Ze świata nieruchomości - strona 51

Prognozy dla budownictwa na 2010 r.

Na tle innych branż budownictwo w ubiegłym roku pokazało potencjał wzrostu. Głównie był on finansowany przez wsparcie ze środków europejskich i uwidocznił się w budownictwie infrastrukturalnym, drogowym – mówił wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński 4 marca w siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej w Warszawie podczas konferencji współorganizowanej przez Komitet Budownictwa przy KIG i Polską Izbę Przemysłowo-Handlową Budownictwa. Inwestorzy zamierzają racjonalizować swoje działania, co powinno mieć istotny wpływ na stabilizowanie rynku – dodał wiceminister.
Gośćmi konferencji byli analitycy i eksperci rynku nieruchomości oraz wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury Janusz Piechociński i Zastępca Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego Paweł Ziemski, który zaprezentował wyniki ruchu budowlanego w 2009 r. W porównaniu z 2008 r. odnotowano 9-proc. spadek liczby pozwoleń na budowę, a o 15 proc. zmalała liczba obiektów budowlanych oddanych do użytku – powiedział Paweł Ziemski. Dodał, że spadek jest wynikiem zahamowania w pierwszej połowie 2009 r., natomiast w drugiej połowie roku zaobserwowano trend wzrostowy. Paweł Ziemski dodał, że podejmowanie decyzji w sprawie głębszych zmian prawnych i organizacyjnych w służbach nadzoru budowlanego utrudnia oczekiwanie na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie uchwalonej przez Sejm zmiany ustawy prawo budowlane znoszącej pozwolenia na budowę – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
 
Wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński mówił, że szansą na podtrzymanie rentowności w budownictwie i umiarkowany optymizm są sygnały z rynku świadczące o utrzymującym się ubiegłorocznym trendzie wzrostowym w robotach remontowych i termomodernizacyjnych. To główny potencjał małych i mikro przedsiębiorstw w 2010 r. – dodał.
 
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Rozwarstwienie branży budowlanej i wyników funduszy

Od 47 proc. do prawie 100 proc. - w takim przedziale mieszczą się roczne wyniki funduszy inwestujących na rynku nieruchomości oraz w spółki budowlane - wynika z analizy Home Broker. W lutym połowa z nich zyskała, a połowa przyniosła straty. Biorąc pod uwagę cały rynek, najsłabiej zaprezentowały się w zeszłym miesiącu fundusze lokujące w akcje spółek z naszego regionu. Najwięcej można było zyskać na funduszach obligacyjnych.

Luty był szczególnie trudnym miesiącem dla akcji deweloperów. WIG-Deweloperzy stracił ponad 5 proc. Dużo lepiej wypadały spółki budowlane, które straciły mniej niż cały rynek. WIG-Budownictwo w lutym poszedł w dół o ponad 2 proc. Zachowanie firm deweloperskich było zrozumiałe z dwóch powodów.

Po pierwsze, mocno zyskiwały w 2009 r., więc inwestorzy chętnie realizowali zyski. Po drugie, wciąż utrzymują się obawy przed zacieśnianiem polityki monetarnej na świcie, co nie służy akcjom z tej branży. Warto przy tym zauważyć, że znacznie słabiej prezentowali się deweloperzy z segmentu komercyjnego, prowadzący działalność również poza Polską (GTC stracił kilkanaście procent) niż firmy z segmentu mieszkaniowego (JWC spadł niewiele, DD zyskał jedną dziesiątą).

Polskie fundusze nieruchomościowe lepsze od zagranicznych

Wśród funduszy nastawionych na inwestycje w firmy budowlane i nieruchomościowe lepiej wypadały krajowe podmioty niż zagraniczne. DWS Sektora Infrastruktury i Informatyki zarobił w lutym 2 proc., a w tym roku ponad 4 proc. Allianz Budownictwo 2012 był w minionym miesiącu 0,5 proc. nad kreską i podobny wynik ma w tym roku. Dobrze radził sobie jeszcze DWS Sektora Nieruchomości i Budownictwa, który w lutym zyskał 0,8 proc., ale jest ponad 1 proc. pod kreską w skali obecnego roku. BPH Nieruchomości Europy Wschodzącej poszedł w dół w ubiegłym miesiącu o 3 proc., co zwiększyło jego tegoroczne straty do 4,5 proc. ING Środkowoeuropejski Budownictwa i Nieruchomości stracił w lutym 4,3 proc., a w tym roku już 5,7 proc. W dłuższym, rocznym horyzoncie, prowadzi Arka Rozwoju Nowej Europy, z zyskiem na poziomie 99,2 proc. Na drugim miejscu jest BPH Nieruchomości Europy Wschodzącej (66,1 proc.), a na trzecim - Allianz Budownictwo 2012 (61,8 proc.).


Home Broker

Straty z inwestycji w polskie akcje

Fundusze akcji krajowych przyniosły w lutym przeciętnie 2,5 proc. straty w przypadku podmiotów uniwersalnych oraz 1 proc. zysku w przypadku skupiających się na lokowaniu w małe i średnie spółki. W obu grupach mieliśmy podmioty, które zarabiały i traciły. Rozbieżności między wynikami liderów i autsajderów sięgały 8 pkt proc. dla funduszy uniwersalnych i 4,5 pkt proc. - dla małych i średnich spółek. W skali tego roku wyniki są w obu grupach podobne do lutowych. Fundusze akcji uniwersalnych tracą 2,3 proc., małych i średnich spółek - zyskują 1,4 proc. W obu przypadkach średnie rezultaty są lepsze od benchmarków.

Małe spółki miernikiem wzrostu gospodarczego

Rozwarstwienie wyników w obu grupach nie jest jeszcze duże, ale wyraźnie widać, że notowania małych i średnich firm w mniejszym stopniu są podatne na zmiany globalnych nastrojów, a w większej mierze zależą od postrzegania perspektyw gospodarczych. Te są wciąż dobre, stąd korzystniejsze zachowanie tego grona przedsiębiorstw.

Spośród funduszy akcji zagranicznych najsłabiej radziły sobie te skoncentrowane na walorach z naszego regionu. Tu średnia strata w lutym wyniosła blisko 4 proc. Najlepiej wypadły podmioty lokujące na amerykańskim parkiecie. W warunkach pogorszenia koniunktury giełdowej było to zrozumiałe. Inwestorzy najszybciej wyprzedawali walory z rynków, które wcześniej najmocniej zyskiwały i które są uznawane za mniej bezpieczne.

Nad kreską nie zdołały się w lutym utrzymać fundusze mieszane. Stabilnego wzrostu straciły symbolicznie (0,2 proc.), zrównoważone - wyraźniej (1,7 proc.).

Obligacyjne poradziły sobie dobrze, mimo kłopotów Grecji

Z uwagi na zawirowania wokół Grecji i innych państw borykających się z największymi kłopotami z finansami publicznymi niewiadomą były wyniki funduszy papierów dłużnych. Podmioty krajowych obligacji skarbowych zarobiły ostatecznie 1 proc. Okazało się, że globalni inwestorzy nie zachowali się zgodnie ze stadnym instynktem i nie uciekali ze wszystkich bardziej ryzykownych rynków. Co więcej, można było spotkać opinie, że bardziej solidne państwa, jak Polska, mogą zyskać na problemach krajów europejskich. Potwierdzeniem takiego przekonania były informacje o zwiększeniu zaangażowania w polski dług największego funduszu obligacji na świecie (Pimco).

Katarzyna Siwek

interia.pl

Rozwarstwienie branży budowlanej i wyników funduszy

Od 47 proc. do prawie 100 proc. - w takim przedziale mieszczą się roczne wyniki funduszy inwestujących na rynku nieruchomości oraz w spółki budowlane - wynika z analizy Home Broker. W lutym połowa z nich zyskała, a połowa przyniosła straty. Biorąc pod uwagę cały rynek, najsłabiej zaprezentowały się w zeszłym miesiącu fundusze lokujące w akcje spółek z naszego regionu. Najwięcej można było zyskać na funduszach obligacyjnych.

Luty był szczególnie trudnym miesiącem dla akcji deweloperów. WIG-Deweloperzy stracił ponad 5 proc. Dużo lepiej wypadały spółki budowlane, które straciły mniej niż cały rynek. WIG-Budownictwo w lutym poszedł w dół o ponad 2 proc. Zachowanie firm deweloperskich było zrozumiałe z dwóch powodów.

Po pierwsze, mocno zyskiwały w 2009 r., więc inwestorzy chętnie realizowali zyski. Po drugie, wciąż utrzymują się obawy przed zacieśnianiem polityki monetarnej na świcie, co nie służy akcjom z tej branży. Warto przy tym zauważyć, że znacznie słabiej prezentowali się deweloperzy z segmentu komercyjnego, prowadzący działalność również poza Polską (GTC stracił kilkanaście procent) niż firmy z segmentu mieszkaniowego (JWC spadł niewiele, DD zyskał jedną dziesiątą).

Polskie fundusze nieruchomościowe lepsze od zagranicznych

Wśród funduszy nastawionych na inwestycje w firmy budowlane i nieruchomościowe lepiej wypadały krajowe podmioty niż zagraniczne. DWS Sektora Infrastruktury i Informatyki zarobił w lutym 2 proc., a w tym roku ponad 4 proc. Allianz Budownictwo 2012 był w minionym miesiącu 0,5 proc. nad kreską i podobny wynik ma w tym roku. Dobrze radził sobie jeszcze DWS Sektora Nieruchomości i Budownictwa, który w lutym zyskał 0,8 proc., ale jest ponad 1 proc. pod kreską w skali obecnego roku. BPH Nieruchomości Europy Wschodzącej poszedł w dół w ubiegłym miesiącu o 3 proc., co zwiększyło jego tegoroczne straty do 4,5 proc. ING Środkowoeuropejski Budownictwa i Nieruchomości stracił w lutym 4,3 proc., a w tym roku już 5,7 proc. W dłuższym, rocznym horyzoncie, prowadzi Arka Rozwoju Nowej Europy, z zyskiem na poziomie 99,2 proc. Na drugim miejscu jest BPH Nieruchomości Europy Wschodzącej (66,1 proc.), a na trzecim - Allianz Budownictwo 2012 (61,8 proc.).


Home Broker

Straty z inwestycji w polskie akcje

Fundusze akcji krajowych przyniosły w lutym przeciętnie 2,5 proc. straty w przypadku podmiotów uniwersalnych oraz 1 proc. zysku w przypadku skupiających się na lokowaniu w małe i średnie spółki. W obu grupach mieliśmy podmioty, które zarabiały i traciły. Rozbieżności między wynikami liderów i autsajderów sięgały 8 pkt proc. dla funduszy uniwersalnych i 4,5 pkt proc. - dla małych i średnich spółek. W skali tego roku wyniki są w obu grupach podobne do lutowych. Fundusze akcji uniwersalnych tracą 2,3 proc., małych i średnich spółek - zyskują 1,4 proc. W obu przypadkach średnie rezultaty są lepsze od benchmarków.

Małe spółki miernikiem wzrostu gospodarczego

Rozwarstwienie wyników w obu grupach nie jest jeszcze duże, ale wyraźnie widać, że notowania małych i średnich firm w mniejszym stopniu są podatne na zmiany globalnych nastrojów, a w większej mierze zależą od postrzegania perspektyw gospodarczych. Te są wciąż dobre, stąd korzystniejsze zachowanie tego grona przedsiębiorstw.

Spośród funduszy akcji zagranicznych najsłabiej radziły sobie te skoncentrowane na walorach z naszego regionu. Tu średnia strata w lutym wyniosła blisko 4 proc. Najlepiej wypadły podmioty lokujące na amerykańskim parkiecie. W warunkach pogorszenia koniunktury giełdowej było to zrozumiałe. Inwestorzy najszybciej wyprzedawali walory z rynków, które wcześniej najmocniej zyskiwały i które są uznawane za mniej bezpieczne.

Nad kreską nie zdołały się w lutym utrzymać fundusze mieszane. Stabilnego wzrostu straciły symbolicznie (0,2 proc.), zrównoważone - wyraźniej (1,7 proc.).

Obligacyjne poradziły sobie dobrze, mimo kłopotów Grecji

Z uwagi na zawirowania wokół Grecji i innych państw borykających się z największymi kłopotami z finansami publicznymi niewiadomą były wyniki funduszy papierów dłużnych. Podmioty krajowych obligacji skarbowych zarobiły ostatecznie 1 proc. Okazało się, że globalni inwestorzy nie zachowali się zgodnie ze stadnym instynktem i nie uciekali ze wszystkich bardziej ryzykownych rynków. Co więcej, można było spotkać opinie, że bardziej solidne państwa, jak Polska, mogą zyskać na problemach krajów europejskich. Potwierdzeniem takiego przekonania były informacje o zwiększeniu zaangażowania w polski dług największego funduszu obligacji na świecie (Pimco).

Katarzyna Siwek

interia.pl

Rynek mieszkań: U progu ożywienia

Rynek mieszkań: U progu ożywienia
Stabilizacja cen mieszkań przedłużyła się na kolejny miesiąc. Indeks cen mieszkań stworzony przez Open Finance wzrósł w lutym o 0,13 proc., niemal tyle samo co w styczniu.
Ponownie spadła liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy konstrukcji indeksu – było ich 2344 w porównaniu do 2518, które odnotowaliśmy w styczniu. Warto jednak przypomnieć, że indeks uwzględnia transakcje klientów Open Finance i Home Brokera z trzech kolejnych miesięcy i patrząc na te liczby w ten sposób, łatwo uświadomić sobie, że jesteśmy w trakcie sezonowego dołka ponieważ grudzień, styczeń i luty to historycznie najsłabsze miesiące pod względem aktywności na rynku mieszkaniowym. Jednak i tak aktywność inwestorów, wyrażona liczą transakcji, w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku, kiedy rynek mieszkaniowy znajdował się na dnie kryzysu, wzrosła przeszło dwukrotnie.

Jeśli rozbić dane na statystyki miesięczne, to po mroźnym styczniu, w lutym zanotowaliśmy ok. 15-proc. wzrost liczby transakcji, co można uznać za zwiastun oczekiwanego wiosną ożywienia na rynku. Liczba transakcji zarejestrowanych w lutym jest także o 47 proc. wyższa niż w lutym przed rokiem. Sam indeks znajduje się obecnie na poziomie o 1,67 proc. powyżej dołka zanotowanego w czerwcu 2009 roku i o 11,4 proc. poniżej maksimum odnotowanego w lutym 2008 roku. W porównaniu do stycznia wzrosły ceny mieszkań w jedenastu miastach, a spadły w czterech, w Bydgoszczy nie zmieniły się.
 

W ujęciu rocznym dynamika zmian cen mieszkań osiągnęła duże rozmiary. Rozpiętość zmian waha się od blisko 13-proc. spadku cen mieszkań w Gdyni do 6,6-proc. wzrostu cen w Gdańsku. Należy mieć na uwadze, że przed rokiem liczba zawieranych transakcji była znacznie niższa od średnich ze względu na trwający wówczas kryzys na rynkach finansowych i związany z tym brak kredytowania zakupów nieruchomości (i brak chętnych do zaciągania tego rodzaju zobowiązań), co w pewien sposób zaburza bazę porównawczą. Innymi słowy porównujemy okres, w którym sprzedający – ze względu na silnie ograniczony popyt – poddawani byli równie silnej presji na obniżkę cen, do okresu, w którym odwilż kredytowa nabiera tempa z każdym kolejnym miesiącem (w ostatnim raporcie z serwisem Oferty.net użyliśmy nawet słowa „roztopy”, jako lepiej oddającego sytuację na rynku kredytów hipotecznych).
 

Komentarz i prognoza

Oczekujemy, że kolejne miesiące – począwszy już od marca – przyniosą zdecydowany wzrost liczby zawieranych transakcji, na co wpływ będą miały zarówno czynniki sezonowe (historycznie drugi kwartał roku jest okresem najwyższej aktywności na rynku mieszkaniowym) jak i wyraźne w dalszym ciągu luzowanie polityki kredytowej w bankach (polegające na obniżaniu marż i prowizji). Sądzimy, że skutki Rekomendacji T będą trudno zauważalne dla rynku mieszkaniowego, ponieważ już obecnie największe banki przestrzegają jej zaleceń w obszarze kredytów hipotecznych, wobec czego nie oczekujemy ani zwiększonego – z tego powodu – popytu na kredyty hipoteczne przed wejściem jej w życie (w grudniu), ani wyraźnego spadku popytu na hipoteki – i tym samym na nieruchomości – po upłynięciu vacatio legis.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk; Open Finance


Komentarz Home Broker

Początek roku przyniósł nieznaczną poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym. Widać jednak duże rozwarstwienie tego rynku w ujęciu geograficznym. Odmienne tendencje kształtują się ponadto w przypadku cen nowych mieszkań, a inne w przypadku lokali „z drugiej ręki”. Przykładowo w Poznaniu obserwujemy kilkuprocentowy wzrost cen na rynku pierwotnym, przy stabilizacji na wtórnym. Odwrotna sytuacja jest w Warszawie, gdzie mieszkania deweloperskie tanieją, a na rynku wtórnym już nieznacznie rosną. Taka sytuacja w stolicy może być wynikiem wyczerpywania się oferty gotowych mieszkań u deweloperów – za mieszkania w budowie kupujący żądają niższych cen.

Warto jednocześnie podkreślić, że wciąż na stabilnym poziomie, ok. 4 proc., utrzymuje się rozbieżność między cenami ofertowymi i transakcyjnymi, która obrazuje potencjał „targu” przy domykaniu transakcji.

Home Broker oczekuje, że w najbliższych 12 miesiącach przeciętna cena mieszkań w największych miastach Polski wzrośnie o 5,21 proc. Optymizm doradców jest nieco mniejszy niż w styczniu. Ponadprzeciętnego wzrostu spodziewają się w Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu. Na oczekiwanie wzrostu cen składa się przede wszystkim głębokie ograniczenie podaży na rynku pierwotnym, wzrost liczby kupujących, a także łatwiejszy dostęp do kredytów. Na drugim biegunie mamy przede wszystkim wysokie i wciąż rosnące bezrobocie.

Katarzyna Siwek, Home Broker

jn
inwestycje.pl

Rynek mieszkań: U progu ożywienia

Rynek mieszkań: U progu ożywienia
Stabilizacja cen mieszkań przedłużyła się na kolejny miesiąc. Indeks cen mieszkań stworzony przez Open Finance wzrósł w lutym o 0,13 proc., niemal tyle samo co w styczniu.
Ponownie spadła liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy konstrukcji indeksu – było ich 2344 w porównaniu do 2518, które odnotowaliśmy w styczniu. Warto jednak przypomnieć, że indeks uwzględnia transakcje klientów Open Finance i Home Brokera z trzech kolejnych miesięcy i patrząc na te liczby w ten sposób, łatwo uświadomić sobie, że jesteśmy w trakcie sezonowego dołka ponieważ grudzień, styczeń i luty to historycznie najsłabsze miesiące pod względem aktywności na rynku mieszkaniowym. Jednak i tak aktywność inwestorów, wyrażona liczą transakcji, w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku, kiedy rynek mieszkaniowy znajdował się na dnie kryzysu, wzrosła przeszło dwukrotnie.

Jeśli rozbić dane na statystyki miesięczne, to po mroźnym styczniu, w lutym zanotowaliśmy ok. 15-proc. wzrost liczby transakcji, co można uznać za zwiastun oczekiwanego wiosną ożywienia na rynku. Liczba transakcji zarejestrowanych w lutym jest także o 47 proc. wyższa niż w lutym przed rokiem. Sam indeks znajduje się obecnie na poziomie o 1,67 proc. powyżej dołka zanotowanego w czerwcu 2009 roku i o 11,4 proc. poniżej maksimum odnotowanego w lutym 2008 roku. W porównaniu do stycznia wzrosły ceny mieszkań w jedenastu miastach, a spadły w czterech, w Bydgoszczy nie zmieniły się.
 

W ujęciu rocznym dynamika zmian cen mieszkań osiągnęła duże rozmiary. Rozpiętość zmian waha się od blisko 13-proc. spadku cen mieszkań w Gdyni do 6,6-proc. wzrostu cen w Gdańsku. Należy mieć na uwadze, że przed rokiem liczba zawieranych transakcji była znacznie niższa od średnich ze względu na trwający wówczas kryzys na rynkach finansowych i związany z tym brak kredytowania zakupów nieruchomości (i brak chętnych do zaciągania tego rodzaju zobowiązań), co w pewien sposób zaburza bazę porównawczą. Innymi słowy porównujemy okres, w którym sprzedający – ze względu na silnie ograniczony popyt – poddawani byli równie silnej presji na obniżkę cen, do okresu, w którym odwilż kredytowa nabiera tempa z każdym kolejnym miesiącem (w ostatnim raporcie z serwisem Oferty.net użyliśmy nawet słowa „roztopy”, jako lepiej oddającego sytuację na rynku kredytów hipotecznych).
 

Komentarz i prognoza

Oczekujemy, że kolejne miesiące – począwszy już od marca – przyniosą zdecydowany wzrost liczby zawieranych transakcji, na co wpływ będą miały zarówno czynniki sezonowe (historycznie drugi kwartał roku jest okresem najwyższej aktywności na rynku mieszkaniowym) jak i wyraźne w dalszym ciągu luzowanie polityki kredytowej w bankach (polegające na obniżaniu marż i prowizji). Sądzimy, że skutki Rekomendacji T będą trudno zauważalne dla rynku mieszkaniowego, ponieważ już obecnie największe banki przestrzegają jej zaleceń w obszarze kredytów hipotecznych, wobec czego nie oczekujemy ani zwiększonego – z tego powodu – popytu na kredyty hipoteczne przed wejściem jej w życie (w grudniu), ani wyraźnego spadku popytu na hipoteki – i tym samym na nieruchomości – po upłynięciu vacatio legis.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk; Open Finance


Komentarz Home Broker

Początek roku przyniósł nieznaczną poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym. Widać jednak duże rozwarstwienie tego rynku w ujęciu geograficznym. Odmienne tendencje kształtują się ponadto w przypadku cen nowych mieszkań, a inne w przypadku lokali „z drugiej ręki”. Przykładowo w Poznaniu obserwujemy kilkuprocentowy wzrost cen na rynku pierwotnym, przy stabilizacji na wtórnym. Odwrotna sytuacja jest w Warszawie, gdzie mieszkania deweloperskie tanieją, a na rynku wtórnym już nieznacznie rosną. Taka sytuacja w stolicy może być wynikiem wyczerpywania się oferty gotowych mieszkań u deweloperów – za mieszkania w budowie kupujący żądają niższych cen.

Warto jednocześnie podkreślić, że wciąż na stabilnym poziomie, ok. 4 proc., utrzymuje się rozbieżność między cenami ofertowymi i transakcyjnymi, która obrazuje potencjał „targu” przy domykaniu transakcji.

Home Broker oczekuje, że w najbliższych 12 miesiącach przeciętna cena mieszkań w największych miastach Polski wzrośnie o 5,21 proc. Optymizm doradców jest nieco mniejszy niż w styczniu. Ponadprzeciętnego wzrostu spodziewają się w Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu. Na oczekiwanie wzrostu cen składa się przede wszystkim głębokie ograniczenie podaży na rynku pierwotnym, wzrost liczby kupujących, a także łatwiejszy dostęp do kredytów. Na drugim biegunie mamy przede wszystkim wysokie i wciąż rosnące bezrobocie.

Katarzyna Siwek, Home Broker

jn
inwestycje.pl

Własne M czy własny DOM

W powszechnej opinii na budowę domu mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni. Ceny mieszkań jak się okazuje wcale nie są niższe – tymczasem możemy mieć dom o wiele taniej. Dzięki rozwojowi techniki, ich postawienie może kosztować tyle co przeciętne M3.
Decydując się na budowę domu, musimy przygotować się na wiele kłopotliwych i czasochłonnych zajęć, możliwych do uniknięcia podczas zakupu gotowego mieszkania. Znalezienie projektu, uzyskanie pozwoleń, wybór i nadzór wykonawców, to tylko część przystanków w długiej drodze do własnego lokum. Jednocześnie własny dom gwarantuje komfort o jakim w bloku możemy tylko pomarzyć.

Główną przeszkodą w zdobyciu nieruchomości bywają najczęściej pieniądze. W przypadku domu dodatkowe koszty poniesiemy przy zakupie działki, czy też opłacając niezbędne pozwolenia. Musimy również pamiętać, że średni czas budowy lokalu jednorodzinnego w Polsce wynosi 2 lata.

Czy możliwa jest redukcja wydatków związanych z postawieniem budynku mieszkalnego? Zasadniczo tak, jeżeli tylko skorzystamy z pomocy współczesnej techniki.

- Wiele lat temu Skandynawowie opracowali metodę stawiania domów z gotowych elementów. Były one trwalsze, ich budowa trwała krócej, a co najważniejsze ich cena była niższa o około 30% od analogicznych budynków konwencjonalnych – mówi Sylwester Jankowski, Prezes Zarządu firmy Tektum, realizującej budowę „skandynawskich” domów w Polsce – Dziś wiele budynków socjalnych takich jak szkoły czy wielopiętrowe sale koncertowe powstaje przy użyciu technologii modułowej. Gminy dotują ich budowę, ponieważ wiedzą, że są przyjazne środowisku, a co ważniejsze tańsze – wyjaśnia.

Według danych z raportu rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance, cena ofertowa mieszkania o powierzchni 50 m2 we Wrocławiu to około 345 tys. PLN.* Korzystając z technologii modułowej, za taką sumę moglibyśmy postawić jednorodzinny dom o powierzchni 150 m2. Oczywiście dodatkową kwestią są koszty działki. Jednak różnica w spędzaniu niedzielnego popołudnia we własnym ogrodzie zamiast na balkonie, jest nieporównywalna.

* Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance, Styczeń 2010r. Koszt wyliczony ze średniej ceny ofertowej na rynku wtórnym za m2 we Wrocławiu (6908 PLN/m2).

as
inwestycje.pl

Własne M czy własny DOM

W powszechnej opinii na budowę domu mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni. Ceny mieszkań jak się okazuje wcale nie są niższe – tymczasem możemy mieć dom o wiele taniej. Dzięki rozwojowi techniki, ich postawienie może kosztować tyle co przeciętne M3.
Decydując się na budowę domu, musimy przygotować się na wiele kłopotliwych i czasochłonnych zajęć, możliwych do uniknięcia podczas zakupu gotowego mieszkania. Znalezienie projektu, uzyskanie pozwoleń, wybór i nadzór wykonawców, to tylko część przystanków w długiej drodze do własnego lokum. Jednocześnie własny dom gwarantuje komfort o jakim w bloku możemy tylko pomarzyć.

Główną przeszkodą w zdobyciu nieruchomości bywają najczęściej pieniądze. W przypadku domu dodatkowe koszty poniesiemy przy zakupie działki, czy też opłacając niezbędne pozwolenia. Musimy również pamiętać, że średni czas budowy lokalu jednorodzinnego w Polsce wynosi 2 lata.

Czy możliwa jest redukcja wydatków związanych z postawieniem budynku mieszkalnego? Zasadniczo tak, jeżeli tylko skorzystamy z pomocy współczesnej techniki.

- Wiele lat temu Skandynawowie opracowali metodę stawiania domów z gotowych elementów. Były one trwalsze, ich budowa trwała krócej, a co najważniejsze ich cena była niższa o około 30% od analogicznych budynków konwencjonalnych – mówi Sylwester Jankowski, Prezes Zarządu firmy Tektum, realizującej budowę „skandynawskich” domów w Polsce – Dziś wiele budynków socjalnych takich jak szkoły czy wielopiętrowe sale koncertowe powstaje przy użyciu technologii modułowej. Gminy dotują ich budowę, ponieważ wiedzą, że są przyjazne środowisku, a co ważniejsze tańsze – wyjaśnia.

Według danych z raportu rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance, cena ofertowa mieszkania o powierzchni 50 m2 we Wrocławiu to około 345 tys. PLN.* Korzystając z technologii modułowej, za taką sumę moglibyśmy postawić jednorodzinny dom o powierzchni 150 m2. Oczywiście dodatkową kwestią są koszty działki. Jednak różnica w spędzaniu niedzielnego popołudnia we własnym ogrodzie zamiast na balkonie, jest nieporównywalna.

* Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance, Styczeń 2010r. Koszt wyliczony ze średniej ceny ofertowej na rynku wtórnym za m2 we Wrocławiu (6908 PLN/m2).

as
inwestycje.pl

Które miasta są dyskryminowane przez banki?

Chcesz kupić niewielkie, 20-metrowe mieszkanie, albo przestronny, 200-metrowy apartament? Bank może odmówić ci kredytu. Podobnie może zdarzyć się, jeżeli lokal ma co prawda 50 mkw., ale położony jest w 50-tys. mieście. Niektóre banki mają formalne ograniczenia dotyczące lokalizacji nieruchomości będącej zabezpieczeniem kredytu, jej wielkości czy wartości. W praktyce jednak w każdym banku mogą pojawić się trudności z uzyskaniem kredytu na zakup nieruchomości położonej w mało atrakcyjnym miejscu.


Niektóre banki odmawiają kredytu, ze wzglądu na małą atrakcyjność lokalizacji nieruchomości
Niektóre banki odmawiają kredytu, ze wzglądu na małą atrakcyjność lokalizacji nieruchomości /INTERIA.PL

Większość banków nie stawia formalnych ograniczeń dotyczących położenia domu czy mieszkania będącego zabezpieczeniem kredytu - wskazują dane Home Broker. Jednocześnie każdy bank zastrzega, że indywidualnie bada atrakcyjność każdej nieruchomości.

Przykładowo, Getin Noble Bank zastrzega, że jeżeli w jego ocenie nieruchomość ma bardzo niską płynność ze względu na stan techniczny budynku oraz lokalizację, bank może odmówić udzielenia kredytu. ING informuje z kolei, że może nie zaakceptować nieruchomości ze względu na specyfikę budynku.

 

Z praktyki doradców Home Broker wynika, że w każdym banku mogą pojawić się problemy, jeżeli kredytobiorca chce kupić nieruchomość położoną w niezbyt atrakcyjnej lokalizacji, zwłaszcza na wsi, a także lokal w kiepskim stanie technicznym.

Banki niechętnie przyjmują bowiem jako zabezpieczenie domy czy mieszkania o bardzo niskiej płynności. Jeden z przykładów to odmowa udzielenia kredytu w przypadku zakupu mieszkania w dobrym stanie technicznym, ale zlokalizowanego w budynku szkoły. W przypadku mało płynnych i niedużych rynków (wsie, małe miasta) problemem może być też zaniżenie wyceny nieruchomości, a tym samym zmniejszenie kwoty kredytu. Może to wynikać z braku nieruchomości o porównywalnym standardzie w okolicy.

W DnB Nord tylko duże miasto

Jedynym bankiem, który otwarcie przyznaje, że nie sfinansuje zakupu nieruchomości (jeśli ona jest zabezpieczeniem kredytu) w małym mieście chyba, że znajduje się ono na liście gmin i powiatów przyległych do dużych miast, jest DnB Nord. Bank standardowo nie udzieli tym samym kredytu na zakup mieszkania w Skarżysku Kamiennej, Dębicy, Mielcu, Iławie czy Płońsku. Tych miast nie ma bowiem na liście akceptowanych przez Bank gmin i powiatów.

Kredytobiorca może ewentualnie złożyć indywidualne zapytanie o odstępstwo od tych wytycznych. Nie będzie natomiast problemu z zakupem nieruchomości w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Poznaniu, Rzeszowie, Sopocie, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu. DnB Nord posiada jedną z bardziej atrakcyjnych na rynku ofert kredytowania w euro.

Finansuje zakup do 90 proc. wartości nieruchomości, nie pobiera prowizji, a marża wynosi (kredyt na 300 tys. zł, 25 proc. wkładu własnego).

W Raiffeisen banku większy wkład własny w małej miejscowości

Raiffeisen Bank też posiada ograniczenia dotyczące położenia nieruchomości. Bank preferuje miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, aczkolwiek lokal może być położony w odległości 10 km od granicy miasta. W przypadku aglomeracji (Warszawa, Kraków, Łódź, Poznań, Katowice, Wrocław, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Gdynia) dopuszczalna jest też lokalizacja w odległości 20 km od granicy miasta.

Ograniczenia nie oznaczają jednak, że bank w ogóle nie udzieli kredytu na zakup mieszkania w Dębicy czy Skarżysku. Kupujący musi się jednak liczyć z koniecznością wniesienia wkładu własnego (20 proc. dla kredytu w euro i 15 proc. dla złotych). W przypadku nieruchomości położonych w obrębie dużych miast (i pod warunkiem zakupu dodatkowego ubezpieczenia), zgodnie z ostatnią liberalizacją oferty Raiffeisen Banku, wkład własny nie jest konieczny.

Nieruchomości "typowe" i "nietypowe" w Multibanku

Multibank ma wewnętrzną siatkę typów nieruchomości i lokalizacji, która określa czy bank udzieli kredytu, a także, jakiego wkładu własnego zażąda. Są lokalizacje, których bank nie akceptuje, jednak nie precyzuje, na czym polega ograniczenie. Jednocześnie bank dzieli nieruchomości na typowe i nietypowe. Przykładowo, do pierwszej grupy zalicza mieszkania o powierzchni do 110 mkw. czy domy o powierzchni do 300 mkw.

Większe domy i mieszkania zalicza z kolei do drugiej grupy, podobnie, jak działki przeznaczone pod zabudowę siedliskową o powierzchni do 1 ha. W przypadku kredytu hipotecznego podział na nieruchomość typową i nietypową nie ma znaczenia z punktu widzenia wskaźnika LTV (maksymalnie 110 proc.). Inaczej jest w przypadku pożyczki hipotecznej, której bank w ogóle nie udzieli jeśli zabezpieczeniem jest nieruchomość "nietypowa".

Mieszkanie nie mniejsze niż 25 mkw.

Niektóre banki mają z kolei ograniczenia dotyczące powierzchni mieszkań i domów, które mogą być zabezpieczeniem kredytu. W Raiffeisen Banku mieszkanie nie może być większe niż 150 mkw. W BNP Paribas Fortis mieszkanie nie może być mniejsze niż 25 mkw., a dom mniejszy niż 80 mkw.

Jednocześnie w Warszawie wartość domu nie może być mniejsza niż 250 tys. zł, a w Krakowie, Wrocławiu, Gdyni, Sopocie, Szczecinie oraz na przedmieściach Warszawy nie może być mniejsza niż 200 tys. zł. Dla mieszkań jest to odpowiednio 150 tys. zł i 90 tys. zł. W pozostałych lokalizacjach minimalna wartość dla domu to 100 tys. zł, a dla mieszkania 30 tys. zł.

Za drogi dom - też niedobrze

Bank ma też ograniczenia co do maksymalnej wartości nieruchomości. Przykładowo dla Trójmiasta, Łodzi i Szczecina jest to 5 mln zł dla domu i 2 mln zł dla mieszkania. Jeżeli klient chce kupić lokal niespełniający powyższych parametrów musi liczyć się z obniżeniem maksymalnego wskaźnika LTV o 15 pkt. bazowych.

W Nordea Banku może pojawić się ograniczenie w przypadku zakupu drogiej nieruchomości (powyżej 20 tys. za mkw.) położonej na małym rynku, gdzie nie ma innych lokali o podobnym standardzie (dotyczy to apartamentów o powierzchni powyżej 200 mkw. I domów powyżej 400 mkw.).

W większości banków obowiązuje minimalna kwota kredytu, wynosząca zazwyczaj 20 tys. zł. W DnB Nord jest to 300 tys. zł w przypadku kredytu w naszej walucie i 200 tys. zł w przypadku kredytu w euro.

Katarzyna Siwek

interia.pl

Które miasta są dyskryminowane przez banki?

Chcesz kupić niewielkie, 20-metrowe mieszkanie, albo przestronny, 200-metrowy apartament? Bank może odmówić ci kredytu. Podobnie może zdarzyć się, jeżeli lokal ma co prawda 50 mkw., ale położony jest w 50-tys. mieście. Niektóre banki mają formalne ograniczenia dotyczące lokalizacji nieruchomości będącej zabezpieczeniem kredytu, jej wielkości czy wartości. W praktyce jednak w każdym banku mogą pojawić się trudności z uzyskaniem kredytu na zakup nieruchomości położonej w mało atrakcyjnym miejscu.


Niektóre banki odmawiają kredytu, ze wzglądu na małą atrakcyjność lokalizacji nieruchomości
Niektóre banki odmawiają kredytu, ze wzglądu na małą atrakcyjność lokalizacji nieruchomości /INTERIA.PL

Większość banków nie stawia formalnych ograniczeń dotyczących położenia domu czy mieszkania będącego zabezpieczeniem kredytu - wskazują dane Home Broker. Jednocześnie każdy bank zastrzega, że indywidualnie bada atrakcyjność każdej nieruchomości.

Przykładowo, Getin Noble Bank zastrzega, że jeżeli w jego ocenie nieruchomość ma bardzo niską płynność ze względu na stan techniczny budynku oraz lokalizację, bank może odmówić udzielenia kredytu. ING informuje z kolei, że może nie zaakceptować nieruchomości ze względu na specyfikę budynku.

 

Z praktyki doradców Home Broker wynika, że w każdym banku mogą pojawić się problemy, jeżeli kredytobiorca chce kupić nieruchomość położoną w niezbyt atrakcyjnej lokalizacji, zwłaszcza na wsi, a także lokal w kiepskim stanie technicznym.

Banki niechętnie przyjmują bowiem jako zabezpieczenie domy czy mieszkania o bardzo niskiej płynności. Jeden z przykładów to odmowa udzielenia kredytu w przypadku zakupu mieszkania w dobrym stanie technicznym, ale zlokalizowanego w budynku szkoły. W przypadku mało płynnych i niedużych rynków (wsie, małe miasta) problemem może być też zaniżenie wyceny nieruchomości, a tym samym zmniejszenie kwoty kredytu. Może to wynikać z braku nieruchomości o porównywalnym standardzie w okolicy.

W DnB Nord tylko duże miasto

Jedynym bankiem, który otwarcie przyznaje, że nie sfinansuje zakupu nieruchomości (jeśli ona jest zabezpieczeniem kredytu) w małym mieście chyba, że znajduje się ono na liście gmin i powiatów przyległych do dużych miast, jest DnB Nord. Bank standardowo nie udzieli tym samym kredytu na zakup mieszkania w Skarżysku Kamiennej, Dębicy, Mielcu, Iławie czy Płońsku. Tych miast nie ma bowiem na liście akceptowanych przez Bank gmin i powiatów.

Kredytobiorca może ewentualnie złożyć indywidualne zapytanie o odstępstwo od tych wytycznych. Nie będzie natomiast problemu z zakupem nieruchomości w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Poznaniu, Rzeszowie, Sopocie, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu. DnB Nord posiada jedną z bardziej atrakcyjnych na rynku ofert kredytowania w euro.

Finansuje zakup do 90 proc. wartości nieruchomości, nie pobiera prowizji, a marża wynosi (kredyt na 300 tys. zł, 25 proc. wkładu własnego).

W Raiffeisen banku większy wkład własny w małej miejscowości

Raiffeisen Bank też posiada ograniczenia dotyczące położenia nieruchomości. Bank preferuje miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, aczkolwiek lokal może być położony w odległości 10 km od granicy miasta. W przypadku aglomeracji (Warszawa, Kraków, Łódź, Poznań, Katowice, Wrocław, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Gdynia) dopuszczalna jest też lokalizacja w odległości 20 km od granicy miasta.

Ograniczenia nie oznaczają jednak, że bank w ogóle nie udzieli kredytu na zakup mieszkania w Dębicy czy Skarżysku. Kupujący musi się jednak liczyć z koniecznością wniesienia wkładu własnego (20 proc. dla kredytu w euro i 15 proc. dla złotych). W przypadku nieruchomości położonych w obrębie dużych miast (i pod warunkiem zakupu dodatkowego ubezpieczenia), zgodnie z ostatnią liberalizacją oferty Raiffeisen Banku, wkład własny nie jest konieczny.

Nieruchomości "typowe" i "nietypowe" w Multibanku

Multibank ma wewnętrzną siatkę typów nieruchomości i lokalizacji, która określa czy bank udzieli kredytu, a także, jakiego wkładu własnego zażąda. Są lokalizacje, których bank nie akceptuje, jednak nie precyzuje, na czym polega ograniczenie. Jednocześnie bank dzieli nieruchomości na typowe i nietypowe. Przykładowo, do pierwszej grupy zalicza mieszkania o powierzchni do 110 mkw. czy domy o powierzchni do 300 mkw.

Większe domy i mieszkania zalicza z kolei do drugiej grupy, podobnie, jak działki przeznaczone pod zabudowę siedliskową o powierzchni do 1 ha. W przypadku kredytu hipotecznego podział na nieruchomość typową i nietypową nie ma znaczenia z punktu widzenia wskaźnika LTV (maksymalnie 110 proc.). Inaczej jest w przypadku pożyczki hipotecznej, której bank w ogóle nie udzieli jeśli zabezpieczeniem jest nieruchomość "nietypowa".

Mieszkanie nie mniejsze niż 25 mkw.

Niektóre banki mają z kolei ograniczenia dotyczące powierzchni mieszkań i domów, które mogą być zabezpieczeniem kredytu. W Raiffeisen Banku mieszkanie nie może być większe niż 150 mkw. W BNP Paribas Fortis mieszkanie nie może być mniejsze niż 25 mkw., a dom mniejszy niż 80 mkw.

Jednocześnie w Warszawie wartość domu nie może być mniejsza niż 250 tys. zł, a w Krakowie, Wrocławiu, Gdyni, Sopocie, Szczecinie oraz na przedmieściach Warszawy nie może być mniejsza niż 200 tys. zł. Dla mieszkań jest to odpowiednio 150 tys. zł i 90 tys. zł. W pozostałych lokalizacjach minimalna wartość dla domu to 100 tys. zł, a dla mieszkania 30 tys. zł.

Za drogi dom - też niedobrze

Bank ma też ograniczenia co do maksymalnej wartości nieruchomości. Przykładowo dla Trójmiasta, Łodzi i Szczecina jest to 5 mln zł dla domu i 2 mln zł dla mieszkania. Jeżeli klient chce kupić lokal niespełniający powyższych parametrów musi liczyć się z obniżeniem maksymalnego wskaźnika LTV o 15 pkt. bazowych.

W Nordea Banku może pojawić się ograniczenie w przypadku zakupu drogiej nieruchomości (powyżej 20 tys. za mkw.) położonej na małym rynku, gdzie nie ma innych lokali o podobnym standardzie (dotyczy to apartamentów o powierzchni powyżej 200 mkw. I domów powyżej 400 mkw.).

W większości banków obowiązuje minimalna kwota kredytu, wynosząca zazwyczaj 20 tys. zł. W DnB Nord jest to 300 tys. zł w przypadku kredytu w naszej walucie i 200 tys. zł w przypadku kredytu w euro.

Katarzyna Siwek

interia.pl

MS: W czyje ręce idą polskie uzdrowiska?

MS: W czyje ręce idą polskie uzdrowiska?
- Resort skarbu planuje zakończyć prywatyzację uzdrowisk w Świeradowie Zdroju, Jeleniej Górze oraz Szczawnie Zdroju w trzecim kwartale roku - powiedziała w czwartek PAP wiceminister skarbu Joanna Schmid. Dodała, że jest duże zainteresowanie inwestorów tymi spółkami, m.in. ze strony giełdowego EMC Instytut Medyczny.

Resort zaprosił inwestorów do negocjacji w sprawie kupna trzech uzdrowisk na początku lutego.

- Na podstawie wstępnych odpowiedzi widać duże zainteresowanie inwestorów tymi spółkami - podkreśliła w rozmowie z PAP wiceminister.

Na ofertę dotyczącą ponad 87 proc. udziałów uzdrowiska Świeradów-Czerniawa w Świeradowie Zdroju odpowiedziało siedem firm: Przedsiębiorstwo Usług Hotelarskich i Turystycznych SA w Warszawie, Sobiesław Zasada SA w w Krakowie, EMC Instytut Medyczny SA we Wrocławiu, Studio Nowych Możliwości Pracownia Psychologiczna w Skierniewicach, ZWG sp. z o.o. w Iwinach, STP Investment SA w Bochni oraz "BUD-INVEST".

Zainteresowanie ok. 92 proc. udziałów uzdrowiska Szczawno-Jedlina w Szczawnie Zdroju wykazało sześć podmiotów: EMC Instytut Medyczny SA we Wrocławiu, Studio Nowych Możliwości Pracownia Psychologiczna w Skierniewicach, STP Investment SA w Bochni, "BUD-INVEST", PCZ SA Polski Holding Medyczny we Wrocławiu, konsorcjum: Tokel Art. Jerzy Keller, Tokel sp. z o.o., Jedlina sp. z o.o.

Na ok. 89 proc. akcji uzdrowiska Cieplice w Jeleniej Górze do resortu skarbu wpłynęło jedenaście odpowiedzi. Zainteresowane ofertą są Przedsiębiorstwo Usług Hotelarskich i Turystycznych SA w Warszawie, Sobiesław Zasada SA w Krakowie, EMC Instytut Medyczny SA we Wrocławiu, Studio Nowych Możliwości Pracownia Psychologiczna w Skierniewicach, STP Investment SA w Bochni, "BUD-INVEST", PCZ SA Polski Holding Medyczny we Wrocławiu, P.H.G. "Chata" A i K. Kozieja sp. j. w Mysłakowicach, Max-Comfort sp. z o.o. w Jeleniej Górze, Schmidt i Przyjaciele sp. z o.o. w Podkowie Leśnej, KGHM Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA we Wrocławiu.

Resort skarbu ma przeanalizować wszystkie odpowiedzi od inwestorów pod względem formalno-prawnym. Następnie firmy zostaną zaproszone przez MSP do badania uzdrowisk pod kątem finansowym, czyli do tzw. due diligence. Po due diligence nastąpi etap składania ofert wiążących przez inwestorów.

Wszystkie trzy uzdrowiska świadczą usługi związane z ochroną zdrowia, lecznictwem, rekonwalescencją oraz wypoczynkiem. Uzdrowisko Szczawno-Jedlina zajmuje się również produkcją wód leczniczych i mineralnych.

Na początku stycznia Hotel Lubicz w Ustce kupił należące do Skarbu Państwa ponad 92 proc. udziałów uzdrowiska Ustka za 14 mln 28 tys. zł. Z kolei pod koniec stycznia MSP podpisało umowę sprzedaży ponad 92 proc. udziałów uzdrowiska Kraków Swoszowice na rzecz inwestycyjnej spółki STP Investment z Bochni za ok. 18 mln zł.


źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

zdjęcie: Jelenia Góra. Fot. Lech Zielaskowski /Agencja SE/East News

MS: W czyje ręce idą polskie uzdrowiska?

MS: W czyje ręce idą polskie uzdrowiska?
- Resort skarbu planuje zakończyć prywatyzację uzdrowisk w Świeradowie Zdroju, Jeleniej Górze oraz Szczawnie Zdroju w trzecim kwartale roku - powiedziała w czwartek PAP wiceminister skarbu Joanna Schmid. Dodała, że jest duże zainteresowanie inwestorów tymi spółkami, m.in. ze strony giełdowego EMC Instytut Medyczny.

Resort zaprosił inwestorów do negocjacji w sprawie kupna trzech uzdrowisk na początku lutego.

- Na podstawie wstępnych odpowiedzi widać duże zainteresowanie inwestorów tymi spółkami - podkreśliła w rozmowie z PAP wiceminister.

Na ofertę dotyczącą ponad 87 proc. udziałów uzdrowiska Świeradów-Czerniawa w Świeradowie Zdroju odpowiedziało siedem firm: Przedsiębiorstwo Usług Hotelarskich i Turystycznych SA w Warszawie, Sobiesław Zasada SA w w Krakowie, EMC Instytut Medyczny SA we Wrocławiu, Studio Nowych Możliwości Pracownia Psychologiczna w Skierniewicach, ZWG sp. z o.o. w Iwinach, STP Investment SA w Bochni oraz "BUD-INVEST".

Zainteresowanie ok. 92 proc. udziałów uzdrowiska Szczawno-Jedlina w Szczawnie Zdroju wykazało sześć podmiotów: EMC Instytut Medyczny SA we Wrocławiu, Studio Nowych Możliwości Pracownia Psychologiczna w Skierniewicach, STP Investment SA w Bochni, "BUD-INVEST", PCZ SA Polski Holding Medyczny we Wrocławiu, konsorcjum: Tokel Art. Jerzy Keller, Tokel sp. z o.o., Jedlina sp. z o.o.

Na ok. 89 proc. akcji uzdrowiska Cieplice w Jeleniej Górze do resortu skarbu wpłynęło jedenaście odpowiedzi. Zainteresowane ofertą są Przedsiębiorstwo Usług Hotelarskich i Turystycznych SA w Warszawie, Sobiesław Zasada SA w Krakowie, EMC Instytut Medyczny SA we Wrocławiu, Studio Nowych Możliwości Pracownia Psychologiczna w Skierniewicach, STP Investment SA w Bochni, "BUD-INVEST", PCZ SA Polski Holding Medyczny we Wrocławiu, P.H.G. "Chata" A i K. Kozieja sp. j. w Mysłakowicach, Max-Comfort sp. z o.o. w Jeleniej Górze, Schmidt i Przyjaciele sp. z o.o. w Podkowie Leśnej, KGHM Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA we Wrocławiu.

Resort skarbu ma przeanalizować wszystkie odpowiedzi od inwestorów pod względem formalno-prawnym. Następnie firmy zostaną zaproszone przez MSP do badania uzdrowisk pod kątem finansowym, czyli do tzw. due diligence. Po due diligence nastąpi etap składania ofert wiążących przez inwestorów.

Wszystkie trzy uzdrowiska świadczą usługi związane z ochroną zdrowia, lecznictwem, rekonwalescencją oraz wypoczynkiem. Uzdrowisko Szczawno-Jedlina zajmuje się również produkcją wód leczniczych i mineralnych.

Na początku stycznia Hotel Lubicz w Ustce kupił należące do Skarbu Państwa ponad 92 proc. udziałów uzdrowiska Ustka za 14 mln 28 tys. zł. Z kolei pod koniec stycznia MSP podpisało umowę sprzedaży ponad 92 proc. udziałów uzdrowiska Kraków Swoszowice na rzecz inwestycyjnej spółki STP Investment z Bochni za ok. 18 mln zł.


źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

zdjęcie: Jelenia Góra. Fot. Lech Zielaskowski /Agencja SE/East News

Remont będzie łatwiejszy

Wszystkie kluby poselskie opowiedziały się za uproszczeniami dotyczącymi dofinansowania remontów budynków. W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów.

Projekt przewiduje uproszczenie procedury przyznawania państwowego dofinansowania inwestorom zamierzającym remontować budynki.

Kredyt spłacisz premią kompensacyjną

Zgodnie z przyszłą ustawą inwestor, który zamierza remontować budynek z innych środków niż kredyt, na który została przyznana premia termomodernizacyjna lub premia remontowa, będzie mógł złożyć wniosek o przyznanie premii kompensacyjnej do Banku Gospodarstwa Krajowego bezpośrednio, a nie - jak do tej pory - za pośrednictwem banku kredytującego.

Premia kompensacyjna to pieniądze z budżetu państwa przeznaczone na spłatę części kredytu na remont, zaciągniętego przez właścicieli budynków. Podstawowym warunkiem uzyskania premii jest zmniejszenie zużycia energii cieplnej. Premia termomodernizacyjna może być przeznaczona np. na ocieplenie ścian zewnętrznych budynku, wymianę okien oraz modernizację systemu grzewczego. Premię remontową można uzyskać na przedsięwzięcia remontowe związane z termomodernizacją budynków wielorodzinnych.

Termomodernizacja bez dowodów

Zmiana procedury przyznawania premii ma znacznie skrócić cały proces. Inwestor będzie musiał dołączyć do wniosku dokumenty o rozmiarze i szacowanych kosztach przedsięwzięcia, a bank sprawdzi, czy zakres remontu jest zgodny z przepisami. Premia ma być wypłacana bezpośrednio inwestorowi po zakończeniu remontu.

Rząd chce także, by inwestor, któremu przysługuje premia kompensacyjna, wykonujący remont bez korzystania z premii remontowej, nie musiał wykazywać zmniejszenia zapotrzebowania na energię dostarczaną do budynku na potrzeby ogrzewania i podgrzewania wody.

Dzięki wprowadzeniu takiego rozwiązania inwestor będzie mógł od razu zrealizować duży remont, korzystając - na dotychczasowych zasadach - zarówno z premii kompensacyjnej, jak i remontowej, albo zrealizować mniejsze przedsięwzięcie refinansowane z premii kompensacyjnej. Zachowa przy tym prawo do skorzystania z premii remontowej z tytułu realizacji kolejnych przedsięwzięć remontowych.

Bonus jednorazowy

Premia kompensacyjna będzie przysługiwała właścicielom i współwłaścicielom budynku mieszkalnego, bądź jego części. Takie rozwiązanie oznacza, że premia kompensacyjna w przypadku jednego budynku mieszkalnego może przysługiwać więcej niż jednemu inwestorowi. Premia ta przysługuje jeden raz w odniesieniu do budynku mieszkalnego lub jego części.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Remont będzie łatwiejszy

Wszystkie kluby poselskie opowiedziały się za uproszczeniami dotyczącymi dofinansowania remontów budynków. W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów.

Projekt przewiduje uproszczenie procedury przyznawania państwowego dofinansowania inwestorom zamierzającym remontować budynki.

Kredyt spłacisz premią kompensacyjną

Zgodnie z przyszłą ustawą inwestor, który zamierza remontować budynek z innych środków niż kredyt, na który została przyznana premia termomodernizacyjna lub premia remontowa, będzie mógł złożyć wniosek o przyznanie premii kompensacyjnej do Banku Gospodarstwa Krajowego bezpośrednio, a nie - jak do tej pory - za pośrednictwem banku kredytującego.

Premia kompensacyjna to pieniądze z budżetu państwa przeznaczone na spłatę części kredytu na remont, zaciągniętego przez właścicieli budynków. Podstawowym warunkiem uzyskania premii jest zmniejszenie zużycia energii cieplnej. Premia termomodernizacyjna może być przeznaczona np. na ocieplenie ścian zewnętrznych budynku, wymianę okien oraz modernizację systemu grzewczego. Premię remontową można uzyskać na przedsięwzięcia remontowe związane z termomodernizacją budynków wielorodzinnych.

Termomodernizacja bez dowodów

Zmiana procedury przyznawania premii ma znacznie skrócić cały proces. Inwestor będzie musiał dołączyć do wniosku dokumenty o rozmiarze i szacowanych kosztach przedsięwzięcia, a bank sprawdzi, czy zakres remontu jest zgodny z przepisami. Premia ma być wypłacana bezpośrednio inwestorowi po zakończeniu remontu.

Rząd chce także, by inwestor, któremu przysługuje premia kompensacyjna, wykonujący remont bez korzystania z premii remontowej, nie musiał wykazywać zmniejszenia zapotrzebowania na energię dostarczaną do budynku na potrzeby ogrzewania i podgrzewania wody.

Dzięki wprowadzeniu takiego rozwiązania inwestor będzie mógł od razu zrealizować duży remont, korzystając - na dotychczasowych zasadach - zarówno z premii kompensacyjnej, jak i remontowej, albo zrealizować mniejsze przedsięwzięcie refinansowane z premii kompensacyjnej. Zachowa przy tym prawo do skorzystania z premii remontowej z tytułu realizacji kolejnych przedsięwzięć remontowych.

Bonus jednorazowy

Premia kompensacyjna będzie przysługiwała właścicielom i współwłaścicielom budynku mieszkalnego, bądź jego części. Takie rozwiązanie oznacza, że premia kompensacyjna w przypadku jednego budynku mieszkalnego może przysługiwać więcej niż jednemu inwestorowi. Premia ta przysługuje jeden raz w odniesieniu do budynku mieszkalnego lub jego części.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Co trzecia inwestycja na użytkowaniu wieczystym

Średnio 30 proc. nowych inwestycji deweloperskich prowadzonych jest na gruntach oddanych w użytkowanie wieczyste - wynika z analizy Home Broker. Liderem jest Warszawa, gdzie odsetek ten wynosi aż 60 proc. Na formę prawną gruntu, od której zależy wysokość opłat związanych z mieszkaniem, zwraca uwagę już co trzeci kupujący.
Blisko jedna trzecia przeanalizowanych przez Home Broker inwestycji deweloperskich prowadzona jest na gruntach oddanym w użytkowanie wieczyste, czyli w większości wypadków pozyskanych od gmin. To właśnie władzom lokalnym przysługuje często prawo własności rozległych, niezagospodarowanych terenów w dobrych lokalizacjach, które idealnie nadają na duże inwestycje mieszkaniowe. Gminy preferują oddanie ziemi w użytkowanie wieczyste, ponieważ pozwala to na osiąganie stabilnych dochodów. Dla deweloperów też jest to korzystne rozwiązanie, na zakup prawa użytkowania wieczystego mogą bowiem wyłożyć tylko 15-20 proc. kwoty, jaką musieliby zapłacić za prawo własności gruntu.

W Warszawie aż 60 proc.

Zdecydowanie najwięcej inwestycji na użytkowaniu wieczystym znajduje się w Warszawie. W stolicy aż 60 proc. deweloperów korzysta z tej formy prawnej gruntu. Może to wynikać z wysokich cen ziemi oraz dużego zasobu atrakcyjnych gruntów należących do stołecznej gminy. We Wrocławiu ok. 40 proc. przeanalizowanych przez Home Broker inwestycji realizowanych jest na działkach oddanych w użytkowanie wieczyste. W tym mieście, tak samo, jak w Warszawie, ta forma prawna jest bardziej popularna w najdroższych i najatrakcyjniejszych lokalizacjach.

Na drugim biegunie znajdują się natomiast Kraków i Poznań. Dominują tam nowe projekty na gruntach będących własnością deweloperów. Wynikać to może z małej podaży lub niekonkurencyjnej oferty gruntów oferowanych przez gminy - W ostatnim czasie nie było ofert oddania interesujących gruntów w użytkowanie wieczyste - przyznaje Grzegorz Maj, doradca Home Broker z Krakowa.

Co trzecia osoba interesuje się formą prawną gruntu

Tymczasem z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że nabywcy inaczej podchodzą do kwestii formy prawnej gruntu, gdy kupują nowe mieszkanie. - Klienci kupujący mieszkanie na rynku pierwotnym często interesują się formą własności gruntu. Znacznie rzadziej widoczne jest to w przypadku kupujących na rynku wtórnym - mówi Anna Szczęsna, doradca Home Broker z Warszawy. Natomiast Bartosz Jankowski, specjalista ds. rynku pierwotnego Home Broker, podkreśla także, że nagłośnione przez media przypadki kilkusetprocentowych podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste sprawiły, że coraz więcej osób zwraca na to uwagę. Home Broker także wielokrotnie w swoich publikacjach podnosił kwestię istotnych podwyżek opłat z tytułu użytkowania wieczystego. Według doradców z Krakowa, Warszawy i Wrocławia mniej więcej co trzeci klient na rynku pierwotnym sam wychodzi z pytaniem o formę prawną gruntu. Zdarzają się jednak miasta, gdzie niewiele osób zwraca uwagę na omawianą kwestię - W Gdyni użytkowania wieczystego jest jak na lekarstwo, stąd też praktycznie nikt nie pyta o formę prawną gruntu - wskazuje Filip Olszewski, doradca Home Broker z Gdyni. Podobna sytuacja jest w Toruniu, gdzie użytkowanie wieczyste jest bardzo mało popularną formą władania gruntu, a gmina najczęściej sprzedaje posiadane ziemie. Jak podaje Krzysztof Głowacki, doradca Home Broker z Torunia - Pytania o formę prawną gruntu praktycznie nie występują, ponieważ mieszkań na użytkowaniu wieczystym jest bardzo mało. Doradcy Home Broker prezentując takie lokale zwracają uwagę na stan prawny.

Brak opłaty za użytkowanie, większe mieszkanie

Sprawdziliśmy, w jakim stopniu opłata za użyłkowanie wieczyste podnosi koszty związane z mieszkaniem. Wzięliśmy pod uwagę konkretny lokal na warszawskim Mokotowie o powierzchni 57m?, wart 420tys zł. Miesięczna rata kredytu w euro zaciągniętego na 30 lat na całą wartość nieruchomości wynosiłaby w obecnych warunkach rynkowych (oprocentowanie 3,87 proc. i spread 20 groszy) 2077 zł.

W omawianym przypadku roczna opłata za użytkowanie wieczyste wynosi 2100 zł, czyli 175 zł miesięcznie. Jest to znaczna kwota, więc warto zastanowić się czy nie przeznaczyć jej na obsługę większego kredytu i zakup innego mieszkania w budynku położonym na gruncie będącym współwłasnością nabywców. Gdyby kredytobiorca przeznaczył 175 zł na obsługę kredytu, a nie na opłatę za użytkowanie wieczyste, mógłby zaciągnąć kredyt na poziomie 455 tys. zł, czyli o 35 tys. zł większy. Przy metrażu 57m? podnosi to limit ceny za metr aż o 614zł.

Bartosz Turek, K.S.

źródło informacji: Home Broker

Co trzecia inwestycja na użytkowaniu wieczystym

Średnio 30 proc. nowych inwestycji deweloperskich prowadzonych jest na gruntach oddanych w użytkowanie wieczyste - wynika z analizy Home Broker. Liderem jest Warszawa, gdzie odsetek ten wynosi aż 60 proc. Na formę prawną gruntu, od której zależy wysokość opłat związanych z mieszkaniem, zwraca uwagę już co trzeci kupujący.
Blisko jedna trzecia przeanalizowanych przez Home Broker inwestycji deweloperskich prowadzona jest na gruntach oddanym w użytkowanie wieczyste, czyli w większości wypadków pozyskanych od gmin. To właśnie władzom lokalnym przysługuje często prawo własności rozległych, niezagospodarowanych terenów w dobrych lokalizacjach, które idealnie nadają na duże inwestycje mieszkaniowe. Gminy preferują oddanie ziemi w użytkowanie wieczyste, ponieważ pozwala to na osiąganie stabilnych dochodów. Dla deweloperów też jest to korzystne rozwiązanie, na zakup prawa użytkowania wieczystego mogą bowiem wyłożyć tylko 15-20 proc. kwoty, jaką musieliby zapłacić za prawo własności gruntu.

W Warszawie aż 60 proc.

Zdecydowanie najwięcej inwestycji na użytkowaniu wieczystym znajduje się w Warszawie. W stolicy aż 60 proc. deweloperów korzysta z tej formy prawnej gruntu. Może to wynikać z wysokich cen ziemi oraz dużego zasobu atrakcyjnych gruntów należących do stołecznej gminy. We Wrocławiu ok. 40 proc. przeanalizowanych przez Home Broker inwestycji realizowanych jest na działkach oddanych w użytkowanie wieczyste. W tym mieście, tak samo, jak w Warszawie, ta forma prawna jest bardziej popularna w najdroższych i najatrakcyjniejszych lokalizacjach.

Na drugim biegunie znajdują się natomiast Kraków i Poznań. Dominują tam nowe projekty na gruntach będących własnością deweloperów. Wynikać to może z małej podaży lub niekonkurencyjnej oferty gruntów oferowanych przez gminy - W ostatnim czasie nie było ofert oddania interesujących gruntów w użytkowanie wieczyste - przyznaje Grzegorz Maj, doradca Home Broker z Krakowa.

Co trzecia osoba interesuje się formą prawną gruntu

Tymczasem z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że nabywcy inaczej podchodzą do kwestii formy prawnej gruntu, gdy kupują nowe mieszkanie. - Klienci kupujący mieszkanie na rynku pierwotnym często interesują się formą własności gruntu. Znacznie rzadziej widoczne jest to w przypadku kupujących na rynku wtórnym - mówi Anna Szczęsna, doradca Home Broker z Warszawy. Natomiast Bartosz Jankowski, specjalista ds. rynku pierwotnego Home Broker, podkreśla także, że nagłośnione przez media przypadki kilkusetprocentowych podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste sprawiły, że coraz więcej osób zwraca na to uwagę. Home Broker także wielokrotnie w swoich publikacjach podnosił kwestię istotnych podwyżek opłat z tytułu użytkowania wieczystego. Według doradców z Krakowa, Warszawy i Wrocławia mniej więcej co trzeci klient na rynku pierwotnym sam wychodzi z pytaniem o formę prawną gruntu. Zdarzają się jednak miasta, gdzie niewiele osób zwraca uwagę na omawianą kwestię - W Gdyni użytkowania wieczystego jest jak na lekarstwo, stąd też praktycznie nikt nie pyta o formę prawną gruntu - wskazuje Filip Olszewski, doradca Home Broker z Gdyni. Podobna sytuacja jest w Toruniu, gdzie użytkowanie wieczyste jest bardzo mało popularną formą władania gruntu, a gmina najczęściej sprzedaje posiadane ziemie. Jak podaje Krzysztof Głowacki, doradca Home Broker z Torunia - Pytania o formę prawną gruntu praktycznie nie występują, ponieważ mieszkań na użytkowaniu wieczystym jest bardzo mało. Doradcy Home Broker prezentując takie lokale zwracają uwagę na stan prawny.

Brak opłaty za użytkowanie, większe mieszkanie

Sprawdziliśmy, w jakim stopniu opłata za użyłkowanie wieczyste podnosi koszty związane z mieszkaniem. Wzięliśmy pod uwagę konkretny lokal na warszawskim Mokotowie o powierzchni 57m?, wart 420tys zł. Miesięczna rata kredytu w euro zaciągniętego na 30 lat na całą wartość nieruchomości wynosiłaby w obecnych warunkach rynkowych (oprocentowanie 3,87 proc. i spread 20 groszy) 2077 zł.

W omawianym przypadku roczna opłata za użytkowanie wieczyste wynosi 2100 zł, czyli 175 zł miesięcznie. Jest to znaczna kwota, więc warto zastanowić się czy nie przeznaczyć jej na obsługę większego kredytu i zakup innego mieszkania w budynku położonym na gruncie będącym współwłasnością nabywców. Gdyby kredytobiorca przeznaczył 175 zł na obsługę kredytu, a nie na opłatę za użytkowanie wieczyste, mógłby zaciągnąć kredyt na poziomie 455 tys. zł, czyli o 35 tys. zł większy. Przy metrażu 57m? podnosi to limit ceny za metr aż o 614zł.

Bartosz Turek, K.S.

źródło informacji: Home Broker

Ceny mieszkań będą stabilne

Liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku spadnie do ok. 140 tys. - powiedział PAP Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej REAS. Jego zdaniem, w 2010 r. do 125-130 tys. zmniejszy się także liczba mieszkań, których budowa się rozpocznie. Ceny mieszkań w całym roku będą stabilnie.

- Liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku na pewno będzie niższa niż w roku ubiegłym. Trudno obecnie prognozować, jaka to będzie skala spadku. Bliższe prognozy będzie można przedstawić po połowie roku. Myślę, że będzie to około 140 tys. mieszkań - powiedział w czwartek PAP Kirejczyk.

GUS podał, że w 2009 roku oddano do użytku 160.079 mieszkań. W styczniu 2010 oddano 11.681 mieszkań i był to spadek wobec stycznia 2009 o 47,1 proc.

Zdaniem Kirejczyka w 2010 roku zmniejszy się także liczba mieszkań, których budowa się rozpocznie.

- Spodziewam się, że liczba rozpoczętych mieszkań w całym roku wyniesie 125-130 tys. - powiedział.

GUS podał, że w 2009 roku rozpoczęto budowę 142.901 mieszkań. W styczniu liczba rozpoczętych budów mieszkań spadła o 24,8 proc. rdr i wyniosła 4.450.

Kirejczyk dodał, że ceny mieszkań powinny być stabilne.

- Jest jednak możliwe, że pojawi się wzrost podaży na rynku i wtedy ceny pójdą w dół. Deweloperzy będą też patrzeć, jak będzie wyglądała sytuacja w finansach publicznych. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest jednak taki, że ceny w ciągu roku będą stabilne - powiedział.

Według Kirejczyka, ostra zima na pewno obniży wyniki budownictwa w skali całego roku, a straty ciężko będzie odrobić w następnych miesiącach.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Ceny mieszkań będą stabilne

Liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku spadnie do ok. 140 tys. - powiedział PAP Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej REAS. Jego zdaniem, w 2010 r. do 125-130 tys. zmniejszy się także liczba mieszkań, których budowa się rozpocznie. Ceny mieszkań w całym roku będą stabilnie.

- Liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku na pewno będzie niższa niż w roku ubiegłym. Trudno obecnie prognozować, jaka to będzie skala spadku. Bliższe prognozy będzie można przedstawić po połowie roku. Myślę, że będzie to około 140 tys. mieszkań - powiedział w czwartek PAP Kirejczyk.

GUS podał, że w 2009 roku oddano do użytku 160.079 mieszkań. W styczniu 2010 oddano 11.681 mieszkań i był to spadek wobec stycznia 2009 o 47,1 proc.

Zdaniem Kirejczyka w 2010 roku zmniejszy się także liczba mieszkań, których budowa się rozpocznie.

- Spodziewam się, że liczba rozpoczętych mieszkań w całym roku wyniesie 125-130 tys. - powiedział.

GUS podał, że w 2009 roku rozpoczęto budowę 142.901 mieszkań. W styczniu liczba rozpoczętych budów mieszkań spadła o 24,8 proc. rdr i wyniosła 4.450.

Kirejczyk dodał, że ceny mieszkań powinny być stabilne.

- Jest jednak możliwe, że pojawi się wzrost podaży na rynku i wtedy ceny pójdą w dół. Deweloperzy będą też patrzeć, jak będzie wyglądała sytuacja w finansach publicznych. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest jednak taki, że ceny w ciągu roku będą stabilne - powiedział.

Według Kirejczyka, ostra zima na pewno obniży wyniki budownictwa w skali całego roku, a straty ciężko będzie odrobić w następnych miesiącach.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Deweloperzy szykują się do żniw?

Deweloperzy szykują się do żniw?
Stabilizacja cen mieszkań przedłużyła się na kolejny miesiąc. Indeks cen mieszkań stworzony przez Open Finance wzrósł w lutym o 0,13 proc., niemal tyle samo co w styczniu. W lutym, podobnie jak w styczniu, wzrosły ceny mieszkań, drożej niż przed miesiącem jest m.in. w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu.
Ponownie spadła liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy konstrukcji indeksu - było ich 2344 w porównaniu do 2518, które odnotowaliśmy w styczniu. Warto jednak przypomnieć, że indeks uwzględnia transakcje klientów Open Finance i Home Brokera z trzech kolejnych miesięcy i patrząc na te liczby w ten sposób, łatwo uświadomić sobie, że jesteśmy w trakcie sezonowego dołka ponieważ grudzień, styczeń i luty to historycznie najsłabsze miesiące pod względem aktywności na rynku mieszkaniowym. Jednak i tak aktywność inwestorów, wyrażona liczą transakcji, w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku, kiedy rynek mieszkaniowy znajdował się na dnie kryzysu, wzrosła przeszło dwukrotnie.

Jeśli rozbić dane na statystyki miesięczne, to po mroźnym styczniu, w lutym zanotowaliśmy

ok. 15-proc. wzrost liczby transakcji, co można uznać za zwiastun oczekiwanego wiosną ożywienia na rynku. Liczba transakcji zarejestrowanych w lutym jest także o 47 proc. wyższa niż w lutym przed rokiem. Sam indeks znajduje się obecnie na poziomie o 1,67 proc. powyżej dołka zanotowanego w czerwcu 2009 roku i o 11,4 proc. poniżej maksimum odnotowanego w lutym 2008 roku. W porównaniu do stycznia wzrosły ceny mieszkań w jedenastu miastach, a spadły w czterech, w Bydgoszczy nie zmieniły się.

W ujęciu rocznym dynamika zmian cen mieszkań osiągnęła duże rozmiary. Rozpiętość zmian waha się od blisko 13-proc. spadku cen mieszkań w Gdyni do 6,6-proc. wzrostu cen w Gdańsku. Należy mieć na uwadze, że przed rokiem liczba zawieranych transakcji była znacznie niższa od średnich ze względu na trwający wówczas kryzys na rynkach finansowych i związany z tym brak kredytowania zakupów nieruchomości (i brak chętnych do zaciągania tego rodzaju zobowiązań), co w pewien sposób zaburza bazę porównawczą. Innymi słowy porównujemy okres, w którym sprzedający - ze względu na silnie ograniczony popyt - poddawani byli równie silnej presji na obniżkę cen, do okresu, w którym odwilż kredytowa nabiera tempa z każdym kolejnym miesiącem (w ostatnim raporcie z serwisem Oferty.net użyliśmy nawet słowa "roztopy", jako lepiej oddającego sytuację na rynku kredytów hipotecznych).


Open Finance

Komentarz i prognoza

Oczekujemy, że kolejne miesiące - począwszy już od marca - przyniosą zdecydowany wzrost liczby zawieranych transakcji, na co wpływ będą miały zarówno czynniki sezonowe (historycznie drugi kwartał roku jest okresem najwyższej aktywności na rynku mieszkaniowym) jak i wyraźne w dalszym ciągu luzowanie polityki kredytowej w bankach (polegające na obniżaniu marż i prowizji). Sądzimy, że skutki Rekomendacji T będą trudno zauważalne dla rynku mieszkaniowego, ponieważ już obecnie największe banki przestrzegają jej zaleceń w obszarze kredytów hipotecznych, wobec czego nie oczekujemy ani zwiększonego - z tego powodu - popytu na kredyty hipoteczne przed wejściem jej w życie (w grudniu), ani wyraźnego spadku popytu na hipoteki - i tym samym na nieruchomości - po upłynięciu vacatio legis.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk

OpenFinance

interia.pl

Deweloperzy szykują się do żniw?

Deweloperzy szykują się do żniw?
Stabilizacja cen mieszkań przedłużyła się na kolejny miesiąc. Indeks cen mieszkań stworzony przez Open Finance wzrósł w lutym o 0,13 proc., niemal tyle samo co w styczniu. W lutym, podobnie jak w styczniu, wzrosły ceny mieszkań, drożej niż przed miesiącem jest m.in. w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu.
Ponownie spadła liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy konstrukcji indeksu - było ich 2344 w porównaniu do 2518, które odnotowaliśmy w styczniu. Warto jednak przypomnieć, że indeks uwzględnia transakcje klientów Open Finance i Home Brokera z trzech kolejnych miesięcy i patrząc na te liczby w ten sposób, łatwo uświadomić sobie, że jesteśmy w trakcie sezonowego dołka ponieważ grudzień, styczeń i luty to historycznie najsłabsze miesiące pod względem aktywności na rynku mieszkaniowym. Jednak i tak aktywność inwestorów, wyrażona liczą transakcji, w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku, kiedy rynek mieszkaniowy znajdował się na dnie kryzysu, wzrosła przeszło dwukrotnie.

Jeśli rozbić dane na statystyki miesięczne, to po mroźnym styczniu, w lutym zanotowaliśmy

ok. 15-proc. wzrost liczby transakcji, co można uznać za zwiastun oczekiwanego wiosną ożywienia na rynku. Liczba transakcji zarejestrowanych w lutym jest także o 47 proc. wyższa niż w lutym przed rokiem. Sam indeks znajduje się obecnie na poziomie o 1,67 proc. powyżej dołka zanotowanego w czerwcu 2009 roku i o 11,4 proc. poniżej maksimum odnotowanego w lutym 2008 roku. W porównaniu do stycznia wzrosły ceny mieszkań w jedenastu miastach, a spadły w czterech, w Bydgoszczy nie zmieniły się.

W ujęciu rocznym dynamika zmian cen mieszkań osiągnęła duże rozmiary. Rozpiętość zmian waha się od blisko 13-proc. spadku cen mieszkań w Gdyni do 6,6-proc. wzrostu cen w Gdańsku. Należy mieć na uwadze, że przed rokiem liczba zawieranych transakcji była znacznie niższa od średnich ze względu na trwający wówczas kryzys na rynkach finansowych i związany z tym brak kredytowania zakupów nieruchomości (i brak chętnych do zaciągania tego rodzaju zobowiązań), co w pewien sposób zaburza bazę porównawczą. Innymi słowy porównujemy okres, w którym sprzedający - ze względu na silnie ograniczony popyt - poddawani byli równie silnej presji na obniżkę cen, do okresu, w którym odwilż kredytowa nabiera tempa z każdym kolejnym miesiącem (w ostatnim raporcie z serwisem Oferty.net użyliśmy nawet słowa "roztopy", jako lepiej oddającego sytuację na rynku kredytów hipotecznych).


Open Finance

Komentarz i prognoza

Oczekujemy, że kolejne miesiące - począwszy już od marca - przyniosą zdecydowany wzrost liczby zawieranych transakcji, na co wpływ będą miały zarówno czynniki sezonowe (historycznie drugi kwartał roku jest okresem najwyższej aktywności na rynku mieszkaniowym) jak i wyraźne w dalszym ciągu luzowanie polityki kredytowej w bankach (polegające na obniżaniu marż i prowizji). Sądzimy, że skutki Rekomendacji T będą trudno zauważalne dla rynku mieszkaniowego, ponieważ już obecnie największe banki przestrzegają jej zaleceń w obszarze kredytów hipotecznych, wobec czego nie oczekujemy ani zwiększonego - z tego powodu - popytu na kredyty hipoteczne przed wejściem jej w życie (w grudniu), ani wyraźnego spadku popytu na hipoteki - i tym samym na nieruchomości - po upłynięciu vacatio legis.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk

OpenFinance

interia.pl

Gotówka dla seniorów

Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem ustawy dotyczącej tzw. odwróconego kredytu hipotecznego. Projekt ten w najbliższym czasie ma zostać przekazany do uzgodnień resortowych – informuje „Rzeczpospolita”.
Ustawa o odwróconym kredycie hipotecznym umożliwiłaby osobom w podeszłym wieku, będącym właścicielami domów lub mieszkań, zaciągnięcie kredytu w bankach, w których ofercie znalazłaby się taka usługa finansowa. Spłata takiego kredytu nastąpiłaby po śmierci kredytobiorcy (bank sprzedając jego nieruchomość, automatycznie uzyskiwałby spłatę kredytu). Kredytobiorca – emeryt, zyskałby dzięki takiej umowie z bankiem spory zastrzyk gotówki. Jak czytamy dalej, pieniądze byłyby systematycznie wypłacane przez bank jako raty kredytu, aż do śmierci kredytobiorcy, albo cała kwota zostałaby wypłacona jednorazowo.

Taka nieruchomość jednak nie weszłaby w skład masy spadkowej. Nie można byłoby więc przekazać jej bliskim – podkreśla dziennik.

 

Źródło: „Rzeczpospolita”

Gotówka dla seniorów

Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem ustawy dotyczącej tzw. odwróconego kredytu hipotecznego. Projekt ten w najbliższym czasie ma zostać przekazany do uzgodnień resortowych – informuje „Rzeczpospolita”.
Ustawa o odwróconym kredycie hipotecznym umożliwiłaby osobom w podeszłym wieku, będącym właścicielami domów lub mieszkań, zaciągnięcie kredytu w bankach, w których ofercie znalazłaby się taka usługa finansowa. Spłata takiego kredytu nastąpiłaby po śmierci kredytobiorcy (bank sprzedając jego nieruchomość, automatycznie uzyskiwałby spłatę kredytu). Kredytobiorca – emeryt, zyskałby dzięki takiej umowie z bankiem spory zastrzyk gotówki. Jak czytamy dalej, pieniądze byłyby systematycznie wypłacane przez bank jako raty kredytu, aż do śmierci kredytobiorcy, albo cała kwota zostałaby wypłacona jednorazowo.

Taka nieruchomość jednak nie weszłaby w skład masy spadkowej. Nie można byłoby więc przekazać jej bliskim – podkreśla dziennik.

 

Źródło: „Rzeczpospolita”

Odwrócony kredyt hipoteczny - projekt w marcu

Odwrócony kredyt hipoteczny jest usługą finansową adresowaną do osób starszych, posiadających np. prawo własności nieruchomości czy użytkowania wieczystego. Banki przewidują, że popyt na odwrócone kredyty hipoteczne może być duży.
Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i przesłany do uzgodnień międzyresortowych w marcu - poinformowało biuro prasowe Ministerstwa Finansów.

Odwrotny charakter tego typu kredytów polega na tym, że osoba starsza otrzymuje od instytucji kredytującej wypłaty z tytułu zawartej umowy kredytu, najczęściej jednorazowo lub w formie świadczeń okresowych, których nie musi spłacać.

Jednocześnie kredytobiorca zachowuje posiadane prawo do nieruchomości aż do chwili swojej śmierci. Na nieruchomości ustanowiona zostaje hipoteka na rzecz instytucji kredytującej. Po śmierci kredytobiorcy instytucja kredytująca zaspokaja swoje roszczenie z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości.

- Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i trafić do uzgodnień międzyresortowych w marcu. Zostanie też opublikowany na stronie Biuletynu Informacji Publicznej - zapowiedziała w rozmowie Maria Hiż z biura prasowego ministerstwa.

Michał Wydra ze Związku Banków Polskich powiedział, że odwrócony kredyt hipoteczny jest rozwiązaniem oczekiwanym przez dużą grupę osób starszych, które będą chciały poprawić swoją sytuację materialną.

- Musimy pamiętać, że rynek ten jest niszowy, więc popyt na tego rodzaju usługę nie będzie masowy. Odwrócony kredyt hipoteczny na pewno będzie się cieszył dużym zainteresowaniem - uważa Wydra.

Jego zdaniem wprowadzenie przepisów o odwróconym kredycie hipotecznym może być także korzystne dla budżetu, może skutkować zmniejszeniem liczby osób korzystających ze świadczeń społecznych. - Może też pozytywnie wpłynąć na ożywienie na rynku obrotu i zarządzania nieruchomościami - dodał.

Wydra zapewnił, że także banki będą zainteresowane świadczeniem tego typu usług, ale zastrzegł, że projektowane regulacje będą musiały zapewnić właściwą ochronę praw właścicieli nieruchomości, ich spadkobierców i wierzycieli. - Jeżeli to nie zostanie zrobione, to raczej żadna instytucja finansowa nie będzie ryzykowała swojej reputacji i oferowała taką usługę - powiedział.

Zgodnie z odpowiedzią MF na interpelację poselską, jednym z podstawowych założeń projektu ma być ograniczenie możliwości udzielania odwróconych kredytów hipotecznych wyłącznie do banków oraz innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów, które podlegają nadzorowi finansowemu i posiadają odpowiednie wyposażenie kapitałowe.

Zdaniem resortu w polskim prawie nie ma obecnie przepisów regulujących odwrócony kredyt hipoteczny. Banki nie mogą oferować takiej usługi, ponieważ brakuje mechanizmów zapewniających skuteczne i szybkie zaspokojenie ich roszczeń po śmierci kredytobiorcy.

Na polskim rynku pojawił się natomiast instrument podobny do odwróconego kredytu hipotecznego, mający na celu wypłatę dożywotniej renty z nieruchomości. Oferowane rozwiązanie jest bowiem opartą na przepisach kodeksu cywilnego transakcją sprzedaży nieruchomości z prawem dożywocia. - Powyższe umowy oferowane są przez firmy spoza sektora finansowego, które nie podlegają szczególnym regulacjom ani nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego - wskazało MF w odpowiedzi na interpelację.


(PAP)
money.pl

Odwrócony kredyt hipoteczny - projekt w marcu

Odwrócony kredyt hipoteczny jest usługą finansową adresowaną do osób starszych, posiadających np. prawo własności nieruchomości czy użytkowania wieczystego. Banki przewidują, że popyt na odwrócone kredyty hipoteczne może być duży.
Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i przesłany do uzgodnień międzyresortowych w marcu - poinformowało biuro prasowe Ministerstwa Finansów.

Odwrotny charakter tego typu kredytów polega na tym, że osoba starsza otrzymuje od instytucji kredytującej wypłaty z tytułu zawartej umowy kredytu, najczęściej jednorazowo lub w formie świadczeń okresowych, których nie musi spłacać.

Jednocześnie kredytobiorca zachowuje posiadane prawo do nieruchomości aż do chwili swojej śmierci. Na nieruchomości ustanowiona zostaje hipoteka na rzecz instytucji kredytującej. Po śmierci kredytobiorcy instytucja kredytująca zaspokaja swoje roszczenie z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości.

- Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i trafić do uzgodnień międzyresortowych w marcu. Zostanie też opublikowany na stronie Biuletynu Informacji Publicznej - zapowiedziała w rozmowie Maria Hiż z biura prasowego ministerstwa.

Michał Wydra ze Związku Banków Polskich powiedział, że odwrócony kredyt hipoteczny jest rozwiązaniem oczekiwanym przez dużą grupę osób starszych, które będą chciały poprawić swoją sytuację materialną.

- Musimy pamiętać, że rynek ten jest niszowy, więc popyt na tego rodzaju usługę nie będzie masowy. Odwrócony kredyt hipoteczny na pewno będzie się cieszył dużym zainteresowaniem - uważa Wydra.

Jego zdaniem wprowadzenie przepisów o odwróconym kredycie hipotecznym może być także korzystne dla budżetu, może skutkować zmniejszeniem liczby osób korzystających ze świadczeń społecznych. - Może też pozytywnie wpłynąć na ożywienie na rynku obrotu i zarządzania nieruchomościami - dodał.

Wydra zapewnił, że także banki będą zainteresowane świadczeniem tego typu usług, ale zastrzegł, że projektowane regulacje będą musiały zapewnić właściwą ochronę praw właścicieli nieruchomości, ich spadkobierców i wierzycieli. - Jeżeli to nie zostanie zrobione, to raczej żadna instytucja finansowa nie będzie ryzykowała swojej reputacji i oferowała taką usługę - powiedział.

Zgodnie z odpowiedzią MF na interpelację poselską, jednym z podstawowych założeń projektu ma być ograniczenie możliwości udzielania odwróconych kredytów hipotecznych wyłącznie do banków oraz innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów, które podlegają nadzorowi finansowemu i posiadają odpowiednie wyposażenie kapitałowe.

Zdaniem resortu w polskim prawie nie ma obecnie przepisów regulujących odwrócony kredyt hipoteczny. Banki nie mogą oferować takiej usługi, ponieważ brakuje mechanizmów zapewniających skuteczne i szybkie zaspokojenie ich roszczeń po śmierci kredytobiorcy.

Na polskim rynku pojawił się natomiast instrument podobny do odwróconego kredytu hipotecznego, mający na celu wypłatę dożywotniej renty z nieruchomości. Oferowane rozwiązanie jest bowiem opartą na przepisach kodeksu cywilnego transakcją sprzedaży nieruchomości z prawem dożywocia. - Powyższe umowy oferowane są przez firmy spoza sektora finansowego, które nie podlegają szczególnym regulacjom ani nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego - wskazało MF w odpowiedzi na interpelację.


(PAP)
money.pl

Polacy marzą o domu, ale kupują mieszkania

Mimo kryzysu, wśród Polaków nie maleje popyt na nieruchomości. Choć większość z nas marzy o domu, coraz więcej osób wybiera nowe mieszkania od dewelopera - wynika z badania przeprowadzonego przez instytut badawczy Gfk Polonia.
Z badania wynika, że w 2009 roku na budowę domu, zakup mieszkania, działki lub domu wakacyjnego zdecydowało się 9 proc. mieszkańców dużych miast, a dalsze 2 proc. jest w trakcie realizacji takiej transakcji. Rok wcześniej było to odpowiednio 9 i 3 proc., a w 2007 roku - 10 i 2 proc.

Co piąty z ankietowanych, który zamierzał w 2009 roku kupić mieszkanie, zrezygnował z tego pomysłu. Jako przyczynę tej decyzji ankietowani najczęściej podawali wygórowane ceny, zbyt wysokie oprocentowanie kredytów i brak zdolności kredytowej.

16 proc. osób, które nabyły mieszkania, chciało zmienić je na większe. 14 proc. potraktowało to jako inwestycję, 13 proc. kupiło mieszkania dla dzieci. Po 12 proc. chciało zamienić mieszkanie na dom, usamodzielnić się albo zmienić miejscowość. Tylko 1 proc. ankietowanych kupiło mieszkanie na wynajem.

W 2009 r. spadła liczba osób korzystających z pośrednictwa agentów nieruchomości. Tylko ok. 15 proc. transakcji zostało dokonanych z ich udziałem. W 2008 r. - 30 proc. Najczęściej z pośredników korzystali, uczestniczący w ankiecie, mieszkańcy Warszawy (26 proc.), najrzadziej Wrocławia (6 proc.). Jako powód rezygnacji z pośrednika wskazywano zbyt wysoką (średnio 3 proc.) prowizję oraz nabycie mieszkania bezpośrednio od dewelopera.

 

Źródło: money.pl

Polacy marzą o domu, ale kupują mieszkania

Mimo kryzysu, wśród Polaków nie maleje popyt na nieruchomości. Choć większość z nas marzy o domu, coraz więcej osób wybiera nowe mieszkania od dewelopera - wynika z badania przeprowadzonego przez instytut badawczy Gfk Polonia.
Z badania wynika, że w 2009 roku na budowę domu, zakup mieszkania, działki lub domu wakacyjnego zdecydowało się 9 proc. mieszkańców dużych miast, a dalsze 2 proc. jest w trakcie realizacji takiej transakcji. Rok wcześniej było to odpowiednio 9 i 3 proc., a w 2007 roku - 10 i 2 proc.

Co piąty z ankietowanych, który zamierzał w 2009 roku kupić mieszkanie, zrezygnował z tego pomysłu. Jako przyczynę tej decyzji ankietowani najczęściej podawali wygórowane ceny, zbyt wysokie oprocentowanie kredytów i brak zdolności kredytowej.

16 proc. osób, które nabyły mieszkania, chciało zmienić je na większe. 14 proc. potraktowało to jako inwestycję, 13 proc. kupiło mieszkania dla dzieci. Po 12 proc. chciało zamienić mieszkanie na dom, usamodzielnić się albo zmienić miejscowość. Tylko 1 proc. ankietowanych kupiło mieszkanie na wynajem.

W 2009 r. spadła liczba osób korzystających z pośrednictwa agentów nieruchomości. Tylko ok. 15 proc. transakcji zostało dokonanych z ich udziałem. W 2008 r. - 30 proc. Najczęściej z pośredników korzystali, uczestniczący w ankiecie, mieszkańcy Warszawy (26 proc.), najrzadziej Wrocławia (6 proc.). Jako powód rezygnacji z pośrednika wskazywano zbyt wysoką (średnio 3 proc.) prowizję oraz nabycie mieszkania bezpośrednio od dewelopera.

 

Źródło: money.pl

Architektura krajobrazu w rozgrywkach deweloperów

Architektura krajobrazu w rozgrywkach deweloperów
Firmy deweloperskie konkurują już nie tylko ceną mieszkań. W budowanych teraz osiedlach proponują coraz nowocześniejsze rozwiązania architektoniczne, atrakcyjne zagospodarowanie terenu wokół budynków i pomysłowe udogodnienia dla mieszkańców. Im ciekawsze rozwiązania, tym większe powodzenie inwestycji. Poza rywalizacją cenową, trwa bitwa na projekty.
W początkowej fazie rozwoju naszego rynku deweloperskiego podstawową płaszczyzną współzawodnictwa inwestorów była cena oferowanego produktu mieszkaniowego. Powstawały niczym nie wyróżniające się osiedla o porównywalnej jakości i jednorodnym stylu architektonicznym. Co powodowało, że właśnie cena była głównym wyróżnikiem ofert. To ona stanowiła podstawowy punkt odniesienia i fundament podejmowanych przez nabywców decyzji o zakupie. Dziś to się zmieniło. Dlaczego? Bo zmieniła się sytuacja na rynku. Jest w czym wybierać, a klienci dyktują warunki.

Deweloperzy chcą czymś wyróżnić swoje inwestycje i coraz większą wagę przywiązują do projektów. Wprowadzają coraz bardziej oryginalne rozwiązania, zarówno jeśli chodzi o bryły budynków, jak i zagospodarowanie przestrzeni wokół nich. Także w ofertach inwestorów budujących w tzw. popularnym segmencie mieszkań coraz częściej możemy znaleźć elementy, które dotąd były zarezerwowane dla wyższej klasy osiedli. Pojawiają się w nich szklane wykończenia elewacji, naturalny kamień, dziedzińce z zielenią, czy lobby z recepcjami. 

Na rynku możemy też znaleźć propozycje wychodzące poza ramy zwykłej inwestycji mieszkaniowej. Rosną duże kompleksy dysponujące własną rozbudowaną infrastrukturą, a nawet zapleczem rekreacyjnym. Połączenie zieleni i elementów małej architektury zaplanowane jest tak, by jak najbardziej zadowolić przyszłych mieszkańców. W tym celu adoptowane są też naturalne tereny zielone. Nowe budynki powstają na przykład w otulinie rezerwatu, lub w najbliższym otoczeniu naturalnych zbiorników wodnych. Dysponują ścieżkami spacerowymi w przybrzeżnej strefie zieleni. Zielone patia, place zabaw, albo nawet wysoki las w obrębie osiedla to coś do czego zaczynają przyzwyczajać nas deweloperzy. 

Duża zmiana widoczna jest też w zagospodarowywaniu przestrzeni publicznej nowych osiedli. Wewnętrzne dziedzińce i podwórka, na których jeszcze do niedawna stały samochody lub były betonowymi deptakami sprawiały wrażenie architektonicznej pustki. W powstających teraz osiedlach deweloperzy szukają sposobów na zagospodarowanie każdego skrawka otoczenia. – Zdecydowaliśmy się skorzystać z usług architekta przestrzeni, aby profesjonalnie zaaranżować całą powierzchnię wokół kompleksu – tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w Red Real Estate Development, budującej osiedle Alpha w Ursusie. – Chcieliśmy żeby wewnętrzny dziedziniec i obszar wokół budynków tętnił życiem. Projekt stosuje się do zasad feng shui. Dlatego pośród budynków znalazły się strumyki i oczka wodne oraz liczne miejsca do siedzenia zatopione w zieleni i przestrzeń dla dzieci. Przyjazne zagospodarowanie terenu nie ogranicza się jednak tylko do obrębu osiedla. Wybudowaliśmy wygodny dojazdu do budynków i 120 wolno dostępnych naziemnych miejsc parkingowych, a na trasie dojazdu postawiliśmy donice z drzewkami - mówi.    

Wartością dodaną inwestycji są też różnego rodzaju rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo mieszkańców, jak elektroniczne systemy kontroli dostępu, wideofony, monitoring powierzchni wspólnych i garaży, a także system bezpośredniego powiadamiania ochrony z lokalu. Nie tak dawno niektóre z tych rozwiązań były domeną drogich inwestycji. Dziś ich upowszechnienie daje podstawy sądzić, że w najbliższych latach staną się rynkowym standardem.

Niebagatelne znaczenie jakości życia w kompleksach mieszkaniowych dostrzegły też osoby biorące udział w badaniu preferencji nabywców. Raport: Domy, mieszkania, kredyty. Monitoring Warszawskiego Rynku Mieszkaniowego – przygotowany w ubiegłym roku przez Gfk Polonia i Murator EXPO wskazuje, że nabywcy przy wyborze mieszkania częściej niż lokalizacją (42 proc.) kierują się wygodą zamieszkiwania (50 proc.).

RED Real Estate Development

as

  inwestycje.pl

Architektura krajobrazu w rozgrywkach deweloperów

Architektura krajobrazu w rozgrywkach deweloperów
Firmy deweloperskie konkurują już nie tylko ceną mieszkań. W budowanych teraz osiedlach proponują coraz nowocześniejsze rozwiązania architektoniczne, atrakcyjne zagospodarowanie terenu wokół budynków i pomysłowe udogodnienia dla mieszkańców. Im ciekawsze rozwiązania, tym większe powodzenie inwestycji. Poza rywalizacją cenową, trwa bitwa na projekty.
W początkowej fazie rozwoju naszego rynku deweloperskiego podstawową płaszczyzną współzawodnictwa inwestorów była cena oferowanego produktu mieszkaniowego. Powstawały niczym nie wyróżniające się osiedla o porównywalnej jakości i jednorodnym stylu architektonicznym. Co powodowało, że właśnie cena była głównym wyróżnikiem ofert. To ona stanowiła podstawowy punkt odniesienia i fundament podejmowanych przez nabywców decyzji o zakupie. Dziś to się zmieniło. Dlaczego? Bo zmieniła się sytuacja na rynku. Jest w czym wybierać, a klienci dyktują warunki.

Deweloperzy chcą czymś wyróżnić swoje inwestycje i coraz większą wagę przywiązują do projektów. Wprowadzają coraz bardziej oryginalne rozwiązania, zarówno jeśli chodzi o bryły budynków, jak i zagospodarowanie przestrzeni wokół nich. Także w ofertach inwestorów budujących w tzw. popularnym segmencie mieszkań coraz częściej możemy znaleźć elementy, które dotąd były zarezerwowane dla wyższej klasy osiedli. Pojawiają się w nich szklane wykończenia elewacji, naturalny kamień, dziedzińce z zielenią, czy lobby z recepcjami. 

Na rynku możemy też znaleźć propozycje wychodzące poza ramy zwykłej inwestycji mieszkaniowej. Rosną duże kompleksy dysponujące własną rozbudowaną infrastrukturą, a nawet zapleczem rekreacyjnym. Połączenie zieleni i elementów małej architektury zaplanowane jest tak, by jak najbardziej zadowolić przyszłych mieszkańców. W tym celu adoptowane są też naturalne tereny zielone. Nowe budynki powstają na przykład w otulinie rezerwatu, lub w najbliższym otoczeniu naturalnych zbiorników wodnych. Dysponują ścieżkami spacerowymi w przybrzeżnej strefie zieleni. Zielone patia, place zabaw, albo nawet wysoki las w obrębie osiedla to coś do czego zaczynają przyzwyczajać nas deweloperzy. 

Duża zmiana widoczna jest też w zagospodarowywaniu przestrzeni publicznej nowych osiedli. Wewnętrzne dziedzińce i podwórka, na których jeszcze do niedawna stały samochody lub były betonowymi deptakami sprawiały wrażenie architektonicznej pustki. W powstających teraz osiedlach deweloperzy szukają sposobów na zagospodarowanie każdego skrawka otoczenia. – Zdecydowaliśmy się skorzystać z usług architekta przestrzeni, aby profesjonalnie zaaranżować całą powierzchnię wokół kompleksu – tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w Red Real Estate Development, budującej osiedle Alpha w Ursusie. – Chcieliśmy żeby wewnętrzny dziedziniec i obszar wokół budynków tętnił życiem. Projekt stosuje się do zasad feng shui. Dlatego pośród budynków znalazły się strumyki i oczka wodne oraz liczne miejsca do siedzenia zatopione w zieleni i przestrzeń dla dzieci. Przyjazne zagospodarowanie terenu nie ogranicza się jednak tylko do obrębu osiedla. Wybudowaliśmy wygodny dojazdu do budynków i 120 wolno dostępnych naziemnych miejsc parkingowych, a na trasie dojazdu postawiliśmy donice z drzewkami - mówi.    

Wartością dodaną inwestycji są też różnego rodzaju rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo mieszkańców, jak elektroniczne systemy kontroli dostępu, wideofony, monitoring powierzchni wspólnych i garaży, a także system bezpośredniego powiadamiania ochrony z lokalu. Nie tak dawno niektóre z tych rozwiązań były domeną drogich inwestycji. Dziś ich upowszechnienie daje podstawy sądzić, że w najbliższych latach staną się rynkowym standardem.

Niebagatelne znaczenie jakości życia w kompleksach mieszkaniowych dostrzegły też osoby biorące udział w badaniu preferencji nabywców. Raport: Domy, mieszkania, kredyty. Monitoring Warszawskiego Rynku Mieszkaniowego – przygotowany w ubiegłym roku przez Gfk Polonia i Murator EXPO wskazuje, że nabywcy przy wyborze mieszkania częściej niż lokalizacją (42 proc.) kierują się wygodą zamieszkiwania (50 proc.).

RED Real Estate Development

as

  inwestycje.pl

Mieszkanie w Skarżysku Kamiennej? Może być problem z kredytem

 Mieszkanie w Skarżysku Kamiennej? Może być problem z kredytem
Chcesz kupić niewielkie, 20-metrowe mieszkanie, albo przestronny, 200-metrowy apartament? Bank może odmówić ci kredytu. Podobnie może zdarzyć się, jeżeli lokal ma co prawda 50 mkw., ale położony jest w 50-tys. mieście. Niektóre banki mają formalne ograniczenia dotyczące lokalizacji nieruchomości będącej zabezpieczeniem kredytu, jej wielkości czy wartości. W praktyce jednak w każdym banku mogą pojawić się trudności z uzyskaniem kredytu na zakup nieruchomości położonej w mało atrakcyjnym miejscu.
Większość banków nie stawia formalnych ograniczeń dotyczących położenia domu czy mieszkania będącego zabezpieczeniem kredytu – wskazują dane Home Broker. Jednocześnie każdy bank zastrzega, że indywidualnie bada atrakcyjność każdej nieruchomości. Przykładowo, Getin Noble Bank zastrzega, że jeżeli w jego ocenie nieruchomość ma bardzo niską płynność ze względu na stan techniczny budynku oraz lokalizację, bank może odmówić udzielenia kredytu. ING informuje z kolei, że może nie zaakceptować nieruchomości ze względu na specyfikę budynku.

Z praktyki doradców Home Broker wynika, że w każdym banku mogą pojawić się problemy, jeżeli kredytobiorca chce kupić nieruchomość położoną w niezbyt atrakcyjnej lokalizacji, zwłaszcza na wsi, a także lokal w kiepskim stanie technicznym. Banki niechętnie przyjmują bowiem jako zabezpieczenie domy czy mieszkania o bardzo niskiej płynności. Jeden z przykładów to odmowa udzielenia kredytu w przypadku zakupu mieszkania w dobrym stanie technicznym, ale zlokalizowanego w budynku szkoły. W przypadku mało płynnych i niedużych rynków (wsie, małe miasta) problemem może być też zaniżenie wyceny nieruchomości, a tym samym zmniejszenie kwoty kredytu. Może to wynikać z braku nieruchomości o porównywalnym standardzie w okolicy.

W DnB Nord tylko duże miasto

Jedynym bankiem, który otwarcie przyznaje, że nie sfinansuje zakupu nieruchomości (jeśli ona jest zabezpieczeniem kredytu) w małym mieście chyba, że znajduje się ono na liście gmin i powiatów przyległych do dużych miast, jest DnB Nord. Bank standardowo nie udzieli tym samym kredytu na zakup mieszkania w Skarżysku Kamiennej, Dębicy, Mielcu, Iławie czy Płońsku. Tych miast nie ma bowiem na liście akceptowanych przez Bank gmin i powiatów. Kredytobiorca może ewentualnie złożyć indywidualne zapytanie o odstępstwo od tych wytycznych. Nie będzie natomiast problemu z zakupem nieruchomości w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Poznaniu, Rzeszowie, Sopocie, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu. DnB Nord posiada jedną z bardziej atrakcyjnych na rynku ofert kredytowania w euro. Finansuje zakup do 90% wartości nieruchomości, nie pobiera prowizji, a marża wynosi (kredyt na 300 tys. zł, 25% wkładu własnego).

W Raiffeisen banku większy wkład własny w małej miejscowości

Raiffeisen Bank też posiada ograniczenia dotyczące położenia nieruchomości. Bank preferuje miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, aczkolwiek lokal może być położony w odległości 10 km od granicy miasta. W przypadku aglomeracji (Warszawa, Kraków, Łódź, Poznań, Katowice, Wrocław, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Gdynia) dopuszczalna jest też lokalizacja w odległości 20 km od granicy miasta. Ograniczenia nie oznaczają jednak, że bank w ogóle nie udzieli kredytu na zakup mieszkania w Dębicy czy Skarżysku. Kupujący musi się jednak liczyć z koniecznością wniesienia wkładu własnego (20% dla kredytu w euro i 15% dla złotych). W przypadku nieruchomości położonych w obrębie dużych miast (i pod warunkiem zakupu dodatkowego ubezpieczenia), zgodnie z ostatnią liberalizacją oferty Raiffeisen Banku, wkład własny nie jest konieczny.

Nieruchomości „typowe” i „nietypowe” w Multibanku

Multibank ma wewnętrzną siatkę typów nieruchomości i lokalizacji, która określa czy bank udzieli kredytu, a także, jakiego wkładu własnego zażąda. Są lokalizacje, których bank nie akceptuje, jednak nie precyzuje, na czym polega ograniczenie. Jednocześnie bank dzieli nieruchomości na typowe i nietypowe. Przykładowo, do pierwszej grupy zalicza mieszkania o powierzchni do 110 mkw. czy domy o powierzchni do 300 mkw. Większe domy i mieszkania zalicza z kolei do drugiej grupy, podobnie, jak działki przeznaczone pod zabudowę siedliskową o powierzchni do 1 ha. W przypadku kredytu hipotecznego podział na nieruchomość typową i nietypową nie ma znaczenia z punktu widzenia wskaźnika LTV (maksymalnie 110%). Inaczej jest w przypadku pożyczki hipotecznej, której bank w ogóle nie udzieli jeśli zabezpieczeniem jest nieruchomość „nietypowa”.

Mieszkanie nie mniejsze niż 25 mkw.

Niektóre banki mają z kolei ograniczenia dotyczące powierzchni mieszkań i domów, które mogą być zabezpieczeniem kredytu. W Raiffeisen Banku mieszkanie nie może być większe niż 150 mkw. W BNP Paribas Fortis mieszkanie nie może być mniejsze niż 25 mkw., a dom mniejszy niż 80 mkw. Jednocześnie w Warszawie wartość domu nie może być mniejsza niż 250 tys. zł, a w Krakowie, Wrocławiu, Gdyni, Sopocie, Szczecinie oraz na przedmieściach Warszawy nie może być mniejsza niż 200 tys. zł. Dla mieszkań jest to odpowiednio 150 tys. zł i 90 tys. zł. W pozostałych lokalizacjach minimalna wartość dla domu to 100 tys. zł, a dla mieszkania 30 tys. zł.

Za drogi dom – też niedobrze


Bank ma też ograniczenia co do maksymalne j wartości nieruchomości. Przykładowo dla Trójmiasta, Łodzi i Szczecina jest to 5 mln zł dla domu i 2 mln zł dla mieszkania. Jeżeli klient chce kupić lokal niespełniający powyższych parametrów musi liczyć się z obniżeniem maksymalnego wskaźnika LTV o 15 pkt. bazowych. W Nordea Banku może pojawić się ograniczenie w przypadku zakupu drogiej nieruchomości (powyżej 20 tys. za mkw.) położonej na małym rynku, gdzie nie ma innych lokali o podobnym standardzie (dotyczy to apartamentów o powierzchni powyżej 200 mkw. I domów powyżej 400 mkw.).

W większości banków obowiązuje minimalna kwota kredytu, wynosząca zazwyczaj 20 tys. zł. W DnB Nord jest to 300 tys. zł w przypadku kredytu w naszej walucie i 200 tys. zł w przypadku kredytu w euro.

Katarzyna Siwek
Home Broker 

inwestycje.pl

Mieszkanie w Skarżysku Kamiennej? Może być problem z kredytem

 Mieszkanie w Skarżysku Kamiennej? Może być problem z kredytem
Chcesz kupić niewielkie, 20-metrowe mieszkanie, albo przestronny, 200-metrowy apartament? Bank może odmówić ci kredytu. Podobnie może zdarzyć się, jeżeli lokal ma co prawda 50 mkw., ale położony jest w 50-tys. mieście. Niektóre banki mają formalne ograniczenia dotyczące lokalizacji nieruchomości będącej zabezpieczeniem kredytu, jej wielkości czy wartości. W praktyce jednak w każdym banku mogą pojawić się trudności z uzyskaniem kredytu na zakup nieruchomości położonej w mało atrakcyjnym miejscu.
Większość banków nie stawia formalnych ograniczeń dotyczących położenia domu czy mieszkania będącego zabezpieczeniem kredytu – wskazują dane Home Broker. Jednocześnie każdy bank zastrzega, że indywidualnie bada atrakcyjność każdej nieruchomości. Przykładowo, Getin Noble Bank zastrzega, że jeżeli w jego ocenie nieruchomość ma bardzo niską płynność ze względu na stan techniczny budynku oraz lokalizację, bank może odmówić udzielenia kredytu. ING informuje z kolei, że może nie zaakceptować nieruchomości ze względu na specyfikę budynku.

Z praktyki doradców Home Broker wynika, że w każdym banku mogą pojawić się problemy, jeżeli kredytobiorca chce kupić nieruchomość położoną w niezbyt atrakcyjnej lokalizacji, zwłaszcza na wsi, a także lokal w kiepskim stanie technicznym. Banki niechętnie przyjmują bowiem jako zabezpieczenie domy czy mieszkania o bardzo niskiej płynności. Jeden z przykładów to odmowa udzielenia kredytu w przypadku zakupu mieszkania w dobrym stanie technicznym, ale zlokalizowanego w budynku szkoły. W przypadku mało płynnych i niedużych rynków (wsie, małe miasta) problemem może być też zaniżenie wyceny nieruchomości, a tym samym zmniejszenie kwoty kredytu. Może to wynikać z braku nieruchomości o porównywalnym standardzie w okolicy.

W DnB Nord tylko duże miasto

Jedynym bankiem, który otwarcie przyznaje, że nie sfinansuje zakupu nieruchomości (jeśli ona jest zabezpieczeniem kredytu) w małym mieście chyba, że znajduje się ono na liście gmin i powiatów przyległych do dużych miast, jest DnB Nord. Bank standardowo nie udzieli tym samym kredytu na zakup mieszkania w Skarżysku Kamiennej, Dębicy, Mielcu, Iławie czy Płońsku. Tych miast nie ma bowiem na liście akceptowanych przez Bank gmin i powiatów. Kredytobiorca może ewentualnie złożyć indywidualne zapytanie o odstępstwo od tych wytycznych. Nie będzie natomiast problemu z zakupem nieruchomości w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Poznaniu, Rzeszowie, Sopocie, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu. DnB Nord posiada jedną z bardziej atrakcyjnych na rynku ofert kredytowania w euro. Finansuje zakup do 90% wartości nieruchomości, nie pobiera prowizji, a marża wynosi (kredyt na 300 tys. zł, 25% wkładu własnego).

W Raiffeisen banku większy wkład własny w małej miejscowości

Raiffeisen Bank też posiada ograniczenia dotyczące położenia nieruchomości. Bank preferuje miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, aczkolwiek lokal może być położony w odległości 10 km od granicy miasta. W przypadku aglomeracji (Warszawa, Kraków, Łódź, Poznań, Katowice, Wrocław, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Gdynia) dopuszczalna jest też lokalizacja w odległości 20 km od granicy miasta. Ograniczenia nie oznaczają jednak, że bank w ogóle nie udzieli kredytu na zakup mieszkania w Dębicy czy Skarżysku. Kupujący musi się jednak liczyć z koniecznością wniesienia wkładu własnego (20% dla kredytu w euro i 15% dla złotych). W przypadku nieruchomości położonych w obrębie dużych miast (i pod warunkiem zakupu dodatkowego ubezpieczenia), zgodnie z ostatnią liberalizacją oferty Raiffeisen Banku, wkład własny nie jest konieczny.

Nieruchomości „typowe” i „nietypowe” w Multibanku

Multibank ma wewnętrzną siatkę typów nieruchomości i lokalizacji, która określa czy bank udzieli kredytu, a także, jakiego wkładu własnego zażąda. Są lokalizacje, których bank nie akceptuje, jednak nie precyzuje, na czym polega ograniczenie. Jednocześnie bank dzieli nieruchomości na typowe i nietypowe. Przykładowo, do pierwszej grupy zalicza mieszkania o powierzchni do 110 mkw. czy domy o powierzchni do 300 mkw. Większe domy i mieszkania zalicza z kolei do drugiej grupy, podobnie, jak działki przeznaczone pod zabudowę siedliskową o powierzchni do 1 ha. W przypadku kredytu hipotecznego podział na nieruchomość typową i nietypową nie ma znaczenia z punktu widzenia wskaźnika LTV (maksymalnie 110%). Inaczej jest w przypadku pożyczki hipotecznej, której bank w ogóle nie udzieli jeśli zabezpieczeniem jest nieruchomość „nietypowa”.

Mieszkanie nie mniejsze niż 25 mkw.

Niektóre banki mają z kolei ograniczenia dotyczące powierzchni mieszkań i domów, które mogą być zabezpieczeniem kredytu. W Raiffeisen Banku mieszkanie nie może być większe niż 150 mkw. W BNP Paribas Fortis mieszkanie nie może być mniejsze niż 25 mkw., a dom mniejszy niż 80 mkw. Jednocześnie w Warszawie wartość domu nie może być mniejsza niż 250 tys. zł, a w Krakowie, Wrocławiu, Gdyni, Sopocie, Szczecinie oraz na przedmieściach Warszawy nie może być mniejsza niż 200 tys. zł. Dla mieszkań jest to odpowiednio 150 tys. zł i 90 tys. zł. W pozostałych lokalizacjach minimalna wartość dla domu to 100 tys. zł, a dla mieszkania 30 tys. zł.

Za drogi dom – też niedobrze


Bank ma też ograniczenia co do maksymalne j wartości nieruchomości. Przykładowo dla Trójmiasta, Łodzi i Szczecina jest to 5 mln zł dla domu i 2 mln zł dla mieszkania. Jeżeli klient chce kupić lokal niespełniający powyższych parametrów musi liczyć się z obniżeniem maksymalnego wskaźnika LTV o 15 pkt. bazowych. W Nordea Banku może pojawić się ograniczenie w przypadku zakupu drogiej nieruchomości (powyżej 20 tys. za mkw.) położonej na małym rynku, gdzie nie ma innych lokali o podobnym standardzie (dotyczy to apartamentów o powierzchni powyżej 200 mkw. I domów powyżej 400 mkw.).

W większości banków obowiązuje minimalna kwota kredytu, wynosząca zazwyczaj 20 tys. zł. W DnB Nord jest to 300 tys. zł w przypadku kredytu w naszej walucie i 200 tys. zł w przypadku kredytu w euro.

Katarzyna Siwek
Home Broker 

inwestycje.pl

Rozmiar tekstu: A A A Te ceny nas odstraszają

Mimo kryzysu, wśród Polaków nie maleje popyt na nieruchomości. Choć większość z nas marzy o domu, coraz więcej osób wybiera nowe mieszkania od dewelopera - wynika z badania przeprowadzonego przez instytut badawczy Gfk Polonia.

Z badania wynika, że w 2009 r. na budowę domu, zakup mieszkania, działki lub domu wakacyjnego zdecydowało się 9 proc. mieszkańców dużych miast, a dalsze 2 proc. jest w trakcie realizacji takiej transakcji. W 2008 r. było to odpowiednio 9 i 3 proc., a w 2007 r. 10 i 2 proc.

Co piąty z ankietowanych, który zamierzał w 2009 r. kupić mieszkanie, zrezygnował z tego pomysłu. Jako przyczynę tej decyzji ankietowani najczęściej podawali wygórowane ceny, zbyt wysokie oprocentowanie kredytów i brak zdolności kredytowej.

16 proc. osób, które nabyły mieszkania, chciało zmienić je na większe. 14 proc. potraktowało to jako inwestycję, 13 proc. kupiło mieszkania dla dzieci. Po 12 proc. chciało zamienić mieszkanie na dom, usamodzielnić się albo zmienić miejscowość. Tylko 1 proc. ankietowanych kupiło mieszkanie na wynajem.

Z badania wynika, że prawie połowę zeszłorocznych transakcji stanowiły zakupy działek (23 proc.) i budowa domów metodą gospodarczą (23 proc.). Na kupno mieszkań od dewelopera w 2009 r. zdecydowało się 27 proc. badanych, a na zakup na rynku wtórnym 14 proc.

W 2009 r. spadła liczba osób korzystających z pośrednictwa agentów nieruchomości. Tylko ok. 15 proc. transakcji zostało dokonanych z ich udziałem. W 2008 r. - 30 proc. Najczęściej z pośredników korzystali, uczestniczący w ankiecie, mieszkańcy Warszawy (26 proc.), najrzadziej Wrocławia (6 proc.). Jako powód rezygnacji z pośrednika wskazywano zbyt wysoką (średnio 3 proc.) prowizję oraz nabycie mieszkania bezpośrednio od dewelopera.

Badanie przeprowadzono telefonicznie pod koniec 2009 r. Wzięło w nim udział 1502 osób w wieku 25-65 lat, zamieszkałych w: Warszawie, Trójmieście, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu. Projekt badawczy pt. "Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców" został wykonany wraz z firmą Nowy Adres S.A.


źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Rozmiar tekstu: A A A Te ceny nas odstraszają

Mimo kryzysu, wśród Polaków nie maleje popyt na nieruchomości. Choć większość z nas marzy o domu, coraz więcej osób wybiera nowe mieszkania od dewelopera - wynika z badania przeprowadzonego przez instytut badawczy Gfk Polonia.

Z badania wynika, że w 2009 r. na budowę domu, zakup mieszkania, działki lub domu wakacyjnego zdecydowało się 9 proc. mieszkańców dużych miast, a dalsze 2 proc. jest w trakcie realizacji takiej transakcji. W 2008 r. było to odpowiednio 9 i 3 proc., a w 2007 r. 10 i 2 proc.

Co piąty z ankietowanych, który zamierzał w 2009 r. kupić mieszkanie, zrezygnował z tego pomysłu. Jako przyczynę tej decyzji ankietowani najczęściej podawali wygórowane ceny, zbyt wysokie oprocentowanie kredytów i brak zdolności kredytowej.

16 proc. osób, które nabyły mieszkania, chciało zmienić je na większe. 14 proc. potraktowało to jako inwestycję, 13 proc. kupiło mieszkania dla dzieci. Po 12 proc. chciało zamienić mieszkanie na dom, usamodzielnić się albo zmienić miejscowość. Tylko 1 proc. ankietowanych kupiło mieszkanie na wynajem.

Z badania wynika, że prawie połowę zeszłorocznych transakcji stanowiły zakupy działek (23 proc.) i budowa domów metodą gospodarczą (23 proc.). Na kupno mieszkań od dewelopera w 2009 r. zdecydowało się 27 proc. badanych, a na zakup na rynku wtórnym 14 proc.

W 2009 r. spadła liczba osób korzystających z pośrednictwa agentów nieruchomości. Tylko ok. 15 proc. transakcji zostało dokonanych z ich udziałem. W 2008 r. - 30 proc. Najczęściej z pośredników korzystali, uczestniczący w ankiecie, mieszkańcy Warszawy (26 proc.), najrzadziej Wrocławia (6 proc.). Jako powód rezygnacji z pośrednika wskazywano zbyt wysoką (średnio 3 proc.) prowizję oraz nabycie mieszkania bezpośrednio od dewelopera.

Badanie przeprowadzono telefonicznie pod koniec 2009 r. Wzięło w nim udział 1502 osób w wieku 25-65 lat, zamieszkałych w: Warszawie, Trójmieście, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu. Projekt badawczy pt. "Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców" został wykonany wraz z firmą Nowy Adres S.A.


źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Raport rynku nieruchomości (luty 2010)

W styczniu było trudniej o porozumienie między kupującymi i deweloperami. Gdy klienci wybierali do zakupu tańsze lokum niż w grudniu, cena mieszkań oferowanych przez deweloperów poszła w górę. Średnia cena mieszkań sprzedanych w styczniu wyniosła 6 972 zł za m. kw. wobec 7026 zł miesiąc wcześniej.
Tymczasem średnia cena mieszkań oferowanych w siedmiu głównych miastach Polski wyniosła 7818 zł za m. kw. i była o 104 zł wyższa niż miesiąc wcześniej. Trwający niemal rok trend zbliżania się rynku do punktu równowagi nagle się odwrócił – wynika ze wspólnego raportu firmy analizującej rynek nieruchomości redNet Consulting i niezależnego doradcy finansowego Gold Finance.  Najtrudniej pogodzić popyt z podażą we Wrocławiu i Gdańsku, najlepiej w Łodzi i Poznaniu.

Średnia cena wszystkich mieszkań w ofercie zbliżała się w 2009 roku do średniej ceny mieszkań sprzedanych

Wynikało to zarówno z powolnego spadku średniej ceny wszystkich mieszkań, jak i stabilnego utrzymywania się średniej ceny tych mieszkań, które się sprzedawały. W styczniu 2010 r. to się zmieniło. Pytanie – dlaczego?



Źródło: redNet Consulting na podst. danych tabelaofert.pl


Legenda:
Cena oferty mieszkań – średnia, ofertowa cena metra kwadratowego wszystkich mieszkań w projektach deweloperskich wystawionych do sprzedaży wg stanu z 29 dnia każdego miesiąca
Cena mieszkań sprzedanych – średnia cena metra kwadratowego mieszkań sprzedanych w okresie ostatnich 3 miesięcy


Klienci wykupują najatrakcyjniejsze i najtańsze lokale

Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie ukształtowała się w siedmiu głównych miastach Polski na poziomie 7 818 PLN za m. kw. i była o 1,3% wyższa niż w grudniu. Jej wzrostu możemy upatrywać m.in. w czynniku czysto statystycznym. Otóż w związku z tym, że na rynku nadal sprzedają się głównie najtańsze mieszkania (wybierane są tańsze inwestycje w ramach danej lokalizacji oraz najlepiej wycenione mieszkania w ramach danej inwestycji), w ofercie pozostały droższe lokale. Efekt? Średnią cenę kształtują droższe oferty.

Średnia cena mieszkań sprzedanych, która utrzymuje się od początku roku na praktycznie stałym poziomie, w styczniu wyniosła 6 972 PLN/mkw. Oznacza to spadek o około 0,8% w stosunku do poprzedniego miesiąca. Jest to bezpośredni efekt wyboru przez kupujących najbardziej atrakcyjnych, czyli najlepiej wycenionych (to nie zawsze oznacza: najtańszych) ofert. Z pewnością zaczynają tu mieć znaczenie nowe projekty, których wejście na rynek rozpoczęło się na większą skalę pod koniec ubiegłego roku. Z globalnego punktu widzenia są to głównie inwestycje z segmentów niższych: mieszkania tańsze, których cena - szczególnie na pierwszych etapach realizacji - jest dodatkowo obniżona. Należy podkreślić, że nie mamy jeszcze do czynienia z powrotem boomu inwestycyjnego, jednak oczywistą zmianą w porównaniu do pierwszego półrocza 2009 jest większa liczba nowych inwestycji mieszkaniowych.

Sytuacja cenowa w poszczególnych miastach wygląda następująco:


Nadal spora jest różnica pomiędzy średnią ceną oferty a ceną sprzedanych mieszkań. Na 7 głównych rynkach różnica ta dochodzi do 11%. Największe rozbieżności, bo powyżej 17%, występują w Gdańsku i Wrocławiu. Z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia w 2009 roku, gdy wymienione miasta przodowały pod tym względem. Pozostałe rynki wydają się być o wiele bardziej zrównoważone, z czego najbardziej wybija się Poznań (-5,7%) oraz Łódź (-6,2%). W tym ostatnim mieście różnica pomiędzy średnią ofertą a średnią ceną mieszkań sprzedanych zawsze była na stosunkowo niskim poziomie. Wynika to głównie z płaskiej struktury tego rynku, skierowanej ewidentnie do niższych segmentów rynku. Takie dopasowanie oferty do potrzeb rynkowych, występuje paradoksalnie w Łodzi – na rynku uznawanym przez deweloperów za trudny. Można się z nim spotkać również w Poznaniu. Jest ono przymiotem rynków rozwiniętych i dobrze zbadanych, zarówno przez stronę popytu jak i podaży.


W przeciwieństwie do tendencji z kilku poprzednich miesięcy, w powyższej tabeli obserwujemy wzrost ceny średniej całej oferty. Również cena mieszkań sprzedanych, pomimo niewielkiego spadku, utrzymuje się na stabilnym poziomie.

Rynkowi nieruchomości coraz bardziej sprzyja rynek kredytowy. O roku 2010 mówi się już w kategoriach „po kryzysie”. Polska na często pokazywanych ostatnio mapach zabarwiona jest na optymistyczny, zielony kolor. Wraz z poprawą koniunktury zatrzymany zostanie spadek bezrobocia i pojawi się potencjał do wzrostu wynagrodzeń. Ponieważ rynkiem tym rządzi psychologia, a wszystko wskazuje na poprawę sytuacji, należy się spodziewać także poprawy na rynku mieszkaniowym. I choć nieprędko będzie to widoczne w faktycznym wzroście cen, z pewnością przejawi się w poprawie płynności rynku i dalszych procesach normalizacji.

Trzeba mieć w portfelu rezerwy na ryzyko wzrostu stóp procentowych 

Poprawa na rynku kredytowym w coraz większym stopniu przekłada się na uatrakcyjnienie oferty kredytów mieszkaniowych w walutach obcych, szczególnie w euro. Różnica w racie pomiędzy kredytem złotowym a coraz bardziej dostępnym kredytem w euro, przemawia do wyobraźni.  Jak wynika z obliczeń Gold Finance w styczniu dla kredytu na 280 tys. zł na 30 lat różnica ta przekraczała już 22 proc. Gdy w złotych trzeba było płacić 1874 zł miesięcznie, w euro było to 1420 zł. Przy 30-letnim kredycie na 350 tys. zł średnia rata w złotych wynosi 2387 zł, a w euro 1828 zł. Czyli o 23 proc. mniej.

Biorący kredyty w euro czy też w innych walutach obcych muszą się obecnie mieć wyjątkowo na baczności. Biorą sobie obecnie na barki nie tylko ryzyko walutowe, ale również ryzyko stóp procentowych. Wahaniom i wzrostom kursu walut będzie towarzyszyć również wzrost stóp procentowych, bo te znajdują się obecnie na historycznie niskich  poziomach. Jeszcze pod koniec 2007 r. 3 miesięczny LIBOR dla euro przekraczał 4,7 proc., czyli był o 4 pkt proc. wyższy niż obecnie. Gdyby dziś do obecnych marż odsetkowych dla kredytu w euro (średnia dla 280 tys. zł na 80 proc. wartości nieruchomości to 3,43 proc.) dodać  LIBOR (4,7 proc. plus  6 proc. spread), to rata naszego kredytu zamiast ok. 1450 zł (przy LIBORZE 0,7 proc.) wyniosłaby ok. 2200 zł. Pożyczający obecnie w walutach obcych nie mogą odwoływać się do pozytywnych przykładów osób spłacających już takie kredyty od kilku lat. W tym przypadku gwałtowny wzrost kursu walut niemal całkowicie niwelowany był przez spadek stóp procentowych. W sytuacji, gdy w Eurolandzie podstawowa stopa procentowa wynosi 1 pkt proc., a w Szwajcarii 0,25 proc. (jeszcze w drugiej połowie 2007 r. i niemal cały 2008 r. LIBOR 3M dla CHF wynosił ok. 2,75 proc.), biorący teraz kredyty na taką pomoc liczyć nie mogą.

Andreas Hoefert, główny ekonomista UBS, już zakłada, że podstawowa stopa procentowa może do końca tego roku wynieść w Szwajcarii między 1,0 a 1,5 proc. (Przy naszym kredycie na 280 tys. zł może to oznaczać wzrost średniej raty z 1520 zł do 1730 zł). Jego zdaniem Szwajcarski Bank Narodowy może rozpocząć podwyżki stóp procentowych w czerwcu. Choć według ekspertów prawdopodobieństwo wzrostu stóp procentowych w strefie euro jest w tym roku zdecydowanie mniej prawdopodobne, to jednak co się odwlecze, to …

Niestety spokojnie nie mogą też spać zadłużający się w rodzimej walucie. Perspektywa wzrostu stóp procentowych ich również dotyczy. Przy wzroście 3 miesięcznego WIBORU o 1 pkt proc., a co za tym idzie oprocentowania do ok. 7,9 proc. rata z obecnych ok. 1850 zł skoczy w górę o blisko 200 zł. Biorąc dziś kredyt mieszkaniowy koniecznie trzeba więc posiadać rezerwy na wyższe raty.




Halina Kochalska,
Analityk Gold Finance,


Marcin Gołębiowski,
redNet Consulting


Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność.

Raport rynku nieruchomości (luty 2010)

W styczniu było trudniej o porozumienie między kupującymi i deweloperami. Gdy klienci wybierali do zakupu tańsze lokum niż w grudniu, cena mieszkań oferowanych przez deweloperów poszła w górę. Średnia cena mieszkań sprzedanych w styczniu wyniosła 6 972 zł za m. kw. wobec 7026 zł miesiąc wcześniej.
Tymczasem średnia cena mieszkań oferowanych w siedmiu głównych miastach Polski wyniosła 7818 zł za m. kw. i była o 104 zł wyższa niż miesiąc wcześniej. Trwający niemal rok trend zbliżania się rynku do punktu równowagi nagle się odwrócił – wynika ze wspólnego raportu firmy analizującej rynek nieruchomości redNet Consulting i niezależnego doradcy finansowego Gold Finance.  Najtrudniej pogodzić popyt z podażą we Wrocławiu i Gdańsku, najlepiej w Łodzi i Poznaniu.

Średnia cena wszystkich mieszkań w ofercie zbliżała się w 2009 roku do średniej ceny mieszkań sprzedanych

Wynikało to zarówno z powolnego spadku średniej ceny wszystkich mieszkań, jak i stabilnego utrzymywania się średniej ceny tych mieszkań, które się sprzedawały. W styczniu 2010 r. to się zmieniło. Pytanie – dlaczego?



Źródło: redNet Consulting na podst. danych tabelaofert.pl


Legenda:
Cena oferty mieszkań – średnia, ofertowa cena metra kwadratowego wszystkich mieszkań w projektach deweloperskich wystawionych do sprzedaży wg stanu z 29 dnia każdego miesiąca
Cena mieszkań sprzedanych – średnia cena metra kwadratowego mieszkań sprzedanych w okresie ostatnich 3 miesięcy


Klienci wykupują najatrakcyjniejsze i najtańsze lokale

Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie ukształtowała się w siedmiu głównych miastach Polski na poziomie 7 818 PLN za m. kw. i była o 1,3% wyższa niż w grudniu. Jej wzrostu możemy upatrywać m.in. w czynniku czysto statystycznym. Otóż w związku z tym, że na rynku nadal sprzedają się głównie najtańsze mieszkania (wybierane są tańsze inwestycje w ramach danej lokalizacji oraz najlepiej wycenione mieszkania w ramach danej inwestycji), w ofercie pozostały droższe lokale. Efekt? Średnią cenę kształtują droższe oferty.

Średnia cena mieszkań sprzedanych, która utrzymuje się od początku roku na praktycznie stałym poziomie, w styczniu wyniosła 6 972 PLN/mkw. Oznacza to spadek o około 0,8% w stosunku do poprzedniego miesiąca. Jest to bezpośredni efekt wyboru przez kupujących najbardziej atrakcyjnych, czyli najlepiej wycenionych (to nie zawsze oznacza: najtańszych) ofert. Z pewnością zaczynają tu mieć znaczenie nowe projekty, których wejście na rynek rozpoczęło się na większą skalę pod koniec ubiegłego roku. Z globalnego punktu widzenia są to głównie inwestycje z segmentów niższych: mieszkania tańsze, których cena - szczególnie na pierwszych etapach realizacji - jest dodatkowo obniżona. Należy podkreślić, że nie mamy jeszcze do czynienia z powrotem boomu inwestycyjnego, jednak oczywistą zmianą w porównaniu do pierwszego półrocza 2009 jest większa liczba nowych inwestycji mieszkaniowych.

Sytuacja cenowa w poszczególnych miastach wygląda następująco:


Nadal spora jest różnica pomiędzy średnią ceną oferty a ceną sprzedanych mieszkań. Na 7 głównych rynkach różnica ta dochodzi do 11%. Największe rozbieżności, bo powyżej 17%, występują w Gdańsku i Wrocławiu. Z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia w 2009 roku, gdy wymienione miasta przodowały pod tym względem. Pozostałe rynki wydają się być o wiele bardziej zrównoważone, z czego najbardziej wybija się Poznań (-5,7%) oraz Łódź (-6,2%). W tym ostatnim mieście różnica pomiędzy średnią ofertą a średnią ceną mieszkań sprzedanych zawsze była na stosunkowo niskim poziomie. Wynika to głównie z płaskiej struktury tego rynku, skierowanej ewidentnie do niższych segmentów rynku. Takie dopasowanie oferty do potrzeb rynkowych, występuje paradoksalnie w Łodzi – na rynku uznawanym przez deweloperów za trudny. Można się z nim spotkać również w Poznaniu. Jest ono przymiotem rynków rozwiniętych i dobrze zbadanych, zarówno przez stronę popytu jak i podaży.


W przeciwieństwie do tendencji z kilku poprzednich miesięcy, w powyższej tabeli obserwujemy wzrost ceny średniej całej oferty. Również cena mieszkań sprzedanych, pomimo niewielkiego spadku, utrzymuje się na stabilnym poziomie.

Rynkowi nieruchomości coraz bardziej sprzyja rynek kredytowy. O roku 2010 mówi się już w kategoriach „po kryzysie”. Polska na często pokazywanych ostatnio mapach zabarwiona jest na optymistyczny, zielony kolor. Wraz z poprawą koniunktury zatrzymany zostanie spadek bezrobocia i pojawi się potencjał do wzrostu wynagrodzeń. Ponieważ rynkiem tym rządzi psychologia, a wszystko wskazuje na poprawę sytuacji, należy się spodziewać także poprawy na rynku mieszkaniowym. I choć nieprędko będzie to widoczne w faktycznym wzroście cen, z pewnością przejawi się w poprawie płynności rynku i dalszych procesach normalizacji.

Trzeba mieć w portfelu rezerwy na ryzyko wzrostu stóp procentowych 

Poprawa na rynku kredytowym w coraz większym stopniu przekłada się na uatrakcyjnienie oferty kredytów mieszkaniowych w walutach obcych, szczególnie w euro. Różnica w racie pomiędzy kredytem złotowym a coraz bardziej dostępnym kredytem w euro, przemawia do wyobraźni.  Jak wynika z obliczeń Gold Finance w styczniu dla kredytu na 280 tys. zł na 30 lat różnica ta przekraczała już 22 proc. Gdy w złotych trzeba było płacić 1874 zł miesięcznie, w euro było to 1420 zł. Przy 30-letnim kredycie na 350 tys. zł średnia rata w złotych wynosi 2387 zł, a w euro 1828 zł. Czyli o 23 proc. mniej.

Biorący kredyty w euro czy też w innych walutach obcych muszą się obecnie mieć wyjątkowo na baczności. Biorą sobie obecnie na barki nie tylko ryzyko walutowe, ale również ryzyko stóp procentowych. Wahaniom i wzrostom kursu walut będzie towarzyszyć również wzrost stóp procentowych, bo te znajdują się obecnie na historycznie niskich  poziomach. Jeszcze pod koniec 2007 r. 3 miesięczny LIBOR dla euro przekraczał 4,7 proc., czyli był o 4 pkt proc. wyższy niż obecnie. Gdyby dziś do obecnych marż odsetkowych dla kredytu w euro (średnia dla 280 tys. zł na 80 proc. wartości nieruchomości to 3,43 proc.) dodać  LIBOR (4,7 proc. plus  6 proc. spread), to rata naszego kredytu zamiast ok. 1450 zł (przy LIBORZE 0,7 proc.) wyniosłaby ok. 2200 zł. Pożyczający obecnie w walutach obcych nie mogą odwoływać się do pozytywnych przykładów osób spłacających już takie kredyty od kilku lat. W tym przypadku gwałtowny wzrost kursu walut niemal całkowicie niwelowany był przez spadek stóp procentowych. W sytuacji, gdy w Eurolandzie podstawowa stopa procentowa wynosi 1 pkt proc., a w Szwajcarii 0,25 proc. (jeszcze w drugiej połowie 2007 r. i niemal cały 2008 r. LIBOR 3M dla CHF wynosił ok. 2,75 proc.), biorący teraz kredyty na taką pomoc liczyć nie mogą.

Andreas Hoefert, główny ekonomista UBS, już zakłada, że podstawowa stopa procentowa może do końca tego roku wynieść w Szwajcarii między 1,0 a 1,5 proc. (Przy naszym kredycie na 280 tys. zł może to oznaczać wzrost średniej raty z 1520 zł do 1730 zł). Jego zdaniem Szwajcarski Bank Narodowy może rozpocząć podwyżki stóp procentowych w czerwcu. Choć według ekspertów prawdopodobieństwo wzrostu stóp procentowych w strefie euro jest w tym roku zdecydowanie mniej prawdopodobne, to jednak co się odwlecze, to …

Niestety spokojnie nie mogą też spać zadłużający się w rodzimej walucie. Perspektywa wzrostu stóp procentowych ich również dotyczy. Przy wzroście 3 miesięcznego WIBORU o 1 pkt proc., a co za tym idzie oprocentowania do ok. 7,9 proc. rata z obecnych ok. 1850 zł skoczy w górę o blisko 200 zł. Biorąc dziś kredyt mieszkaniowy koniecznie trzeba więc posiadać rezerwy na wyższe raty.




Halina Kochalska,
Analityk Gold Finance,


Marcin Gołębiowski,
redNet Consulting


Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność.

Przetargi na budowę nowych bloków w Elektrowni Opole

Trwają przetargi na budowę dwóch nowych bloków w Elektrowni Opole S.A. Spełniające normy unijne po roku 2016 bloki dwukrotnie powiększą moc elektrowni. Koszt inwestycji to ok. 3,5 miliarda euro - poinformował prezes PGE Elektrowni Opole Mirosław Skowron.

"Jesteśmy po zebraniu wstępnych ofert i ich pierwszych kwalifikacjach. Jak w każdym przetargu publicznym, są odwołania, za chwilę będą one rozpatrywane przez krajową izbę odwoławczą" - powiedział Skowron.

Bloki 5 i 6 będą miały moc po 860 MW każdy, przy obecnej mocy elektrowni wynoszącej ok. 1500 MW. "Czyli można powiedzieć, że będzie to Elektrownia Opole jeszcze raz. Te bloki będą przystosowane do wszystkich nowych przepisów, jakie będą u nas obowiązywać po roku 2016" - zapowiedział prezes.

Planowany koszt budowy nowych bloków to ok. 3,5 miliarda euro. To największa od lat inwestycja na Opolszczyźnie. Pod koniec roku prace powinny ruszyć pełną parą. Budowa ma trwać około pięciu lat, zatrudnienie na niej znajdzie ok. 2 tys. osób.

Skowron dodał, że budowa nowych bloków to w praktyce realizacja pierwotnych planów dot. rozmiarów elektrowni w podopolskim Brzeziu. "Elektrownia Opole w pierwotnych założeniach była budowana na sześć bloków. Na początku obecnej inwestycji wyburzaliśmy stare fundamenty. Czyli można powiedzieć, że jest to kontynuacja założeń, które były pierwotnie" - wyjaśnił.

Prezes zdaje sobie sprawę, że gigantyczna budowa spowoduje duży wzrost natężenia ruchu na drogach prowadzących na miejsce inwestycji. "Opracowanie na temat natężenia transportu przedstawiliśmy włodarzom Opola i województwa. Wybudowanie drogi od obwodnicy Opola wydaje się dość palącym problemem. Wiem, że władze miasta robią wszystko, żeby taka inwestycja została wykonana" - zaznaczył Skowron.

Dodał, że PGE będzie wspierać inicjatywę budowy drogi, ale nie ma planów, żeby w niej uczestniczyć. "Oczywiście będziemy tę inwestycję wspierać w każdy możliwy sposób, natomiast jeśli chodzi o jej finansowanie, to nie jest nasze zadanie" - podkreślił prezes Elektrowni.

Źródło: PAP

Przetargi na budowę nowych bloków w Elektrowni Opole

Trwają przetargi na budowę dwóch nowych bloków w Elektrowni Opole S.A. Spełniające normy unijne po roku 2016 bloki dwukrotnie powiększą moc elektrowni. Koszt inwestycji to ok. 3,5 miliarda euro - poinformował prezes PGE Elektrowni Opole Mirosław Skowron.

"Jesteśmy po zebraniu wstępnych ofert i ich pierwszych kwalifikacjach. Jak w każdym przetargu publicznym, są odwołania, za chwilę będą one rozpatrywane przez krajową izbę odwoławczą" - powiedział Skowron.

Bloki 5 i 6 będą miały moc po 860 MW każdy, przy obecnej mocy elektrowni wynoszącej ok. 1500 MW. "Czyli można powiedzieć, że będzie to Elektrownia Opole jeszcze raz. Te bloki będą przystosowane do wszystkich nowych przepisów, jakie będą u nas obowiązywać po roku 2016" - zapowiedział prezes.

Planowany koszt budowy nowych bloków to ok. 3,5 miliarda euro. To największa od lat inwestycja na Opolszczyźnie. Pod koniec roku prace powinny ruszyć pełną parą. Budowa ma trwać około pięciu lat, zatrudnienie na niej znajdzie ok. 2 tys. osób.

Skowron dodał, że budowa nowych bloków to w praktyce realizacja pierwotnych planów dot. rozmiarów elektrowni w podopolskim Brzeziu. "Elektrownia Opole w pierwotnych założeniach była budowana na sześć bloków. Na początku obecnej inwestycji wyburzaliśmy stare fundamenty. Czyli można powiedzieć, że jest to kontynuacja założeń, które były pierwotnie" - wyjaśnił.

Prezes zdaje sobie sprawę, że gigantyczna budowa spowoduje duży wzrost natężenia ruchu na drogach prowadzących na miejsce inwestycji. "Opracowanie na temat natężenia transportu przedstawiliśmy włodarzom Opola i województwa. Wybudowanie drogi od obwodnicy Opola wydaje się dość palącym problemem. Wiem, że władze miasta robią wszystko, żeby taka inwestycja została wykonana" - zaznaczył Skowron.

Dodał, że PGE będzie wspierać inicjatywę budowy drogi, ale nie ma planów, żeby w niej uczestniczyć. "Oczywiście będziemy tę inwestycję wspierać w każdy możliwy sposób, natomiast jeśli chodzi o jej finansowanie, to nie jest nasze zadanie" - podkreślił prezes Elektrowni.

Źródło: PAP

Budownictwo mieszkaniowe w impasie

Dane GUS dotyczące wyników budownictwa mieszkaniowego w 2009 roku potwierdzają, że pogłębia się kryzys w budownictwie mieszkaniowym. Martwi kompletna obojętność władz wobec tych problemów (najgorszy po wojnie budżet dla sfery mieszkaniowej, bałagan legislacyjny, brak właściwej reakcji na społeczne projekty działań antykryzysowych itp.). W 2009 roku oddano do użytku prawie 160 tysięcy mieszkań – wynik pozornie całkiem niezły, ale trzeba pamiętać, że to ciągle dwukrotnie za mało, żeby rozpocząć proces wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego. Oddaliśmy nieco ponad 4 mieszkania na 1000 mieszkańców, podczas gdy kraje europejskie w okresach wychodzenia ze swoich kryzysów budowały nawet ponad 10 mieszkań na 1000 mieszkańców. Jeszcze gorzej jest ze strukturą oddawanych mieszkań. Tam, gdzie potrzeby są największe, buduje się najmniej. Prawie 90 proc. oddanych w ubiegłym roku zasobów to mieszkania dla „bogatych” (deweloperzy i budownictwo indywidualne) i do tego w sześciu największych aglomeracjach. Za rogatkami wielkich miast jest gorzej niż źle. Zaledwie 10 proc. z oddanych ogółem mieszkań stanowią mieszkania komunalne, spółdzielcze, społeczne i socjalne razem wzięte. W tej grupie są największe potrzeby, ale buduje się najmniej.
 
W przeprowadzonych niedawno badaniach NIK wyraźnie odpowiedzialnością za tę sytuację obciążył kolejne rządy, które działają bez długofalowej polityki. Wystarczy przypomnieć, że nakłady na budownictwo socjalne zostały w tym roku, bez ważnej przyczyny, obcięte o 50 proc., chociaż jeszcze niedawno zapowiadano gwałtowne przyspieszenie działań na rzecz pozyskiwania mieszkań socjalnych. W ciągu 12 miesięcy ubiegłego roku rozpoczęto budowę o 18,2 proc. mniej mieszkań (deweloperzy o 34 proc. mniej) i wydano o 22,3 proc. mniej pozwoleń na budowę (deweloperzy o 37 proc. mniej).
GUS prowadzi też stałe badania koniunktury w budownictwie. Dane za grudzień 2009 roku nie nastrajają optymistycznie. Ogólny klimat koniunktury w budownictwie w grudniu ubiegłego roku kształtował się na poziomie –16 (w listopadzie –11). Poprawę koniunktury sygnalizuje tylko 12 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 28 proc.
 
Przedsiębiorcy sygnalizowali dalszy spadek portfeli zamówień i produkcji budowlano-montażowej. Nie przeczuwając jeszcze „zimy stulecia”, badane przedsiębiorstwa czarno widziały przyszłość najbliższych miesięcy. Odsetek przedsiębiorstw nie odczuwających żadnych barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej kształtował się na poziomie 4,8 proc. (4,5 proc. w listopadzie br. i 5 proc. w grudniu 2008 roku). Zaledwie 4,8 proc. badanych przedsiębiorstw uważa, że warunki zewnętrzne i systemy prawne sprzyjają prowadzeniu działalności gospodarczej, a prawie 95 proc. że nie.
 
Takie i podobne negatywne opinie są sygnalizowane od lat bez echa i bez widocznej reakcji rządu. Największą barierę stanowi ciągle nieuczciwa konkurencja. Nadużywanie prawa w tym obszarze sygnalizuje aż 63 proc. badanych. Problemem są również wysokie koszty zatrudnienia (51 proc. badanych) i niedostateczny popyt. Zmalały natomiast, co oczywiste, bariery związane z niedoborem wykwalifikowanych kadr. Na tym tle sytuacja wielkich firm jest znacząco lepsza z powodu dużych inwestycji infrastrukturalnych i budowy stadionów zasilanych środkami UE, natomiast małe i średnie przedsiębiorstwa przeżywają ciężki kryzys.

 

Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości"

Budownictwo mieszkaniowe w impasie

Dane GUS dotyczące wyników budownictwa mieszkaniowego w 2009 roku potwierdzają, że pogłębia się kryzys w budownictwie mieszkaniowym. Martwi kompletna obojętność władz wobec tych problemów (najgorszy po wojnie budżet dla sfery mieszkaniowej, bałagan legislacyjny, brak właściwej reakcji na społeczne projekty działań antykryzysowych itp.). W 2009 roku oddano do użytku prawie 160 tysięcy mieszkań – wynik pozornie całkiem niezły, ale trzeba pamiętać, że to ciągle dwukrotnie za mało, żeby rozpocząć proces wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego. Oddaliśmy nieco ponad 4 mieszkania na 1000 mieszkańców, podczas gdy kraje europejskie w okresach wychodzenia ze swoich kryzysów budowały nawet ponad 10 mieszkań na 1000 mieszkańców. Jeszcze gorzej jest ze strukturą oddawanych mieszkań. Tam, gdzie potrzeby są największe, buduje się najmniej. Prawie 90 proc. oddanych w ubiegłym roku zasobów to mieszkania dla „bogatych” (deweloperzy i budownictwo indywidualne) i do tego w sześciu największych aglomeracjach. Za rogatkami wielkich miast jest gorzej niż źle. Zaledwie 10 proc. z oddanych ogółem mieszkań stanowią mieszkania komunalne, spółdzielcze, społeczne i socjalne razem wzięte. W tej grupie są największe potrzeby, ale buduje się najmniej.
 
W przeprowadzonych niedawno badaniach NIK wyraźnie odpowiedzialnością za tę sytuację obciążył kolejne rządy, które działają bez długofalowej polityki. Wystarczy przypomnieć, że nakłady na budownictwo socjalne zostały w tym roku, bez ważnej przyczyny, obcięte o 50 proc., chociaż jeszcze niedawno zapowiadano gwałtowne przyspieszenie działań na rzecz pozyskiwania mieszkań socjalnych. W ciągu 12 miesięcy ubiegłego roku rozpoczęto budowę o 18,2 proc. mniej mieszkań (deweloperzy o 34 proc. mniej) i wydano o 22,3 proc. mniej pozwoleń na budowę (deweloperzy o 37 proc. mniej).
GUS prowadzi też stałe badania koniunktury w budownictwie. Dane za grudzień 2009 roku nie nastrajają optymistycznie. Ogólny klimat koniunktury w budownictwie w grudniu ubiegłego roku kształtował się na poziomie –16 (w listopadzie –11). Poprawę koniunktury sygnalizuje tylko 12 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 28 proc.
 
Przedsiębiorcy sygnalizowali dalszy spadek portfeli zamówień i produkcji budowlano-montażowej. Nie przeczuwając jeszcze „zimy stulecia”, badane przedsiębiorstwa czarno widziały przyszłość najbliższych miesięcy. Odsetek przedsiębiorstw nie odczuwających żadnych barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej kształtował się na poziomie 4,8 proc. (4,5 proc. w listopadzie br. i 5 proc. w grudniu 2008 roku). Zaledwie 4,8 proc. badanych przedsiębiorstw uważa, że warunki zewnętrzne i systemy prawne sprzyjają prowadzeniu działalności gospodarczej, a prawie 95 proc. że nie.
 
Takie i podobne negatywne opinie są sygnalizowane od lat bez echa i bez widocznej reakcji rządu. Największą barierę stanowi ciągle nieuczciwa konkurencja. Nadużywanie prawa w tym obszarze sygnalizuje aż 63 proc. badanych. Problemem są również wysokie koszty zatrudnienia (51 proc. badanych) i niedostateczny popyt. Zmalały natomiast, co oczywiste, bariery związane z niedoborem wykwalifikowanych kadr. Na tym tle sytuacja wielkich firm jest znacząco lepsza z powodu dużych inwestycji infrastrukturalnych i budowy stadionów zasilanych środkami UE, natomiast małe i średnie przedsiębiorstwa przeżywają ciężki kryzys.

 

Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości"

Nagrody „Budowlana Firma Roku" i „Polski Herkules" rozdane

Najbliższym naszym celem jest przygotowanie reformy budownictwa społecznego – mówił podczas uroczystości wręczenia nagród przyznawanych przez miesięcznik wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. Podczas uroczystości 25 lutego w Pałacu Lubomirskich w Warszawie wręczono wyróżnienia za rok 2009: „Laury Buildera", „Budowlana Firma Roku", „Polski Herkules".
Wyróżnienie „Budowlana Firma Roku", stanowiące jednocześnie nominację do statuetki Polski Herkules w roku następnym, trafiło do rąk prezesów szesnastu firm. Poza firmami o profilu ściśle budowlanym, nagrody otrzymują także osoby i firmy spoza branży budowlanej. Podstawę do oceny jest m.in. dostępność produktu lub usługi, nowatorstwo, dostosowanie do wymogów branży budowlanej, potrzeb klientów i zmieniającego się rynku, a także relacje firma – klient. Wśród tegorocznych laureatów znalazły się m.in. Politechnika Krakowska i Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej.
 
Tytuł „Polski Herkules" otrzymują szefowie firm, którzy uzyskali szczególne osiągnięcia w branży budowlanej. Statuetki specjalne trafiają ponadto do organizacji oraz osób, które swoją działalnością wywarły wpływ na rozwój polskiego budownictwa. Jedną ze statuetek odebrał dr inż. Piotr Pachowski, wybitny konstruktor budowlany, autor ponad 170 projektów konstrukcyjnych, wykładowca na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. „Polskim Herkulesem" uhonorowano ponadto prof. Leonarda Runkiewicza z Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, zastępcę przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu Techniki Budowlanej, doceniając tym samym wybitne osiągnięcia naukowe, dydaktyczne i inżynierskie w zakresie projektowania konstrukcji żelbetowych. Tytuł „Polskiego Herkulesa" za działalność na rzecz rozwoju nowoczesnej infrastruktury sportowej i rekreacyjnej otrzymał Polski Klub Infrastruktury Sportowej.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Nagrody „Budowlana Firma Roku" i „Polski Herkules" rozdane

Najbliższym naszym celem jest przygotowanie reformy budownictwa społecznego – mówił podczas uroczystości wręczenia nagród przyznawanych przez miesięcznik wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. Podczas uroczystości 25 lutego w Pałacu Lubomirskich w Warszawie wręczono wyróżnienia za rok 2009: „Laury Buildera", „Budowlana Firma Roku", „Polski Herkules".
Wyróżnienie „Budowlana Firma Roku", stanowiące jednocześnie nominację do statuetki Polski Herkules w roku następnym, trafiło do rąk prezesów szesnastu firm. Poza firmami o profilu ściśle budowlanym, nagrody otrzymują także osoby i firmy spoza branży budowlanej. Podstawę do oceny jest m.in. dostępność produktu lub usługi, nowatorstwo, dostosowanie do wymogów branży budowlanej, potrzeb klientów i zmieniającego się rynku, a także relacje firma – klient. Wśród tegorocznych laureatów znalazły się m.in. Politechnika Krakowska i Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej.
 
Tytuł „Polski Herkules" otrzymują szefowie firm, którzy uzyskali szczególne osiągnięcia w branży budowlanej. Statuetki specjalne trafiają ponadto do organizacji oraz osób, które swoją działalnością wywarły wpływ na rozwój polskiego budownictwa. Jedną ze statuetek odebrał dr inż. Piotr Pachowski, wybitny konstruktor budowlany, autor ponad 170 projektów konstrukcyjnych, wykładowca na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. „Polskim Herkulesem" uhonorowano ponadto prof. Leonarda Runkiewicza z Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, zastępcę przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu Techniki Budowlanej, doceniając tym samym wybitne osiągnięcia naukowe, dydaktyczne i inżynierskie w zakresie projektowania konstrukcji żelbetowych. Tytuł „Polskiego Herkulesa" za działalność na rzecz rozwoju nowoczesnej infrastruktury sportowej i rekreacyjnej otrzymał Polski Klub Infrastruktury Sportowej.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Zdążyć przed Euro 2012

Do końca roku drogowcy chcą rozstrzygnąć ostatnie przetargi na ułożenie autostrad zaplanowanych w rządowym planie budowy dróg do 2012 r. – podaje „Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy dalej, firmy powalczą o zamówienia warte przeszło 14 mld zł. Do końca czerwca Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad chce podpisać umowy z wykonawcami czterech odcinków 90-km autostrady A1 z Torunia do Strykowa pod Łodzią. Z kolei jesienią powinniśmy poznać firmy, które wybudują 180 km autostrady ze Strykowa na Śląsk. GDDKiA na ten rok planuje także rozstrzygnięcie ciągnącego się od czerwca 2009 r. przetargu na budowę ponad 70 km drugiej nitki autostrady A18 od trasy A4 do granicy z Niemcami w Olszynach.
 
W sumie firmy powalczą w tym roku o 18 kontraktów o szacunkowej wartości przeszło 14 mld zł – dodaje dziennik.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Zdążyć przed Euro 2012

Do końca roku drogowcy chcą rozstrzygnąć ostatnie przetargi na ułożenie autostrad zaplanowanych w rządowym planie budowy dróg do 2012 r. – podaje „Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy dalej, firmy powalczą o zamówienia warte przeszło 14 mld zł. Do końca czerwca Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad chce podpisać umowy z wykonawcami czterech odcinków 90-km autostrady A1 z Torunia do Strykowa pod Łodzią. Z kolei jesienią powinniśmy poznać firmy, które wybudują 180 km autostrady ze Strykowa na Śląsk. GDDKiA na ten rok planuje także rozstrzygnięcie ciągnącego się od czerwca 2009 r. przetargu na budowę ponad 70 km drugiej nitki autostrady A18 od trasy A4 do granicy z Niemcami w Olszynach.
 
W sumie firmy powalczą w tym roku o 18 kontraktów o szacunkowej wartości przeszło 14 mld zł – dodaje dziennik.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Lepsza ochrona zabytków

W celu zagwarantowania prawidłowej ochrony wszystkim nieruchomościom zabytkowym wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą prowadzili ich ewidencję – podaje „Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy dalej, będzie ona prowadzona w formie zbioru kart adresowych zabytków z danej gminy. Szczególnie cenne i ważne z punktu widzenia kultury i dziedzictwa narodowego nieruchomości zabytkowe będą lepiej chronione. Zgodnie ze zmienioną ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, ochrona nieruchomości tego typu będzie wpisywana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego albo w decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, decyzji o warunkach zabudowy, decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej lub decyzji o ustaleniu lokalizacji linii kolejowej.
 
W celu zagwarantowania prawidłowej ochrony wszystkim nieruchomościom zabytkowym przyjęta przez Sejm nowelizacja nakłada dodatkowo na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast obowiązek prowadzenia ich ewidencji – podkreśla dziennik. Będzie ona prowadzona w formie zbioru kart adresowych zabytków nieruchomych z terenu danej gminy. W gminnej ewidencji zabytków powinny być ujęte zabytki nieruchome wpisane do rejestru, inne zabytki nieruchome znajdujące się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, a także inne zabytki nieruchome wyznaczone przez wójta, burmistrza, prezydenta miasta w porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Ewidencja zabytków prowadzona będzie nie tylko przez wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Obowiązek ten ciążyć będzie także na Generalnym Konserwatorze Zabytków, który prowadzi krajową ewidencję zabytków. Za prowadzenie ewidencji odpowiedzialni będą także wojewódzcy konserwatorzy zabytków – dodaje gazeta.
 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Lepsza ochrona zabytków

W celu zagwarantowania prawidłowej ochrony wszystkim nieruchomościom zabytkowym wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą prowadzili ich ewidencję – podaje „Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy dalej, będzie ona prowadzona w formie zbioru kart adresowych zabytków z danej gminy. Szczególnie cenne i ważne z punktu widzenia kultury i dziedzictwa narodowego nieruchomości zabytkowe będą lepiej chronione. Zgodnie ze zmienioną ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, ochrona nieruchomości tego typu będzie wpisywana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego albo w decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, decyzji o warunkach zabudowy, decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej lub decyzji o ustaleniu lokalizacji linii kolejowej.
 
W celu zagwarantowania prawidłowej ochrony wszystkim nieruchomościom zabytkowym przyjęta przez Sejm nowelizacja nakłada dodatkowo na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast obowiązek prowadzenia ich ewidencji – podkreśla dziennik. Będzie ona prowadzona w formie zbioru kart adresowych zabytków nieruchomych z terenu danej gminy. W gminnej ewidencji zabytków powinny być ujęte zabytki nieruchome wpisane do rejestru, inne zabytki nieruchome znajdujące się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, a także inne zabytki nieruchome wyznaczone przez wójta, burmistrza, prezydenta miasta w porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Ewidencja zabytków prowadzona będzie nie tylko przez wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Obowiązek ten ciążyć będzie także na Generalnym Konserwatorze Zabytków, który prowadzi krajową ewidencję zabytków. Za prowadzenie ewidencji odpowiedzialni będą także wojewódzcy konserwatorzy zabytków – dodaje gazeta.
 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Tanieją kredyty hipoteczne w Citi Handlowy

Dwa miesiące potrwa specjalna promocja Citi Handlowy na kredyt hipoteczny na gotową nieruchomość. Od 1 marca do 30 kwietnia klienci mogą ubiegać się o specjalny kredyt, w którym prowizja za udzielenie kredytu, wpis hipoteki do księgi wieczystej oraz wycena nieruchomości kosztują 0 zł.
W kredytach hipotecznych postawiliśmy na złotówkę. Zbudowaliśmy konkurencyjny produkt finansowania gotowych nieruchomości. Chronimy klientów przed stratami związanymi z wahaniami kursu, a do tego oferujemy atrakcyjną cenę produktu. W marcu ruszamy ze specjalną promocją. 0 złotych za prowizję za udzielenie kredytu, 0 złotych za wycenę nieruchomości i 0 złotych za wpis hipoteki do księgi wieczystej! - opowiada Katarzyna Przybyła, Dyrektor Biura Kredytów Hipotecznych Citi Handlowy.

Od 1 marca do 30 kwietnia potrwa promocja kredytu hipotecznego na gotową nieruchomość, czyli inwestycję odebraną lub nieruchomość z rynku wtórnego.

W promocyjnym okresie, Citi Handlowy oferuje klientom kredyt hipoteczny z prowizją 0 złotych za jego udzielenie. Dodatkowymi atutami oferty są brak opłaty za wycenę nieruchomości oraz brak opłaty za wpis hipoteki do księgi wieczystej.

Marża kredytu hipotecznego w Citi Handlowy może wynieść od 1,1 proc. do 3,5 proc. Jej wysokość zależy m.in. od wysokości LtV, czyli stosunku wysokości kredytu do wartości nieruchomości, oraz aktywności klienta na innych produktach w Citi Handlowy. Kredyt udzielany jest w złotówkach na gotowe nieruchomości na kwoty powyżej 80.000 złotych.

Kredyt hipoteczny w Citi Handlowy udzielany jest do 90 proc. wartości nieruchomości. Spłatę kredytu klienci mogą rozpisać na maksymalnie 30 lat. Minimalny miesięczny dochód netto przynajmniej jednego z wnioskodawców ubiegających się o kredyt hipoteczny musi wynosić co najmniej 3000 zł. Szczegółowe warunki dotyczące oferty kredytów hipotecznych w Citi Handlowy oraz Tabelę Opłat i Prowizji obowiązującą w promocyjnym okresie znaleźć można na www.citihandlowy.pl oraz u doradców w oddziałach Citi Handlowy.

Citi Handlowy

js
inwestycje.pl

Tanieją kredyty hipoteczne w Citi Handlowy

Dwa miesiące potrwa specjalna promocja Citi Handlowy na kredyt hipoteczny na gotową nieruchomość. Od 1 marca do 30 kwietnia klienci mogą ubiegać się o specjalny kredyt, w którym prowizja za udzielenie kredytu, wpis hipoteki do księgi wieczystej oraz wycena nieruchomości kosztują 0 zł.
W kredytach hipotecznych postawiliśmy na złotówkę. Zbudowaliśmy konkurencyjny produkt finansowania gotowych nieruchomości. Chronimy klientów przed stratami związanymi z wahaniami kursu, a do tego oferujemy atrakcyjną cenę produktu. W marcu ruszamy ze specjalną promocją. 0 złotych za prowizję za udzielenie kredytu, 0 złotych za wycenę nieruchomości i 0 złotych za wpis hipoteki do księgi wieczystej! - opowiada Katarzyna Przybyła, Dyrektor Biura Kredytów Hipotecznych Citi Handlowy.

Od 1 marca do 30 kwietnia potrwa promocja kredytu hipotecznego na gotową nieruchomość, czyli inwestycję odebraną lub nieruchomość z rynku wtórnego.

W promocyjnym okresie, Citi Handlowy oferuje klientom kredyt hipoteczny z prowizją 0 złotych za jego udzielenie. Dodatkowymi atutami oferty są brak opłaty za wycenę nieruchomości oraz brak opłaty za wpis hipoteki do księgi wieczystej.

Marża kredytu hipotecznego w Citi Handlowy może wynieść od 1,1 proc. do 3,5 proc. Jej wysokość zależy m.in. od wysokości LtV, czyli stosunku wysokości kredytu do wartości nieruchomości, oraz aktywności klienta na innych produktach w Citi Handlowy. Kredyt udzielany jest w złotówkach na gotowe nieruchomości na kwoty powyżej 80.000 złotych.

Kredyt hipoteczny w Citi Handlowy udzielany jest do 90 proc. wartości nieruchomości. Spłatę kredytu klienci mogą rozpisać na maksymalnie 30 lat. Minimalny miesięczny dochód netto przynajmniej jednego z wnioskodawców ubiegających się o kredyt hipoteczny musi wynosić co najmniej 3000 zł. Szczegółowe warunki dotyczące oferty kredytów hipotecznych w Citi Handlowy oraz Tabelę Opłat i Prowizji obowiązującą w promocyjnym okresie znaleźć można na www.citihandlowy.pl oraz u doradców w oddziałach Citi Handlowy.

Citi Handlowy

js
inwestycje.pl

Podatnicy wrzucą do kotła 76,2 mld dolarów

Podatnicy wrzucą do kotła 76,2 mld dolarów
Ważna instytucja pożyczkowa działająca w obszarze nieruchomości w USA - Fannie Mae - potrzebuje kolejnego zastrzyku pomocy finansowej.

Teraz niezbędne dla przeżycia jest 15,3 mld USD. Firma kredytowa z Waszyngtonu ogłosiła właśnie 10. kwartalną stratę w wysokości 16,3 mld USD. Podatnicy amerykańscy w ten sposób w sumie wyciągną z kieszeni na ratowanie Fannie Mae 76,2 mld USD.

Fannie Mae ma 28-procentowy udział w rynku pożyczek hipotecznych w USA, co przekłada się na kwotę 11,8 biliona USD. Po trzech latach kryzysu w branży firma ma już 120,5 mld USD straty. W 2009 r. strata wyniosła 74,4 mld USD (w 2008 r. 59,8 mld USD). Rynek nieruchomości stracił w recesji 28 proc. swojej wartości.

Akcje Fannie Mae kosztowały w piątek na NYSE 99 centów. Rekord notowań w grudniu 2000 r. to 87,81 USD. Skarb państwa ma 79,9 procent walorów notowanych na giełdzie. Jeśli firma dostanie wymaganą transzę pomocy roczna spłata rat z zadłużenia wyniesie 7,6 mld USD.

Na rynku USA działa też inna, mniejsza instytucja o podobnym charakterze - Freddie Mac. Ostatnio dostała 3,4 mld USD pomocy państwowej.

Federal National Mortgage Association (FNMA, powszechnie nazywane Fannie Mae) jest przedsiębiorstwem sponsorowanym przez rząd USA. Jest to firma prywatna, na mocy specjalnego prawa autoryzowana do pożyczania pieniędzy i udzielania gwarancji kredytowych. Nie jest bezpośrednio finansowana przez rząd, ani też papiery wartościowe przez nią emitowane nie są explicite poręczone ani chronione przez państwo.

Powszechna jest jednak - zarówno wśród jej klientów, jak i na rynkach finansowych - opinia, że za Fannie Mae de facto działa pod parasolem rządu USA. Firma jest częściowo zwolniona z płacenia podatków dochodowych w Stanach Zjednoczonych. Fannie Mae operuje na wtórnym rynku kredytów hipotecznych. Zadaniem firmy jest, poprzez pośrednie działania finansowe, zapewnienie Amerykanom dostępnego i taniego kredytu, przez co realizuje rządową strategię obniżania barier w dostępie do mieszkań i domów.

FNMA jest jedną z głównych instytucji dostarczających funduszy na kredyty hipoteczne w USA. Szacuje się, że w tej chwili pośrednio finansuje ok. 20 proc. z nich. Fannie Mae jest jednocześnie jedną z największych firm w USA i na świecie. W rankingu Fortune TOP 500 w roku 2004 uplasowała się na 20. miejscu. W Forbes Global 2000 zawierającej 2000 największych przedsiębiorstw światowych, Fannie Mae znajduje się aktualnie na 57. miejscu. (wiki)

 

Krzysztof Mrówka

źródło informacji: INTERIA.PL

Podatnicy wrzucą do kotła 76,2 mld dolarów

Podatnicy wrzucą do kotła 76,2 mld dolarów
Ważna instytucja pożyczkowa działająca w obszarze nieruchomości w USA - Fannie Mae - potrzebuje kolejnego zastrzyku pomocy finansowej.

Teraz niezbędne dla przeżycia jest 15,3 mld USD. Firma kredytowa z Waszyngtonu ogłosiła właśnie 10. kwartalną stratę w wysokości 16,3 mld USD. Podatnicy amerykańscy w ten sposób w sumie wyciągną z kieszeni na ratowanie Fannie Mae 76,2 mld USD.

Fannie Mae ma 28-procentowy udział w rynku pożyczek hipotecznych w USA, co przekłada się na kwotę 11,8 biliona USD. Po trzech latach kryzysu w branży firma ma już 120,5 mld USD straty. W 2009 r. strata wyniosła 74,4 mld USD (w 2008 r. 59,8 mld USD). Rynek nieruchomości stracił w recesji 28 proc. swojej wartości.

Akcje Fannie Mae kosztowały w piątek na NYSE 99 centów. Rekord notowań w grudniu 2000 r. to 87,81 USD. Skarb państwa ma 79,9 procent walorów notowanych na giełdzie. Jeśli firma dostanie wymaganą transzę pomocy roczna spłata rat z zadłużenia wyniesie 7,6 mld USD.

Na rynku USA działa też inna, mniejsza instytucja o podobnym charakterze - Freddie Mac. Ostatnio dostała 3,4 mld USD pomocy państwowej.

Federal National Mortgage Association (FNMA, powszechnie nazywane Fannie Mae) jest przedsiębiorstwem sponsorowanym przez rząd USA. Jest to firma prywatna, na mocy specjalnego prawa autoryzowana do pożyczania pieniędzy i udzielania gwarancji kredytowych. Nie jest bezpośrednio finansowana przez rząd, ani też papiery wartościowe przez nią emitowane nie są explicite poręczone ani chronione przez państwo.

Powszechna jest jednak - zarówno wśród jej klientów, jak i na rynkach finansowych - opinia, że za Fannie Mae de facto działa pod parasolem rządu USA. Firma jest częściowo zwolniona z płacenia podatków dochodowych w Stanach Zjednoczonych. Fannie Mae operuje na wtórnym rynku kredytów hipotecznych. Zadaniem firmy jest, poprzez pośrednie działania finansowe, zapewnienie Amerykanom dostępnego i taniego kredytu, przez co realizuje rządową strategię obniżania barier w dostępie do mieszkań i domów.

FNMA jest jedną z głównych instytucji dostarczających funduszy na kredyty hipoteczne w USA. Szacuje się, że w tej chwili pośrednio finansuje ok. 20 proc. z nich. Fannie Mae jest jednocześnie jedną z największych firm w USA i na świecie. W rankingu Fortune TOP 500 w roku 2004 uplasowała się na 20. miejscu. W Forbes Global 2000 zawierającej 2000 największych przedsiębiorstw światowych, Fannie Mae znajduje się aktualnie na 57. miejscu. (wiki)

 

Krzysztof Mrówka

źródło informacji: INTERIA.PL

Wielki wyrąb lokali

Wielki wyrąb lokali
Wielkie uwłaszczenie w Lasach Państwowych. Wkrótce rzesze leśników będą mogły kupić za ułamek wartości domy, atrakcyjnie położone leśniczówki, a nawet wille w miastach - ustaliła "Rzeczpospolita".

Według gazety, taki będzie efekt podpisanego już rozporządzenia ministra środowiska, które wejdzie w życie w czerwcu. Tymczasem Lasy Państwowe już teraz wyprzedają swój majątek byłym i obecnym pracownikom. Wystarczy, że uznają go za nieprzydatny, a pracownik co najmniej przez trzy lata jest najemcą danej nieruchomości.

Pracownicy otrzymują zwykle olbrzymie, sięgające 95 proc. bonifikaty. Z blisko 50 tys. takich lokali, własnością LP pozostało dziś około 12 tysięcy. Lasy Państwowe nie kryją, że posiadanego majątku będą się chętnie pozbywać - ujawnia "Rz".

 

Źródło: interia.pl

Wielki wyrąb lokali

Wielki wyrąb lokali
Wielkie uwłaszczenie w Lasach Państwowych. Wkrótce rzesze leśników będą mogły kupić za ułamek wartości domy, atrakcyjnie położone leśniczówki, a nawet wille w miastach - ustaliła "Rzeczpospolita".

Według gazety, taki będzie efekt podpisanego już rozporządzenia ministra środowiska, które wejdzie w życie w czerwcu. Tymczasem Lasy Państwowe już teraz wyprzedają swój majątek byłym i obecnym pracownikom. Wystarczy, że uznają go za nieprzydatny, a pracownik co najmniej przez trzy lata jest najemcą danej nieruchomości.

Pracownicy otrzymują zwykle olbrzymie, sięgające 95 proc. bonifikaty. Z blisko 50 tys. takich lokali, własnością LP pozostało dziś około 12 tysięcy. Lasy Państwowe nie kryją, że posiadanego majątku będą się chętnie pozbywać - ujawnia "Rz".

 

Źródło: interia.pl

Nieruchomości upamiętnione przez znane postacie droższe o 20 proc.

W kamienicy, w której mieszkał znany kompozytor, malarz, pisarz czy przywódca, cena metra kwadratowego może być nawet o 20 proc. wyższa niż w sąsiednich domach - wynika z doświadczeń doradców Home Broker. Kupujący są jednak gotowi zapłacić więcej, gdyż mieszkanie w tym samym budynku co Szymanowski, Wyspiański, Ordonówna czy Piłsudski to wyjątkowy prestiż. Inna sprawa, że są to zwykle nieruchomości położone w bardzo drogich lokalizacjach.

Z okazji obchodzonej dziś uroczyście 200. rocznicy urodzin Fryderyka Szopena, (istnieją dwie wersje daty urodzin kompozytora - 22 lutego oraz 1 marca 1810 roku) Home Broker sprawdził, jak wpływa na wartość nieruchomości to, że urodził się w niej, mieszkał czy tworzył wielki Polak. Takie budynki posiadają zwykle tablice upamiętniające znane postacie.

Rodzina Szopenów mieszkała m.in. przy Krakowskim Przedmieściu 5 w Warszawie, w dawnym Pałacu Czapskich. Obecnie budynek należy do Akademii Sztuk Pięknych. We Wrocławiu przy ul. Grodzkiej stoi natomiast kamienica, w której mieszkał Józef Elsner, znany pedagog, nauczyciel wielkiego kompozytora.

W Krakowie przy ul. Krupniczej 26, w domu swoich dziadków, urodził się Stanisław Wyspiański. Później mieszkał przy Placu Mariackim 9, gdzie pisał "Wesele". W Łodzi, przy ul. Wschodniej 50 znajduje się z kolei kamienica związana z Władysławem Reymontem. Mieszkając w niej zbierał materiały do "Chłopów". W Warszawie przy ul. Dąbrowickiej 25 na Saskiej Kępie można znaleźć pamiątkową tablicę w kształcie zeszytu z piórem, z fragmentem wiersza, upamiętniającą miejsce zamieszkania Agnieszki Osieckiej.

Z kolei w stolicy polskich Tatr, u zbiegu Krupówek i ul. Piłsudskiego mieszkały Helena Modrzejewska i Hanka Ordonówna. Najwięcej tablic, upamiętniających wielkich polskich artystów można chyba znaleźć przy Nowym Świecie w Warszawie. Pod numerem 47 mieszkał Karol Szymanowski, pod numerem 60 Leopold Staff, a pod numerem 27 ostatnie lata życie spędził Julian Tuwim. W Łodzi przy ul. Wschodniej 19 mieszkał i pracował Józef Piłsudski.

Wielka postać i zabytkowa architektura podpijają cenę

Z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że historyczna przeszłość domu czy kamienicy, jest w stanie podnieść wartość mieszkań o kilka do nawet 20 proc. w stosunku do innych lokali w okolicy. Wyższa cena to jednak nie tylko efekt powiązania danego budynku ze znaną postacią, ale także bardzo dobrej lokalizacji (zwykle są to kamienice położone w ścisłym centrum) czy też zabytkowej i unikalnej architektury. - Cena nieruchomości stanowiącej zabytek architektoniczny może być nawet o 7 - 10 proc. wyższa niż średnia rynkowa w okolicy - mówi Rafał Koźbiał, doradca Home Broker z Warszawy. Według Katarzyny Filas, cena metra kwadratowego w kamienicy, w której mieszkała znana postać, niekoniecznie historyczna, może być wyższa o 10-20 proc. Mniej więcej o tyle drożej w stosunku do ceny metra kwadratowego w okolicy, został wystawiony na sprzedaż lokal w Krowodrzy, w którym mieszkał Roman Polański. Mieszkanie znajduje się w kamienicy z lat 20., cena za metr to 10 tys. zł.

Budynek pod nadzorem konserwatora

Zakup nieruchomości związanej ze znaną postacią historyczną może mieć też pewien minus. - Takie nieruchomości są zazwyczaj wpisane do rejestru zabytków, co powoduje konieczność uzyskania zgody konserwatora zabytków na dokonanie zmian aranżacji, które mają wpływ na ogólny wygląd nieruchomości - wyjaśnia Rafał Koźbiał. Dlatego, jego zdaniem, nieruchomości upamiętnione przez znane postacie kupują koneserzy, którzy cenią sobie prestiż związany z aspektami historycznymi.

Home Broker
Waldemar Bagieński, doradca Home Broker z Warszawy, wspomina sprzedaż dwóch mieszkań w kamienicy z 1936 roku położonej na rogu Puławskiej i Madalińskiego. Dom został zbudowany przez Juliusza Żurawskiego, dla króla warszawskiej czekolady - Jana Wedla. Kamienica ma wyjątkową architekturę, jest po remoncie. W narożniku domu znajduje się metalowa rzeźba lwicy, a w holu ścianę zdobi kompozycja Zofii Stryjeńskiej z górskimi zbójnikami. - Cena za metr kwadratowy o ok. 10 proc. przewyższała cenę w budownictwie o podobnym standardzie. Nie było możliwości negocjacji - mówi Waldemar Bagieński. Mieszkania kupili artyści, którzy docenili walory budynku.

Placówka Home Broker w kamienicy upamiętnionej przez Rubinsteina

Warto przy tym podkreślić, że nowa placówka Home Broker w Łodzi, przy ul. Piotrkowskiej 78 znajduje się w kamienicy, w której mieszkał pianista Artur Rubinstein. Przed budynkiem znajduje się rzeźba z brązu autorstwa Marcela Szytenchelma, przedstawiająca artystę przy fortepianie, odsłonięta we wrześniu 2000 roku.

Nie znaleźliśmy w ofercie żadnego mieszkania związanego z Fryderykiem Szopenem, którego urodziny świętuje dziś cała Polska. Na "pocieszenie" postanowiliśmy podać przykład nowej inwestycji deweloperskiej zlokalizowanej przy? ulicy Szopena we Wrocławiu. Powstał tam prestiżowy, kameralny kompleks niskich apartamentów z 30 lokalami, z których 70 proc. zostało już sprzedanych.

Katarzyna Siwek, wsp. BT

interia.pl

Nieruchomości upamiętnione przez znane postacie droższe o 20 proc.

W kamienicy, w której mieszkał znany kompozytor, malarz, pisarz czy przywódca, cena metra kwadratowego może być nawet o 20 proc. wyższa niż w sąsiednich domach - wynika z doświadczeń doradców Home Broker. Kupujący są jednak gotowi zapłacić więcej, gdyż mieszkanie w tym samym budynku co Szymanowski, Wyspiański, Ordonówna czy Piłsudski to wyjątkowy prestiż. Inna sprawa, że są to zwykle nieruchomości położone w bardzo drogich lokalizacjach.

Z okazji obchodzonej dziś uroczyście 200. rocznicy urodzin Fryderyka Szopena, (istnieją dwie wersje daty urodzin kompozytora - 22 lutego oraz 1 marca 1810 roku) Home Broker sprawdził, jak wpływa na wartość nieruchomości to, że urodził się w niej, mieszkał czy tworzył wielki Polak. Takie budynki posiadają zwykle tablice upamiętniające znane postacie.

Rodzina Szopenów mieszkała m.in. przy Krakowskim Przedmieściu 5 w Warszawie, w dawnym Pałacu Czapskich. Obecnie budynek należy do Akademii Sztuk Pięknych. We Wrocławiu przy ul. Grodzkiej stoi natomiast kamienica, w której mieszkał Józef Elsner, znany pedagog, nauczyciel wielkiego kompozytora.

W Krakowie przy ul. Krupniczej 26, w domu swoich dziadków, urodził się Stanisław Wyspiański. Później mieszkał przy Placu Mariackim 9, gdzie pisał "Wesele". W Łodzi, przy ul. Wschodniej 50 znajduje się z kolei kamienica związana z Władysławem Reymontem. Mieszkając w niej zbierał materiały do "Chłopów". W Warszawie przy ul. Dąbrowickiej 25 na Saskiej Kępie można znaleźć pamiątkową tablicę w kształcie zeszytu z piórem, z fragmentem wiersza, upamiętniającą miejsce zamieszkania Agnieszki Osieckiej.

Z kolei w stolicy polskich Tatr, u zbiegu Krupówek i ul. Piłsudskiego mieszkały Helena Modrzejewska i Hanka Ordonówna. Najwięcej tablic, upamiętniających wielkich polskich artystów można chyba znaleźć przy Nowym Świecie w Warszawie. Pod numerem 47 mieszkał Karol Szymanowski, pod numerem 60 Leopold Staff, a pod numerem 27 ostatnie lata życie spędził Julian Tuwim. W Łodzi przy ul. Wschodniej 19 mieszkał i pracował Józef Piłsudski.

Wielka postać i zabytkowa architektura podpijają cenę

Z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że historyczna przeszłość domu czy kamienicy, jest w stanie podnieść wartość mieszkań o kilka do nawet 20 proc. w stosunku do innych lokali w okolicy. Wyższa cena to jednak nie tylko efekt powiązania danego budynku ze znaną postacią, ale także bardzo dobrej lokalizacji (zwykle są to kamienice położone w ścisłym centrum) czy też zabytkowej i unikalnej architektury. - Cena nieruchomości stanowiącej zabytek architektoniczny może być nawet o 7 - 10 proc. wyższa niż średnia rynkowa w okolicy - mówi Rafał Koźbiał, doradca Home Broker z Warszawy. Według Katarzyny Filas, cena metra kwadratowego w kamienicy, w której mieszkała znana postać, niekoniecznie historyczna, może być wyższa o 10-20 proc. Mniej więcej o tyle drożej w stosunku do ceny metra kwadratowego w okolicy, został wystawiony na sprzedaż lokal w Krowodrzy, w którym mieszkał Roman Polański. Mieszkanie znajduje się w kamienicy z lat 20., cena za metr to 10 tys. zł.

Budynek pod nadzorem konserwatora

Zakup nieruchomości związanej ze znaną postacią historyczną może mieć też pewien minus. - Takie nieruchomości są zazwyczaj wpisane do rejestru zabytków, co powoduje konieczność uzyskania zgody konserwatora zabytków na dokonanie zmian aranżacji, które mają wpływ na ogólny wygląd nieruchomości - wyjaśnia Rafał Koźbiał. Dlatego, jego zdaniem, nieruchomości upamiętnione przez znane postacie kupują koneserzy, którzy cenią sobie prestiż związany z aspektami historycznymi.

Home Broker
Waldemar Bagieński, doradca Home Broker z Warszawy, wspomina sprzedaż dwóch mieszkań w kamienicy z 1936 roku położonej na rogu Puławskiej i Madalińskiego. Dom został zbudowany przez Juliusza Żurawskiego, dla króla warszawskiej czekolady - Jana Wedla. Kamienica ma wyjątkową architekturę, jest po remoncie. W narożniku domu znajduje się metalowa rzeźba lwicy, a w holu ścianę zdobi kompozycja Zofii Stryjeńskiej z górskimi zbójnikami. - Cena za metr kwadratowy o ok. 10 proc. przewyższała cenę w budownictwie o podobnym standardzie. Nie było możliwości negocjacji - mówi Waldemar Bagieński. Mieszkania kupili artyści, którzy docenili walory budynku.

Placówka Home Broker w kamienicy upamiętnionej przez Rubinsteina

Warto przy tym podkreślić, że nowa placówka Home Broker w Łodzi, przy ul. Piotrkowskiej 78 znajduje się w kamienicy, w której mieszkał pianista Artur Rubinstein. Przed budynkiem znajduje się rzeźba z brązu autorstwa Marcela Szytenchelma, przedstawiająca artystę przy fortepianie, odsłonięta we wrześniu 2000 roku.

Nie znaleźliśmy w ofercie żadnego mieszkania związanego z Fryderykiem Szopenem, którego urodziny świętuje dziś cała Polska. Na "pocieszenie" postanowiliśmy podać przykład nowej inwestycji deweloperskiej zlokalizowanej przy? ulicy Szopena we Wrocławiu. Powstał tam prestiżowy, kameralny kompleks niskich apartamentów z 30 lokalami, z których 70 proc. zostało już sprzedanych.

Katarzyna Siwek, wsp. BT

interia.pl

Ożywienie aktywności inwestycyjnej na polskim rynku nieruchomości

Firma CB Richard Ellis wydała swój raport z serii Accumulator, Rynek Inwestycyjny w Polsce, Wiosna 2010. Raport opisuje szczegółowo rynek inwestycyjny w Polsce oraz związane z nim przyszłe trendy.
Począwszy od roku 2008 aż do końca 2009 odnotowano wyraźne spowolnienie aktywności inwestorów na polskim rynku. Niepewność odnośnie rozwoju sytuacji ekonomicznej na świecie, jak również obniżenie popytu i problemy związane z uzyskaniem finansowania wpłynęły na znaczący spadek liczby zawartych transakcji inwestycyjnych we wszystkich sektorach rynku nieruchomości w Polsce. W rezultacie inwestorzy skierowali swoje zainteresowanie w stronę najlepszych nieruchomości usytuowanych w centralnych lokalizacjach, z długoterminowymi umowami najmu i wysokiej jakości najemcami. Tylko takie produkty gwarantowały wiarygodny poziom ryzyka dla inwestorów w niepewnej sytuacji gospodarczej, która miała miejsce w minionych miesiącach.

W 2009 roku zawarto 21 transakcji, których wolumen wyniósł 646 milionów EUR. Oznacza to prawie 68% spadek w porównaniu z 2 miliardami EUR zainwestowanymi na polskim rynku w roku 2008. Transakcje w sektorach handlowym i biurowym wciąż dominują na rynku inwestycyjnym, chociaż odnotowano rosnące zainteresowanie inwestorów sektorem magazynowym i hotelowym. Transakcje dotyczące projektów handlowych w przeciwieństwie do poprzednich lat były mniej spektakularne. Jednakże inwestycje w obiekty handlowe w 2009 roku opiewają na 327 milionów EUR, co stanowi 51% całkowitego wolumenu inwestycji w Polsce. Udział transakcji biurowych w całkowitym wolumenie inwestycji wyniósł jedynie 179 milionów EUR. Transakcje w sektorze magazynowym (42 miliony EUR) stanowiły 6% zawartych inwestycji, udział sektora hotelowego wzrósł do 15% (99 milionów EUR).

‘Rok 2010 zapowiada się dużo bardziej optymistycznie pod względem wolumenu inwestycji w porównaniu do 2009. Pierwsze transakcje dojdą do skutku już w pierwszym kwartale 2010, co wraz z inwestycjami z ostatnich miesięcy 2009 powinno przekonać inwestorów do realizowania liczniejszych transakcji w sektorze nieruchomości komercyjnych i wyraźnie prowadzi do stabilizacji poziomu stóp kapitalizacji.

Inwestorzy alokują coraz więcej kapitału w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza w Polsce i Czechach, a szczególnym powodzeniem cieszą się biurowce klasy A i dobrze prosperujące centra handlowe w Warszawie. Przewidujemy, że przyciągnięcie uwagi kupujących do miast regionalnych w Polsce pozostaje jednak tylko kwestią czasu. Już wkrótce powinniśmy zaobserwować powrót inwestorów na prawdziwie ogólnopolski rynek, jak to miało miejsce w 2006 i 2007 roku.’ – powiedział Christopher Millen, dyrektor działu rynków kapitałowych w CB Richard Ellis.

Obecnie stopy kapitalizacji dla najlepszych obiektów biurowych w Warszawie utrzymują się na poziomie 6,75 – 7,00%. W przypadku najlepszych projektów handlowych wynoszą one około 7,00%. Różnice pomiędzy stopami kapitalizacji dla obiektów zlokalizowanych w Warszawie i głównych miastach regionalnych zmniejszają się, natomiast wycena najlepszych projektów w drugorzędnych lokalizacjach jest około 100 punktów bazowych wyższa. Stopy kapitalizacji w sektorze magazynowym szacuje się na 8,75 – 9,00%.

CB Richard Ellis

kg

Ożywienie aktywności inwestycyjnej na polskim rynku nieruchomości

Firma CB Richard Ellis wydała swój raport z serii Accumulator, Rynek Inwestycyjny w Polsce, Wiosna 2010. Raport opisuje szczegółowo rynek inwestycyjny w Polsce oraz związane z nim przyszłe trendy.
Począwszy od roku 2008 aż do końca 2009 odnotowano wyraźne spowolnienie aktywności inwestorów na polskim rynku. Niepewność odnośnie rozwoju sytuacji ekonomicznej na świecie, jak również obniżenie popytu i problemy związane z uzyskaniem finansowania wpłynęły na znaczący spadek liczby zawartych transakcji inwestycyjnych we wszystkich sektorach rynku nieruchomości w Polsce. W rezultacie inwestorzy skierowali swoje zainteresowanie w stronę najlepszych nieruchomości usytuowanych w centralnych lokalizacjach, z długoterminowymi umowami najmu i wysokiej jakości najemcami. Tylko takie produkty gwarantowały wiarygodny poziom ryzyka dla inwestorów w niepewnej sytuacji gospodarczej, która miała miejsce w minionych miesiącach.

W 2009 roku zawarto 21 transakcji, których wolumen wyniósł 646 milionów EUR. Oznacza to prawie 68% spadek w porównaniu z 2 miliardami EUR zainwestowanymi na polskim rynku w roku 2008. Transakcje w sektorach handlowym i biurowym wciąż dominują na rynku inwestycyjnym, chociaż odnotowano rosnące zainteresowanie inwestorów sektorem magazynowym i hotelowym. Transakcje dotyczące projektów handlowych w przeciwieństwie do poprzednich lat były mniej spektakularne. Jednakże inwestycje w obiekty handlowe w 2009 roku opiewają na 327 milionów EUR, co stanowi 51% całkowitego wolumenu inwestycji w Polsce. Udział transakcji biurowych w całkowitym wolumenie inwestycji wyniósł jedynie 179 milionów EUR. Transakcje w sektorze magazynowym (42 miliony EUR) stanowiły 6% zawartych inwestycji, udział sektora hotelowego wzrósł do 15% (99 milionów EUR).

‘Rok 2010 zapowiada się dużo bardziej optymistycznie pod względem wolumenu inwestycji w porównaniu do 2009. Pierwsze transakcje dojdą do skutku już w pierwszym kwartale 2010, co wraz z inwestycjami z ostatnich miesięcy 2009 powinno przekonać inwestorów do realizowania liczniejszych transakcji w sektorze nieruchomości komercyjnych i wyraźnie prowadzi do stabilizacji poziomu stóp kapitalizacji.

Inwestorzy alokują coraz więcej kapitału w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza w Polsce i Czechach, a szczególnym powodzeniem cieszą się biurowce klasy A i dobrze prosperujące centra handlowe w Warszawie. Przewidujemy, że przyciągnięcie uwagi kupujących do miast regionalnych w Polsce pozostaje jednak tylko kwestią czasu. Już wkrótce powinniśmy zaobserwować powrót inwestorów na prawdziwie ogólnopolski rynek, jak to miało miejsce w 2006 i 2007 roku.’ – powiedział Christopher Millen, dyrektor działu rynków kapitałowych w CB Richard Ellis.

Obecnie stopy kapitalizacji dla najlepszych obiektów biurowych w Warszawie utrzymują się na poziomie 6,75 – 7,00%. W przypadku najlepszych projektów handlowych wynoszą one około 7,00%. Różnice pomiędzy stopami kapitalizacji dla obiektów zlokalizowanych w Warszawie i głównych miastach regionalnych zmniejszają się, natomiast wycena najlepszych projektów w drugorzędnych lokalizacjach jest około 100 punktów bazowych wyższa. Stopy kapitalizacji w sektorze magazynowym szacuje się na 8,75 – 9,00%.

CB Richard Ellis

kg

Mieszkanie niezbyt duże, ale funkcjonalne

Funkcjonalność – ten parametr jest ostatnio najczęściej wymieniany przez potencjalnych nabywców mieszkań. Kupujący poszukują lokali dwupokojowych i niewielkich mieszkań trzypokojowych, które stały się najgorętszym towarem ostatnich miesięcy.
Wraz z obniżeniem się możliwości nabywczych kupujących, popyt na duże mieszkania, o powierzchni powyżej 80 m kw. osłabł i pozostaje na bardzo umiarkowanym poziomie. Najbardziej poszukiwane są lokale dwupokojowe o powierzchni do 40 m kw. oraz małe mieszkania trzypokojowe o powierzchni 50-55 m kw. W efekcie takiego sprofilowania popytu, rynek nie był w stanie wchłonąć zbyt dużej liczby mieszkań o największych metrażach. 

Takie oczekiwania nabywców potwierdza Raport Preferencji Klientów firmy Home Broker, według którego najczęściej poszukiwanymi mieszkaniami w Warszawie w ubiegłym roku były lokale o powierzchni 47-58 m kw. Podobne wyniki przynoszą analizy firmy Metrohouse, która ocenia, że 40 proc. transakcji w zeszłym roku dotyczyło właśnie mieszkań od 45 do 60 m kw. Analitycy rynku zwracają uwagę, że preferencje zakupowe klientów stają się coraz bardziej jednorodne. Klienci zamiast dużych powierzchni poszukują wysokiego stopnia funkcjonalności mieszkań. Popyt i preferencje zakupowe nabywców były też przedmiotem badań ankietowych prowadzonych przez Millward Brown SMG/KRC. Około połowy badanych (46 proc.) deklarujących nabycie mieszkania w minionym roku zgłosiło zainteresowanie metrażem od 41 do 60 m kw.

Rynek nieruchomości przeżył transformację. Modyfikacji uległy plany inwestycyjne firm deweloperskich. Po okresie zamrożenia nowych projektów, deweloperzy zaczęli budować, ale na mniejszą skalę. Szybko dostosowali też nową ofertę do wymagań obecnego rynku – W drugim etapie osiedla Alpha oferujemy mieszkania dwupokojowe o powierzchni już od 34 m kw., a także trzypokojowe lokale o metrażu od 49 m kw. Naszymi klientami są najczęściej młodzi ludzie, którzy kupują swoje pierwsze mieszkanie i ważny jest dla nich funkcjonalny rozkład. Dlatego bezpłatnie zmieniamy aranżacje mieszkań o mniejszych powierzchniach i zmieniamy ich przestrzeń tak, aby wygospodarować dodatkowy pokój - tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Funkcjonalność to maksymalne wykorzystanie nabywanej powierzchni. W przypadku małych powierzchni oznacza to popularność mieszkań z aneksem kuchennym zamiast tych w których kuchnia stanowi odrębne pomieszczenie. Ten prosty zabieg projektowy, przypadł klientom do gustu, co potwierdzają ankiety. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy zaoszczędzić nawet do 3 m kw. powierzchni. Są to metry tym cenniejsze, im mniejsze nabywamy mieszkanie. Do łask powracają niewielkie mieszkania trzypokojowe, które dobrze zaprojektowane, mogą być funkcjonalną przestrzenią do zamieszkania dla rodziny.

Już w połowie zeszłego roku dało się zauważyć zwiększone zainteresowanie zakupem mieszkań do 50 m kw. Wiele wskazuje, że właśnie takie lokale staną się najlepiej sprzedającym się produktem mieszkaniowym w 2010 r.

RED Real Estate Development

kg

Mieszkanie niezbyt duże, ale funkcjonalne

Funkcjonalność – ten parametr jest ostatnio najczęściej wymieniany przez potencjalnych nabywców mieszkań. Kupujący poszukują lokali dwupokojowych i niewielkich mieszkań trzypokojowych, które stały się najgorętszym towarem ostatnich miesięcy.
Wraz z obniżeniem się możliwości nabywczych kupujących, popyt na duże mieszkania, o powierzchni powyżej 80 m kw. osłabł i pozostaje na bardzo umiarkowanym poziomie. Najbardziej poszukiwane są lokale dwupokojowe o powierzchni do 40 m kw. oraz małe mieszkania trzypokojowe o powierzchni 50-55 m kw. W efekcie takiego sprofilowania popytu, rynek nie był w stanie wchłonąć zbyt dużej liczby mieszkań o największych metrażach. 

Takie oczekiwania nabywców potwierdza Raport Preferencji Klientów firmy Home Broker, według którego najczęściej poszukiwanymi mieszkaniami w Warszawie w ubiegłym roku były lokale o powierzchni 47-58 m kw. Podobne wyniki przynoszą analizy firmy Metrohouse, która ocenia, że 40 proc. transakcji w zeszłym roku dotyczyło właśnie mieszkań od 45 do 60 m kw. Analitycy rynku zwracają uwagę, że preferencje zakupowe klientów stają się coraz bardziej jednorodne. Klienci zamiast dużych powierzchni poszukują wysokiego stopnia funkcjonalności mieszkań. Popyt i preferencje zakupowe nabywców były też przedmiotem badań ankietowych prowadzonych przez Millward Brown SMG/KRC. Około połowy badanych (46 proc.) deklarujących nabycie mieszkania w minionym roku zgłosiło zainteresowanie metrażem od 41 do 60 m kw.

Rynek nieruchomości przeżył transformację. Modyfikacji uległy plany inwestycyjne firm deweloperskich. Po okresie zamrożenia nowych projektów, deweloperzy zaczęli budować, ale na mniejszą skalę. Szybko dostosowali też nową ofertę do wymagań obecnego rynku – W drugim etapie osiedla Alpha oferujemy mieszkania dwupokojowe o powierzchni już od 34 m kw., a także trzypokojowe lokale o metrażu od 49 m kw. Naszymi klientami są najczęściej młodzi ludzie, którzy kupują swoje pierwsze mieszkanie i ważny jest dla nich funkcjonalny rozkład. Dlatego bezpłatnie zmieniamy aranżacje mieszkań o mniejszych powierzchniach i zmieniamy ich przestrzeń tak, aby wygospodarować dodatkowy pokój - tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Funkcjonalność to maksymalne wykorzystanie nabywanej powierzchni. W przypadku małych powierzchni oznacza to popularność mieszkań z aneksem kuchennym zamiast tych w których kuchnia stanowi odrębne pomieszczenie. Ten prosty zabieg projektowy, przypadł klientom do gustu, co potwierdzają ankiety. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy zaoszczędzić nawet do 3 m kw. powierzchni. Są to metry tym cenniejsze, im mniejsze nabywamy mieszkanie. Do łask powracają niewielkie mieszkania trzypokojowe, które dobrze zaprojektowane, mogą być funkcjonalną przestrzenią do zamieszkania dla rodziny.

Już w połowie zeszłego roku dało się zauważyć zwiększone zainteresowanie zakupem mieszkań do 50 m kw. Wiele wskazuje, że właśnie takie lokale staną się najlepiej sprzedającym się produktem mieszkaniowym w 2010 r.

RED Real Estate Development

kg

Mieszkanie za cenę małego auta czy prywatnego odrzutowca?

Mieszkanie za cenę małego auta czy prywatnego odrzutowca?
Mieszkanie o powierzchni zaledwie 16 mkw.? Brzmi niewiarygodnie, ale takie lokale są do kupienia w Nowej Hucie w Krakowie i w centrum Warszawy. W stolicy Home Broker znalazł też ofertę najmniejszego „apartamentu”, który ma zaledwie … 24,3 mkw. Najtańsze mieszkanie w dużym mieście można kupić w Katowicach – cena ofertowa to 73 tys. zł. Najstarszy lokal – z 1500 r. – jest wystawiony na sprzedaż w Krakowie.
16 mkw. – taką powierzchnię ma mieszkanie w powojennym budynku w Nowej Hucie. Na ten metraż składa się salon z aneksem kuchennym (10 mkw.), łazienka (3 mkw.) oraz przedpokój (3 mkw.). Mieszkanie znajduje się na czwartym piętrze i kosztuje… 150 tys. zł (9,4 tys. zł za mkw.!).

Jeszcze droższy jest metr kwadratowy mieszkania o takiej samej powierzchni zlokalizowanego w centrum Warszawy, przy ul. Chmielnej. Kosztuje ono 254 tys. zł (15,9 tys. zł za mkw.). Chociaż lokal ma zaledwie 16 mkw. powierzchni, dysponuje oddzielną i na dodatek widną kuchnią. Mieszkanie znajduje się w strzeżonym budynku z 1955 r., na pierwszym piętrze. Dla porównania, we Wrocławiu za 26 tys. zł można kupić 16-metrowy, murowany … garaż. Najmniejsze 2-pokojowe mieszkanie znaleźliśmy w Toruniu w dzielnicy Rubinkowo - ma powierzchnie 22,8 mkw. i znajduje się w budynku z wielkiej płyty. 

Apartament klitka

Najmniejszy „apartament” Home Broker znalazł z kolei w nowopowstającym budynku na warszawskich Szczęśliwicach. Ma powierzchnię 24,3 mkw. Deweloperzy powszechnie nadużywają pojęcia apartament traktując je jako synonim lokalu o podwyższonym standardzie. Dla porównania największy apartament w sprzedaży, jaki znaleźliśmy, ma powierzchnię 343,3 mkw. Znajduje się w stylizowanym apartamentowcu w Poznaniu, u zbiegu ulic Wyspiańskiego, Ułańskiej i Wojskowej. Cena to 6,1 mln zł.

Można kupić mieszkanie w dużym mieście za 42 tysiące

Dużo taniej można kupić mieszkanie w … Katowicach. W dzielnicy Załęże znaleźliśmy lokal wart 73 tys. zł (niespełna 2,1 tys. zł za mkw.). To zdecydowanie najtańsza oferta w dużym mieście. Mieszkanie ma 35 mkw. i znajduje się w przedwojennej kamienicy, na trzecim piętrze. Okna wychodzą na podwórko. Jeszcze tydzień temu dostępna była oferta zakupu mieszkania 30-metrowego w centrum Lublina – za 42 tys. zł – położonego w kamienicy do remontu (z 1899 roku), na ostatnim piętrze. Mieszkanie zostało kupione w ciągu kilku dni od wystawienia oferty mimo bardzo małej wysokości (1,9 m). Dla porównania, za podobną cenę można kupić nowe Grande Punto z silnikiem 1,2 litra.

Dla porównania, na warszawskim Mokotowie, w nowym budynku można kupić apartament (prawdziwy) za blisko 7,9 mln zł!. Metr kwadratowy kosztuje prawie 30 tys. zł, chociaż cały lokal ma 263 mkw. powierzchni. Budynek jest 2-piętorwy, na każdym piętrze znajduje się jeden apartament, do którego bezpośrednio wjeżdża winda z garażu. Za podobną cenę można kupić na przykład prywatny samolot odrzutowy Hawker 125-700 A z 1982 r. lub Cessnę Citation V z 1993 r.

Jak nowe, chociaż z 1500 roku


Znaleźliśmy też ofertę najstarszego mieszkania. W Krakowie można kupić lokal w kamienicy z 1500 roku! Budynek jest całkowicie odnowiony, a mieszkanie oferowane jest w stanie deweloperskim. Właściciel pozostawił jednak w charakterze dekoracji kawałek nieotynkowanego starego muru. Cena za 62-metrowy lokal to prawie 1,2 mln złotych. Dla przypomnienia, w 1500 roku królem Polski był Jan Olbracht, któremu zawdzięczamy wzniesienie krakowskiego Barbakanu.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

Mieszkanie za cenę małego auta czy prywatnego odrzutowca?

Mieszkanie za cenę małego auta czy prywatnego odrzutowca?
Mieszkanie o powierzchni zaledwie 16 mkw.? Brzmi niewiarygodnie, ale takie lokale są do kupienia w Nowej Hucie w Krakowie i w centrum Warszawy. W stolicy Home Broker znalazł też ofertę najmniejszego „apartamentu”, który ma zaledwie … 24,3 mkw. Najtańsze mieszkanie w dużym mieście można kupić w Katowicach – cena ofertowa to 73 tys. zł. Najstarszy lokal – z 1500 r. – jest wystawiony na sprzedaż w Krakowie.
16 mkw. – taką powierzchnię ma mieszkanie w powojennym budynku w Nowej Hucie. Na ten metraż składa się salon z aneksem kuchennym (10 mkw.), łazienka (3 mkw.) oraz przedpokój (3 mkw.). Mieszkanie znajduje się na czwartym piętrze i kosztuje… 150 tys. zł (9,4 tys. zł za mkw.!).

Jeszcze droższy jest metr kwadratowy mieszkania o takiej samej powierzchni zlokalizowanego w centrum Warszawy, przy ul. Chmielnej. Kosztuje ono 254 tys. zł (15,9 tys. zł za mkw.). Chociaż lokal ma zaledwie 16 mkw. powierzchni, dysponuje oddzielną i na dodatek widną kuchnią. Mieszkanie znajduje się w strzeżonym budynku z 1955 r., na pierwszym piętrze. Dla porównania, we Wrocławiu za 26 tys. zł można kupić 16-metrowy, murowany … garaż. Najmniejsze 2-pokojowe mieszkanie znaleźliśmy w Toruniu w dzielnicy Rubinkowo - ma powierzchnie 22,8 mkw. i znajduje się w budynku z wielkiej płyty. 

Apartament klitka

Najmniejszy „apartament” Home Broker znalazł z kolei w nowopowstającym budynku na warszawskich Szczęśliwicach. Ma powierzchnię 24,3 mkw. Deweloperzy powszechnie nadużywają pojęcia apartament traktując je jako synonim lokalu o podwyższonym standardzie. Dla porównania największy apartament w sprzedaży, jaki znaleźliśmy, ma powierzchnię 343,3 mkw. Znajduje się w stylizowanym apartamentowcu w Poznaniu, u zbiegu ulic Wyspiańskiego, Ułańskiej i Wojskowej. Cena to 6,1 mln zł.

Można kupić mieszkanie w dużym mieście za 42 tysiące

Dużo taniej można kupić mieszkanie w … Katowicach. W dzielnicy Załęże znaleźliśmy lokal wart 73 tys. zł (niespełna 2,1 tys. zł za mkw.). To zdecydowanie najtańsza oferta w dużym mieście. Mieszkanie ma 35 mkw. i znajduje się w przedwojennej kamienicy, na trzecim piętrze. Okna wychodzą na podwórko. Jeszcze tydzień temu dostępna była oferta zakupu mieszkania 30-metrowego w centrum Lublina – za 42 tys. zł – położonego w kamienicy do remontu (z 1899 roku), na ostatnim piętrze. Mieszkanie zostało kupione w ciągu kilku dni od wystawienia oferty mimo bardzo małej wysokości (1,9 m). Dla porównania, za podobną cenę można kupić nowe Grande Punto z silnikiem 1,2 litra.

Dla porównania, na warszawskim Mokotowie, w nowym budynku można kupić apartament (prawdziwy) za blisko 7,9 mln zł!. Metr kwadratowy kosztuje prawie 30 tys. zł, chociaż cały lokal ma 263 mkw. powierzchni. Budynek jest 2-piętorwy, na każdym piętrze znajduje się jeden apartament, do którego bezpośrednio wjeżdża winda z garażu. Za podobną cenę można kupić na przykład prywatny samolot odrzutowy Hawker 125-700 A z 1982 r. lub Cessnę Citation V z 1993 r.

Jak nowe, chociaż z 1500 roku


Znaleźliśmy też ofertę najstarszego mieszkania. W Krakowie można kupić lokal w kamienicy z 1500 roku! Budynek jest całkowicie odnowiony, a mieszkanie oferowane jest w stanie deweloperskim. Właściciel pozostawił jednak w charakterze dekoracji kawałek nieotynkowanego starego muru. Cena za 62-metrowy lokal to prawie 1,2 mln złotych. Dla przypomnienia, w 1500 roku królem Polski był Jan Olbracht, któremu zawdzięczamy wzniesienie krakowskiego Barbakanu.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

W tym roku mieszkania nie zdrożeją

Drożej na pewno nie będzie. Ale na znaczące obniżki też nie ma co liczyć. Najlepszy czas na zakupy już minął. Deweloperzy wstrzymali budowy i coraz trudniej będzie znaleźć gotowe, atrakcyjne mieszkanie. Zwłaszcza jedno- lub dwupokojowe, bo takich szukamy najczęściej i to właśnie one najszybciej się sprzedają. I choć łatwiej będzie o kredyt, to rok 2010 będzie co najwyżej czasem stabilizacji na rynku nieruchomości.
Dziś Główny Urząd Statystyczny poda dane o budownictwie mieszkaniowym w styczniu. Dowiemy się, czy zima wstrzymała ożywienie w nieruchomościach, które pojawiło się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku.

Choć cały miniony rok był gorszy od poprzedniego, to w grudniu urzędy wydały o ponad 25 proc. więcej pozwoleń na budowę mieszkań niż w listopadzie. A inwestorzy rozpoczęli prace przy budowie 8390 mieszkań. To ponad 20 proc. więcej niż miesiąc wcześniej.

źródło: Główny Urząd Statystyczny

Czy to oznacza, że mieszkaniówka najgorsze ma już za sobą? Deweloperzy i znawcy branży nieruchomości zgodnie przyznają: jest lepiej niż w fatalnej, pierwszej połowie ubiegłego roku.

Wtedy banki przykręciły kurek z kredytami. W I kwartale 2009 r. pożyczyły Polakom na mieszkania 7 mld zł. O 40 proc. mniej niż w ostatnich miesiącach 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

43 proc.
o tyle w I połowie 2009 roku w porównaniu z 2008, zmalała liczba udzielonych kredytów hipotecznych.

W efekcie załamała się sprzedaż nowych mieszkań. Z danych firmy konsultingowej Reas wynika, że między styczniem a marcem ubiegłego roku sprzedaż nowych lokali była aż o 70 proc. niższa niż 12 miesięcy wcześniej.

Deweloperzy musieli zareagować. - W ubiegłym roku wstrzymali aż 80 proc. planowanych wcześniej inwestycji - mówi Marcin Gołębiowski z RedNet Property. Ale do sprzedaży trafiało coraz więcej mieszkań, których budowa rozpoczęła się w latach 2007-2008, kiedy jeszcze nikt nie spodziewał się załamania koniunktury.

Na rynku zaczęli rządzić nieliczni kupujący. W dół poszły ceny. Korekta sięgnęła kilkunastu procent.

- To właśnie wtedy był najlepszy czas na kupowanie. Można było wybierać z szerokiej oferty i negocjować duże rabaty. Mieszkanie wystawione w internecie za 8 tys. zł za metr kwadratowy., można było kupić za mniej niż 7 tys. zł - podkreśla Gołębiowski.

Małe, nowe mieszkania przedmiotem pożądania

Gdy w połowie ubiegłego roku zaczęła się delikatna, kredytowa odwilż - w dużej mierze wspierana rządowym programem Rodzina na Swoim - z rynku zaczęły znikać najtańsze lokale. Głównie jedno- i dwupokojowe o powierzchni do około 35 mkw.

- Już w tej chwili zaczyna ich brakować w ofercie gotowych mieszkań. A w najbliższych miesiącach będzie ich jeszcze mniej, bo trzy czwarte potencjalnych kupców poszukuje lokalu nie większego niż dwupokojowy - przewiduje Katarzyna Siwek z Home Broker.

Potwierdzają to dane RedNet Property. Z analiz firmy wynika, że w styczniu średnia cena mieszkań oferowanych do sprzedaży była o 1,3 proc. wyższa niż w grudniu (7818 zł/ mkw.). Z kolei średnia cena lokali, które znalazły nabywców przez miesiąc spadła o 0,8 proc. (6972 zł/mkw.).

Nie oznacza to, że deweloperzy zaczęli podnosić ceny. Z rynku znikają tańsze lokale. Więc średnia cena mieszkań sprzedanych maleje. W ofercie wciąż pozostają te droższe. W efekcie średnia cena ofertowa idzie w górę.

Średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym w styczniu 2010 r.
miasto

średnia cena mkw. mieszkania w ofercie

średnia cena mkw.mieszkań sprzedanych stosunek ceny mieszkań sprzedanych do mieszkań w ofercie miesięczna zmiana średniej ceny mieszkań w ofercie
Warszawa 8985 zł 8388 zł -6,6 proc. 0,8 proc.
Wrocław 8382 zł 6901 zł -17,7 proc. 1,2 proc.
Kraków 7799 zł 7068 zł -9,4 proc. -0,9 proc.
Poznań 7306 zł 6888 zł -5,7 proc. 1,1 proc.
Gdańsk 7068 zł 5872 zł -17,1 proc. 2,2 proc.
Łódź 5539 zł 5198 zł -6,2 proc. 0,1 proc.
Katowice 5458 zł
4971 zł -8,9 proc. 0,5 proc.
Średnia 7818 zł 6972 zł -10,8 proc. 1,3 proc.

źródło: RedNet Property

Widząc to, deweloperzy - którzy częściowo odmrozili swoje plany (według Reas w szufladach deweloperów wciąż są projekty z ważnymi pozwoleniami na budowę około 50 tys. mieszkań) - postawili przede wszystkim na budowę mieszkań z segmentu popularnego. I to może być szansa dla osób, które poszukują tańszych lokali.

17,4 tys.
tyle mieszkań w 2009 r. deweloperzy wystawili na sprzedaż w: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi

- Można będzie je kupić we wstępnej fazie projektu. Oczywiście w takiej sytuacji większe jest ryzyko kupującego. Ale coś za coś - mówi Emil Szweda z Open Finance.

- Już pojawiają się sytuacje, choć trudno mówić o trendzie, że sprzedają się mieszkania w budowie - dodaje Siwek.

Co dalej z cenami nowych mieszkań? Prognozy ekspertów różnią się między sobą. Zdaniem analityków Home Broker w tym roku ceny mogą nieznacznie pójść w górę. Także eksperci RedNet Property spodziewają się delikatnego ruchu w górę - ok. 5 proc. - w drugiej połowie roku. - Nie mówię tu o sytuacji typu dwa ostatnie mieszkania w inwestycji. Bo wtedy rabat może sięgnąć nawet i 20 procent - przyznaje Gołębiowski.

Innego zdania jest Szweda. - Choć wyraźnie spadła liczba mieszkań, których budowa się rozpoczęła, to nie wpłynie to na wzrost cen. To sprzedający muszą się dostosować do popytu, a nie odwrotnie. W obecnej sytuacji nie ma mowy o wzrostach. Co najwyżej możemy mieć do czynienia ze stabilizacją cen - podkreśla.

Analityk Open Finance wskazuje, że najtańszym sposobem na pozyskanie własnej nieruchomości jest budowa domu. - Inwestorzy indywidualni budują dwa razy więcej domów niż deweloperzy mieszkań. Ci ostatni to zauważyli i ich oferta domów jest pięć razy większa niż 2,3 lata temu. Ale jeżeli założymy, że marża dewelopera na poziomie 20 proc. to około 100 tys. złotych, to widać, że zdecydowanie bardziej opłaca się budować samemu - mówi Szweda.

Mieszkania z drugiej ręki - kupujący rządzą rynkiem

Ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym od kilkunastu miesięcy ceny praktycznie się nie zmieniają. Według analityków serwisu oferty.net to wynik tego, że do sprzedaży trafia coraz więcej mieszkań kupionych w ostatnich latach na rynku pierwotnym z myślą o szybkim zysku. Właścicielom takich lokali trudno pogodzić się z tym, że mogliby je sprzedać za cenę, która nie pokryje wszystkich kosztów zakupu i wykończenia lokali.

Ceny transakcyjne jednak wciąż znacząco różnią się od ofertowych. - W negocjacjach można uzyskać rabat nawet do 20 procent. To wciąż rynek kupującego. Jeżeli ktoś wykłada gotówkę na stół, ma wielką siłę przebicia - podkreśla Bogumiła Stańczak, wiceprezes warszawskiej agencji pośrednictwa AD Drągowski.

Pośrednicy przyznają, że - podobnie jak w przypadku nowych lokali - najlepiej sprzedają się mieszkania jedno- i dwupokojowe. - Trudno sprzedać większe mieszkanie, czy dom - przyznaje jeden z wrocławskich pośredników.

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym
miasto

średnia cena mkw. w listopadzie 2009 r.

średnia cena mkw. w grudniu 2009 r.
miesięczna zmiana ceny roczna zmiana ceny
Warszawa 9033 zł 9062 zł 0,3 proc. 0,8 proc.
Kraków 7444 zł 7483 zł 0,5 proc. 1,5 proc.
Wrocław 6887 zł 6908 zł 0,3 proc. 0,6 proc.
Gdańsk 6636 zł 6423 zł 0,8 proc. -0,7 proc.
Poznań 5866 zł 5924 zł 1 proc. 1,9 proc.
Łódź 4339 zł
4383 zł 1 proc. 0,5 proc.
Katowice 4190 zł 4100 zł -2,1 proc. - 1 proc.

źródło: oferty.net

Co dalej z cenami? - W styczniu pojawiły się już pierwsze, niewielkie wzrosty - mówi Stańczak. Jej zdaniem w najbliższych miesiącach ceny nie zmienią się znacząco. Ewentualne wahania nie powinny przekroczyć kilku procent.

- Nawet jeżeli w kredytach będzie większy ruch, to co najwyżej będzie można mówić o stabilizacji. Spadki są najsilniejsze, gdy nie ma ruchu. Tak było na początku 2009 r. Sprzedający obniżali ceny, a chętnych nie było. Teraz widzą, że coś się dzieje. Więc cen już nie chcą opuszczać - tłumaczy Szweda.

W tym roku o kredyt będzie łatwiej

Eksperci zgodnie podkreślają, ze rozwój sytuacji na rynku mieszkaniowym będzie w dużym stopniu zależał od polityki kredytowej banków. Ta od kilku miesięcy jest mniej restrykcyjna.. Od połowy ubiegłego roku rośnie liczba i wartość udzielanych pożyczek.

źródło: Związek Banków Polskich

Zdaniem Katarzyny Siwek o coraz łagodniejszym podejściu do kredytowania zakupu nieruchomości świadczą m.in. ostatnie decyzje czterech banków, które zaczęły kredytować zakup mieszkań na etapie budowy.

Nie bez znaczenia jest też łagodzenie kryteriów dotyczących wysokości wkładu własnego. - Nawet w telewizji - czego dawno nie było - emitowane są spoty, które reklamują oferty kredytowe - podkreśla analityk Home Broker.

Popularność Rodziny na Swoim i ograniczenia wprowadzane przez Komisję Nadzoru Finansowego spowodowały, że - inaczej niż jeszcze pod koniec 2008 roku - na mieszkania pożyczaliśmy przede wszystkim w złotych.

Zdecydowanie zmalał odsetek kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich. Na popularności zyskało za to euro. W III kwartale 2009 r. po raz pierwszy udzielono więcej pożyczek w tej walucie niż we frankach.

źródło: Związek Banków Polskich

Co ciekawe, choć w ubiegłym roku banki bardziej restrykcyjnie oceniały zdolność kredytową, rosła średnia wielkość udzielonego kredytu. W trzech pierwszych kwartałach 2009 r. pożyczaliśmy o 91,3 tys. zł - w walutach - i o 45,1 tys. zł - w złotych - więcej niż w ciągu całego 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

Według analityków ten rok będzie lepszy od ubiegłego i są podstawy do optymizmu. - Na pewno będzie to rok odwilży na rynku kredytowym. Myślę, że 20 proc. wzrost wartości udzielonych kredytów jest ostrożną prognozą - mówi Siwek.

 

Źródło: money.pl

W tym roku mieszkania nie zdrożeją

Drożej na pewno nie będzie. Ale na znaczące obniżki też nie ma co liczyć. Najlepszy czas na zakupy już minął. Deweloperzy wstrzymali budowy i coraz trudniej będzie znaleźć gotowe, atrakcyjne mieszkanie. Zwłaszcza jedno- lub dwupokojowe, bo takich szukamy najczęściej i to właśnie one najszybciej się sprzedają. I choć łatwiej będzie o kredyt, to rok 2010 będzie co najwyżej czasem stabilizacji na rynku nieruchomości.
Dziś Główny Urząd Statystyczny poda dane o budownictwie mieszkaniowym w styczniu. Dowiemy się, czy zima wstrzymała ożywienie w nieruchomościach, które pojawiło się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku.

Choć cały miniony rok był gorszy od poprzedniego, to w grudniu urzędy wydały o ponad 25 proc. więcej pozwoleń na budowę mieszkań niż w listopadzie. A inwestorzy rozpoczęli prace przy budowie 8390 mieszkań. To ponad 20 proc. więcej niż miesiąc wcześniej.

źródło: Główny Urząd Statystyczny

Czy to oznacza, że mieszkaniówka najgorsze ma już za sobą? Deweloperzy i znawcy branży nieruchomości zgodnie przyznają: jest lepiej niż w fatalnej, pierwszej połowie ubiegłego roku.

Wtedy banki przykręciły kurek z kredytami. W I kwartale 2009 r. pożyczyły Polakom na mieszkania 7 mld zł. O 40 proc. mniej niż w ostatnich miesiącach 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

43 proc.
o tyle w I połowie 2009 roku w porównaniu z 2008, zmalała liczba udzielonych kredytów hipotecznych.

W efekcie załamała się sprzedaż nowych mieszkań. Z danych firmy konsultingowej Reas wynika, że między styczniem a marcem ubiegłego roku sprzedaż nowych lokali była aż o 70 proc. niższa niż 12 miesięcy wcześniej.

Deweloperzy musieli zareagować. - W ubiegłym roku wstrzymali aż 80 proc. planowanych wcześniej inwestycji - mówi Marcin Gołębiowski z RedNet Property. Ale do sprzedaży trafiało coraz więcej mieszkań, których budowa rozpoczęła się w latach 2007-2008, kiedy jeszcze nikt nie spodziewał się załamania koniunktury.

Na rynku zaczęli rządzić nieliczni kupujący. W dół poszły ceny. Korekta sięgnęła kilkunastu procent.

- To właśnie wtedy był najlepszy czas na kupowanie. Można było wybierać z szerokiej oferty i negocjować duże rabaty. Mieszkanie wystawione w internecie za 8 tys. zł za metr kwadratowy., można było kupić za mniej niż 7 tys. zł - podkreśla Gołębiowski.

Małe, nowe mieszkania przedmiotem pożądania

Gdy w połowie ubiegłego roku zaczęła się delikatna, kredytowa odwilż - w dużej mierze wspierana rządowym programem Rodzina na Swoim - z rynku zaczęły znikać najtańsze lokale. Głównie jedno- i dwupokojowe o powierzchni do około 35 mkw.

- Już w tej chwili zaczyna ich brakować w ofercie gotowych mieszkań. A w najbliższych miesiącach będzie ich jeszcze mniej, bo trzy czwarte potencjalnych kupców poszukuje lokalu nie większego niż dwupokojowy - przewiduje Katarzyna Siwek z Home Broker.

Potwierdzają to dane RedNet Property. Z analiz firmy wynika, że w styczniu średnia cena mieszkań oferowanych do sprzedaży była o 1,3 proc. wyższa niż w grudniu (7818 zł/ mkw.). Z kolei średnia cena lokali, które znalazły nabywców przez miesiąc spadła o 0,8 proc. (6972 zł/mkw.).

Nie oznacza to, że deweloperzy zaczęli podnosić ceny. Z rynku znikają tańsze lokale. Więc średnia cena mieszkań sprzedanych maleje. W ofercie wciąż pozostają te droższe. W efekcie średnia cena ofertowa idzie w górę.

Średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym w styczniu 2010 r.
miasto

średnia cena mkw. mieszkania w ofercie

średnia cena mkw.mieszkań sprzedanych stosunek ceny mieszkań sprzedanych do mieszkań w ofercie miesięczna zmiana średniej ceny mieszkań w ofercie
Warszawa 8985 zł 8388 zł -6,6 proc. 0,8 proc.
Wrocław 8382 zł 6901 zł -17,7 proc. 1,2 proc.
Kraków 7799 zł 7068 zł -9,4 proc. -0,9 proc.
Poznań 7306 zł 6888 zł -5,7 proc. 1,1 proc.
Gdańsk 7068 zł 5872 zł -17,1 proc. 2,2 proc.
Łódź 5539 zł 5198 zł -6,2 proc. 0,1 proc.
Katowice 5458 zł
4971 zł -8,9 proc. 0,5 proc.
Średnia 7818 zł 6972 zł -10,8 proc. 1,3 proc.

źródło: RedNet Property

Widząc to, deweloperzy - którzy częściowo odmrozili swoje plany (według Reas w szufladach deweloperów wciąż są projekty z ważnymi pozwoleniami na budowę około 50 tys. mieszkań) - postawili przede wszystkim na budowę mieszkań z segmentu popularnego. I to może być szansa dla osób, które poszukują tańszych lokali.

17,4 tys.
tyle mieszkań w 2009 r. deweloperzy wystawili na sprzedaż w: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi

- Można będzie je kupić we wstępnej fazie projektu. Oczywiście w takiej sytuacji większe jest ryzyko kupującego. Ale coś za coś - mówi Emil Szweda z Open Finance.

- Już pojawiają się sytuacje, choć trudno mówić o trendzie, że sprzedają się mieszkania w budowie - dodaje Siwek.

Co dalej z cenami nowych mieszkań? Prognozy ekspertów różnią się między sobą. Zdaniem analityków Home Broker w tym roku ceny mogą nieznacznie pójść w górę. Także eksperci RedNet Property spodziewają się delikatnego ruchu w górę - ok. 5 proc. - w drugiej połowie roku. - Nie mówię tu o sytuacji typu dwa ostatnie mieszkania w inwestycji. Bo wtedy rabat może sięgnąć nawet i 20 procent - przyznaje Gołębiowski.

Innego zdania jest Szweda. - Choć wyraźnie spadła liczba mieszkań, których budowa się rozpoczęła, to nie wpłynie to na wzrost cen. To sprzedający muszą się dostosować do popytu, a nie odwrotnie. W obecnej sytuacji nie ma mowy o wzrostach. Co najwyżej możemy mieć do czynienia ze stabilizacją cen - podkreśla.

Analityk Open Finance wskazuje, że najtańszym sposobem na pozyskanie własnej nieruchomości jest budowa domu. - Inwestorzy indywidualni budują dwa razy więcej domów niż deweloperzy mieszkań. Ci ostatni to zauważyli i ich oferta domów jest pięć razy większa niż 2,3 lata temu. Ale jeżeli założymy, że marża dewelopera na poziomie 20 proc. to około 100 tys. złotych, to widać, że zdecydowanie bardziej opłaca się budować samemu - mówi Szweda.

Mieszkania z drugiej ręki - kupujący rządzą rynkiem

Ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym od kilkunastu miesięcy ceny praktycznie się nie zmieniają. Według analityków serwisu oferty.net to wynik tego, że do sprzedaży trafia coraz więcej mieszkań kupionych w ostatnich latach na rynku pierwotnym z myślą o szybkim zysku. Właścicielom takich lokali trudno pogodzić się z tym, że mogliby je sprzedać za cenę, która nie pokryje wszystkich kosztów zakupu i wykończenia lokali.

Ceny transakcyjne jednak wciąż znacząco różnią się od ofertowych. - W negocjacjach można uzyskać rabat nawet do 20 procent. To wciąż rynek kupującego. Jeżeli ktoś wykłada gotówkę na stół, ma wielką siłę przebicia - podkreśla Bogumiła Stańczak, wiceprezes warszawskiej agencji pośrednictwa AD Drągowski.

Pośrednicy przyznają, że - podobnie jak w przypadku nowych lokali - najlepiej sprzedają się mieszkania jedno- i dwupokojowe. - Trudno sprzedać większe mieszkanie, czy dom - przyznaje jeden z wrocławskich pośredników.

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym
miasto

średnia cena mkw. w listopadzie 2009 r.

średnia cena mkw. w grudniu 2009 r.
miesięczna zmiana ceny roczna zmiana ceny
Warszawa 9033 zł 9062 zł 0,3 proc. 0,8 proc.
Kraków 7444 zł 7483 zł 0,5 proc. 1,5 proc.
Wrocław 6887 zł 6908 zł 0,3 proc. 0,6 proc.
Gdańsk 6636 zł 6423 zł 0,8 proc. -0,7 proc.
Poznań 5866 zł 5924 zł 1 proc. 1,9 proc.
Łódź 4339 zł
4383 zł 1 proc. 0,5 proc.
Katowice 4190 zł 4100 zł -2,1 proc. - 1 proc.

źródło: oferty.net

Co dalej z cenami? - W styczniu pojawiły się już pierwsze, niewielkie wzrosty - mówi Stańczak. Jej zdaniem w najbliższych miesiącach ceny nie zmienią się znacząco. Ewentualne wahania nie powinny przekroczyć kilku procent.

- Nawet jeżeli w kredytach będzie większy ruch, to co najwyżej będzie można mówić o stabilizacji. Spadki są najsilniejsze, gdy nie ma ruchu. Tak było na początku 2009 r. Sprzedający obniżali ceny, a chętnych nie było. Teraz widzą, że coś się dzieje. Więc cen już nie chcą opuszczać - tłumaczy Szweda.

W tym roku o kredyt będzie łatwiej

Eksperci zgodnie podkreślają, ze rozwój sytuacji na rynku mieszkaniowym będzie w dużym stopniu zależał od polityki kredytowej banków. Ta od kilku miesięcy jest mniej restrykcyjna.. Od połowy ubiegłego roku rośnie liczba i wartość udzielanych pożyczek.

źródło: Związek Banków Polskich

Zdaniem Katarzyny Siwek o coraz łagodniejszym podejściu do kredytowania zakupu nieruchomości świadczą m.in. ostatnie decyzje czterech banków, które zaczęły kredytować zakup mieszkań na etapie budowy.

Nie bez znaczenia jest też łagodzenie kryteriów dotyczących wysokości wkładu własnego. - Nawet w telewizji - czego dawno nie było - emitowane są spoty, które reklamują oferty kredytowe - podkreśla analityk Home Broker.

Popularność Rodziny na Swoim i ograniczenia wprowadzane przez Komisję Nadzoru Finansowego spowodowały, że - inaczej niż jeszcze pod koniec 2008 roku - na mieszkania pożyczaliśmy przede wszystkim w złotych.

Zdecydowanie zmalał odsetek kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich. Na popularności zyskało za to euro. W III kwartale 2009 r. po raz pierwszy udzielono więcej pożyczek w tej walucie niż we frankach.

źródło: Związek Banków Polskich

Co ciekawe, choć w ubiegłym roku banki bardziej restrykcyjnie oceniały zdolność kredytową, rosła średnia wielkość udzielonego kredytu. W trzech pierwszych kwartałach 2009 r. pożyczaliśmy o 91,3 tys. zł - w walutach - i o 45,1 tys. zł - w złotych - więcej niż w ciągu całego 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

Według analityków ten rok będzie lepszy od ubiegłego i są podstawy do optymizmu. - Na pewno będzie to rok odwilży na rynku kredytowym. Myślę, że 20 proc. wzrost wartości udzielonych kredytów jest ostrożną prognozą - mówi Siwek.

 

Źródło: money.pl

Rok 2009 w biurowcach: Popyt i czynsze w dół

Rok 2009 w biurowcach: Popyt i czynsze w dół
Rok 2009 był czasem gorszej koniunktury na rynku powierzchni biurowej. Spadał popyt. W dół szły też stawki czynszów.
W Warszawie spadek stawek rozpoczął się jeszcze w ostatnim kwartale 2008 roku, a największy miał miejsce w przypadku biurowców zlokalizowanych w centrum miasta. W trakcie całego roku dominowały niewielkie umowy najmu. Zawarto tylko 4 transakcje powyżej 5000 mkw.

Wielkość nowej podaży w stolicy w 2009 roku była podobna do tej z lat poprzednich, jednak wiele projektów planowanych na kolejne lata zostało zawieszonych lub odwołanych.

W sumie w 2009 roku dostarczono na rynek warszawski 266,2 tys. mkw nowej powierzchni biurowej. W wyniku tego całkowita podaż powierzchni biurowych w Warszawie wyniosła na koniec roku 3 mln 248,2 tys. mkw.

Z powodu ciągłych problemów z otrzymaniem finansowania, nowa podaż w 2010 i 2011 roku będzie znacznie niższa od wcześniej planowanej. Na 2010 rok zapowiadane jest dostarczenie kolejnych 195 000 mkw, w tym czterech projektów zlokalizowanych w centrum miasta. Największą inwestycją będzie Poleczki Business Park (40 tys. mkw

Około 281,8 tys. mkw powierzchni biurowych zostało wynajęte w 2009 roku, co oznacza, że popyt spadł do poziomu z 2004 r. Na koniec 2009 roku współczynnik powierzchni wolnej dla całej Warszawy wyniósł 7,3 proc.. To znaczący wzrost w porównaniu z 2,9 proc. w 2008 roku

W regionach inwestorzy też odczuli kryzys

Miasta regionalne również doświadczyły spadku popytu i wzrostu poziomu pustostanów. Kraków i Wrocław, największe rynki regionalne, cieszące się rekordowym zainteresowaniem ze strony najemców w poprzednich latach, zanotowały znaczny spadek aktywności.

Do użytku oddano realtywnie dużą ilość powierzchni biurowych, ale większość z nich zasiliła zasoby Krakowa i Łodzi. Na skutek kryzysu i utrudnionego dostępu do finansowania deweloperzy zostali zmuszeni do zrewidowania swoich ambitnych planów odnośnie planowanych projektów, co szczególnie widać na przykładzie Wrocławia. Ogólnie na większości rynków regionalnych odnotowany został spadek stawek czynszu, jednak nie tak znaczący jak to miało miejsce w stolicy.

W 2010 roku na ośmiu największych rynkach regionalnych planowane jest ukończenie niemal 230 tys. mkw powierzchni biurowych, chociaż realizacja niektórych projektów może się opóźnić. Największymi nowymi inwestycjami biurowymi będą Wojdyła Business Park (24 tys. mkw) we Wrocławiu oraz Katowice Business Point (17,5 mkw.) w Katowicach.

 

Źródło: money.pl

Rok 2009 w biurowcach: Popyt i czynsze w dół

Rok 2009 w biurowcach: Popyt i czynsze w dół
Rok 2009 był czasem gorszej koniunktury na rynku powierzchni biurowej. Spadał popyt. W dół szły też stawki czynszów.
W Warszawie spadek stawek rozpoczął się jeszcze w ostatnim kwartale 2008 roku, a największy miał miejsce w przypadku biurowców zlokalizowanych w centrum miasta. W trakcie całego roku dominowały niewielkie umowy najmu. Zawarto tylko 4 transakcje powyżej 5000 mkw.

Wielkość nowej podaży w stolicy w 2009 roku była podobna do tej z lat poprzednich, jednak wiele projektów planowanych na kolejne lata zostało zawieszonych lub odwołanych.

W sumie w 2009 roku dostarczono na rynek warszawski 266,2 tys. mkw nowej powierzchni biurowej. W wyniku tego całkowita podaż powierzchni biurowych w Warszawie wyniosła na koniec roku 3 mln 248,2 tys. mkw.

Z powodu ciągłych problemów z otrzymaniem finansowania, nowa podaż w 2010 i 2011 roku będzie znacznie niższa od wcześniej planowanej. Na 2010 rok zapowiadane jest dostarczenie kolejnych 195 000 mkw, w tym czterech projektów zlokalizowanych w centrum miasta. Największą inwestycją będzie Poleczki Business Park (40 tys. mkw

Około 281,8 tys. mkw powierzchni biurowych zostało wynajęte w 2009 roku, co oznacza, że popyt spadł do poziomu z 2004 r. Na koniec 2009 roku współczynnik powierzchni wolnej dla całej Warszawy wyniósł 7,3 proc.. To znaczący wzrost w porównaniu z 2,9 proc. w 2008 roku

W regionach inwestorzy też odczuli kryzys

Miasta regionalne również doświadczyły spadku popytu i wzrostu poziomu pustostanów. Kraków i Wrocław, największe rynki regionalne, cieszące się rekordowym zainteresowaniem ze strony najemców w poprzednich latach, zanotowały znaczny spadek aktywności.

Do użytku oddano realtywnie dużą ilość powierzchni biurowych, ale większość z nich zasiliła zasoby Krakowa i Łodzi. Na skutek kryzysu i utrudnionego dostępu do finansowania deweloperzy zostali zmuszeni do zrewidowania swoich ambitnych planów odnośnie planowanych projektów, co szczególnie widać na przykładzie Wrocławia. Ogólnie na większości rynków regionalnych odnotowany został spadek stawek czynszu, jednak nie tak znaczący jak to miało miejsce w stolicy.

W 2010 roku na ośmiu największych rynkach regionalnych planowane jest ukończenie niemal 230 tys. mkw powierzchni biurowych, chociaż realizacja niektórych projektów może się opóźnić. Największymi nowymi inwestycjami biurowymi będą Wojdyła Business Park (24 tys. mkw) we Wrocławiu oraz Katowice Business Point (17,5 mkw.) w Katowicach.

 

Źródło: money.pl

Prognozy wzrostu cen mieszkań bardziej ostrożne

Prognozy wzrostu cen mieszkań bardziej ostrożne
Wzrost cen mieszkań w Polsce w najbliższych 12 miesiącach będzie wolniejszy niż ten prognozowany w styczniu.

W lutym wskaźnik prognozujący wzrost cen najbliższych 12 miesiącach, oparty na medianie oczekiwań doradców Home Broker, spadł o 0,6 pkt. proc. względem wyniku z poprzedniego miesiąca.

Obecnie przewidujemy wzrost ceny metra kwadratowego o 5,21 proc. (w styczniu było to 5,88 proc).

Kraków - cena wzrośnie, gdy ruszy szybki tramwaj

W stolicy Małopolski prognozowany jest wzrost cen przeciętnie o 4,58 proc. Będzie to m.in. rezultat ograniczenia podaży na rynku pierwotnym. Lokale w nowych inwestycjach zostały już bowiem w większości wyprzedane.

Kolejnym czynnikiem, który powinien pozytywnie wpłynąć na ceny jest rozbudowa szybkiej sieci tramwajowej. Nowe stacje w Płaszowie powinny zostać otwarte już w kwietniu. Dlatego tu spodziewamy się wzrostów wyższych niż średnio w całym mieście.

Na przestrzeni miesiąca prognozowany wskaźnik wzrostu cen dla Krakowa spadł o 1,25 pkt. proc.

W Warszawie mocno odczuwalna zmiana nastawienia banków

Największy wzrost oczekiwań zaobserwowaliśmy w Warszawie, gdzie przed miesiącem doradcy spodziewali się wzrostu o 3,86 proc., a dziś jest to już 5,12 proc.

Rynek będzie rozwarstwiony. Największych wzrostów spodziewamy się są w segmencie mieszkań oddanych do użytku po 2000 roku. Dla mieszkań w wielkiej płycie natomiast spodziewamy jest stabilizacja albo nawet dalszy spadek cen.

Prognozowana zmiana cen wynika przede wszystkim z odkręcenia kurka z pieniędzmi. W wyniku poprawy ogólnej koniunktury gospodarczej wzrasta bowiem dostępność kredytów. Banki liberalizują zasady wyliczania zdolności kredytowej, obniżają wymagania dotyczące wkładu własnego, coraz chętniej kredytują zakup mieszkań w budowie, a także obniżają cenę kredytu, co przekłada się na się na spadek comiesięcznej raty.

Największego wzrostu cen w najbliższych 12 miesiącach, aż o 8,5 proc. spodziewamy się w Łodzi. Stosunkowo duże zmiany są też oczekiwane w poznaniu i Wrocławiu.

Źródło: money.pl

Prognozy wzrostu cen mieszkań bardziej ostrożne

Prognozy wzrostu cen mieszkań bardziej ostrożne
Wzrost cen mieszkań w Polsce w najbliższych 12 miesiącach będzie wolniejszy niż ten prognozowany w styczniu.

W lutym wskaźnik prognozujący wzrost cen najbliższych 12 miesiącach, oparty na medianie oczekiwań doradców Home Broker, spadł o 0,6 pkt. proc. względem wyniku z poprzedniego miesiąca.

Obecnie przewidujemy wzrost ceny metra kwadratowego o 5,21 proc. (w styczniu było to 5,88 proc).

Kraków - cena wzrośnie, gdy ruszy szybki tramwaj

W stolicy Małopolski prognozowany jest wzrost cen przeciętnie o 4,58 proc. Będzie to m.in. rezultat ograniczenia podaży na rynku pierwotnym. Lokale w nowych inwestycjach zostały już bowiem w większości wyprzedane.

Kolejnym czynnikiem, który powinien pozytywnie wpłynąć na ceny jest rozbudowa szybkiej sieci tramwajowej. Nowe stacje w Płaszowie powinny zostać otwarte już w kwietniu. Dlatego tu spodziewamy się wzrostów wyższych niż średnio w całym mieście.

Na przestrzeni miesiąca prognozowany wskaźnik wzrostu cen dla Krakowa spadł o 1,25 pkt. proc.

W Warszawie mocno odczuwalna zmiana nastawienia banków

Największy wzrost oczekiwań zaobserwowaliśmy w Warszawie, gdzie przed miesiącem doradcy spodziewali się wzrostu o 3,86 proc., a dziś jest to już 5,12 proc.

Rynek będzie rozwarstwiony. Największych wzrostów spodziewamy się są w segmencie mieszkań oddanych do użytku po 2000 roku. Dla mieszkań w wielkiej płycie natomiast spodziewamy jest stabilizacja albo nawet dalszy spadek cen.

Prognozowana zmiana cen wynika przede wszystkim z odkręcenia kurka z pieniędzmi. W wyniku poprawy ogólnej koniunktury gospodarczej wzrasta bowiem dostępność kredytów. Banki liberalizują zasady wyliczania zdolności kredytowej, obniżają wymagania dotyczące wkładu własnego, coraz chętniej kredytują zakup mieszkań w budowie, a także obniżają cenę kredytu, co przekłada się na się na spadek comiesięcznej raty.

Największego wzrostu cen w najbliższych 12 miesiącach, aż o 8,5 proc. spodziewamy się w Łodzi. Stosunkowo duże zmiany są też oczekiwane w poznaniu i Wrocławiu.

Źródło: money.pl

Stopy stoją w miejscu, ale rata może iść w górę

Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych, ale rata kredytu w złotych może podskoczyć w ciągu roku o 172 zł. Taki byłby rezultat wzrostu stopy WIBOR. Podwyżka powinna być mniej odczuwalna przez nowych kredytobiorców dzięki spadkowi marż.

Przeciętna marża kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł (30 lat, 25 proc. wkładu własnego) wynosi dziś 2,5 proc., a oprocentowanie 6,65 proc.. Daje to ratę nowego kredytu na poziomie 1926 zł. Dla porównania, rata przeciętnego kredytu w euro (marża 3,2 proc., oprocentowanie 3,87 proc., spread 20 groszy) wynosi dziś 1483 zł.

Rynek oczekuje, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy stopa WIBOR (3-miesięczna) wzrośnie do 4,42 proc., a w ciągu 12 miesięcy do 5 proc.. W dużym uproszczeniu można więc przyjąć, że inwestorzy spodziewają się trzech podwyżek stóp w Polsce po 25 pkt. bazowych.

Przy założeniu, że marże nie uległyby zmianie, realizacja takiej prognozy oznaczałaby wzrost raty kredytu z naszego przykładu do 1980 zł w ciągu sześciu miesięcy i do 2098 zł w ciągu 12 miesięcy. W tym ostatnim przypadku wzrost w stosunku do obecnego poziomu wyniósłby aż 172 zł.

Niższe marże zrekompensują wzrost WIBOR

O ile kredytobiorców już spłacających zadłużenie hipoteczne najprawdopodobniej dotknie wzrost stóp rynkowych, to osoby, które dopiero zastanawiają się nad wzięciem kredytów w złotych mogą liczyć na to, że wzrost stóp rynkowych przynajmniej w części zostanie zrekompensowany spadkiem marż kredytowych, w efekcie czego wzrost oprocentowania nie będzie tak duży.

Raczej mało prawdopodobny wydaje spadek przeciętnego poziomu marż aż o 75 pkt. bazowych, chociaż w pojedynczych przypadkach zdecydowane cięcia są możliwe. Pokazuje to przykład Allianz Banku, który w tym tygodniu obniżył marże o 0,6 pkt, proc.

Oferta ma charakter promocyjny (dotyczy wniosków złożonych do 12 marca, są jednak duże szanse na jej przedłużenie. Marża dla kredytu na 300 tys. zł (30 lat, 25 proc. wkładu własnego) wynosi teraz w Allianz Banku 1,8 proc. wobec 2,4 proc. w standardowej ofercie.

Banki w większości obniżają marże, ale niektóre podnoszą

Niewiele mniejsze cięcie miało miejsce w Kredyt Banku, gdzie marża dla kredytu z naszego przykładu spadła z 3,2 proc. do 2,7 proc.. W ostatnich dniach marże dla kredytów obniżył też bank Pekao SA, choć tu skala cięcia była mniejsza (0,15 pkt. proc.). Marża dla kredytu z naszego przykładu to obecnie 2,25-2,45 proc. (oferta obowiązuje do połowy czerwca).

Ale są też banki, które podnoszą koszt kredytu w złotych. Przykładem może być Polbank, który co prawda nie zmienił stawek podstawowych, ale zmniejszył skalę obniżki w marży z tytułu otwarcia konta. Klient, który otworzy rachunek w tym banku może obecnie liczyć na zmniejszenie marży o 0,75 pkt. proc. (wcześniej o 1 pkt. proc.).

Aby przyciągnąć klientów banki rezygnują też z prowizji z tytułu udzielenia kredytu. Taką promocję mają obecnie ING i Lukas Bank. Standardowo prowizji nie pobiera też DnB Nord.

W innych bankach wybór opcji prowizja zero procent wiąże się z koniecznością zakupu dodatkowego produktu, zwykle ubezpieczania (Polbank, mBank, PKO BP, Raiffeisen Bank). Dodajmy, że spadają także marże kredytów walutowych. Obniżki stawek dla kredytów w euro wprowadziły w ostatnich dniach Deutsche Bank, BOŚ, MultiBank, mBank i Kredyt Bank.

 

Źródło: money.pl

Stopy stoją w miejscu, ale rata może iść w górę

Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych, ale rata kredytu w złotych może podskoczyć w ciągu roku o 172 zł. Taki byłby rezultat wzrostu stopy WIBOR. Podwyżka powinna być mniej odczuwalna przez nowych kredytobiorców dzięki spadkowi marż.

Przeciętna marża kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł (30 lat, 25 proc. wkładu własnego) wynosi dziś 2,5 proc., a oprocentowanie 6,65 proc.. Daje to ratę nowego kredytu na poziomie 1926 zł. Dla porównania, rata przeciętnego kredytu w euro (marża 3,2 proc., oprocentowanie 3,87 proc., spread 20 groszy) wynosi dziś 1483 zł.

Rynek oczekuje, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy stopa WIBOR (3-miesięczna) wzrośnie do 4,42 proc., a w ciągu 12 miesięcy do 5 proc.. W dużym uproszczeniu można więc przyjąć, że inwestorzy spodziewają się trzech podwyżek stóp w Polsce po 25 pkt. bazowych.

Przy założeniu, że marże nie uległyby zmianie, realizacja takiej prognozy oznaczałaby wzrost raty kredytu z naszego przykładu do 1980 zł w ciągu sześciu miesięcy i do 2098 zł w ciągu 12 miesięcy. W tym ostatnim przypadku wzrost w stosunku do obecnego poziomu wyniósłby aż 172 zł.

Niższe marże zrekompensują wzrost WIBOR

O ile kredytobiorców już spłacających zadłużenie hipoteczne najprawdopodobniej dotknie wzrost stóp rynkowych, to osoby, które dopiero zastanawiają się nad wzięciem kredytów w złotych mogą liczyć na to, że wzrost stóp rynkowych przynajmniej w części zostanie zrekompensowany spadkiem marż kredytowych, w efekcie czego wzrost oprocentowania nie będzie tak duży.

Raczej mało prawdopodobny wydaje spadek przeciętnego poziomu marż aż o 75 pkt. bazowych, chociaż w pojedynczych przypadkach zdecydowane cięcia są możliwe. Pokazuje to przykład Allianz Banku, który w tym tygodniu obniżył marże o 0,6 pkt, proc.

Oferta ma charakter promocyjny (dotyczy wniosków złożonych do 12 marca, są jednak duże szanse na jej przedłużenie. Marża dla kredytu na 300 tys. zł (30 lat, 25 proc. wkładu własnego) wynosi teraz w Allianz Banku 1,8 proc. wobec 2,4 proc. w standardowej ofercie.

Banki w większości obniżają marże, ale niektóre podnoszą

Niewiele mniejsze cięcie miało miejsce w Kredyt Banku, gdzie marża dla kredytu z naszego przykładu spadła z 3,2 proc. do 2,7 proc.. W ostatnich dniach marże dla kredytów obniżył też bank Pekao SA, choć tu skala cięcia była mniejsza (0,15 pkt. proc.). Marża dla kredytu z naszego przykładu to obecnie 2,25-2,45 proc. (oferta obowiązuje do połowy czerwca).

Ale są też banki, które podnoszą koszt kredytu w złotych. Przykładem może być Polbank, który co prawda nie zmienił stawek podstawowych, ale zmniejszył skalę obniżki w marży z tytułu otwarcia konta. Klient, który otworzy rachunek w tym banku może obecnie liczyć na zmniejszenie marży o 0,75 pkt. proc. (wcześniej o 1 pkt. proc.).

Aby przyciągnąć klientów banki rezygnują też z prowizji z tytułu udzielenia kredytu. Taką promocję mają obecnie ING i Lukas Bank. Standardowo prowizji nie pobiera też DnB Nord.

W innych bankach wybór opcji prowizja zero procent wiąże się z koniecznością zakupu dodatkowego produktu, zwykle ubezpieczania (Polbank, mBank, PKO BP, Raiffeisen Bank). Dodajmy, że spadają także marże kredytów walutowych. Obniżki stawek dla kredytów w euro wprowadziły w ostatnich dniach Deutsche Bank, BOŚ, MultiBank, mBank i Kredyt Bank.

 

Źródło: money.pl

Odwrócony kredyt hipoteczny - projekt w marcu

Odwrócony kredyt hipoteczny jest usługą finansową adresowaną do osób starszych, posiadających np. prawo własności nieruchomości czy użytkowania wieczystego. Banki przewidują, że popyt na odwrócone kredyty hipoteczne może być duży.
Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i przesłany do uzgodnień międzyresortowych w marcu - poinformowało biuro prasowe Ministerstwa Finansów.

Odwrotny charakter tego typu kredytów polega na tym, że osoba starsza otrzymuje od instytucji kredytującej wypłaty z tytułu zawartej umowy kredytu, najczęściej jednorazowo lub w formie świadczeń okresowych, których nie musi spłacać.

Jednocześnie kredytobiorca zachowuje posiadane prawo do nieruchomości aż do chwili swojej śmierci. Na nieruchomości ustanowiona zostaje hipoteka na rzecz instytucji kredytującej. Po śmierci kredytobiorcy instytucja kredytująca zaspokaja swoje roszczenie z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości.

- Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i trafić do uzgodnień międzyresortowych w marcu. Zostanie też opublikowany na stronie Biuletynu Informacji Publicznej - zapowiedziała w rozmowie Maria Hiż z biura prasowego ministerstwa.

Michał Wydra ze Związku Banków Polskich powiedział, że odwrócony kredyt hipoteczny jest rozwiązaniem oczekiwanym przez dużą grupę osób starszych, które będą chciały poprawić swoją sytuację materialną.

- Musimy pamiętać, że rynek ten jest niszowy, więc popyt na tego rodzaju usługę nie będzie masowy. Odwrócony kredyt hipoteczny na pewno będzie się cieszył dużym zainteresowaniem - uważa Wydra.

Jego zdaniem wprowadzenie przepisów o odwróconym kredycie hipotecznym może być także korzystne dla budżetu, może skutkować zmniejszeniem liczby osób korzystających ze świadczeń społecznych. - Może też pozytywnie wpłynąć na ożywienie na rynku obrotu i zarządzania nieruchomościami - dodał.

Wydra zapewnił, że także banki będą zainteresowane świadczeniem tego typu usług, ale zastrzegł, że projektowane regulacje będą musiały zapewnić właściwą ochronę praw właścicieli nieruchomości, ich spadkobierców i wierzycieli. - Jeżeli to nie zostanie zrobione, to raczej żadna instytucja finansowa nie będzie ryzykowała swojej reputacji i oferowała taką usługę - powiedział.

Zgodnie z odpowiedzią MF na interpelację poselską, jednym z podstawowych założeń projektu ma być ograniczenie możliwości udzielania odwróconych kredytów hipotecznych wyłącznie do banków oraz innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów, które podlegają nadzorowi finansowemu i posiadają odpowiednie wyposażenie kapitałowe.

Zdaniem resortu w polskim prawie nie ma obecnie przepisów regulujących odwrócony kredyt hipoteczny. Banki nie mogą oferować takiej usługi, ponieważ brakuje mechanizmów zapewniających skuteczne i szybkie zaspokojenie ich roszczeń po śmierci kredytobiorcy.

Na polskim rynku pojawił się natomiast instrument podobny do odwróconego kredytu hipotecznego, mający na celu wypłatę dożywotniej renty z nieruchomości. Oferowane rozwiązanie jest bowiem opartą na przepisach kodeksu cywilnego transakcją sprzedaży nieruchomości z prawem dożywocia. - Powyższe umowy oferowane są przez firmy spoza sektora finansowego, które nie podlegają szczególnym regulacjom ani nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego - wskazało MF w odpowiedzi na interpelację.

Źródło: interia.pl

Odwrócony kredyt hipoteczny - projekt w marcu

Odwrócony kredyt hipoteczny jest usługą finansową adresowaną do osób starszych, posiadających np. prawo własności nieruchomości czy użytkowania wieczystego. Banki przewidują, że popyt na odwrócone kredyty hipoteczne może być duży.
Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i przesłany do uzgodnień międzyresortowych w marcu - poinformowało biuro prasowe Ministerstwa Finansów.

Odwrotny charakter tego typu kredytów polega na tym, że osoba starsza otrzymuje od instytucji kredytującej wypłaty z tytułu zawartej umowy kredytu, najczęściej jednorazowo lub w formie świadczeń okresowych, których nie musi spłacać.

Jednocześnie kredytobiorca zachowuje posiadane prawo do nieruchomości aż do chwili swojej śmierci. Na nieruchomości ustanowiona zostaje hipoteka na rzecz instytucji kredytującej. Po śmierci kredytobiorcy instytucja kredytująca zaspokaja swoje roszczenie z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości.

- Projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym powinien być gotowy i trafić do uzgodnień międzyresortowych w marcu. Zostanie też opublikowany na stronie Biuletynu Informacji Publicznej - zapowiedziała w rozmowie Maria Hiż z biura prasowego ministerstwa.

Michał Wydra ze Związku Banków Polskich powiedział, że odwrócony kredyt hipoteczny jest rozwiązaniem oczekiwanym przez dużą grupę osób starszych, które będą chciały poprawić swoją sytuację materialną.

- Musimy pamiętać, że rynek ten jest niszowy, więc popyt na tego rodzaju usługę nie będzie masowy. Odwrócony kredyt hipoteczny na pewno będzie się cieszył dużym zainteresowaniem - uważa Wydra.

Jego zdaniem wprowadzenie przepisów o odwróconym kredycie hipotecznym może być także korzystne dla budżetu, może skutkować zmniejszeniem liczby osób korzystających ze świadczeń społecznych. - Może też pozytywnie wpłynąć na ożywienie na rynku obrotu i zarządzania nieruchomościami - dodał.

Wydra zapewnił, że także banki będą zainteresowane świadczeniem tego typu usług, ale zastrzegł, że projektowane regulacje będą musiały zapewnić właściwą ochronę praw właścicieli nieruchomości, ich spadkobierców i wierzycieli. - Jeżeli to nie zostanie zrobione, to raczej żadna instytucja finansowa nie będzie ryzykowała swojej reputacji i oferowała taką usługę - powiedział.

Zgodnie z odpowiedzią MF na interpelację poselską, jednym z podstawowych założeń projektu ma być ograniczenie możliwości udzielania odwróconych kredytów hipotecznych wyłącznie do banków oraz innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów, które podlegają nadzorowi finansowemu i posiadają odpowiednie wyposażenie kapitałowe.

Zdaniem resortu w polskim prawie nie ma obecnie przepisów regulujących odwrócony kredyt hipoteczny. Banki nie mogą oferować takiej usługi, ponieważ brakuje mechanizmów zapewniających skuteczne i szybkie zaspokojenie ich roszczeń po śmierci kredytobiorcy.

Na polskim rynku pojawił się natomiast instrument podobny do odwróconego kredytu hipotecznego, mający na celu wypłatę dożywotniej renty z nieruchomości. Oferowane rozwiązanie jest bowiem opartą na przepisach kodeksu cywilnego transakcją sprzedaży nieruchomości z prawem dożywocia. - Powyższe umowy oferowane są przez firmy spoza sektora finansowego, które nie podlegają szczególnym regulacjom ani nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego - wskazało MF w odpowiedzi na interpelację.

Źródło: interia.pl

APT: Apator chce wydać do 20 mln zł

W najbliższych latach zapowiada się wzrost zapotrzebowania na liczniki energii. Plan URE przewiduje wymianę 14 mln liczników energii elektrycznej w latach 2010-2017.

- Na poczet dywidendy z zysku za 2009 r. wypłacona została w grudniu 2009 roku zaliczka w wysokości 0,20 zł brutto na 1 akcję. Pozostała deklarowana kwota dywidendy, w wysokości 0,30 zł brutto na 1 akcję, zostanie wypłacona po zatwierdzeniu przez walne zgromadzenie Apator - napisano w komunikacie.

Apator planuje restrukturyzację w grupie, o szczegółach może poinformować w maju tego roku. Spółka ocenia, że pierwsze efekty i oszczędności pojawią się w 2012 roku. W 2010 roku Apator chce wydać do 20 mln zł na akwizycje, rozmawia w tej sprawie z różnymi firmami w kraju i za granicą - poinformował prezes spółki Janusz Niedźwiecki.

- Wkrótce można spodziewać się informacji o strategii grupy, która będzie przewidywać restrukturyzację - powiedział na czwartkowej konferencji prezes Apatora Janusz Niedźwiecki. - Do końca kwietnia chcemy podpisać umowę przedwstępną sprzedaży gruntu w Toruniu. To będzie pierwszy etap restrukturyzacji. Myślę, że o jej szczegółach możemy poinformować w maju - dodał prezes w rozmowie z PAP. Prezes nie powiedział, na czym będzie polegała restrukturyzacja, ani jakich oszczędności spodziewa się spółka. - Pierwszy rok, kiedy będzie widać efekty restrukturyzacji to może być rok 2012 - powiedział. Apator poinformował w czwartek w komunikacie, że ma zamiar sprzedać obecną siedzibę w Toruniu, a przeniesienie produkcji w nowe miejsce oraz nowa organizacja struktur może przynieść spółce oszczędności.

Źródło: interia.pl

APT: Apator chce wydać do 20 mln zł

W najbliższych latach zapowiada się wzrost zapotrzebowania na liczniki energii. Plan URE przewiduje wymianę 14 mln liczników energii elektrycznej w latach 2010-2017.

- Na poczet dywidendy z zysku za 2009 r. wypłacona została w grudniu 2009 roku zaliczka w wysokości 0,20 zł brutto na 1 akcję. Pozostała deklarowana kwota dywidendy, w wysokości 0,30 zł brutto na 1 akcję, zostanie wypłacona po zatwierdzeniu przez walne zgromadzenie Apator - napisano w komunikacie.

Apator planuje restrukturyzację w grupie, o szczegółach może poinformować w maju tego roku. Spółka ocenia, że pierwsze efekty i oszczędności pojawią się w 2012 roku. W 2010 roku Apator chce wydać do 20 mln zł na akwizycje, rozmawia w tej sprawie z różnymi firmami w kraju i za granicą - poinformował prezes spółki Janusz Niedźwiecki.

- Wkrótce można spodziewać się informacji o strategii grupy, która będzie przewidywać restrukturyzację - powiedział na czwartkowej konferencji prezes Apatora Janusz Niedźwiecki. - Do końca kwietnia chcemy podpisać umowę przedwstępną sprzedaży gruntu w Toruniu. To będzie pierwszy etap restrukturyzacji. Myślę, że o jej szczegółach możemy poinformować w maju - dodał prezes w rozmowie z PAP. Prezes nie powiedział, na czym będzie polegała restrukturyzacja, ani jakich oszczędności spodziewa się spółka. - Pierwszy rok, kiedy będzie widać efekty restrukturyzacji to może być rok 2012 - powiedział. Apator poinformował w czwartek w komunikacie, że ma zamiar sprzedać obecną siedzibę w Toruniu, a przeniesienie produkcji w nowe miejsce oraz nowa organizacja struktur może przynieść spółce oszczędności.

Źródło: interia.pl

Kupujący nie chcą parteru i ślepych kuchni

Wysokie piętro, ale nie ostatnie, kameralne osiedle, oddzielne wejście do każdego pomieszczenia, dobra infrastruktura - to według doradców Home Broker najbardziej pożądane cechy mieszkań. Na drugim biegunie mamy mieszkania na parterze, bez balkonu, w amfiladzie, ze ślepą kuchnią i położone od strony północnej.
- Najważniejszym parametrem mieszkania, często przesądzającym o jego atrakcyjności, jest lokalizacja - mówi Mateusz Placek, doradca Home Broker z Wrocławia. Chodzi o dobrą komunikację, czyli np. szybki dojazd do centrum, bliskość sklepów, szkół czy przedszkoli, a także terenów rekreacyjnych. Nawet w obrębie jednej dzielnicy mieszkanie położone w lokalizacji uważanej za dobrą może być droższe o 20-30 proc. Przykładowo, 3-pokojowe mieszkanie na Ursynowie o powierzchni 87,5m2, położone przy bardzo popularnej Alei Komisji Edukacji Narodowej kosztuje 8609zł/m2. Lokal jest w stanie deweloperskim i znajduje się w nowym bloku o wysokim standardzie. Gdyby natomiast zrezygnować z bliskości metra i wybrać nowe, kameralne, osiedle na trudno dostępnej Białołęce, cena za lokal o prawie identycznej powierzchni spadnie do 6818zł/m2. Nie jest to przykład ekstremalny, ale nawet tu niezbędna jest dopłata do lepszej lokalizacji na poziomie 26 proc.

Im wyżej, tym lepiej

- Mieszkania, które cieszą się największym powodzeniem, to lokale z oddzielnym wejściem do każdego pomieszczenia, czyli rozkładowe - mówi Rafał Gójski, doradca Home Broker z Warszawy. W nowym budownictwie obowiązuje zasada, że im wyższe piętro, tym lepiej. Średnio o ponad 8 proc. więcej należy obecnie zapłacić za wyższe piętro w jednej z inwestycji na Woli. Na najniższym piętrze lokal dwupokojowy kosztuje średnio 7330zł/m2, podczas gdy na piątym piętrze średnia cena wzrasta do 7923zł/m2. W przypadku starego budownictwa czy wielkiej płyty ostatnie piętra nie są jednak pożądane ze względu na wysokie temperatury latem i utratę ciepła zimą.

Cena w limicie "Rodziny na swoim"

Klienci chętniej wybierają kameralne osiedla niż blokowiska. Za przeprowadzkę z mieszkania w wielkiej płycie, do mieszkania w nowym budynku po drugiej stronie ulicy trzeba czasem dopłacić ponad 50 proc. ceny każdego metra kwadratowego. Dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 36,6m2 w bloku z 1968 roku na ulicy Bruna kosztuje bowiem 321 tys. zł. Na sąsiednim osiedlu - ulicy Chodkiewicza - mieszkanie o identycznym metrażu w nowym budynku (wykończone) kosztuje natomiast 495 tys. zł. Kupujący wymagają ponadto, aby mieszkanie miało balkon. W ostatnich miesiącach pożądaną cechą stało się również to, aby cena mieszkania umożliwiła skorzystanie z preferencyjnego kredytu w ramach programu "Rodzina na swoim".

Garaż nie zawsze pożądany

Różnie bywa natomiast z garażem. W przypadku mieszkań 3-pokojowych i większych w nowym budownictwie, garaż jest standardem. Jednak w przypadku mniejszych lokali nie zawsze jest pożądany, gdyż podnosi cenę o 5-10 proc. - Część klientów woli zaoszczędzić taką kwotę i przeznaczyć ją na wykończenie mieszkania - wyjaśnia R. Gójski. Mateusz Placek dodaje z kolei, że klienta można czasem skusić dodatkowymi "bonusami", takimi, jak komórki lokatorskie, tarasy czy ogródki, aczkolwiek - podobnie jak w przypadku garaży - nie są to najważniejsze cechy mieszkania.

Bez balkonu = taniej

Zdecydowanie najbardziej niepożądane cechy mieszkania to z kolei: parter, brak balkonu, amfilada oraz ślepa kuchnia. - Kupujący często odrzucają też mieszkania usytuowane od strony północnej, zwłaszcza jeśli są to małe lokale z oknami wychodzącymi na jedną stronę budynku - ocenia Rafał Gójski. Różnie bywa natomiast z położeniem w ruchliwym, głośnym miejscu. Są bowiem osoby, którym to nie przeszkadza, zwłaszcza, jeśli mieszkanie położone jest w centrum. Bliskość ruchliwej ulicy może jednak obniżyć cenę mieszkania 10-20 proc., a nawet więcej, w przypadku lokalizacji na obrzeżach miast, gdzie zwykle ucieka się przed zgiełkiem.

Jak przygotować mieszkanie dla sprzedaży, aby zwiększyć szanse znalezienia nabywcy

Sprzedając mieszkanie nie mamy wpływu na jego lokalizację, piętro, rozkład czy fakt posiadania balkonu. Od drobnych rzeczy zależeć może jednak to, jak szybko lokal znajdzie nabywcę. Ewa Mieszkowska, doradca Home Broker, radzi, jak przygotować mieszkanie do sprzedaży.

Oczywistą sprawą może wydać się to, że przed prezentacją mieszkania kupującym trzeba je dokładnie posprzątać i wywietrzyć. Sprzedający nie zawsze jednak o tym pamiętają. Kolejna ważna czynność, to umycie okien i powieszenie czystych, jasnych firanek. Dotyczy to także mieszkań przeznaczonych do remontu. Mieszkanie z czystymi oknami wygląda bowiem na lepiej doświetlone. Poza tym, prezentacji powinno się dokonywać o takiej porze dnia, kiedy można najbardziej wyeksponować korzystne cechy mieszkania. Przykładowo, lokal z widokiem na ruchliwe city - w nocy, a mieszkanie z widokiem na tereny zielone - w dzień, najlepiej wtedy, gdy jest najwięcej słońca.

Kolejny ważny element to sposób zachowania sprzedających, ich otwartość, komunikatywność. Z takimi osobami chętniej dobija się targu. Sprzedający powinien sam udzielać ważnych informacji, nie czekając na pytania kupujących. Wielu pozytywnych cech nie widać, jeśli kupujący o tym nie powiedzą, np. sprawnego zarządcy budynku czy miłego sąsiedztwa.

Przed sprzedażą warto założyć księgę wieczysta, jeśli mieszkanie jej nie ma. Niekoniecznie chodzi o możliwość zakupu mieszkania na kredyt. Wielu klientów nie chce nawet oglądać mieszkań bez księgi wieczystej.

Nie ma natomiast jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy warto remontować mieszkanie przed sprzedażą. Są bowiem klienci, którzy kupują tylko lokale do remontu. Z kolei osoby, które kupują mieszkania w celach inwestycyjnych, zwykle wolą, aby było już wykończone.

 

Źródło: interia.pl

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies