Źródło: KRN.pl, 2010.01.25
Źródło: KRN.pl, 2010.01.25
Spoinujemy
Nie każdej zaprawy do spoinowania można użyć na zewnątrz. W miejscu szczególnie narażonym na działanie szkodliwych czynników atmosferycznych należy zastosować fugę elastyczną najwyższej jakości. Atlas Artis z innowacyjnym systemem Color Protect, czyli fuga o przedłużonej trwałości koloru, odporna na promieniowanie UV, sprawdza się w takim środowisku doskonale. Posiada podwyższone parametry użytkowe: wysoką odporność na ścieranie i zmniejszoną absorpcję wody, dzięki efektowi perlenia. Jest zaprawą elastyczną i szybkowiążącą, o zaletach niespotykanych w powszechnie stosowanych fugach. Charakteryzuje się odpornością na przebarwienia, wykwity, różnego rodzaju grzyby, glony oraz zabrudzenia, dlatego znajduje zastosowanie w ekstremalnych warunkach, także przy remontach starych i montażu nowych kamiennych nagrobków, stale narażonych na działanie zmiennych warunków atmosferycznych. Stosujemy ją w spoinach o grubości od 1 do 25 mm, doskonale więc nadaje się do wypełniania spoin między płytkami o nieregularnych kształtach. Dzięki krótkiemu czasowi wiązania, czyszczenie okładziny można rozpocząć już po trzech godzinach od fugowania.
Kamień we wnętrzu
We wnętrzach kamień najczęściej stosuje się na posadzki, głównie z powodu jego walorów użytkowych – jest trwały i łatwy do utrzymania w czystości. Miejsce, gdzie wykorzystanie kamienia jest w naturalny sposób uzasadnione, to kominek i jego otoczenie. Już nasi przodkowie, chcąc zatrzymać ogień w palenisku, okalali je kamieniami. W obudowie
Kamienie najczęściej wykorzystywane w
Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości" nr 1/2010, 2010.02.01
Spoinujemy
Nie każdej zaprawy do spoinowania można użyć na zewnątrz. W miejscu szczególnie narażonym na działanie szkodliwych czynników atmosferycznych należy zastosować fugę elastyczną najwyższej jakości. Atlas Artis z innowacyjnym systemem Color Protect, czyli fuga o przedłużonej trwałości koloru, odporna na promieniowanie UV, sprawdza się w takim środowisku doskonale. Posiada podwyższone parametry użytkowe: wysoką odporność na ścieranie i zmniejszoną absorpcję wody, dzięki efektowi perlenia. Jest zaprawą elastyczną i szybkowiążącą, o zaletach niespotykanych w powszechnie stosowanych fugach. Charakteryzuje się odpornością na przebarwienia, wykwity, różnego rodzaju grzyby, glony oraz zabrudzenia, dlatego znajduje zastosowanie w ekstremalnych warunkach, także przy remontach starych i montażu nowych kamiennych nagrobków, stale narażonych na działanie zmiennych warunków atmosferycznych. Stosujemy ją w spoinach o grubości od 1 do 25 mm, doskonale więc nadaje się do wypełniania spoin między płytkami o nieregularnych kształtach. Dzięki krótkiemu czasowi wiązania, czyszczenie okładziny można rozpocząć już po trzech godzinach od fugowania.
Kamień we wnętrzu
We wnętrzach kamień najczęściej stosuje się na posadzki, głównie z powodu jego walorów użytkowych – jest trwały i łatwy do utrzymania w czystości. Miejsce, gdzie wykorzystanie kamienia jest w naturalny sposób uzasadnione, to kominek i jego otoczenie. Już nasi przodkowie, chcąc zatrzymać ogień w palenisku, okalali je kamieniami. W obudowie
Kamienie najczęściej wykorzystywane w
Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości" nr 1/2010, 2010.02.01
Średni koszt ogrzania
Nawet 49 zł za metr kwadratowy
Zebrane przez Home Broker dane obrazują szacunkowy roczny koszt miejskiego c.o. w przeliczeniu na metr kwadratowy
W przypadku mieszkania 50-metrowego daje to całkowity koszt w ciągu roku na poziomie 2450 zł. W przypadku długiej zimy czy silnych mrozów, jak obecnie kwota ta może wzrosnąć nawet o 20 proc.
100 zł oszczędności co miesiąc
Biorąc pod uwagę przeciętne mieszkanie o wielkości 50m2
W Suwałkach drożej
Zgodnie z danymi wykorzystywanymi przy wydawaniu certyfikatów energetycznych, Polska podzielona została na pięć stref klimatycznych, gdzie ilość ciepła (a więc i koszty) potrzebne do ogrzewania są różne. W Warszawie, czyli w strefie III koszty ogrzewania są znacznie niższe niż w północno-wschodniej i południowo-wschodniej części kraju. Dlatego w innych regionach korzyść z tytułu wyboru budynku bardziej nowoczesnego byłaby wyższa.
Bartosz Turek, analityk Home Broker
Średni koszt ogrzania
Nawet 49 zł za metr kwadratowy
Zebrane przez Home Broker dane obrazują szacunkowy roczny koszt miejskiego c.o. w przeliczeniu na metr kwadratowy
W przypadku mieszkania 50-metrowego daje to całkowity koszt w ciągu roku na poziomie 2450 zł. W przypadku długiej zimy czy silnych mrozów, jak obecnie kwota ta może wzrosnąć nawet o 20 proc.
100 zł oszczędności co miesiąc
Biorąc pod uwagę przeciętne mieszkanie o wielkości 50m2
W Suwałkach drożej
Zgodnie z danymi wykorzystywanymi przy wydawaniu certyfikatów energetycznych, Polska podzielona została na pięć stref klimatycznych, gdzie ilość ciepła (a więc i koszty) potrzebne do ogrzewania są różne. W Warszawie, czyli w strefie III koszty ogrzewania są znacznie niższe niż w północno-wschodniej i południowo-wschodniej części kraju. Dlatego w innych regionach korzyść z tytułu wyboru budynku bardziej nowoczesnego byłaby wyższa.
Bartosz Turek, analityk Home Broker
Niektórzy straszą, że wraz z pierwszym gwizdkiem na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpoczynającym Euro 2012
Jeden z zakładów przetwórstwa węglowego ogłosił niedawno przetarg na prace budowlane średniej wartości. Prezes chciał porównać oferty, liczył, że zgłosi się więcej oferentów niż 2-3 firmy wykonawcze, jak dwa lata temu. Napłynęło... 26 zgłoszeń.
- I teraz mamy autentyczny ból głowy, kogo wybrać - zwierza się prezes.
Prawdy i półprawdy
Gros przedsiębiorców budowlanych, ankietowanych w listopadzie 2008 r. w prestiżowym badaniu CEEC Research oraz KPMG, przewidywało spadek przychodów w 2009 roku. Co drugie przedsiębiorstwo miało mniej zamówień niż przed dwunastoma miesiącami, a średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych spadło do 77 proc. Średnio optymistyczne prognozy płynęły z innego badania, firmy Randstad. Co czwarty z ankietowanych wierzył we wzrost gospodarczy w najbliższym półroczu, a 54 proc. zakładało stagnację. Tak było "średnio", bowiem inaczej postrzegali sytuację pracodawcy z sektora budowlanego.
- Nie ma już siły, aby rozpędzony walec zatrzymał się w listopadzie i grudniu, czyli 2009 rok budownictwo zamknie wzrostem wartości produkcji sprzedanej o około 5 proc. - mówiła Bolkowska.
Można się zastrzegać, że GUS do bieżących statystyk otrzymuje dane od przedsiębiorstw zatrudniających ponad 10 osób. Tymczasem to w najmniejszych firmach, które mają ok. 15-proc. udział w przychodach branży i operują głównie w budownictwie mieszkaniowym, panuje pesymizm. Ale i to będzie półprawdą.
- Od wielu już miesięcy do realiów szczególnie nie przystają informacje o koniunkturze w budownictwie, oparte na subiektywnych odczuciach przedsiębiorców - podkreśla Zofia Bolkowska. - Potwierdza Co gorsza, do przedsiębiorców płynie wiele sprzecznych informacji o stanie gospodarki, co przeszkadza przy prawidłowej ocenie zjawisk. W ub. roku malała sprzedaż cementu i stali zbrojeniowej, więc można było pytać, z czego zbudowano te wszystkie drogi i domy, skoro produkcja budowlana wzrosła? Nie było kredytów i popytu na nowe budownictwo mieszkań, a oddano ich do użytku tyle, co w rekordowym od lat 2008 roku.
Czego boją się budowlani?
Strach nie odstępuje i słychać go w głosach wielu budowlanych.
- Kryzys na rynku budowlanym zacznie się wiosną, oceniali ankietowani przez nas przedsiębiorcy - przypomina Kajetan Słonina.
Co może mu grozić? Niemal jest przesądzone, że spośród głównych jego segmentów poważny regres czeka budownictwo mieszkaniowe. W pierwszych trzech kwartałach 2009 r. wydano pozwolenia na budowę 131 tys. mieszkań, wobec 173 tys. w analogicznym okresie 2008 r. Dlatego, że w całym 2009 r. deweloperzy sprzedali ok. 50 tys. nowych mieszkań i ten poziom transakcji, przy mniejszych o 10-25 proc. cenach niż rok wcześniej, wyznaczy względną stabilizację rynku mieszkaniowego na wyczerpie się pula nie sprzedanych obecnie nowych lokali - ocenia jej prezes Kazimierz Kirejczyk.
Na ten rok przedłuży się regres inwestycji budownictwa komercyjnego. W okresie trzech kwartałów 2009 r. wynajęto jedynie 185 tys. m kw. powierzchni biurowych, czyli aż o 52 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2008 roku, szacuje Cushman & Wakefield. Choć w samym trzecim kwartale rynek najmu nawet wzrósł (o 15 proc.), to z powodu dużej podaży nowych biurowców oddawanych w ostatnich miesiącach i spadku czynszów zmalał zapał inwestorów do budowy kolejnych.
W tym roku z pewnością zmaleje podaż nowych biur, ponieważ deweloperzy nadal wstrzymują decyzje o rozpoczęciu realizacji większości planowanych inwestycji biurowych - zarówno z powodu małego popytu, jak i problemów ze sfinansowaniem inwestycji. Podobna jest sytuacja na rynku magazynów i hal przemysłowych. Obu tymi segmentami rządzą w zasadzie inwestorzy zagraniczni, którzy są głównymi deweloperami, a także przeważają po stronie wynajemców. Działają więc w rytm gospodarki globalnej, a nie polskiej.
Języczkiem u wagi mogą okazać się zamówienia samorządów terytorialnych. Niestety, tak jak i budżet centralny, tak i one tną wydatki - o tyle może mniej, że radykalizm radnych jeszcze powstrzymuje terminarz wyborów i konieczność składania deklaracji o nowych inwestycjach. Po wyborach - wielu może przystać na cięcia nakładów.
Większe zlecenia będą więc płynąć jedynie z rynku budownictwa infrastrukturalnego. Ruszą wszystkie 28 główne umowy, jakie w ub.r. podpisała GDDKiA. Ponadto w budowie i przebudowie jest 777 km dróg krajowych, 13 odcinków autostrad o długości 317 km, 265 km dróg ekspresowych i 109 km obwodnic. Ale biznes niepokoi co innego...
- Jednym z zagrożeń dla krajowego rynku wykonawstwa jest kompletne zachwianie równowagi pomiędzy popytem o podażą - powiedział Zbigniew Kotlarek, prezes zarządu Polskiego Kongresu Drogowego, podczas kongresu organizowanego przez PTWP pt. "Inwestycje w trakcie kryzysu". - Publiczny inwestor może się cieszyć z rosnącej konkurencji i wojny cenowej, lecz dawno został przekroczony punkt krytyczny, za którym narasta groźba destabilizacji i nawet bankructw obecnych w Polsce od lat wykonawców.
Według Wojciecha Malusi, prezesa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, krajowi wykonawcy budownictwa infrastrukturalnego w drugiej połowie ub.r. wykorzystywali swoje moce produkcyjne zaledwie w 60 proc. Ich zysk operacyjny wynosi średnio 2-3 proc, czyli jest najniższy w sektorze budownictwa.
Priorytet - efektywność
Podobne wnioski płyną ze wspomnianego badania KPMG. Priorytetem na najbliższe dwanaście miesięcy dla większości ankietowanych budowlanych jest zwiększenie efektywności biznesowej i operacyjnej, ponadto poprawa planowania i zarządzania
- Do tego dochodzą tradycyjne problemy przedsiębiorstw z tej branży: biurokracja i wysokie koszty pracy - mówi Honorata Green, partner w dziale Doradztwa Podatkowego KPMG. - Żeby przetrwać ten trudny okres, firmy budowlane będą musiały wprowadzić szereg zmian, takich jak optymalizacja efektywności biznesowej, finansowania czy procesów zakupów.
Przykład dały największe firmy. Proces konsolidacji i restrukturyzacji przeprowadziły w połowie listopada Budimex SA i Polimex-Mostostal. Choć zarządy nie spodziewają się istotnych oszczędności i efektu synergii, ale chodziło tyleż o usprawnienie zarządzania, co o efekt demonstracji wobec akcjonariuszy.
- Odpowiedzią na rosnącą konkurencję może być tylko restrukturyzacja polskich wykonawców i lepsze przygotowanie się na walkę o kolejne kontrakty - podkreśla Konrad Jaskóła.
Z kolei Mostostal Export - realizujący zarówno obiekty mieszkaniowe, jak i handlowo-przemysłowe, biurowe i ekologiczne - uzyskał w okresie trzech kwartałów sprzedaż aż o 59 proc. niższą. Podobny spadek miała spółka Żurawie Wieżowe - wynajmująca dźwigi i oprzyrządowanie profesjonalne (-53 proc).
Co się odwlecze...
Realizacja rządowego programu budowy dróg i autostrad jest opóźniona, a ponadto wielokrotnie zmieniane były kwoty finansowania. Można więc oczekiwać, że część tych zadań, szczególnie współfinansowana ze środków unijnych, zostanie przesunięta. Tym samym obecny boom w inwestycjach infrastrukturalnych zostanie rozłożony na dłuższy okres. W dodatku czekają nas inne zadania lub problemy do rozwiązania, jak dostosowanie dróg krajowych do wymagań unijnych pod względem dopuszczalnego nacisku na oś, a przede wszystkim remonty i odtworzenie dróg samorządowych.
- Na 16,5 tys. dróg krajowych, które mają 5-proc. udział w długości dróg w kraju, wydajemy teraz połowę nakładów inwestycyjnych, tymczasem niszczeją drogi samorządowe, na których zwiększył się znacznie ruch pojazdów ciężarowych - zauważył poseł Janusz Piechociński.
Dopiero po 2014 roku nastąpi szczyt zadań inwestycyjnych na kolei, które na dobre jeszcze nie ruszyły. - Jeżeli w tym tempie będą postępować prace, to rozjazdy wymienimy po 260 latach, a tory po 160 latach - pointował Adrian Furgalski, dyrektor w ZDG TOR.
Nowe trendy pojawią się na rynku wykonawstwa budowlanego, zmieni się też koniunktura w poszczególnych segmentach rynku.
- Jeżeli już będą ułożone główne odcinki autostrad, to Polska stanie się bardziej atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych, którzy z powrotem zaczną więcej zlecać zadań kubaturowych - stwierdził Konrad Jaskóła. - Powróci z pewnością koniunktura na rynku mieszkaniowym, a zacznie się na rynku inwestycji przemysłowych, szczególnie w energetyce.
Spokojnie w przyszłość patrzy Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury:
- Z budownictwem po 2013 r. będzie to samo, co po 2007 roku, kiedy zakończyła się unijna perspektywa budżetowa na lata 2004-06. Dalej będzie robiło to samo. A przyszły kształt polityki spójności i wielkość środków w dużej mierze zależeć więc będzie od naszej aktywności w Parlamencie Europejskim.
Problem zatem leży nie w tym, czy będą nadal pieniądze na inwestycje, bo... będą. Skala naszych infrastrukturalnych zapóźnień to front robót na długie lata. Dojdą też gigantyczne przedsięwzięcia, związane z planami modernizacji energetyki. Problemem jest dziś raczej to, ile krajowych firm budowlanych przeżyje walkę konkurencyjną o obecne zlecenia, czy będą w stanie się przebranżowić i dostosować do nowych warunków rynku w przyszłości.
Piotr Stefaniak
Niektórzy straszą, że wraz z pierwszym gwizdkiem na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpoczynającym Euro 2012
Jeden z zakładów przetwórstwa węglowego ogłosił niedawno przetarg na prace budowlane średniej wartości. Prezes chciał porównać oferty, liczył, że zgłosi się więcej oferentów niż 2-3 firmy wykonawcze, jak dwa lata temu. Napłynęło... 26 zgłoszeń.
- I teraz mamy autentyczny ból głowy, kogo wybrać - zwierza się prezes.
Prawdy i półprawdy
Gros przedsiębiorców budowlanych, ankietowanych w listopadzie 2008 r. w prestiżowym badaniu CEEC Research oraz KPMG, przewidywało spadek przychodów w 2009 roku. Co drugie przedsiębiorstwo miało mniej zamówień niż przed dwunastoma miesiącami, a średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych spadło do 77 proc. Średnio optymistyczne prognozy płynęły z innego badania, firmy Randstad. Co czwarty z ankietowanych wierzył we wzrost gospodarczy w najbliższym półroczu, a 54 proc. zakładało stagnację. Tak było "średnio", bowiem inaczej postrzegali sytuację pracodawcy z sektora budowlanego.
- Nie ma już siły, aby rozpędzony walec zatrzymał się w listopadzie i grudniu, czyli 2009 rok budownictwo zamknie wzrostem wartości produkcji sprzedanej o około 5 proc. - mówiła Bolkowska.
Można się zastrzegać, że GUS do bieżących statystyk otrzymuje dane od przedsiębiorstw zatrudniających ponad 10 osób. Tymczasem to w najmniejszych firmach, które mają ok. 15-proc. udział w przychodach branży i operują głównie w budownictwie mieszkaniowym, panuje pesymizm. Ale i to będzie półprawdą.
- Od wielu już miesięcy do realiów szczególnie nie przystają informacje o koniunkturze w budownictwie, oparte na subiektywnych odczuciach przedsiębiorców - podkreśla Zofia Bolkowska. - Potwierdza Co gorsza, do przedsiębiorców płynie wiele sprzecznych informacji o stanie gospodarki, co przeszkadza przy prawidłowej ocenie zjawisk. W ub. roku malała sprzedaż cementu i stali zbrojeniowej, więc można było pytać, z czego zbudowano te wszystkie drogi i domy, skoro produkcja budowlana wzrosła? Nie było kredytów i popytu na nowe budownictwo mieszkań, a oddano ich do użytku tyle, co w rekordowym od lat 2008 roku.
Czego boją się budowlani?
Strach nie odstępuje i słychać go w głosach wielu budowlanych.
- Kryzys na rynku budowlanym zacznie się wiosną, oceniali ankietowani przez nas przedsiębiorcy - przypomina Kajetan Słonina.
Co może mu grozić? Niemal jest przesądzone, że spośród głównych jego segmentów poważny regres czeka budownictwo mieszkaniowe. W pierwszych trzech kwartałach 2009 r. wydano pozwolenia na budowę 131 tys. mieszkań, wobec 173 tys. w analogicznym okresie 2008 r. Dlatego, że w całym 2009 r. deweloperzy sprzedali ok. 50 tys. nowych mieszkań i ten poziom transakcji, przy mniejszych o 10-25 proc. cenach niż rok wcześniej, wyznaczy względną stabilizację rynku mieszkaniowego na wyczerpie się pula nie sprzedanych obecnie nowych lokali - ocenia jej prezes Kazimierz Kirejczyk.
Na ten rok przedłuży się regres inwestycji budownictwa komercyjnego. W okresie trzech kwartałów 2009 r. wynajęto jedynie 185 tys. m kw. powierzchni biurowych, czyli aż o 52 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2008 roku, szacuje Cushman & Wakefield. Choć w samym trzecim kwartale rynek najmu nawet wzrósł (o 15 proc.), to z powodu dużej podaży nowych biurowców oddawanych w ostatnich miesiącach i spadku czynszów zmalał zapał inwestorów do budowy kolejnych.
W tym roku z pewnością zmaleje podaż nowych biur, ponieważ deweloperzy nadal wstrzymują decyzje o rozpoczęciu realizacji większości planowanych inwestycji biurowych - zarówno z powodu małego popytu, jak i problemów ze sfinansowaniem inwestycji. Podobna jest sytuacja na rynku magazynów i hal przemysłowych. Obu tymi segmentami rządzą w zasadzie inwestorzy zagraniczni, którzy są głównymi deweloperami, a także przeważają po stronie wynajemców. Działają więc w rytm gospodarki globalnej, a nie polskiej.
Języczkiem u wagi mogą okazać się zamówienia samorządów terytorialnych. Niestety, tak jak i budżet centralny, tak i one tną wydatki - o tyle może mniej, że radykalizm radnych jeszcze powstrzymuje terminarz wyborów i konieczność składania deklaracji o nowych inwestycjach. Po wyborach - wielu może przystać na cięcia nakładów.
Większe zlecenia będą więc płynąć jedynie z rynku budownictwa infrastrukturalnego. Ruszą wszystkie 28 główne umowy, jakie w ub.r. podpisała GDDKiA. Ponadto w budowie i przebudowie jest 777 km dróg krajowych, 13 odcinków autostrad o długości 317 km, 265 km dróg ekspresowych i 109 km obwodnic. Ale biznes niepokoi co innego...
- Jednym z zagrożeń dla krajowego rynku wykonawstwa jest kompletne zachwianie równowagi pomiędzy popytem o podażą - powiedział Zbigniew Kotlarek, prezes zarządu Polskiego Kongresu Drogowego, podczas kongresu organizowanego przez PTWP pt. "Inwestycje w trakcie kryzysu". - Publiczny inwestor może się cieszyć z rosnącej konkurencji i wojny cenowej, lecz dawno został przekroczony punkt krytyczny, za którym narasta groźba destabilizacji i nawet bankructw obecnych w Polsce od lat wykonawców.
Według Wojciecha Malusi, prezesa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, krajowi wykonawcy budownictwa infrastrukturalnego w drugiej połowie ub.r. wykorzystywali swoje moce produkcyjne zaledwie w 60 proc. Ich zysk operacyjny wynosi średnio 2-3 proc, czyli jest najniższy w sektorze budownictwa.
Priorytet - efektywność
Podobne wnioski płyną ze wspomnianego badania KPMG. Priorytetem na najbliższe dwanaście miesięcy dla większości ankietowanych budowlanych jest zwiększenie efektywności biznesowej i operacyjnej, ponadto poprawa planowania i zarządzania
- Do tego dochodzą tradycyjne problemy przedsiębiorstw z tej branży: biurokracja i wysokie koszty pracy - mówi Honorata Green, partner w dziale Doradztwa Podatkowego KPMG. - Żeby przetrwać ten trudny okres, firmy budowlane będą musiały wprowadzić szereg zmian, takich jak optymalizacja efektywności biznesowej, finansowania czy procesów zakupów.
Przykład dały największe firmy. Proces konsolidacji i restrukturyzacji przeprowadziły w połowie listopada Budimex SA i Polimex-Mostostal. Choć zarządy nie spodziewają się istotnych oszczędności i efektu synergii, ale chodziło tyleż o usprawnienie zarządzania, co o efekt demonstracji wobec akcjonariuszy.
- Odpowiedzią na rosnącą konkurencję może być tylko restrukturyzacja polskich wykonawców i lepsze przygotowanie się na walkę o kolejne kontrakty - podkreśla Konrad Jaskóła.
Z kolei Mostostal Export - realizujący zarówno obiekty mieszkaniowe, jak i handlowo-przemysłowe, biurowe i ekologiczne - uzyskał w okresie trzech kwartałów sprzedaż aż o 59 proc. niższą. Podobny spadek miała spółka Żurawie Wieżowe - wynajmująca dźwigi i oprzyrządowanie profesjonalne (-53 proc).
Co się odwlecze...
Realizacja rządowego programu budowy dróg i autostrad jest opóźniona, a ponadto wielokrotnie zmieniane były kwoty finansowania. Można więc oczekiwać, że część tych zadań, szczególnie współfinansowana ze środków unijnych, zostanie przesunięta. Tym samym obecny boom w inwestycjach infrastrukturalnych zostanie rozłożony na dłuższy okres. W dodatku czekają nas inne zadania lub problemy do rozwiązania, jak dostosowanie dróg krajowych do wymagań unijnych pod względem dopuszczalnego nacisku na oś, a przede wszystkim remonty i odtworzenie dróg samorządowych.
- Na 16,5 tys. dróg krajowych, które mają 5-proc. udział w długości dróg w kraju, wydajemy teraz połowę nakładów inwestycyjnych, tymczasem niszczeją drogi samorządowe, na których zwiększył się znacznie ruch pojazdów ciężarowych - zauważył poseł Janusz Piechociński.
Dopiero po 2014 roku nastąpi szczyt zadań inwestycyjnych na kolei, które na dobre jeszcze nie ruszyły. - Jeżeli w tym tempie będą postępować prace, to rozjazdy wymienimy po 260 latach, a tory po 160 latach - pointował Adrian Furgalski, dyrektor w ZDG TOR.
Nowe trendy pojawią się na rynku wykonawstwa budowlanego, zmieni się też koniunktura w poszczególnych segmentach rynku.
- Jeżeli już będą ułożone główne odcinki autostrad, to Polska stanie się bardziej atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych, którzy z powrotem zaczną więcej zlecać zadań kubaturowych - stwierdził Konrad Jaskóła. - Powróci z pewnością koniunktura na rynku mieszkaniowym, a zacznie się na rynku inwestycji przemysłowych, szczególnie w energetyce.
Spokojnie w przyszłość patrzy Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury:
- Z budownictwem po 2013 r. będzie to samo, co po 2007 roku, kiedy zakończyła się unijna perspektywa budżetowa na lata 2004-06. Dalej będzie robiło to samo. A przyszły kształt polityki spójności i wielkość środków w dużej mierze zależeć więc będzie od naszej aktywności w Parlamencie Europejskim.
Problem zatem leży nie w tym, czy będą nadal pieniądze na inwestycje, bo... będą. Skala naszych infrastrukturalnych zapóźnień to front robót na długie lata. Dojdą też gigantyczne przedsięwzięcia, związane z planami modernizacji energetyki. Problemem jest dziś raczej to, ile krajowych firm budowlanych przeżyje walkę konkurencyjną o obecne zlecenia, czy będą w stanie się przebranżowić i dostosować do nowych warunków rynku w przyszłości.
Piotr Stefaniak
Najdroższa
Według Kapelko, choć ceny ziemi nadal rosną, to dynamika ta maleje. Najbardziej ziemia podrożała w 2007 r., wówczas ich cena wzrosła aż o 33 proc. W 2008 r. było to - 28 proc., a w 2009 r. - 19 proc.
Najwięcej kosztowały małe działki do 1 hektara - za taką nieruchomości trzeba było zapłacić ponad 19 tys. zł za hektar, drogie były także grunty powyżej 100 ha (ponad 15 tys. zł/ha).
W 2009 r. Agencja sprzedała 102 tys. ha, czyli o 24 tys. ha więcej niż w poprzednim roku (wzrost o 30 proc.). Najczęściej agencyjną ziemię kupują dotychczasowi dzierżawcy, którzy skorzystali z prawa pierwszeństwa pierwokupu oraz rolnicy, którzy nabyli ziemię na przetargach.
Najwięcej państwowej ziemi sprzedano w woj. warmińsko-mazurskim (ponad 21 tys. ha), zachodniopomorskim (ponad 18 tys. ha) i lubuskim (11 tys. ha). Najmniej kupiono jej na terenach województw: małopolskiego (850 ha), łódzkiego (1500 ha) i śląskiego (1700 ha).
ANR dysponuje obecnie ok. 2,234 mln ha gruntów na terenie całego kraju. Większość, ok. 1,7 mln ha, jest dzierżawiona. Do zagospodarowania jest ok. 330 tys. ha. Ponad połowa agencyjnej ziemi znajduje się na terenie działania 5 oddziałów Agencji: we Wrocławiu, Szczecinie, Olsztynie, Poznaniu i Gdańsku. Najmniej gruntów do rozdysponowania znajduje się na terenie Filii w Pile (4,7 tys. ha) i OT w Bydgoszczy (6,9 tys. ha).
Źródło: interia.pl
Najdroższa
Według Kapelko, choć ceny ziemi nadal rosną, to dynamika ta maleje. Najbardziej ziemia podrożała w 2007 r., wówczas ich cena wzrosła aż o 33 proc. W 2008 r. było to - 28 proc., a w 2009 r. - 19 proc.
Najwięcej kosztowały małe działki do 1 hektara - za taką nieruchomości trzeba było zapłacić ponad 19 tys. zł za hektar, drogie były także grunty powyżej 100 ha (ponad 15 tys. zł/ha).
W 2009 r. Agencja sprzedała 102 tys. ha, czyli o 24 tys. ha więcej niż w poprzednim roku (wzrost o 30 proc.). Najczęściej agencyjną ziemię kupują dotychczasowi dzierżawcy, którzy skorzystali z prawa pierwszeństwa pierwokupu oraz rolnicy, którzy nabyli ziemię na przetargach.
Najwięcej państwowej ziemi sprzedano w woj. warmińsko-mazurskim (ponad 21 tys. ha), zachodniopomorskim (ponad 18 tys. ha) i lubuskim (11 tys. ha). Najmniej kupiono jej na terenach województw: małopolskiego (850 ha), łódzkiego (1500 ha) i śląskiego (1700 ha).
ANR dysponuje obecnie ok. 2,234 mln ha gruntów na terenie całego kraju. Większość, ok. 1,7 mln ha, jest dzierżawiona. Do zagospodarowania jest ok. 330 tys. ha. Ponad połowa agencyjnej ziemi znajduje się na terenie działania 5 oddziałów Agencji: we Wrocławiu, Szczecinie, Olsztynie, Poznaniu i Gdańsku. Najmniej gruntów do rozdysponowania znajduje się na terenie Filii w Pile (4,7 tys. ha) i OT w Bydgoszczy (6,9 tys. ha).
Źródło: interia.pl
W ciągu dwunastu miesięcy rozpoczęto budowę 142 901
GUS: Liczba oddanych mieszkań w grudniu spadła o 43,9 proc.
źródło informacji: PAP
W ciągu dwunastu miesięcy rozpoczęto budowę 142 901
GUS: Liczba oddanych mieszkań w grudniu spadła o 43,9 proc.
źródło informacji: PAP
Począwszy od 1 stycznia 2009 r. dla
Sposób sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej
Wdrożenie obowiązku certyfikacji energetycznej budynków i lokali nałożyła na państwa członkowskie Dyrektywa 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, która wpisuje się w politykę Wspólnoty ograniczania zużycia energii. Dyrektywa ta została wdrożona, zresztą z opóźnieniem, w Prawie budowlanym, zwłaszcza w przepisach art. 5.
Bez sankcji za brak świadectwa
Formalnie ustawodawca nakłada obowiązek wydania certyfikatu energetycznego w przypadku umów, na podstawie których następuje:
W ustawie nie ma jednak określenia konsekwencji na wypadek nieprzedstawienia świadectwa energetycznego przez sprzedawcę czy wynajmującego w tego rodzaju wypadkach. Notariusze nie mogą więc uzależniać sporządzenia aktu przenoszącego własność budynku bądź lokalu na rynku wtórnym od okazania przez sprzedawcę i udostępnienia kupującemu odpowiedniego świadectwa charakterystyki energetycznej. Ostatnia nowelizacja przepisów Prawa budowlanego, która weszła w życie z początkiem bieżącego roku, nic nowego w tej materii nie wniosła. To może być uznane za uchybienie w procesie wdrażana dyrektywy 2002/91/WE, za co Komisja Europejska może nałożyć na państwo polskie karę finansową.
Treść świadectwa
Certyfikat energetyczny zawiera informacje na temat: charakterystyki techniczno‑użytkowej budynku, zapotrzebowania na energię, ogrzewanie i wentylację, ciepłą wodę czy urządzenia pomocnicze łącznie z chłodzeniem pomieszczeń. Informacje te pozwolą zainteresowanym dokonać porównania energooszczędności nabywanych czy najmowanych budynków bądź lokali. Są również pomocne przy ocenie wysokości przyszłych rachunków za prąd i gaz.
Certyfikaty energetyczne mają jednak służyć nie tylko potencjalnym nabywcom i najemcom budynków czy lokali. Sporo miejsca w świadectwie zabierają adresowane do właścicieli (a przy okazji zarządców) uwagi dotyczące możliwości zmniejszenia zapotrzebowania na energię. Owe zalecenia służące poprawie charakterystyki energetycznej budynku/lokalu pod względem opłacalności są odpowiednio pogrupowane na możliwe zmiany w zakresie osłony zewnętrznej budynku, w zakresie techniki instalacyjnej i źródła energii, ograniczające zapotrzebowanie na energię końcową w czasie eksploatacji budynku czy związane z korzystaniem z ciepłej wody użytkowej.
Co nowego w 2010 r.?
W dniu 1 stycznia 2010 r. weszła w życie nowelizacja przepisów dotyczących certyfikacji energetycznej lokali i budynków. Ustawodawca postanowił, że w przypadku wymienionych wcześniej umów (prowadzących do zbycia lub wynajmu) świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu lub części budynku oraz osobę, której przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.
Nowe przepisy precyzują także obowiązek certyfikacji w budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania. Mianowicie świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie certyfikatu dotyczącego budynku. Nie dotyczy to jednak lokali z własną instalacją grzewczą. Właściciel lub zarządca takiego budynku ma obowiązek uzyskania świadectwa charakterystyki energetycznej budynku i nieodpłatnego przekazania jego kopii właścicielowi lokalu w terminie 6 miesięcy od dnia złożenia przez niego wniosku w tej sprawie.
Obowiązek ubezpieczenia OC
Z początkiem br. osoby dokonujące ocen charakterystyki energetycznej podlegają obowiązkowi ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectw. Obowiązek ubezpieczenia OC powstaje nie później niż w dniu poprzedzającym dzień rozpoczęcia wykonywania czynności związanych ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej. Minimalna suma gwarancyjna ubezpieczenia OC, w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte tego rodzaju polisą, wynosi równowartość w złotych 25 tys. euro.
Podstawa prawna: ustawa z dnia 7.07.1994 r. - Prawo budowlane (Dz. U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 ze zm.).
autor: Tomasz Konieczny
Gazeta Podatkowa Nr 630 z dnia 2010-01-21
Począwszy od 1 stycznia 2009 r. dla
Sposób sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej
Wdrożenie obowiązku certyfikacji energetycznej budynków i lokali nałożyła na państwa członkowskie Dyrektywa 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, która wpisuje się w politykę Wspólnoty ograniczania zużycia energii. Dyrektywa ta została wdrożona, zresztą z opóźnieniem, w Prawie budowlanym, zwłaszcza w przepisach art. 5.
Bez sankcji za brak świadectwa
Formalnie ustawodawca nakłada obowiązek wydania certyfikatu energetycznego w przypadku umów, na podstawie których następuje:
W ustawie nie ma jednak określenia konsekwencji na wypadek nieprzedstawienia świadectwa energetycznego przez sprzedawcę czy wynajmującego w tego rodzaju wypadkach. Notariusze nie mogą więc uzależniać sporządzenia aktu przenoszącego własność budynku bądź lokalu na rynku wtórnym od okazania przez sprzedawcę i udostępnienia kupującemu odpowiedniego świadectwa charakterystyki energetycznej. Ostatnia nowelizacja przepisów Prawa budowlanego, która weszła w życie z początkiem bieżącego roku, nic nowego w tej materii nie wniosła. To może być uznane za uchybienie w procesie wdrażana dyrektywy 2002/91/WE, za co Komisja Europejska może nałożyć na państwo polskie karę finansową.
Treść świadectwa
Certyfikat energetyczny zawiera informacje na temat: charakterystyki techniczno‑użytkowej budynku, zapotrzebowania na energię, ogrzewanie i wentylację, ciepłą wodę czy urządzenia pomocnicze łącznie z chłodzeniem pomieszczeń. Informacje te pozwolą zainteresowanym dokonać porównania energooszczędności nabywanych czy najmowanych budynków bądź lokali. Są również pomocne przy ocenie wysokości przyszłych rachunków za prąd i gaz.
Certyfikaty energetyczne mają jednak służyć nie tylko potencjalnym nabywcom i najemcom budynków czy lokali. Sporo miejsca w świadectwie zabierają adresowane do właścicieli (a przy okazji zarządców) uwagi dotyczące możliwości zmniejszenia zapotrzebowania na energię. Owe zalecenia służące poprawie charakterystyki energetycznej budynku/lokalu pod względem opłacalności są odpowiednio pogrupowane na możliwe zmiany w zakresie osłony zewnętrznej budynku, w zakresie techniki instalacyjnej i źródła energii, ograniczające zapotrzebowanie na energię końcową w czasie eksploatacji budynku czy związane z korzystaniem z ciepłej wody użytkowej.
Co nowego w 2010 r.?
W dniu 1 stycznia 2010 r. weszła w życie nowelizacja przepisów dotyczących certyfikacji energetycznej lokali i budynków. Ustawodawca postanowił, że w przypadku wymienionych wcześniej umów (prowadzących do zbycia lub wynajmu) świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu lub części budynku oraz osobę, której przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.
Nowe przepisy precyzują także obowiązek certyfikacji w budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania. Mianowicie świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie certyfikatu dotyczącego budynku. Nie dotyczy to jednak lokali z własną instalacją grzewczą. Właściciel lub zarządca takiego budynku ma obowiązek uzyskania świadectwa charakterystyki energetycznej budynku i nieodpłatnego przekazania jego kopii właścicielowi lokalu w terminie 6 miesięcy od dnia złożenia przez niego wniosku w tej sprawie.
Obowiązek ubezpieczenia OC
Z początkiem br. osoby dokonujące ocen charakterystyki energetycznej podlegają obowiązkowi ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectw. Obowiązek ubezpieczenia OC powstaje nie później niż w dniu poprzedzającym dzień rozpoczęcia wykonywania czynności związanych ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej. Minimalna suma gwarancyjna ubezpieczenia OC, w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte tego rodzaju polisą, wynosi równowartość w złotych 25 tys. euro.
Podstawa prawna: ustawa z dnia 7.07.1994 r. - Prawo budowlane (Dz. U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 ze zm.).
autor: Tomasz Konieczny
Gazeta Podatkowa Nr 630 z dnia 2010-01-21
Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.
Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub
Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.
Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub
Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Jak poinformował PAP w piątek Krzysztof Paliwoda, rzecznik prasowy wrocławskiej delegatury NIK, chodzi o nieprawidłowości proceduralne przy przetargach. - Kontrolowaliśmy nie tylko legalność budowy, ale i gospodarność - powiedział Paliwoda.
Przypomniał, że AOW miała być gotowa w 2008 r. Teraz jako termin zakończenia budowy podaje się 2011 r.; początkowo inwestycja miała kosztować 1,4 mld zł, teraz szacuje się koszty na 4 mld zł.
- Uważamy, że inwestycja jest bardzo rozwleczona w czasie. A w myśl zasady, kto długo buduje, ten drogo buduje - oceniamy źle tak wysokie koszty - mówił Paliwoda. Zaznaczył, że koszt AOW nie był przedmiotem
Kontrola dotyczyła 2008 r. Jednostką kontrolowaną była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, a także budowa AOW. - Kontrola trwała 10 miesięcy i zakończyła się w październiku 2009 r. - powiedział Paliwoda.
Według niego, pierwsze zawiadomienie do prokuratury NIK skierowała jeszcze w grudniu 2009 r. i chodziło w nim również o nieprawidłowości proceduralne ale wtedy dotyczyły one pozwoleń na budowę.
Do momentu nadania depeszy PAP nie uzyskała komentarza od rzeczniczki GDDKiA.
* * *
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do północy czeka na informację, czy konsorcjum Autostrada Południe SA pozyskało pieniądze na budowę autostrady A1 Stryków - Pyrzowice - poinformował w piątek rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj. Jeżeli do tego czasu to nie nastąpi, to koncesja wygaśnie. Autostrada Południe odmawia komentarza w tej sprawie.
Jak poinformował Hadaj, konsorcjum Autostrada Południe SA, w skład którego wchodzą firmy: Budimex, Cintra, Ferrovial Agroman, ma zapewnić pełne finansowanie budowy 180 km autostrady.
- Do tej pory nic jeszcze nie dostaliśmy od koncesjonariusza. Czekamy do północy - powiedział rzecznik.
Umowę na wybudowanie i eksploatację tego odcinka podpisano 22 stycznia 2009 r. między Skarbem Państwa a koncesjonariuszem, który jest odpowiedzialny za pozyskanie pieniędzy na projekt i budowę trasy. GDDKiA podała, że jeżeli do północy koncesjonariusz nie zamknie finansowania dla budowy tego odcinka trasy, koncesja wygaśnie.
Koszt budowy oszacowano na 7,5 mld zł. Gotowa autostrada A1 ma połączyć Trójmiasto z Górnym Śląskiem. W Strykowie, na północ od Łodzi, przetnie autostradę A2, natomiast w Gliwicach autostradę A4. Autostrada kończyć się będzie na przejściu granicznym w Gorzyczkach. Długość całkowita autostrady A1 to 568 km.
Zgodnie z koncesją, A1 od Strykowa do Częstochowy ma być gotowa do 31 maja 2012 roku, natomiast odcinek od Częstochowy do Pyrzowic - do 22 stycznia 2014 roku.
Źródło: INTERIA.PL/PAP
Jak poinformował PAP w piątek Krzysztof Paliwoda, rzecznik prasowy wrocławskiej delegatury NIK, chodzi o nieprawidłowości proceduralne przy przetargach. - Kontrolowaliśmy nie tylko legalność budowy, ale i gospodarność - powiedział Paliwoda.
Przypomniał, że AOW miała być gotowa w 2008 r. Teraz jako termin zakończenia budowy podaje się 2011 r.; początkowo inwestycja miała kosztować 1,4 mld zł, teraz szacuje się koszty na 4 mld zł.
- Uważamy, że inwestycja jest bardzo rozwleczona w czasie. A w myśl zasady, kto długo buduje, ten drogo buduje - oceniamy źle tak wysokie koszty - mówił Paliwoda. Zaznaczył, że koszt AOW nie był przedmiotem
Kontrola dotyczyła 2008 r. Jednostką kontrolowaną była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, a także budowa AOW. - Kontrola trwała 10 miesięcy i zakończyła się w październiku 2009 r. - powiedział Paliwoda.
Według niego, pierwsze zawiadomienie do prokuratury NIK skierowała jeszcze w grudniu 2009 r. i chodziło w nim również o nieprawidłowości proceduralne ale wtedy dotyczyły one pozwoleń na budowę.
Do momentu nadania depeszy PAP nie uzyskała komentarza od rzeczniczki GDDKiA.
* * *
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do północy czeka na informację, czy konsorcjum Autostrada Południe SA pozyskało pieniądze na budowę autostrady A1 Stryków - Pyrzowice - poinformował w piątek rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj. Jeżeli do tego czasu to nie nastąpi, to koncesja wygaśnie. Autostrada Południe odmawia komentarza w tej sprawie.
Jak poinformował Hadaj, konsorcjum Autostrada Południe SA, w skład którego wchodzą firmy: Budimex, Cintra, Ferrovial Agroman, ma zapewnić pełne finansowanie budowy 180 km autostrady.
- Do tej pory nic jeszcze nie dostaliśmy od koncesjonariusza. Czekamy do północy - powiedział rzecznik.
Umowę na wybudowanie i eksploatację tego odcinka podpisano 22 stycznia 2009 r. między Skarbem Państwa a koncesjonariuszem, który jest odpowiedzialny za pozyskanie pieniędzy na projekt i budowę trasy. GDDKiA podała, że jeżeli do północy koncesjonariusz nie zamknie finansowania dla budowy tego odcinka trasy, koncesja wygaśnie.
Koszt budowy oszacowano na 7,5 mld zł. Gotowa autostrada A1 ma połączyć Trójmiasto z Górnym Śląskiem. W Strykowie, na północ od Łodzi, przetnie autostradę A2, natomiast w Gliwicach autostradę A4. Autostrada kończyć się będzie na przejściu granicznym w Gorzyczkach. Długość całkowita autostrady A1 to 568 km.
Zgodnie z koncesją, A1 od Strykowa do Częstochowy ma być gotowa do 31 maja 2012 roku, natomiast odcinek od Częstochowy do Pyrzowic - do 22 stycznia 2014 roku.
Źródło: INTERIA.PL/PAP
W listopadzie liczba ta wyniosła 6,54 mln.
Analitycy z Wall Street spodziewali się w grudniu spadku sprzedaży domów na rynku wtórnym do 5,9 mln.
Źródło: interia.pl
W listopadzie liczba ta wyniosła 6,54 mln.
Analitycy z Wall Street spodziewali się w grudniu spadku sprzedaży domów na rynku wtórnym do 5,9 mln.
Źródło: interia.pl
Na sprzedaż jest m.in. działka, na której miał stanąć
Analitycy rynku sceptycznie oceniają możliwość sprzedaży miejskich działek. - Wyceny są zawyżone nawet o 30 - 40 proc., bo rzeczoznawcy odnoszą się do transakcji sprzed dwóch lat, z czasów boomu. W ub.r. prawie ich nie było, tłumaczy Andrzej Brochocki z agencji Brochocki
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Na sprzedaż jest m.in. działka, na której miał stanąć
Analitycy rynku sceptycznie oceniają możliwość sprzedaży miejskich działek. - Wyceny są zawyżone nawet o 30 - 40 proc., bo rzeczoznawcy odnoszą się do transakcji sprzed dwóch lat, z czasów boomu. W ub.r. prawie ich nie było, tłumaczy Andrzej Brochocki z agencji Brochocki
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Pojedyncze inwestycje z opcją "pod klucz"
Różne standardy wykończenia
Jednym z powodów niewielkiego zainteresowania klientów zakupem wykończonych mieszkań od deweloperów jest wysoka cena za taką opcję. Zwykle cena metra kwadratowego rośnie w takim przypadku o 700-900 zł. - Cena zależy od standardu wykończenia, lokalizacji, standardu inwestycji czy wielkości mieszkania - mówi Krzysztof Kluska, doradca Home Broker w Warszawie. Zdarza się, że jeden deweloper oferuje kilka wariantów wykończenia. Przykładowo, opcja najtańsza w cenie 600-700 zł za m kw, standard podwyższony w cenie 900-1000 zł za m kw. oraz standard najwyższy w cenie 1200-1300 zł za m kw. W Warszawie, np. w dzielnicy Białołęka są oferty nawet w cenie 550 zł za m kw.
W Warszawie zakup gotowego M może się opłacić
W przypadku przeciętnej ceny wykończenia na poziomie 700-900 zł za m kw. koszt zakupu 60-metrowego mieszkania rośnie o 42-54 tys. zł. Przy średniej cenie metra kwadratowego nowego mieszkania w Warszawie na poziomie 9,3 tys. zł, może to oznaczać wzrost kosztu o prawie 10 proc. To jednak wciąż mniej, niż trzeba zapłacić za nowe mieszkanie na rynku wtórnym (tu większość lokali jest wykończona). Obecnie przeciętna cena dla Warszawy (mieszkania nie starsze niż 5 lat) wynosi 10,8 tys. zł. Do tego dochodzi dodatkowy koszt w postaci 2 proc. podatku od czynności cywilno-prawnych, który ponosi kupujący mieszkanie na rynku wtórnym (daje to łącznie przeciętną cenę metra kwadratowego na poziomie nieco ponad 11 tys. zł na rynku wtórnym, co oznacza, że rynek pierwotny jest przeciętnie o 1,7 tys. zł tańszy).
W Krakowie nowe mieszkania są relatywnie drogie
Także w Poznaniu różnica między średnią ceną metra kwadratowego z rynku wtórnego i pierwotnego jest na tyle wysoka (821 zł), że zakup mieszkania z opcją "pod klucz" może być opłacalny. Nieco inaczej jest we Wrocławiu, gdzie różnica wynosi już tylko 552 zł - wskazują dane Home Broker. Jeżeli uwzględnimy jednak koszt podatku od czynności cywilno-prawnych to różnica wzrośnie do 719 zł, a zatem też w granicach ceny za wykończenie lokalu przez dewelopera. Ale już w Krakowie metr kwadratowy nowego mieszkania jest przeciętnie o 68 zł niższy od rynku wtórnego. Zatem zakup pod klucz w tym mieście jest w większości wypadków nieopłacalny, aczkolwiek każdą ofertę trzeba rozpatrywać indywidualnie. Trzeba też pamiętać, że w poszczególnych dzielnicach relacje między cenami mogą kształtować się odmiennie.
Różnica w cenie metra kwadratowego między nowymi i wykończonymi mieszkaniami
Źródło: Home Broker
Uwaga na termin realizacji
Na wykończone mieszkania od deweloperów zwykle decydują się osoby kupujące mieszkanie poza miastem zamieszkania lub osoby, które chcą szybko się wprowadzić. Zdarza się jednak, że mieszkanie z opcją "pod klucz" wcale nie jest szybciej gotowe do zamieszkania. Przykładowo, w jednej z wrocławskich inwestycji, trzeba obecnie czekać na wykończenie lokalu przez dewelopera ok. 3-4 miesięcy. Niektórzy deweloperzy proponują wykończenie mieszkania bez dopłaty. - Taka oferta może znaleźć więcej nabywców niż w przypadku częściej stosowanych promocji cenowych - twierdzi Rafał Stenclik, doradca z poznańskiego oddziału Home Broker.
Katarzyna Siwek, współpraca Bartosz Turek
analitycy Home Broker
Źródło: interia.pl
Pojedyncze inwestycje z opcją "pod klucz"
Różne standardy wykończenia
Jednym z powodów niewielkiego zainteresowania klientów zakupem wykończonych mieszkań od deweloperów jest wysoka cena za taką opcję. Zwykle cena metra kwadratowego rośnie w takim przypadku o 700-900 zł. - Cena zależy od standardu wykończenia, lokalizacji, standardu inwestycji czy wielkości mieszkania - mówi Krzysztof Kluska, doradca Home Broker w Warszawie. Zdarza się, że jeden deweloper oferuje kilka wariantów wykończenia. Przykładowo, opcja najtańsza w cenie 600-700 zł za m kw, standard podwyższony w cenie 900-1000 zł za m kw. oraz standard najwyższy w cenie 1200-1300 zł za m kw. W Warszawie, np. w dzielnicy Białołęka są oferty nawet w cenie 550 zł za m kw.
W Warszawie zakup gotowego M może się opłacić
W przypadku przeciętnej ceny wykończenia na poziomie 700-900 zł za m kw. koszt zakupu 60-metrowego mieszkania rośnie o 42-54 tys. zł. Przy średniej cenie metra kwadratowego nowego mieszkania w Warszawie na poziomie 9,3 tys. zł, może to oznaczać wzrost kosztu o prawie 10 proc. To jednak wciąż mniej, niż trzeba zapłacić za nowe mieszkanie na rynku wtórnym (tu większość lokali jest wykończona). Obecnie przeciętna cena dla Warszawy (mieszkania nie starsze niż 5 lat) wynosi 10,8 tys. zł. Do tego dochodzi dodatkowy koszt w postaci 2 proc. podatku od czynności cywilno-prawnych, który ponosi kupujący mieszkanie na rynku wtórnym (daje to łącznie przeciętną cenę metra kwadratowego na poziomie nieco ponad 11 tys. zł na rynku wtórnym, co oznacza, że rynek pierwotny jest przeciętnie o 1,7 tys. zł tańszy).
W Krakowie nowe mieszkania są relatywnie drogie
Także w Poznaniu różnica między średnią ceną metra kwadratowego z rynku wtórnego i pierwotnego jest na tyle wysoka (821 zł), że zakup mieszkania z opcją "pod klucz" może być opłacalny. Nieco inaczej jest we Wrocławiu, gdzie różnica wynosi już tylko 552 zł - wskazują dane Home Broker. Jeżeli uwzględnimy jednak koszt podatku od czynności cywilno-prawnych to różnica wzrośnie do 719 zł, a zatem też w granicach ceny za wykończenie lokalu przez dewelopera. Ale już w Krakowie metr kwadratowy nowego mieszkania jest przeciętnie o 68 zł niższy od rynku wtórnego. Zatem zakup pod klucz w tym mieście jest w większości wypadków nieopłacalny, aczkolwiek każdą ofertę trzeba rozpatrywać indywidualnie. Trzeba też pamiętać, że w poszczególnych dzielnicach relacje między cenami mogą kształtować się odmiennie.
Różnica w cenie metra kwadratowego między nowymi i wykończonymi mieszkaniami
Źródło: Home Broker
Uwaga na termin realizacji
Na wykończone mieszkania od deweloperów zwykle decydują się osoby kupujące mieszkanie poza miastem zamieszkania lub osoby, które chcą szybko się wprowadzić. Zdarza się jednak, że mieszkanie z opcją "pod klucz" wcale nie jest szybciej gotowe do zamieszkania. Przykładowo, w jednej z wrocławskich inwestycji, trzeba obecnie czekać na wykończenie lokalu przez dewelopera ok. 3-4 miesięcy. Niektórzy deweloperzy proponują wykończenie mieszkania bez dopłaty. - Taka oferta może znaleźć więcej nabywców niż w przypadku częściej stosowanych promocji cenowych - twierdzi Rafał Stenclik, doradca z poznańskiego oddziału Home Broker.
Katarzyna Siwek, współpraca Bartosz Turek
analitycy Home Broker
Źródło: interia.pl
Taki
Źródło: INTERIA.PL/PAP
Taki
Źródło: INTERIA.PL/PAP
- Najważniejsze rynki mieszkaniowe w Polsce powoli wychodzą z kryzysu - oceniają analitycy Reas.
Wskazują oni przede wszystkim na zachowanie deweloperów wobec inwestycji na największym rynku w Polsce - w Warszawie. O ile w trzech pierwszych kwartałach 2009 wprowadzono na rynek 2,5 tys. mieszkań, tak w samym IV kwartale 2009 było to ponad 3 tys.
- Ta poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników: znacznego zwiększenia przez banki liczby udzielonych kredytów hipotecznych, redukcji cen, sprzyjającej poprawie relacji popytu do podaży, a także wyraźnemu zmniejszeniu się wielkości oferty, jak i dostosowaniu jej do charakterystyki zmienionego popytu - czytamy w raporcie.
W ocenie analityków Reas, na początku 2010 roku uczestnicy patrzą na perspektywy rozwoju polskiego rynku mieszkaniowego z ostrożnym optymizmem.
Banki zapowiadają dalszy wzrost akcji kredytowej dla klientów indywidualnych i powrót do ostrożnego finansowania deweloperów. Deweloperzy z kolei mają dość duże rezerwy projektów z pozwoleniami na budowę i są w stanie płynnie wprowadzać je do realizacji.
Źródło: money.pl
- Najważniejsze rynki mieszkaniowe w Polsce powoli wychodzą z kryzysu - oceniają analitycy Reas.
Wskazują oni przede wszystkim na zachowanie deweloperów wobec inwestycji na największym rynku w Polsce - w Warszawie. O ile w trzech pierwszych kwartałach 2009 wprowadzono na rynek 2,5 tys. mieszkań, tak w samym IV kwartale 2009 było to ponad 3 tys.
- Ta poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników: znacznego zwiększenia przez banki liczby udzielonych kredytów hipotecznych, redukcji cen, sprzyjającej poprawie relacji popytu do podaży, a także wyraźnemu zmniejszeniu się wielkości oferty, jak i dostosowaniu jej do charakterystyki zmienionego popytu - czytamy w raporcie.
W ocenie analityków Reas, na początku 2010 roku uczestnicy patrzą na perspektywy rozwoju polskiego rynku mieszkaniowego z ostrożnym optymizmem.
Banki zapowiadają dalszy wzrost akcji kredytowej dla klientów indywidualnych i powrót do ostrożnego finansowania deweloperów. Deweloperzy z kolei mają dość duże rezerwy projektów z pozwoleniami na budowę i są w stanie płynnie wprowadzać je do realizacji.
Źródło: money.pl
W całym 2009 r. liczba pozwoleń na budowę spadła o 22,3 proc. do 178 tys. 801 szt.
W grudniu oddano do użytkowania 16 tys. 762 mieszkania, czyli o 43,9 proc. mniej niż przed miesiącem, ale o 13,3 proc. więcej niż przed rokiem. W okresie styczeń-grudzień liczba mieszkań oddanych do użytku wyniosła 160 tys. 079 szt., co oznacza spadek o 3,1 proc..- Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-grudzień 2009 r. oddali 72 tys. 353 mieszkania, tj. o 8,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 45,2 proc. ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania - informuje GUS.
W ciągu dwunastu miesięcy minionego roku inwestorzy ci rozpoczęli budowę 44 323 mieszkań, tj. o 33,9 proc. mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 63 411, tj. o 37,3 proc.
Źródło: money.pl
W całym 2009 r. liczba pozwoleń na budowę spadła o 22,3 proc. do 178 tys. 801 szt.
W grudniu oddano do użytkowania 16 tys. 762 mieszkania, czyli o 43,9 proc. mniej niż przed miesiącem, ale o 13,3 proc. więcej niż przed rokiem. W okresie styczeń-grudzień liczba mieszkań oddanych do użytku wyniosła 160 tys. 079 szt., co oznacza spadek o 3,1 proc..- Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-grudzień 2009 r. oddali 72 tys. 353 mieszkania, tj. o 8,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 45,2 proc. ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania - informuje GUS.
W ciągu dwunastu miesięcy minionego roku inwestorzy ci rozpoczęli budowę 44 323 mieszkań, tj. o 33,9 proc. mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 63 411, tj. o 37,3 proc.
Źródło: money.pl
Jeszcze w listopadzie rentowność najmu sięgała 4,87 proc., można zatem mówić o poważnym spadku wyliczanej przez nas średniej. W większości miast spadły w tym czasie żądania cenowe posiadaczy
Spadek rentowności najmu zanotowano we wszystkich miastach za wyjątkiem Wrocławia (gdzie zmian nie było) i Łodzi (gdzie rentowność wzrosła). Mimo to i pomimo utrzymania średniego oprocentowania lokat na niezmienionym poziomie, inwestycja w zakup mieszkania nadal jest bardziej opłacalna niż trzymanie pieniędzy w banku, choć należy tu dodać, że cały czas posługujemy się średnimi, które nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. Na rentowność najmu mieszkania wpływ mają takie czynniki jak cena zakupu (wraz z dodatkowymi opłatami) wynegocjowana wysokość czynszu, okresy przestoju, koszty remontu, wysokość opłat dla administracji czy wreszcie zmiana wartości samego mieszkania.
Pozostając przy średnich - rentowność inwestycji w mieszkanie pod wynajem jest niższa niż zwrot z inwestycji w obligacje 10-letnie i to wyraźniej niż przed miesiącem. W styczniowej ofercie obligacji Ministerstwo Finansów podniosło o 20 punktów bazowych marże dla obligacji 10-letnich po pierwszym roku od ich zakupu. Jednocześnie można spodziewać się - w związku ze wzrostem inflacji w styczniu - że za miesiąc podobne statystyki także będą przemawiały za wyborem obligacji. Jednak już w perspektywie kilku miesięcy, kiedy oczekiwany jest spadek inflacji, to wynajem mieszkania da lepszy zwrot na kapitale, bowiem oprocentowanie obligacji opartych o wskaźnik inflacji może spadać (oczekujemy, że inflacja w połowie roku spadnie do 2 proc. z 3,5 proc. obecnie). Z kolei w drugim półroczu oczekiwany jest ponowny wzrost inflacji i - o ile stawki najmu i ceny mieszkań nie zmienią się do tego czasu - rentowność najmu i obligacji 10-letnich może ponownie się wyrównać.
Warto zwrócić uwagę na różnicę między rentownością brutto i netto między rodzajami inwestycji. Przychody z najmu mieszkań obłożone są 8,5-proc. zryczałtowanym podatkiem dochodowym, podczas gdy zyski z inwestycji kapitałowych opodatkowane są na 19 proc. Stąd mimo słabszej pozycji wyjściowej, mieszkania wygrywają rentownością z większością lokat bankowych.
Emil Szweda, Open Finance
Jeszcze w listopadzie rentowność najmu sięgała 4,87 proc., można zatem mówić o poważnym spadku wyliczanej przez nas średniej. W większości miast spadły w tym czasie żądania cenowe posiadaczy
Spadek rentowności najmu zanotowano we wszystkich miastach za wyjątkiem Wrocławia (gdzie zmian nie było) i Łodzi (gdzie rentowność wzrosła). Mimo to i pomimo utrzymania średniego oprocentowania lokat na niezmienionym poziomie, inwestycja w zakup mieszkania nadal jest bardziej opłacalna niż trzymanie pieniędzy w banku, choć należy tu dodać, że cały czas posługujemy się średnimi, które nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. Na rentowność najmu mieszkania wpływ mają takie czynniki jak cena zakupu (wraz z dodatkowymi opłatami) wynegocjowana wysokość czynszu, okresy przestoju, koszty remontu, wysokość opłat dla administracji czy wreszcie zmiana wartości samego mieszkania.
Pozostając przy średnich - rentowność inwestycji w mieszkanie pod wynajem jest niższa niż zwrot z inwestycji w obligacje 10-letnie i to wyraźniej niż przed miesiącem. W styczniowej ofercie obligacji Ministerstwo Finansów podniosło o 20 punktów bazowych marże dla obligacji 10-letnich po pierwszym roku od ich zakupu. Jednocześnie można spodziewać się - w związku ze wzrostem inflacji w styczniu - że za miesiąc podobne statystyki także będą przemawiały za wyborem obligacji. Jednak już w perspektywie kilku miesięcy, kiedy oczekiwany jest spadek inflacji, to wynajem mieszkania da lepszy zwrot na kapitale, bowiem oprocentowanie obligacji opartych o wskaźnik inflacji może spadać (oczekujemy, że inflacja w połowie roku spadnie do 2 proc. z 3,5 proc. obecnie). Z kolei w drugim półroczu oczekiwany jest ponowny wzrost inflacji i - o ile stawki najmu i ceny mieszkań nie zmienią się do tego czasu - rentowność najmu i obligacji 10-letnich może ponownie się wyrównać.
Warto zwrócić uwagę na różnicę między rentownością brutto i netto między rodzajami inwestycji. Przychody z najmu mieszkań obłożone są 8,5-proc. zryczałtowanym podatkiem dochodowym, podczas gdy zyski z inwestycji kapitałowych opodatkowane są na 19 proc. Stąd mimo słabszej pozycji wyjściowej, mieszkania wygrywają rentownością z większością lokat bankowych.
Emil Szweda, Open Finance
"Spodziewamy się, że w 2010 roku dynamika akcji kredytowej sektora bankowego będzie wyższa niż w ubiegłym roku.
Banki dysponują wystarczającym poziomem kapitałów, by prowadzić akcję w sposób bezpieczny. Stare portfele są w znacznym stopniu wyrezerwowane. Widzimy też zmiany procedur kredytowych w kierunku finansowania bezpieczniejszych należności" - powiedział Stopczyński. "W naszej ocenie dynamika akcji kredytowej w sektorach mniej ryzykownych powinna się zwiększyć. Zakładamy wzrost w finansowaniu jednostek budżetowych, samorządowych, liczymy na wzrost w kredytach
"Uważamy jednak, że kredyt walutowy powinien mieć znaczenie specjalne i nie powinien stać się powszechnym sposobem finansowania budownictwa mieszkaniowego" - dodał. Kwestię badania zdolności kredytowej regulować ma przygotowywana właśnie przez KNF Rekomendacja T. "Stwierdziliśmy z niepokojem, że przy dużej części kredytów długoterminowych banki największą wagę przywiązują do zabezpieczenia. Badanie zdolności kredytowej było mniej istotne. Chcemy, żeby to się zmieniło" - powiedział Stopczyński.
Dyrektor poinformował, że część zapisów nowej rekomendacji może zacząć obowiązywać od połowy 2010 roku, a całość - prawdopodobnie na początku 2011 r. "Rekomendacja będzie przedstawiona na jednym z najbliższych posiedzeń KNF. Spodziewamy się, że w połowie roku będzie już w dużej części stosowana przez banki, tym bardziej, że wiele banków dostosowało się już do tych przepisów, natomiast na dostosowanie się do bardziej skomplikowanych zaleceń będą miały kilka miesięcy" - powiedział Stopczyński.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
"Spodziewamy się, że w 2010 roku dynamika akcji kredytowej sektora bankowego będzie wyższa niż w ubiegłym roku.
Banki dysponują wystarczającym poziomem kapitałów, by prowadzić akcję w sposób bezpieczny. Stare portfele są w znacznym stopniu wyrezerwowane. Widzimy też zmiany procedur kredytowych w kierunku finansowania bezpieczniejszych należności" - powiedział Stopczyński. "W naszej ocenie dynamika akcji kredytowej w sektorach mniej ryzykownych powinna się zwiększyć. Zakładamy wzrost w finansowaniu jednostek budżetowych, samorządowych, liczymy na wzrost w kredytach
"Uważamy jednak, że kredyt walutowy powinien mieć znaczenie specjalne i nie powinien stać się powszechnym sposobem finansowania budownictwa mieszkaniowego" - dodał. Kwestię badania zdolności kredytowej regulować ma przygotowywana właśnie przez KNF Rekomendacja T. "Stwierdziliśmy z niepokojem, że przy dużej części kredytów długoterminowych banki największą wagę przywiązują do zabezpieczenia. Badanie zdolności kredytowej było mniej istotne. Chcemy, żeby to się zmieniło" - powiedział Stopczyński.
Dyrektor poinformował, że część zapisów nowej rekomendacji może zacząć obowiązywać od połowy 2010 roku, a całość - prawdopodobnie na początku 2011 r. "Rekomendacja będzie przedstawiona na jednym z najbliższych posiedzeń KNF. Spodziewamy się, że w połowie roku będzie już w dużej części stosowana przez banki, tym bardziej, że wiele banków dostosowało się już do tych przepisów, natomiast na dostosowanie się do bardziej skomplikowanych zaleceń będą miały kilka miesięcy" - powiedział Stopczyński.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Władze Wrocławia wypowiedziały podpisaną w kwietniu zeszłego roku umowę na budowę stadionu, ponieważ ich zdaniem wykonawca miał wielomiesięczne opóźnienia i nie był w stanie zakończyć prac w terminie, czyli w połowie 2011 r.
W sobotę podpisano umowę z nowym wykonawcą - z firmą Max Boegl, która ma wybudować stadion właśnie do tego czasu.
Mostostal
- Nie chcemy opóźniać, ani utrudniać budowy stadionu na EURO 2012 we Wrocławiu, ale w grę wchodzi obrona dobrego imienia konsorcjum, dlatego nie wykluczamy wejścia na drogę sądową - powiedziała w środę PAP Kinga Drózd z biura prasowego Mostostalu
- Przedstawiliśmy już naszą argumentację zamawiającemu - powiedziała Drózd. Nie chciała komentować, jakie konkretne środki ochrony prawnej bierze pod uwagę spółka, ponieważ, jak mówiła, rozmowy z inwestorem wciąż trwają.
Stadion we Wrocławiu ma mieć ok. 42 tys. miejsc. Dokończenie budowy będzie kosztowało ok. 655 mln zł. Oprócz meczów piłkarskich, będzie można organizować na nim organizować m.in. koncerty. Pod trybunami znajdą się cztery niezależne pomieszczenia, w których powstanie m.in. największy we Wrocławiu klub fitness, kasyno, dyskoteka oraz sale konferencyjne i biurowe.
* * *
O pozwie sądowym przeciwko Mostostalowi Warszawa S.A. poinformował dziennikarzy w środę prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. - Mostostal Warszawa S.A. wykonał wrogi gest wobec nas i dlatego też zdecydowaliśmy się wystąpić o odszkodowanie - powiedział prezydent.
W poniedziałek władze Wrocławia podpisały umowę z firmą Max Boegl - nowym wykonawcą stadionu na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 r. Ma ona wybudować obiekt do końca czerwca 2011 r.
Na stanowisku generalnego wykonawcy Max Boegl zastąpił polsko-greckie konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa S.A., któremu miasto wypowiedziało umowę 30 grudnia 2009 r. Umowę wypowiedziano ponieważ, jak mówił Dutkiewicz, konsorcjum nie było w stanie zakończyć budowy stadionu w wyznaczonym terminie.
Źródło: interia.pl
Władze Wrocławia wypowiedziały podpisaną w kwietniu zeszłego roku umowę na budowę stadionu, ponieważ ich zdaniem wykonawca miał wielomiesięczne opóźnienia i nie był w stanie zakończyć prac w terminie, czyli w połowie 2011 r.
W sobotę podpisano umowę z nowym wykonawcą - z firmą Max Boegl, która ma wybudować stadion właśnie do tego czasu.
Mostostal
- Nie chcemy opóźniać, ani utrudniać budowy stadionu na EURO 2012 we Wrocławiu, ale w grę wchodzi obrona dobrego imienia konsorcjum, dlatego nie wykluczamy wejścia na drogę sądową - powiedziała w środę PAP Kinga Drózd z biura prasowego Mostostalu
- Przedstawiliśmy już naszą argumentację zamawiającemu - powiedziała Drózd. Nie chciała komentować, jakie konkretne środki ochrony prawnej bierze pod uwagę spółka, ponieważ, jak mówiła, rozmowy z inwestorem wciąż trwają.
Stadion we Wrocławiu ma mieć ok. 42 tys. miejsc. Dokończenie budowy będzie kosztowało ok. 655 mln zł. Oprócz meczów piłkarskich, będzie można organizować na nim organizować m.in. koncerty. Pod trybunami znajdą się cztery niezależne pomieszczenia, w których powstanie m.in. największy we Wrocławiu klub fitness, kasyno, dyskoteka oraz sale konferencyjne i biurowe.
* * *
O pozwie sądowym przeciwko Mostostalowi Warszawa S.A. poinformował dziennikarzy w środę prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. - Mostostal Warszawa S.A. wykonał wrogi gest wobec nas i dlatego też zdecydowaliśmy się wystąpić o odszkodowanie - powiedział prezydent.
W poniedziałek władze Wrocławia podpisały umowę z firmą Max Boegl - nowym wykonawcą stadionu na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 r. Ma ona wybudować obiekt do końca czerwca 2011 r.
Na stanowisku generalnego wykonawcy Max Boegl zastąpił polsko-greckie konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa S.A., któremu miasto wypowiedziało umowę 30 grudnia 2009 r. Umowę wypowiedziano ponieważ, jak mówił Dutkiewicz, konsorcjum nie było w stanie zakończyć budowy stadionu w wyznaczonym terminie.
Źródło: interia.pl
Jeszcze przed miesiącem liczba
Dla przyszłości ważniejsze są inne dane GUS. Liczba rozpoczętych inwestycji wyniosła w 2009 roku 142,9 tys. mieszkań i domów i była o 18,2 proc. niższa niż w 2008 roku. Dane obrazują spadek zainteresowania inwestorów budową nowych mieszkań, ale tylko pozornie są bardzo złe, ponieważ od wakacji ten wskaźnik stale się poprawa. W sierpniu GUS informował o spadku liczby rozpoczętych inwestycji o 25 proc. (w ujęciu narastającym - od początku roku).
Najwięcej wigoru utracili deweloperzy. Liczba rozpoczętych przez nich inwestycji spadła o 37,3 proc., ale jeszcze w sierpniu ich aktywność była aż o połowę niższa niż w 2008 roku. Możemy więc mówić o stopniowym powrocie deweloperów na rynek, choć rzecz jasna nie w takiej skali jak w latach ubiegłych. Statystyki GUS pozwalają jednocześnie wykluczyć pojawienie się dziury podażowej na rynku nowych mieszkań w przyszłym roku, a w związku z tym także artykułowane w mediach obawy o pojawienie się bańki cenowej na tym tle (niedoboru nowych mieszkań) zostają rozwiane.
Liczba budów domów rozpoczętych przez inwestorów indywidualnych wyniosła w ubiegłym roku 89,8 tys. i była o 6,8 proc. niższa niż przed rokiem. W porównaniu do deweloperów inwestorzy indywidualni niemal nie zwolnili tempa w budowie własnych domów, co nie może dziwić, jeśli porównać koszty budowy metra kwadratowego domu z cenami metra mieszkania dyktowanymi przez deweloperów. W 2009 roku udział inwestorów indywidualnych w nowych inwestycjach wyniósł 63 proc., a deweloperów 31 proc. Na jedno nowe mieszkanie przypadły więc dwa nowe domy, których budowę rozpoczęto.
Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych
Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła w 2009 roku o 22,8 proc. i jest to wynik zbliżony do tych z ostatnich miesięcy, przy czym deweloperzy odebrali o 33,9 proc. mniej pozwoleń na budowę, a inwestorzy indywidualni o 9,1 proc. mniej.
Możemy zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w 2010 i w 2011 roku liczba ukończonych i rozpoczynanych inwestycji nie zbliży się do rekordowego pod tym względem roku 2008, niemniej nie jest to powód do obaw o wystąpienie dziury podażowej prowadzącej do wzrostu cen nieruchomości. Ponieważ z innych źródeł wiemy także, że liczba udzielonych kredytów hipotecznych skurczyła się w 2009 roku o ok. 35 proc. (dane do III kwartału 2009), można zaryzykować twierdzenie, że na rynku mieszkaniowym podaż dostosowała się do możliwości popytu, a konsekwencją powinna być długo wyczekiwana stabilizacja tego rynku.
Emil Szweda
Źródło: interia.pl
Jeszcze przed miesiącem liczba
Dla przyszłości ważniejsze są inne dane GUS. Liczba rozpoczętych inwestycji wyniosła w 2009 roku 142,9 tys. mieszkań i domów i była o 18,2 proc. niższa niż w 2008 roku. Dane obrazują spadek zainteresowania inwestorów budową nowych mieszkań, ale tylko pozornie są bardzo złe, ponieważ od wakacji ten wskaźnik stale się poprawa. W sierpniu GUS informował o spadku liczby rozpoczętych inwestycji o 25 proc. (w ujęciu narastającym - od początku roku).
Najwięcej wigoru utracili deweloperzy. Liczba rozpoczętych przez nich inwestycji spadła o 37,3 proc., ale jeszcze w sierpniu ich aktywność była aż o połowę niższa niż w 2008 roku. Możemy więc mówić o stopniowym powrocie deweloperów na rynek, choć rzecz jasna nie w takiej skali jak w latach ubiegłych. Statystyki GUS pozwalają jednocześnie wykluczyć pojawienie się dziury podażowej na rynku nowych mieszkań w przyszłym roku, a w związku z tym także artykułowane w mediach obawy o pojawienie się bańki cenowej na tym tle (niedoboru nowych mieszkań) zostają rozwiane.
Liczba budów domów rozpoczętych przez inwestorów indywidualnych wyniosła w ubiegłym roku 89,8 tys. i była o 6,8 proc. niższa niż przed rokiem. W porównaniu do deweloperów inwestorzy indywidualni niemal nie zwolnili tempa w budowie własnych domów, co nie może dziwić, jeśli porównać koszty budowy metra kwadratowego domu z cenami metra mieszkania dyktowanymi przez deweloperów. W 2009 roku udział inwestorów indywidualnych w nowych inwestycjach wyniósł 63 proc., a deweloperów 31 proc. Na jedno nowe mieszkanie przypadły więc dwa nowe domy, których budowę rozpoczęto.
Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych
Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła w 2009 roku o 22,8 proc. i jest to wynik zbliżony do tych z ostatnich miesięcy, przy czym deweloperzy odebrali o 33,9 proc. mniej pozwoleń na budowę, a inwestorzy indywidualni o 9,1 proc. mniej.
Możemy zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w 2010 i w 2011 roku liczba ukończonych i rozpoczynanych inwestycji nie zbliży się do rekordowego pod tym względem roku 2008, niemniej nie jest to powód do obaw o wystąpienie dziury podażowej prowadzącej do wzrostu cen nieruchomości. Ponieważ z innych źródeł wiemy także, że liczba udzielonych kredytów hipotecznych skurczyła się w 2009 roku o ok. 35 proc. (dane do III kwartału 2009), można zaryzykować twierdzenie, że na rynku mieszkaniowym podaż dostosowała się do możliwości popytu, a konsekwencją powinna być długo wyczekiwana stabilizacja tego rynku.
Emil Szweda
Źródło: interia.pl
Taka zmiana pociągnęła za sobą znaczny wzrost zdolności kredytowej Polaków oraz dostępnego metrażu mieszkania. Tym razem najwięcej
Kilkunastoprocentowe wzrosty powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt dla rodziny o średnich krajowych zarobkach zanotowaliśmy także w pozostałych pięciu badanych miastach: Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Najmniejsza dynamika wystąpiła w stolicy Wielkopolski, jest to spowodowane wzrostem cen nieruchomości. Grudniowa mediana cen transakcyjnych wyniosła 5621 zł, o prawie 200 zł więcej niż listopadowa (5432 zł).
Tradycyjnie najmniejsze mieszkanie na kredyt można za średnią pensję kupić w Warszawie, lecz tym razem i tu wzrosty były znaczne. Dla modelowej rodziny 2+1 powierzchnia dostępnego na kredyt mieszkania zwiększyła się o 16 proc., do 49,1 m2. Są spore szanse, że za miesiąc przekroczona zostanie bariera 50 m2. Nadal trudno ma singiel, który zarabiając brutto 3652,40 zł dostanie kredyt wystarczający mu na 22,4-metrową kawalerkę.
Praktycznie w każdym miesiącu obserwujemy spory wzrost dostępności mieszkań w Łodzi, nie inaczej było i tym razem. Procentowo wzrost powierzchni był nieco niższy niż w Gdańsku, lecz ze względu na wysoką bazę, nominalnie łódzka rodzina może kupić mieszkanie o 14 m2 większe niż przed miesiącem (93,7 m2 w stosunku do 79,8 m2 w listopadzie). Do 100 m2 coraz bliżej.
Oprócz wzrostu płac, duży wpływ na taki wynik obliczeń ma dalsza liberalizacja na rynku kredytów hipotecznych. Od połowy jesieni ubiegłego roku rynek powoli się odradza, co bezpośrednio przekłada się na lepszą sytuację osób zamierzających kupić mieszkanie.
Marcin Krasoń
Źródło: interia.pl
Taka zmiana pociągnęła za sobą znaczny wzrost zdolności kredytowej Polaków oraz dostępnego metrażu mieszkania. Tym razem najwięcej
Kilkunastoprocentowe wzrosty powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt dla rodziny o średnich krajowych zarobkach zanotowaliśmy także w pozostałych pięciu badanych miastach: Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Najmniejsza dynamika wystąpiła w stolicy Wielkopolski, jest to spowodowane wzrostem cen nieruchomości. Grudniowa mediana cen transakcyjnych wyniosła 5621 zł, o prawie 200 zł więcej niż listopadowa (5432 zł).
Tradycyjnie najmniejsze mieszkanie na kredyt można za średnią pensję kupić w Warszawie, lecz tym razem i tu wzrosty były znaczne. Dla modelowej rodziny 2+1 powierzchnia dostępnego na kredyt mieszkania zwiększyła się o 16 proc., do 49,1 m2. Są spore szanse, że za miesiąc przekroczona zostanie bariera 50 m2. Nadal trudno ma singiel, który zarabiając brutto 3652,40 zł dostanie kredyt wystarczający mu na 22,4-metrową kawalerkę.
Praktycznie w każdym miesiącu obserwujemy spory wzrost dostępności mieszkań w Łodzi, nie inaczej było i tym razem. Procentowo wzrost powierzchni był nieco niższy niż w Gdańsku, lecz ze względu na wysoką bazę, nominalnie łódzka rodzina może kupić mieszkanie o 14 m2 większe niż przed miesiącem (93,7 m2 w stosunku do 79,8 m2 w listopadzie). Do 100 m2 coraz bliżej.
Oprócz wzrostu płac, duży wpływ na taki wynik obliczeń ma dalsza liberalizacja na rynku kredytów hipotecznych. Od połowy jesieni ubiegłego roku rynek powoli się odradza, co bezpośrednio przekłada się na lepszą sytuację osób zamierzających kupić mieszkanie.
Marcin Krasoń
Źródło: interia.pl
Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.
Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub
Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane. Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.
Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.
Źródło: interia.pl
Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.
Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub
Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane. Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.
Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.
Źródło: interia.pl
Drugie miejsce w tym rankingu zajmuje Rzym, gdzie metr kwadratowy mieszkania w centrum kosztuje 8 tys. euro. W Mediolanie trzeba zapłacić 7570 euro, a w Sienie - 5300 euro. W Bolonii, Florencji i Turynie cena metra waha się od 4500 do 4900 euro.
Na peryferiach wielkich miast ceny za metr kwadratowy spadają o jedną trzecią czy prawie nawet o połowę. I tak na przykład w Wenecji poza ścisłym centrum wynosi ona 6300 euro, a w Rzymie - 4800 euro.
Stowarzyszenie Confedilizia prognozuje, że sytuacja na pogrążonym w kryzysie rynku budowlanym we Włoszech poprawi się pod koniec 2010 roku.
Źródło: interia.pl
średnia ocen: 4,3