto inwestycję trzeba wykonać tzw. systemem gospodarczym, czyli nie korzystając z usług profesjonalnych firm. I jeszcze jedno: fiskus zwraca różnicę między stawką 22 i 7 proc., ale tylko za te materiały, które po 1 maja 2004 r. zostały obłożone wyższą stawką tego podatku (m.in. cegły, dachówki, cement, wapno, gips, wełna mineralna, okna, drzwi) - czytamy w dzienniku.

Źródło: money.pl

Fiskus oddał Polakom 484 mln zł. Za remonty

Mimo kryzysu Polacy nie przestali remontować swoich domów i mieszkań

Tak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Finansów o wysokości zwrotu VAT za materiały budowlane. Jak donosi Gazeta Wyborcza w pierwszym półroczu fiskus zwrócił 201 tys. inwestorów 484,3 mln zł. Więcej niż w analogicznym okresie 2008 roku. Średnio każdy remontujący odzyskał 2,4 tys. zł.

- Warunkiem odzyskania części VAT za materiały budowlane jest dowód ich zakupu w postaci faktury. Ponadto inwestycję trzeba wykonać tzw. systemem gospodarczym, czyli nie korzystając z usług profesjonalnych firm. I jeszcze jedno: fiskus zwraca różnicę między stawką 22 i 7 proc., ale tylko za te materiały, które po 1 maja 2004 r. zostały obłożone wyższą stawką tego podatku (m.in. cegły, dachówki, cement, wapno, gips, wełna mineralna, okna, drzwi) - czytamy w dzienniku.

Źródło: money.pl

Budowa obwodnicy Mińska Mazowieckiego na autostradzie A2 rozpoczęta

-Dziś rozpoczęła się budowa pierwszego odcinka autostrady A2 w województwie mazowieckim – powiedział Minister Infrastruktury Cezary Grabarczyk 24 sierpnia br. w Mińsku Mazowieckim podczas rozpoczęcia budowy obwodnicy miasta. Inwestycja w ciągu drogi krajowej nr 2 zostanie zrealizowana na parametrach autostrady, co umożliwi w przyszłości włączenie jej w ciąg projektowanej autostrady A2 Warszawa - Kukuryki. Obwodnicę Mińska Mazowieckiego wydzielono z całości przedsięwzięcia, aby jak najszybciej przenieść ruch tranzytowy poza centrum Mińska Mazowieckiego. Dzisiaj przez to miasto przejeżdża 26 tys. pojazdów na dobę, w tym 7 tys. pojazdów ciężkich.
Obwodnica Mińska Mazowieckiego o długości ok. 21 km, przebiegać będzie po północnej stronie Mińska Mazowieckiego włączając się w istniejący przebieg drogi krajowej nr 2 na zachodzie w okolicy wsi Choszczówka Rudzka oraz na wschodzie w pobliżu wsi Ryczołek. Przechodzi przez tereny 4 gmin: Dębe Wielkie, Mińsk Mazowiecki, Jakubów i Kałuszyn.

Kontrakt - zawarty z konsorcjum: Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów Sp. z o.o. Mińsk Mazowiecki /ASTALDI S.p.A. Włochy /Przedsiębiorstwo Robót Drogowych „Regionalne Drogi Podlaskie” Sp. z o.o. Siedlce /Przedsiębiorstwo Budownictwa Lądowego „MAZOWIECKIE MOSTY” Sp. z o.o. /Warszawskie Przedsiębiorstwo Mostowe „MOSTY” S.A., - o wartości 567,4 mln zł zostanie ukończony do 29.07.2012 r.

Inwestycja zaprojektowana została przez konsorcjum firm: Tebodin SAP-Projekt Sp. z o.o. oraz Dopravoprojekt a.s.

W ramach budowy obwodnicy Mińska Mazowieckiego wykonane zostaną:

- 3 węzły drogowe (Mińsk Mazowiecki, Jakubów, Kałuszyn)
- 4 wiadukty w ciągu A2
- 10 wiaduktów w ciągu dróg poprzecznych i serwisowych
- 1 obiekt mostowy
- 1 kładka dla pieszych
- 13 przepustów
- 2 miejsca obsługi podróżnych
- 3 place pod stacje poboru opłat (na łącznicach węzłów)
- budowa 35 km dróg dojazdowych.

Rozwiązania chroniące środowisko:

- odprowadzenie wód oparowych z jezdni następować będzie poprzez rowy trawiaste do zbiorników retencyjnych, a następnie po oczyszczeniu do rowów melioracyjnych i rzeki Mieni
- w rejonie rzeki Wiśniówki zlokalizowano przejście dla zwierząt średnich o szerokości 8,5 m, wysokości 2,5m i długości 40 m
- w rejonie rzeki Mieni zlokalizowane zostało przejście dla dużych zwierząt w postaci mostu nad rzeką o długości 80 m, wysokości 4 m oraz szerokości 34 m
- projektowane przepusty mające służyć jako przejścia dla płazów zaprojektowano o średnicy od 1,5 do 2 m. i długości 40 m
- na terenach wymagających ochrony przed hałasem zastosowano odpowiednio: 10,5 km ekranów akustycznych oraz zieleń izolacyjną od 10 m do 20 m.

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

jn

Budowa obwodnicy Mińska Mazowieckiego na autostradzie A2 rozpoczęta

-Dziś rozpoczęła się budowa pierwszego odcinka autostrady A2 w województwie mazowieckim – powiedział Minister Infrastruktury Cezary Grabarczyk 24 sierpnia br. w Mińsku Mazowieckim podczas rozpoczęcia budowy obwodnicy miasta. Inwestycja w ciągu drogi krajowej nr 2 zostanie zrealizowana na parametrach autostrady, co umożliwi w przyszłości włączenie jej w ciąg projektowanej autostrady A2 Warszawa - Kukuryki. Obwodnicę Mińska Mazowieckiego wydzielono z całości przedsięwzięcia, aby jak najszybciej przenieść ruch tranzytowy poza centrum Mińska Mazowieckiego. Dzisiaj przez to miasto przejeżdża 26 tys. pojazdów na dobę, w tym 7 tys. pojazdów ciężkich.
Obwodnica Mińska Mazowieckiego o długości ok. 21 km, przebiegać będzie po północnej stronie Mińska Mazowieckiego włączając się w istniejący przebieg drogi krajowej nr 2 na zachodzie w okolicy wsi Choszczówka Rudzka oraz na wschodzie w pobliżu wsi Ryczołek. Przechodzi przez tereny 4 gmin: Dębe Wielkie, Mińsk Mazowiecki, Jakubów i Kałuszyn.

Kontrakt - zawarty z konsorcjum: Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów Sp. z o.o. Mińsk Mazowiecki /ASTALDI S.p.A. Włochy /Przedsiębiorstwo Robót Drogowych „Regionalne Drogi Podlaskie” Sp. z o.o. Siedlce /Przedsiębiorstwo Budownictwa Lądowego „MAZOWIECKIE MOSTY” Sp. z o.o. /Warszawskie Przedsiębiorstwo Mostowe „MOSTY” S.A., - o wartości 567,4 mln zł zostanie ukończony do 29.07.2012 r.

Inwestycja zaprojektowana została przez konsorcjum firm: Tebodin SAP-Projekt Sp. z o.o. oraz Dopravoprojekt a.s.

W ramach budowy obwodnicy Mińska Mazowieckiego wykonane zostaną:

- 3 węzły drogowe (Mińsk Mazowiecki, Jakubów, Kałuszyn)
- 4 wiadukty w ciągu A2
- 10 wiaduktów w ciągu dróg poprzecznych i serwisowych
- 1 obiekt mostowy
- 1 kładka dla pieszych
- 13 przepustów
- 2 miejsca obsługi podróżnych
- 3 place pod stacje poboru opłat (na łącznicach węzłów)
- budowa 35 km dróg dojazdowych.

Rozwiązania chroniące środowisko:

- odprowadzenie wód oparowych z jezdni następować będzie poprzez rowy trawiaste do zbiorników retencyjnych, a następnie po oczyszczeniu do rowów melioracyjnych i rzeki Mieni
- w rejonie rzeki Wiśniówki zlokalizowano przejście dla zwierząt średnich o szerokości 8,5 m, wysokości 2,5m i długości 40 m
- w rejonie rzeki Mieni zlokalizowane zostało przejście dla dużych zwierząt w postaci mostu nad rzeką o długości 80 m, wysokości 4 m oraz szerokości 34 m
- projektowane przepusty mające służyć jako przejścia dla płazów zaprojektowano o średnicy od 1,5 do 2 m. i długości 40 m
- na terenach wymagających ochrony przed hałasem zastosowano odpowiednio: 10,5 km ekranów akustycznych oraz zieleń izolacyjną od 10 m do 20 m.

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

jn

Tanieją materiały budowlane

W ostatnim roku ceny niektórych materiałów budowlanych spadły o 30 proc. Jednak mimo tego spadku sprzedaż w składach budowlanych nie rośnie.

Ostatnio pojawiło się wiele informacji, sugerujących, że w budownictwie mieszkaniowym następuje poprawa. Według szacunków Związku Banków Polskich, banki udzieliły w lipcu 16,5 tys. kredytów hipotecznych na kwotę 3,3 mld złotych. Od początku roku banki pożyczyły na budowę lub kupno mieszkania ok. 20 mld zł. Z kolei Główny Urząd Statystyczny poinformował, że produkcja budowlano-montażowa wzrosła w ubiegłym miesiącu o 10,7 proc. Wzrost odnotowała nawet branża mieszkaniowa. Wartość robót budowlanych związanych ze wznoszeniem budynków wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem o 12,7 proc.

To nie koniec kryzysu

Mówienie o końcu kryzysu w budownictwie mieszkaniowym jest jednak przedwczesne. Tak uważają właściciele składów budowlanych. Mimo spadku cen w ostatnim roku, sięgających kilkudziesięciu procent, nie ma chętnych na materiały budowlane.

- Sprzedaż jest nadal znacznie niższa niż przed rokiem. Może po wakacjach coś się ruszy, bo okres letni nigdy pod tym względem nie był dobry - uważa Tomasz Wiśnik z firmy To-Masz.

- Obroty w mojej firmie nadal są o ok. 70 proc. niższe niż przed rokiem - mówi Andrzej Mizerski, właściciel firmy AAM-Pol.

Nie wszędzie sytuacja wygląda tak źle. Największe składy budowlane nie odczuwają aż tak dużego załamania rynku.

- W lipcu nasze obroty były niższe niż przed rokiem o ok. 15 proc. - mówi Zygmunt Krosnowski, właściciel firmy KIM.

Są też firmy, które sprzedają więcej materiałów budowlanych niż rok temu.

- Przychody ze sprzedaży naszej grupy były w lipcu wyższe o ponad 3 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Choć sezon wakacyjny w pełni, obserwujemy wzmożony ruch na budowach - dodaje Marzena Mysior-Syczuk z Grupy PSB.

Budowa z zapasów

Eksperci twierdzą, że ogólny obraz rynku materiałów budowlanych nie jest najlepszy.

- Nie wiem, z czego te budowy są realizowane. Być może inwestorzy mają zapasy, bo materiałów budowlanych sprzedaje się zdecydowanie mniej niż przed rokiem - mówi prof. Wiktoria Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa.

Kryzys w najmniejszym stopniu dotyka inwestycji indywidualnych.

O ile rozpoczętych w tym roku nowych inwestycji mieszkaniowych jest o 28 proc. mniej niż przed rokiem, to w przypadku inwestycji deweloperskich liczba rozpoczętych budów spadła o ponad połowę. O 23 proc. zmniejszyła się też liczba wydanych pozwoleń na budowę. Sytuacja przestaje się jednak już pogarszać. GUS szacuje, że w budowie jest w tej chwili prawie 670 tys. mieszkań.

- Według mnie budownictwo odbija się już od dna. W drugiej połowie roku tempo wzrostu w tej branży będzie już wyższe niż w pierwszych 6 miesiącach tego roku. Z miesiąca na miesiąc powinno być lepiej - uważa Wiktoria Bolkowska.

Roman Grzyb

interia.pl

Tanieją materiały budowlane

W ostatnim roku ceny niektórych materiałów budowlanych spadły o 30 proc. Jednak mimo tego spadku sprzedaż w składach budowlanych nie rośnie.

Ostatnio pojawiło się wiele informacji, sugerujących, że w budownictwie mieszkaniowym następuje poprawa. Według szacunków Związku Banków Polskich, banki udzieliły w lipcu 16,5 tys. kredytów hipotecznych na kwotę 3,3 mld złotych. Od początku roku banki pożyczyły na budowę lub kupno mieszkania ok. 20 mld zł. Z kolei Główny Urząd Statystyczny poinformował, że produkcja budowlano-montażowa wzrosła w ubiegłym miesiącu o 10,7 proc. Wzrost odnotowała nawet branża mieszkaniowa. Wartość robót budowlanych związanych ze wznoszeniem budynków wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem o 12,7 proc.

To nie koniec kryzysu

Mówienie o końcu kryzysu w budownictwie mieszkaniowym jest jednak przedwczesne. Tak uważają właściciele składów budowlanych. Mimo spadku cen w ostatnim roku, sięgających kilkudziesięciu procent, nie ma chętnych na materiały budowlane.

- Sprzedaż jest nadal znacznie niższa niż przed rokiem. Może po wakacjach coś się ruszy, bo okres letni nigdy pod tym względem nie był dobry - uważa Tomasz Wiśnik z firmy To-Masz.

- Obroty w mojej firmie nadal są o ok. 70 proc. niższe niż przed rokiem - mówi Andrzej Mizerski, właściciel firmy AAM-Pol.

Nie wszędzie sytuacja wygląda tak źle. Największe składy budowlane nie odczuwają aż tak dużego załamania rynku.

- W lipcu nasze obroty były niższe niż przed rokiem o ok. 15 proc. - mówi Zygmunt Krosnowski, właściciel firmy KIM.

Są też firmy, które sprzedają więcej materiałów budowlanych niż rok temu.

- Przychody ze sprzedaży naszej grupy były w lipcu wyższe o ponad 3 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Choć sezon wakacyjny w pełni, obserwujemy wzmożony ruch na budowach - dodaje Marzena Mysior-Syczuk z Grupy PSB.

Budowa z zapasów

Eksperci twierdzą, że ogólny obraz rynku materiałów budowlanych nie jest najlepszy.

- Nie wiem, z czego te budowy są realizowane. Być może inwestorzy mają zapasy, bo materiałów budowlanych sprzedaje się zdecydowanie mniej niż przed rokiem - mówi prof. Wiktoria Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa.

Kryzys w najmniejszym stopniu dotyka inwestycji indywidualnych.

O ile rozpoczętych w tym roku nowych inwestycji mieszkaniowych jest o 28 proc. mniej niż przed rokiem, to w przypadku inwestycji deweloperskich liczba rozpoczętych budów spadła o ponad połowę. O 23 proc. zmniejszyła się też liczba wydanych pozwoleń na budowę. Sytuacja przestaje się jednak już pogarszać. GUS szacuje, że w budowie jest w tej chwili prawie 670 tys. mieszkań.

- Według mnie budownictwo odbija się już od dna. W drugiej połowie roku tempo wzrostu w tej branży będzie już wyższe niż w pierwszych 6 miesiącach tego roku. Z miesiąca na miesiąc powinno być lepiej - uważa Wiktoria Bolkowska.

Roman Grzyb

interia.pl

Ceny gruntów będą spadać!

Dom Development podejmie na początku września decyzję o ewentualnym rozpoczęciu czterech nowych projektów liczących 800 mieszkań. W II połowie 2009 roku chce zwiększyć ilość sprzedanych mieszkań oraz uzyskać dodatni cash flow operacyjny - poinformowali przedstawiciele spółki na konferencji prasowej.

"Jesteśmy przekonani, że przed nami rysuje się koniec kryzysu. Skłaniamy się do twierdzenia, że na eksplozję popytu nie ma co liczyć, natomiast fundamentalny popyt na mieszkania będzie się odbudowywał" - powiedział Jarosław Szanajca, prezes spółki.

Wszystkie cztery inwestycje, które mogą zostać uruchomione w tym roku zlokalizowane są w Warszawie. Trzy znajdują się na Białołęce, jeden z nich to projekt z tanimi mieszkaniami. Czwarty projekt znajduje się na Gocławiu.

"Już na początku września podejmiemy decyzję o ewentualnym rozpoczęciu nowych inwestycji. Budowa może się rozpocząć jeszcze w tym roku" - powiedział Szanajca.

"Z budową 800 mieszkań możemy wystartować bardzo szybko. Wydaje się, że w momencie odbicia na rynku będziemy mogli zaspokoić popyt i zwiększyć nasz udział w rynku" - dodał.

Prezes nie wykluczył, że przed końcem roku zostanie rozpoczęty więcej niż jeden projekt.

Dom Development w I połowie 2009 roku sprzedał netto 262 mieszkania, w samym II kwartale sprzedaż wyniosła 156 mieszkań. W drugi półroczu spółka chce poprawić wynik sprzedaży.

"Sprzedaż w lipcu i sierpniu jest lepsza niż w poprzednich miesiącach, nie obserwujemy wakacyjnego obniżenia sprzedaży" - powiedział PAP po konferencji Szanajca.

W II kwartale sprzedaż brutto wyniosła 215 mieszkań. Uwzględniając rezygnacje Dom Development sprzedał 156 mieszkań.

"W II kwartale jeden inwestor wycofał się z kupna 43 lokali, dlatego rezygnacje sięgnęły 59 lokali. Nie spodziewamy się kolejnych rezygnacji inwestorów portfelowych" - zaznaczył Szanajca.

Na koniec czerwca w realizacji znajdowały się 1.104 mieszkania.

"Jeśli nie rozpoczniemy nowych projektów, budowa wszystkich mieszkań zostanie zakończona w tym roku" - powiedział Janusz Zalewski, wiceprezes spółki.

Spółka szacuje, że w 2009 roku przekaże klientom 1.500 mieszkań. W pierwszej połowie roku przekazanych zostało 868 mieszkań. W drugiej połowie roku do przekazania zostało około 630 mieszkań.

"Będą to w większej części niż do tej pory mieszkania najtańsze, a to będzie miało wpływ na wyniki w III i IV kwartale" - powiedział Zalewski.

Kierownictwo spółki przewiduje, że w najbliższym czasie działalność na rynku deweloperskim będzie wymagała znacznie większego udziału środków własnych. Dom Development w IV kwartale 2009 i w 2010 roku spodziewa się uzyskać dodatni cash flow operacyjny.

"Ilość gotówki wpływająca do spółki będzie większa niż z niej wypływająca. Do tej pory mieliśmy ujemny cash flow operacyjny" - poinformował wiceprezes.

W I półroczu spółka wydała na zakup ziemi zaledwie 2,2 mln zł. W kolejnych okresach Dom Development będzie kontynuował taką strategię. "Cały czas przyglądamy się rynkowi działek pod inwestycje, ale na razie nie planujemy zakupów" - powiedział prezes po konferencji.

"Uważam, że ceny gruntów mogą jeszcze spaść" - dodał.

Dom Development miał w I połowie 2009 roku 64,2 mln zł zysku netto wobec 133,8 mln zł rok wcześniej. Według wyliczeń PAP zysk netto w samym II kwartale wyniósł 22,6 mln zł i był niższy od konsensusu rynkowego na poziomie 30,7 mln zł. Zysk operacyjny w I półroczu wyniósł 84,2 mln zł wobec 160,4 mln zł rok wcześniej. Przychody wyniosły 382,6 mln zł w porównaniu z 500,2 mln zł w I półroczu 2008 roku. Według wyliczeń PAP zysk operacyjny w II kwartale wyniósł 30,7 mln zł. Analitycy spodziewali się, że EBIT wyniesie 38,6 mln zł.

Przychody Dom Development wyniosły w II kwartale 191,4 mln zł. Konsensus zakładał przychody na poziomie 166 mln zł. "Będą to w większej części niż do tej pory mieszkania najtańsze, a to będzie miało wpływ na wyniki w III i IV kwartale" - powiedział Zalewski.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Ceny gruntów będą spadać!

Dom Development podejmie na początku września decyzję o ewentualnym rozpoczęciu czterech nowych projektów liczących 800 mieszkań. W II połowie 2009 roku chce zwiększyć ilość sprzedanych mieszkań oraz uzyskać dodatni cash flow operacyjny - poinformowali przedstawiciele spółki na konferencji prasowej.

"Jesteśmy przekonani, że przed nami rysuje się koniec kryzysu. Skłaniamy się do twierdzenia, że na eksplozję popytu nie ma co liczyć, natomiast fundamentalny popyt na mieszkania będzie się odbudowywał" - powiedział Jarosław Szanajca, prezes spółki.

Wszystkie cztery inwestycje, które mogą zostać uruchomione w tym roku zlokalizowane są w Warszawie. Trzy znajdują się na Białołęce, jeden z nich to projekt z tanimi mieszkaniami. Czwarty projekt znajduje się na Gocławiu.

"Już na początku września podejmiemy decyzję o ewentualnym rozpoczęciu nowych inwestycji. Budowa może się rozpocząć jeszcze w tym roku" - powiedział Szanajca.

"Z budową 800 mieszkań możemy wystartować bardzo szybko. Wydaje się, że w momencie odbicia na rynku będziemy mogli zaspokoić popyt i zwiększyć nasz udział w rynku" - dodał.

Prezes nie wykluczył, że przed końcem roku zostanie rozpoczęty więcej niż jeden projekt.

Dom Development w I połowie 2009 roku sprzedał netto 262 mieszkania, w samym II kwartale sprzedaż wyniosła 156 mieszkań. W drugi półroczu spółka chce poprawić wynik sprzedaży.

"Sprzedaż w lipcu i sierpniu jest lepsza niż w poprzednich miesiącach, nie obserwujemy wakacyjnego obniżenia sprzedaży" - powiedział PAP po konferencji Szanajca.

W II kwartale sprzedaż brutto wyniosła 215 mieszkań. Uwzględniając rezygnacje Dom Development sprzedał 156 mieszkań.

"W II kwartale jeden inwestor wycofał się z kupna 43 lokali, dlatego rezygnacje sięgnęły 59 lokali. Nie spodziewamy się kolejnych rezygnacji inwestorów portfelowych" - zaznaczył Szanajca.

Na koniec czerwca w realizacji znajdowały się 1.104 mieszkania.

"Jeśli nie rozpoczniemy nowych projektów, budowa wszystkich mieszkań zostanie zakończona w tym roku" - powiedział Janusz Zalewski, wiceprezes spółki.

Spółka szacuje, że w 2009 roku przekaże klientom 1.500 mieszkań. W pierwszej połowie roku przekazanych zostało 868 mieszkań. W drugiej połowie roku do przekazania zostało około 630 mieszkań.

"Będą to w większej części niż do tej pory mieszkania najtańsze, a to będzie miało wpływ na wyniki w III i IV kwartale" - powiedział Zalewski.

Kierownictwo spółki przewiduje, że w najbliższym czasie działalność na rynku deweloperskim będzie wymagała znacznie większego udziału środków własnych. Dom Development w IV kwartale 2009 i w 2010 roku spodziewa się uzyskać dodatni cash flow operacyjny.

"Ilość gotówki wpływająca do spółki będzie większa niż z niej wypływająca. Do tej pory mieliśmy ujemny cash flow operacyjny" - poinformował wiceprezes.

W I półroczu spółka wydała na zakup ziemi zaledwie 2,2 mln zł. W kolejnych okresach Dom Development będzie kontynuował taką strategię. "Cały czas przyglądamy się rynkowi działek pod inwestycje, ale na razie nie planujemy zakupów" - powiedział prezes po konferencji.

"Uważam, że ceny gruntów mogą jeszcze spaść" - dodał.

Dom Development miał w I połowie 2009 roku 64,2 mln zł zysku netto wobec 133,8 mln zł rok wcześniej. Według wyliczeń PAP zysk netto w samym II kwartale wyniósł 22,6 mln zł i był niższy od konsensusu rynkowego na poziomie 30,7 mln zł. Zysk operacyjny w I półroczu wyniósł 84,2 mln zł wobec 160,4 mln zł rok wcześniej. Przychody wyniosły 382,6 mln zł w porównaniu z 500,2 mln zł w I półroczu 2008 roku. Według wyliczeń PAP zysk operacyjny w II kwartale wyniósł 30,7 mln zł. Analitycy spodziewali się, że EBIT wyniesie 38,6 mln zł.

Przychody Dom Development wyniosły w II kwartale 191,4 mln zł. Konsensus zakładał przychody na poziomie 166 mln zł. "Będą to w większej części niż do tej pory mieszkania najtańsze, a to będzie miało wpływ na wyniki w III i IV kwartale" - powiedział Zalewski.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Nieruchomości: Metraż czy lokalizacja?

Funkcjonalność, wygoda i komfort zamieszkania oraz spokojna okolica są obecnie ważniejsze niż lokalizacja mieszkania. Większa powierzchnia lokalu i zagospodarowanie terenu wokół budynku dla kupujących liczy się dziś bardziej niż jego położenie.
Trudności w finansowaniu zakupu mieszkań sprawiły, że nabywcy przewartościowali kryteria selekcji. Przeprowadzone ostatnio przez Instytut GfK Polonia i Murator EXPO cykliczne pomiary preferencji i kryteriów wyboru klientów warszawskiego rynku mieszkaniowego wskazują na wyraźny spadek wartości lokalizacji, z 53 proc. do 42 proc., a wzrost  z 40 proc. do 50 proc. znaczenia funkcjonalności mieszkania.

Mieszkania gwarantujące dobry standard życia znajdujące się w spokojnej okolicy są tym, czego szukają dziś klienci. Najczęściej pożądane są lokale z dwoma (48 proc.) albo trzema (41 proc.) pokojami na pierwszym, drugim lub trzecim piętrze w budynku 3-5 kondygnacyjnym (52 proc.).

Dlaczego, najistotniejsza jeszcze rok temu lokalizacja ustąpiła dzisiaj miejsca cichej i ładnej okolicy, koniecznie z dala od głównych ulic? I dlaczego to obecnie najważniejszy czynnik decydujący o wyborze mieszkania w Warszawie, na który w kwietniu tego roku wskazało 64 proc. ankietowanych? – Klienci poszukują teraz lokali, w których sami chcą zamieszkać. Rynek wyeliminował zakupy inwestycyjne. Szukają wygodnych mieszkań, bo nie planują szybkich zmian - twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development - Osoby zainteresowane zakupem na osiedlu Alpha pytają w tej chwili o mieszkania dwu- i trzypokojowe, ale już nie o te o jak najmniejszym metrażu. Jesteśmy na etapie oddawania kluczy w tej inwestycji. Wszyscy rozważający kupno ostatnich mieszkań oglądają wolne lokale, właśnie po to żeby ocenić je pod kątem standardu, jaki mogą im zapewnić kiedy w nich zamieszkają – dodaje.
  
Komfort i bezpieczeństwo biorą więc górę. Z wyników ankiet Instytutu GfK Polonia wynika też, że aż 56 proc. badanych rozważa zakup mieszkania wykończonego pod klucz. Najlepiej z garażem (79 proc.), antywłamaniowymi drzwiami wejściowymi (82 proc.) i na osiedlu z całodobową ochroną (70 proc.). Mieszkania w budynku typu wieża w centrum miasta mają niewielkie szanse na znalezienie nabywców. Taki zakup odrzuca 62 proc. badanych, podobnie jak połowa ankietowanych nie bierze pod uwagę lokali na parterze. 

Spadek znaczenia lokalizacji potwierdza także ankieta przeprowadzona w I kwartale br. przez Home Broker. Dla 5 tysięcy pytanych lokalizacja była dopiero szóstym kryterium wyboru. Najważniejsza okazała się minimalna liczba pokoi (91 proc.). Szczególnie istotne dla planujących zakup lokum w 2009 roku w głównych miastach w kraju było to, żeby mieszkanie miało co najmniej 2 pokoje. Następnie rolę grała maksymalna cena (77 proc.) oraz maksymalna (76 proc.) i minimalna (68 proc.) powierzchnia lokalu.

Co zatem z metrażem? Tu mamy kolejne potwierdzenie wzrostu oczekiwań co do funkcjonalności mieszkania. Jeszcze na początku tego roku wyniki raportu Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców firmy Nowy Adres S.A. wskazywały, że największa grupa osób (46 proc) planujących zakup  mieszkania w tym roku poszukiwać będzie lokali o powierzchni od 41 do 60 m kw. Z ostatnich badań GfK Polonia wynika, że połowa ankietowanych chce mieszkać na 46-65 mkw. I w tym przypadku widać wyraźne, że najważniejsza dla kupujących staje się jakość życia w wybranym lokalu. 

RED Real Estate Development
inwestycje.pl

Nieruchomości: Metraż czy lokalizacja?

Funkcjonalność, wygoda i komfort zamieszkania oraz spokojna okolica są obecnie ważniejsze niż lokalizacja mieszkania. Większa powierzchnia lokalu i zagospodarowanie terenu wokół budynku dla kupujących liczy się dziś bardziej niż jego położenie.
Trudności w finansowaniu zakupu mieszkań sprawiły, że nabywcy przewartościowali kryteria selekcji. Przeprowadzone ostatnio przez Instytut GfK Polonia i Murator EXPO cykliczne pomiary preferencji i kryteriów wyboru klientów warszawskiego rynku mieszkaniowego wskazują na wyraźny spadek wartości lokalizacji, z 53 proc. do 42 proc., a wzrost  z 40 proc. do 50 proc. znaczenia funkcjonalności mieszkania.

Mieszkania gwarantujące dobry standard życia znajdujące się w spokojnej okolicy są tym, czego szukają dziś klienci. Najczęściej pożądane są lokale z dwoma (48 proc.) albo trzema (41 proc.) pokojami na pierwszym, drugim lub trzecim piętrze w budynku 3-5 kondygnacyjnym (52 proc.).

Dlaczego, najistotniejsza jeszcze rok temu lokalizacja ustąpiła dzisiaj miejsca cichej i ładnej okolicy, koniecznie z dala od głównych ulic? I dlaczego to obecnie najważniejszy czynnik decydujący o wyborze mieszkania w Warszawie, na który w kwietniu tego roku wskazało 64 proc. ankietowanych? – Klienci poszukują teraz lokali, w których sami chcą zamieszkać. Rynek wyeliminował zakupy inwestycyjne. Szukają wygodnych mieszkań, bo nie planują szybkich zmian - twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development - Osoby zainteresowane zakupem na osiedlu Alpha pytają w tej chwili o mieszkania dwu- i trzypokojowe, ale już nie o te o jak najmniejszym metrażu. Jesteśmy na etapie oddawania kluczy w tej inwestycji. Wszyscy rozważający kupno ostatnich mieszkań oglądają wolne lokale, właśnie po to żeby ocenić je pod kątem standardu, jaki mogą im zapewnić kiedy w nich zamieszkają – dodaje.
  
Komfort i bezpieczeństwo biorą więc górę. Z wyników ankiet Instytutu GfK Polonia wynika też, że aż 56 proc. badanych rozważa zakup mieszkania wykończonego pod klucz. Najlepiej z garażem (79 proc.), antywłamaniowymi drzwiami wejściowymi (82 proc.) i na osiedlu z całodobową ochroną (70 proc.). Mieszkania w budynku typu wieża w centrum miasta mają niewielkie szanse na znalezienie nabywców. Taki zakup odrzuca 62 proc. badanych, podobnie jak połowa ankietowanych nie bierze pod uwagę lokali na parterze. 

Spadek znaczenia lokalizacji potwierdza także ankieta przeprowadzona w I kwartale br. przez Home Broker. Dla 5 tysięcy pytanych lokalizacja była dopiero szóstym kryterium wyboru. Najważniejsza okazała się minimalna liczba pokoi (91 proc.). Szczególnie istotne dla planujących zakup lokum w 2009 roku w głównych miastach w kraju było to, żeby mieszkanie miało co najmniej 2 pokoje. Następnie rolę grała maksymalna cena (77 proc.) oraz maksymalna (76 proc.) i minimalna (68 proc.) powierzchnia lokalu.

Co zatem z metrażem? Tu mamy kolejne potwierdzenie wzrostu oczekiwań co do funkcjonalności mieszkania. Jeszcze na początku tego roku wyniki raportu Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców firmy Nowy Adres S.A. wskazywały, że największa grupa osób (46 proc) planujących zakup  mieszkania w tym roku poszukiwać będzie lokali o powierzchni od 41 do 60 m kw. Z ostatnich badań GfK Polonia wynika, że połowa ankietowanych chce mieszkać na 46-65 mkw. I w tym przypadku widać wyraźne, że najważniejsza dla kupujących staje się jakość życia w wybranym lokalu. 

RED Real Estate Development
inwestycje.pl

Nieruchomości: Buduj z kredytem agroturystycznym

Fundusze unijne mogą stanowić alternatywne źródło finansowania inwestycji budowlanej, jednak oprócz tej formy finansowania inwestycji można również skorzystać z kredytu agroturystycznego, którym zarządza Bank Ochrony Środowiska S.A.Kredyt preferencyjny przeznaczony jest na inwestycję agroturystyczną na terenach wiejskich, dotyczy budowy bazy noclegowej dla turystów – pokoje gościnne, domki rekreacyjne, pensjonaty, mieszkania wakacyjne.

Z kredytu można również sfinansować budowę punktów gastronomicznych, rekreacyjno-sportowych i kulturalnych takich jak np.: pola biwakowe i kempingi wraz z ogrodzeniem, oznakowaniem, wytyczeniem stanowisk, instalacją wodno-kanalizacyjną i elektryczną; wypożyczalnie sprzętu turystycznego, kąpieliska, plaże, przystanie kajakowe i żeglarskie, wyciągi narciarskie, ścieżki rowerowe, parki rekreacyjno-rozrywkowe i szlaki turystyczno-krajoznawcze; stajnie i padoki oraz zakup koni; punkty lokalnej kultury ludowej, punkty sprzedaży wyrobów lokalnego rękodzieła i rzemiosła artystycznego.

Kredyt agroturystyczny przeznaczony jest nie tylko dla rolników i ich rodzin, ale także dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, osób prawnych oraz gmin wiejskich i miejsko-wiejskich, jeśli inwestycja jest realizowana na wsi lub w mieście do 20 tys. mieszkańców. Maksymalna wartość kredytu wynosi do 300 tys. zł. na 80-100% wartości kosztorysowej zadania brutto, co jest zależne od typu zadania jak i tego czy inwestycja będzie dofinansowywana środkami unijnymi. Oprocentowanie wynosi nie mniej niż 4% w stosunku rocznym.

Koniecznie musimy pamiętać, że warto wziąć pod uwagę, aby dany projekt domu, w którym będziemy świadczyć usługi agroturystyczne nie tylko spełniał wymogi, ale by komponował się z architekturą regionalną. Znakomitym tego przykładem jest nagradzany projekt domu z kwaterami na wynajem „Lasowiak” z pracowni architektonicznej ARCHETON Sp. z o.o. Na parterze budynku znajduje się dwupokojowe mieszkanie dla właścicieli oraz duża jadalnia dla gości z aneksem kuchennym i kominkiem, WC oraz pokój z łazienką przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Natomiast na poddaszu znajdują się cztery dwuosobowe pokoje z łazienkami. Projekt łączy tradycje grupy etnograficznej Lesowiaków zamieszkującej tereny miedzy Wisłą a Sanem, z nowoczesną funkcjonalnością.

Przykładem gotowego projektu, w którym można prowadzić punkt gastronomiczny jest projekt „Cymes” z tej samej pracowni, ARCHETON Sp. z o.o. Na parterze zlokalizowano część handlowo-usługową. Z holu wejściowego można dostać się do sklepu spożywczego i do barku. Dodatkowo na parterze umieszczono w.c. dla klientów. W poziomie piwnic zaprojektowano magazyny, pomieszczenie socjalne, szatnię oraz w.c. dla pracowników. Na poddaszu mieści się niewielkie mieszkanie oddzielone komunikacyjnie od pomieszczeń handlowych. Z przedpokoju dostać się można do trzech pokoi, kuchni i łazienki.

Projekt domu „Letnisko” to przykład domu rekreacyjnego, na który możemy otrzymać preferencyjny kredyt. Parter mieści otwarty przestrzennie pokój dzienny, kuchnię, niewielką łazienkę i dostępną z zewnątrz kotłownię węglową. Na poddaszu zlokalizowano duży przedpokój - galerię oraz 2 pokoje sypialne.

Prowadzenie gospodarstwa agroturystycznego lub pensjonatu na wsi może okazać się znakomitym rozwiązaniem dla uzupełnienia domowego budżetu, a poza tym wspaniałym sposobem na życie. „Pan Bóg stworzył wieś, a człowiek miasto”, i z roku na rok coraz większa liczba „mieszczuchów” wypoczywa na wsi.

- Władze wojewódzkie przykładają też znacznie większą wagę do promocji własnego regionu i jego walorów agroturystycznych chcąc zwiększyć ruch turystyczny w mniej znanych miejscowościach. Najwięcej gospodarstw agroturystycznych znajduje się na południu Polski – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy projektowej ARCHETON Sp. z o.o.

Prowadząc gospodarstwo agroturystyczne mamy szansę na zwolnienie z podatku dochodowego, jeśli spełnimy jednocześnie kilka warunków. Wynajmowane kwatery znajdują się w budynku mieszkalnym, położonym na terenie wiejskim, wiejsko-miejskim poza miastem, które należą do gospodarstwa rolnego o powierzchni przynajmniej 1 ha. Liczba wynajmowanych kwater nie może przekroczyć pięciu pokoi, które są do wyłącznej dyspozycji wynajmujących. Nie wlicza się jadalni, werandy i tym podobnych pomieszczeń. Zwolnienie z podatku obejmuje też dochody uzyskane z tytułu wyżywienia gości, a nawet z tytułu innej działalności. Zwolnienie z podatku dochodowego nie będzie obowiązywać, jeśli kwatera będzie wynajmowana w domkach turystycznych lub w budynkach adaptowanych jednocześnie na cele usługowe, pokoje nie mogą być wynajmowane na stałe.
 
Warto postarać się o odpowiednią kategoryzację budynku wg standardów Unii Europejskiej, która jest oceną budynków turystyki wiejskiej i jakości usług agroturystycznych wg systemu Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej „Gospodarstwa Gościnne”. Można otrzymać ocenę od kategorii standard do trzygwiazdkowej. Zatem należy zapewnić inwestycji wysoką jakość już na etapie jej planowania a zwłaszcza przy wyborze gotowego projektu. Szybką realizację inwestycji zapewni nam technologia szkieletu prefabrykowanego, dzięki której nie musimy obawiać się rozpoczęcia prac budowlanych jesienią. Wystarczy odpowiednio wcześnie przygotować fundamenty by dom mógł powstać nawet zimą.

Źródło: www.archeton.pl, www.archetura.pl

inwestycje.pl

 

 

Nieruchomości: Buduj z kredytem agroturystycznym

Fundusze unijne mogą stanowić alternatywne źródło finansowania inwestycji budowlanej, jednak oprócz tej formy finansowania inwestycji można również skorzystać z kredytu agroturystycznego, którym zarządza Bank Ochrony Środowiska S.A.Kredyt preferencyjny przeznaczony jest na inwestycję agroturystyczną na terenach wiejskich, dotyczy budowy bazy noclegowej dla turystów – pokoje gościnne, domki rekreacyjne, pensjonaty, mieszkania wakacyjne.

Z kredytu można również sfinansować budowę punktów gastronomicznych, rekreacyjno-sportowych i kulturalnych takich jak np.: pola biwakowe i kempingi wraz z ogrodzeniem, oznakowaniem, wytyczeniem stanowisk, instalacją wodno-kanalizacyjną i elektryczną; wypożyczalnie sprzętu turystycznego, kąpieliska, plaże, przystanie kajakowe i żeglarskie, wyciągi narciarskie, ścieżki rowerowe, parki rekreacyjno-rozrywkowe i szlaki turystyczno-krajoznawcze; stajnie i padoki oraz zakup koni; punkty lokalnej kultury ludowej, punkty sprzedaży wyrobów lokalnego rękodzieła i rzemiosła artystycznego.

Kredyt agroturystyczny przeznaczony jest nie tylko dla rolników i ich rodzin, ale także dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, osób prawnych oraz gmin wiejskich i miejsko-wiejskich, jeśli inwestycja jest realizowana na wsi lub w mieście do 20 tys. mieszkańców. Maksymalna wartość kredytu wynosi do 300 tys. zł. na 80-100% wartości kosztorysowej zadania brutto, co jest zależne od typu zadania jak i tego czy inwestycja będzie dofinansowywana środkami unijnymi. Oprocentowanie wynosi nie mniej niż 4% w stosunku rocznym.

Koniecznie musimy pamiętać, że warto wziąć pod uwagę, aby dany projekt domu, w którym będziemy świadczyć usługi agroturystyczne nie tylko spełniał wymogi, ale by komponował się z architekturą regionalną. Znakomitym tego przykładem jest nagradzany projekt domu z kwaterami na wynajem „Lasowiak” z pracowni architektonicznej ARCHETON Sp. z o.o. Na parterze budynku znajduje się dwupokojowe mieszkanie dla właścicieli oraz duża jadalnia dla gości z aneksem kuchennym i kominkiem, WC oraz pokój z łazienką przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Natomiast na poddaszu znajdują się cztery dwuosobowe pokoje z łazienkami. Projekt łączy tradycje grupy etnograficznej Lesowiaków zamieszkującej tereny miedzy Wisłą a Sanem, z nowoczesną funkcjonalnością.

Przykładem gotowego projektu, w którym można prowadzić punkt gastronomiczny jest projekt „Cymes” z tej samej pracowni, ARCHETON Sp. z o.o. Na parterze zlokalizowano część handlowo-usługową. Z holu wejściowego można dostać się do sklepu spożywczego i do barku. Dodatkowo na parterze umieszczono w.c. dla klientów. W poziomie piwnic zaprojektowano magazyny, pomieszczenie socjalne, szatnię oraz w.c. dla pracowników. Na poddaszu mieści się niewielkie mieszkanie oddzielone komunikacyjnie od pomieszczeń handlowych. Z przedpokoju dostać się można do trzech pokoi, kuchni i łazienki.

Projekt domu „Letnisko” to przykład domu rekreacyjnego, na który możemy otrzymać preferencyjny kredyt. Parter mieści otwarty przestrzennie pokój dzienny, kuchnię, niewielką łazienkę i dostępną z zewnątrz kotłownię węglową. Na poddaszu zlokalizowano duży przedpokój - galerię oraz 2 pokoje sypialne.

Prowadzenie gospodarstwa agroturystycznego lub pensjonatu na wsi może okazać się znakomitym rozwiązaniem dla uzupełnienia domowego budżetu, a poza tym wspaniałym sposobem na życie. „Pan Bóg stworzył wieś, a człowiek miasto”, i z roku na rok coraz większa liczba „mieszczuchów” wypoczywa na wsi.

- Władze wojewódzkie przykładają też znacznie większą wagę do promocji własnego regionu i jego walorów agroturystycznych chcąc zwiększyć ruch turystyczny w mniej znanych miejscowościach. Najwięcej gospodarstw agroturystycznych znajduje się na południu Polski – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy projektowej ARCHETON Sp. z o.o.

Prowadząc gospodarstwo agroturystyczne mamy szansę na zwolnienie z podatku dochodowego, jeśli spełnimy jednocześnie kilka warunków. Wynajmowane kwatery znajdują się w budynku mieszkalnym, położonym na terenie wiejskim, wiejsko-miejskim poza miastem, które należą do gospodarstwa rolnego o powierzchni przynajmniej 1 ha. Liczba wynajmowanych kwater nie może przekroczyć pięciu pokoi, które są do wyłącznej dyspozycji wynajmujących. Nie wlicza się jadalni, werandy i tym podobnych pomieszczeń. Zwolnienie z podatku obejmuje też dochody uzyskane z tytułu wyżywienia gości, a nawet z tytułu innej działalności. Zwolnienie z podatku dochodowego nie będzie obowiązywać, jeśli kwatera będzie wynajmowana w domkach turystycznych lub w budynkach adaptowanych jednocześnie na cele usługowe, pokoje nie mogą być wynajmowane na stałe.
 
Warto postarać się o odpowiednią kategoryzację budynku wg standardów Unii Europejskiej, która jest oceną budynków turystyki wiejskiej i jakości usług agroturystycznych wg systemu Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej „Gospodarstwa Gościnne”. Można otrzymać ocenę od kategorii standard do trzygwiazdkowej. Zatem należy zapewnić inwestycji wysoką jakość już na etapie jej planowania a zwłaszcza przy wyborze gotowego projektu. Szybką realizację inwestycji zapewni nam technologia szkieletu prefabrykowanego, dzięki której nie musimy obawiać się rozpoczęcia prac budowlanych jesienią. Wystarczy odpowiednio wcześnie przygotować fundamenty by dom mógł powstać nawet zimą.

Źródło: www.archeton.pl, www.archetura.pl

inwestycje.pl

 

 

Raport z rynku komercyjnego - II kwartał 2009

Raport przygotowany przez Ober-Haus Real Estate Advisors Rynek nieruchomości biurowych w II kwartale 2009 roku w Polsce charakteryzuje się dużo niższym popytem niż w latach ubiegłych, co wynika ze słabej sytuacji gospodarczej. Utrzymujący się niski popyt na powierzchnie komercyjne przyczynił się do tego, iż właściciele nieruchomości osiągają niższe czynsze efektywne poprzez wydłużenie wakacji czynszowych oraz zwiększenie swojego finansowego udziału w aranżowaniu powierzchni. Malejący popyt oraz duża podaż budynków biurowych przyczyniły się do obniżenia czynszów oraz wzrostu współczynnika powierzchni niewynajętej (w porównaniu z końcem 2008 roku poziom pustostanów wzrósł w Warszawie z 2,7% do 4,6%). Na rynku pojawiło się także coraz więcej powierzchni biurowej do podnajęcia (ok. 40 000 m2), co znacznie zwiększa ilość pustostanów do poziomu 5,7%.

W II kwartale notujemy zainteresowanie najmem powierzchni przez mniejsze firmy, które nie są tak bardzo powiązane z sytuacją międzynarodową, a które prowadzą swoje działania na polskim rynku. Coraz więcej budynków biurowych decyduje się na wprowadzanie na swoje powierzchnie mniejszych najemców, których potrzeby kształtują się na poziomie od 150 do 300 m2, co jeszcze do niedawna było dość problematyczne. Większość inwestorów wolała posiadać w swoich budynkach kilku dużych najemców niż wielu małych.
 

Wzrost kursów walut znacząco odbija się na najemcach, którzy za swoje powierzchnie zobowiązani są płacić w Euro. 50% - owy wzrost kursu Euro w stosunku do polskiej waluty w okresie ostatnich miesięcy doprowadził do wzrostu największego kosztu stałego firmy, jakim jest długoterminowy wynajem powierzchni biurowej. W wielu przypadkach powoduje to, że firmy podejmują decyzję o podnajmie części powierzchni w celu zmniejszenia kosztów utrzymania biura. W II kwartale odnotowaliśmy spadek wysokości czynszów, ale wciąż utrzymują się one na wysokim poziomie. W 2009 roku w Warszawie, w Centralnym Obszarze Biznesu kształtują się one na poziomie 22-29 Euro/m2 w stosunku do 2008 roku (28 – 37 Euro/m2), natomiast poza centrum 14-17 EUR/m2 (18-20 Euro/m2). W II kwartale 2009 roku w Polsce nastąpił dość wyraźny spadek zainteresowania lokalami handlowymi położonymi przy głównych ulicach, w centrum miasta. W porównaniu z 2008 rokiem jest coraz większa ilość wolnych lokali do wynajęcia co powoduje, że właściciele nieruchomości urealniają stawki najmu, które znacznie zostały zawyżone przez instytucje finansowe. Główną przyczyną jest ograniczenie ekspansji banków i instytucji finansowych. To z kolei jest dobrą wiadomością dla klientów, którzy skazani byli na porażkę w walce z sektorem finansowym o dobre lokalizacje przy głównych ciągach handlowych. Sieci handlowe wybierają każdą nową lokalizację ze szczególną ostrożnością, a coraz więcej najemców oczekuje dopłat do aranżacji lokalu, obniżenia czynszu lub zawieszeniu płatności na czas adaptacji lokalu.
 


Ober-Haus Real Estate Advisors
inwestycje.pl

Raport z rynku komercyjnego - II kwartał 2009

Raport przygotowany przez Ober-Haus Real Estate Advisors Rynek nieruchomości biurowych w II kwartale 2009 roku w Polsce charakteryzuje się dużo niższym popytem niż w latach ubiegłych, co wynika ze słabej sytuacji gospodarczej. Utrzymujący się niski popyt na powierzchnie komercyjne przyczynił się do tego, iż właściciele nieruchomości osiągają niższe czynsze efektywne poprzez wydłużenie wakacji czynszowych oraz zwiększenie swojego finansowego udziału w aranżowaniu powierzchni. Malejący popyt oraz duża podaż budynków biurowych przyczyniły się do obniżenia czynszów oraz wzrostu współczynnika powierzchni niewynajętej (w porównaniu z końcem 2008 roku poziom pustostanów wzrósł w Warszawie z 2,7% do 4,6%). Na rynku pojawiło się także coraz więcej powierzchni biurowej do podnajęcia (ok. 40 000 m2), co znacznie zwiększa ilość pustostanów do poziomu 5,7%.

W II kwartale notujemy zainteresowanie najmem powierzchni przez mniejsze firmy, które nie są tak bardzo powiązane z sytuacją międzynarodową, a które prowadzą swoje działania na polskim rynku. Coraz więcej budynków biurowych decyduje się na wprowadzanie na swoje powierzchnie mniejszych najemców, których potrzeby kształtują się na poziomie od 150 do 300 m2, co jeszcze do niedawna było dość problematyczne. Większość inwestorów wolała posiadać w swoich budynkach kilku dużych najemców niż wielu małych.
 

Wzrost kursów walut znacząco odbija się na najemcach, którzy za swoje powierzchnie zobowiązani są płacić w Euro. 50% - owy wzrost kursu Euro w stosunku do polskiej waluty w okresie ostatnich miesięcy doprowadził do wzrostu największego kosztu stałego firmy, jakim jest długoterminowy wynajem powierzchni biurowej. W wielu przypadkach powoduje to, że firmy podejmują decyzję o podnajmie części powierzchni w celu zmniejszenia kosztów utrzymania biura. W II kwartale odnotowaliśmy spadek wysokości czynszów, ale wciąż utrzymują się one na wysokim poziomie. W 2009 roku w Warszawie, w Centralnym Obszarze Biznesu kształtują się one na poziomie 22-29 Euro/m2 w stosunku do 2008 roku (28 – 37 Euro/m2), natomiast poza centrum 14-17 EUR/m2 (18-20 Euro/m2). W II kwartale 2009 roku w Polsce nastąpił dość wyraźny spadek zainteresowania lokalami handlowymi położonymi przy głównych ulicach, w centrum miasta. W porównaniu z 2008 rokiem jest coraz większa ilość wolnych lokali do wynajęcia co powoduje, że właściciele nieruchomości urealniają stawki najmu, które znacznie zostały zawyżone przez instytucje finansowe. Główną przyczyną jest ograniczenie ekspansji banków i instytucji finansowych. To z kolei jest dobrą wiadomością dla klientów, którzy skazani byli na porażkę w walce z sektorem finansowym o dobre lokalizacje przy głównych ciągach handlowych. Sieci handlowe wybierają każdą nową lokalizację ze szczególną ostrożnością, a coraz więcej najemców oczekuje dopłat do aranżacji lokalu, obniżenia czynszu lub zawieszeniu płatności na czas adaptacji lokalu.
 


Ober-Haus Real Estate Advisors
inwestycje.pl

Więcej banków i więcej mieszkań w ,,Rodzinie na swoim”

Do programu ,,Rodzina na swoim” dołączyły kolejne banki. Od 25 sierpnia można składać wnioski o kredyt z dopłatą w Euro Banku S.A., a od 21 września w Banku Zachodnim WBK.

Od stycznia 2009 roku liczba banków oferujących preferencyjne kredyty hipoteczne wzrosła dwukrotnie. Osoby zainteresowane skorzystaniem z programu ,,Rodzina na swoim” mogą wybierać spośród ofert 14 instytucji finansowych, a według zapowiedzi Banku Gospodarstwa Krajowego z czasem powinno ich być coraz więcej.

Przystępowanie kolejnych banków do programu ,,Rodzina na swoim” to efekt niezwykłej popularności tego kredytu, jaką cieszy się od początku 2009 roku, kiedy to polepszyły się zasady jego udzielania. Przede wszystkim podwyższone zostały limity cenowe mieszkań, które można nabywać w ramach programu. Jednocześnie nienajlepsza sytuacja na rynku nieruchomości, która przyczyniła się do spadku cen, spowodowała, że coraz więcej mieszkań osiągało poziom cenowy kwalifikujący je do finansowania przy pomocy kredytu z dopłatą.

Od kilku miesięcy sprawdzamy, ile mieszkań znajdujących się w naszej bazie nieruchomości można kupić w ramach programu ,,Rodzina na swoim”. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz więcej, co pokazuje, że osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym dostosowują ceny do warunków programu, ponieważ często jest to jedyna szansa na sprzedanie nieruchomości. W tabeli nr 1 pokazujemy, jaki procent mieszkań w poszczególnych miastach kwalifikuje się do programu.
 


Jak widać, we wszystkich miastach w ciągu kilku miesięcy zwiększyła się liczba mieszkań, których cena pozwala na skorzystanie z kredytu hipotecznego z dopłatą. Najwięcej takich lokali znajdziemy w Katowicach, Poznaniu i Łodzi, ponieważ w tych miastach obowiązujące limity są wysokie w stosunku do średnich cen mieszkań. Najbardziej widoczne jest to w Poznaniu, gdzie limit cenowy jest bardzo wysoki (7 224 zł/mkw.), prawie taki jak w Warszawie, a średnie ceny mieszkań są zdecydowanie niższe niż w stolicy. Najmniejszy wybór jest w Krakowie, gdzie, odwrotnie niż w Poznaniu, limit określony jest na bardzo niskim poziomie (5 340,30 zł/mkw.). Jednak nawet w tym mieście zwiększyła się pula mieszkań, które możemy kupić w ramach programu ,,Rodzina na swoim”.

Duża pula mieszkań oraz możliwość wyboru najkorzystniejszej oferty finansowania sprawiają, że wiele osób decyduje się na skorzystanie z tego kredytu. Według danych Banku Gospodarstwa Krajowego od stycznia do końca lipca tego roku udzielono blisko 16 tys. kredytów na łączną kwotę 2,7 mld zł. Warto wspomnieć, że plan na cały 2009 rok zakładał udzielenie kredytów na kwotę ok. 2,3 mld.

Program ,,Rodzina na swoim” cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Na taki stan rzeczy wpływ ma wiele czynników, jak chociażby ograniczenia w przyznawaniu standardowych kredytów hipotecznych. Jednak liczba udzielanych kredytów z dopłatą może zacząć się zmniejszać już od października, kiedy to zostaną ogłoszone nowe limity cen mieszkań, jakie można nabywać w ramach programu. Limity najprawdopodobniej będą niższe, a więc wybór mieszkań nie będzie tak duży jak obecnie. Jeżeli więc ktoś planuje skorzystanie ze wsparcia w spłacie kredytu hipotecznego, powinien skorzystać z okazji, póki jeszcze wymarzone M jest w zasięgu ręki.   

Aleksandra Szarek
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker 

inwestycje.pl

Więcej banków i więcej mieszkań w ,,Rodzinie na swoim”

Do programu ,,Rodzina na swoim” dołączyły kolejne banki. Od 25 sierpnia można składać wnioski o kredyt z dopłatą w Euro Banku S.A., a od 21 września w Banku Zachodnim WBK.

Od stycznia 2009 roku liczba banków oferujących preferencyjne kredyty hipoteczne wzrosła dwukrotnie. Osoby zainteresowane skorzystaniem z programu ,,Rodzina na swoim” mogą wybierać spośród ofert 14 instytucji finansowych, a według zapowiedzi Banku Gospodarstwa Krajowego z czasem powinno ich być coraz więcej.

Przystępowanie kolejnych banków do programu ,,Rodzina na swoim” to efekt niezwykłej popularności tego kredytu, jaką cieszy się od początku 2009 roku, kiedy to polepszyły się zasady jego udzielania. Przede wszystkim podwyższone zostały limity cenowe mieszkań, które można nabywać w ramach programu. Jednocześnie nienajlepsza sytuacja na rynku nieruchomości, która przyczyniła się do spadku cen, spowodowała, że coraz więcej mieszkań osiągało poziom cenowy kwalifikujący je do finansowania przy pomocy kredytu z dopłatą.

Od kilku miesięcy sprawdzamy, ile mieszkań znajdujących się w naszej bazie nieruchomości można kupić w ramach programu ,,Rodzina na swoim”. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz więcej, co pokazuje, że osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym dostosowują ceny do warunków programu, ponieważ często jest to jedyna szansa na sprzedanie nieruchomości. W tabeli nr 1 pokazujemy, jaki procent mieszkań w poszczególnych miastach kwalifikuje się do programu.
 


Jak widać, we wszystkich miastach w ciągu kilku miesięcy zwiększyła się liczba mieszkań, których cena pozwala na skorzystanie z kredytu hipotecznego z dopłatą. Najwięcej takich lokali znajdziemy w Katowicach, Poznaniu i Łodzi, ponieważ w tych miastach obowiązujące limity są wysokie w stosunku do średnich cen mieszkań. Najbardziej widoczne jest to w Poznaniu, gdzie limit cenowy jest bardzo wysoki (7 224 zł/mkw.), prawie taki jak w Warszawie, a średnie ceny mieszkań są zdecydowanie niższe niż w stolicy. Najmniejszy wybór jest w Krakowie, gdzie, odwrotnie niż w Poznaniu, limit określony jest na bardzo niskim poziomie (5 340,30 zł/mkw.). Jednak nawet w tym mieście zwiększyła się pula mieszkań, które możemy kupić w ramach programu ,,Rodzina na swoim”.

Duża pula mieszkań oraz możliwość wyboru najkorzystniejszej oferty finansowania sprawiają, że wiele osób decyduje się na skorzystanie z tego kredytu. Według danych Banku Gospodarstwa Krajowego od stycznia do końca lipca tego roku udzielono blisko 16 tys. kredytów na łączną kwotę 2,7 mld zł. Warto wspomnieć, że plan na cały 2009 rok zakładał udzielenie kredytów na kwotę ok. 2,3 mld.

Program ,,Rodzina na swoim” cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Na taki stan rzeczy wpływ ma wiele czynników, jak chociażby ograniczenia w przyznawaniu standardowych kredytów hipotecznych. Jednak liczba udzielanych kredytów z dopłatą może zacząć się zmniejszać już od października, kiedy to zostaną ogłoszone nowe limity cen mieszkań, jakie można nabywać w ramach programu. Limity najprawdopodobniej będą niższe, a więc wybór mieszkań nie będzie tak duży jak obecnie. Jeżeli więc ktoś planuje skorzystanie ze wsparcia w spłacie kredytu hipotecznego, powinien skorzystać z okazji, póki jeszcze wymarzone M jest w zasięgu ręki.   

Aleksandra Szarek
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker 

inwestycje.pl

Apartamenty odporne na kryzys

Analizy rynku wskazują, że mimo zastoju na rynku nieruchomości zainteresowanie luksusowymi mieszkaniami nie maleje. Apartamenty okazał się być odporne na obserwowany w sektorze nieruchomości trendy.

- Budownictwo apartamentowe to bardzo wąski segment, o stosunkowo niewielkiej podaży. Produkt ten kierowany jest do grupy docelowej, która jest odporna na wahania koniunktury - zauważa Ewa Perkowska, dyrektor handlowy firmy Budimex Nieruchomości.

Bez względu na sytuację ekonomiczną są osoby, które za luksusową nieruchomość w prestiżowej lokalizacji są w stanie zapłacić duże pieniądze także w czasach gospodarczej dekoniunktury. Dla tych klientów cena jest na drugim planie.

- Inwestowanie w dobra luksusowe ma sens bez względu na ogólną kondycję rynku - wyjaśnia Ewa Perkowska z Budimexu Nieruchomości. - W długotrwałej perspektywie inwestor zyska.

Jak wybrać?

Inwestując w apartamenty należy zwracać uwagę na czynniki, które pozwalają odróżnić je od mieszkań o tzw. podwyższonym standardzie. Dość często próbuje się je sprzedać jako apartamenty. Dostrzeżenie różnic, a co za tym idzie prestiżu nieruchomości, jest stosunkowo proste, warto mieć na uwadze następujące czynniki charakteryzujące apartament:

  • Wyjątkowa lokalizacja (np. widok na park, jezioro, dobre połączenie komunikacyjnie z centrum miasta),
  • Bardzo wysoki standard wykończenia,
  • Wysokość pomieszczeń (3,10m),
  • Wysokiej jakości materiały wykończeniowe (także w częściach wspólnych budynku),
  • Unikatowe i gwarantujące pełne bezpieczeństwo zaawansowane rozwiązania technologiczne (np. system wideofonów),
  • Klimatyzacja,
  • Ogrody zimowe,
  • Podgrzewane tarasy.
Źródło: Budimex Nieruchomości

Apartamenty odporne na kryzys

Analizy rynku wskazują, że mimo zastoju na rynku nieruchomości zainteresowanie luksusowymi mieszkaniami nie maleje. Apartamenty okazał się być odporne na obserwowany w sektorze nieruchomości trendy.

- Budownictwo apartamentowe to bardzo wąski segment, o stosunkowo niewielkiej podaży. Produkt ten kierowany jest do grupy docelowej, która jest odporna na wahania koniunktury - zauważa Ewa Perkowska, dyrektor handlowy firmy Budimex Nieruchomości.

Bez względu na sytuację ekonomiczną są osoby, które za luksusową nieruchomość w prestiżowej lokalizacji są w stanie zapłacić duże pieniądze także w czasach gospodarczej dekoniunktury. Dla tych klientów cena jest na drugim planie.

- Inwestowanie w dobra luksusowe ma sens bez względu na ogólną kondycję rynku - wyjaśnia Ewa Perkowska z Budimexu Nieruchomości. - W długotrwałej perspektywie inwestor zyska.

Jak wybrać?

Inwestując w apartamenty należy zwracać uwagę na czynniki, które pozwalają odróżnić je od mieszkań o tzw. podwyższonym standardzie. Dość często próbuje się je sprzedać jako apartamenty. Dostrzeżenie różnic, a co za tym idzie prestiżu nieruchomości, jest stosunkowo proste, warto mieć na uwadze następujące czynniki charakteryzujące apartament:

  • Wyjątkowa lokalizacja (np. widok na park, jezioro, dobre połączenie komunikacyjnie z centrum miasta),
  • Bardzo wysoki standard wykończenia,
  • Wysokość pomieszczeń (3,10m),
  • Wysokiej jakości materiały wykończeniowe (także w częściach wspólnych budynku),
  • Unikatowe i gwarantujące pełne bezpieczeństwo zaawansowane rozwiązania technologiczne (np. system wideofonów),
  • Klimatyzacja,
  • Ogrody zimowe,
  • Podgrzewane tarasy.
Źródło: Budimex Nieruchomości

Nieruchomości: Gminna polityka mieszkaniowa

GMINNA POLITYKA MIESZKANIOWA Rozmowa z Panem Arkadiuszem Borek – prezesem Instytutu Gospodarki Nieruchomościami

Co właściwie oznacza termin „gminna polityka mieszkaniowa”?

Gminna polityka mieszkaniowa to określone cele strategiczne, kierunki działań oraz zadania prowadzące do osiągnięcia założonego modelu warunków i stosunków mieszkaniowych oraz zasad funkcjonowania gospodarki mieszkaniowej.

Jaki jest główny cel gminnej polityki mieszkaniowej?


Jest nim tworzenie warunków zapewniających gospodarstwom domowym możliwość zaspokajania potrzeb mieszkaniowych zgodnie z własnymi preferencjami, aspiracjami i możliwościami ekonomicznymi poprzez zastosowanie odpowiednich instrumentów na etapie procesu inwestycyjnego, w fazie nabywania prawa do mieszkania oraz w fazie eksploatacji zasobu mieszkaniowego.

W chwili obecnej niedobór mieszkań w naszym kraju szacowany jest na poziomie ok. 1,8 mln nowych mieszkań. Równocześnie, poziom czynszów za mieszkania wynajmowane od gmin, zakładów pracy, spółdzielni mieszkaniowych oraz w zasobach prywatnych jest niski, przeciętnie wynosi ok. 1,5% – 1,8% kosztów odtworzenia rocznie, co niestety uniemożliwia prawidłową eksploatację oraz remontowanie dekapitalizujących się zasobów mieszkaniowych. Mimo to, dla ludzi żyjących w niedostatku lub ubóstwie, wysokość czynszów wraz z opłatami eksploatacyjnymi jest stale zbyt wysoka. Pomimo istnienia dodatków mieszkaniowych nie są oni w stanie ponosić tych wydatków, co w skrajnych przypadkach doprowadza do eksmisji. Z roku na rok pogłębiają się również tendencje związane z eksmisjami. Sądy mając na uwadze sytuację rodzinną i materialną najemców, w części wyroków przyznają eksmitowanym uprawnienie do otrzymania lokalu socjalnego, którego obowiązek przydzielenia spoczywa na gminie.

Jakie są cele szczegółowe polityki mieszkaniowej?

Do celów tych należy między innymi: uzbrajanie terenów pod budownictwo mieszkaniowe, tworzenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego odpowiednim udziałem terenów z przeznaczeniem pod budownictwo mieszkaniowe, sprzedaż gruntów komunalnych pod budownictwo mieszkaniowe, rozwój budownictwa na wynajem, zwiększenie efektów rzeczowych budownictwa mieszkaniowego w formie własnościowej, zapewnienie schronienia najuboższym, racjonalna prywatyzacja zasobu publicznego, ekonomizacja polityki czynszowej, wypłata dodatków mieszkaniowych czy też wspieranie remontów i termomodernizacji zasobu mieszkaniowego.

W jakich aspektach można rozpatrywać politykę mieszkaniową?

Można ją rozpatrywać w trzech aspektach: ekonomicznym, socjalnym oraz technicznym.    Problematyka ekonomiczna obejmuje metody określania potrzeb mieszkaniowych i poziomu ich zaspokojenia przy optymalnym wykorzystaniu dostępnych środków , natomiast problematyka społeczna przejawia się w położeniu nacisku na warunki mieszkaniowe ludności. Aspekty techniczne polityki mieszkaniowej obejmują natomiast powiązania gospodarki mieszkaniowej z budownictwem, działalnością remontową oraz procesami przebudowy i modernizacji zasobów mieszkaniowych. 

W jaki sposób realizowana jest polityka mieszkaniowa na szczeblu samorządu terytorialnego?

Realizacja tej polityki polega na zapewnianiu mieszkań socjalnych, zamiennych i komunalnych, gospodarowaniu zasobem mieszkaniowym gminy, wypłacaniu dodatków mieszkaniowych, sprzedaży gruntów komunalnych, budowie infrastruktury technicznej, tworzeniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Muszę niestety stwierdzić, że tylko znikoma część gmin posiada własną uchwaloną politykę mieszkaniową (strategię mieszkalnictwa). Skutkuje to tym, że wielokrotnie decyzje gminnych decydentów podejmowane są w sposób dość chaotyczny i nie są usystematyzowane, tak naprawdę nie ma spójności w zakresie działań związanych z gospodarowaniem gminnymi nieruchomościami zabudowanymi i niezabudowanymi. Dowodem na istnienie tego faktu mogą być chociażby kontrole przeprowadzane przez Najwyższą Izbę Kontroli, które wykazały, że wiele gmin nie posiada ustawowo wymaganego dokumentu jakim jest Wieloletni Program Gospodarowania Zasobem Mieszkaniowym Gminy.

Jakimi zasadami powinna kierować się polityka mieszkaniowa w gospodarce rynkowej?

Polityka ta powinna kierować się następującymi zasadami:

•    celowością – gdzie pomoc powinna być skierowana do osób najbardziej potrzebujących,
•    przejrzystością – polityka dotacyjna musi być przejrzysta i zrozumiała dla wszystkich,
•    sprawiedliwością – powinna być to polityka sprawiedliwa dla większości uczestników,
•    maksymalnym wykorzystaniem środków sektora prywatnego – chodzi tu o wybranie takich rozwiązań, które pozwolą na optymalne wykorzystanie środków gospodarstw domowych i sektora prywatnego – większość wydatków na mieszkalnictwo winno pochodzić ze środków prywatnych,
•    polityką zachęcania i podtrzymywania rozwoju prywatnego rynku, czyli polityką, która nie konkuruje z mechanizmami rynkowymi, przede wszystkim z komercyjnymi możliwościami finansowania inwestycji mieszkaniowych, a jest w stosunku do nich komplementarna,
•    ekonomiczną wydajnością – poprzez osiąganie rezultatów przy minimalnych wydatkach budżetu
•    administracyjną wydajnością – poprzez minimalizację czasu i kosztów administracyjnych.

Kto w Polsce odpowiedzialny jest za prawidłowe prowadzenie polityk mieszkaniowych i jakie obowiązki się z tym wiążą?

W Polsce obowiązek zaspokajania podstawowych potrzeb mieszkaniowych najbiedniejszych gospodarstw domowych deleguje na gminy ustawodawca, który w określonych przypadkach, nakłada również na nie obowiązek zapewnienia lokali socjalnych i zamiennych. Dlatego też polityka subwencjonowania mieszkalnictwa środkami publicznymi przyjmuje często charakter socjalny w postaci pomocy finansowej dla najbiedniejszych gospodarstw domowych.

Instytut Gospodarki Nieruchomościami

gk

inwestycje.pl

Nieruchomości: Gminna polityka mieszkaniowa

GMINNA POLITYKA MIESZKANIOWA Rozmowa z Panem Arkadiuszem Borek – prezesem Instytutu Gospodarki Nieruchomościami

Co właściwie oznacza termin „gminna polityka mieszkaniowa”?

Gminna polityka mieszkaniowa to określone cele strategiczne, kierunki działań oraz zadania prowadzące do osiągnięcia założonego modelu warunków i stosunków mieszkaniowych oraz zasad funkcjonowania gospodarki mieszkaniowej.

Jaki jest główny cel gminnej polityki mieszkaniowej?


Jest nim tworzenie warunków zapewniających gospodarstwom domowym możliwość zaspokajania potrzeb mieszkaniowych zgodnie z własnymi preferencjami, aspiracjami i możliwościami ekonomicznymi poprzez zastosowanie odpowiednich instrumentów na etapie procesu inwestycyjnego, w fazie nabywania prawa do mieszkania oraz w fazie eksploatacji zasobu mieszkaniowego.

W chwili obecnej niedobór mieszkań w naszym kraju szacowany jest na poziomie ok. 1,8 mln nowych mieszkań. Równocześnie, poziom czynszów za mieszkania wynajmowane od gmin, zakładów pracy, spółdzielni mieszkaniowych oraz w zasobach prywatnych jest niski, przeciętnie wynosi ok. 1,5% – 1,8% kosztów odtworzenia rocznie, co niestety uniemożliwia prawidłową eksploatację oraz remontowanie dekapitalizujących się zasobów mieszkaniowych. Mimo to, dla ludzi żyjących w niedostatku lub ubóstwie, wysokość czynszów wraz z opłatami eksploatacyjnymi jest stale zbyt wysoka. Pomimo istnienia dodatków mieszkaniowych nie są oni w stanie ponosić tych wydatków, co w skrajnych przypadkach doprowadza do eksmisji. Z roku na rok pogłębiają się również tendencje związane z eksmisjami. Sądy mając na uwadze sytuację rodzinną i materialną najemców, w części wyroków przyznają eksmitowanym uprawnienie do otrzymania lokalu socjalnego, którego obowiązek przydzielenia spoczywa na gminie.

Jakie są cele szczegółowe polityki mieszkaniowej?

Do celów tych należy między innymi: uzbrajanie terenów pod budownictwo mieszkaniowe, tworzenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego odpowiednim udziałem terenów z przeznaczeniem pod budownictwo mieszkaniowe, sprzedaż gruntów komunalnych pod budownictwo mieszkaniowe, rozwój budownictwa na wynajem, zwiększenie efektów rzeczowych budownictwa mieszkaniowego w formie własnościowej, zapewnienie schronienia najuboższym, racjonalna prywatyzacja zasobu publicznego, ekonomizacja polityki czynszowej, wypłata dodatków mieszkaniowych czy też wspieranie remontów i termomodernizacji zasobu mieszkaniowego.

W jakich aspektach można rozpatrywać politykę mieszkaniową?

Można ją rozpatrywać w trzech aspektach: ekonomicznym, socjalnym oraz technicznym.    Problematyka ekonomiczna obejmuje metody określania potrzeb mieszkaniowych i poziomu ich zaspokojenia przy optymalnym wykorzystaniu dostępnych środków , natomiast problematyka społeczna przejawia się w położeniu nacisku na warunki mieszkaniowe ludności. Aspekty techniczne polityki mieszkaniowej obejmują natomiast powiązania gospodarki mieszkaniowej z budownictwem, działalnością remontową oraz procesami przebudowy i modernizacji zasobów mieszkaniowych. 

W jaki sposób realizowana jest polityka mieszkaniowa na szczeblu samorządu terytorialnego?

Realizacja tej polityki polega na zapewnianiu mieszkań socjalnych, zamiennych i komunalnych, gospodarowaniu zasobem mieszkaniowym gminy, wypłacaniu dodatków mieszkaniowych, sprzedaży gruntów komunalnych, budowie infrastruktury technicznej, tworzeniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Muszę niestety stwierdzić, że tylko znikoma część gmin posiada własną uchwaloną politykę mieszkaniową (strategię mieszkalnictwa). Skutkuje to tym, że wielokrotnie decyzje gminnych decydentów podejmowane są w sposób dość chaotyczny i nie są usystematyzowane, tak naprawdę nie ma spójności w zakresie działań związanych z gospodarowaniem gminnymi nieruchomościami zabudowanymi i niezabudowanymi. Dowodem na istnienie tego faktu mogą być chociażby kontrole przeprowadzane przez Najwyższą Izbę Kontroli, które wykazały, że wiele gmin nie posiada ustawowo wymaganego dokumentu jakim jest Wieloletni Program Gospodarowania Zasobem Mieszkaniowym Gminy.

Jakimi zasadami powinna kierować się polityka mieszkaniowa w gospodarce rynkowej?

Polityka ta powinna kierować się następującymi zasadami:

•    celowością – gdzie pomoc powinna być skierowana do osób najbardziej potrzebujących,
•    przejrzystością – polityka dotacyjna musi być przejrzysta i zrozumiała dla wszystkich,
•    sprawiedliwością – powinna być to polityka sprawiedliwa dla większości uczestników,
•    maksymalnym wykorzystaniem środków sektora prywatnego – chodzi tu o wybranie takich rozwiązań, które pozwolą na optymalne wykorzystanie środków gospodarstw domowych i sektora prywatnego – większość wydatków na mieszkalnictwo winno pochodzić ze środków prywatnych,
•    polityką zachęcania i podtrzymywania rozwoju prywatnego rynku, czyli polityką, która nie konkuruje z mechanizmami rynkowymi, przede wszystkim z komercyjnymi możliwościami finansowania inwestycji mieszkaniowych, a jest w stosunku do nich komplementarna,
•    ekonomiczną wydajnością – poprzez osiąganie rezultatów przy minimalnych wydatkach budżetu
•    administracyjną wydajnością – poprzez minimalizację czasu i kosztów administracyjnych.

Kto w Polsce odpowiedzialny jest za prawidłowe prowadzenie polityk mieszkaniowych i jakie obowiązki się z tym wiążą?

W Polsce obowiązek zaspokajania podstawowych potrzeb mieszkaniowych najbiedniejszych gospodarstw domowych deleguje na gminy ustawodawca, który w określonych przypadkach, nakłada również na nie obowiązek zapewnienia lokali socjalnych i zamiennych. Dlatego też polityka subwencjonowania mieszkalnictwa środkami publicznymi przyjmuje często charakter socjalny w postaci pomocy finansowej dla najbiedniejszych gospodarstw domowych.

Instytut Gospodarki Nieruchomościami

gk

inwestycje.pl

ERB: Erbud zbuduje centrum handlowo-usługowe w Szczecinie za 39,8 mln zł

Erbud zawarł kontrakt na budowę centrum handlowo-usługowego "Turzyn" w Szczecinie. Wartość kontraktu to 39,8 mln zł netto.

Terminy realizacji to 15 miesięcy od 15 września 2009 roku, a wartość robót przypadających na sam rok 2009 to 10 mln zł netto. Centrum handlowo-usługowe "Turzyn" to kolejny obiekt tego typu realizowany przez Erbud. Teraz Erbud realizuje między innymi centrum handlowe Agora Bytom w Bytomiu, centrum handlowe "Victoria" w Wałbrzychu, galerię handlową "Piast" w Legnicy, galerię handlową "Twierdza" we Wrocławiu oraz dwa mniejsze obiekty tego typu w Kaliszu i Piotrkowie Trybunalskim.

 

 

Źródło: interia.pl

ERB: Erbud zbuduje centrum handlowo-usługowe w Szczecinie za 39,8 mln zł

Erbud zawarł kontrakt na budowę centrum handlowo-usługowego "Turzyn" w Szczecinie. Wartość kontraktu to 39,8 mln zł netto.

Terminy realizacji to 15 miesięcy od 15 września 2009 roku, a wartość robót przypadających na sam rok 2009 to 10 mln zł netto. Centrum handlowo-usługowe "Turzyn" to kolejny obiekt tego typu realizowany przez Erbud. Teraz Erbud realizuje między innymi centrum handlowe Agora Bytom w Bytomiu, centrum handlowe "Victoria" w Wałbrzychu, galerię handlową "Piast" w Legnicy, galerię handlową "Twierdza" we Wrocławiu oraz dwa mniejsze obiekty tego typu w Kaliszu i Piotrkowie Trybunalskim.

 

 

Źródło: interia.pl

Rynek leasingu: Jest coraz gorzej

Rynek leasingu ruchomości zanotował w I połowie 2009 r. spadki rzędu 40 proc. Spadki zanotowano również w leasingu nieruchomości, na poziomie 18 proc.

Wartość wszystkich przedmiotów wyleasingowanych w I półroczu tego roku wyniosła 17 897,6 mln zł, w tym rynek ruchomości - 16 215,3 mln zł, a rynek nieruchomości - 1652,3 mln zł. Zanotowano spadek na poziomie 38 proc. w całym rynku (leasing ruchomości plus nieruchomości). Spadki dotyczą wszystkich segmentów rynku i grup z wyjątkiem maszyn rolniczych i sprzętu gastronomicznego. W dwu tych grupach zanotowano poważne wzrosty. W dalszym ciągu najmocniej spada sektor pojazdów ciężarowych, co jest przejawem kryzysu w branży transportowej.

W obu ostatnich kwartałach tego roku spadki wartości wyleasingowanych ciężarówek przekroczyły poziom 66 proc.Relatywnie mniejsze spadki zanotował bardzo mały segment rynku leasingu - IT. Mniejsze spadki zanotowano również w segmencie maszyn i urządzeń (MiU). Jest to wynik większego zainteresowania firm leasingowych transakcjami o wyższej wartości jednostkowej - informuje Związek Polskiego Leasingu (ZPL). Częściowo wpływ na stosunkowo niezłą sytuację w leasingu MiU ma wzrost zainteresowania tymi przedmiotami wśród rolnictwa. Wzrost tzw. średniej wartości transakcji dla segmentów IT i MiU wyniósł w I półroczu 2009 r. w porównaniu do wartości z tego samego okresu ub.r. 21 proc.

Z kwartału na kwartał pogarszająca się sprzedaż w segmencie pojazdów lekkich (-29 proc. r/r w I kwartale i -36 proc. r/r w II kwartale). Pokazuje to, że dobra sprzedaż samochodów osobowych w I półroczu wynikła ze zwiększonych zakupów obcokrajowców oraz prywatnego reeksportu, a nie z inwestycji firm we floty służbowe. Było to wyrazem dużej deprecjacji złotego wobec euro i dolara. Dane Cepik wykazują na przynajmniej 20-proc. spadek rejestracji nowych aut w Polsce.

Główni gracze

Spadki obrotu w br. dotyczyły większości firm leasingowych. Bardziej odporne na problemy z mniejszym popytem inwestycyjnym w gospodarce okazują się średnie i mniejsze firmy leasingowe. Mimo spadku popytu na pierwszym miejscu i liderem wśród wartości wyleasingowanych przedmiotów jest spółka EFL (podobnie jest w ujęciu ilościowym). Pozycję wicelidera utrzymuje od niedawna spółka Pekao Leasing. Na trzecim zaś miejscu jest BRE Leasing. Czwarte miejsce zajął Raiffeisen Leasing, a piąte BZ WBK.

Spadek wartości obrotu w leasingu ruchomości w 5 wymienionych, największych spółkach wyniósł w I półroczu 2009 r. aż 45,2 proc.

Łącznie w I półroczu firmy leasingowe sfinansowały transakcje leasingu pojazdów na kwotę 10 518,8 mln zł. Był to spadek w stosunku do I półrocza ub.r. o blisko 48 proc. Największe spadki zanotowano w podsegmencie ciągniki siodłowe, wyniosły one aż blisko 70 proc. Łączna wartość wyleasingowanych przedmiotów wyniosła tu 2167,8 mln zł. W innej grupie pojazdów, jaką są naczepy i przyczepy, zanotowano także poważne spadki, na poziomie 66 proc. Tego typu pojazdów wyleasingowano na łączną kwotę 1073,9 mln zł. Natomiast samochodów ciężarowych o masie powyżej 3,5 tony wyleasingowano na kwotę 1326,4 mln zł. Tutaj także odnotowano spadki wynoszące 58 proc.

Spadki zanotowano także w segmencie MiU. Wyniosły one 26 proc. Łączna wartość wyleasingowanych MiU wyniosła 5023,7 mln zł. Największe zmniejszenie wartości wyleasingowanych przedmiotów w tym segmencie zanotowano w dwu grupach: sprzęt budowlany oraz sprzęt medyczny - po 43 proc. Natomiast w grupie maszyn rolniczych i sprzętu gastronomicznego zanotowano wzrosty, co jest zjawiskiem niebywałym na tle wszystkich segmentów i grup należących do przedmiotów leasingu. W przypadku maszyn rolniczych zanotowano wzrost na poziomie 31 proc., a w przypadku sprzętu gastronomicznego wzrost wyniósł 37 proc. W pierwszym przypadku wartość ogólna wyniosła 404,2 mln zł, a w drugim tylko 56 mln zł. Dość poważne zmniejszenie wartości leasingu zanotowano w przypadku wózków widłowych (50 proc.), których wartość wyniosła 280,1 mln zł.

Dlaczego hamuje

W latach 2004-2007 średnioroczny wzrost rynku leasingu wyniósł 32 proc. Później już z kwartału na kwartał było tylko gorzej. Rynek z wyprzedzeniem zareagował najpierw na nadchodzące spowolnienie gospodarcze, by jeszcze bardziej zareagować następnie na zauważalny kryzys rynków finansowych oraz wzrastającą awersję do udzielania kredytów inwestycyjnych w prawie całej Europie. Leasing wobec tego zanotował pierwsze spadki już od maja 2008 r. Co prawda jeszcze w I połowie 2008 r. branża odnotowała wzrost na poziomie 15 proc., ale już to zahamowanie zwiastowało recesję i spadki. W rezultacie słabe II półrocze ub.r. przesądziło o obniżeniu dynamiki rynku leasingu ruchomości do zera.

Do wyhamowania całego rynku leasingu najbardziej przyczynił się sektor pojazdów ciężarowych, osiągając w I połowie ub.r. spadek na poziomie 40 proc., by następnie w I połowie 2009 r. zwiększyć spadek o dalsze 26 proc. Tak się stało, bo branża transportowa jako pierwsza zanotowała gwałtowny spadek zleceń na przewóz towarów w ujęciu wartościowym i ilościowym. Zwiększyła się także wartość nieściągalnych lub słabo ściągalnych wierzytelności. Pierwsza więc zareagowała na rozpoczętą już w II połowie 2008 r. recesję gospodarczą w strefie euro i dolara amerykańskiego. Znaczniejszemu spadkowi w 2008 r. i w I połowie 2009 r. oparł się rynek leasingu nieruchomości.

Nieruchomości

Największy udział w leasingu nieruchomości miały obiekty handlowe i usługowe. Stanowiły one aż 41 proc. tego rynku. Na drugim miejscu znalazły się budynki przemysłowe, które stanowiły 18 proc. całego rynku nieruchomości. Obiekty biurowe zaś uplasowały się na 3. miejscu z 14-proc. udziałem. 28 proc. to inne budynki i budowle.

Ogólna wartość nieruchomości wyleasingowanych w I półroczu 2009 r. wyniosła 1652,3 mln zł, w tym:

- budynki przemysłowe 412,2 mln zł (spadek na poziomie 37 proc.);

- obiekty handlowe i usługowe 586,6 mln zł (-6 proc.);

- obiekty biurowe 473,6 mln zł (-60);

- hotele i obiekty rekreacyjne 117,3 mln zł (aż -100 proc.).

Głównym graczem i liderem, rozdającym karty na tym rynku od wielu lat był ING Lease z 28,9-proc. udziałem. Na pozycji wicelidera uplasował się BRE Leasing, jego udział w rynku to 29 proc. Na podium znalazł się na 3. miejscu BZ WBK, ale z relatywnie małym udziałem w stosunku do poprzedników, bo wynoszącym tylko 7 proc. Tuż za tym leasingodawcą uplasowała się inna spółka leasingowa Millennium - 6,6 proc. udziału. Piąte miejsce zajął Deutsche Leasing - 2,7 proc. Szóste zaś miejsce ex aequo zajęły dwie inne spółki leasingowe: Raiffeisen i Bankowy z 1,1-proc. udziałem w rynku. Udział pozostałych leasingodawców łącznie wynosił aż 23,6 proc.

Wartość nieruchomości wyleasingowanych w I półroczu 2009 r. wyniosła 1355 mln zł. To oznacza relatywnie mały spadek, wynoszący 18 proc. w porównaniu do analogicznego okresu ub.r. Po wzrostowym I kwartale, II kwartał tego roku przyniósł spadek przekraczający 29 proc. Dynamiki te mają odzwierciedlenie w spadającej ilości raportowania transakcji, która ze 143 w I półroczu 2008 r. obniżyła się do 104 w tym roku. Jest to spadek znaczny.

Średnia wartość transakcji w I półroczu 2009 r. wyniosła 9,9 mln zł i kształtowała się na poziomie zbliżonym do uzyskiwanego w zeszłym roku, kiedy to wynosiła 9,2 mln zł. Mimo to osiągnięte wyniki w dwu kwartałach tego roku były znacznie niższe od średniej z okresu 2004-2007 r. W owym czasie średnie wartości zawierania umów leasingu nieruchomości opiewały na poziomie 18 mln zł, prawie dwa razy więcej.

Leasing albo kredyt

Sięgający w I półroczu 2009 r. aż 40-proc. spadek wartości wyleasingowanych przedmiotów to przede wszystkim skutek znacznego spadku udziału inwestycji sfinansowanych leasingiem. Rynek leasingu w wyniku tego spadł znacznie bardziej niż same inwestycje, w przemyśle i budownictwie.

Mimo niekorzystnych wskaźników makroekonomicznych w leasingu łączna wartość portfela należności leasingowych w ruchomościach wzrosła w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 8 proc. To może oznaczać zahamowanie tendencji spadkowej, może nawet lekkie wzrosty w końcu 2009 r.

Wzrost wartości należności leasingowej w ciągu ostatniego 1,5 roku wyniósł 25 proc. Tak więc jest on nadal kluczowym sposobem finansowania inwestycji w gospodarce. Łączna wartość należności leasingowych w kwocie 55,4 mld zł, w tym 47,3 mld zł dla ruchomości i 8,1 mld zł dla nieruchomości, nieznacznie tylko ustępuje wartości salda kredytów inwestycyjnych udzielanych na potrzeby rozwoju przedsiębiorstw przez banki. Saldo tych kredytów w I półroczu br. wynosiło 62,1 mld zł.

Dane NBP o podaży złotego na 30 czerwca tego roku nie wskazują, by nastąpiło drastyczne ograniczenie akcji kredytowych w zakresie kredytów inwestycyjnych. W ciągu ostatniego półtora roku saldo to wzrosło o ponad 30 proc. A w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 14,5 proc. Wyhamowanie akcji kredytowych nastąpiło w ciągu I półrocza tego roku, a w II kwartale spłaty kredytów przeważały nad zaciąganiem nowych. Sytuacja ta wynika z ograniczenia popytu inwestycyjnego wśród firm i aprecjacji złotego w końcu II kwartału tego roku.

Stopy procentowe EBC

W strukturze nowej produkcji w sektorze leasingu ruchomości dominują umowy zawierane w złotych. W przypadku zaś leasingu nieruchomości dominuje leasing w walucie obcej. Niskie stopy procentowe EBC i Centralnego Banku Szwajcarii oraz wzmacniający się ostatnio złoty zachęcały przedsiębiorców do finansowania zakupów inwestycyjnych leasingiem walutowym lub denominowanym w walucie obcej. W efekcie udział takiej produkcji w rynku leasingu ruchomości wzrósł z 16,8 proc. w 2007 r. do 32,2 proc. w IV kwartale ub.r.

Gwałtowna deprecjacja złotego obserwowana szczególnie w IV kwartale 2008 r. i w I kwartale 2009 r. zniechęciła przedsiębiorców do finansowania zakupów inwestycyjnych w ruchomościach za pośrednictwem leasingu walutowego.

Co zamierza robić ZPL?

Związek Polskiego Leasingu chce wspólnie z innymi uczestnikami rynku motoryzacyjnego aktywnie uczestniczyć w konsultacjach dotyczących znoszenia barier w rozwoju tego rynku. ZPL zainicjował jeszcze w końcu ub.r. działania na rzecz zapoczątkowania procesu legislacyjnego w kierunku zmian w ustawach o podatku VAT, CIT i PIT, by leasing konsumpcyjny był bardziej popularny wśród klientów indywidualnych.

Ministerstwo Gospodarki zgodziło się z postulatami ZPL, by leasing konsumpcyjny stał się czynnikiem zwiększającym popyt wewnętrzny na rynku motoryzacyjnym. Obiecało, że podejmie stosowne kroki legislacyjne i opracuje projekty zmian w ustawach podatkowych do końca II kwartału tego roku. Tak było zapowiedziane m.in. w dokumencie pt. "Działania Ministerstwa Gospodarki na rzecz stabilności i rozwoju". W tym zakresie MG milczy, czyżby nic nie uczyniono, by spopularyzować od strony prawnej leasing konsumpcyjny, mimo zapowiedzi?

Jak informuje ZPL, branża leasingowa będzie rozwijać współpracę z samorządem terytorialnym, by popularyzować nowe produkty leasingowe, w szczególności leasing komunalny i leasing zwrotny nieruchomości. Będzie działać na rzecz zwiększenia udziału finansowania przedsięwzięć unijnych realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego za pośrednictwem leasingu.

ZPL kontynuować będzie działania mające na celu zwiększenie wykorzystania leasingu w procesie absorpcji funduszy unijnych, w tym poprzez umożliwienie refundowania ceny zakupu przedmiotu leasingu we wszystkich programach operacyjnych. Popularyzować będzie leasing jako jeden ze sposobów finansowania inwestycji poprzez tworzenie wspólnych projektów z organizacjami przedsiębiorców.

Obecnie ZPL przygotowuje wspólnie stanowisko branży w odniesieniu do:

1. Projektu ustawy implementującej unijną dyrektywę o kredycie konsumenckim,

2. Ewentualnego objęcia branży leasingowej nadzorem finansowym.

CFM nieco w górę

Sektor CFM w Polsce będzie się rozwijał, choć kryzys ten obecny proces znacznie zahamował. Branża ta radzi sobie z kryzysem nieco lepiej niż cały rynek leasingu.

Konsekwencje recesji wpływają także na zmiany w polityce przedsiębiorstw, usługodawców CFM, wobec klientów, także tych stałych odbiorców ich usług. Dochodzi nawet do rewizji niektórych już zawartych wcześniej usług. Zauważalne zmiany występują w szczególności w ocenie ryzyka związanego z zawieraniem nowych umów na dostawę i zarządzanie flotą. Robi się to o wiele skrupulatniej niż, powiedzmy, pół roku temu. Większą uwagę zwraca się na rachunek ekonomiczny kontraktu.

Decyzję o zawieraniu umów podejmuje się na podstawie informacji finansowych i ekonomicznych klienta, o kondycji gospodarczej usługobiorcy, jego powiązaniach kapitałowych z centralami i z innymi kontrahentami, oddziałami międzynarodowymi oraz ocenę bieżących przychodów i perspektyw finansowych branży, w której działa klient. Zapowiadany jeszcze na początku tego roku poziom 200 tys. aut zarządzanych i leasingowanych przez firmy CFM, wydaje się mało realny, mimo że kryzys mniej ich dotknął.

Andrzej Okrasiński

źródło informacji: Gazeta Bankowa

Rynek leasingu: Jest coraz gorzej

Rynek leasingu ruchomości zanotował w I połowie 2009 r. spadki rzędu 40 proc. Spadki zanotowano również w leasingu nieruchomości, na poziomie 18 proc.

Wartość wszystkich przedmiotów wyleasingowanych w I półroczu tego roku wyniosła 17 897,6 mln zł, w tym rynek ruchomości - 16 215,3 mln zł, a rynek nieruchomości - 1652,3 mln zł. Zanotowano spadek na poziomie 38 proc. w całym rynku (leasing ruchomości plus nieruchomości). Spadki dotyczą wszystkich segmentów rynku i grup z wyjątkiem maszyn rolniczych i sprzętu gastronomicznego. W dwu tych grupach zanotowano poważne wzrosty. W dalszym ciągu najmocniej spada sektor pojazdów ciężarowych, co jest przejawem kryzysu w branży transportowej.

W obu ostatnich kwartałach tego roku spadki wartości wyleasingowanych ciężarówek przekroczyły poziom 66 proc.Relatywnie mniejsze spadki zanotował bardzo mały segment rynku leasingu - IT. Mniejsze spadki zanotowano również w segmencie maszyn i urządzeń (MiU). Jest to wynik większego zainteresowania firm leasingowych transakcjami o wyższej wartości jednostkowej - informuje Związek Polskiego Leasingu (ZPL). Częściowo wpływ na stosunkowo niezłą sytuację w leasingu MiU ma wzrost zainteresowania tymi przedmiotami wśród rolnictwa. Wzrost tzw. średniej wartości transakcji dla segmentów IT i MiU wyniósł w I półroczu 2009 r. w porównaniu do wartości z tego samego okresu ub.r. 21 proc.

Z kwartału na kwartał pogarszająca się sprzedaż w segmencie pojazdów lekkich (-29 proc. r/r w I kwartale i -36 proc. r/r w II kwartale). Pokazuje to, że dobra sprzedaż samochodów osobowych w I półroczu wynikła ze zwiększonych zakupów obcokrajowców oraz prywatnego reeksportu, a nie z inwestycji firm we floty służbowe. Było to wyrazem dużej deprecjacji złotego wobec euro i dolara. Dane Cepik wykazują na przynajmniej 20-proc. spadek rejestracji nowych aut w Polsce.

Główni gracze

Spadki obrotu w br. dotyczyły większości firm leasingowych. Bardziej odporne na problemy z mniejszym popytem inwestycyjnym w gospodarce okazują się średnie i mniejsze firmy leasingowe. Mimo spadku popytu na pierwszym miejscu i liderem wśród wartości wyleasingowanych przedmiotów jest spółka EFL (podobnie jest w ujęciu ilościowym). Pozycję wicelidera utrzymuje od niedawna spółka Pekao Leasing. Na trzecim zaś miejscu jest BRE Leasing. Czwarte miejsce zajął Raiffeisen Leasing, a piąte BZ WBK.

Spadek wartości obrotu w leasingu ruchomości w 5 wymienionych, największych spółkach wyniósł w I półroczu 2009 r. aż 45,2 proc.

Łącznie w I półroczu firmy leasingowe sfinansowały transakcje leasingu pojazdów na kwotę 10 518,8 mln zł. Był to spadek w stosunku do I półrocza ub.r. o blisko 48 proc. Największe spadki zanotowano w podsegmencie ciągniki siodłowe, wyniosły one aż blisko 70 proc. Łączna wartość wyleasingowanych przedmiotów wyniosła tu 2167,8 mln zł. W innej grupie pojazdów, jaką są naczepy i przyczepy, zanotowano także poważne spadki, na poziomie 66 proc. Tego typu pojazdów wyleasingowano na łączną kwotę 1073,9 mln zł. Natomiast samochodów ciężarowych o masie powyżej 3,5 tony wyleasingowano na kwotę 1326,4 mln zł. Tutaj także odnotowano spadki wynoszące 58 proc.

Spadki zanotowano także w segmencie MiU. Wyniosły one 26 proc. Łączna wartość wyleasingowanych MiU wyniosła 5023,7 mln zł. Największe zmniejszenie wartości wyleasingowanych przedmiotów w tym segmencie zanotowano w dwu grupach: sprzęt budowlany oraz sprzęt medyczny - po 43 proc. Natomiast w grupie maszyn rolniczych i sprzętu gastronomicznego zanotowano wzrosty, co jest zjawiskiem niebywałym na tle wszystkich segmentów i grup należących do przedmiotów leasingu. W przypadku maszyn rolniczych zanotowano wzrost na poziomie 31 proc., a w przypadku sprzętu gastronomicznego wzrost wyniósł 37 proc. W pierwszym przypadku wartość ogólna wyniosła 404,2 mln zł, a w drugim tylko 56 mln zł. Dość poważne zmniejszenie wartości leasingu zanotowano w przypadku wózków widłowych (50 proc.), których wartość wyniosła 280,1 mln zł.

Dlaczego hamuje

W latach 2004-2007 średnioroczny wzrost rynku leasingu wyniósł 32 proc. Później już z kwartału na kwartał było tylko gorzej. Rynek z wyprzedzeniem zareagował najpierw na nadchodzące spowolnienie gospodarcze, by jeszcze bardziej zareagować następnie na zauważalny kryzys rynków finansowych oraz wzrastającą awersję do udzielania kredytów inwestycyjnych w prawie całej Europie. Leasing wobec tego zanotował pierwsze spadki już od maja 2008 r. Co prawda jeszcze w I połowie 2008 r. branża odnotowała wzrost na poziomie 15 proc., ale już to zahamowanie zwiastowało recesję i spadki. W rezultacie słabe II półrocze ub.r. przesądziło o obniżeniu dynamiki rynku leasingu ruchomości do zera.

Do wyhamowania całego rynku leasingu najbardziej przyczynił się sektor pojazdów ciężarowych, osiągając w I połowie ub.r. spadek na poziomie 40 proc., by następnie w I połowie 2009 r. zwiększyć spadek o dalsze 26 proc. Tak się stało, bo branża transportowa jako pierwsza zanotowała gwałtowny spadek zleceń na przewóz towarów w ujęciu wartościowym i ilościowym. Zwiększyła się także wartość nieściągalnych lub słabo ściągalnych wierzytelności. Pierwsza więc zareagowała na rozpoczętą już w II połowie 2008 r. recesję gospodarczą w strefie euro i dolara amerykańskiego. Znaczniejszemu spadkowi w 2008 r. i w I połowie 2009 r. oparł się rynek leasingu nieruchomości.

Nieruchomości

Największy udział w leasingu nieruchomości miały obiekty handlowe i usługowe. Stanowiły one aż 41 proc. tego rynku. Na drugim miejscu znalazły się budynki przemysłowe, które stanowiły 18 proc. całego rynku nieruchomości. Obiekty biurowe zaś uplasowały się na 3. miejscu z 14-proc. udziałem. 28 proc. to inne budynki i budowle.

Ogólna wartość nieruchomości wyleasingowanych w I półroczu 2009 r. wyniosła 1652,3 mln zł, w tym:

- budynki przemysłowe 412,2 mln zł (spadek na poziomie 37 proc.);

- obiekty handlowe i usługowe 586,6 mln zł (-6 proc.);

- obiekty biurowe 473,6 mln zł (-60);

- hotele i obiekty rekreacyjne 117,3 mln zł (aż -100 proc.).

Głównym graczem i liderem, rozdającym karty na tym rynku od wielu lat był ING Lease z 28,9-proc. udziałem. Na pozycji wicelidera uplasował się BRE Leasing, jego udział w rynku to 29 proc. Na podium znalazł się na 3. miejscu BZ WBK, ale z relatywnie małym udziałem w stosunku do poprzedników, bo wynoszącym tylko 7 proc. Tuż za tym leasingodawcą uplasowała się inna spółka leasingowa Millennium - 6,6 proc. udziału. Piąte miejsce zajął Deutsche Leasing - 2,7 proc. Szóste zaś miejsce ex aequo zajęły dwie inne spółki leasingowe: Raiffeisen i Bankowy z 1,1-proc. udziałem w rynku. Udział pozostałych leasingodawców łącznie wynosił aż 23,6 proc.

Wartość nieruchomości wyleasingowanych w I półroczu 2009 r. wyniosła 1355 mln zł. To oznacza relatywnie mały spadek, wynoszący 18 proc. w porównaniu do analogicznego okresu ub.r. Po wzrostowym I kwartale, II kwartał tego roku przyniósł spadek przekraczający 29 proc. Dynamiki te mają odzwierciedlenie w spadającej ilości raportowania transakcji, która ze 143 w I półroczu 2008 r. obniżyła się do 104 w tym roku. Jest to spadek znaczny.

Średnia wartość transakcji w I półroczu 2009 r. wyniosła 9,9 mln zł i kształtowała się na poziomie zbliżonym do uzyskiwanego w zeszłym roku, kiedy to wynosiła 9,2 mln zł. Mimo to osiągnięte wyniki w dwu kwartałach tego roku były znacznie niższe od średniej z okresu 2004-2007 r. W owym czasie średnie wartości zawierania umów leasingu nieruchomości opiewały na poziomie 18 mln zł, prawie dwa razy więcej.

Leasing albo kredyt

Sięgający w I półroczu 2009 r. aż 40-proc. spadek wartości wyleasingowanych przedmiotów to przede wszystkim skutek znacznego spadku udziału inwestycji sfinansowanych leasingiem. Rynek leasingu w wyniku tego spadł znacznie bardziej niż same inwestycje, w przemyśle i budownictwie.

Mimo niekorzystnych wskaźników makroekonomicznych w leasingu łączna wartość portfela należności leasingowych w ruchomościach wzrosła w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 8 proc. To może oznaczać zahamowanie tendencji spadkowej, może nawet lekkie wzrosty w końcu 2009 r.

Wzrost wartości należności leasingowej w ciągu ostatniego 1,5 roku wyniósł 25 proc. Tak więc jest on nadal kluczowym sposobem finansowania inwestycji w gospodarce. Łączna wartość należności leasingowych w kwocie 55,4 mld zł, w tym 47,3 mld zł dla ruchomości i 8,1 mld zł dla nieruchomości, nieznacznie tylko ustępuje wartości salda kredytów inwestycyjnych udzielanych na potrzeby rozwoju przedsiębiorstw przez banki. Saldo tych kredytów w I półroczu br. wynosiło 62,1 mld zł.

Dane NBP o podaży złotego na 30 czerwca tego roku nie wskazują, by nastąpiło drastyczne ograniczenie akcji kredytowych w zakresie kredytów inwestycyjnych. W ciągu ostatniego półtora roku saldo to wzrosło o ponad 30 proc. A w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 14,5 proc. Wyhamowanie akcji kredytowych nastąpiło w ciągu I półrocza tego roku, a w II kwartale spłaty kredytów przeważały nad zaciąganiem nowych. Sytuacja ta wynika z ograniczenia popytu inwestycyjnego wśród firm i aprecjacji złotego w końcu II kwartału tego roku.

Stopy procentowe EBC

W strukturze nowej produkcji w sektorze leasingu ruchomości dominują umowy zawierane w złotych. W przypadku zaś leasingu nieruchomości dominuje leasing w walucie obcej. Niskie stopy procentowe EBC i Centralnego Banku Szwajcarii oraz wzmacniający się ostatnio złoty zachęcały przedsiębiorców do finansowania zakupów inwestycyjnych leasingiem walutowym lub denominowanym w walucie obcej. W efekcie udział takiej produkcji w rynku leasingu ruchomości wzrósł z 16,8 proc. w 2007 r. do 32,2 proc. w IV kwartale ub.r.

Gwałtowna deprecjacja złotego obserwowana szczególnie w IV kwartale 2008 r. i w I kwartale 2009 r. zniechęciła przedsiębiorców do finansowania zakupów inwestycyjnych w ruchomościach za pośrednictwem leasingu walutowego.

Co zamierza robić ZPL?

Związek Polskiego Leasingu chce wspólnie z innymi uczestnikami rynku motoryzacyjnego aktywnie uczestniczyć w konsultacjach dotyczących znoszenia barier w rozwoju tego rynku. ZPL zainicjował jeszcze w końcu ub.r. działania na rzecz zapoczątkowania procesu legislacyjnego w kierunku zmian w ustawach o podatku VAT, CIT i PIT, by leasing konsumpcyjny był bardziej popularny wśród klientów indywidualnych.

Ministerstwo Gospodarki zgodziło się z postulatami ZPL, by leasing konsumpcyjny stał się czynnikiem zwiększającym popyt wewnętrzny na rynku motoryzacyjnym. Obiecało, że podejmie stosowne kroki legislacyjne i opracuje projekty zmian w ustawach podatkowych do końca II kwartału tego roku. Tak było zapowiedziane m.in. w dokumencie pt. "Działania Ministerstwa Gospodarki na rzecz stabilności i rozwoju". W tym zakresie MG milczy, czyżby nic nie uczyniono, by spopularyzować od strony prawnej leasing konsumpcyjny, mimo zapowiedzi?

Jak informuje ZPL, branża leasingowa będzie rozwijać współpracę z samorządem terytorialnym, by popularyzować nowe produkty leasingowe, w szczególności leasing komunalny i leasing zwrotny nieruchomości. Będzie działać na rzecz zwiększenia udziału finansowania przedsięwzięć unijnych realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego za pośrednictwem leasingu.

ZPL kontynuować będzie działania mające na celu zwiększenie wykorzystania leasingu w procesie absorpcji funduszy unijnych, w tym poprzez umożliwienie refundowania ceny zakupu przedmiotu leasingu we wszystkich programach operacyjnych. Popularyzować będzie leasing jako jeden ze sposobów finansowania inwestycji poprzez tworzenie wspólnych projektów z organizacjami przedsiębiorców.

Obecnie ZPL przygotowuje wspólnie stanowisko branży w odniesieniu do:

1. Projektu ustawy implementującej unijną dyrektywę o kredycie konsumenckim,

2. Ewentualnego objęcia branży leasingowej nadzorem finansowym.

CFM nieco w górę

Sektor CFM w Polsce będzie się rozwijał, choć kryzys ten obecny proces znacznie zahamował. Branża ta radzi sobie z kryzysem nieco lepiej niż cały rynek leasingu.

Konsekwencje recesji wpływają także na zmiany w polityce przedsiębiorstw, usługodawców CFM, wobec klientów, także tych stałych odbiorców ich usług. Dochodzi nawet do rewizji niektórych już zawartych wcześniej usług. Zauważalne zmiany występują w szczególności w ocenie ryzyka związanego z zawieraniem nowych umów na dostawę i zarządzanie flotą. Robi się to o wiele skrupulatniej niż, powiedzmy, pół roku temu. Większą uwagę zwraca się na rachunek ekonomiczny kontraktu.

Decyzję o zawieraniu umów podejmuje się na podstawie informacji finansowych i ekonomicznych klienta, o kondycji gospodarczej usługobiorcy, jego powiązaniach kapitałowych z centralami i z innymi kontrahentami, oddziałami międzynarodowymi oraz ocenę bieżących przychodów i perspektyw finansowych branży, w której działa klient. Zapowiadany jeszcze na początku tego roku poziom 200 tys. aut zarządzanych i leasingowanych przez firmy CFM, wydaje się mało realny, mimo że kryzys mniej ich dotknął.

Andrzej Okrasiński

źródło informacji: Gazeta Bankowa

Tam drzemią miliardy złotych

W nieruchomościach, o które upominają się byli właściciele, drzemią miliardy złotych. Agencja Nieruchomości Rolnych idzie więc na rekord. W przyszłym roku ma szansę podwoić sprzedaż gruntów - pisze "Puls Biznesu".

Jak zauważa gazeta, przyszłoroczny plan sprzedaży ziemi należącej do ANR opiewa na 90 tys. ha. To o 15 proc. więcej niż wyniosła sprzedaż agencji przed rokiem, ale do rekordu nadal daleko. Jak przyznaje "PB" Tomasz Nawrocki, prezes ANR, rząd zachęca ją, żeby sprzedawała więcej. Według prezesa, jeśli zostaną zniesione obecne bariery prawne, będzie szansa zbliżyć się do poziomu sprzedaży wynoszącego 200 tys. ha gruntów rocznie.

Ten optymistyczny scenariusz oznacza, że rząd mógłby liczyć na około 3 mld zł wpływów ze sprzedaży ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Jednak zdaniem prezesa Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Rewindykacyjnych, Mirosława Szypowskiego, dopóki nie znajdzie się przynajmniej w lasce marszałkowskiej, jakiekolwiek dysponowanie nieruchomościami, o które upominają się właściciele lub ich spadkobiercy, sprzedaż gruntów będzie kradzieżą i zostanie zaskarżona przez OPOR - odnotowuje gazeta.

Źródło: interia.pl

Tam drzemią miliardy złotych

W nieruchomościach, o które upominają się byli właściciele, drzemią miliardy złotych. Agencja Nieruchomości Rolnych idzie więc na rekord. W przyszłym roku ma szansę podwoić sprzedaż gruntów - pisze "Puls Biznesu".

Jak zauważa gazeta, przyszłoroczny plan sprzedaży ziemi należącej do ANR opiewa na 90 tys. ha. To o 15 proc. więcej niż wyniosła sprzedaż agencji przed rokiem, ale do rekordu nadal daleko. Jak przyznaje "PB" Tomasz Nawrocki, prezes ANR, rząd zachęca ją, żeby sprzedawała więcej. Według prezesa, jeśli zostaną zniesione obecne bariery prawne, będzie szansa zbliżyć się do poziomu sprzedaży wynoszącego 200 tys. ha gruntów rocznie.

Ten optymistyczny scenariusz oznacza, że rząd mógłby liczyć na około 3 mld zł wpływów ze sprzedaży ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Jednak zdaniem prezesa Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Rewindykacyjnych, Mirosława Szypowskiego, dopóki nie znajdzie się przynajmniej w lasce marszałkowskiej, jakiekolwiek dysponowanie nieruchomościami, o które upominają się właściciele lub ich spadkobiercy, sprzedaż gruntów będzie kradzieżą i zostanie zaskarżona przez OPOR - odnotowuje gazeta.

Źródło: interia.pl

Masz czas do 29 grudnia 2009 r.

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Projekt ustawy jest konsekwencją orzeczenia TK z grudnia 2008 r.

W związku z tym nowe przepisy przewidują, że walne zgromadzenie spółdzielni może podjąć uchwałę, w której określi obowiązek wniesienia przez członka spółdzielni dodatkowej wpłaty z tytułu przeniesienia własności lokalu, do którego przysługuje mu spółdzielcze prawo lokatorskie.

W przypadku gdy spółdzielnia skorzystała z pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub innych, różnica między wartością rynkową lokalu a wartością zwaloryzowanego wkładu mieszkaniowego będzie podlegać zmniejszeniu o 50 proc. wartości pomocy uzyskanej przez spółdzielnię.

Zdaniem wnioskodawców, kwota powinna pokryć koszty ustalenia przez rzeczoznawcę wartości rynkowej lokalu. Podobna uchwała nie może być podjęta w przypadku roszczeń o przeniesienie własności lokalu powstałych na podstawie ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych.

Uchylony tani wykup

W projekcie nowelizacji ustawy poszerzono dotychczasowe obowiązki finansowe osoby ubiegającej się o zawarcie umowy przeniesienia własności lokalu o spłatę nominalnej kwoty umorzenia kredytu lub dotacji w części przypadającej na lokal. Będzie to dotyczyć przypadków, w których przekształceniu w odrębną własność podlegać będą spółdzielcze własnościowe prawa do lokalu ustanowione przed upływem 15 lat, a spółdzielnia skorzystała w trakcie budowy z pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub innych.

Zmieniono również

przepisy dotyczące ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych. Przyjęto, że członkowie spółdzielni mieszkaniowych, po dokonaniu spłaty kredytu mieszkaniowego, będą mieli nieograniczoną możliwość ustanawiania spółdzielczych własnościowych praw do lokali lub nabywania prawa ich własności.

Wniosek do 29 grudnia!

Przewidziano, że wnioski o przeniesienie praw własności lokalu złożone do 29 grudnia 2009 r. powinny zostać przez spółdzielnię załatwione do 30 marca 2010 r. na dotychczasowych zasadach. Ponadto, do końca 2012 r., wydłużono termin możliwości przekształcenia spółdzielczego lokatorskiego prawa na spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Obecnie jest takich mieszkań ok 400 tysięcy.

Zdaniem analityków zasady uwłaszczeń w spółdzielniach zmienią się drastycznie a uwłaszczenie za " złotówkę " będzie wspomnieniem. Od nowego roku sami spółdzielcy będą decydować o zasadach wykupu mieszkań. Zarządy będą mieć 3 miesiące na realizację wniosków złożonych do roku. Nowe przepisy mają również przedłużyć termin przekształceń tam gdzie spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem gruntu do końca 2012 r.

Źródło: interia.pl

Masz czas do 29 grudnia 2009 r.

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Projekt ustawy jest konsekwencją orzeczenia TK z grudnia 2008 r.

W związku z tym nowe przepisy przewidują, że walne zgromadzenie spółdzielni może podjąć uchwałę, w której określi obowiązek wniesienia przez członka spółdzielni dodatkowej wpłaty z tytułu przeniesienia własności lokalu, do którego przysługuje mu spółdzielcze prawo lokatorskie.

W przypadku gdy spółdzielnia skorzystała z pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub innych, różnica między wartością rynkową lokalu a wartością zwaloryzowanego wkładu mieszkaniowego będzie podlegać zmniejszeniu o 50 proc. wartości pomocy uzyskanej przez spółdzielnię.

Zdaniem wnioskodawców, kwota powinna pokryć koszty ustalenia przez rzeczoznawcę wartości rynkowej lokalu. Podobna uchwała nie może być podjęta w przypadku roszczeń o przeniesienie własności lokalu powstałych na podstawie ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych.

Uchylony tani wykup

W projekcie nowelizacji ustawy poszerzono dotychczasowe obowiązki finansowe osoby ubiegającej się o zawarcie umowy przeniesienia własności lokalu o spłatę nominalnej kwoty umorzenia kredytu lub dotacji w części przypadającej na lokal. Będzie to dotyczyć przypadków, w których przekształceniu w odrębną własność podlegać będą spółdzielcze własnościowe prawa do lokalu ustanowione przed upływem 15 lat, a spółdzielnia skorzystała w trakcie budowy z pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub innych.

Zmieniono również

przepisy dotyczące ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych. Przyjęto, że członkowie spółdzielni mieszkaniowych, po dokonaniu spłaty kredytu mieszkaniowego, będą mieli nieograniczoną możliwość ustanawiania spółdzielczych własnościowych praw do lokali lub nabywania prawa ich własności.

Wniosek do 29 grudnia!

Przewidziano, że wnioski o przeniesienie praw własności lokalu złożone do 29 grudnia 2009 r. powinny zostać przez spółdzielnię załatwione do 30 marca 2010 r. na dotychczasowych zasadach. Ponadto, do końca 2012 r., wydłużono termin możliwości przekształcenia spółdzielczego lokatorskiego prawa na spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Obecnie jest takich mieszkań ok 400 tysięcy.

Zdaniem analityków zasady uwłaszczeń w spółdzielniach zmienią się drastycznie a uwłaszczenie za " złotówkę " będzie wspomnieniem. Od nowego roku sami spółdzielcy będą decydować o zasadach wykupu mieszkań. Zarządy będą mieć 3 miesiące na realizację wniosków złożonych do roku. Nowe przepisy mają również przedłużyć termin przekształceń tam gdzie spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem gruntu do końca 2012 r.

Źródło: interia.pl

Koniec kryzysu w nieruchmościach? Chcemy kupować

Blisko 30 procent internautów, którzy wypełnili ankietę Money.pl zamierza w najbliższym półroczu kupić nieruchomość lub wybudować dom. Przynajmniej jeden na dziesięciu chce wydać ponad pół miliona złotych.
20 procent ankietowanych zadeklarowało kupno mieszkania lub domu do końca 2009 roku. Aż blisko 9 procent chce rozpocząć budowę domu.

 

Blisko 60 proc. ankietowanych przez Money.pl jest zainteresowana nieruchomościami na rynku wtórnym, reszta przegląda oferty na rynku pierwotnym.

źródło:Money.pl

- Po załamaniu sprzedaży na przełomie 2008 i 2009 roku, z każdym miesiącem obserwujemy wzrost zainteresowania ofertami nieruchomości - mówi Money.pl Marcin Znajdź interesującą cię nieruchmość
Jańczuk z agencji nieruchomości Metrohouse. - Spora grupa wstrzymywała się z decyzją kupna lub budowy nawet rok, oczekując dalszego spadku cen.

- Część klientów najwyraźniej stwierdziła, że już teraz trzeba korzystać z okazji. Tym bardziej, że deweloperzy, czy sprzedający są skłonni do ustępstw. W tej chwili można liczyć na spore upusty cenowe, od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rekordzista zbił w Warszawie cenę apartamentu o 40 tysięcy złotych - dodaje.

źródło: barometr cen nieruchomości Money.pl

Jego zdaniem o zwiększonym zainteresowaniu mieszkaniami świadczy też wyhamowanie spadku lub nawet niewielki Tutaj sprawdzisz ceny na rynku nieruchmości
wzrost cen metra kwadratowego w niektórych największych miasta, między innymi w Warszawie, Krakowie lub Wrocławiu.

- Stosunkowo wysoki procent chcących budować dom, tłumaczy mocny spadek cen działek - komentuje Marcin Jańczuk.

- Jeszcze ponad rok temu ceny niektórych działek zwłaszcza w dużych miasta były wywindowane do absurdalnych poziomów, często bardziej opłacało się kupić dom w stanie surowym niż sama działkę. Teraz te ceny znacznie spadły. Jak dodaje duże znaczenie mają też niższe ceny usług budowlanych i montażowych oraz samych materiałów. Szczególnie potaniały cegły, pustaki oraz blacha.

Główną barierą dla popytu jest brak kredytów

Blisko 45 proc. ankietowanych spośród tych, którzy nie są zainteresowani ani kupnem ani budową nieruchomości, odpowiedziała, że już posiadają mieszkanie lub dom.

Sprawdź ofertę kredytów mieszkaniowych
Aż 42 proc. stwierdziło, że nie stać ich na zakup lub nie posiadają zdolności kredytowych. Ponad jedna dziesiąta czeka na dalszy spadek cen, a niespełna 3 proc. twierdzi, że na rynku nie ma interesujących ich ofert.

- Myślę, że ceny jeszcze spadną, ilość udzielanych kredytów jest wciąż bardzo niska mówi Money.pl Marta Kosińska, analityk serwisu szybko.pl. - Prawdziwego odbicia i powrotu do poziomów sprzedaży sprzed dwóch lat, spodziewam się jednak dopiero w 2010, najprędzej w 2011 roku. Na pewno pomoże w tym Euro 2012 - dodaje.

W większości ankietowani liczą na sfinansowanie inwestycji częściowo lub w całości za kredyt. Niespełna 18 proc. kupi nieruchomość lub wybuduje dom za gotówkę.

źródło:Money.pl

Większość nie wyda więcej niż 400 tysięcy złotych, ale ponad 13 proc. grubo ponad pół miliona złotych lub ponad milion.

Ile zamierzasz wydać na zakup mieszkania/domu lub budowę domu?
Do 100 tysięcy złotych 7,1%
Od 101 tysięcy do 200 tysięcy złotych 23,4%
Od 201 tysięcy do 300 tysięcy złotych 26,3%
Od 301 tysięcy do 400 tysięcy złotych 15,4%
Od 401 tysięcy do 500 tysięcy złotych 9,5%
Od 501 tysięcy do 600 tysięcy złotych 5,1%
Od 601 tysięcy do 1 miliona złotych 6,5%
Powyżej miliona złotych 6,7%

źródło:Money.pl

- Nieruchomości o wartości nie większej niż 300 - 400 tysięcy złotych, są najczęściej poszukiwane przez klientów - potwierdza Marcin Jańczuk z Metrohouse.Sprawdź czy otrzymasz kredyt z dopłatą

- Główny powód to bariera kredytowa, niewielu osobom udaje się uzyskać pożyczkę przekraczającą ten poziom. Także liczbę deklaracji dotyczących finansowania inwestycji częściowo za gotówkę, a w części na kredyt, można wyjaśnić ostrożnością banków i akceptowaniem tych wniosków w których klient deklaruje wkład własny - wyjaśnia Jańczuk.

Wielka płyta w odwrocie

Zaledwie 15 proc. ankietowanych myśli o kupnie własnego M w budynkach wybudowanych przed 1989 rokiem. Blisko 60 proc. zamierza kupić mieszkanie wybudowane po tej dacie lub nowe. Ciekawe jest, że aż 20 proc. chce kupić dom wolno stojący, a 5 proc. szeregówkę.

W większości internauci myślą o nieruchomości nie większej niż 85 m kw. - Standardem są mieszkania od 50 do 65 metrów kwadratowych - mówi Jańczuk.

źródło:Money.pl

Wybierając nieruchomość większość ankietowanych kieruje się ceną i lokalizacją - to ponad 80 proc., reszta bardziej standardem i metrażem. Przeważają ci, którzy zamierzają kupić nieruchomość lub się wybudować poza centrum miasta lub na wsi. W centrum szuka jej niespełna 30 proc. internautów.

Internet górą

Zdecydowanie dominują ci, którzy szukają ofert przede wszystkim w internecie. Kolejne źródła to biura nieruchomości i prasa.

źródło:Money.pl

Zdecydowana większość ankietowanych przez Money.pl - 95 proc. - chce kupić nieruchomość lub się wybudować dom by w nim zamieszkać. Reszta myśli o wynajmie lub traktuje to jako inwestycję.

 

Źródło: money.pl

Koniec kryzysu w nieruchmościach? Chcemy kupować

Blisko 30 procent internautów, którzy wypełnili ankietę Money.pl zamierza w najbliższym półroczu kupić nieruchomość lub wybudować dom. Przynajmniej jeden na dziesięciu chce wydać ponad pół miliona złotych.
20 procent ankietowanych zadeklarowało kupno mieszkania lub domu do końca 2009 roku. Aż blisko 9 procent chce rozpocząć budowę domu.

 

Blisko 60 proc. ankietowanych przez Money.pl jest zainteresowana nieruchomościami na rynku wtórnym, reszta przegląda oferty na rynku pierwotnym.

źródło:Money.pl

- Po załamaniu sprzedaży na przełomie 2008 i 2009 roku, z każdym miesiącem obserwujemy wzrost zainteresowania ofertami nieruchomości - mówi Money.pl Marcin Znajdź interesującą cię nieruchmość
Jańczuk z agencji nieruchomości Metrohouse. - Spora grupa wstrzymywała się z decyzją kupna lub budowy nawet rok, oczekując dalszego spadku cen.

- Część klientów najwyraźniej stwierdziła, że już teraz trzeba korzystać z okazji. Tym bardziej, że deweloperzy, czy sprzedający są skłonni do ustępstw. W tej chwili można liczyć na spore upusty cenowe, od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rekordzista zbił w Warszawie cenę apartamentu o 40 tysięcy złotych - dodaje.

źródło: barometr cen nieruchomości Money.pl

Jego zdaniem o zwiększonym zainteresowaniu mieszkaniami świadczy też wyhamowanie spadku lub nawet niewielki Tutaj sprawdzisz ceny na rynku nieruchmości
wzrost cen metra kwadratowego w niektórych największych miasta, między innymi w Warszawie, Krakowie lub Wrocławiu.

- Stosunkowo wysoki procent chcących budować dom, tłumaczy mocny spadek cen działek - komentuje Marcin Jańczuk.

- Jeszcze ponad rok temu ceny niektórych działek zwłaszcza w dużych miasta były wywindowane do absurdalnych poziomów, często bardziej opłacało się kupić dom w stanie surowym niż sama działkę. Teraz te ceny znacznie spadły. Jak dodaje duże znaczenie mają też niższe ceny usług budowlanych i montażowych oraz samych materiałów. Szczególnie potaniały cegły, pustaki oraz blacha.

Główną barierą dla popytu jest brak kredytów

Blisko 45 proc. ankietowanych spośród tych, którzy nie są zainteresowani ani kupnem ani budową nieruchomości, odpowiedziała, że już posiadają mieszkanie lub dom.

Sprawdź ofertę kredytów mieszkaniowych
Aż 42 proc. stwierdziło, że nie stać ich na zakup lub nie posiadają zdolności kredytowych. Ponad jedna dziesiąta czeka na dalszy spadek cen, a niespełna 3 proc. twierdzi, że na rynku nie ma interesujących ich ofert.

- Myślę, że ceny jeszcze spadną, ilość udzielanych kredytów jest wciąż bardzo niska mówi Money.pl Marta Kosińska, analityk serwisu szybko.pl. - Prawdziwego odbicia i powrotu do poziomów sprzedaży sprzed dwóch lat, spodziewam się jednak dopiero w 2010, najprędzej w 2011 roku. Na pewno pomoże w tym Euro 2012 - dodaje.

W większości ankietowani liczą na sfinansowanie inwestycji częściowo lub w całości za kredyt. Niespełna 18 proc. kupi nieruchomość lub wybuduje dom za gotówkę.

źródło:Money.pl

Większość nie wyda więcej niż 400 tysięcy złotych, ale ponad 13 proc. grubo ponad pół miliona złotych lub ponad milion.

Ile zamierzasz wydać na zakup mieszkania/domu lub budowę domu?
Do 100 tysięcy złotych 7,1%
Od 101 tysięcy do 200 tysięcy złotych 23,4%
Od 201 tysięcy do 300 tysięcy złotych 26,3%
Od 301 tysięcy do 400 tysięcy złotych 15,4%
Od 401 tysięcy do 500 tysięcy złotych 9,5%
Od 501 tysięcy do 600 tysięcy złotych 5,1%
Od 601 tysięcy do 1 miliona złotych 6,5%
Powyżej miliona złotych 6,7%

źródło:Money.pl

- Nieruchomości o wartości nie większej niż 300 - 400 tysięcy złotych, są najczęściej poszukiwane przez klientów - potwierdza Marcin Jańczuk z Metrohouse.Sprawdź czy otrzymasz kredyt z dopłatą

- Główny powód to bariera kredytowa, niewielu osobom udaje się uzyskać pożyczkę przekraczającą ten poziom. Także liczbę deklaracji dotyczących finansowania inwestycji częściowo za gotówkę, a w części na kredyt, można wyjaśnić ostrożnością banków i akceptowaniem tych wniosków w których klient deklaruje wkład własny - wyjaśnia Jańczuk.

Wielka płyta w odwrocie

Zaledwie 15 proc. ankietowanych myśli o kupnie własnego M w budynkach wybudowanych przed 1989 rokiem. Blisko 60 proc. zamierza kupić mieszkanie wybudowane po tej dacie lub nowe. Ciekawe jest, że aż 20 proc. chce kupić dom wolno stojący, a 5 proc. szeregówkę.

W większości internauci myślą o nieruchomości nie większej niż 85 m kw. - Standardem są mieszkania od 50 do 65 metrów kwadratowych - mówi Jańczuk.

źródło:Money.pl

Wybierając nieruchomość większość ankietowanych kieruje się ceną i lokalizacją - to ponad 80 proc., reszta bardziej standardem i metrażem. Przeważają ci, którzy zamierzają kupić nieruchomość lub się wybudować poza centrum miasta lub na wsi. W centrum szuka jej niespełna 30 proc. internautów.

Internet górą

Zdecydowanie dominują ci, którzy szukają ofert przede wszystkim w internecie. Kolejne źródła to biura nieruchomości i prasa.

źródło:Money.pl

Zdecydowana większość ankietowanych przez Money.pl - 95 proc. - chce kupić nieruchomość lub się wybudować dom by w nim zamieszkać. Reszta myśli o wynajmie lub traktuje to jako inwestycję.

 

Źródło: money.pl

Od stycznia będzie drożej!

Wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Przewiduje on nowe zasady nabywania prawa własności mieszkań spółdzielczych i gwarantuje organom spółdzielni większy wpływ na wysokość związanych z tym kosztów.
- Propozycja zawiera zmiany uwzględniające orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 17 grudnia 2008 r. W wyroku tym Trybunał uznał, że niedopuszczalne jest przekształcanie mieszkań lokatorskich w odrębną własność za symboliczną złotówkę - wyjaśnia Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za spółdzielnie mieszkaniowe.

Zgodnie z projektem od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części. Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania.

Czas do końca roku na wniosek

Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.

Adam Makosz

interia.pl

Od stycznia będzie drożej!

Wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Przewiduje on nowe zasady nabywania prawa własności mieszkań spółdzielczych i gwarantuje organom spółdzielni większy wpływ na wysokość związanych z tym kosztów.
- Propozycja zawiera zmiany uwzględniające orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 17 grudnia 2008 r. W wyroku tym Trybunał uznał, że niedopuszczalne jest przekształcanie mieszkań lokatorskich w odrębną własność za symboliczną złotówkę - wyjaśnia Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za spółdzielnie mieszkaniowe.

Zgodnie z projektem od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części. Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania.

Czas do końca roku na wniosek

Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.

Adam Makosz

interia.pl

Niższy podatek od najmu

Z najmu utrzymuje się obecnie w mniejszym lub większym stopniu około 250 tys. osób. Tylu podatników fakt ten deklaruje. Jednak według szacunków niektórych ekspertów, przynajmniej drugie tyle wynajmuje mieszkania, nie zgłaszając tego faktu.

Mało kto zdaje sobie przy tym sprawę, że organy podatkowe coraz skuteczniej kontrolują takie osoby. Tymczasem ukrywanie takich przychodów robi się coraz mniej opłacalne. Podejmowane ryzyko jest bowiem niewspółmiernie wysokie w stosunku do grożących kar (orzekane są grzywny od kilkuset nawet do kilkunastu tysięcy złotych).

Wraz ze zbliżającym się rokiem szkolnym i akademickim, czyli początkiem kolejnego sezonu wynajmowania pokoi i mieszkań, warto zastanowić się, czy nie nadarza się najlepsza okazja na wyjście z szarej strefy najmu i zalegalizowania naszych dochodów. Okazja tym lepsza, że w 2010 roku zostanie zlikwidowana 20-proc. stawka stosowana dziś przy opodatkowaniu najmu ryczałtem.

Cały czynsz opodatkowany zatem będzie niską 8,5-proc. stawką podatku. Dziś jest tak tylko przy przychodach do 4 tys. euro. Później od nadwyżki płaci się już podatek według stawki 20 proc.

Krystyna Górczak

interia.pl

Niższy podatek od najmu

Z najmu utrzymuje się obecnie w mniejszym lub większym stopniu około 250 tys. osób. Tylu podatników fakt ten deklaruje. Jednak według szacunków niektórych ekspertów, przynajmniej drugie tyle wynajmuje mieszkania, nie zgłaszając tego faktu.

Mało kto zdaje sobie przy tym sprawę, że organy podatkowe coraz skuteczniej kontrolują takie osoby. Tymczasem ukrywanie takich przychodów robi się coraz mniej opłacalne. Podejmowane ryzyko jest bowiem niewspółmiernie wysokie w stosunku do grożących kar (orzekane są grzywny od kilkuset nawet do kilkunastu tysięcy złotych).

Wraz ze zbliżającym się rokiem szkolnym i akademickim, czyli początkiem kolejnego sezonu wynajmowania pokoi i mieszkań, warto zastanowić się, czy nie nadarza się najlepsza okazja na wyjście z szarej strefy najmu i zalegalizowania naszych dochodów. Okazja tym lepsza, że w 2010 roku zostanie zlikwidowana 20-proc. stawka stosowana dziś przy opodatkowaniu najmu ryczałtem.

Cały czynsz opodatkowany zatem będzie niską 8,5-proc. stawką podatku. Dziś jest tak tylko przy przychodach do 4 tys. euro. Później od nadwyżki płaci się już podatek według stawki 20 proc.

Krystyna Górczak

interia.pl

Nieruchomości: Inwestycje w Afryce Północnej

Najwięksi deweloperzy inwestują na rynku nieruchomości w Północnej Afryce. Ich zdaniem jest to jedyny region na świecie, który oparł się światowemu kryzysowi, dzięki czemu stwarza niespotykany potencjał inwestycyjny.
Kraje takie jak Egipt czy Libia, niegdyś stanowczo unikane przez zachodnich inwestorów, dzisiaj uważane są za kraje o największym potencjale inwestycyjnym. Jeden z większych deweloperów w Dubaju - Deyaar, realizujący liczne projekty na Malcie czy w Kuwejcie podjął się inwestycji w Libii. Już niebawem powstanie tam luksusowy kompleks.

“Dojrzałe kraje nie są dla nas dobre. Potrzebujemy kraje jeszcze nie rozwinięte oraz kraje rozwijające się, aby w nie inwestować.” – mówi Markus Giebel, dyrektor naczelny Deyaar. Decyzja Egipskiego Rządu dotycząca otwarcia się na inwestorów z zagranicy okazała się nieprawdopodobnie trafiona. Spowodowała prawdziwy boom w budownictwie, wpłynęła na energiczny rozwój infrastruktury, służby zdrowia a także szkolnictwa. W ślad za Egiptem podąża Libia, której Rząd podjął inicjatywę otwarcia się na świat, licząc na taki sukces jaki ma miejsce w Egipcie.

Przyszłość firm deweloperskich inwestujących w hotele, apartamenty, czy rezydencje jest w Północnej Afryce. „Naszą strategią jest inwestowanie i wprowadzanie projektów na poszczególne rynki – rynki, które tego potrzebują”, mówi Reuben Xuereb – dyrektor wykonawczy firmy MIH realizującej kilka projektów w Północnej Afryce.

Autor: Przemysław Lajsner
Property Investment Advisor
Artykuł pochodzi ze strony:
LifeHouse International

Nieruchomości: Inwestycje w Afryce Północnej

Najwięksi deweloperzy inwestują na rynku nieruchomości w Północnej Afryce. Ich zdaniem jest to jedyny region na świecie, który oparł się światowemu kryzysowi, dzięki czemu stwarza niespotykany potencjał inwestycyjny.
Kraje takie jak Egipt czy Libia, niegdyś stanowczo unikane przez zachodnich inwestorów, dzisiaj uważane są za kraje o największym potencjale inwestycyjnym. Jeden z większych deweloperów w Dubaju - Deyaar, realizujący liczne projekty na Malcie czy w Kuwejcie podjął się inwestycji w Libii. Już niebawem powstanie tam luksusowy kompleks.

“Dojrzałe kraje nie są dla nas dobre. Potrzebujemy kraje jeszcze nie rozwinięte oraz kraje rozwijające się, aby w nie inwestować.” – mówi Markus Giebel, dyrektor naczelny Deyaar. Decyzja Egipskiego Rządu dotycząca otwarcia się na inwestorów z zagranicy okazała się nieprawdopodobnie trafiona. Spowodowała prawdziwy boom w budownictwie, wpłynęła na energiczny rozwój infrastruktury, służby zdrowia a także szkolnictwa. W ślad za Egiptem podąża Libia, której Rząd podjął inicjatywę otwarcia się na świat, licząc na taki sukces jaki ma miejsce w Egipcie.

Przyszłość firm deweloperskich inwestujących w hotele, apartamenty, czy rezydencje jest w Północnej Afryce. „Naszą strategią jest inwestowanie i wprowadzanie projektów na poszczególne rynki – rynki, które tego potrzebują”, mówi Reuben Xuereb – dyrektor wykonawczy firmy MIH realizującej kilka projektów w Północnej Afryce.

Autor: Przemysław Lajsner
Property Investment Advisor
Artykuł pochodzi ze strony:
LifeHouse International

Jak to jest z budową mieszkań w Polsce?

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, od stycznia do lipca br. oddano do użytkowania 89 851 mieszkań, a więc o 7,1% więcej niż przed rokiem i o 39,6% więcej niż w analogicznym okresie 2007 r. Niepokojącym zjawiskiem na rynku mieszkaniowym jest dalsze ograniczanie aktywności w zakresie nowych inwestycji. Dotyczy to głównie deweloperów, bo udział inwestorów indywidualnych w rynku mieszkaniowym jest cały czas wysoki.
Trzy lata temu mieliśmy do czynienia  z eksplozją cen mieszkań. Lokale rozchodziły się błyskawiczne, bo nie było ich zbyt wiele. Rynek nieruchomości zaczął intensywnie rozkwitać, deweloperzy zaczęli rosnąć w siłę, a standardem stało się nabywanie „dziury w ziemi”. Kiedy więc w ubiegłym roku inwestorzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą mieszkań, od razu zaczęto mówić o kryzysie na rynku mieszkaniowym, bo punktem odniesienia był właśnie okres boomu.

Liczba mieszkań oddanych do użytku w okresie od stycznia do lipca tego roku jest już zdecydowanie wyższa niż w 1996 roku, kiedy to odnotowano najmniejszą ich liczbę od 1991 roku – 62,1 tys. Zaskoczeniem nie jest też mniejsza liczba pozwoleń na budowę – Główny Urząd Statystyczny poinformował, że wydano ich o 22,9 proc. mniej w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. Gwałtowna zmiana sytuacji była zaskoczeniem dla wielu inwestorów – już planowali kolejne inwestycje, kiedy pod znakiem zapytania stanęły te znajdujące się w budowie.

Branża boryka się z różnymi problemami, ale minął już okres szoku i przyszła pora na szukanie rozwiązań. Deweloperzy zmuszeni są do modyfikacji strategii i dopasowania się do sytuacji rynkowej. Potrzeby są różne, więc i oferty muszą być zróżnicowane, ale możliwości finansowe Polaków z reguły pozwalają na zakup standardowego mieszkania i takich lokali musi być na rynku najwięcej. Ale do ożywienia budownictwa mieszkaniowego dojdzie jedynie wtedy, gdy dostępne będzie odpowiednie zasilenie finansowe. A z tym cały czas jest problem.

Ostatnio Prezes NBP potwierdził, że szybko podejmie działania wspierające rozwój akcji kredytowej banków spółdzielczych dla małych i średnich przedsiębiorstw. Spotkanie z przedstawicielami banków spółdzielczych było kolejnym w ramach prac nad „Paktem na Rzecz Rozwoju Akcji Kredytowej”, którego celem jest pobudzenie gospodarki poprzez wspólne działania NBP, organów państwa i samych banków. Banki Spółdzielcze mają ok. 10,5 mld zł nadwyżki depozytów nad kwotą udzielonych przez te banki kredytów. Nie mogą jednak przeznaczyć tych pieniędzy na akcję kredytową ze względu na niedostatek kapitału, więc zwróciły się do NBP i organów państwa  z propozycjami mającymi im to umożliwić. 

Inwestorzy
wyciągnęli pewnie wnioski z tego, co działo się w ostatnim czasie w budownictwie mieszkaniowym. Wiele zjawisk wynikało z niedojrzałości polskiego rynku. Załamanie ochłodziło mocno rozgrzany rynek nieruchomości, ale teraz konieczne jest jego ożywienie. Bez kapitału nie ruszą kolejne inwestycje. Ale kapitał potrzebny jest też zainteresowanym zakupem mieszkania, bo bez tego mieszkania będą czekały na rynku mimo chęci ich zakupu. Brak szybkiego odblokowania akcji kredytowej będzie wiązał się z dłuższym zastojem w budowie mieszkań, bo od momentu rozpoczęcia budowy do oddania inwestycji mijają ok. 2 lata. I wtedy dane Głównego Urzędu Statystycznego mogą być zatrważające.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości
Wynajem.pl

Jak to jest z budową mieszkań w Polsce?

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, od stycznia do lipca br. oddano do użytkowania 89 851 mieszkań, a więc o 7,1% więcej niż przed rokiem i o 39,6% więcej niż w analogicznym okresie 2007 r. Niepokojącym zjawiskiem na rynku mieszkaniowym jest dalsze ograniczanie aktywności w zakresie nowych inwestycji. Dotyczy to głównie deweloperów, bo udział inwestorów indywidualnych w rynku mieszkaniowym jest cały czas wysoki.
Trzy lata temu mieliśmy do czynienia  z eksplozją cen mieszkań. Lokale rozchodziły się błyskawiczne, bo nie było ich zbyt wiele. Rynek nieruchomości zaczął intensywnie rozkwitać, deweloperzy zaczęli rosnąć w siłę, a standardem stało się nabywanie „dziury w ziemi”. Kiedy więc w ubiegłym roku inwestorzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą mieszkań, od razu zaczęto mówić o kryzysie na rynku mieszkaniowym, bo punktem odniesienia był właśnie okres boomu.

Liczba mieszkań oddanych do użytku w okresie od stycznia do lipca tego roku jest już zdecydowanie wyższa niż w 1996 roku, kiedy to odnotowano najmniejszą ich liczbę od 1991 roku – 62,1 tys. Zaskoczeniem nie jest też mniejsza liczba pozwoleń na budowę – Główny Urząd Statystyczny poinformował, że wydano ich o 22,9 proc. mniej w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. Gwałtowna zmiana sytuacji była zaskoczeniem dla wielu inwestorów – już planowali kolejne inwestycje, kiedy pod znakiem zapytania stanęły te znajdujące się w budowie.

Branża boryka się z różnymi problemami, ale minął już okres szoku i przyszła pora na szukanie rozwiązań. Deweloperzy zmuszeni są do modyfikacji strategii i dopasowania się do sytuacji rynkowej. Potrzeby są różne, więc i oferty muszą być zróżnicowane, ale możliwości finansowe Polaków z reguły pozwalają na zakup standardowego mieszkania i takich lokali musi być na rynku najwięcej. Ale do ożywienia budownictwa mieszkaniowego dojdzie jedynie wtedy, gdy dostępne będzie odpowiednie zasilenie finansowe. A z tym cały czas jest problem.

Ostatnio Prezes NBP potwierdził, że szybko podejmie działania wspierające rozwój akcji kredytowej banków spółdzielczych dla małych i średnich przedsiębiorstw. Spotkanie z przedstawicielami banków spółdzielczych było kolejnym w ramach prac nad „Paktem na Rzecz Rozwoju Akcji Kredytowej”, którego celem jest pobudzenie gospodarki poprzez wspólne działania NBP, organów państwa i samych banków. Banki Spółdzielcze mają ok. 10,5 mld zł nadwyżki depozytów nad kwotą udzielonych przez te banki kredytów. Nie mogą jednak przeznaczyć tych pieniędzy na akcję kredytową ze względu na niedostatek kapitału, więc zwróciły się do NBP i organów państwa  z propozycjami mającymi im to umożliwić. 

Inwestorzy
wyciągnęli pewnie wnioski z tego, co działo się w ostatnim czasie w budownictwie mieszkaniowym. Wiele zjawisk wynikało z niedojrzałości polskiego rynku. Załamanie ochłodziło mocno rozgrzany rynek nieruchomości, ale teraz konieczne jest jego ożywienie. Bez kapitału nie ruszą kolejne inwestycje. Ale kapitał potrzebny jest też zainteresowanym zakupem mieszkania, bo bez tego mieszkania będą czekały na rynku mimo chęci ich zakupu. Brak szybkiego odblokowania akcji kredytowej będzie wiązał się z dłuższym zastojem w budowie mieszkań, bo od momentu rozpoczęcia budowy do oddania inwestycji mijają ok. 2 lata. I wtedy dane Głównego Urzędu Statystycznego mogą być zatrważające.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości
Wynajem.pl

Wakacyjna stabilizacja cen mieszkań

Tegoroczne lato jawi to okres wyjątkowej stabilności cen na rynku mieszkaniowym. Wg serwisu Oferty.net zmiany stawek ofertowych w lipcu były minimalne - w 12 na 18 badanych miast nie przekroczyły 1%. O nieco ponad 1% wyższe były lipcowe średnie ceny mieszkań w Gdańsku (1,2%) i Kielcach (1,6). O ponad 1% potaniały mieszkania w Lublinie (1,1%), Katowicach (1,3%) i Białymstoku (2,1%).

NOWE KREDYTY: JAKIM JESTEŚ KLIENTEM, TAKĄ ZAPŁACISZ RATĘ
Na początek dobra wiadomość: po wynikach banków za II kwartał możemy stwierdzić, że znacząco poprawiły się ich wskaźniki wypłacalności. Ponadto spadek kursów walutowych w ostatnich miesiącach spowodował poprawę płynności sektora bankowego (uwolnione zostały pieniądze zamrożone do tej pory na depozytach zabezpieczających walutowe linie kredytowe), szacowaną przez nas nawet na 30 mld PLN od rekordowych poziomów (z lutego 2009) kursów franka i euro.

Banki nadal będą jednak ostrożnie podchodziły do kwestii udzielania nowych kredytów hipotecznych, ponieważ mogą obawiać się pogorszenia portfela kredytowego. Jednak poprawa ich bieżącej sytuacji zaowocuje już teraz - oferta banków nie powinna ulegać dalszemu pogorszeniu. W perspektywie kilku miesięcy może zacząć się nieznacznie poprawiać, czego dobrym omenem jest nowa propozycja Allianz Banku, który wprowadził do swojej oferty kredyty hipoteczne, oferując kredyt na 105 proc. wartości nieruchomości (czego nie ma w ofercie żadnego innego banku) oraz kredyty na 50 lat.

Już obecnie widoczne są spore rozbieżności w ofercie kredytowej banków, które zdecydowanie przychylniej traktują klientów, uznawanych za bezpiecznych. A więc posiadających wkład własny i wysokie dochody. Dodatkowo mogą oni zbić marżę na kredycie korzystając z innych produktów banku (w Polbanku można w ten sposób zbić marżę nawet o 1 pkt proc.).

Klienci, których uznaje się za ryzykownych - nie posiadających wkładu własnego, ani innego atrakcyjnego zabezpieczenia (np. lokat bankowych) płacą za kredyty znacząco więcej. Różnice w racie kredytów płaconych przez bezpiecznych i ryzykownych klientów mogą sięgać od ponad 10 proc. (w przypadku kredytów złotowych) do nawet 20 proc. (gdy mówimy o frankach szwajcarskich). Odnotujmy też, że nadal nieliczna grupa banków jest skłonna udzielać kredytów walutach obcych i przez ostatni miesiąc nie zaszły na tym polu żadne zmiany.
 



W takim też stosunku spadły w tym czasie raty kredytów nominowanych w tej właśnie walucie. Kurs euro spadł w tym czasie z 4,25 do 4,18 PLN, a więc także o 1,65 proc. Zatem także w przypadku kredytów wyrażonych w euro należy spodziewać się niewielkiego spadku rat kredytów hipotecznych.

PERSPEKTYWY

W świetle ostatnich danych makroekonomicznych (inflacji, dynamiki wynagrodzeń i zatrudnienia) spodziewamy się (w grupie Noble Bank), że Rada Polityki Pieniężnej nie dokona już cięcia stóp procentowych przed końcem roku. Wpływ na taką ocenę ma również zbliżający się koniec kadencji obecnej RPP, co również w sposób nieformalny ogranicza pole jej manewru.

Jednak spadek oprocentowania kredytów jest możliwy mimo to, a to z powodów czysto rynkowych. Obecnie mamy do czynienia z wysokim poziomem trzymiesięcznej stopy WIBOR (a także 6- i 12- miesięcznej) wobec stóp w NBP, ze względu na stosunkowo niską płynność rynku pieniężnego.

W obliczu poprawy płynności w bankach, stopy WIBOR 3M i \"starsze\" mogą zacząć przybliżać się do głównej stopy w Narodowym Banku Polskim, o ile jednocześnie nie wystąpią symptomy wzrostu inflacji. Zatem nie wykluczone, że sytuacja może stopniowo poprawiać się na korzyść posiadaczy kredytów w złotych, lecz będzie to zapewne proces bardzo powolny, przypominający tempem zmiany rynkowych stóp procentowych w ostatnich tygodniach.

W przypadku kredytów walutowych nie da się wykluczyć silnej korekty spadkowej złotego (wzrostu kursów walut) w najbliższych dniach, jednak nie powinna mieć ona trwałego charakteru (o ile nie ulegnie zmianie średnioterminowy sentyment na rynkach finansowych). Do końca roku kurs franka może poruszać się w szerokim zasięgu 2,60-2,90 PLN, a euro 4,10-4,40 PLN. Stopy procentowe w strefie euro i w Szwajcarii powinny pozostać na obecnym poziomie przez dłuższy czas.

DROGIE CENTRUM STOLICY
Mieszkania w Śródmieściu Warszawy obok apartamentów w najbardziej prestiżowych górskich i nadmorskich kurortach niezmiennie należą do najdroższych w kraju. Średnia stawka za m2 mieszkania oferowanego do sprzedaży w centrum stolicy w lipcu wynosiła 11675 PLN; była niższa o 4,3% niż przed rokiem (12193 PLN/m2), a zarazem aż o 60% wyższa niż w początkowym okresie boomu mieszkaniowego - w styczniu 2006 roku (7296 PLN/m2).






Przyglądając się cenom mieszkań w granicach Warszawy, łatwo zauważyć, że średnia stawka w śródmieściu była w lipcu o ponad 60% wyższa od tej, po jakiej oferowano mieszkania w najtańszej dzielnicy - Wawrze (7264 PLN/m2).

Klienci zainteresowani zakupem lokum w pobliżu Pałacu Kultury, Starówki czy siedziby Parlamentu nie powinni mieć kłopotów ze znalezieniem odpowiedniej oferty. Mieszkania ze Śródmieścia stanowią blisko 11% wszystkich warszawskich ofert. Wśród nich najwięcej jest mieszkań 2-pokojowych - prawie 43%; zaledwie co piąty oferowany lokal to kawalerka, a tylko 2,4% stanowią mieszkania duże i bardzo duże - liczące 5 i więcej pokoi.

Biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego zaledwie jedno na 20 mieszkań oferowane jest w cenie nieprzekraczającej 8000 PLN/m2. Udział lokali w cenach od 8001 do 10000 PLN/m2 oraz droższych - od 10001 do 13000 PLN/m2 jest podobny i wynosi odpowiednio 35,9% i 34%. Jedną czwartą ofert wystawionych do sprzedaży w serwisie Oferty.net w lipcu stanowiły najdroższe mieszkania i apartamenty, których ceny przekraczały 13000 PLN/m2.


Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 25237 unikalnych ofert sprzedaży i wynajmu mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w lipcu 2009 r. Więcej danych statystycznych nt. rynku nieruchomości można znaleźć na stronie: http://www.oferty.net/statystyki.

Źródła: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

Wakacyjna stabilizacja cen mieszkań

Tegoroczne lato jawi to okres wyjątkowej stabilności cen na rynku mieszkaniowym. Wg serwisu Oferty.net zmiany stawek ofertowych w lipcu były minimalne - w 12 na 18 badanych miast nie przekroczyły 1%. O nieco ponad 1% wyższe były lipcowe średnie ceny mieszkań w Gdańsku (1,2%) i Kielcach (1,6). O ponad 1% potaniały mieszkania w Lublinie (1,1%), Katowicach (1,3%) i Białymstoku (2,1%).

NOWE KREDYTY: JAKIM JESTEŚ KLIENTEM, TAKĄ ZAPŁACISZ RATĘ
Na początek dobra wiadomość: po wynikach banków za II kwartał możemy stwierdzić, że znacząco poprawiły się ich wskaźniki wypłacalności. Ponadto spadek kursów walutowych w ostatnich miesiącach spowodował poprawę płynności sektora bankowego (uwolnione zostały pieniądze zamrożone do tej pory na depozytach zabezpieczających walutowe linie kredytowe), szacowaną przez nas nawet na 30 mld PLN od rekordowych poziomów (z lutego 2009) kursów franka i euro.

Banki nadal będą jednak ostrożnie podchodziły do kwestii udzielania nowych kredytów hipotecznych, ponieważ mogą obawiać się pogorszenia portfela kredytowego. Jednak poprawa ich bieżącej sytuacji zaowocuje już teraz - oferta banków nie powinna ulegać dalszemu pogorszeniu. W perspektywie kilku miesięcy może zacząć się nieznacznie poprawiać, czego dobrym omenem jest nowa propozycja Allianz Banku, który wprowadził do swojej oferty kredyty hipoteczne, oferując kredyt na 105 proc. wartości nieruchomości (czego nie ma w ofercie żadnego innego banku) oraz kredyty na 50 lat.

Już obecnie widoczne są spore rozbieżności w ofercie kredytowej banków, które zdecydowanie przychylniej traktują klientów, uznawanych za bezpiecznych. A więc posiadających wkład własny i wysokie dochody. Dodatkowo mogą oni zbić marżę na kredycie korzystając z innych produktów banku (w Polbanku można w ten sposób zbić marżę nawet o 1 pkt proc.).

Klienci, których uznaje się za ryzykownych - nie posiadających wkładu własnego, ani innego atrakcyjnego zabezpieczenia (np. lokat bankowych) płacą za kredyty znacząco więcej. Różnice w racie kredytów płaconych przez bezpiecznych i ryzykownych klientów mogą sięgać od ponad 10 proc. (w przypadku kredytów złotowych) do nawet 20 proc. (gdy mówimy o frankach szwajcarskich). Odnotujmy też, że nadal nieliczna grupa banków jest skłonna udzielać kredytów walutach obcych i przez ostatni miesiąc nie zaszły na tym polu żadne zmiany.
 



W takim też stosunku spadły w tym czasie raty kredytów nominowanych w tej właśnie walucie. Kurs euro spadł w tym czasie z 4,25 do 4,18 PLN, a więc także o 1,65 proc. Zatem także w przypadku kredytów wyrażonych w euro należy spodziewać się niewielkiego spadku rat kredytów hipotecznych.

PERSPEKTYWY

W świetle ostatnich danych makroekonomicznych (inflacji, dynamiki wynagrodzeń i zatrudnienia) spodziewamy się (w grupie Noble Bank), że Rada Polityki Pieniężnej nie dokona już cięcia stóp procentowych przed końcem roku. Wpływ na taką ocenę ma również zbliżający się koniec kadencji obecnej RPP, co również w sposób nieformalny ogranicza pole jej manewru.

Jednak spadek oprocentowania kredytów jest możliwy mimo to, a to z powodów czysto rynkowych. Obecnie mamy do czynienia z wysokim poziomem trzymiesięcznej stopy WIBOR (a także 6- i 12- miesięcznej) wobec stóp w NBP, ze względu na stosunkowo niską płynność rynku pieniężnego.

W obliczu poprawy płynności w bankach, stopy WIBOR 3M i \"starsze\" mogą zacząć przybliżać się do głównej stopy w Narodowym Banku Polskim, o ile jednocześnie nie wystąpią symptomy wzrostu inflacji. Zatem nie wykluczone, że sytuacja może stopniowo poprawiać się na korzyść posiadaczy kredytów w złotych, lecz będzie to zapewne proces bardzo powolny, przypominający tempem zmiany rynkowych stóp procentowych w ostatnich tygodniach.

W przypadku kredytów walutowych nie da się wykluczyć silnej korekty spadkowej złotego (wzrostu kursów walut) w najbliższych dniach, jednak nie powinna mieć ona trwałego charakteru (o ile nie ulegnie zmianie średnioterminowy sentyment na rynkach finansowych). Do końca roku kurs franka może poruszać się w szerokim zasięgu 2,60-2,90 PLN, a euro 4,10-4,40 PLN. Stopy procentowe w strefie euro i w Szwajcarii powinny pozostać na obecnym poziomie przez dłuższy czas.

DROGIE CENTRUM STOLICY
Mieszkania w Śródmieściu Warszawy obok apartamentów w najbardziej prestiżowych górskich i nadmorskich kurortach niezmiennie należą do najdroższych w kraju. Średnia stawka za m2 mieszkania oferowanego do sprzedaży w centrum stolicy w lipcu wynosiła 11675 PLN; była niższa o 4,3% niż przed rokiem (12193 PLN/m2), a zarazem aż o 60% wyższa niż w początkowym okresie boomu mieszkaniowego - w styczniu 2006 roku (7296 PLN/m2).






Przyglądając się cenom mieszkań w granicach Warszawy, łatwo zauważyć, że średnia stawka w śródmieściu była w lipcu o ponad 60% wyższa od tej, po jakiej oferowano mieszkania w najtańszej dzielnicy - Wawrze (7264 PLN/m2).

Klienci zainteresowani zakupem lokum w pobliżu Pałacu Kultury, Starówki czy siedziby Parlamentu nie powinni mieć kłopotów ze znalezieniem odpowiedniej oferty. Mieszkania ze Śródmieścia stanowią blisko 11% wszystkich warszawskich ofert. Wśród nich najwięcej jest mieszkań 2-pokojowych - prawie 43%; zaledwie co piąty oferowany lokal to kawalerka, a tylko 2,4% stanowią mieszkania duże i bardzo duże - liczące 5 i więcej pokoi.

Biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego zaledwie jedno na 20 mieszkań oferowane jest w cenie nieprzekraczającej 8000 PLN/m2. Udział lokali w cenach od 8001 do 10000 PLN/m2 oraz droższych - od 10001 do 13000 PLN/m2 jest podobny i wynosi odpowiednio 35,9% i 34%. Jedną czwartą ofert wystawionych do sprzedaży w serwisie Oferty.net w lipcu stanowiły najdroższe mieszkania i apartamenty, których ceny przekraczały 13000 PLN/m2.


Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 25237 unikalnych ofert sprzedaży i wynajmu mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w lipcu 2009 r. Więcej danych statystycznych nt. rynku nieruchomości można znaleźć na stronie: http://www.oferty.net/statystyki.

Źródła: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

Dlaczego ziemia rolna to najlepsza inwestycja?

W natłoku informacji płynących z każdego medium o kryzysie, stratach na giełdach, w funduszach inwestycyjnych czy upadłościach banków, każdy z nas zastanawia się jak uchronić nasze aktywa (często dorobek całego życia), aby nie zostały ‘zjedzone” przez doradców, bankowców czy po prostu przez złe decyzje inwestycyjne.

Odpowiedzią na tak postawione pytanie jest często twierdzenie, że tylko złoto stanowi gwarancję zachowania  swoich aktywów w trudnych czasach. Można byłoby się zgodzić z tą tezą gdyby nie znacząca uciążliwość związana z jego przechowywaniem, kosztami jego zabezpieczenia, stratami przy szybkiej sprzedaży w lombardach lub stres związany z jego fizycznym posiadaniem.

Wyobraźmy sobie, że posiadamy skrytkę bankową na jego przechowywanie. I wyobraźmy sobie, czy przy sytuacjach nadzwyczajnych mielibyśmy do niej dostęp i czy  cokolwiek byśmy tam znaleźli po odwołaniu tego stanu?

Dlatego jako najlepszą inwestycję polecam  ziemię rolną kupowaną w różnych kawałkach w różnych  gminach w pobliżu większych miast,  turystycznych regionach (Góry i Mazury)-jako sposób na dywersyfikację szczególnie dla osób które wyczerpały już swoje priorytety inwestycyjne.

Dlaczego akurat ziemia rolna ?
Najważniejszym kryterium jest oczywiście zwrot z zaangażowanego kapitału zarówno w krótkim, średnim jak i dłuższym horyzoncie czasowym. W każdym ujęciu  zwroty z kapitału są lepsze niż w przypadku innych instrumentów finansowych-nie mówiąc nawet o lokatach bankowych czy obligacjach. Średni roczny zwrot z kapitału to 20-30 procent. Ale zdarzają się lata  w których „szaleństwo zakupów” nakręca koniunkturę nawet powyżej 100% rocznie.

Zjawisko to zauważyło spora liczba osób fizycznych, firm, banków, funduszy a nawet państw które bez rozgłosu wykupują tereny innych państw początkując erę agrokolonializmu.

Na przykład w 2008 r:
-Chiny kupiły ponad 2 mln hektarów ( głownie na Filipinach, w Laosie, Indiach)
-Korea Pd. Kupiła  ponad 2,5 mln ha  (głownie w Mongolii,Sudanie i na Madagaskarze)
-Arabia Saudyjska kupiła ponad 1,6 mln ha (głownie w Indonezji i Sudanie)
-Libia kupiła ponad 250 tys ha na Ukrainie
To są transakcje o których wiemy. A o ilu jeszcze nie wiemy?

Dlaczego więc ziemia ma taką tendencję do wzrostu cen?

Odpowiedź można sprowadzić do jednej prostej przyczyny-jest to dobro ograniczone i niepowtarzalne którego nie można ani wyprodukować, ani zmagazynować. Można natomiast  w zależności od sytuacji traktować jako tereny rolne, budowlane, kopalniane i do wielu innych  celów w tym również strategicznych.

Polska  specyfika wprowadza  jeszcze od 2004 roku (wejście do Unii Europejskiej  wiele dodatkowych bonusów w przypadku jej posiadania, a mianowicie:
-dopłaty bezpośrednie do hektara, które z każdym rokiem są coraz większe
-możliwość  otrzymania przez rolnika Renty Strukturalnej na którą może przejść – przy określonych warunkach-w wieku 55 lat
-dopłaty przez okres 20 lub 15 lat przy zalesieniu terenu rolnego
-korzystanie z innych Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich jak np. Młody Rolnik

Poza tym  przy posiadaniu powyżej jednego hektara zawsze można liczyć na ubezpieczenie w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Jednak to co stanowi o potencjalnie dużym zwrocie z inwestycji to możliwość przekwalifikowania gruntu rolnego w grunt budowlany lub siedliskowy. Dalsze doprowadzenie infrastruktury (media, drogi) do tego terenu  oraz jego sprzedaż-gwarantuje ponadprzeciętne zyski. Dlatego długofalowe działania  na tym polu można śmiało traktować jako budowanie swojego prywatnego filaru emerytalnego.

W ten sposób unika się codziennego stresu związanego z  codzienną obserwacją notowań kursów akcji, walut, kontraktów i innych instrumentów finansowych.

Tak więc poza walorem jakim jest lokata w tego rodzaju nieruchomość, dbamy o swoją emeryturę ,swoje zdrowie (brak nadciśnienia) godną przyszłość swoją i swojej rodziny.

Bartek Jankowski
Bank Ziemi

gk

inwestycje.pl

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies