Ze świata nieruchomości - strona 68

Nieruchomości: Powierzchnie handlowe - III kwartał 2009 r.

W III kwartale rynek powierzchni handlowych odczuł nieznaczną poprawę nastrojów. Po okresie wstrzymywania budowanych projektów i zamrażania inwestycji pojawiły się informacje o uruchomieniu finansowania na niektóre projekty. W rezultacie mogły zostać wznowione prace nad częścią inwestycji. Deweloperzy przedstawili zrewidowane plany – nowe harmonogramy prowadzenia prac nad projektami, które w wielu przypadkach zostały zmniejszone lub pozbawione mniej dochodowych funkcji.
W III kwartale odnotowano również poprawę nastrojów konsumenckich społeczeństwa polskiego. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) ukształtował się na poziomie –20,5 p. proc. i był wyższy o 4,0 p. proc. niż w II kwartale oraz o 4,7 p. proc. niż w I kwartale. Pomimo wzrostu w II i III kwartale wskaźnik nie osiągnął jeszcze poziomu z IV kwartału 2008 r.

Dynamika sprzedaży detalicznej nadal pozostaje na niskim poziomie. W lipcu i sierpniu odnotowano najlepsze wyniki sprzedaży – wzrost w ujęciu rocznym o 5,7 i 5,2%. We wrześniu dynamika sprzedaży nieco osłabła i osiągnęła 2,5% wzrostu, co stanowi słabszy wynik od prognozowanego przez analityków 4% wzrostu. Jednak w porównaniu z innymi krajami UE jest to dobry wynik.

PODAŻ


Pod względem nowej podaży III kwartał nie przyniósł znaczących zmian na rynku powierzchni handlowych. Dostarczono zaledwie 35 000 mkw w ramach inwestycji raczej o charakterze lokalnym, zwiększając tym samym całkowite zasoby nowoczesnych powierzchni handlowych w Polsce do 7,16 mln mkw. Największym projektem ukończonym w III kwartale był hipermarket Carrefour zwany także Galerią Zdrój (16 000 mkw powierzchni sprzedaży) w Jastrzębiu Zdroju. Do użytku oddano również Galerię Feniks w Radomiu, nową część Centrum Handlowego Alfa w Olsztynie i Galerię Hosso w Szczecinku.

Na sam IV kwartał planowane jest dostarczenie około 340 000 mkw GLA, z czego blisko 240 000 mkw ma zwiększyć zasoby małych i średnich miast. Spośród 8 największych miast znaczącego przyrostu podaży doświadczy tylko rynek krakowski, gdzie nastąpi otwarcie Galerii Bonarka (92 000 mkw GLA).

Jeśli chodzi o przyszłoroczną podaż, jest ona znacznie mniejsza niż pierwotnie planowano. Na chwilę obecną w budowie jest 15 nowych projektów oferujących łącznie około 415 000 mkw GLA, które mają trafić na rynek w 2010 roku. Jednak stopień zaawansowania prac w przypadku niektórych projektów i wydłużony proces komercjalizacji pozwalają przypuszczać, iż nie wszystkie projekty zostaną oddane do użytku w deklarowanym przez inwestorów terminie.

SYTUACJA NAJEMCÓW


W III kwartale najemcy byli nadal ostrożni pod względem podejmowania strategicznych decyzji odnośnie nowych lokalizacji. Utrzymywał się wydłużony proces decyzyjny i wysoce selektywne podejście do nowych projektów – pod uwagę brane są topowe centra handlowe w największych miastach.

W ramach optymalizacji kosztów część firm zdecydowała się na zmniejszenie liczby sklepów i zamknięcie nierentownych punktów. Alternatywnym rozwiązaniem dla grup, które mają w swej ofercie kilka marek, jest otwieranie sklepów multibrandowych, np. Redan zdecydował się na uruchomienie sklepów Top Secret & Friends.

W III kwartale doszło do prognozowanych wcześniej przejęć. Najbardziej spektakularne miały miejsce w sektorze RTV i AGD oraz w branży spożywczej. Brytyjski Electro World zdecydował się na wycofanie z Polski i sprzedaż 8 marketów polskiej sieci Mix Electronics. Natomiast 25 sklepów sieci Billa trafiło do portfolio francuskiej grupy E. Leclerc. 

Ze spowolnieniem nie poradziło sobie również kilka luksusowych sklepów oferujących marki dla bardziej zamożnych klientów. Z handlowej mapy Polski zniknęły luksusowe butiki Max & Co, a Vistula zaczęła likwidować lub zamieniać salony działające pod markami Wolford, Replay czy Cacharel. Również duńska marka DNK wycofała się z centrów handlowych. Z kolei opóźnia się wejście do Polski butików Donny Karan DKNY i marki Tiffany.

Z drugiej strony w III kwartale byliśmy także świadkami kilku debiutów na polskim rynku. Zostały otwarte sklepy holenderskiej marki Dept, oferującej odzież dla kobiet, brytyjskiej sieci TK Maxx, prowadzącej sprzedaż dyskontową odzieży, obuwia i dodatków, a także amerykańskiej marki odzieżowej Guess, która ma w planach rozwój kilku formatów. Natomiast francuskie marki specjalizujące się w odzieży dziecięcej Jean Bourget i 3Pommes zapowiedziały wejście na polski rynek.

STAWKI CZYNSZU

Zgodnie z oczekiwaniami na skutek osłabionego popytu i rosnącej dostępności lokali stawki czynszu utrzymują tendencję spadkową, w nielicznych przypadkach pozostają na poziomie z ubiegłego kwartału. Należy jednak podkreślić, iż trend ten nie dotyczy najatrakcyjniejszych centrów handlowych, które nie mają kłopotów ze znalezieniem nowych najemców. W dłuższej perspektywie czasowej na skutek ograniczonej nowej podaży projektów handlowych i małej dostępności powierzchni na wynajem nastąpi odwrócenie trendu – stawki czynszu zaczną rosnąć, a elastyczność właścicieli centrów handlowych w negocjacjach będzie mniejsza.

Źródło: Colliers

as

W godzinę kupili własne M – wynik pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo

W trakcie pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo, która odbyła się dzisiaj w Warszawie, w ciągu niespełna godziny wylicytowano 8 nieruchomości, w tym jeden lokal użytkowy i jedno mieszkanie z rynku wtórnego. Sprzedano lokale na Żoliborzu, Woli i Ursynowie.
- Biorąc pod uwagę, że to pionierskie na polskim rynku nieruchomości przedsięwzięcie,  jesteśmy zadowoleni z wyniku dzisiejszej aukcji. Okazało się, że wbrew niektórym opiniom, Polacy nie boją się nowinek i chętnie wzięli udział w naszym projekcie. Przez 3 tygodnie trwania kampanii informacyjnej naszą stronę internetową odwiedziło w sumie ponad 17 000 osób. Aukcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, przyszło na nią ponad 250 osób – mówi Paweł Hardej, dyrektor departamentu aukcji nieruchomości w firmie Colliers International, która wraz z domami aukcyjnymi Rick Levin & Associates i DESA Unicum była organizatorem Jesiennej Aukcji Nieruchomości.

Największym zainteresowaniem licytujących cieszyły się inwestycje Wiślane Ogrody dewelopera Star Investments oraz Dobrolin firmy Dantex.

- Nasza aukcja to swego rodzaju barometr rynku, gdzie kupujący decydują, za ile kupują. Wystawiliśmy nieruchomości o różnym standardzie, metrażu i w różnych lokalizacjach, aby nasza oferta była różnorodna. Już na początku przyszłego roku planujemy kolejne aukcje, także w innych miastach, bo widzimy ogromny potencjał polskiego rynku. Mamy nadzieję, że wynik pierwszej aukcji przekonał sprzedających do tej innowacyjnej formy sprzedaży
- dodaje Hardej.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku aukcji. Kupno mieszkania czy domu to bardzo ważna decyzja w życiu, dlatego uważamy, że to naprawdę świetny rezultat. Szczególnie, że pierwsza organizowana przez nas aukcja w Stanach Zjednoczonych, około 20 lat temu, nie była udana, nie udało nam się wtedy nic sprzedać. Sukces pierwszej aukcji w Polsce ma też inny wymiar, o tej nowej formie sprzedaży i zakupu nieruchomości dowiedziało się bardzo wiele osób i to ogromnie nas cieszy
– mówi Rick Levin, właściciel amerykańskiego domu aukcyjnego Rick Levin & Associates, partner projektu.

- Jesteśmy zadowoleni, bo sprzedaliśmy większość z wystawionych przez nas mieszkań. Dodatkowo aukcja skierowała dużo uwagi na naszą inwestycję – powiedziała Hanna Piórkowska, przedstawiciele Star Investments Sp. z o.o.

Partnerami przedsięwzięcia są Colliers International, wiodąca firma doradcza na rynku nieruchomości w Polsce, dom aukcyjny Rick Levin & Associates, który ma ponad 25-letnie doświadczenie w przeprowadzaniu aukcji nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz polski dom aukcyjny DESA Unicum, który wspiera swoim know-how przebieg procesu aukcyjnego.

Źródło: Desa Unicum

an

W godzinę kupili własne M – wynik pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo

W trakcie pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo, która odbyła się dzisiaj w Warszawie, w ciągu niespełna godziny wylicytowano 8 nieruchomości, w tym jeden lokal użytkowy i jedno mieszkanie z rynku wtórnego. Sprzedano lokale na Żoliborzu, Woli i Ursynowie.
- Biorąc pod uwagę, że to pionierskie na polskim rynku nieruchomości przedsięwzięcie,  jesteśmy zadowoleni z wyniku dzisiejszej aukcji. Okazało się, że wbrew niektórym opiniom, Polacy nie boją się nowinek i chętnie wzięli udział w naszym projekcie. Przez 3 tygodnie trwania kampanii informacyjnej naszą stronę internetową odwiedziło w sumie ponad 17 000 osób. Aukcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, przyszło na nią ponad 250 osób – mówi Paweł Hardej, dyrektor departamentu aukcji nieruchomości w firmie Colliers International, która wraz z domami aukcyjnymi Rick Levin & Associates i DESA Unicum była organizatorem Jesiennej Aukcji Nieruchomości.

Największym zainteresowaniem licytujących cieszyły się inwestycje Wiślane Ogrody dewelopera Star Investments oraz Dobrolin firmy Dantex.

- Nasza aukcja to swego rodzaju barometr rynku, gdzie kupujący decydują, za ile kupują. Wystawiliśmy nieruchomości o różnym standardzie, metrażu i w różnych lokalizacjach, aby nasza oferta była różnorodna. Już na początku przyszłego roku planujemy kolejne aukcje, także w innych miastach, bo widzimy ogromny potencjał polskiego rynku. Mamy nadzieję, że wynik pierwszej aukcji przekonał sprzedających do tej innowacyjnej formy sprzedaży
- dodaje Hardej.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku aukcji. Kupno mieszkania czy domu to bardzo ważna decyzja w życiu, dlatego uważamy, że to naprawdę świetny rezultat. Szczególnie, że pierwsza organizowana przez nas aukcja w Stanach Zjednoczonych, około 20 lat temu, nie była udana, nie udało nam się wtedy nic sprzedać. Sukces pierwszej aukcji w Polsce ma też inny wymiar, o tej nowej formie sprzedaży i zakupu nieruchomości dowiedziało się bardzo wiele osób i to ogromnie nas cieszy
– mówi Rick Levin, właściciel amerykańskiego domu aukcyjnego Rick Levin & Associates, partner projektu.

- Jesteśmy zadowoleni, bo sprzedaliśmy większość z wystawionych przez nas mieszkań. Dodatkowo aukcja skierowała dużo uwagi na naszą inwestycję – powiedziała Hanna Piórkowska, przedstawiciele Star Investments Sp. z o.o.

Partnerami przedsięwzięcia są Colliers International, wiodąca firma doradcza na rynku nieruchomości w Polsce, dom aukcyjny Rick Levin & Associates, który ma ponad 25-letnie doświadczenie w przeprowadzaniu aukcji nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz polski dom aukcyjny DESA Unicum, który wspiera swoim know-how przebieg procesu aukcyjnego.

Źródło: Desa Unicum

an

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Informacja prasowa

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania


Informacja prasowa

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli około pięciu miesięcy.

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Informacja prasowa

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.

Czas sprzedaży a materiał budowy

Informacja prasowa

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące. W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.

Metodologia

Analizie poddano kilkaset transakcji z przedziału czasowego styczeń-październik 2009 r. dokonane na mieszkaniach z rynku wtórnego przez brokerów Metrohouse S.A. w miastach, w których spółka posiada swoje oddziały . Czas sprzedaży został przedstawiony jako liczba dni ekspozycji oferty na rynku przez pośrednika od momentu zarejestrowania oferty w systemie, aż do dnia podpisania warunków transakcji (ew. umowy przedwstępnej sprzedaży). Dla przedstawienia różnic w czasie sprzedaży poszczególnych segmentów mieszkań dokonano podziału na grupy, m.in. ze względu na powierzchnię, materiał, rok budowy i liczbę pokoi.

Średni czas sprzedaży wyraża średnia wewnętrzna z wykluczeniem 5 proc. danych ze zbioru (najkrótsze i najdłuższe czasy sprzedaży).

Zastrzeżenie: Ekspozycja oferty na rynku może być odpowiednio dłuższa z uwagi na możliwość bezpośredniego oferowania nieruchomości przez właściciela przed podpisaniem umowy pośrednictwa z agencją.

Autor: Metrohouse S.A.

Źródło: interia.pl

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Informacja prasowa

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania


Informacja prasowa

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli około pięciu miesięcy.

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Informacja prasowa

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.

Czas sprzedaży a materiał budowy

Informacja prasowa

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące. W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.

Metodologia

Analizie poddano kilkaset transakcji z przedziału czasowego styczeń-październik 2009 r. dokonane na mieszkaniach z rynku wtórnego przez brokerów Metrohouse S.A. w miastach, w których spółka posiada swoje oddziały . Czas sprzedaży został przedstawiony jako liczba dni ekspozycji oferty na rynku przez pośrednika od momentu zarejestrowania oferty w systemie, aż do dnia podpisania warunków transakcji (ew. umowy przedwstępnej sprzedaży). Dla przedstawienia różnic w czasie sprzedaży poszczególnych segmentów mieszkań dokonano podziału na grupy, m.in. ze względu na powierzchnię, materiał, rok budowy i liczbę pokoi.

Średni czas sprzedaży wyraża średnia wewnętrzna z wykluczeniem 5 proc. danych ze zbioru (najkrótsze i najdłuższe czasy sprzedaży).

Zastrzeżenie: Ekspozycja oferty na rynku może być odpowiednio dłuższa z uwagi na możliwość bezpośredniego oferowania nieruchomości przez właściciela przed podpisaniem umowy pośrednictwa z agencją.

Autor: Metrohouse S.A.

Źródło: interia.pl

Ile metrów mieszkania warta jest średnia pensja?

Drugi miesiąc z rzędu znacznie wzrosła powierzchnia mieszkania, jaką może w Łodzi kupić na kredyt rodzina z dzieckiem zarabiająca dwie średnie krajowe.
O 0,9 proc. wzrosło przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w ciągu miesiąca, a o 2,0 proc. w ujęciu rocznym - wg danych Głównego Urzędu Statystycznego w październiku br. Polacy zarabiali średnio 3312,32 złotych brutto. Jak co miesiąc, w Open Finance policzyliśmy, na jakie mieszkanie może pozwolić sobie rodzina zarabiająca dwie średnie krajowe oraz singiel, którego miesięczna pensja wynosi dokładnie tyle, ile podaje GUS.

Skromny wzrost wynagrodzeń (w ujęciu realnym jest on nawet ujemny, bo roczna inflacja wynosi 3,1 proc.) po raz kolejny został zrekompensowany przez spadki cen nieruchomości. Skutkiem tego w Łodzi za dwie średnie pensje można kupić mieszkanie o powierzchni prawie 74 m2, o ponad 7 proc. większe niż miesiąc wcześniej. Także sytuacja łódzkiego singla jest dobra, za przeciętną wypłatę stać go na lokum o powierzchni 36,5 m2 (o 6,5 proc. więcej niż przed miesiącem).

Sytuacja taka ma miejsce, gdyż mediana ceny transakcyjnej w tym mieście spadła z 4499 do 4259,5 zł za m2. Z analizowanych przez Open Finance miast (pod uwagę wzięliśmy sześć największych) to właśnie tam średnio zarabiający Polak kupi na kredyt największe mieszkanie.


Open Finance Założenia: rodzina 2+1 zarabia dwie średnie krajowe; singiel zarabia średnią krajową. Źródło: Open Finance.

Kilkuprocentowy wzrost wielkości dostępnego mieszkania odnotowaliśmy także w Krakowie, gdzie rodzina z dzieckiem może kupić 49,5 m2, a singiel 24,5 m2. W grodzie Kraka metr kwadratowy mieszkania kosztował w październiku 6371 zł, a we wrześniu 6533 zł.

Jak zwykle najgorzej jest w Warszawie. Tam zarabiającego średnią krajową singla nadal nie stać nawet na 20-metrową kawalerkę, bo metr kwadratowy mieszkania w stolicy to nadal prawie 7,9 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że są to rozważania czysto teoretyczne. Średnie wynagrodzenie jest liczone dla całego kraju, a przecież we wspomnianej Warszawie zarobki są dużo wyższe niż w pozostałych regionach, więc i zdolność kredytowa warszawiaków jest wyższa.

Na poprawiającą się dostępność mieszkań oprócz spadających cen nieruchomości wpływa coraz większa zdolność kredytowa, stymulowana przez rosnące pensje i niższe marże kredytów. Obecnie mediana analizowanych przez Open Finance ofert bankowych wynosi 314,7 tys. zł, o 4,3 tys. więcej niż miesiąc temu. W przypadku singla zdolność kredytowa wzrosła o 1,3 tys. zł, czyli o 0,85 proc.

Marcin Krasoń

interia.pl

Ile metrów mieszkania warta jest średnia pensja?

Drugi miesiąc z rzędu znacznie wzrosła powierzchnia mieszkania, jaką może w Łodzi kupić na kredyt rodzina z dzieckiem zarabiająca dwie średnie krajowe.
O 0,9 proc. wzrosło przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w ciągu miesiąca, a o 2,0 proc. w ujęciu rocznym - wg danych Głównego Urzędu Statystycznego w październiku br. Polacy zarabiali średnio 3312,32 złotych brutto. Jak co miesiąc, w Open Finance policzyliśmy, na jakie mieszkanie może pozwolić sobie rodzina zarabiająca dwie średnie krajowe oraz singiel, którego miesięczna pensja wynosi dokładnie tyle, ile podaje GUS.

Skromny wzrost wynagrodzeń (w ujęciu realnym jest on nawet ujemny, bo roczna inflacja wynosi 3,1 proc.) po raz kolejny został zrekompensowany przez spadki cen nieruchomości. Skutkiem tego w Łodzi za dwie średnie pensje można kupić mieszkanie o powierzchni prawie 74 m2, o ponad 7 proc. większe niż miesiąc wcześniej. Także sytuacja łódzkiego singla jest dobra, za przeciętną wypłatę stać go na lokum o powierzchni 36,5 m2 (o 6,5 proc. więcej niż przed miesiącem).

Sytuacja taka ma miejsce, gdyż mediana ceny transakcyjnej w tym mieście spadła z 4499 do 4259,5 zł za m2. Z analizowanych przez Open Finance miast (pod uwagę wzięliśmy sześć największych) to właśnie tam średnio zarabiający Polak kupi na kredyt największe mieszkanie.


Open Finance Założenia: rodzina 2+1 zarabia dwie średnie krajowe; singiel zarabia średnią krajową. Źródło: Open Finance.

Kilkuprocentowy wzrost wielkości dostępnego mieszkania odnotowaliśmy także w Krakowie, gdzie rodzina z dzieckiem może kupić 49,5 m2, a singiel 24,5 m2. W grodzie Kraka metr kwadratowy mieszkania kosztował w październiku 6371 zł, a we wrześniu 6533 zł.

Jak zwykle najgorzej jest w Warszawie. Tam zarabiającego średnią krajową singla nadal nie stać nawet na 20-metrową kawalerkę, bo metr kwadratowy mieszkania w stolicy to nadal prawie 7,9 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że są to rozważania czysto teoretyczne. Średnie wynagrodzenie jest liczone dla całego kraju, a przecież we wspomnianej Warszawie zarobki są dużo wyższe niż w pozostałych regionach, więc i zdolność kredytowa warszawiaków jest wyższa.

Na poprawiającą się dostępność mieszkań oprócz spadających cen nieruchomości wpływa coraz większa zdolność kredytowa, stymulowana przez rosnące pensje i niższe marże kredytów. Obecnie mediana analizowanych przez Open Finance ofert bankowych wynosi 314,7 tys. zł, o 4,3 tys. więcej niż miesiąc temu. W przypadku singla zdolność kredytowa wzrosła o 1,3 tys. zł, czyli o 0,85 proc.

Marcin Krasoń

interia.pl

Podaż zastopowała ceny

Kryzys w hipotekach powoli dobiega końca. Nagły wzrost cen na rynku mieszkaniowym na razie jednak nam nie grozi.

Banki powoli odpuszczają, nowych kredytów hipotecznych zaczyna więc przybywać. Oczywiście warunki na jakich można otrzymać obecnie kredyt są znacznie mniej korzystne niż jeszcze rok temu. Jednak sytuacja na rynku mieszkaniowym małymi krokami wraca do normy, co zdają się potwierdzać najnowsze dane o liczbie udzielonych kredytów. Według wyliczeń firmy Open Finance w III kwartale nastąpił ponad 18 proc. wzrost liczby udzielonych kredytów, co oznacza, że już drugi kwartał z rzędu hipotek przybywało. Oczywiście do okresu sprzed kryzysu sporo jeszcze brakuje, ale pierwsze efekty poluzowania polityki kredytowej banków już widać.

Wzrost zainteresowania kredytami nie jest wyłącznie zasługą spadających marż oferowanych przez banki czy rządowego programu „Rodzina na swoim”. Wciąż rosnące wynagrodzenia Polaków (dane GUS) połączone ze spadkiem cen nieruchomości wywołanym kryzysem sprawiły, że mieszkania stały się łatwiej dostępne. Wydawałoby się więc, że w sytuacji odradzającego się popytu na mieszkania wzrost ich cen stanie się nieunikniony, a tymczasem…mamy wysyp mieszkań wystawionych na sprzedaż.

Z najnowszego raportu serwisu Szybko.pl. ,monitorującego ceny na rynku wtórnym, wynika, że znacząco wzrosła również podaż przyczyniając się do dalszego spadku cen. Stąd wróżby o rychłym skoku cen mieszkań należy raczej między bajki włożyć. Sytuacja z jaką mamy teraz do czynienia na rynku nie pozwala na razie popytowi windować cen sprzedawanych mieszkań. Trochę czasu zapewne upłynie zanim popyt na rynku mieszkaniowym zrównoważy podaż

Kupujący znaleźli się więc w uprzywilejowanej pozycji. Z jednej strony mają w czym wybierać, z drugiej zaś banki są skłonne im pożyczać. Dla poszukujących własnego lokum nastał, jeśli nie wymarzony, to na pewno całkiem niezły moment by decydować się na zakup.
  Jacek Mysior
Inwestycje.pl

js

Podaż zastopowała ceny

Kryzys w hipotekach powoli dobiega końca. Nagły wzrost cen na rynku mieszkaniowym na razie jednak nam nie grozi.

Banki powoli odpuszczają, nowych kredytów hipotecznych zaczyna więc przybywać. Oczywiście warunki na jakich można otrzymać obecnie kredyt są znacznie mniej korzystne niż jeszcze rok temu. Jednak sytuacja na rynku mieszkaniowym małymi krokami wraca do normy, co zdają się potwierdzać najnowsze dane o liczbie udzielonych kredytów. Według wyliczeń firmy Open Finance w III kwartale nastąpił ponad 18 proc. wzrost liczby udzielonych kredytów, co oznacza, że już drugi kwartał z rzędu hipotek przybywało. Oczywiście do okresu sprzed kryzysu sporo jeszcze brakuje, ale pierwsze efekty poluzowania polityki kredytowej banków już widać.

Wzrost zainteresowania kredytami nie jest wyłącznie zasługą spadających marż oferowanych przez banki czy rządowego programu „Rodzina na swoim”. Wciąż rosnące wynagrodzenia Polaków (dane GUS) połączone ze spadkiem cen nieruchomości wywołanym kryzysem sprawiły, że mieszkania stały się łatwiej dostępne. Wydawałoby się więc, że w sytuacji odradzającego się popytu na mieszkania wzrost ich cen stanie się nieunikniony, a tymczasem…mamy wysyp mieszkań wystawionych na sprzedaż.

Z najnowszego raportu serwisu Szybko.pl. ,monitorującego ceny na rynku wtórnym, wynika, że znacząco wzrosła również podaż przyczyniając się do dalszego spadku cen. Stąd wróżby o rychłym skoku cen mieszkań należy raczej między bajki włożyć. Sytuacja z jaką mamy teraz do czynienia na rynku nie pozwala na razie popytowi windować cen sprzedawanych mieszkań. Trochę czasu zapewne upłynie zanim popyt na rynku mieszkaniowym zrównoważy podaż

Kupujący znaleźli się więc w uprzywilejowanej pozycji. Z jednej strony mają w czym wybierać, z drugiej zaś banki są skłonne im pożyczać. Dla poszukujących własnego lokum nastał, jeśli nie wymarzony, to na pewno całkiem niezły moment by decydować się na zakup.
  Jacek Mysior
Inwestycje.pl

js

Działania UOKiK wobec deweloperów

16 decyzji wobec deweloperów, w tym ostatnia z karą blisko miliona złotych – to bilans działań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od początku 2009 roku. Najczęstszy problem – stosowanie w umowach niedozwolonych postanowień.
Podstawowym narzędziem UOKiK używanym w celu ochrony zbiorowych interesów konsumentów na rynku usług deweloperskich jest kontrola wzorców umownych i eliminowanie z nich niedozwolonych postanowień. Jednym z możliwych rozstrzygnięć postępowań jest zobowiązanie przedsiębiorcy do dobrowolnej zmiany kwestionowanych postanowień na zasadach i w czasie określonym przez Prezesa Urzędu. Siedem spośród 16 decyzji wydanych od początku 2009 roku zakończyło się właśnie takim rozwiązaniem: Dom-Invest z Wrocławia, Inwest-Hel z Pucka, Kaja Nieruchomości z Gdańska, Eko-Homes z Sopotu, Poldom z Pruszcza Gdańskiego, Steed ze Szczecina i Vega Invest z Wejherowa.

Jednym z przykładów zobowiązania się dewelopera do zmiany niezgodnych z prawem działań jest decyzja w sprawie J.W. Construction z listopada 2008 roku. Deweloper stosował postanowienia wpisane, na podstawie prawomocnych wyroków sądu, do rejestru klauzul niedozwolonych. Dotyczyły one m.in. ograniczania odpowiedzialności przedsiębiorcy przez zagwarantowanie sobie możliwości zmiany terminu oddania mieszkania bez wyszczególnienia wszystkich okoliczności, w jakich mogło to nastąpić. Ponadto spółka przewidywała rażąco wygórowane kwoty za odstąpienie od umowy: Strona, z winy której doszło do odstąpienia obciążona zostanie na rzecz strony przeciwnej z tytułu niewykonania zobowiązania kwotą stanowiącą wartość 5 proc. łącznej ceny brutto przedmiotu umowy. Spółka zobowiązała się do dobrowolnej zmiany treści zakwestionowanych przez UOKiK postanowień oraz aneksowania wcześniej zawartych umów w tym zakresie do marca br.

Na początku listopada zakończyło się postępowanie sprawdzające wykonanie zobowiązania przez dewelopera. Niestety zdaniem UOKiK w przypadku trzech z czterech klauzul nie odbyło się to zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dokonanymi pomiędzy Urzędem a spółką. W związku z tym za niewykonanie decyzji Prezes Urzędu nałożyła na J.W. Construction karę w wysokości 997 928 zł (239 173,76 euro). Maksymalna sankcja finansowa w takim przypadku to 10 tys. euro za każdy dzień zwłoki.

Decyzja nie jest ostateczna, przedsiębiorca może odwołać się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Urząd prowadzi obecnie dwa inne postępowania przeciwko J.W. Construction. Pierwsze dotyczy stosowania w umowach notarialnych klauzuli zmuszającej konsumenta do zrzeczenia się roszczeń wynikających z nienależytego wykonania umowy przedwstępnej. W trakcie drugiego UOKiK sprawdza, czy przedsiębiorca nie naruszył ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym sugerując, że Prezes Urzędu zaakceptowała treść aneksów przesyłanych przez spółkę konsumentom. W przypadku potwierdzenia się zarzutów Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu.

Na każdym etapie sporu z przedsiębiorcą, w tym również w postępowaniu sądowym, konsument może zgłosić się po bezpłatną pomoc do powiatowego lub miejskiego rzecznika konsumentów, a także organizacji konsumenckich. Ich adresy znajdują się na stronie internetowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bezpłatne porady udzielane są także pod numerem infolinii 0 800 800 008. Poradnictwo konsumenckie w Polsce jest finansowane między innymi z budżetu UOKiK.

Źródło: UOKiK

jn

Działania UOKiK wobec deweloperów

16 decyzji wobec deweloperów, w tym ostatnia z karą blisko miliona złotych – to bilans działań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od początku 2009 roku. Najczęstszy problem – stosowanie w umowach niedozwolonych postanowień.
Podstawowym narzędziem UOKiK używanym w celu ochrony zbiorowych interesów konsumentów na rynku usług deweloperskich jest kontrola wzorców umownych i eliminowanie z nich niedozwolonych postanowień. Jednym z możliwych rozstrzygnięć postępowań jest zobowiązanie przedsiębiorcy do dobrowolnej zmiany kwestionowanych postanowień na zasadach i w czasie określonym przez Prezesa Urzędu. Siedem spośród 16 decyzji wydanych od początku 2009 roku zakończyło się właśnie takim rozwiązaniem: Dom-Invest z Wrocławia, Inwest-Hel z Pucka, Kaja Nieruchomości z Gdańska, Eko-Homes z Sopotu, Poldom z Pruszcza Gdańskiego, Steed ze Szczecina i Vega Invest z Wejherowa.

Jednym z przykładów zobowiązania się dewelopera do zmiany niezgodnych z prawem działań jest decyzja w sprawie J.W. Construction z listopada 2008 roku. Deweloper stosował postanowienia wpisane, na podstawie prawomocnych wyroków sądu, do rejestru klauzul niedozwolonych. Dotyczyły one m.in. ograniczania odpowiedzialności przedsiębiorcy przez zagwarantowanie sobie możliwości zmiany terminu oddania mieszkania bez wyszczególnienia wszystkich okoliczności, w jakich mogło to nastąpić. Ponadto spółka przewidywała rażąco wygórowane kwoty za odstąpienie od umowy: Strona, z winy której doszło do odstąpienia obciążona zostanie na rzecz strony przeciwnej z tytułu niewykonania zobowiązania kwotą stanowiącą wartość 5 proc. łącznej ceny brutto przedmiotu umowy. Spółka zobowiązała się do dobrowolnej zmiany treści zakwestionowanych przez UOKiK postanowień oraz aneksowania wcześniej zawartych umów w tym zakresie do marca br.

Na początku listopada zakończyło się postępowanie sprawdzające wykonanie zobowiązania przez dewelopera. Niestety zdaniem UOKiK w przypadku trzech z czterech klauzul nie odbyło się to zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dokonanymi pomiędzy Urzędem a spółką. W związku z tym za niewykonanie decyzji Prezes Urzędu nałożyła na J.W. Construction karę w wysokości 997 928 zł (239 173,76 euro). Maksymalna sankcja finansowa w takim przypadku to 10 tys. euro za każdy dzień zwłoki.

Decyzja nie jest ostateczna, przedsiębiorca może odwołać się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Urząd prowadzi obecnie dwa inne postępowania przeciwko J.W. Construction. Pierwsze dotyczy stosowania w umowach notarialnych klauzuli zmuszającej konsumenta do zrzeczenia się roszczeń wynikających z nienależytego wykonania umowy przedwstępnej. W trakcie drugiego UOKiK sprawdza, czy przedsiębiorca nie naruszył ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym sugerując, że Prezes Urzędu zaakceptowała treść aneksów przesyłanych przez spółkę konsumentom. W przypadku potwierdzenia się zarzutów Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu.

Na każdym etapie sporu z przedsiębiorcą, w tym również w postępowaniu sądowym, konsument może zgłosić się po bezpłatną pomoc do powiatowego lub miejskiego rzecznika konsumentów, a także organizacji konsumenckich. Ich adresy znajdują się na stronie internetowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bezpłatne porady udzielane są także pod numerem infolinii 0 800 800 008. Poradnictwo konsumenckie w Polsce jest finansowane między innymi z budżetu UOKiK.

Źródło: UOKiK

jn

Ekologia i wartość nieruchomości powodem dociepleń piwnic

Średnio na prace termomodernizacjyje spółdzielnia w Polsce wydaje od 5 – 6 mln złotych. Coraz częściej w tej puli wydatków znajdują się także pieniądze na docieplenie stropów piwnic. To rozwiązanie chętnie wybierają wspólnoty i spółdzielnie mające w swych zasobach budynki powstałe w latach 1950 – 1990. Powód? Docieplenie piwnicy traktowane jest jak modernizacja, nie remont, co podnosi rynkową wartość nieruchomości, pozwala także zaoszczędzić na ogrzewaniu, zmniejszając zużycie energii w budynku. Jak mówią eksperci firmy KEAMTHERM budynek z nieocieploną piwnicą narażony jest na stratny energii nawet do 12% To dużo, zwłaszcza, że problem ten dotyczy także budynków, w których wymienione zostały okna, docieplone ściany i stropodachy.
Spółdzielnie docieplają piwnice, ale rzadko

Choć piwnice w procesach termomodernizacyjnych traktuje się od lat po macoszemu, coraz częściej to właśnie w nich spółdzielnie poszukują oszczędności. Blisko 80% budynków w Polsce powstałych w latach 1950-1990 posiada cienką, zaledwie 2-3 cm warstwę izolacyjną stropów nad piwnicami. Ponad połowa nie posiada w ogóle żadnej izolacji. Dotyczy to zwłaszcza budynków z wielkiej płyty, budowanych w pośpiechu, a w których dziś mieszka blisko 60% mieszkańców Polski.

Brak warstwy izolacyjnej w stropach piwnic jest przyczyną utraty nawet 12% energii cieplnej w budynku. Wskaźnik ten jest o wiele wyższy dla lokali parterowych, w których z powodu braku izolacji występuje dodatkowo problem tak zwanej „zimnej podłogi“. Straty te powodują, że wiele spółdzielni, pomimo prowadzonych prac dociepleniowych nadal odnotowuje rosnące koszty ogrzewania.

- Sama wymiana okien, docieplenie ścian, dachów czy wymiana systemu ogrzewania nie wystarczy, jeżeli warstwa oddzielająca mieszkania od piwnicy nie będzie posiadała żadnej izolacji, chroniącej przed utratą energii. To właśnie tą drogą będzie uciekało ciepło z budynku, szybko wychładzając lokale znajdujące się na parterze czy pierwszym piętrze – wyjaśnia Piotr Michalak Dyrektor  Sprzedaży z katowickiej firmy KEMATHERM, która zajmuje się dociepleniami stropów piwnicznych. 

- Żeby zapowiedz temu zjawisku, które z jednej strony powoduje straty energii, a co za tym idzie wciąż wysokie koszty ogrzewania, a drugiej strony może negatywnie wpłynąć na zdrowie mieszkańców, żyjących w wychłodzonych parterowych mieszkaniach, gdzie temperatura podłogi może spadać nawet do 12-15OC, spółdzielnie i wspólnoty powinny do pracy termomodernizacyjnych włączać także prace w piwnicach – dodaje.

Docieplone, więcej warte, ekologiczne i ciche

- Dziś w Polsce na docieplenie piwnic decyduje się co piąta spółdzielnia i wspólnota mieszkaniowa. Za powód najczęściej podaje się chęć zaoszczędzenia na ogrzewaniu, ale nie tylko. Docieplenie piwnic traktowane jest dziś jak modernizacja, a co za tym idzie podnosi wartość nieruchomości. – Docieplenie piwnicy, tak samo jak każde ulepszenie i unowocześnienie budynku podnosi jego wartość użytkową, tak samo jak dzieje się  to w przypadku innych prac modernizacyjnych prowadzonych przez spółdzielnie – mówi Michalak.

Rozwiązaniem coraz częściej wybieranym przez spółdzielnie w całej Polsce, mającym podnieść wartość nieruchomości, uchronić budynek przed stratami energii i zwiększyć wydajność, systemów ogrzewania jest docieplenie piwnic Systemem TERMOGRAN, który pozwala na termomodernizację nie tylko w trudnodostępnych miejscach, ale także w krótkim czasie, zmniejszając tym samym koszty prowadzonych prac.

- Spółdzielnie wybierają system TERMOGRAN, bo chcą mieć pewność, że prowadzone prace nie zajmą dużo czasu, a przez to nie będą uciążliwe dla mieszkańców budynku. Jednocześnie będą trwałe i przyniosą pożądany efekt – mówi Michalak. System TERMOGRAN, który ma w swojej ofercie firma KEMATHERM, to produkt służący do docieplania stropów piwnic metodą natrysku materiału izolacyjnego, będący alternatywą dla dotychczasowych metod: lekkiej - mokrej lub suchej zabudowy. Sposób nakładania zaprawy sprawia, że umożliwia on również docieplenie miejsc trudnodostępnych oraz tych stropów piwnic, na których występują liczne instalacje CO, CW oraz elektryczne.

 - Do tej pory istnienie instalacji w poziomie sufitu stanowiło duże wyzwanie dla firmy wykonującej docieplenia stropów piwnicy. Utrudniony dostęp do wielu miejsc z kolei był powodem nieciągłości izolacji i licznych mostków termicznych. Z tych powodów bardzo często świadomie  rezygnowano z docieplania stropów piwnic – wyjaśnia Michalak.

Dzięki swoim właściwościom, prace prowadzone z zastosowaniem systemu TERMOGRAN przebiegają sprawnie i są nieuciążliwe dla mieszkańców budynku. Dobre właściwości cieplne i trwałość izolacji dają pewność, że inwestycja przyniesie wymierne korzyści mieszkańcom budynku. Procesy dociepleniowe Systemem TERMOGRAN spółdzielnie mogą prowadzić przez cały rok.

- Nie ma znaczenia, czy zdecydujemy się na termomodernizację wiosną czy jesienią. Plusem TERMOGRANU jest to, że jego zastosowania w żaden sposób nie ograniczają temperatury czy pory roku – dodaje.

Jak podkreśla Michalak zastosowanie systemu TERMOGRAN to oszczędność, a zarazem poprawa warunków panujących w budynku. -  Dobrze docieplona piwnica także w miejscach trudnodostępnych zmniejszy koszty związane z ogrzewaniem mieszkań, a dodatkowo warstwa izolacyjna systemu TERMOGRAN znacznie zwiększa odporność ogniową stropu oraz poprawia komfort akustyczny mieszkańców budynku – podsumowuje Michalak.

Dziś w Polsce działa blisko 120 tys. wspólnot mieszkaniowych i ponad 4 tys. spółdzielni. Wśród spółdzielni, które zdecydowały się już na docieplenie piwnic znajdują się m.in. Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa „NA SKARPIE” , Spółdzielnia Mieszkaniowa „Bałtyk“ w Darłowie, Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Ustronie“ w Radomiu, Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Stefana Batorego w Łodzi a także Zespół apartamentowców Dębowe Tarasy w Katowicach.

KEMATHERM

gk

Ekologia i wartość nieruchomości powodem dociepleń piwnic

Średnio na prace termomodernizacjyje spółdzielnia w Polsce wydaje od 5 – 6 mln złotych. Coraz częściej w tej puli wydatków znajdują się także pieniądze na docieplenie stropów piwnic. To rozwiązanie chętnie wybierają wspólnoty i spółdzielnie mające w swych zasobach budynki powstałe w latach 1950 – 1990. Powód? Docieplenie piwnicy traktowane jest jak modernizacja, nie remont, co podnosi rynkową wartość nieruchomości, pozwala także zaoszczędzić na ogrzewaniu, zmniejszając zużycie energii w budynku. Jak mówią eksperci firmy KEAMTHERM budynek z nieocieploną piwnicą narażony jest na stratny energii nawet do 12% To dużo, zwłaszcza, że problem ten dotyczy także budynków, w których wymienione zostały okna, docieplone ściany i stropodachy.
Spółdzielnie docieplają piwnice, ale rzadko

Choć piwnice w procesach termomodernizacyjnych traktuje się od lat po macoszemu, coraz częściej to właśnie w nich spółdzielnie poszukują oszczędności. Blisko 80% budynków w Polsce powstałych w latach 1950-1990 posiada cienką, zaledwie 2-3 cm warstwę izolacyjną stropów nad piwnicami. Ponad połowa nie posiada w ogóle żadnej izolacji. Dotyczy to zwłaszcza budynków z wielkiej płyty, budowanych w pośpiechu, a w których dziś mieszka blisko 60% mieszkańców Polski.

Brak warstwy izolacyjnej w stropach piwnic jest przyczyną utraty nawet 12% energii cieplnej w budynku. Wskaźnik ten jest o wiele wyższy dla lokali parterowych, w których z powodu braku izolacji występuje dodatkowo problem tak zwanej „zimnej podłogi“. Straty te powodują, że wiele spółdzielni, pomimo prowadzonych prac dociepleniowych nadal odnotowuje rosnące koszty ogrzewania.

- Sama wymiana okien, docieplenie ścian, dachów czy wymiana systemu ogrzewania nie wystarczy, jeżeli warstwa oddzielająca mieszkania od piwnicy nie będzie posiadała żadnej izolacji, chroniącej przed utratą energii. To właśnie tą drogą będzie uciekało ciepło z budynku, szybko wychładzając lokale znajdujące się na parterze czy pierwszym piętrze – wyjaśnia Piotr Michalak Dyrektor  Sprzedaży z katowickiej firmy KEMATHERM, która zajmuje się dociepleniami stropów piwnicznych. 

- Żeby zapowiedz temu zjawisku, które z jednej strony powoduje straty energii, a co za tym idzie wciąż wysokie koszty ogrzewania, a drugiej strony może negatywnie wpłynąć na zdrowie mieszkańców, żyjących w wychłodzonych parterowych mieszkaniach, gdzie temperatura podłogi może spadać nawet do 12-15OC, spółdzielnie i wspólnoty powinny do pracy termomodernizacyjnych włączać także prace w piwnicach – dodaje.

Docieplone, więcej warte, ekologiczne i ciche

- Dziś w Polsce na docieplenie piwnic decyduje się co piąta spółdzielnia i wspólnota mieszkaniowa. Za powód najczęściej podaje się chęć zaoszczędzenia na ogrzewaniu, ale nie tylko. Docieplenie piwnic traktowane jest dziś jak modernizacja, a co za tym idzie podnosi wartość nieruchomości. – Docieplenie piwnicy, tak samo jak każde ulepszenie i unowocześnienie budynku podnosi jego wartość użytkową, tak samo jak dzieje się  to w przypadku innych prac modernizacyjnych prowadzonych przez spółdzielnie – mówi Michalak.

Rozwiązaniem coraz częściej wybieranym przez spółdzielnie w całej Polsce, mającym podnieść wartość nieruchomości, uchronić budynek przed stratami energii i zwiększyć wydajność, systemów ogrzewania jest docieplenie piwnic Systemem TERMOGRAN, który pozwala na termomodernizację nie tylko w trudnodostępnych miejscach, ale także w krótkim czasie, zmniejszając tym samym koszty prowadzonych prac.

- Spółdzielnie wybierają system TERMOGRAN, bo chcą mieć pewność, że prowadzone prace nie zajmą dużo czasu, a przez to nie będą uciążliwe dla mieszkańców budynku. Jednocześnie będą trwałe i przyniosą pożądany efekt – mówi Michalak. System TERMOGRAN, który ma w swojej ofercie firma KEMATHERM, to produkt służący do docieplania stropów piwnic metodą natrysku materiału izolacyjnego, będący alternatywą dla dotychczasowych metod: lekkiej - mokrej lub suchej zabudowy. Sposób nakładania zaprawy sprawia, że umożliwia on również docieplenie miejsc trudnodostępnych oraz tych stropów piwnic, na których występują liczne instalacje CO, CW oraz elektryczne.

 - Do tej pory istnienie instalacji w poziomie sufitu stanowiło duże wyzwanie dla firmy wykonującej docieplenia stropów piwnicy. Utrudniony dostęp do wielu miejsc z kolei był powodem nieciągłości izolacji i licznych mostków termicznych. Z tych powodów bardzo często świadomie  rezygnowano z docieplania stropów piwnic – wyjaśnia Michalak.

Dzięki swoim właściwościom, prace prowadzone z zastosowaniem systemu TERMOGRAN przebiegają sprawnie i są nieuciążliwe dla mieszkańców budynku. Dobre właściwości cieplne i trwałość izolacji dają pewność, że inwestycja przyniesie wymierne korzyści mieszkańcom budynku. Procesy dociepleniowe Systemem TERMOGRAN spółdzielnie mogą prowadzić przez cały rok.

- Nie ma znaczenia, czy zdecydujemy się na termomodernizację wiosną czy jesienią. Plusem TERMOGRANU jest to, że jego zastosowania w żaden sposób nie ograniczają temperatury czy pory roku – dodaje.

Jak podkreśla Michalak zastosowanie systemu TERMOGRAN to oszczędność, a zarazem poprawa warunków panujących w budynku. -  Dobrze docieplona piwnica także w miejscach trudnodostępnych zmniejszy koszty związane z ogrzewaniem mieszkań, a dodatkowo warstwa izolacyjna systemu TERMOGRAN znacznie zwiększa odporność ogniową stropu oraz poprawia komfort akustyczny mieszkańców budynku – podsumowuje Michalak.

Dziś w Polsce działa blisko 120 tys. wspólnot mieszkaniowych i ponad 4 tys. spółdzielni. Wśród spółdzielni, które zdecydowały się już na docieplenie piwnic znajdują się m.in. Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa „NA SKARPIE” , Spółdzielnia Mieszkaniowa „Bałtyk“ w Darłowie, Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Ustronie“ w Radomiu, Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Stefana Batorego w Łodzi a także Zespół apartamentowców Dębowe Tarasy w Katowicach.

KEMATHERM

gk

Czy to już koniec kryzysu na rynku nieruchomości?

Analitycy rynku twierdzą, że jeszcze w tym roku możemy spodziewać się ożywienia gospodarki. Czy kryzys przestał „deptać po piętach” firmom deweloperskim? Ceny mieszkań spadły, próg dopłat w programie Rodzina na Swoim został podniesiony przez co wzrosło zainteresowanie zakupem mieszkań i domów. Wiele wskazuje na to, iż rynek nieruchomości najgorsze ma już za sobą.
Koniunktura wśród deweloperów polepsza się ze względu na to, iż wzrasta popyt na lokale mieszkaniowe, których ceny znacząco spadły. Większość ludzi zwlekała do tej pory z zakupem mieszkania czy domu oczekując na długo zapowiadane spadki cen.  Ze względu na kryzys gospodarczy ceny za metr kwadratowy przestały być sztucznie windowane. Również ceny gruntów i materiałów budowlanych znacząco poszły w dół co ułatwia sprawę deweloperom. W momencie pogorszenia się sytuacji gospodarczej banki stawiały coraz bardziej restrykcyjne warunki przy udzielaniu kredytów.

Chodzi tu zarówno o kredyty dla osób pragnących zakupić własne „M” jak i dla deweloperów.

W związku z bardzo ostrożną polityką kredytową banków deweloperzy rozpoczynali nowe inwestycje przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. Dzięki współfinansowaniu inwestycji z pieniędzy naszych klientów możemy zaoszczędzić na kosztach związanych z kredytami bankowymi. Ta oszczędność przekłada się na niższą cenę mieszkań, co jest korzystne zarówno dla nas, ponieważ jest duży popyt na tańsze mieszkania, jak i dla klientów, którzy w dobie kryzysu na każdym kroku zwracają uwagę na ponoszone koszty, a  szczególnie przy tak ważnej decyzji jaką jest zakup mieszkania – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Obecnie sytuacja zaczyna powoli się normować. Złotówka umacnia się, na giełdzie obserwujemy również wzrosty, co wpływa na sytuacje makroekonomiczną oraz zmianę polityki banków. Osoby spłacające kredyt w obcej walucie odetchnęły z ulgą, zwłaszcza, że prognozy wskazują na dalszy wzrost wartości waluty rodzimej. Rośnie też liczba banków decydujących się na zmniejszenie marży i obniżenie wielkości minimalnego wkładu własnego.

Na rynku odnotowano wzrost ilości nowych zasobów mieszkaniowych. Przyczyniły się do tego głownie firmy deweloperskie, które od początku 2009 roku oddały 59,8 tys. mieszkań, tj. o 14,9 % więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 46,6 % ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. Deweloperzy w okresie prosperity rozpoczynali kolejne inwestycje, które właściwie dopiero teraz są gotowe do sprzedaży. Jak podaje GUS od stycznia do października 2009 roku oddano do użytkowania 128,3 tys. mieszkań, tj. o 4,1 % więcej niż przed rokiem i o 24,7 % więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku. Gotowe mieszkania sprzedają się zdecydowanie lepiej więc fakt, iż deweloperzy właśnie teraz oddają spora ilość inwestycji również wpływa na możliwość wybrania idealnego mieszkania spośród większej oferty rynkowej.

Na przełomie 2009 i 2010 roku mamy zamiar oddać kilkaset mieszkań w Krakowie, Warszawie, Zakopanem i Brzesku. Klienci chętniej pytają o oferty mieszkań gotowych do odbioru, ponieważ daje im to większą pewność. Oferta rozszerza się, a co za tym idzie zwiększa się sprzedaż. Co prawda Wawel Service nie odczuł nadmiernie skutków kryzysu, bo fakt iż specjalizujemy się w budowaniu tanich mieszkań wpływał niezmiennie na zainteresowanie klientów, jednak teraz śmiało możemy powiedzieć, że sprzedaż wzrasta– mówi Bartłomiej Rzepa.

Z analiz ankiet przeprowadzonych przez jeden z portali wynika, że blisko 30% Polaków w ciągu najbliższego półrocza ma zamiar nabyć nieruchomość, w tym 20% zadeklarowało zakup mieszkania lub domu do końca 2009 roku. Wpływ na zwiększenie zainteresowania zakupem nieruchomości miały też zmiany w programie Rodzina na Swoim, dzięki któremu kredytobiorca może skorzystać z dofinansowanie rządu do 50% odsetek przez pierwsze 8 lat spłaty kredytu. Do tej pory znikomy procent mieszkań z rynku pierwotnego można było zakupić przy dopłacie Skarbu Państwa. W momencie stabilizacji cen oraz zwiększenia stawki w programie rządowym normalnym stało się, iż wzrosła ilość ludzi decydujących się na zakup mieszkania. Mobilizacją do zakupu były również pogłoski o zniesieniu programu. Pomoc w spłacie odsetek od kredytu bywa niejednokrotnie bardzo pomocna, a zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na inne cele, w tym na konsumpcję co dodatkowo napędza gospodarkę.

Wszystko wskazuje na to, że końcówka 2009 i początek 2010 roku  to najlepszy okres na zakup wymarzonego mieszkania. Wielu klientów podejmuje decyzje o zakupie właśnie teraz gdyż chce skorzystać z obniżonych cen za metra kwadratowy, wsparcia ze strony rządu oraz promocji oferowanych przez deweloperów. Taki wzrost sprzedaży przyniesie zarówno zyski firmom deweloperskim jak i przełoży się na zmianę sytuacji ekonomicznej w naszym kraju.

Wawel Service

gk

Czy to już koniec kryzysu na rynku nieruchomości?

Analitycy rynku twierdzą, że jeszcze w tym roku możemy spodziewać się ożywienia gospodarki. Czy kryzys przestał „deptać po piętach” firmom deweloperskim? Ceny mieszkań spadły, próg dopłat w programie Rodzina na Swoim został podniesiony przez co wzrosło zainteresowanie zakupem mieszkań i domów. Wiele wskazuje na to, iż rynek nieruchomości najgorsze ma już za sobą.
Koniunktura wśród deweloperów polepsza się ze względu na to, iż wzrasta popyt na lokale mieszkaniowe, których ceny znacząco spadły. Większość ludzi zwlekała do tej pory z zakupem mieszkania czy domu oczekując na długo zapowiadane spadki cen.  Ze względu na kryzys gospodarczy ceny za metr kwadratowy przestały być sztucznie windowane. Również ceny gruntów i materiałów budowlanych znacząco poszły w dół co ułatwia sprawę deweloperom. W momencie pogorszenia się sytuacji gospodarczej banki stawiały coraz bardziej restrykcyjne warunki przy udzielaniu kredytów.

Chodzi tu zarówno o kredyty dla osób pragnących zakupić własne „M” jak i dla deweloperów.

W związku z bardzo ostrożną polityką kredytową banków deweloperzy rozpoczynali nowe inwestycje przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. Dzięki współfinansowaniu inwestycji z pieniędzy naszych klientów możemy zaoszczędzić na kosztach związanych z kredytami bankowymi. Ta oszczędność przekłada się na niższą cenę mieszkań, co jest korzystne zarówno dla nas, ponieważ jest duży popyt na tańsze mieszkania, jak i dla klientów, którzy w dobie kryzysu na każdym kroku zwracają uwagę na ponoszone koszty, a  szczególnie przy tak ważnej decyzji jaką jest zakup mieszkania – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Obecnie sytuacja zaczyna powoli się normować. Złotówka umacnia się, na giełdzie obserwujemy również wzrosty, co wpływa na sytuacje makroekonomiczną oraz zmianę polityki banków. Osoby spłacające kredyt w obcej walucie odetchnęły z ulgą, zwłaszcza, że prognozy wskazują na dalszy wzrost wartości waluty rodzimej. Rośnie też liczba banków decydujących się na zmniejszenie marży i obniżenie wielkości minimalnego wkładu własnego.

Na rynku odnotowano wzrost ilości nowych zasobów mieszkaniowych. Przyczyniły się do tego głownie firmy deweloperskie, które od początku 2009 roku oddały 59,8 tys. mieszkań, tj. o 14,9 % więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 46,6 % ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. Deweloperzy w okresie prosperity rozpoczynali kolejne inwestycje, które właściwie dopiero teraz są gotowe do sprzedaży. Jak podaje GUS od stycznia do października 2009 roku oddano do użytkowania 128,3 tys. mieszkań, tj. o 4,1 % więcej niż przed rokiem i o 24,7 % więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku. Gotowe mieszkania sprzedają się zdecydowanie lepiej więc fakt, iż deweloperzy właśnie teraz oddają spora ilość inwestycji również wpływa na możliwość wybrania idealnego mieszkania spośród większej oferty rynkowej.

Na przełomie 2009 i 2010 roku mamy zamiar oddać kilkaset mieszkań w Krakowie, Warszawie, Zakopanem i Brzesku. Klienci chętniej pytają o oferty mieszkań gotowych do odbioru, ponieważ daje im to większą pewność. Oferta rozszerza się, a co za tym idzie zwiększa się sprzedaż. Co prawda Wawel Service nie odczuł nadmiernie skutków kryzysu, bo fakt iż specjalizujemy się w budowaniu tanich mieszkań wpływał niezmiennie na zainteresowanie klientów, jednak teraz śmiało możemy powiedzieć, że sprzedaż wzrasta– mówi Bartłomiej Rzepa.

Z analiz ankiet przeprowadzonych przez jeden z portali wynika, że blisko 30% Polaków w ciągu najbliższego półrocza ma zamiar nabyć nieruchomość, w tym 20% zadeklarowało zakup mieszkania lub domu do końca 2009 roku. Wpływ na zwiększenie zainteresowania zakupem nieruchomości miały też zmiany w programie Rodzina na Swoim, dzięki któremu kredytobiorca może skorzystać z dofinansowanie rządu do 50% odsetek przez pierwsze 8 lat spłaty kredytu. Do tej pory znikomy procent mieszkań z rynku pierwotnego można było zakupić przy dopłacie Skarbu Państwa. W momencie stabilizacji cen oraz zwiększenia stawki w programie rządowym normalnym stało się, iż wzrosła ilość ludzi decydujących się na zakup mieszkania. Mobilizacją do zakupu były również pogłoski o zniesieniu programu. Pomoc w spłacie odsetek od kredytu bywa niejednokrotnie bardzo pomocna, a zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na inne cele, w tym na konsumpcję co dodatkowo napędza gospodarkę.

Wszystko wskazuje na to, że końcówka 2009 i początek 2010 roku  to najlepszy okres na zakup wymarzonego mieszkania. Wielu klientów podejmuje decyzje o zakupie właśnie teraz gdyż chce skorzystać z obniżonych cen za metra kwadratowy, wsparcia ze strony rządu oraz promocji oferowanych przez deweloperów. Taki wzrost sprzedaży przyniesie zarówno zyski firmom deweloperskim jak i przełoży się na zmianę sytuacji ekonomicznej w naszym kraju.

Wawel Service

gk

Pro-sprzedażowe kuszenie deweloperów

Sytuacja na rynku wymusza na deweloperach poszukiwanie kolejnych rozwiązań, mających ułatwić klientom zakup mieszkań w ich inwestycjach.
Programy przyjmowania w rozliczeniu mieszkań, czy wykończenia lokali pod klucz nie są nowością, ale teraz dopiero, kiedy banki zakręciły kurki z kredytami i na nabywcę trzeba czekać wiele miesięcy, stały się bardziej atrakcyjne. Niektórzy inwestorzy idą też o krok dalej, proponują przyjęcie w rozliczeniu mieszkania większego i zwrot części pieniędzy, kiedy klienci tego potrzebują. Jeszcze inną, nie nową już, ale wyprzedzającą obecne pomysły rządu, propozycją firm deweloperskich jest umożliwienie wynajmu nowych mieszkań z opcją wykupu po kilku latach. Pojawiają się też absolutne nowości w kreowaniu sprzedaży. Są nimi aukcje mieszkań, czy kontrowersyjne licytacje internetowe.   

Deweloperzy zidentyfikowali podstawowe problemy dzisiejszego rynku, a konsekwencją tego jest dostosowanie oferty do realnych potrzeb kupujących. Tendencją jest zmniejszanie powierzchni użytkowych nowych mieszkań. Wzrasta liczba lokali o mniejszym metrażu przy podobnej liczbie pokoi, co oznacza niższe ceny całkowite. W ramach ceny deweloperzy dokonują także zmian w układzie mieszkań, tak aby stały się bardziej funkcjonalne. - „Kup mieszkanie, a my zaprojektujemy je dla Ciebie” to propozycja w ramach, której wykonujemy zmiany aranżacyjne w mieszkaniach, które powstają w kolejnym etapie osiedla Alpha w Ursusie, zgodne z indywidualnymi preferencjami każdego kupującego. Wszystko oczywiście w cenie lokalu. Jeśli klient zdecyduje się np. na mieszkanie dwupokojowe, przedstawimy kilka możliwości aranżacji powierzchni, także takie z wydzielonym dodatkowym pokojem – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.

Ponieważ głównym problemem w czasie kryzysu stała się dostępność kredytowania, kolejną propozycją tego dewelopera są „Mieszkania w rozliczeniu” dotycząca wybranych mieszkań w zakończonej już pierwszej fazie budowy osiedla. Kupujący mogą oddać w rozliczeniu posiadane stare mieszkanie, którego wartość zaliczana jest do kwoty wkładu własnego na poczet nowo nabywanej nieruchomości. Inwestor wrócił też do systemu płatności 10/90, który oferuje dla nowo realizowanych lokali. 

Poza rozwojem kreatywności deweloperów, najważniejszą zmianą dla nabywców jest poprawa, nie tylko jakości obsługi, ale także podniesienie standardu wykonania inwestycji, które teraz powstają. Przychodzący do biura sprzedaży klient jest teraz osobą, która może zachęcić innego kupującego do nabycia mieszkania w tej samej inwestycji, a nie natrętem dopytującym o konkretne punkty umowy.

A co z najważniejszym impulsem zakupu, cenami? Rabaty udzielane przez deweloperów to obniżka rzędu od kilku do kilkudziesięciu procent ceny wyjściowej. Indywidualne negocjacje to dziś standard. Jesień przyniosła wyliczankę: „Ceny niższe niż kiedykolwiek”, „Im większe mieszkanie, tym większy rabat”, „Nie dajemy bonusów - dajemy dobrą cenę”, i oczywiście nieśmiertelne „Rabaty na ostatnie mieszkania”.       

RED Real Estate Development

gk

Pro-sprzedażowe kuszenie deweloperów

Sytuacja na rynku wymusza na deweloperach poszukiwanie kolejnych rozwiązań, mających ułatwić klientom zakup mieszkań w ich inwestycjach.
Programy przyjmowania w rozliczeniu mieszkań, czy wykończenia lokali pod klucz nie są nowością, ale teraz dopiero, kiedy banki zakręciły kurki z kredytami i na nabywcę trzeba czekać wiele miesięcy, stały się bardziej atrakcyjne. Niektórzy inwestorzy idą też o krok dalej, proponują przyjęcie w rozliczeniu mieszkania większego i zwrot części pieniędzy, kiedy klienci tego potrzebują. Jeszcze inną, nie nową już, ale wyprzedzającą obecne pomysły rządu, propozycją firm deweloperskich jest umożliwienie wynajmu nowych mieszkań z opcją wykupu po kilku latach. Pojawiają się też absolutne nowości w kreowaniu sprzedaży. Są nimi aukcje mieszkań, czy kontrowersyjne licytacje internetowe.   

Deweloperzy zidentyfikowali podstawowe problemy dzisiejszego rynku, a konsekwencją tego jest dostosowanie oferty do realnych potrzeb kupujących. Tendencją jest zmniejszanie powierzchni użytkowych nowych mieszkań. Wzrasta liczba lokali o mniejszym metrażu przy podobnej liczbie pokoi, co oznacza niższe ceny całkowite. W ramach ceny deweloperzy dokonują także zmian w układzie mieszkań, tak aby stały się bardziej funkcjonalne. - „Kup mieszkanie, a my zaprojektujemy je dla Ciebie” to propozycja w ramach, której wykonujemy zmiany aranżacyjne w mieszkaniach, które powstają w kolejnym etapie osiedla Alpha w Ursusie, zgodne z indywidualnymi preferencjami każdego kupującego. Wszystko oczywiście w cenie lokalu. Jeśli klient zdecyduje się np. na mieszkanie dwupokojowe, przedstawimy kilka możliwości aranżacji powierzchni, także takie z wydzielonym dodatkowym pokojem – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.

Ponieważ głównym problemem w czasie kryzysu stała się dostępność kredytowania, kolejną propozycją tego dewelopera są „Mieszkania w rozliczeniu” dotycząca wybranych mieszkań w zakończonej już pierwszej fazie budowy osiedla. Kupujący mogą oddać w rozliczeniu posiadane stare mieszkanie, którego wartość zaliczana jest do kwoty wkładu własnego na poczet nowo nabywanej nieruchomości. Inwestor wrócił też do systemu płatności 10/90, który oferuje dla nowo realizowanych lokali. 

Poza rozwojem kreatywności deweloperów, najważniejszą zmianą dla nabywców jest poprawa, nie tylko jakości obsługi, ale także podniesienie standardu wykonania inwestycji, które teraz powstają. Przychodzący do biura sprzedaży klient jest teraz osobą, która może zachęcić innego kupującego do nabycia mieszkania w tej samej inwestycji, a nie natrętem dopytującym o konkretne punkty umowy.

A co z najważniejszym impulsem zakupu, cenami? Rabaty udzielane przez deweloperów to obniżka rzędu od kilku do kilkudziesięciu procent ceny wyjściowej. Indywidualne negocjacje to dziś standard. Jesień przyniosła wyliczankę: „Ceny niższe niż kiedykolwiek”, „Im większe mieszkanie, tym większy rabat”, „Nie dajemy bonusów - dajemy dobrą cenę”, i oczywiście nieśmiertelne „Rabaty na ostatnie mieszkania”.       

RED Real Estate Development

gk

Ceny mieszkań stanęły, koniec promocji u deweloperów

Czas najatrakcyjniejszych wyprzedaży i sporych rabatów mamy już za sobą. I choć podaż nowych lokali jest rekordowa, to wiele wskazuje na to, że ceny mieszkań nie będą niższe.

Dziś GUS poda, ile mieszkań oddano do użytku w październiku tego roku. Liczba budowanych, nowych lokali systematycznie rośnie. Rok 2009 jest rekordowy pod tym względem. Przez pierwsze dziewięć miesięcy tego roku na sprzedaż trafiło 7227 mieszkań więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.


Źródło: GUS

Teoretycznie rosnąca liczba oddawanych do użytku mieszkań powinna powodować obniżki cen. Tym bardziej, że w tym roku wielu potencjalnych zostało wyeliminowanych z rynku za sprawą restrykcyjnej polityki banków.

Liczba kredytów hipotecznych udzielonych w pierwszej połowie 2009 roku była o 43 proc. mniejsza niż w pierwszych sześciu miesiącach 2008. Jednak od kilku miesięcy ceny mieszkań ustabilizowały się, bo deweloperzy zaczynają mniej budów, a banki powoli zaczynają zwiększać akcję kredytową.

Koniec obniżek - ceny stoją

Szczególnie na rynku wtórnym widać nadchodzącą stabilizację. Tam ceny wokół stałego poziomu oscylują już od trzech miesięcy. Ciągle jeszcze dość niespokojnie jest na rynku pierwotnym, ale to dlatego, że ceny deweloperów odnotowały największe spadki w pierwszej połowie roku.

Jak wynika z danych serwisu szybko.pl w Warszawie w październiku tego roku średnia cena ofertowa metra kwadratowego nowego lokalu osiągnęła wysokość 9252 złotych. We Wrocławiu trzeba było zapłacić 8300 zł. a w Krakowie 7824 zł. W gronie dużych, polskich miast najtaniej jest w Łodzi 5670. Mieszkanie można kupić jednak za niższą cenę, bo deweloperom udawało się sprzedać mieszkania średnio o 11,1 proc. taniej od ceny oferowanej w katalogach.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Na rynku wtórnym w ofercie biur nieruchomości najdrożej jest w Sopocie. Za metr kwadratowy trzeba tam zapłacić 10 tys 693 złotych. Za Sopotem plasuje się Warszawa z ceną 8763 zł i Kraków 7385. Najtaniej jest w Poznaniu - metr kwadratowy kosztuje tam 5938.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Co dalej - znów dziury w ziemi?

- Stabilizacja cen oznacza, że rynek wraca do normalności - mówi Marcin Gołębiowski, wiceprezes zarządu redNet Consulting. - Ceny pozostaną na pewnym poziomie i nie będą drastycznie zmieniały się z miesiąca na miesiąc. Okazji trzeba będzie się naprawdę naszukać - zapowiada.

Według Gołębiowskiego, okres najatrakcyjniejszych okazji mamy już za sobą. Był to przełom 2008 i 2009 roku. Systematycznie maleją bowiem rabaty, które skłonni są nam oferować sprzedający - w zeszłym roku dawali nawet 8 proc. zniżki. Średnia dla początku tego roku wynosząca 5 proc. też już jest za nami.

Niepokoi jednak fakt, że od stycznia do września tego roku urzędy wydały pozwolenia na budowę tylko 138,6 tys. mieszkań, gdy w tym samym okresie poprzedniego roku było ich 180,5 tys. Czy oznacza to, że za jakiś czas znów zabraknie wolnych lokali na sprzedaż i trzeba będzie kupować dziury w ziemi, a ceny pójdą w górę?

- Nie. Spadek liczby pozwoleń jest tymczasowy. Deweloperzy trzymają rękę na pulsie i gdy tylko banki zaczną znów odważniej kredytować klientów, to wrócą do budowy większej liczby mieszkań - wyjaśnia Gołębiowski. - Poza tym wielu z nich zawiesiło plany budowy, by zmienić strategię. Mniej opłacają się duże mieszkania o wysokim standardzie, a do łask klientów wracają mniejsze, ale tańsze lokale. Już niedługo ruszą takie właśnie budowy - wyjaśnia.

Jak szybko rynek osiągnie stabilność? Już za kilka miesięcy klienci powinni całkowicie oczyścić go z najatrakcyjniejszych okazji. Ten proces może jednak spowolnić albo przyspieszyć aktywność banków. Bo to od niej zależy popyt na mieszkania.

W drugim kwartale tego roku liczba liczba udzielanych kredytów hipotecznych była już większa niż między styczniem a marcem. A ostatnio do oferty banków wróciło nawet kredytowanie 100 proc. nieruchomości.



Źródło: money.pl

Ceny mieszkań stanęły, koniec promocji u deweloperów

Czas najatrakcyjniejszych wyprzedaży i sporych rabatów mamy już za sobą. I choć podaż nowych lokali jest rekordowa, to wiele wskazuje na to, że ceny mieszkań nie będą niższe.

Dziś GUS poda, ile mieszkań oddano do użytku w październiku tego roku. Liczba budowanych, nowych lokali systematycznie rośnie. Rok 2009 jest rekordowy pod tym względem. Przez pierwsze dziewięć miesięcy tego roku na sprzedaż trafiło 7227 mieszkań więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.


Źródło: GUS

Teoretycznie rosnąca liczba oddawanych do użytku mieszkań powinna powodować obniżki cen. Tym bardziej, że w tym roku wielu potencjalnych zostało wyeliminowanych z rynku za sprawą restrykcyjnej polityki banków.

Liczba kredytów hipotecznych udzielonych w pierwszej połowie 2009 roku była o 43 proc. mniejsza niż w pierwszych sześciu miesiącach 2008. Jednak od kilku miesięcy ceny mieszkań ustabilizowały się, bo deweloperzy zaczynają mniej budów, a banki powoli zaczynają zwiększać akcję kredytową.

Koniec obniżek - ceny stoją

Szczególnie na rynku wtórnym widać nadchodzącą stabilizację. Tam ceny wokół stałego poziomu oscylują już od trzech miesięcy. Ciągle jeszcze dość niespokojnie jest na rynku pierwotnym, ale to dlatego, że ceny deweloperów odnotowały największe spadki w pierwszej połowie roku.

Jak wynika z danych serwisu szybko.pl w Warszawie w październiku tego roku średnia cena ofertowa metra kwadratowego nowego lokalu osiągnęła wysokość 9252 złotych. We Wrocławiu trzeba było zapłacić 8300 zł. a w Krakowie 7824 zł. W gronie dużych, polskich miast najtaniej jest w Łodzi 5670. Mieszkanie można kupić jednak za niższą cenę, bo deweloperom udawało się sprzedać mieszkania średnio o 11,1 proc. taniej od ceny oferowanej w katalogach.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Na rynku wtórnym w ofercie biur nieruchomości najdrożej jest w Sopocie. Za metr kwadratowy trzeba tam zapłacić 10 tys 693 złotych. Za Sopotem plasuje się Warszawa z ceną 8763 zł i Kraków 7385. Najtaniej jest w Poznaniu - metr kwadratowy kosztuje tam 5938.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Co dalej - znów dziury w ziemi?

- Stabilizacja cen oznacza, że rynek wraca do normalności - mówi Marcin Gołębiowski, wiceprezes zarządu redNet Consulting. - Ceny pozostaną na pewnym poziomie i nie będą drastycznie zmieniały się z miesiąca na miesiąc. Okazji trzeba będzie się naprawdę naszukać - zapowiada.

Według Gołębiowskiego, okres najatrakcyjniejszych okazji mamy już za sobą. Był to przełom 2008 i 2009 roku. Systematycznie maleją bowiem rabaty, które skłonni są nam oferować sprzedający - w zeszłym roku dawali nawet 8 proc. zniżki. Średnia dla początku tego roku wynosząca 5 proc. też już jest za nami.

Niepokoi jednak fakt, że od stycznia do września tego roku urzędy wydały pozwolenia na budowę tylko 138,6 tys. mieszkań, gdy w tym samym okresie poprzedniego roku było ich 180,5 tys. Czy oznacza to, że za jakiś czas znów zabraknie wolnych lokali na sprzedaż i trzeba będzie kupować dziury w ziemi, a ceny pójdą w górę?

- Nie. Spadek liczby pozwoleń jest tymczasowy. Deweloperzy trzymają rękę na pulsie i gdy tylko banki zaczną znów odważniej kredytować klientów, to wrócą do budowy większej liczby mieszkań - wyjaśnia Gołębiowski. - Poza tym wielu z nich zawiesiło plany budowy, by zmienić strategię. Mniej opłacają się duże mieszkania o wysokim standardzie, a do łask klientów wracają mniejsze, ale tańsze lokale. Już niedługo ruszą takie właśnie budowy - wyjaśnia.

Jak szybko rynek osiągnie stabilność? Już za kilka miesięcy klienci powinni całkowicie oczyścić go z najatrakcyjniejszych okazji. Ten proces może jednak spowolnić albo przyspieszyć aktywność banków. Bo to od niej zależy popyt na mieszkania.

W drugim kwartale tego roku liczba liczba udzielanych kredytów hipotecznych była już większa niż między styczniem a marcem. A ostatnio do oferty banków wróciło nawet kredytowanie 100 proc. nieruchomości.



Źródło: money.pl

Kiepskie nastroje w budowlance

Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w listopadzie negatywne. Gorsze niż w październiku i w analogicznym miesiącu ostatnich pięciu lat - wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego.
Z informacji GUS wynika, że spowodowane jest to większym spadkiem bieżącego i przyszłego portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, a w konsekwencji pogorszeniem sytuacji finansowej badanych przedsiębiorstw.

W listopadzie ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 11 (w październiku minus 8). Poprawę koniunktury sygnalizuje 15 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 26 proc. (w październiku odpowiednio 15 proc. i 23 proc.). Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie.

- Spośród badanych przedsiębiorstw 16 proc. planuje, że będzie prowadziło prace budowlano-montażowe za granicą (przed rokiem 22 proc.). Dyrektorzy tych przedsiębiorstw obawiają się, że spadek portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynku zagranicznym może być nieco większy od przewidywań z ubiegłego miesiąca - czytamy w raporcie.

Z raportu wynika, że zarówno oceny bieżącej sytuacji finansowej przedsiębiorstw budowlano-montażowych, jak i jej prognozy są niekorzystne, gorsze od sygnalizowanych w październiku.

- Utrzymują się trudności w terminowym ściąganiu płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Planowane ograniczenie zatrudnienia może być większe od prognozowanego w ubiegłym miesiącu. Możliwy jest dalszy spadek cen realizacji robót budowlano-montażowych - informuje GUS.

Źródło: money.pl

Kiepskie nastroje w budowlance

Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w listopadzie negatywne. Gorsze niż w październiku i w analogicznym miesiącu ostatnich pięciu lat - wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego.
Z informacji GUS wynika, że spowodowane jest to większym spadkiem bieżącego i przyszłego portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, a w konsekwencji pogorszeniem sytuacji finansowej badanych przedsiębiorstw.

W listopadzie ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 11 (w październiku minus 8). Poprawę koniunktury sygnalizuje 15 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 26 proc. (w październiku odpowiednio 15 proc. i 23 proc.). Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie.

- Spośród badanych przedsiębiorstw 16 proc. planuje, że będzie prowadziło prace budowlano-montażowe za granicą (przed rokiem 22 proc.). Dyrektorzy tych przedsiębiorstw obawiają się, że spadek portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynku zagranicznym może być nieco większy od przewidywań z ubiegłego miesiąca - czytamy w raporcie.

Z raportu wynika, że zarówno oceny bieżącej sytuacji finansowej przedsiębiorstw budowlano-montażowych, jak i jej prognozy są niekorzystne, gorsze od sygnalizowanych w październiku.

- Utrzymują się trudności w terminowym ściąganiu płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Planowane ograniczenie zatrudnienia może być większe od prognozowanego w ubiegłym miesiącu. Możliwy jest dalszy spadek cen realizacji robót budowlano-montażowych - informuje GUS.

Źródło: money.pl

23 tys. zezwoleń dla cudzoziemców na kupno gruntów.

W latach 1990-2008 cudzoziemcy uzyskali 23 tys. zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 45 tys. hektarów - wynika z informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sosnowski powiedział, że w 2008 roku nie odnotowano gwałtownego spadku lub wzrostu zainteresowania nabywaniem nieruchomości w Polsce. - Po znacznym wzroście w 2006 r., (...) tendencje w nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców utrzymują się na stabilnym poziomie - dodał Sosnowski.

W 2008 r. cudzoziemcy uzyskali łącznie 514 zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 1280 hektarów. Z tego 307 zezwoleń dotyczyło nieruchomości rolnych oraz leśnych, a 36 zezwoleń dotyczyło wyłącznie nieruchomości leśnych.

Najwięcej zezwoleń uzyskali obywatele Niemiec (112 zezwoleń, które łącznie dotyczyły 196 ha), Holandii (57 zezwoleń na 466 ha) oraz Ukrainy (33 zezwolenia na 10 ha).

W 2008 r. szef MSWiA wydał 160 decyzji odmownych. Przyczynami odmowy były najczęściej:
  • niewykazanie przez cudzoziemca, że zachodzą okoliczności uzasadniające jego trwałe więzi z Polską,
  • niedostarczenie przez cudzoziemca wymaganych dokumentów,
  • sprzeciw ministra rolnictwa (45 decyzji odmownych, co stanowi ok. 28 proc. wszystkich decyzji odmownych).

W zeszłym roku cudzoziemcy uzyskali 52 zezwolenia szefa MSWiA na nabycie mieszkań położonych w strefie nadgranicznej oraz lokali użytkowych o łącznej powierzchni ponad 3,7 tys. mkw. (51 zezwoleń wydano na rzecz osób fizycznych, a jedno zezwolenie dla osoby prawnej).

Ponadto w 2008 roku cudzoziemcy uzyskali 14 zezwoleń na nabycie udziałów i akcji w spółkach będących właścicielem bądź użytkownikiem wieczystym nieruchomości w Polsce (13 zezwoleń dotyczyło nabycia udziałów i akcji w spółkach posiadających 38 ha nieruchomości na terenie Polski, a jedno zezwolenie na nabycie udziałów w spółce posiadającej lokale).

W ubiegłym roku zarejestrowano ponad 200 transakcji nabycia przez cudzoziemców akcji i udziałów w spółkach, będących właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości, dotyczących nieruchomości o powierzchni ponad 7 tys. ha. Z tego 65 transakcji zostało zawartych z naruszeniem przepisów ustawy. Według MSWiA w sądach cywilnych zapadło 25 wyroków, w tym 19 orzeczeń dotyczyło spraw wszczętych we wcześniejszych latach.

(PAP)

money.pl

23 tys. zezwoleń dla cudzoziemców na kupno gruntów.

W latach 1990-2008 cudzoziemcy uzyskali 23 tys. zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 45 tys. hektarów - wynika z informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sosnowski powiedział, że w 2008 roku nie odnotowano gwałtownego spadku lub wzrostu zainteresowania nabywaniem nieruchomości w Polsce. - Po znacznym wzroście w 2006 r., (...) tendencje w nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców utrzymują się na stabilnym poziomie - dodał Sosnowski.

W 2008 r. cudzoziemcy uzyskali łącznie 514 zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 1280 hektarów. Z tego 307 zezwoleń dotyczyło nieruchomości rolnych oraz leśnych, a 36 zezwoleń dotyczyło wyłącznie nieruchomości leśnych.

Najwięcej zezwoleń uzyskali obywatele Niemiec (112 zezwoleń, które łącznie dotyczyły 196 ha), Holandii (57 zezwoleń na 466 ha) oraz Ukrainy (33 zezwolenia na 10 ha).

W 2008 r. szef MSWiA wydał 160 decyzji odmownych. Przyczynami odmowy były najczęściej:
  • niewykazanie przez cudzoziemca, że zachodzą okoliczności uzasadniające jego trwałe więzi z Polską,
  • niedostarczenie przez cudzoziemca wymaganych dokumentów,
  • sprzeciw ministra rolnictwa (45 decyzji odmownych, co stanowi ok. 28 proc. wszystkich decyzji odmownych).

W zeszłym roku cudzoziemcy uzyskali 52 zezwolenia szefa MSWiA na nabycie mieszkań położonych w strefie nadgranicznej oraz lokali użytkowych o łącznej powierzchni ponad 3,7 tys. mkw. (51 zezwoleń wydano na rzecz osób fizycznych, a jedno zezwolenie dla osoby prawnej).

Ponadto w 2008 roku cudzoziemcy uzyskali 14 zezwoleń na nabycie udziałów i akcji w spółkach będących właścicielem bądź użytkownikiem wieczystym nieruchomości w Polsce (13 zezwoleń dotyczyło nabycia udziałów i akcji w spółkach posiadających 38 ha nieruchomości na terenie Polski, a jedno zezwolenie na nabycie udziałów w spółce posiadającej lokale).

W ubiegłym roku zarejestrowano ponad 200 transakcji nabycia przez cudzoziemców akcji i udziałów w spółkach, będących właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości, dotyczących nieruchomości o powierzchni ponad 7 tys. ha. Z tego 65 transakcji zostało zawartych z naruszeniem przepisów ustawy. Według MSWiA w sądach cywilnych zapadło 25 wyroków, w tym 19 orzeczeń dotyczyło spraw wszczętych we wcześniejszych latach.

(PAP)

money.pl

Kraków ma nową dzielnicę

Bonarka City Center jutro zostanie otwarta dla klientów. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, była też dzisiaj na prasowej premierze wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się dziś. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.

Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro.

Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów. Uroczyste otwarcie 26 listopada.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan (1. sklep w Krakowie, 25. w Polsce, 500. w świecie) zatrudnia 500 osób. Z tego najbardziej cieszył się dzisiaj, obecny na otwarciu, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Krzysztof Mrówka

interia.pl

Kraków ma nową dzielnicę

Bonarka City Center jutro zostanie otwarta dla klientów. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, była też dzisiaj na prasowej premierze wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się dziś. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.

Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro.

Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów. Uroczyste otwarcie 26 listopada.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan (1. sklep w Krakowie, 25. w Polsce, 500. w świecie) zatrudnia 500 osób. Z tego najbardziej cieszył się dzisiaj, obecny na otwarciu, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Krzysztof Mrówka

interia.pl

Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów -  1,3% i Olsztyn – 1,9%.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego  - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu. 
 

NOWE KREDYTY – marże w dół, ale…
Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane – chwilo, trwaj
Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie
Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań  można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach  przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj.  5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na  7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na  441 000 PL;  cena za m2 wynosząca  5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.

W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te  wciąż cieszą się największym popytem.
 

Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608  unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.

Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

an

Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów -  1,3% i Olsztyn – 1,9%.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego  - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu. 
 

NOWE KREDYTY – marże w dół, ale…
Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane – chwilo, trwaj
Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie
Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań  można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach  przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj.  5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na  7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na  441 000 PL;  cena za m2 wynosząca  5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.

W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te  wciąż cieszą się największym popytem.
 

Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608  unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.

Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

an

Singiel na swoim już za pół roku

Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje nową wersję programu Rodzina na swoim. Być może już za pół roku z rządowej pomocy w spłacie kredytów mieszkaniowych będą mogły skorzystać też osoby samotne.
Zapowiedział to w TVN CNBC Biznes wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. W przypadku tzw. singli mniejsza - niż w przypadku rodzin - ma być maksymalna powierzchnia lokalu, który może być objęty dopłatą.

- Planujemy, aby single były objęte mieszkaniami 50-metrowymi, żeby dopłata była w jakimś sensie również limitowana - do 30-35 metrów kw. powierzchni użytkowej - tłumaczy Styczeń.

Jednocześnie rząd zapowiada, że program będzie stopniowo wygaszany i ma zostać zlikwidowany - ma to nastąpić najwcześniej za trzy lata.

Źródło: money.pl

Singiel na swoim już za pół roku

Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje nową wersję programu Rodzina na swoim. Być może już za pół roku z rządowej pomocy w spłacie kredytów mieszkaniowych będą mogły skorzystać też osoby samotne.
Zapowiedział to w TVN CNBC Biznes wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. W przypadku tzw. singli mniejsza - niż w przypadku rodzin - ma być maksymalna powierzchnia lokalu, który może być objęty dopłatą.

- Planujemy, aby single były objęte mieszkaniami 50-metrowymi, żeby dopłata była w jakimś sensie również limitowana - do 30-35 metrów kw. powierzchni użytkowej - tłumaczy Styczeń.

Jednocześnie rząd zapowiada, że program będzie stopniowo wygaszany i ma zostać zlikwidowany - ma to nastąpić najwcześniej za trzy lata.

Źródło: money.pl

Najgorsze w mieszkaniówce już za nami?

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły.
Jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku - o 2,2 proc., w Katowicach - o 2,6 proc. i w Sopocie - o 2,9 proc.. Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk - 0,2 proc., Rzeszów - 1,3 proc. i Olsztyn - 1,9 proc..

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? - Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą - podkreśla Marcin Drogomirecki z oferty.net

Zdaniem analityków poprawie sytuacji sprzyja coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. - I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu - zauważa Drogomirecki.

Źródło: money.pl

Najgorsze w mieszkaniówce już za nami?

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły.
Jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku - o 2,2 proc., w Katowicach - o 2,6 proc. i w Sopocie - o 2,9 proc.. Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk - 0,2 proc., Rzeszów - 1,3 proc. i Olsztyn - 1,9 proc..

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? - Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą - podkreśla Marcin Drogomirecki z oferty.net

Zdaniem analityków poprawie sytuacji sprzyja coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. - I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu - zauważa Drogomirecki.

Źródło: money.pl

Pozytywnie o budownictwie jednorodzinnym

W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2009 r. inwestorzy indywidualni uzyskali ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Oznacza to wprawdzie spadek o 9,6 proc. w porównaniu do ubiegłego rekordowego roku, ale wynik ten jest średnio o 59 proc. wyższy niż w latach 2003-2006.
Liczba zarejestrowanych w tym okresie rozpoczętych nowych budów domów jednorodzinnych, realizowanych przez inwestorów indywidualnych, wyniosła prawie 74 tys. Jest ona niższa o 8,2 proc. w porównaniu z rokiem 2008, ale porównywalna z wynikiem z roku 2007. Z kolei w porównaniu z okresem 2003-2006 jest wyższa średnio aż o 49 proc. Rozpoczęto realizację aż 92,4 proc. inwestycji, na które w 2009 r. uzyskano pozwolenia. Wskaźnik ten wynosił 88,1 proc. w analogicznym okresie 2007 r. i 90,9 proc. w analogicznym okresie roku 2008.

Przyczyn wzrostu można upatrywać w znacznie niższych kosztach realizacji inwestycji w porównaniu z minionymi dwoma latami - okresem boomu w budownictwie mieszkaniowym. W tym roku koszty budowy domu są nawet o 30 proc. niższe niż dwa lata temu i nadal niższe od kosztu zakupu nowego mieszkania - pomimo notowanego trendu spadku cen w budownictwie wielorodzinnym w porównaniu do dwóch poprzednich lat.

Dzięki spowolnieniu w budownictwie wielorodzinnym w tym roku inwestorzy indywidualni mieli znacznie mniej problemów z dostępem do profesjonalnych ekip budowlanych oraz do pełnej oferty materiałów budowlanych, bez konieczności długiego oczekiwania na realizację zamówienia.

Zdaniem analityków z firmy produkującej materiały budowlane Xella Polska, ocena sytuacji w segmencie budownictwa jednorodzinnego w bieżącym roku generalnie jest pozytywna. - Zarówno w ocenie inwestorów indywidualnych, jak i wykonawców, na rynek powrócił tak potrzebny do harmonijnego realizowania inwestycji spokój. Jedynym zaskoczeniem dla inwestorów był nagły atak zimy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, ale był to jedyny nieprzewidywalny czynnik utrudniający w tym roku budowanie własnego domu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pozytywne trendy w budownictwie jednorodzinnym utrzymają się - prognozuje Anna Waszczuk, analityk rynku budowlanego z Xella Polska.

(PS)

Źródło: interia.pl

Pozytywnie o budownictwie jednorodzinnym

W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2009 r. inwestorzy indywidualni uzyskali ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Oznacza to wprawdzie spadek o 9,6 proc. w porównaniu do ubiegłego rekordowego roku, ale wynik ten jest średnio o 59 proc. wyższy niż w latach 2003-2006.
Liczba zarejestrowanych w tym okresie rozpoczętych nowych budów domów jednorodzinnych, realizowanych przez inwestorów indywidualnych, wyniosła prawie 74 tys. Jest ona niższa o 8,2 proc. w porównaniu z rokiem 2008, ale porównywalna z wynikiem z roku 2007. Z kolei w porównaniu z okresem 2003-2006 jest wyższa średnio aż o 49 proc. Rozpoczęto realizację aż 92,4 proc. inwestycji, na które w 2009 r. uzyskano pozwolenia. Wskaźnik ten wynosił 88,1 proc. w analogicznym okresie 2007 r. i 90,9 proc. w analogicznym okresie roku 2008.

Przyczyn wzrostu można upatrywać w znacznie niższych kosztach realizacji inwestycji w porównaniu z minionymi dwoma latami - okresem boomu w budownictwie mieszkaniowym. W tym roku koszty budowy domu są nawet o 30 proc. niższe niż dwa lata temu i nadal niższe od kosztu zakupu nowego mieszkania - pomimo notowanego trendu spadku cen w budownictwie wielorodzinnym w porównaniu do dwóch poprzednich lat.

Dzięki spowolnieniu w budownictwie wielorodzinnym w tym roku inwestorzy indywidualni mieli znacznie mniej problemów z dostępem do profesjonalnych ekip budowlanych oraz do pełnej oferty materiałów budowlanych, bez konieczności długiego oczekiwania na realizację zamówienia.

Zdaniem analityków z firmy produkującej materiały budowlane Xella Polska, ocena sytuacji w segmencie budownictwa jednorodzinnego w bieżącym roku generalnie jest pozytywna. - Zarówno w ocenie inwestorów indywidualnych, jak i wykonawców, na rynek powrócił tak potrzebny do harmonijnego realizowania inwestycji spokój. Jedynym zaskoczeniem dla inwestorów był nagły atak zimy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, ale był to jedyny nieprzewidywalny czynnik utrudniający w tym roku budowanie własnego domu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pozytywne trendy w budownictwie jednorodzinnym utrzymają się - prognozuje Anna Waszczuk, analityk rynku budowlanego z Xella Polska.

(PS)

Źródło: interia.pl

Nie uda się uporządkować ksiąg

49 mln zł przeznaczono przez dwa lata na realizację ustawy zobowiązującej do inwentaryzacji nieruchomości Skarbu Państwa i samorządów oraz do aktualizacji ksiąg wieczystych - podało we wtorek Centrum Informacyjne Rządu w komunikacie. Poinformowało też, że prawdopodobnie nie uda się uporządkować ksiąg wieczystych na czas.

Ustawa o ujawnianiu w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego weszła w życie 19 listopada 2007 r. Aktualizacja ksiąg wieczystych powinna zostać przeprowadzona do 19 listopada 2009 r. Informację na temat realizacji ustawy przyjął we wtorek rząd.

Jak podało Centrum Informacyjne Rządu, aktualizacja ksiąg "przebiega opieszale" i prawdopodobnie termin 19 listopada br. nie zostanie dotrzymany.

93 proc. liczby nieruchomości Skarbu Państwa i samorządów i 73 proc. ich powierzchni jest ujawnionych w księgach wieczystych. Pod względem obszaru najwięcej nieruchomości, ponad 85 proc., należy do Skarbu Państwa, a w drugiej kolejności są gminy - ponad 10 proc. Gminy mają natomiast największą liczbę nieruchomości - ponad 50 proc. Skarb Państwa posiada ich ok. 40 proc.

Wojewodowie do sierpnia br. przekazali szefowi resortu spraw wewnętrznych 92 sprawozdania ze złożenia w sądach rejonowych wniosków o ujawnienie w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego. Złożono ponad 118 tys. takich wniosków, najwięcej w województwach zachodniopomorskim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim.

Jak poinformowano w komunikacie, Najwyższa Izba Kontroli wykazała w marcu br., że w 108 powiatach, gminach i miastach ewidencje nieruchomości nie odzwierciedlają stanu rzeczywistego. Wojewodowie natomiast sygnalizowali trudności z przekazywaniem ministrowi spraw wewnętrznych i administracji wykazów dotyczących nieruchomości i zwracali uwagę, że na ten cel zostało przekazanych za mało pieniędzy.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Nie uda się uporządkować ksiąg

49 mln zł przeznaczono przez dwa lata na realizację ustawy zobowiązującej do inwentaryzacji nieruchomości Skarbu Państwa i samorządów oraz do aktualizacji ksiąg wieczystych - podało we wtorek Centrum Informacyjne Rządu w komunikacie. Poinformowało też, że prawdopodobnie nie uda się uporządkować ksiąg wieczystych na czas.

Ustawa o ujawnianiu w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego weszła w życie 19 listopada 2007 r. Aktualizacja ksiąg wieczystych powinna zostać przeprowadzona do 19 listopada 2009 r. Informację na temat realizacji ustawy przyjął we wtorek rząd.

Jak podało Centrum Informacyjne Rządu, aktualizacja ksiąg "przebiega opieszale" i prawdopodobnie termin 19 listopada br. nie zostanie dotrzymany.

93 proc. liczby nieruchomości Skarbu Państwa i samorządów i 73 proc. ich powierzchni jest ujawnionych w księgach wieczystych. Pod względem obszaru najwięcej nieruchomości, ponad 85 proc., należy do Skarbu Państwa, a w drugiej kolejności są gminy - ponad 10 proc. Gminy mają natomiast największą liczbę nieruchomości - ponad 50 proc. Skarb Państwa posiada ich ok. 40 proc.

Wojewodowie do sierpnia br. przekazali szefowi resortu spraw wewnętrznych 92 sprawozdania ze złożenia w sądach rejonowych wniosków o ujawnienie w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego. Złożono ponad 118 tys. takich wniosków, najwięcej w województwach zachodniopomorskim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim.

Jak poinformowano w komunikacie, Najwyższa Izba Kontroli wykazała w marcu br., że w 108 powiatach, gminach i miastach ewidencje nieruchomości nie odzwierciedlają stanu rzeczywistego. Wojewodowie natomiast sygnalizowali trudności z przekazywaniem ministrowi spraw wewnętrznych i administracji wykazów dotyczących nieruchomości i zwracali uwagę, że na ten cel zostało przekazanych za mało pieniędzy.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Uważaj, to ostatni rok obfitości

128 347- tyle nowych mieszkań, zgodnie z najnowszymi danymi Głównego Urzędu Statystycznego, oddano do użytkowania od stycznia do października 2009r. Jest to o 4,1 procent więcej niż rok temu i 24,7 procent więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku.

Dane te potwierdzają, że w tym roku najprawdopodobniej zostanie oddanych do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem, kiedy to oddano rekordowe 165 189 lokali. W tej chwili spośród wszystkich oddanych mieszkań, 59 839 to te wybudowane przez deweloperów (stanowią 46,6 procent wszystkich oddanych mieszkań) i jest ich aż o 14,9 procent więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Tak duża liczba nowych inwestycji jest efektem wzmożonej aktywności deweloperów w czasie największego boomu na rynku nieruchomości. Nie oznacza to jednak, że wszystkie te mieszkania znalazły już swoich nabywców. Mówi się, że w tej chwili na rynku znajduje się około 30 tysięcy mieszkań jeszcze nie sprzedanych przez deweloperów, w tym 10 tysięcy to mieszkania już oddane do użytkowania. Wydawać się może, że w związku z tym osoby zainteresowane zakupem mieszkania od deweloperów mają bardzo duży wybór. Niestety, większość dostępnych, zwłaszcza gotowych lokali, to mieszkania o dużych metrażach (które w czasach kryzysu sprzedają się najgorzej) lub mało atrakcyjne (np. znajdujące się na parterze lub nad wjazdem do garażu).

Ten rok jednak może być ostatnim rokiem

kiedy oddanych zostanie tak dużo mieszkań. Z powodu złej sytuacji na rynku nieruchomości większość deweloperów zdecydowało się na wstrzymanie planowanych na ten rok inwestycji. Widać to w kolejnych danych, które podaje Główny Urząd Statystyczny. Wynika z nich, że w okresie od stycznia do października tego roku deweloperzy rozpoczęli budowę 35 260 mieszkań, czyli o 41,7 procent mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku. Ponadto spadła też liczba wydanych pozwoleń na budowę- do 53 614, czyli o 39,8 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Liczby te doskonale odzwierciedlają kondycję deweloperów, którzy postanowili przeczekać najgorszy okres.

Efekty tak małej aktywności deweloperów w tym roku odczujemy zapewne już pod koniec 2010 roku. Wtedy to powinny być oddawane pierwsze inwestycje realizowane w 2009 roku. Tymczasem nie dość, że liczba nowych inwestycji drastycznie spadła, to wydłużył się czas realizacji niektórych projektów rozpoczętych jeszcze w 2008 roku. Jednak te inwestycje są już w sprzedaży od dłuższego czasu. Można spodziewać się, że już w roku 2011 liczba wszystkich oddawanych do użytkowania mieszkań może spaść poniżej 100 tys.

Jednak coraz lepsze wyniki sprzedaży spowodowane obniżką cen nieruchomości oraz poprawą sytuacji na rynku kredytów hipotecznych sprawiają, że sporo firm deweloperskich zaczyna mówić o rozpoczęciu ,,zamrożonych'' inwestycji. Niestety, na powiew świeżości będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Nawet ci deweloperzy, którzy zaczną budowę w najbliższych miesiącach ich sprzedaż planują dopiero w momencie, gdy pozbędą się większości nie sprzedanych do tej pory mieszkań.

W październiku liczba pozwoleń na budowę wyniosła 14.070 i spadła o 33,0 proc. rdr oraz o 16,4 proc. mdm - podał we wtorek GUS. Od początku roku liczba zezwoleń wyniosła 152.636 tj. o 24,2 proc. mniej rdr.

Aleksandra Szarek-Ostrowska

Specjalista Rynku Nieruchomości Home Broker

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe

Uważaj, to ostatni rok obfitości

128 347- tyle nowych mieszkań, zgodnie z najnowszymi danymi Głównego Urzędu Statystycznego, oddano do użytkowania od stycznia do października 2009r. Jest to o 4,1 procent więcej niż rok temu i 24,7 procent więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku.

Dane te potwierdzają, że w tym roku najprawdopodobniej zostanie oddanych do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem, kiedy to oddano rekordowe 165 189 lokali. W tej chwili spośród wszystkich oddanych mieszkań, 59 839 to te wybudowane przez deweloperów (stanowią 46,6 procent wszystkich oddanych mieszkań) i jest ich aż o 14,9 procent więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Tak duża liczba nowych inwestycji jest efektem wzmożonej aktywności deweloperów w czasie największego boomu na rynku nieruchomości. Nie oznacza to jednak, że wszystkie te mieszkania znalazły już swoich nabywców. Mówi się, że w tej chwili na rynku znajduje się około 30 tysięcy mieszkań jeszcze nie sprzedanych przez deweloperów, w tym 10 tysięcy to mieszkania już oddane do użytkowania. Wydawać się może, że w związku z tym osoby zainteresowane zakupem mieszkania od deweloperów mają bardzo duży wybór. Niestety, większość dostępnych, zwłaszcza gotowych lokali, to mieszkania o dużych metrażach (które w czasach kryzysu sprzedają się najgorzej) lub mało atrakcyjne (np. znajdujące się na parterze lub nad wjazdem do garażu).

Ten rok jednak może być ostatnim rokiem

kiedy oddanych zostanie tak dużo mieszkań. Z powodu złej sytuacji na rynku nieruchomości większość deweloperów zdecydowało się na wstrzymanie planowanych na ten rok inwestycji. Widać to w kolejnych danych, które podaje Główny Urząd Statystyczny. Wynika z nich, że w okresie od stycznia do października tego roku deweloperzy rozpoczęli budowę 35 260 mieszkań, czyli o 41,7 procent mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku. Ponadto spadła też liczba wydanych pozwoleń na budowę- do 53 614, czyli o 39,8 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Liczby te doskonale odzwierciedlają kondycję deweloperów, którzy postanowili przeczekać najgorszy okres.

Efekty tak małej aktywności deweloperów w tym roku odczujemy zapewne już pod koniec 2010 roku. Wtedy to powinny być oddawane pierwsze inwestycje realizowane w 2009 roku. Tymczasem nie dość, że liczba nowych inwestycji drastycznie spadła, to wydłużył się czas realizacji niektórych projektów rozpoczętych jeszcze w 2008 roku. Jednak te inwestycje są już w sprzedaży od dłuższego czasu. Można spodziewać się, że już w roku 2011 liczba wszystkich oddawanych do użytkowania mieszkań może spaść poniżej 100 tys.

Jednak coraz lepsze wyniki sprzedaży spowodowane obniżką cen nieruchomości oraz poprawą sytuacji na rynku kredytów hipotecznych sprawiają, że sporo firm deweloperskich zaczyna mówić o rozpoczęciu ,,zamrożonych'' inwestycji. Niestety, na powiew świeżości będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Nawet ci deweloperzy, którzy zaczną budowę w najbliższych miesiącach ich sprzedaż planują dopiero w momencie, gdy pozbędą się większości nie sprzedanych do tej pory mieszkań.

W październiku liczba pozwoleń na budowę wyniosła 14.070 i spadła o 33,0 proc. rdr oraz o 16,4 proc. mdm - podał we wtorek GUS. Od początku roku liczba zezwoleń wyniosła 152.636 tj. o 24,2 proc. mniej rdr.

Aleksandra Szarek-Ostrowska

Specjalista Rynku Nieruchomości Home Broker

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe

Kawalerka nie schodzi z ceny

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku - o 2,2 proc., w Katowicach - o 2,6 proc. i w Sopocie - o 2,9 proc. Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk - 0,2 proc., Rzeszów - 1,3 proc. i Olsztyn - 1,9 proc.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu.

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym w największych miastach

Open Finance

Nowe kredyty - marże w dół, ale...

Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, comiesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać - według nas - osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane - chwilo trwaj

Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie - a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka - co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie

Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30 proc. Przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa - mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj. 5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na 7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na 441 000 PL; cena za m2 wynosząca 5582 PLN jest więc aż o blisko 40 proc. niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty. W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2.

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących - kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu - ok. 7 500 PLN, w Poznaniu - 6 000 PLN a w Łodzi - 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te wciąż cieszą się największym popytem.

Katowicki rynek mieszkaniowy w liczbach

Open Finance

Źródło: interia.pl

Kawalerka nie schodzi z ceny

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku - o 2,2 proc., w Katowicach - o 2,6 proc. i w Sopocie - o 2,9 proc. Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk - 0,2 proc., Rzeszów - 1,3 proc. i Olsztyn - 1,9 proc.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu.

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym w największych miastach

Open Finance

Nowe kredyty - marże w dół, ale...

Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, comiesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać - według nas - osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane - chwilo trwaj

Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie - a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka - co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie

Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30 proc. Przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa - mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj. 5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na 7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na 441 000 PL; cena za m2 wynosząca 5582 PLN jest więc aż o blisko 40 proc. niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty. W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2.

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących - kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu - ok. 7 500 PLN, w Poznaniu - 6 000 PLN a w Łodzi - 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te wciąż cieszą się największym popytem.

Katowicki rynek mieszkaniowy w liczbach

Open Finance

Źródło: interia.pl

Do 742 zł odpuszczą ci wszystko

Spółdzielcy, którzy przez 20 lat terminowo spłacali kredyty mieszkaniowe z tzw. starego portfela, a teraz jednorazowo spłacą cały dług, będą mogli liczyć na umorzenie połowy pozostałego kapitału i odsetek.

Wynika z nowelizacji ustawy z 30 listopada 1994 r. o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, nad którą będzie pracować podczas najbliższego posiedzenia Senat.

Ustawa dotyczy osób, które zaciągnęły kredyt mieszkaniowa na przełomie lat 80. i 90., czyli z tzw. starego portfela. Był to okres ogromnego wzrostu inflacji, a co za tym idzie, oprocentowania kredytów. Część odsetek od takich kredytów wykupywało przejściowo państwo. Potem jednak trzeba było je spłacić. W międzyczasie urosły one tak, że przerosły kwoty zaciągniętego kredytu.

Przed posiedzeniem izby senatorzy PO: Stanisław Jurcewicz i Mieczysław Augustyn przedstawiali wyniki prac nad projektem połączonych komisji Rodziny i Polityki Społecznej oraz Gospodarki Narodowej i Budżetu i Finansów Publicznych. Wyjaśniali też, jakie skutki niesie ze sobą projekt ustawy.

Lawinowy wzrost odsetek doprowadzał do sytuacji, w których kredytobiorca spłacił cały, pożyczony od banku kapitał i odsetki, a mimo to dziś ma kilkadziesiąt tysięcy złotych długu, tylko z tytułu części odsetek wykupionych kilka lat temu przez budżet państwa - wyjaśnił senator PO Mieczysław Augustyniak.

Podkreślił, że nowe przepisy umożliwią nie tylko umorzenie połowy długu takich osób, ale także całkowite umorzenie pozostałego do spłaty kredytu najuboższym, których miesięczny dochód nie przekracza 110 proc. najniższej emerytury, tj. obecnie 742 zł.

Senator Jurcewicz zaznaczył, że nowością jest możliwość spłaty kredytu za swoich członków przez spółdzielnię, jeżeli jej walne zgromadzenie podejmie uchwałę w tej sprawie. Potem spółdzielnia przeniesie dług na swoich członków, którzy to jej, a nie bankom, będą zwracali pieniądze.

Według danych PKO BP, który obsługuje największy portfel udzielonych kredytów mieszkaniowych, na koniec 2008 r. zadłużonych z tytułu takiego kredytu było w tym banku prawie 105 tys. lokali spółdzielczych, na łączną kwotę ponad 8,7 mld zł. Na koniec 2009 r. przewidywane zadłużenie obywateli z tytułu kredytów mieszkaniowych ma wynieść 8,4 mld zł.

Jak poinformował PAP senator Jurcewicz, "kredytobiorca mający ok. 120 tys. długu skorzysta na zmianie ustawy ok. 16 tys. zł zaś ten, który ma dług w wysokości ok. 17 tys. zł skorzysta ok. 2,6 tys. zł".

Według Augustyna zmiana przepisów dotyczących spłaty kredytów ze starego portfela będzie kosztowała budżet państwa do 2017r. ok.10 mln zł.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Do 742 zł odpuszczą ci wszystko

Spółdzielcy, którzy przez 20 lat terminowo spłacali kredyty mieszkaniowe z tzw. starego portfela, a teraz jednorazowo spłacą cały dług, będą mogli liczyć na umorzenie połowy pozostałego kapitału i odsetek.

Wynika z nowelizacji ustawy z 30 listopada 1994 r. o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, nad którą będzie pracować podczas najbliższego posiedzenia Senat.

Ustawa dotyczy osób, które zaciągnęły kredyt mieszkaniowa na przełomie lat 80. i 90., czyli z tzw. starego portfela. Był to okres ogromnego wzrostu inflacji, a co za tym idzie, oprocentowania kredytów. Część odsetek od takich kredytów wykupywało przejściowo państwo. Potem jednak trzeba było je spłacić. W międzyczasie urosły one tak, że przerosły kwoty zaciągniętego kredytu.

Przed posiedzeniem izby senatorzy PO: Stanisław Jurcewicz i Mieczysław Augustyn przedstawiali wyniki prac nad projektem połączonych komisji Rodziny i Polityki Społecznej oraz Gospodarki Narodowej i Budżetu i Finansów Publicznych. Wyjaśniali też, jakie skutki niesie ze sobą projekt ustawy.

Lawinowy wzrost odsetek doprowadzał do sytuacji, w których kredytobiorca spłacił cały, pożyczony od banku kapitał i odsetki, a mimo to dziś ma kilkadziesiąt tysięcy złotych długu, tylko z tytułu części odsetek wykupionych kilka lat temu przez budżet państwa - wyjaśnił senator PO Mieczysław Augustyniak.

Podkreślił, że nowe przepisy umożliwią nie tylko umorzenie połowy długu takich osób, ale także całkowite umorzenie pozostałego do spłaty kredytu najuboższym, których miesięczny dochód nie przekracza 110 proc. najniższej emerytury, tj. obecnie 742 zł.

Senator Jurcewicz zaznaczył, że nowością jest możliwość spłaty kredytu za swoich członków przez spółdzielnię, jeżeli jej walne zgromadzenie podejmie uchwałę w tej sprawie. Potem spółdzielnia przeniesie dług na swoich członków, którzy to jej, a nie bankom, będą zwracali pieniądze.

Według danych PKO BP, który obsługuje największy portfel udzielonych kredytów mieszkaniowych, na koniec 2008 r. zadłużonych z tytułu takiego kredytu było w tym banku prawie 105 tys. lokali spółdzielczych, na łączną kwotę ponad 8,7 mld zł. Na koniec 2009 r. przewidywane zadłużenie obywateli z tytułu kredytów mieszkaniowych ma wynieść 8,4 mld zł.

Jak poinformował PAP senator Jurcewicz, "kredytobiorca mający ok. 120 tys. długu skorzysta na zmianie ustawy ok. 16 tys. zł zaś ten, który ma dług w wysokości ok. 17 tys. zł skorzysta ok. 2,6 tys. zł".

Według Augustyna zmiana przepisów dotyczących spłaty kredytów ze starego portfela będzie kosztowała budżet państwa do 2017r. ok.10 mln zł.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Niewielkie ożywienie

Od stycznia do października liczba nowych mieszkań (w tym domów) oddanych do użytku była wyższa o 4,1 proc. niż w tym samym okresie 2008 roku - podał GUS. W ujęciu 12 miesięcy (od listopada 2008) liczba ta jest o 10,3 proc. wyższa.

Dane z ostatnich dwunastu miesięcy w lepszym stopniu oddają koniunkturę na rynku mieszkaniowym, ponieważ w takim ujęciu są one w mniejszym stopniu zakłócane przez zjawiska o jednorazowym charakterze (np. pogodowym). Wzrost liczby oddanych mieszkań o 10 proc. w porównaniu do okresu sprzed kolejnych dwunastu miesięcy (listopad 2007-październik 2008) jest jednak odzwierciedleniem tylko byłego stanu rzeczy - na rynek trafiają inwestycje, których budowę rozpoczęto w okresie boomu budowlanego z lat 2007-2008. Niemniej z uwagi na skokowy wzrost liczby oddawanych budynków w końcówce 2008 roku, nadal sądzimy, że w 2009 roku liczba ukończonych mieszkań i domów będzie niższa niż w 2008 roku.

Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych

Open Finance

Ciekawsze dane GUS dotyczą liczby inwestycji rozpoczętych. Ich liczba jest co prawda o 21,9 proc. niższa niż przed rokiem, co świadczy o kryzysie budownictwa mieszkaniowego, ale zarazem o pewnej poprawie sytuacji, ponieważ miesiąc wcześniej spadek ten wynosił 23,8 proc., a dwa miesiące wcześniej 25,4 proc. Dynamika spadku maleje więc z każdym kolejnym miesiącem, co jest pozytywnym sygnałem wskazującym, że lata 2010-2011 nie będą być może aż tak fatalne pod względem liczby ukończonych inwestycji, jak tego wcześniej oczekiwano. W szczególności do pracy wzięli się deweloperzy. Liczba rozpoczętych przez nich budów jest w tym roku (styczeń-październik) o 41,7 proc. niższa niż w tym samym okresie 2008 roku, ale jeszcze w okresie styczeń-sierpień spadek ten sięgał 49,1 proc. Poprawa aktywności deweloperów na polu rozpoczynanych inwestycji jest zatem bardzo wyraźna.

W przypadku inwestorów indywidualnych kryzys widoczny jest w znacznie mniejszym stopniu. Liczba rozpoczętych budów jest o 7,7 proc. niższa niż przed rokiem (przed miesiącem spadek był głębszy i wynosił 8,2 proc.). Warto zwrócić uwagę, że udział inwestorów indywidualnych w nowych inwestycjach wynosi już 65,5 proc. - dwa z trzech mieszkań i domów budowanych w Polsce, to dzieło inwestorów indywidualnych. Pod względem inwestycji ukończonych udział ten wynosi 44 proc. Zatem można śmiało mówić, że kryzys w budownictwie mieszkaniowym dotyczy wyłącznie deweloperów. Inwestorom indywidualnym jest nawet na rękę, bo oznacza niższe koszty materiałów i robocizny.

Liczba wydanych pozwoleń w okresie styczeń-październik spadła o 24,2 proc. Przed miesiącem spadek wynosił 23,2 proc., a przed dwoma 23,6 proc. Możemy mówić o pewnej stabilizacji pod tym względem - dynamika wydawanych pozwoleń nie pozwala sądzić, by nowych inwestycji miało wkrótce przybywać. Liczba pozwoleń wydanych dla deweloperów spadła o 39,8 proc., podczas gdy przed miesiącem spadek wynosił 38,4 proc. (a przed dwoma 38,2 proc.).

Inwestorzy indywidualni odebrali zaś o 10,1 proc. mniej pozwoleń niż w tym samym okresie 2008 roku. Przed miesiącem spadek ten wynosił 9,6 proc. Udział inwestorów indywidualnych w wydanych pozwoleniach ogółem wyniósł 57,8 proc. Wygląda więc na to, że budownictwo mieszkaniowe w Polsce w najbliższych latach nadal będzie opierało się głównie o możliwości inwestorów indywidualnych, nie zaś o deweloperów.

W październiku liczba pozwoleń na budowę wyniosła 14.070 i spadła o 33,0 proc. rdr oraz o 16,4 proc. mdm - podał we wtorek GUS. Od początku roku liczba zezwoleń wyniosła 152.636 tj. o 24,2 proc. mniej rdr.

Emil Szweda

Źródło: interia.pl

Niewielkie ożywienie

Od stycznia do października liczba nowych mieszkań (w tym domów) oddanych do użytku była wyższa o 4,1 proc. niż w tym samym okresie 2008 roku - podał GUS. W ujęciu 12 miesięcy (od listopada 2008) liczba ta jest o 10,3 proc. wyższa.

Dane z ostatnich dwunastu miesięcy w lepszym stopniu oddają koniunkturę na rynku mieszkaniowym, ponieważ w takim ujęciu są one w mniejszym stopniu zakłócane przez zjawiska o jednorazowym charakterze (np. pogodowym). Wzrost liczby oddanych mieszkań o 10 proc. w porównaniu do okresu sprzed kolejnych dwunastu miesięcy (listopad 2007-październik 2008) jest jednak odzwierciedleniem tylko byłego stanu rzeczy - na rynek trafiają inwestycje, których budowę rozpoczęto w okresie boomu budowlanego z lat 2007-2008. Niemniej z uwagi na skokowy wzrost liczby oddawanych budynków w końcówce 2008 roku, nadal sądzimy, że w 2009 roku liczba ukończonych mieszkań i domów będzie niższa niż w 2008 roku.

Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych

Open Finance

Ciekawsze dane GUS dotyczą liczby inwestycji rozpoczętych. Ich liczba jest co prawda o 21,9 proc. niższa niż przed rokiem, co świadczy o kryzysie budownictwa mieszkaniowego, ale zarazem o pewnej poprawie sytuacji, ponieważ miesiąc wcześniej spadek ten wynosił 23,8 proc., a dwa miesiące wcześniej 25,4 proc. Dynamika spadku maleje więc z każdym kolejnym miesiącem, co jest pozytywnym sygnałem wskazującym, że lata 2010-2011 nie będą być może aż tak fatalne pod względem liczby ukończonych inwestycji, jak tego wcześniej oczekiwano. W szczególności do pracy wzięli się deweloperzy. Liczba rozpoczętych przez nich budów jest w tym roku (styczeń-październik) o 41,7 proc. niższa niż w tym samym okresie 2008 roku, ale jeszcze w okresie styczeń-sierpień spadek ten sięgał 49,1 proc. Poprawa aktywności deweloperów na polu rozpoczynanych inwestycji jest zatem bardzo wyraźna.

W przypadku inwestorów indywidualnych kryzys widoczny jest w znacznie mniejszym stopniu. Liczba rozpoczętych budów jest o 7,7 proc. niższa niż przed rokiem (przed miesiącem spadek był głębszy i wynosił 8,2 proc.). Warto zwrócić uwagę, że udział inwestorów indywidualnych w nowych inwestycjach wynosi już 65,5 proc. - dwa z trzech mieszkań i domów budowanych w Polsce, to dzieło inwestorów indywidualnych. Pod względem inwestycji ukończonych udział ten wynosi 44 proc. Zatem można śmiało mówić, że kryzys w budownictwie mieszkaniowym dotyczy wyłącznie deweloperów. Inwestorom indywidualnym jest nawet na rękę, bo oznacza niższe koszty materiałów i robocizny.

Liczba wydanych pozwoleń w okresie styczeń-październik spadła o 24,2 proc. Przed miesiącem spadek wynosił 23,2 proc., a przed dwoma 23,6 proc. Możemy mówić o pewnej stabilizacji pod tym względem - dynamika wydawanych pozwoleń nie pozwala sądzić, by nowych inwestycji miało wkrótce przybywać. Liczba pozwoleń wydanych dla deweloperów spadła o 39,8 proc., podczas gdy przed miesiącem spadek wynosił 38,4 proc. (a przed dwoma 38,2 proc.).

Inwestorzy indywidualni odebrali zaś o 10,1 proc. mniej pozwoleń niż w tym samym okresie 2008 roku. Przed miesiącem spadek ten wynosił 9,6 proc. Udział inwestorów indywidualnych w wydanych pozwoleniach ogółem wyniósł 57,8 proc. Wygląda więc na to, że budownictwo mieszkaniowe w Polsce w najbliższych latach nadal będzie opierało się głównie o możliwości inwestorów indywidualnych, nie zaś o deweloperów.

W październiku liczba pozwoleń na budowę wyniosła 14.070 i spadła o 33,0 proc. rdr oraz o 16,4 proc. mdm - podał we wtorek GUS. Od początku roku liczba zezwoleń wyniosła 152.636 tj. o 24,2 proc. mniej rdr.

Emil Szweda

Źródło: interia.pl

Nowe Polesie czeka na mieszkańców

Do końca br. zostanie oddany do użytku drugi etap osiedla apartamentów Nowe Polesie. Inwestycja, realizowana przez Atal S.A., zlokalizowana jest w zachodniej części Łodzi.

W ramach ukończenia II etapu inwestycji mieszkańcom zostaną udostępnione 3 budynki, w których znajduje się 107 gotowych do użytkowania lokali. W I etapie udostępniono lokatorom cztery budynki mieszkalne, a w całej inwestycji sprzedano do tej pory 107 apartamentów, kolejnych 25 jest zarezerwowanych. Cena za metr kwadratowy mieszkania wynosi 5400 złotych brutto, dzięki czemu osiedle zakwalifikowane jest do rządowego programu "Rodzina na swoim".

Nowe Polesie jest planowane jako zespół 10 pięciokondygnacyjnych budynków, który będzie posiadał łącznie 348 mieszkań o powierzchni od 29 do 120 m2. Pod przeważającą częścią terenu inwestycji znajdują się podziemne garaże, gwarantujące mieszkańcom 380 miejsc parkingowych. Inwestycja jest umiejscowiona pomiędzy ulicami Pienistą oraz Falistą, dzięki czemu posiada dogodne połączenie komunikacyjne z centrum miasta.

- Wybrane apartamenty zostaną uatrakcyjnione wizualnie poprzez dołączenie do nich przeszklonych ogrodów zimowych. Wszystkie pozostałe lokale będą posiadać tarasy lub balkony, zaprojektowane tak, aby zagwarantować mieszkańcom maksymalne doświetlenie mieszkań - mówi Zbigniew Juroszek, prezes Atal S.A. - Dodatkowo, każdy budynek zostanie wyposażony w cichobieżną windę, a mieszkańcy najniższych kondygnacji, będą posiadać ogródki. - dodaje Juroszek.

Na terenie osiedla przewidziano takie punkty rekreacyjne jak place zabaw, czy ścieżki spacerowe dla pieszych, a także liczne akcenty małej architektury do których zaliczają się fontanny oraz rzeźby. Projekt przewiduje również lokalizację portierni, boiska oraz specjalnie przygotowanego miejsca do wyprowadzania psów. Bezpieczeństwo mieszkańców gwarantuje całodobowy monitoring, a także ogrodzenie, którym otoczone jest osiedle, wyposażone w elektrycznie sterowane szlabany i bramy wjazdowe.

Projekt inwestycji, wpisujący się w popularną na początku XX wieku koncepcję miasta-ogrodu, został przygotowany przez Biuro Projektowe Kanon

***

Atal S.A. jest deweloperem, który powstał na początku lat 90 dwudziestego wieku. Zrealizował wiele inwestycji na terenie największych miast w Polsce takich jak: Błękitne Osiedle, Osiedle Morelowe we Wrocławiu, czy też osiedle przy ul. Chrzanowskiego we Wrocławiu. Teraz realizowane inwestycje to: Zielona Etiuda, Osiedle Mieszczańskie, Osiedle na Księżu Małym, Ville Murano we Wrocławiu, Osiedle Bronowice w Krakowie, Ligota Park w Katowicach oraz Nowe Polesie w Łodzi.

 

Źródło: interia.pl

Nowe Polesie czeka na mieszkańców

Do końca br. zostanie oddany do użytku drugi etap osiedla apartamentów Nowe Polesie. Inwestycja, realizowana przez Atal S.A., zlokalizowana jest w zachodniej części Łodzi.

W ramach ukończenia II etapu inwestycji mieszkańcom zostaną udostępnione 3 budynki, w których znajduje się 107 gotowych do użytkowania lokali. W I etapie udostępniono lokatorom cztery budynki mieszkalne, a w całej inwestycji sprzedano do tej pory 107 apartamentów, kolejnych 25 jest zarezerwowanych. Cena za metr kwadratowy mieszkania wynosi 5400 złotych brutto, dzięki czemu osiedle zakwalifikowane jest do rządowego programu "Rodzina na swoim".

Nowe Polesie jest planowane jako zespół 10 pięciokondygnacyjnych budynków, który będzie posiadał łącznie 348 mieszkań o powierzchni od 29 do 120 m2. Pod przeważającą częścią terenu inwestycji znajdują się podziemne garaże, gwarantujące mieszkańcom 380 miejsc parkingowych. Inwestycja jest umiejscowiona pomiędzy ulicami Pienistą oraz Falistą, dzięki czemu posiada dogodne połączenie komunikacyjne z centrum miasta.

- Wybrane apartamenty zostaną uatrakcyjnione wizualnie poprzez dołączenie do nich przeszklonych ogrodów zimowych. Wszystkie pozostałe lokale będą posiadać tarasy lub balkony, zaprojektowane tak, aby zagwarantować mieszkańcom maksymalne doświetlenie mieszkań - mówi Zbigniew Juroszek, prezes Atal S.A. - Dodatkowo, każdy budynek zostanie wyposażony w cichobieżną windę, a mieszkańcy najniższych kondygnacji, będą posiadać ogródki. - dodaje Juroszek.

Na terenie osiedla przewidziano takie punkty rekreacyjne jak place zabaw, czy ścieżki spacerowe dla pieszych, a także liczne akcenty małej architektury do których zaliczają się fontanny oraz rzeźby. Projekt przewiduje również lokalizację portierni, boiska oraz specjalnie przygotowanego miejsca do wyprowadzania psów. Bezpieczeństwo mieszkańców gwarantuje całodobowy monitoring, a także ogrodzenie, którym otoczone jest osiedle, wyposażone w elektrycznie sterowane szlabany i bramy wjazdowe.

Projekt inwestycji, wpisujący się w popularną na początku XX wieku koncepcję miasta-ogrodu, został przygotowany przez Biuro Projektowe Kanon

***

Atal S.A. jest deweloperem, który powstał na początku lat 90 dwudziestego wieku. Zrealizował wiele inwestycji na terenie największych miast w Polsce takich jak: Błękitne Osiedle, Osiedle Morelowe we Wrocławiu, czy też osiedle przy ul. Chrzanowskiego we Wrocławiu. Teraz realizowane inwestycje to: Zielona Etiuda, Osiedle Mieszczańskie, Osiedle na Księżu Małym, Ville Murano we Wrocławiu, Osiedle Bronowice w Krakowie, Ligota Park w Katowicach oraz Nowe Polesie w Łodzi.

 

Źródło: interia.pl

Wydatki na ulepszenie budynku przeznaczonego na wynajem

Na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26 lipca 1991r. o podatku dochodowym od osób fizycznych t. j. Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 ze zm., dalej jako ustawa o PIT) właściciele budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych służących prowadzonej działalności gospodarczej, jeśli podejmą decyzję o ich amortyzowaniu, mają możliwość wyboru sposobu ustalania ich wartości początkowej, tj. albo zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami określonymi w przepisach art. 22g ust. 1 ww. ustawy albo według zasady szczególnej, w sposób "uproszczony" uregulowanej przepisami art. 22g ust. 10 tej ustawy.

Zgodnie z treścią art. 22g ust. 10 ustawy o PIT, podatnicy mogą ustalić wartość początkową budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych: wynajmowanych, wydzierżawianych albo używanych przez właściciela na cele prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, przyjmując w każdym roku podatkowym wartość stanowiącą iloczyn metrów kwadratowych wynajmowanej, wydzierżawianej lub używanej przez właściciela powierzchni użytkowej tego budynku lub lokalu i kwoty 988 zł, przy czym za powierzchnię użytkową uważa się powierzchnię przyjętą dla celów podatku od nieruchomości. Przypomnieć również należy, iż budynki mieszkalne i lokale mieszkalne, których wartość początkową ustala się zgodnie z art. 22g ust. 10 nie podlegają objęciu ewidencją środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych (art. 22n ust. 3 ustawy o PIT).

Kiedy są ulepszone?

Co do zasady ulepszenie środków trwałych powoduje konieczność zwiększenia ich wartości początkowej. Ustawodawca przewidział jednak wyjątki od powyższej zasady, które umożliwiają zaliczanie wydatków na przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację bezpośrednio w koszty uzyskania przychodów.

W myśl art. 22g ust. 17 cytowanej ustawy, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z ust. 1, 3-9 i 11-15, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 3.500 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 3.500 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.

Wskazać należy, iż cytowany powyżej przepis art. 22g ust. 17 ustawy o PIT, nakazujący powiększenie wartości początkowej środka trwałego o sumę wydatków na jego ulepszenie odnosi się do wartości początkowej ustalonej zgodnie z art. 22g ust. 1, 3-9 i 11-15. Nie wymienia natomiast art. 22g ust. 10 ww. ustawy (metody uproszczonej). Dlatego też należy stwierdzić, iż powyższy przepis dotyczący konieczności zwiększenia wartości początkowej środka trwałego o wydatki na ulepszenie przekraczające 3500 zł nie ma zastosowania w przypadku, gdy wartość ta została ustalona w sposób uproszczony.

Wydatki zaliczysz do kosztów uzyskania przychodów

W przypadku zastosowania ww. metody ustalenia wartości początkowej budynku mieszkalnego przeznaczonego na potrzeby prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej polegającej na wynajmie, wydatki które zostaną następnie poniesione nie tylko na remont ale także na adaptację tego budynku będą mogły być zaliczone bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów tej działalności w momencie ich poniesienia, jeżeli w wyniku przeprowadzonych prac i nakładów nie ulegnie zmianie wielkość powierzchni użytkowej stanowiącej podstawę ustalenia wartości początkowej środka trwałego. W przeciwnym przypadku wydatki te stanowić będą element wartości początkowej środka trwałego.

Na marginesie wskazać również należy, iż gdyby w wyniku wykonanych prac, rozbudowy, powierzchnia użytkowa będąca przedmiotem najmu uległa zwiększeniu, to tego typu wydatki modernizacyjne nie mogą być zaliczone bezpośrednio do kosztów, bowiem pozyskana powierzchnia będzie uwzględniona - w następnym roku po roku w którym dokonano rozbudowy - na podstawie wyliczenia wartości początkowej ustalonej metodą "uproszczoną" (por. np. interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 2009.11.04 znak IPPB1/415-642/09-2/KS).

Jarosław Włoch, konsultant w Departamencie Doradztwa Podatkowego

źródło informacji: Małopolski Instytut Studiów Podatkowych

Wydatki na ulepszenie budynku przeznaczonego na wynajem

Na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26 lipca 1991r. o podatku dochodowym od osób fizycznych t. j. Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 ze zm., dalej jako ustawa o PIT) właściciele budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych służących prowadzonej działalności gospodarczej, jeśli podejmą decyzję o ich amortyzowaniu, mają możliwość wyboru sposobu ustalania ich wartości początkowej, tj. albo zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami określonymi w przepisach art. 22g ust. 1 ww. ustawy albo według zasady szczególnej, w sposób "uproszczony" uregulowanej przepisami art. 22g ust. 10 tej ustawy.

Zgodnie z treścią art. 22g ust. 10 ustawy o PIT, podatnicy mogą ustalić wartość początkową budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych: wynajmowanych, wydzierżawianych albo używanych przez właściciela na cele prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, przyjmując w każdym roku podatkowym wartość stanowiącą iloczyn metrów kwadratowych wynajmowanej, wydzierżawianej lub używanej przez właściciela powierzchni użytkowej tego budynku lub lokalu i kwoty 988 zł, przy czym za powierzchnię użytkową uważa się powierzchnię przyjętą dla celów podatku od nieruchomości. Przypomnieć również należy, iż budynki mieszkalne i lokale mieszkalne, których wartość początkową ustala się zgodnie z art. 22g ust. 10 nie podlegają objęciu ewidencją środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych (art. 22n ust. 3 ustawy o PIT).

Kiedy są ulepszone?

Co do zasady ulepszenie środków trwałych powoduje konieczność zwiększenia ich wartości początkowej. Ustawodawca przewidział jednak wyjątki od powyższej zasady, które umożliwiają zaliczanie wydatków na przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację bezpośrednio w koszty uzyskania przychodów.

W myśl art. 22g ust. 17 cytowanej ustawy, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z ust. 1, 3-9 i 11-15, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 3.500 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 3.500 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.

Wskazać należy, iż cytowany powyżej przepis art. 22g ust. 17 ustawy o PIT, nakazujący powiększenie wartości początkowej środka trwałego o sumę wydatków na jego ulepszenie odnosi się do wartości początkowej ustalonej zgodnie z art. 22g ust. 1, 3-9 i 11-15. Nie wymienia natomiast art. 22g ust. 10 ww. ustawy (metody uproszczonej). Dlatego też należy stwierdzić, iż powyższy przepis dotyczący konieczności zwiększenia wartości początkowej środka trwałego o wydatki na ulepszenie przekraczające 3500 zł nie ma zastosowania w przypadku, gdy wartość ta została ustalona w sposób uproszczony.

Wydatki zaliczysz do kosztów uzyskania przychodów

W przypadku zastosowania ww. metody ustalenia wartości początkowej budynku mieszkalnego przeznaczonego na potrzeby prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej polegającej na wynajmie, wydatki które zostaną następnie poniesione nie tylko na remont ale także na adaptację tego budynku będą mogły być zaliczone bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów tej działalności w momencie ich poniesienia, jeżeli w wyniku przeprowadzonych prac i nakładów nie ulegnie zmianie wielkość powierzchni użytkowej stanowiącej podstawę ustalenia wartości początkowej środka trwałego. W przeciwnym przypadku wydatki te stanowić będą element wartości początkowej środka trwałego.

Na marginesie wskazać również należy, iż gdyby w wyniku wykonanych prac, rozbudowy, powierzchnia użytkowa będąca przedmiotem najmu uległa zwiększeniu, to tego typu wydatki modernizacyjne nie mogą być zaliczone bezpośrednio do kosztów, bowiem pozyskana powierzchnia będzie uwzględniona - w następnym roku po roku w którym dokonano rozbudowy - na podstawie wyliczenia wartości początkowej ustalonej metodą "uproszczoną" (por. np. interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 2009.11.04 znak IPPB1/415-642/09-2/KS).

Jarosław Włoch, konsultant w Departamencie Doradztwa Podatkowego

źródło informacji: Małopolski Instytut Studiów Podatkowych

GTC: Sprzedaż mieszkań stabilna

GTC nie spodziewa się dużych zmian w wielkości przychodów uzyskiwanych ze sprzedaży mieszkań. Po zakończeniu obecnie prowadzonych projektów GTC nie planuje rozpoczynać nowych dużych projektów mieszkaniowych.

Istotny spadek udziału tego segmentu w łącznych przychodach operacyjnych spodziewany jest dopiero w połowie 2011 roku. GTC w najbliższym czasie nie będzie rozpoczynać nowych inwestycji mieszkaniowych na dużą skalę - poinformował w wywiadzie dla PAP Mariusz Kozłowski, członek zarządu Globe Trade Centre. Przychody z części mieszkaniowej w IV kwartale będą raczej zbliżone do tych w III kwartale. W kolejnych kwartałach nie spodziewamy się większych skoków przychodów z tego segmentu, natomiast po ukończeniu aktualnych projektów udział przychodów ze sprzedaży mieszkań w całości przychodów będzie malał - powiedział PAP Kozłowski. Zakończenie prowadzonych w tej chwili inwestycji mieszkaniowych powinno nastąpić do połowy 2011 roku - dodał. W tej chwili GTC rozpoznaje przychody z mieszkań w projektach: Sasad Resort w Budapeszcie i Rose Garden w Bukareszcie, a w najbliższym czasie rozpocznie się przekazywanie mieszkań nabywcom w projekcie Felicity w Bukareszcie.

Po zakończeniu obecnie prowadzonych projektów GTC nie planuje rozpoczynać nowych dużych projektów mieszkaniowych. Koncentrujemy się na realizacji inwestycji komercyjnych. Dlatego na razie nie planujemy rozpoczynać nowych inwestycji mieszkaniowych. Cześć projektów mieszkaniowych przekształciliśmy już na biura - powiedział Kozłowski. Jeżeli będziemy dalej budować mieszkania, to będą to pojedyncze projekty, a nie obecność na dużą skalę w tym segmencie rynku - dodał.

GTC wyda na inwestycje w 2009 roku 280-300 mln euro wobec planowanych wcześniej 450 mln euro. Spółka nie wyklucza dalszego odkupowania udziałów mniejszościowych w swoich projektach oraz dalszego ujemnego przeszacowania wartości portfela nieruchomości - poinformował w wywiadzie dla PAP Mariusz Kozłowski, członek zarządu GTC. Do tej pory w 2009 roku wydaliśmy na inwestycje 250 mln euro, myślę, że do końca roku wydamy 280-300 mln euro" - powiedział PAP Kozłowski. Wcześniej spółka planowała w 2009 roku zainwestować 450 mln euro.Znacząco zmniejszyliśmy tempo wypływu gotówki, przesunęliśmy harmonogram realizacji niektórych projektów. Spowolnienie tempa budowy spowodowało, że pieniądze są wydawane wolniej, co w obecnych czasach jest pozytywnym zjawiskiem - stwierdził. W październiku GTC odkupił od współwłaścicieli udziały w Galerii Burgas i City Gate w Bukareszcie.

Łączna wartość transakcji wyniosła 12 mln euro.Widząc pewne problemy naszych partnerów skorzystaliśmy z tej okazji i odkupiliśmy udziały w projektach po korzystnej cenie. Zakupy sfinansowaliśmy ze środków własnych - poinformował Kozłowski. Nie jest wykluczone, że będziemy w najbliższym czasie kontynuowali odkupowanie udziałów mniejszościowych w naszych projektach, ponieważ wpisuje się to w nasz plan korzystania z kryzysu i nabywania aktywów, których właściciele pilnie potrzebują gotówki"- dodał.

W najbliższym czasie GTC nie planuje ekspansji na nowe rynki. W tej chwili nie mamy planów, aby wejść na nowe rynki. Mamy po jednej inwestycji na Ukrainie i w Rosji, ale w najbliższym horyzoncie czasowym nie rozpoczniemy nowych inwestycji na tych rynkach. Rynki te są mało przejrzyste i mocno niestabilne. Skoncentrujemy się na działalności w krajach, w których działamy od wielu lat i mamy ugruntowaną pozycję - stwierdził Kozłowski.

Spółka nie planuje też sprzedawania nieruchomości z portfela. "Cały czas zgłaszają się do nas potencjalni kupujący na nasze budynki. Możemy rozpocząć z nimi rozmowy, ale nie jesteśmy pod presją sprzedaży. Widząc, że jesteśmy w dołku cyklu na rynku nieruchomości nie będziemy sprzedawać, chyba, że oferowana cena będzie satysfakcjonująca" - powiedział Kozłowski. NIEWYKLUCZONE KOLEJNE UJEMNE PRZESZACOWANIE PORTFELA NIERUCHOMOŚCI

W III kwartale 2009 roku GTC miał 32,9 mln euro straty netto, EBIT wyniósł -29,8 mln euro, a przychody 33,4 mln euro. Słabe wyniki były spowodowane ujemnym przeszacowaniem wartości nieruchomości i słabą koniunkturą na rynku nieruchomości. Znaczący spadek marży deweloperskiej uzyskiwany na projektach komercyjnych traktujemy jako przejściowe zjawisko wynikające z tego, że jesteśmy w dołku cyklu stawek czynszu i na górce stóp kapitalizacji.

Kombinacja tych zjawisk sprawia, że wycena projektów jest niższa niż w poprzednich kwartałach. Jednak wydaje nam się, że ten kwartał lub następny jest już blisko dołka wycen i przyszły rok powinien być jednak lepszy, w związku z tym kontynuujemy inwestycje w sektorze komercyjnym - powiedział Kozłowski. Z analizy i prognoz firm doradczych na rynku nieruchomości wyraźnie wynika, że przyszły rok powinien przynieść odwrócenie negatywnych trendów. Jednak w zawartych na rynku transakcjach nie widać jeszcze zmiany stóp kapitalizacji, a poziom stawek czynszowych jeszcze nie wzrasta, dlatego niewykluczone są dalsze ujemne przeszacowanie wartości nieruchomości - dodał. Jakub Rutkowski

GTC oczekuje w IV kwartale wzrostu przychodów z wynajmu powierzchni komercyjnej. Ilość oddawanej rocznie do użytku powierzchni komercyjnej w latach 2009 i 2010 ma przekroczyć 115 tys. mkw oddane w 2008 roku. Spółka planuje rozpoczęcie budowy dwóch galerii handlowych na Bałkanach - poinformował w wywiadzie dla PAP Mariusz Kozłowski, członek zarządu Globe Trade Centre. Czwarty kwartał pokaże dość spory wzrost przychodów z wynajmu, ponieważ dojdą dochody z Galerii Jurajskiej w Częstochowie oraz Centrum Biurowego Kazimierz w Krakowie, rok do roku dynamika powinna być spora - powiedział PAP Kozłowski.

W III kwartale GTC odnotował rok do roku 33-proc. wzrost przychodów z wynajmu. Poprawa przychodów jest efektem wzrostu czynszów oraz wypełnienia zbudowanych budynków. GTC ma w tej chwili w budowie około 263 tys. mkw powierzchni komercyjnej. W latach 2009-2010 zamierza rocznie oddać powierzchnię większą niż oddane w 2008 roku 115 tys. mkw. W tym roku już zostały oddane do użytku bądź będą oddane do końca roku: Centrum Biurowe Kazimierz w Krakowie, Galeria Jurajska w Częstochowie, centra handlowe Suceava i Piatra Neamt w Rumunii, część kompleksu biurowego City Gate w Bukareszcie, Platinium III w Warszawie oraz GTC Metro w Budapeszcie - powiedział Kozłowski. "Oddane w tym roku powierzchnie mogą nieznacznie przekroczyć oddane w 2008 roku 115 tys. mkw.

Myślę, że powierzchnia oddana w 2010 roku powinna być zbliżona do tegorocznej, ale ciężko mieć 100-proc. pewność, ponieważ inwestycje, których zakończenie jest planowane na koniec 2010 roku mogą się przesunąć na rok 2011 - dodał. GTC planuje rozpoczęcie budowy dwóch galerii handlowych, które mają być oddane do użytku w 2011 roku.Chcemy rozpocząć budowę centrów handlowych w Burgas w Bułgarii i Osijek w Chorwacji, będą one miały łącznie ponad 60 tys. mkw. powierzchni netto do wynajmu. Prace przygotowawcze zostały już rozpoczęte, a oddanie tych inwestycji planujemy w 2011 roku - powiedział Kozłowski.Myślę, że jeśli potwierdzą się oznaki ożywienia koniunktury, to jesteśmy gotowi rozpocząć kolejne inwestycje w 2010 roku - dodał.Jakub Rutkowski.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

GTC: Sprzedaż mieszkań stabilna

GTC nie spodziewa się dużych zmian w wielkości przychodów uzyskiwanych ze sprzedaży mieszkań. Po zakończeniu obecnie prowadzonych projektów GTC nie planuje rozpoczynać nowych dużych projektów mieszkaniowych.

Istotny spadek udziału tego segmentu w łącznych przychodach operacyjnych spodziewany jest dopiero w połowie 2011 roku. GTC w najbliższym czasie nie będzie rozpoczynać nowych inwestycji mieszkaniowych na dużą skalę - poinformował w wywiadzie dla PAP Mariusz Kozłowski, członek zarządu Globe Trade Centre. Przychody z części mieszkaniowej w IV kwartale będą raczej zbliżone do tych w III kwartale. W kolejnych kwartałach nie spodziewamy się większych skoków przychodów z tego segmentu, natomiast po ukończeniu aktualnych projektów udział przychodów ze sprzedaży mieszkań w całości przychodów będzie malał - powiedział PAP Kozłowski. Zakończenie prowadzonych w tej chwili inwestycji mieszkaniowych powinno nastąpić do połowy 2011 roku - dodał. W tej chwili GTC rozpoznaje przychody z mieszkań w projektach: Sasad Resort w Budapeszcie i Rose Garden w Bukareszcie, a w najbliższym czasie rozpocznie się przekazywanie mieszkań nabywcom w projekcie Felicity w Bukareszcie.

Po zakończeniu obecnie prowadzonych projektów GTC nie planuje rozpoczynać nowych dużych projektów mieszkaniowych. Koncentrujemy się na realizacji inwestycji komercyjnych. Dlatego na razie nie planujemy rozpoczynać nowych inwestycji mieszkaniowych. Cześć projektów mieszkaniowych przekształciliśmy już na biura - powiedział Kozłowski. Jeżeli będziemy dalej budować mieszkania, to będą to pojedyncze projekty, a nie obecność na dużą skalę w tym segmencie rynku - dodał.

GTC wyda na inwestycje w 2009 roku 280-300 mln euro wobec planowanych wcześniej 450 mln euro. Spółka nie wyklucza dalszego odkupowania udziałów mniejszościowych w swoich projektach oraz dalszego ujemnego przeszacowania wartości portfela nieruchomości - poinformował w wywiadzie dla PAP Mariusz Kozłowski, członek zarządu GTC. Do tej pory w 2009 roku wydaliśmy na inwestycje 250 mln euro, myślę, że do końca roku wydamy 280-300 mln euro" - powiedział PAP Kozłowski. Wcześniej spółka planowała w 2009 roku zainwestować 450 mln euro.Znacząco zmniejszyliśmy tempo wypływu gotówki, przesunęliśmy harmonogram realizacji niektórych projektów. Spowolnienie tempa budowy spowodowało, że pieniądze są wydawane wolniej, co w obecnych czasach jest pozytywnym zjawiskiem - stwierdził. W październiku GTC odkupił od współwłaścicieli udziały w Galerii Burgas i City Gate w Bukareszcie.

Łączna wartość transakcji wyniosła 12 mln euro.Widząc pewne problemy naszych partnerów skorzystaliśmy z tej okazji i odkupiliśmy udziały w projektach po korzystnej cenie. Zakupy sfinansowaliśmy ze środków własnych - poinformował Kozłowski. Nie jest wykluczone, że będziemy w najbliższym czasie kontynuowali odkupowanie udziałów mniejszościowych w naszych projektach, ponieważ wpisuje się to w nasz plan korzystania z kryzysu i nabywania aktywów, których właściciele pilnie potrzebują gotówki"- dodał.

W najbliższym czasie GTC nie planuje ekspansji na nowe rynki. W tej chwili nie mamy planów, aby wejść na nowe rynki. Mamy po jednej inwestycji na Ukrainie i w Rosji, ale w najbliższym horyzoncie czasowym nie rozpoczniemy nowych inwestycji na tych rynkach. Rynki te są mało przejrzyste i mocno niestabilne. Skoncentrujemy się na działalności w krajach, w których działamy od wielu lat i mamy ugruntowaną pozycję - stwierdził Kozłowski.

Spółka nie planuje też sprzedawania nieruchomości z portfela. "Cały czas zgłaszają się do nas potencjalni kupujący na nasze budynki. Możemy rozpocząć z nimi rozmowy, ale nie jesteśmy pod presją sprzedaży. Widząc, że jesteśmy w dołku cyklu na rynku nieruchomości nie będziemy sprzedawać, chyba, że oferowana cena będzie satysfakcjonująca" - powiedział Kozłowski. NIEWYKLUCZONE KOLEJNE UJEMNE PRZESZACOWANIE PORTFELA NIERUCHOMOŚCI

W III kwartale 2009 roku GTC miał 32,9 mln euro straty netto, EBIT wyniósł -29,8 mln euro, a przychody 33,4 mln euro. Słabe wyniki były spowodowane ujemnym przeszacowaniem wartości nieruchomości i słabą koniunkturą na rynku nieruchomości. Znaczący spadek marży deweloperskiej uzyskiwany na projektach komercyjnych traktujemy jako przejściowe zjawisko wynikające z tego, że jesteśmy w dołku cyklu stawek czynszu i na górce stóp kapitalizacji.

Kombinacja tych zjawisk sprawia, że wycena projektów jest niższa niż w poprzednich kwartałach. Jednak wydaje nam się, że ten kwartał lub następny jest już blisko dołka wycen i przyszły rok powinien być jednak lepszy, w związku z tym kontynuujemy inwestycje w sektorze komercyjnym - powiedział Kozłowski. Z analizy i prognoz firm doradczych na rynku nieruchomości wyraźnie wynika, że przyszły rok powinien przynieść odwrócenie negatywnych trendów. Jednak w zawartych na rynku transakcjach nie widać jeszcze zmiany stóp kapitalizacji, a poziom stawek czynszowych jeszcze nie wzrasta, dlatego niewykluczone są dalsze ujemne przeszacowanie wartości nieruchomości - dodał. Jakub Rutkowski

GTC oczekuje w IV kwartale wzrostu przychodów z wynajmu powierzchni komercyjnej. Ilość oddawanej rocznie do użytku powierzchni komercyjnej w latach 2009 i 2010 ma przekroczyć 115 tys. mkw oddane w 2008 roku. Spółka planuje rozpoczęcie budowy dwóch galerii handlowych na Bałkanach - poinformował w wywiadzie dla PAP Mariusz Kozłowski, członek zarządu Globe Trade Centre. Czwarty kwartał pokaże dość spory wzrost przychodów z wynajmu, ponieważ dojdą dochody z Galerii Jurajskiej w Częstochowie oraz Centrum Biurowego Kazimierz w Krakowie, rok do roku dynamika powinna być spora - powiedział PAP Kozłowski.

W III kwartale GTC odnotował rok do roku 33-proc. wzrost przychodów z wynajmu. Poprawa przychodów jest efektem wzrostu czynszów oraz wypełnienia zbudowanych budynków. GTC ma w tej chwili w budowie około 263 tys. mkw powierzchni komercyjnej. W latach 2009-2010 zamierza rocznie oddać powierzchnię większą niż oddane w 2008 roku 115 tys. mkw. W tym roku już zostały oddane do użytku bądź będą oddane do końca roku: Centrum Biurowe Kazimierz w Krakowie, Galeria Jurajska w Częstochowie, centra handlowe Suceava i Piatra Neamt w Rumunii, część kompleksu biurowego City Gate w Bukareszcie, Platinium III w Warszawie oraz GTC Metro w Budapeszcie - powiedział Kozłowski. "Oddane w tym roku powierzchnie mogą nieznacznie przekroczyć oddane w 2008 roku 115 tys. mkw.

Myślę, że powierzchnia oddana w 2010 roku powinna być zbliżona do tegorocznej, ale ciężko mieć 100-proc. pewność, ponieważ inwestycje, których zakończenie jest planowane na koniec 2010 roku mogą się przesunąć na rok 2011 - dodał. GTC planuje rozpoczęcie budowy dwóch galerii handlowych, które mają być oddane do użytku w 2011 roku.Chcemy rozpocząć budowę centrów handlowych w Burgas w Bułgarii i Osijek w Chorwacji, będą one miały łącznie ponad 60 tys. mkw. powierzchni netto do wynajmu. Prace przygotowawcze zostały już rozpoczęte, a oddanie tych inwestycji planujemy w 2011 roku - powiedział Kozłowski.Myślę, że jeśli potwierdzą się oznaki ożywienia koniunktury, to jesteśmy gotowi rozpocząć kolejne inwestycje w 2010 roku - dodał.Jakub Rutkowski.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Wyrwą 24 pensje za zwolnienie?

Francuska firma Alstom chce do końca roku zamknąć w Brnie (stolica Moraw) swoją fabrykę kotłów energetycznych i zwolnić 400 pracowników. Związki zawodowe żądają od Francuzów odszkodowania w wysokości... 24 miesięcznych pensji i opłacenia kosztów przekwalifikowania zwalnianych ludzi.

W fabryce może dojść do strajku, jeśli do 24 listopada kierownictwo spółki nie zareaguje pozytywnie na żądania związkowców. Grożą oni blokadą zakładu. Alstom musi zamknąć fabrykę w Brnie (zostawiając jedynie serwis obsługujący Czechy i Słowację), bowiem drastycznie spadły zamówienia na produkt końcowy.

Odszkodowania w wysokości 24 miesięcznych pensji są rekordem w Czechach - w październiku Siemens Kolejová Vozidla zamknął w zakład Pradze-Zličín i zwolnił 1000 zatrudnionych wypłacając każdemu 16 miesięcznych pensji. W kwietniu Siemens Elektromotory zwolnił 600 osób, wypłacając w zależności od stażu prac odszkodowanie w wysokości 3-8 miesięcznych pensji.

Alstom w Czechach i na Słowacji zatrudnia 900 osób, większość w Brnie. W całej firmie pracuje 60 tys. osób w 70 krajach.

Krzysztof Mrówka

Wyrwą 24 pensje za zwolnienie?

Francuska firma Alstom chce do końca roku zamknąć w Brnie (stolica Moraw) swoją fabrykę kotłów energetycznych i zwolnić 400 pracowników. Związki zawodowe żądają od Francuzów odszkodowania w wysokości... 24 miesięcznych pensji i opłacenia kosztów przekwalifikowania zwalnianych ludzi.

W fabryce może dojść do strajku, jeśli do 24 listopada kierownictwo spółki nie zareaguje pozytywnie na żądania związkowców. Grożą oni blokadą zakładu. Alstom musi zamknąć fabrykę w Brnie (zostawiając jedynie serwis obsługujący Czechy i Słowację), bowiem drastycznie spadły zamówienia na produkt końcowy.

Odszkodowania w wysokości 24 miesięcznych pensji są rekordem w Czechach - w październiku Siemens Kolejová Vozidla zamknął w zakład Pradze-Zličín i zwolnił 1000 zatrudnionych wypłacając każdemu 16 miesięcznych pensji. W kwietniu Siemens Elektromotory zwolnił 600 osób, wypłacając w zależności od stażu prac odszkodowanie w wysokości 3-8 miesięcznych pensji.

Alstom w Czechach i na Słowacji zatrudnia 900 osób, większość w Brnie. W całej firmie pracuje 60 tys. osób w 70 krajach.

Krzysztof Mrówka

Rynek nieruchomości wieszczy załamanie

Ceny nieruchomości komercyjnych w USA w niektórych segmentach rynku są o ponad 70 proc. niższe niż w szczycie koniunktury. Szacuje się, że nawet 750 mld USD kredytów może nie doczekać się refinansowania.

O problemach amerykańskiego rynku nieruchomości w ciągu ostatnich miesięcy pisano dużo i wyczerpująco. Kredyty hipoteczne, udzielane rodzinom nie posiadającym wystarczającej zdolności kredytowej, stały się główną przyczyną globalnego kryzysu finansowego, jednak do tej pory większość analityków koncentrowała uwagę na segmencie mieszkaniowym. Sytuacja na rynku nieruchomości komercyjnych obecnie przypomina to, co w połowie 2007 roku działo się na rynku kredytów subprime - najbardziej dociekliwi eksperci biją na alarm, podczas gdy najbardziej wpływowe media przymykają oko na zagrożenia i wolą odpowiadać na społeczne zapotrzebowanie serwując optymistyczne newsy o końcu kryzysu.

Nieruchomości komercyjne to grunty i budynki będące własnością przedsiębiorstw lub więcej niż czterech rodzin. W księgach finansowych banków kredyty udzielone na zakup nieruchomości komercyjnych występują w czterech podstawowych kategoriach:

" kredyty na nieruchomości rolne,

" kredyty na nieruchomości wielorodzinne (np. apartamentowce, kondominia),

" kredyty na nieruchomości budowlane i deweloperskie (np. na zakup gruntów czy nowe projekty deweloperskie o komercyjnym przeznaczeniu),

" kredyty na wybudowane nieruchomości komercyjne (głównie biurowce, fabryki i magazyny).

 


Open Finance

Szersze pole rażenia

Banki niezbyt chętnie handlowały między sobą dużymi pakietami kredytów na nieruchomości komercyjne - sekurytyzowane kredyty stanowią obecnie ok. 20 proc. całego rynku, którego wartość szacuje się na ok. trzy biliony dolarów. Ponad 60 proc. komercyjnych hipotek znajduje się bezpośrednio w bilansach banków, które udzieliły pożyczek. Jest to bardzo istotne z następującego powodu: przede wszystkim ryzyko jest bardziej rozproszone niż w przypadku tzw. toksycznych aktywów opartych na zwykłych kredytach hipotecznych, którymi obrót przed pęknięciem spekulacyjnej bańki stał się tak powszechny, że instytucje finansowe właściwie nie zwracały uwagi na to, czym handlują, a jedynie na rating kupowanych papierów wartościowych.

Większe rozproszenie kredytów na nieruchomości komercyjne oznacza, że w przypadku załamania koniunktury, pole rażenia nie dotyczy tylko takich gigantów o strategicznym znaczeniu dla światowych rynków finansowych, jak największe banki inwestycyjne, ale także małych, lokalnych banków, które nie były zainteresowane skomplikowanymi instrumentami pochodnymi. Różnica w stosunku do pierwszej fali kryzysu polega na tym, że drugie uderzenie może mieć bardziej lokalny charakter, ale tym razem zagrożone są także najbardziej konserwatywne banki, w których pokłada się nadzieje na zmniejszenie bezrobocia i wyciągnięcie gospodarki USA z zapaści. FDIC, czyli organ administracji odpowiedzialny za gwarancje bezpieczeństwa depozytów amerykańskich bankach, niedawno zaczął rozważać zaciąganie pożyczek w bankach komercyjnych, ponieważ państwowe środki na ten cel topnieją znacznie szybciej niż przewidywano (licznik tegorocznych bankrutów zbliża się do 120).

"Między masakrą a kataklizmem"

O ile w segmencie domów i mieszkań, od kilku miesięcy można mówić o wyhamowaniu lawiny bankructw (we wrześniu trzeci miesiąc z rzędu zmniejszała się liczba komorniczych aukcji), to w przypadku nieruchomości komercyjnych reakcja łańcuchowa dopiero się zaczyna. W ciągu ostatniej dekady najdynamiczniejszy wzrost, jeśli chodzi o kredyty na nieruchomości dla przedsiębiorstw, występował w obszarze budowlano-deweloperskim, co sugeruje, że pokaźna część kapitału była wykorzystana do celów spekulacyjnych. Kilka dni temu w wywiadzie udzielonym amerykańskiej stacji telewizyjnej CNBC, Willam Mack, założyciel firmy doradczej Area Property Partners i funduszu inwestującego w nieruchomości komercyjne, stwierdził, że rynek nieruchomości komercyjnych w USA to obecnie "coś pomiędzy masakrą a kataklizmem". Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja właścicieli surowych gruntów, które potaniały w ciągu kilkunastu miesięcy nawet o 70-80 proc. Nieco wolniej spadają ceny hoteli oraz powierzchni handlowych najmowanych przez sklepy detaliczne, ponieważ nawet te położone w atrakcyjnych lokalizacjach coraz częściej świecą pustkami. Najlepiej przed kryzysem broni się segment nieruchomości wielorodzinnych.

 

Bez popytu na nowe nieruchomości (i przy przytłaczającej podaży) projekty deweloperskie są wstrzymywane, nowe budowy nie mają ekonomicznego uzasadnienia, a budynki oddawane do użytku nie znajdują najemców. Mówiąc innymi słowy, wszystkie komponenty decydujące o wartości nieruchomości komercyjnych ulegają pogorszeniu jednocześnie:

" spada odsetek użytkowanych nieruchomości,

" spadają czynsze,

" rośnie stopa zwrotu wymagana przez inwestorów (tzw. capitalization rate) - przy niższych przepływach pieniężnych zwrot kapitału początkowego musi być rozłożony na dłuższy okres.

 

Wartość złych kredytów udzielonych na nieruchomości komercyjne zaczęła rosnąć w 2008 roku. We wrześniu 2009 roku dłużnicy zalegający z płatnościami ponad 60 dni nie spłacili 22,4 mld USD zobowiązań, co jest siedmiokrotnie wyższą kwotą niż rok temu. Jednak według prognoz analityków i reprezentantów branży prawdziwe problemy dopiero się zaczynają. Deflacyjna spirala rozkręca się coraz szybciej i wkrótce doprowadzi do masowej weryfikacji wycen nieruchomości komercyjnych, a to w połączeniu z niedostępnymi kredytami oznaczać będzie wielomiliardowe straty banków. Dr. Randall Zisler, autor opublikowanego niedawno raportu o rynku nieruchomości komercyjnych w stanie Kalifornia, szacuje wartość złych kredytów na 500 - 750 mld USD.

Zapomnijcie o refinansowaniu

Spośród trzech bilionów dolarów udzielonych kredytów, kredyty o wartości ok. 1,4 bln USD posiadają datę zapadalności do czterech lat. Konstrukcja kredytów na nieruchomości różni się od zwykłego kredytu hipotecznego na dom - transakcje z reguły zawierane są na krótszy okres, ok. 5-10 lat, a dłużnik najczęściej po okresie spłaty rat musi uiścić ostatnią wielką płatność, określaną mianem raty balonowej. Problem polega na tym, że do niedawna typowe źródła finansowania nie wchodzą już w grę, a to oznacza, że wygasające kredyty albo będą musiały zostać refinansowane na znacznie gorszych warunkach, albo uznane zostaną za nieściągalne, co jest równoznaczne z zajęciem nieruchomości przez bank i bankructwem dłużnika.

 


Open Finance

Aby nie być posądzonym o czarnowidztwo bez poparcia, powyżej zamieszczam wykres, przedstawiający premię za ryzyko dla różnych transz papierów wartościowych bazujących na kredytach udzielonych w celu nabycia nieruchomości komercyjnych (CMBS). Widzimy, że najbezpieczniejsze instrumenty z tej kategorii, posiadające ocenę AAA, wyceniane są o ok. 10 punktów procentowych wyżej niż dziesięcioletnie obligacje rządowe, co przy cenach z połowy listopada 2009 roku daje rentowność na poziomie ok. 13,5 proc. Z punktu widzenia inwestora to potencjalny zysk, jeżeli dług zostanie spłacony, natomiast z punktu widzenia firm starających się o refinansowanie wygasających wkrótce kredytów, jest to koszt kapitału. W przypadku papierów o najniższym ratingu (BBB-), za pożyczkę trzeba do rentowności obligacji rządowych doliczyć blisko 90 punktów procentowych. Trudno oczekiwać, żeby firmom opłacało się rolować dług na takich warunkach, a dodatkowo wypada przypomnieć, że owe ratingi dotyczą tylko wspomnianych na początku tekstu 20 proc. rynku. Większość kredytów na nieruchomości komercyjne nie jest przedmiotem obrotu na rynku wtórnym i nie posiada ocen przyznawanych przez agencje ratingowe, co w żadnym wypadku nie oznacza, że sytuacja tych kredytobiorców jest diametralnie inna.

Cytując słowa wypowiedziane przez Georga Sorosa "należy się przygotować na upuszczanie krwi", zwłaszcza przez banki i firmy, które do inwestowania na rynku nieruchomości wykorzystywały dźwignię finansową. Na koniec tego niezbyt optymistycznego tekstu zaserwuję jeszcze kilka faktów:

" indeks cen nieruchomości komercyjnych w USA sporządzany przez Agencję Moody's spadł o 41 proc. od października 2007 roku;

" Goldman Sachs prognozował we wrześniu 2009 roku, że ceny nieruchomości komercyjnych spadną do IV kw. 2010 roku o 17 proc.;

" w III kw. 2009 roku 17 proc. wszystkich powierzchni biurowych stało pustych (wg firmy badawczej Reis Inc.);

" w październiku 2009 roku wniosek o upadłość złożyła firma Capmark Financial Group, która w latach 2006-2007 udzieliła 60 mld USD kredytów na nieruchomości komercyjne.

Łukasz Wróbel, Open Finance

Rynek nieruchomości wieszczy załamanie

Ceny nieruchomości komercyjnych w USA w niektórych segmentach rynku są o ponad 70 proc. niższe niż w szczycie koniunktury. Szacuje się, że nawet 750 mld USD kredytów może nie doczekać się refinansowania.

O problemach amerykańskiego rynku nieruchomości w ciągu ostatnich miesięcy pisano dużo i wyczerpująco. Kredyty hipoteczne, udzielane rodzinom nie posiadającym wystarczającej zdolności kredytowej, stały się główną przyczyną globalnego kryzysu finansowego, jednak do tej pory większość analityków koncentrowała uwagę na segmencie mieszkaniowym. Sytuacja na rynku nieruchomości komercyjnych obecnie przypomina to, co w połowie 2007 roku działo się na rynku kredytów subprime - najbardziej dociekliwi eksperci biją na alarm, podczas gdy najbardziej wpływowe media przymykają oko na zagrożenia i wolą odpowiadać na społeczne zapotrzebowanie serwując optymistyczne newsy o końcu kryzysu.

Nieruchomości komercyjne to grunty i budynki będące własnością przedsiębiorstw lub więcej niż czterech rodzin. W księgach finansowych banków kredyty udzielone na zakup nieruchomości komercyjnych występują w czterech podstawowych kategoriach:

" kredyty na nieruchomości rolne,

" kredyty na nieruchomości wielorodzinne (np. apartamentowce, kondominia),

" kredyty na nieruchomości budowlane i deweloperskie (np. na zakup gruntów czy nowe projekty deweloperskie o komercyjnym przeznaczeniu),

" kredyty na wybudowane nieruchomości komercyjne (głównie biurowce, fabryki i magazyny).

 


Open Finance

Szersze pole rażenia

Banki niezbyt chętnie handlowały między sobą dużymi pakietami kredytów na nieruchomości komercyjne - sekurytyzowane kredyty stanowią obecnie ok. 20 proc. całego rynku, którego wartość szacuje się na ok. trzy biliony dolarów. Ponad 60 proc. komercyjnych hipotek znajduje się bezpośrednio w bilansach banków, które udzieliły pożyczek. Jest to bardzo istotne z następującego powodu: przede wszystkim ryzyko jest bardziej rozproszone niż w przypadku tzw. toksycznych aktywów opartych na zwykłych kredytach hipotecznych, którymi obrót przed pęknięciem spekulacyjnej bańki stał się tak powszechny, że instytucje finansowe właściwie nie zwracały uwagi na to, czym handlują, a jedynie na rating kupowanych papierów wartościowych.

Większe rozproszenie kredytów na nieruchomości komercyjne oznacza, że w przypadku załamania koniunktury, pole rażenia nie dotyczy tylko takich gigantów o strategicznym znaczeniu dla światowych rynków finansowych, jak największe banki inwestycyjne, ale także małych, lokalnych banków, które nie były zainteresowane skomplikowanymi instrumentami pochodnymi. Różnica w stosunku do pierwszej fali kryzysu polega na tym, że drugie uderzenie może mieć bardziej lokalny charakter, ale tym razem zagrożone są także najbardziej konserwatywne banki, w których pokłada się nadzieje na zmniejszenie bezrobocia i wyciągnięcie gospodarki USA z zapaści. FDIC, czyli organ administracji odpowiedzialny za gwarancje bezpieczeństwa depozytów amerykańskich bankach, niedawno zaczął rozważać zaciąganie pożyczek w bankach komercyjnych, ponieważ państwowe środki na ten cel topnieją znacznie szybciej niż przewidywano (licznik tegorocznych bankrutów zbliża się do 120).

"Między masakrą a kataklizmem"

O ile w segmencie domów i mieszkań, od kilku miesięcy można mówić o wyhamowaniu lawiny bankructw (we wrześniu trzeci miesiąc z rzędu zmniejszała się liczba komorniczych aukcji), to w przypadku nieruchomości komercyjnych reakcja łańcuchowa dopiero się zaczyna. W ciągu ostatniej dekady najdynamiczniejszy wzrost, jeśli chodzi o kredyty na nieruchomości dla przedsiębiorstw, występował w obszarze budowlano-deweloperskim, co sugeruje, że pokaźna część kapitału była wykorzystana do celów spekulacyjnych. Kilka dni temu w wywiadzie udzielonym amerykańskiej stacji telewizyjnej CNBC, Willam Mack, założyciel firmy doradczej Area Property Partners i funduszu inwestującego w nieruchomości komercyjne, stwierdził, że rynek nieruchomości komercyjnych w USA to obecnie "coś pomiędzy masakrą a kataklizmem". Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja właścicieli surowych gruntów, które potaniały w ciągu kilkunastu miesięcy nawet o 70-80 proc. Nieco wolniej spadają ceny hoteli oraz powierzchni handlowych najmowanych przez sklepy detaliczne, ponieważ nawet te położone w atrakcyjnych lokalizacjach coraz częściej świecą pustkami. Najlepiej przed kryzysem broni się segment nieruchomości wielorodzinnych.

 

Bez popytu na nowe nieruchomości (i przy przytłaczającej podaży) projekty deweloperskie są wstrzymywane, nowe budowy nie mają ekonomicznego uzasadnienia, a budynki oddawane do użytku nie znajdują najemców. Mówiąc innymi słowy, wszystkie komponenty decydujące o wartości nieruchomości komercyjnych ulegają pogorszeniu jednocześnie:

" spada odsetek użytkowanych nieruchomości,

" spadają czynsze,

" rośnie stopa zwrotu wymagana przez inwestorów (tzw. capitalization rate) - przy niższych przepływach pieniężnych zwrot kapitału początkowego musi być rozłożony na dłuższy okres.

 

Wartość złych kredytów udzielonych na nieruchomości komercyjne zaczęła rosnąć w 2008 roku. We wrześniu 2009 roku dłużnicy zalegający z płatnościami ponad 60 dni nie spłacili 22,4 mld USD zobowiązań, co jest siedmiokrotnie wyższą kwotą niż rok temu. Jednak według prognoz analityków i reprezentantów branży prawdziwe problemy dopiero się zaczynają. Deflacyjna spirala rozkręca się coraz szybciej i wkrótce doprowadzi do masowej weryfikacji wycen nieruchomości komercyjnych, a to w połączeniu z niedostępnymi kredytami oznaczać będzie wielomiliardowe straty banków. Dr. Randall Zisler, autor opublikowanego niedawno raportu o rynku nieruchomości komercyjnych w stanie Kalifornia, szacuje wartość złych kredytów na 500 - 750 mld USD.

Zapomnijcie o refinansowaniu

Spośród trzech bilionów dolarów udzielonych kredytów, kredyty o wartości ok. 1,4 bln USD posiadają datę zapadalności do czterech lat. Konstrukcja kredytów na nieruchomości różni się od zwykłego kredytu hipotecznego na dom - transakcje z reguły zawierane są na krótszy okres, ok. 5-10 lat, a dłużnik najczęściej po okresie spłaty rat musi uiścić ostatnią wielką płatność, określaną mianem raty balonowej. Problem polega na tym, że do niedawna typowe źródła finansowania nie wchodzą już w grę, a to oznacza, że wygasające kredyty albo będą musiały zostać refinansowane na znacznie gorszych warunkach, albo uznane zostaną za nieściągalne, co jest równoznaczne z zajęciem nieruchomości przez bank i bankructwem dłużnika.

 


Open Finance

Aby nie być posądzonym o czarnowidztwo bez poparcia, powyżej zamieszczam wykres, przedstawiający premię za ryzyko dla różnych transz papierów wartościowych bazujących na kredytach udzielonych w celu nabycia nieruchomości komercyjnych (CMBS). Widzimy, że najbezpieczniejsze instrumenty z tej kategorii, posiadające ocenę AAA, wyceniane są o ok. 10 punktów procentowych wyżej niż dziesięcioletnie obligacje rządowe, co przy cenach z połowy listopada 2009 roku daje rentowność na poziomie ok. 13,5 proc. Z punktu widzenia inwestora to potencjalny zysk, jeżeli dług zostanie spłacony, natomiast z punktu widzenia firm starających się o refinansowanie wygasających wkrótce kredytów, jest to koszt kapitału. W przypadku papierów o najniższym ratingu (BBB-), za pożyczkę trzeba do rentowności obligacji rządowych doliczyć blisko 90 punktów procentowych. Trudno oczekiwać, żeby firmom opłacało się rolować dług na takich warunkach, a dodatkowo wypada przypomnieć, że owe ratingi dotyczą tylko wspomnianych na początku tekstu 20 proc. rynku. Większość kredytów na nieruchomości komercyjne nie jest przedmiotem obrotu na rynku wtórnym i nie posiada ocen przyznawanych przez agencje ratingowe, co w żadnym wypadku nie oznacza, że sytuacja tych kredytobiorców jest diametralnie inna.

Cytując słowa wypowiedziane przez Georga Sorosa "należy się przygotować na upuszczanie krwi", zwłaszcza przez banki i firmy, które do inwestowania na rynku nieruchomości wykorzystywały dźwignię finansową. Na koniec tego niezbyt optymistycznego tekstu zaserwuję jeszcze kilka faktów:

" indeks cen nieruchomości komercyjnych w USA sporządzany przez Agencję Moody's spadł o 41 proc. od października 2007 roku;

" Goldman Sachs prognozował we wrześniu 2009 roku, że ceny nieruchomości komercyjnych spadną do IV kw. 2010 roku o 17 proc.;

" w III kw. 2009 roku 17 proc. wszystkich powierzchni biurowych stało pustych (wg firmy badawczej Reis Inc.);

" w październiku 2009 roku wniosek o upadłość złożyła firma Capmark Financial Group, która w latach 2006-2007 udzieliła 60 mld USD kredytów na nieruchomości komercyjne.

Łukasz Wróbel, Open Finance

Targi Mieszkaniowe domy.pl

Tegoroczne jesienne Targi Mieszkaniowe – domy.pl odbędą się 21 i 22 listopada we Wrocławiu, w Centrum Wystawienniczym IASE przy ul. Wystawowej 1.

Targi – domy.pl należą do największych wśród podobnych wydarzeń w regionie. Wynika to ze statystyk. Organizatorzy kładą duży nacisk na reklamę Targów  w prasie, radiu, telewizji, Internecie, na bilboardach, wielkoformatowych ekranach ledowych i przy pomocy mailingu wykonanego przez wiele instytucji -  co zapewnia wielotysięczną liczbę zwiedzających.

targi mieszkaniowe 2

Na Targach domy.pl można porównać w jednym miejscu i czasie ofertę rynku pierwotnego i wtórnego.

Szukasz nieruchomości? Odwiedź targi! To ostatnia szansa w tym roku.

Ci, którzy poszukują swojego lokum powinni odwiedzić tę imprezę – mówią organizatorzy. Na dwóch wielkich powierzchniach wystawienniczych zaprezentuje się ponad 100 wystawców.

- Stanowi to absolutny rekord wśród organizowanych we Wrocławiu imprez targowych poświęconych rynkowi nieruchomości – mówi Włodzimierz Konarski, dyrektor targów. – Będą banki, pośrednicy kredytowi i przede wszystkim deweloperzy. Wszyscy, którzy do nas przyjdą będą mogli przejrzeć ponad 50 tys. ofert. Spodziewamy się kilka tysięcy zwiedzających.

Aby nie pogubić się w ofertach każdy dostanie obszerny „Katalog Targowy – Magazyn Nieruchomości”.

- Będzie on zawierał przegląd nieruchomości z rynku pierwotnego, wtórnego i komercyjnego, a także najświeższe raporty z rynku.

Targi mieszkaniowe domy.pl we Wrocławiu to ponad 50 tys. ofert nieruchomości!

Targi mieszkaniowe domy.pl we Wrocławiu to ponad 50 tys. ofert nieruchomości!

Obok ofert nieruchomości zwiedzający będą mogli uzyskać różnorodne porady, m in. każdy będzie mógł za darmo uzyskać konkretną pomoc od prawnika czy pracownika Urzędu Skarbowego. Będą też pracownie architektoniczne.

- Na miejscu będzie można obejrzeć różnorodne projekty domów i nawiązać kontakty z projektantami i wykonawcami – mówi Włodzimierz Konarski. – Nasza impreza jest przeznaczona dla wszystkich, którzy chcą kupić dom, działkę lub mieszkanie, a w natłoku informacji ciężko zdecydować się im na konkretną nieruchomość. W czasie targów będą oni mogli przejrzeć tysiące ofert i wybrać tą najlepszą - dodaje dyrektor targów. – Zwiedzający będą mogli poznać swoją zdolność kredytową oraz dowiedzieć się, na co zwracać uwagę przy porównywaniu ofert kredytowych.

Patronat honorowy targów objął Marszałek Województwa Dolnośląskiego Marek Łaciński, Patronem medialnym jest portal DOM.pl, a Partnerem targów jest Dolnośląskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami.

Źródło: domy.pl

Targi Mieszkaniowe domy.pl

Tegoroczne jesienne Targi Mieszkaniowe – domy.pl odbędą się 21 i 22 listopada we Wrocławiu, w Centrum Wystawienniczym IASE przy ul. Wystawowej 1.

Targi – domy.pl należą do największych wśród podobnych wydarzeń w regionie. Wynika to ze statystyk. Organizatorzy kładą duży nacisk na reklamę Targów  w prasie, radiu, telewizji, Internecie, na bilboardach, wielkoformatowych ekranach ledowych i przy pomocy mailingu wykonanego przez wiele instytucji -  co zapewnia wielotysięczną liczbę zwiedzających.

targi mieszkaniowe 2

Na Targach domy.pl można porównać w jednym miejscu i czasie ofertę rynku pierwotnego i wtórnego.

Szukasz nieruchomości? Odwiedź targi! To ostatnia szansa w tym roku.

Ci, którzy poszukują swojego lokum powinni odwiedzić tę imprezę – mówią organizatorzy. Na dwóch wielkich powierzchniach wystawienniczych zaprezentuje się ponad 100 wystawców.

- Stanowi to absolutny rekord wśród organizowanych we Wrocławiu imprez targowych poświęconych rynkowi nieruchomości – mówi Włodzimierz Konarski, dyrektor targów. – Będą banki, pośrednicy kredytowi i przede wszystkim deweloperzy. Wszyscy, którzy do nas przyjdą będą mogli przejrzeć ponad 50 tys. ofert. Spodziewamy się kilka tysięcy zwiedzających.

Aby nie pogubić się w ofertach każdy dostanie obszerny „Katalog Targowy – Magazyn Nieruchomości”.

- Będzie on zawierał przegląd nieruchomości z rynku pierwotnego, wtórnego i komercyjnego, a także najświeższe raporty z rynku.

Targi mieszkaniowe domy.pl we Wrocławiu to ponad 50 tys. ofert nieruchomości!

Targi mieszkaniowe domy.pl we Wrocławiu to ponad 50 tys. ofert nieruchomości!

Obok ofert nieruchomości zwiedzający będą mogli uzyskać różnorodne porady, m in. każdy będzie mógł za darmo uzyskać konkretną pomoc od prawnika czy pracownika Urzędu Skarbowego. Będą też pracownie architektoniczne.

- Na miejscu będzie można obejrzeć różnorodne projekty domów i nawiązać kontakty z projektantami i wykonawcami – mówi Włodzimierz Konarski. – Nasza impreza jest przeznaczona dla wszystkich, którzy chcą kupić dom, działkę lub mieszkanie, a w natłoku informacji ciężko zdecydować się im na konkretną nieruchomość. W czasie targów będą oni mogli przejrzeć tysiące ofert i wybrać tą najlepszą - dodaje dyrektor targów. – Zwiedzający będą mogli poznać swoją zdolność kredytową oraz dowiedzieć się, na co zwracać uwagę przy porównywaniu ofert kredytowych.

Patronat honorowy targów objął Marszałek Województwa Dolnośląskiego Marek Łaciński, Patronem medialnym jest portal DOM.pl, a Partnerem targów jest Dolnośląskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami.

Źródło: domy.pl

Polsko-francuskie seminarium na temat polityki miejskiej i rewitalizacji miast

- Wejście w życie Traktatu Lizbońskiego będzie prowadziło do wzmocnienia instytucjonalnego wymiaru polityki miejskiej na szczeblu wspólnotowym – powiedział Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński 4 listopada br. podczas polsko-francuskiego seminarium na temat polityki miejskiej i rewitalizacji miast. Organizatorem spotkania była Ambasada Francji w Polsce. W seminarium ze strony francuskiej uczestniczył Pascal Florentin, Zastępca Sekretarza Generalnego Międzyresortowego Komitetu do Spraw Polityki Miejskiej.
Podczas seminarium poruszano problematykę polityki miejskiej we Francji i w Polsce. Francuskie i polskie doświadczenia w wykorzystaniu funduszy strukturalnych na rzecz obszarów miejskich oraz nowe perspektywy w dziedzinie polityki miejskiej i rozwoju społecznego były tłem do interesującej dyskusji na temat nowej polityki spójności europejskiej. Tematyka seminarium obejmowała porównawczą analizę doświadczeń obydwu krajów w zakresie wykorzystania funduszy na rzecz rozwoju obszarów miejskich, nowe instrumenty prawne i finansowe (kontrakt miejski, program finansowania JESSICA) oraz przegląd nowych perspektyw w dziedzinie polityki miejskiej i rozwoju społecznego.
W swoim wystąpieniu Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński wskazał na potrzebę szerszego uwzględnienia priorytetów zintegrowanego rozwoju obszarów miejskich w kontekście implementacji tzw. wymiaru terytorialnego polityki spójności UE. Wyraził także nadzieję, że wejście w życie Traktatu Lizbońskiego będzie prowadziło do wzmocnienia instytucjonalnego wymiaru polityki miejskiej na szczeblu wspólnotowym. O. Dziekoński podkreślił także na potrzebę przeprowadzenia porównawczej analizy doświadczeń obydwu krajów w zakresie wykorzystania funduszy strukturalnych UE, asygnowanych na rzecz rozwoju miast ich rewitalizacji.
W seminarium uczestniczyli przedstawiciele administracji rządowej, samorządów lokalnych oraz eksperci, reprezentujący główne polskie ośrodki naukowo-badawcze, prowadzące działalność w zakresie polityki miejskiej.

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Polsko-francuskie seminarium na temat polityki miejskiej i rewitalizacji miast

- Wejście w życie Traktatu Lizbońskiego będzie prowadziło do wzmocnienia instytucjonalnego wymiaru polityki miejskiej na szczeblu wspólnotowym – powiedział Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński 4 listopada br. podczas polsko-francuskiego seminarium na temat polityki miejskiej i rewitalizacji miast. Organizatorem spotkania była Ambasada Francji w Polsce. W seminarium ze strony francuskiej uczestniczył Pascal Florentin, Zastępca Sekretarza Generalnego Międzyresortowego Komitetu do Spraw Polityki Miejskiej.
Podczas seminarium poruszano problematykę polityki miejskiej we Francji i w Polsce. Francuskie i polskie doświadczenia w wykorzystaniu funduszy strukturalnych na rzecz obszarów miejskich oraz nowe perspektywy w dziedzinie polityki miejskiej i rozwoju społecznego były tłem do interesującej dyskusji na temat nowej polityki spójności europejskiej. Tematyka seminarium obejmowała porównawczą analizę doświadczeń obydwu krajów w zakresie wykorzystania funduszy na rzecz rozwoju obszarów miejskich, nowe instrumenty prawne i finansowe (kontrakt miejski, program finansowania JESSICA) oraz przegląd nowych perspektyw w dziedzinie polityki miejskiej i rozwoju społecznego.
W swoim wystąpieniu Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński wskazał na potrzebę szerszego uwzględnienia priorytetów zintegrowanego rozwoju obszarów miejskich w kontekście implementacji tzw. wymiaru terytorialnego polityki spójności UE. Wyraził także nadzieję, że wejście w życie Traktatu Lizbońskiego będzie prowadziło do wzmocnienia instytucjonalnego wymiaru polityki miejskiej na szczeblu wspólnotowym. O. Dziekoński podkreślił także na potrzebę przeprowadzenia porównawczej analizy doświadczeń obydwu krajów w zakresie wykorzystania funduszy strukturalnych UE, asygnowanych na rzecz rozwoju miast ich rewitalizacji.
W seminarium uczestniczyli przedstawiciele administracji rządowej, samorządów lokalnych oraz eksperci, reprezentujący główne polskie ośrodki naukowo-badawcze, prowadzące działalność w zakresie polityki miejskiej.

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Nieruchomości luksusowe dobrą lokatą

Komfortowy dom z ogrodem, a może ekskluzywny apartament? Inwestycje w nieruchomości luksusowe stają się coraz bardziej popularne wśród Polaków. Bezpieczeństwo związane ze stabilną wartością takiej nieruchomości powoduje, że w obecnych czasach to atrakcyjny kąsek również dla inwestorów.

Luksus płynie pod prąd

Ekskluzywne nieruchomości to wciąż bardzo dobra inwestycja lokaty kapitału.

Ekskluzywne nieruchomości to wciąż bardzo dobra inwestycja lokaty kapitału.

Nieruchomości z tego segmentu interesują zwykle osoby zamożne, które nawet jeśli odczuwają kryzys, to nie na tyle, aby zrezygnować z rozsądnego ulokowania pieniędzy. Klienci firm deweloperskich zazwyczaj finansują zakup mieszkania z własnych środków, dlatego zaostrzona polityka kredytowa banków prawie zupełnie ich nie dotyczy.

- Kryzys wpłynął w mniejszym bądź w większym stopniu na wszystkie segmenty rynku nieruchomości. Grupa docelowa klientów nieruchomości luksusowych to najbogatsza część społeczeństwa. Kryzys dotknął takie osoby w mniejszym stopniu – mówi Szymon Jungiewicz z Biura Nieruchomości Emmerson.

Ekskluzywne nieruchomości to wciąż bardzo dobra inwestycja. Nic więc dziwnego, że cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem wszystkich, którzy chcą w ten sposób ulokować swój kapitał. Chętnych do zakupu nie brakuje. Wynika to z kilku czynników, m.in. z bogacenia się Polaków, napływu większej liczby obcokrajowców, jak również ze zwiększonej mobilności społeczeństwa.

- Wraz z bogaceniem się ludności, popyt na luksusowe apartamenty powinien się w przyszłości umacniać. Rośnie liczba dobrze sytuowanych menedżerów i przedstawicieli wolnych zawodów, skłonnych do podkreślenia swojej pozycji społecznej – dodaje Jungiewicz.

Jak podkreśla Waldemar Oleksiak z Biura Nieruchomości Emmerson – Luksusowe nieruchomości są dobrem ponadregionalnym i w związku z tym lokalne uwarunkowania cenowe odgrywają mniejszą rolę niż w przypadku innych nieruchomości. – Luksusowa oferta skierowana jest do niszowej – i zazwyczaj bardzo mobilnej – grupy klientów, którzy zainteresowani są na przykład drugim czy trzecim mieszkaniem nad morzem lub apartamentem biznesowym w dużym mieście Polski, albo wręcz zakupem pałacu i prowadzeniem tam usług hotelowych – podkreśla Oleksiak.

Widoczne jest wstrzymanie wielu dotychczasowych inwestycji. Jak zauważa Małgorzata Kędzierska-Urbaniak analityk rynku nieruchomości Wynajem.plNiepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej powstrzymuje większą aktywność inwestorów również w segmencie nieruchomości luksusowych. – Rynek nieruchomości znajduje się już w zupełnie innej fazie. Wstrzymywanie kolejnych inwestycji, zła kondycja finansowa niektórych firm, niesprzyjająca sytuacja gospodarcza – z tym mamy dziś do czynienia – podkreśla Kędzierska-Urbaniak.

Zdaniem Jacka Wróblewskiego, Prezesa Zarządu JOT-BE NieruchomościUczestnicy rynku zaczynają zdawać sobie sprawę, że za chwilę nie będzie na nim towaru. Nic się nie buduje, banki nie finansują nowych projektów, ceny spadły, a klienci wykupują to, co zostało wybudowane.

Atrakcyjna inwestycja

Na najbardziej luksusowe i prestiżowe nieruchomości nawet w czasach kryzysu wciąż jest popyt – świadczą o tym choćby nowe inwestycje deweloperów, które pojawiły się w ofercie w 2009 r.

- Ceny luksusowych apartamentów to wydatek rzędu kilku milionów złotych, a nabywcy dokonując zakupu przeważnie nie posiłkując się kredytami – przyznaje Jungiewicz.

Dodatkowo, kryzys spowodował, że na rynku nie sprzedaje się nieruchomości, których budowa jeszcze się nie rozpoczęła. Dlatego warto kupować te, które są, bo za kilka lat ich cena ma znacznie wzrosnąć.

Ceny luksusowych apartamentów to wydatek rzędu kilku milionów złotych.

Ceny luksusowych apartamentów to wydatek rzędu kilku milionów złotych.

Eksperci są zgodni co do tego, że inwestycja w segmencie luksusowych nieruchomości to obecnie dobra lokata kapitału.

- Z uwagi na ograniczoną podaż i atrakcyjne cechy nieruchomości nabywca może liczyć na długookresowy wzrost wartości takiej nieruchomości. Z drugiej strony rynek luksusowych nieruchomości jest zdecydowanie mniej płynny i trudniej szybko sprzedać taką nieruchomość po satysfakcjonującej właściciela cenie – mówi Jungiewicz.

Jak zapewniają eksperci, kryzys wkrótce minie a wtedy ceny mieszkań znów zaczną rosnąć. Ma to nastąpić w ciągu kilku następnych lat. Obecna sytuacja stwarza doskonałą okazję do zakupu luksusowych apartamentów. Ponieważ można je teraz kupować taniej, chętnych na pewno nie zabraknie. Deweloperzy zachęcają upustami cenowymi i prześcigają się w pomysłach, jak uatrakcyjnić swoją ofertę i skutecznie zachęcić do kupna zamożnych klientów. Z pewnością rynek stwarza szansę projektom wyjątkowym, które wyróżniają się na tle innych.

Atrakcyjna lokalizacja, wysoki standard wykończenia i wyposażenia oraz liczne udogodnienia np. w postaci prywatnego lotniska czy przystani dla jachtów to tylko niektóre propozycje firm deweloperskich.

Apartamenty – esencja luksusu

Do tej pory nie opracowano jednej, ścisłej definicji apartamentu.

- W przypadku nieruchomości kluczowe parametry to lokalizacja, standard, powierzchnia i wynikająca z tych trzech parametrów cena. Tych parametrów jest oczywiście więcej i można dyskutować, czy apartamentem może być nazwane np. eleganckie mieszkanie w równie eleganckim budynku, czy zlokalizowane w zaniedbanej dzielnicy – mówi Waldemar Oleksiak. Zdaniem ekspertów, luksusową nieruchomość powinno się kojarzyć raczej z prestiżową lokalizacją, wyszukaną architekturą, wysokim standardem wykonania.

- Typowy apartament ma powierzchnię co najmniej 100 mkw., musi mieć racjonalnie wydzieloną część dzienną i część nocną, a także posiadać salon połączony z kuchnią, sypialnię z oddzielną łazienką i garderobą, drugi pokój – gabinet. Aby dany lokal mógł być traktowany jako luksusowy apartament w pełnym tego słowa znaczeniu – powinien być także wyposażony w klimatyzację – mówi Szymon Jungiewicz.

Warszawa na pierwszym miejscu

Niekwestionowanym liderem na rynku luksusowych apartamentów jest Warszawa. Tutaj spread cenowy jest duży.

Oferowanych jest tam najwięcej luksusowych apartamentów, a ceny osiągają najwyższe poziomy, sięgające nawet kilkudziesięciu tys. zł za metr kwadratowy – mówi Szymon Jungiewicz. Zauważa też, że poza stolicą rozwijają się dynamicznie rynki w największych miastach: Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Trójmieście. – Ceny luksusowych apartamentów w wymienionych miastach to przeważnie kilkanaście tysięcy zł za metr kwadratowy – dodaje Jungiewicz.

W górach, czy nad morzem?

Nieruchomości w kurortach cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Duże pole do popisu mają tam deweloperzy, którzy budują mieszkania i domu na wynajem a także firmy, które zajmują się zarządzaniem tymi obiektami. Niskie koszty związane z późniejszym utrzymaniem takich obiektów, zachęcają kupujących. Najchętniej kupowane są apartamenty w kurortach nadmorskich np. w Łebie, Kołobrzegu, Juracie czy Władysławowie. W górach popularnymi miejscowościami są m.in.: Zakopane, Karpacz, Szczyrk czy Wisła.

- Coraz większą popularność na polskim rynku zyskują apartamenty wakacyjne, łączące w sobie elementy nowoczesnego mieszkania i komfortowego hotelu. Część z nich również ma charakter luksusowy i jest ciekawą propozycją dla osób zainteresowanych ulokowaniem swojego kapitału w atrakcyjnej inwestycji – przyznaje Małgorzata Kędzierska-Urbaniak.

Golfowa deweloperka

Wzorując się na innych krajach kilka czołowych pól golfowych w Polsce postawiło na biznes developerski.

Osiągnięcie zysku z samego pola golfowego to zadanie trudne i niewdzięczne. Opłaty członkowskie pokrywają tylko niewielki procent kosztów, które musi ponieść pole golfowe, aby mogło funkcjonować. Z tego właśnie powodu, właściciele pól golfowych zaczęli się zastanawiać nad większymi inwestycjami.

Sąsiedztwo pola golfowego to atrakcyjna lokalizacja luksusowych nieruchomości.

Sąsiedztwo pola golfowego to atrakcyjna lokalizacja luksusowych nieruchomości.

Na czym to polega? Najprościej można powiedzieć, że grunty znajdujące się w sąsiedztwie pól golfowych zyskują na wartości. Inwestuje się więc najczęściej w tanie, podmiejskie tereny, które dzięki bliskości pola golfowego kuszą atrakcyjnością. Kolejnym etapem jest budowa kompleksu mieszkalno-rekreacyjnego. Ostatni krok to sprzedaż obiektu. Jak zapewniają developerzy, zakup takiej nieruchomości zapewnia zwrot kosztów na odpowiednim poziomie, gwarantuje wzrost wartości, daje olbrzymią satysfakcję oraz prestiż.

- Realizację projektu rozpoczęliśmy w 2007 roku. Zakładaliśmy wówczas sprzedaż jednej jednostki miesięcznie – mówi Tomasz Suchowierski, Dyrektor Generalny Toya Golf&CC Wrocław. – Nabywców znalazło dziś 35 domów. Kolejnych 17 domów i 16 apartamentów w willach miejskich zostało zarezerwowanych. Wybudowanych zostało dotychczas 27 domów, a 5 z nich zostało przekazanych nowym właścicielom – wymienia Suchowierski.

Właśnie na budowę domów oraz turystykę golfową nastawiają się właściciele największych obiektów golfowych, takich jak: Toya Golf & Country Club pod Wrocławiem, Mazury Golf pod Olsztynem czy Modry Las nieopodal Szczecina. Budowę nowoczesnych domów zapowiada również nowo powstałe pole golfowe w Pasłęku.

Zagraniczne rynki kuszą

Również zagraniczne rynki nieruchomości rozwijają się bardzo prężnie i wciąż przyciągają liczne grono inwestorów. Jak wynika z raportu Gazety Prawnej i Radia Pin „Inwestowanie w nieruchomości na rynkach zagranicznych”, najwięcej nieruchomości Polscy kupują w Hiszpanii. Kraj ten przyciąga niskimi cenami, jak również rozwiniętym systemem zarządzania nieruchomościami. Dobre perspektywy dla inwestorów ma także Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ceny nieruchomości w tym regionie rosną w skali roku o ok. 30 proc. Miasto kusi perspektywą dużych zysków, ściągając przedsiębiorców i inwestorów z całego świata.

Perspektywy dla luksusu

Prognozuje się ciągły wzrost wartości nieruchomości luksusowych.

- W 2010 powinniśmy spodziewać się 10-procentowego wzrostu cen na rynku pierwotnym. Jednocześnie należy oczekiwać szerszego niż obecnie dostępu do kredytów hipotecznych oraz skrócenia czasu oczekiwania na decyzję kredytową – mówi Jacek Wróblewski.

- Rynek nieruchomości luksusowych ma przed sobą duże perspektywy rozwoju. Na razie jednak niepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej powstrzymuje większą aktywność inwestorów w tym segmencie – dodaje Małgorzata Kędzierska-Urbaniak. Zdaniem Waldemara Oleksiaka, w miarę dalszego bogacenia się Polaków i w związku z otwarciem Polski na świat, krajowy rynek nieruchomości luksusowych ma obiecującą przyszłość.

Źródło: Anna Niemczycka, Inwestycje.pl

Nieruchomości luksusowe dobrą lokatą

Komfortowy dom z ogrodem, a może ekskluzywny apartament? Inwestycje w nieruchomości luksusowe stają się coraz bardziej popularne wśród Polaków. Bezpieczeństwo związane ze stabilną wartością takiej nieruchomości powoduje, że w obecnych czasach to atrakcyjny kąsek również dla inwestorów.

Luksus płynie pod prąd

Ekskluzywne nieruchomości to wciąż bardzo dobra inwestycja lokaty kapitału.

Ekskluzywne nieruchomości to wciąż bardzo dobra inwestycja lokaty kapitału.

Nieruchomości z tego segmentu interesują zwykle osoby zamożne, które nawet jeśli odczuwają kryzys, to nie na tyle, aby zrezygnować z rozsądnego ulokowania pieniędzy. Klienci firm deweloperskich zazwyczaj finansują zakup mieszkania z własnych środków, dlatego zaostrzona polityka kredytowa banków prawie zupełnie ich nie dotyczy.

- Kryzys wpłynął w mniejszym bądź w większym stopniu na wszystkie segmenty rynku nieruchomości. Grupa docelowa klientów nieruchomości luksusowych to najbogatsza część społeczeństwa. Kryzys dotknął takie osoby w mniejszym stopniu – mówi Szymon Jungiewicz z Biura Nieruchomości Emmerson.

Ekskluzywne nieruchomości to wciąż bardzo dobra inwestycja. Nic więc dziwnego, że cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem wszystkich, którzy chcą w ten sposób ulokować swój kapitał. Chętnych do zakupu nie brakuje. Wynika to z kilku czynników, m.in. z bogacenia się Polaków, napływu większej liczby obcokrajowców, jak również ze zwiększonej mobilności społeczeństwa.

- Wraz z bogaceniem się ludności, popyt na luksusowe apartamenty powinien się w przyszłości umacniać. Rośnie liczba dobrze sytuowanych menedżerów i przedstawicieli wolnych zawodów, skłonnych do podkreślenia swojej pozycji społecznej – dodaje Jungiewicz.

Jak podkreśla Waldemar Oleksiak z Biura Nieruchomości Emmerson – Luksusowe nieruchomości są dobrem ponadregionalnym i w związku z tym lokalne uwarunkowania cenowe odgrywają mniejszą rolę niż w przypadku innych nieruchomości. – Luksusowa oferta skierowana jest do niszowej – i zazwyczaj bardzo mobilnej – grupy klientów, którzy zainteresowani są na przykład drugim czy trzecim mieszkaniem nad morzem lub apartamentem biznesowym w dużym mieście Polski, albo wręcz zakupem pałacu i prowadzeniem tam usług hotelowych – podkreśla Oleksiak.

Widoczne jest wstrzymanie wielu dotychczasowych inwestycji. Jak zauważa Małgorzata Kędzierska-Urbaniak analityk rynku nieruchomości Wynajem.plNiepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej powstrzymuje większą aktywność inwestorów również w segmencie nieruchomości luksusowych. – Rynek nieruchomości znajduje się już w zupełnie innej fazie. Wstrzymywanie kolejnych inwestycji, zła kondycja finansowa niektórych firm, niesprzyjająca sytuacja gospodarcza – z tym mamy dziś do czynienia – podkreśla Kędzierska-Urbaniak.

Zdaniem Jacka Wróblewskiego, Prezesa Zarządu JOT-BE NieruchomościUczestnicy rynku zaczynają zdawać sobie sprawę, że za chwilę nie będzie na nim towaru. Nic się nie buduje, banki nie finansują nowych projektów, ceny spadły, a klienci wykupują to, co zostało wybudowane.

Atrakcyjna inwestycja

Na najbardziej luksusowe i prestiżowe nieruchomości nawet w czasach kryzysu wciąż jest popyt – świadczą o tym choćby nowe inwestycje deweloperów, które pojawiły się w ofercie w 2009 r.

- Ceny luksusowych apartamentów to wydatek rzędu kilku milionów złotych, a nabywcy dokonując zakupu przeważnie nie posiłkując się kredytami – przyznaje Jungiewicz.

Dodatkowo, kryzys spowodował, że na rynku nie sprzedaje się nieruchomości, których budowa jeszcze się nie rozpoczęła. Dlatego warto kupować te, które są, bo za kilka lat ich cena ma znacznie wzrosnąć.

Ceny luksusowych apartamentów to wydatek rzędu kilku milionów złotych.

Ceny luksusowych apartamentów to wydatek rzędu kilku milionów złotych.

Eksperci są zgodni co do tego, że inwestycja w segmencie luksusowych nieruchomości to obecnie dobra lokata kapitału.

- Z uwagi na ograniczoną podaż i atrakcyjne cechy nieruchomości nabywca może liczyć na długookresowy wzrost wartości takiej nieruchomości. Z drugiej strony rynek luksusowych nieruchomości jest zdecydowanie mniej płynny i trudniej szybko sprzedać taką nieruchomość po satysfakcjonującej właściciela cenie – mówi Jungiewicz.

Jak zapewniają eksperci, kryzys wkrótce minie a wtedy ceny mieszkań znów zaczną rosnąć. Ma to nastąpić w ciągu kilku następnych lat. Obecna sytuacja stwarza doskonałą okazję do zakupu luksusowych apartamentów. Ponieważ można je teraz kupować taniej, chętnych na pewno nie zabraknie. Deweloperzy zachęcają upustami cenowymi i prześcigają się w pomysłach, jak uatrakcyjnić swoją ofertę i skutecznie zachęcić do kupna zamożnych klientów. Z pewnością rynek stwarza szansę projektom wyjątkowym, które wyróżniają się na tle innych.

Atrakcyjna lokalizacja, wysoki standard wykończenia i wyposażenia oraz liczne udogodnienia np. w postaci prywatnego lotniska czy przystani dla jachtów to tylko niektóre propozycje firm deweloperskich.

Apartamenty – esencja luksusu

Do tej pory nie opracowano jednej, ścisłej definicji apartamentu.

- W przypadku nieruchomości kluczowe parametry to lokalizacja, standard, powierzchnia i wynikająca z tych trzech parametrów cena. Tych parametrów jest oczywiście więcej i można dyskutować, czy apartamentem może być nazwane np. eleganckie mieszkanie w równie eleganckim budynku, czy zlokalizowane w zaniedbanej dzielnicy – mówi Waldemar Oleksiak. Zdaniem ekspertów, luksusową nieruchomość powinno się kojarzyć raczej z prestiżową lokalizacją, wyszukaną architekturą, wysokim standardem wykonania.

- Typowy apartament ma powierzchnię co najmniej 100 mkw., musi mieć racjonalnie wydzieloną część dzienną i część nocną, a także posiadać salon połączony z kuchnią, sypialnię z oddzielną łazienką i garderobą, drugi pokój – gabinet. Aby dany lokal mógł być traktowany jako luksusowy apartament w pełnym tego słowa znaczeniu – powinien być także wyposażony w klimatyzację – mówi Szymon Jungiewicz.

Warszawa na pierwszym miejscu

Niekwestionowanym liderem na rynku luksusowych apartamentów jest Warszawa. Tutaj spread cenowy jest duży.

Oferowanych jest tam najwięcej luksusowych apartamentów, a ceny osiągają najwyższe poziomy, sięgające nawet kilkudziesięciu tys. zł za metr kwadratowy – mówi Szymon Jungiewicz. Zauważa też, że poza stolicą rozwijają się dynamicznie rynki w największych miastach: Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Trójmieście. – Ceny luksusowych apartamentów w wymienionych miastach to przeważnie kilkanaście tysięcy zł za metr kwadratowy – dodaje Jungiewicz.

W górach, czy nad morzem?

Nieruchomości w kurortach cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Duże pole do popisu mają tam deweloperzy, którzy budują mieszkania i domu na wynajem a także firmy, które zajmują się zarządzaniem tymi obiektami. Niskie koszty związane z późniejszym utrzymaniem takich obiektów, zachęcają kupujących. Najchętniej kupowane są apartamenty w kurortach nadmorskich np. w Łebie, Kołobrzegu, Juracie czy Władysławowie. W górach popularnymi miejscowościami są m.in.: Zakopane, Karpacz, Szczyrk czy Wisła.

- Coraz większą popularność na polskim rynku zyskują apartamenty wakacyjne, łączące w sobie elementy nowoczesnego mieszkania i komfortowego hotelu. Część z nich również ma charakter luksusowy i jest ciekawą propozycją dla osób zainteresowanych ulokowaniem swojego kapitału w atrakcyjnej inwestycji – przyznaje Małgorzata Kędzierska-Urbaniak.

Golfowa deweloperka

Wzorując się na innych krajach kilka czołowych pól golfowych w Polsce postawiło na biznes developerski.

Osiągnięcie zysku z samego pola golfowego to zadanie trudne i niewdzięczne. Opłaty członkowskie pokrywają tylko niewielki procent kosztów, które musi ponieść pole golfowe, aby mogło funkcjonować. Z tego właśnie powodu, właściciele pól golfowych zaczęli się zastanawiać nad większymi inwestycjami.

Sąsiedztwo pola golfowego to atrakcyjna lokalizacja luksusowych nieruchomości.

Sąsiedztwo pola golfowego to atrakcyjna lokalizacja luksusowych nieruchomości.

Na czym to polega? Najprościej można powiedzieć, że grunty znajdujące się w sąsiedztwie pól golfowych zyskują na wartości. Inwestuje się więc najczęściej w tanie, podmiejskie tereny, które dzięki bliskości pola golfowego kuszą atrakcyjnością. Kolejnym etapem jest budowa kompleksu mieszkalno-rekreacyjnego. Ostatni krok to sprzedaż obiektu. Jak zapewniają developerzy, zakup takiej nieruchomości zapewnia zwrot kosztów na odpowiednim poziomie, gwarantuje wzrost wartości, daje olbrzymią satysfakcję oraz prestiż.

- Realizację projektu rozpoczęliśmy w 2007 roku. Zakładaliśmy wówczas sprzedaż jednej jednostki miesięcznie – mówi Tomasz Suchowierski, Dyrektor Generalny Toya Golf&CC Wrocław. – Nabywców znalazło dziś 35 domów. Kolejnych 17 domów i 16 apartamentów w willach miejskich zostało zarezerwowanych. Wybudowanych zostało dotychczas 27 domów, a 5 z nich zostało przekazanych nowym właścicielom – wymienia Suchowierski.

Właśnie na budowę domów oraz turystykę golfową nastawiają się właściciele największych obiektów golfowych, takich jak: Toya Golf & Country Club pod Wrocławiem, Mazury Golf pod Olsztynem czy Modry Las nieopodal Szczecina. Budowę nowoczesnych domów zapowiada również nowo powstałe pole golfowe w Pasłęku.

Zagraniczne rynki kuszą

Również zagraniczne rynki nieruchomości rozwijają się bardzo prężnie i wciąż przyciągają liczne grono inwestorów. Jak wynika z raportu Gazety Prawnej i Radia Pin „Inwestowanie w nieruchomości na rynkach zagranicznych”, najwięcej nieruchomości Polscy kupują w Hiszpanii. Kraj ten przyciąga niskimi cenami, jak również rozwiniętym systemem zarządzania nieruchomościami. Dobre perspektywy dla inwestorów ma także Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ceny nieruchomości w tym regionie rosną w skali roku o ok. 30 proc. Miasto kusi perspektywą dużych zysków, ściągając przedsiębiorców i inwestorów z całego świata.

Perspektywy dla luksusu

Prognozuje się ciągły wzrost wartości nieruchomości luksusowych.

- W 2010 powinniśmy spodziewać się 10-procentowego wzrostu cen na rynku pierwotnym. Jednocześnie należy oczekiwać szerszego niż obecnie dostępu do kredytów hipotecznych oraz skrócenia czasu oczekiwania na decyzję kredytową – mówi Jacek Wróblewski.

- Rynek nieruchomości luksusowych ma przed sobą duże perspektywy rozwoju. Na razie jednak niepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej powstrzymuje większą aktywność inwestorów w tym segmencie – dodaje Małgorzata Kędzierska-Urbaniak. Zdaniem Waldemara Oleksiaka, w miarę dalszego bogacenia się Polaków i w związku z otwarciem Polski na świat, krajowy rynek nieruchomości luksusowych ma obiecującą przyszłość.

Źródło: Anna Niemczycka, Inwestycje.pl

Banki powracają do gry?

Z najnowszej analizy ankiet przeprowadzonych przez Narodowy Bank Polski wśród 30 banków wynika, że w III kwartale banki po raz kolejny zaostrzyły kryteria udzielania kredytów, choć skala zaostrzeń była mniejsza niż w poprzednich kwartałach. Być może to znak, że po okresie silnego ograniczenia akcji kredytowej banki powoli zaczynają powracać do gry. Czekają na to zarówno przedsiębiorcy, jak i klienci indywidualni.
W II połowie 2008 roku utrudnienia na rynku kredytowym, spowodowane zamieszaniem na globalnym rynku finansowym, w znacznej mierze ograniczyły możliwość zakupu mieszkania. Dość gwałtownie wprowadzony wymóg kapitału własnego oraz wnikliwa ocena zdolności kredytowej potencjalnych kredytobiorców odbiły się również na branży deweloperskiej i innych firmach związanych z budownictwem mieszkaniowym.

W 2009 roku banki nadal zachowywały dużą ostrożność w udzielaniu kredytów. Z kwartalnych ankiet NBP wynika, że głównym powodem niechęci rozwoju akcji kredytowej jest niepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej kraju. Jeśli jednak banki, będące podstawowym elementem systemu finansowego, w znacznym stopniu utrudniają dostęp do pieniądza poprzez udzielanie kredytów, to gospodarka nie będzie się intensywniej rozwijała. W szczególności na poprawę klimatu czekają przedsiębiorcy oraz osoby planujące zakup mieszkania.

Jak wynika z ankiety NBP w III kwartale polityka kredytowa została zaostrzona również w przypadku kredytów mieszkaniowych Warto jednak podkreślić, że systematycznie obniża się liczba banków, które zaostrzają warunki przyznawania kredytów mieszkaniowych. Dodatkowo, po raz pierwszy od czterech kwartałów, niektóre banki zdecydowały się na złagodzenie polityki kredytowej.

Coraz więcej banków na nowo zaczyna promować kredyty mieszkaniowe. Starają się przyciągnąć klientów obniżeniem, a nawet zniesieniem prowizji, udzielaniem kredytu na 100% wartości nieruchomości czy dość długim okresem karencji. Banki, po dość długiej przerwie, ponownie zaczynają więc otwierać się na klientów. Nie należy jednak oczekiwać gwałtownego ożywienia w zakresie udzielania kredytów mieszkaniowych, bo nie tak łatwo odejdą w niepamięć niedawne zawirowania na globalnym rynku finansowym. Optymistyczne jest jednak to, że coś w tym segmencie zaczyna się dziać.

Być może w ciągu najbliższych miesięcy będziemy świadkami konkurencyjnej, lecz utrzymanej w granicach rozsądku, walki o klienta. Mijający rok chyba wszystkim kojarzyć się będzie z niezwykłą popularnością kredytów udzielanych w ramach programu rządowego „Rodzina na swoim”. Z informacji BGK wynika, że w tym roku udzielono ponad 25,4 tys. kredytów na kwotę ponad 4 mld 377 mln zł, a od początku funkcjonowania programu (styczeń 2007 r.) przyznano ich już ponad 35,6 tys. na łączną kwotę przekraczającą 5 mld 665 mln zł. Może najbliższe miesiące zmienią tę sytuację.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl

Banki powracają do gry?

Z najnowszej analizy ankiet przeprowadzonych przez Narodowy Bank Polski wśród 30 banków wynika, że w III kwartale banki po raz kolejny zaostrzyły kryteria udzielania kredytów, choć skala zaostrzeń była mniejsza niż w poprzednich kwartałach. Być może to znak, że po okresie silnego ograniczenia akcji kredytowej banki powoli zaczynają powracać do gry. Czekają na to zarówno przedsiębiorcy, jak i klienci indywidualni.
W II połowie 2008 roku utrudnienia na rynku kredytowym, spowodowane zamieszaniem na globalnym rynku finansowym, w znacznej mierze ograniczyły możliwość zakupu mieszkania. Dość gwałtownie wprowadzony wymóg kapitału własnego oraz wnikliwa ocena zdolności kredytowej potencjalnych kredytobiorców odbiły się również na branży deweloperskiej i innych firmach związanych z budownictwem mieszkaniowym.

W 2009 roku banki nadal zachowywały dużą ostrożność w udzielaniu kredytów. Z kwartalnych ankiet NBP wynika, że głównym powodem niechęci rozwoju akcji kredytowej jest niepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej kraju. Jeśli jednak banki, będące podstawowym elementem systemu finansowego, w znacznym stopniu utrudniają dostęp do pieniądza poprzez udzielanie kredytów, to gospodarka nie będzie się intensywniej rozwijała. W szczególności na poprawę klimatu czekają przedsiębiorcy oraz osoby planujące zakup mieszkania.

Jak wynika z ankiety NBP w III kwartale polityka kredytowa została zaostrzona również w przypadku kredytów mieszkaniowych Warto jednak podkreślić, że systematycznie obniża się liczba banków, które zaostrzają warunki przyznawania kredytów mieszkaniowych. Dodatkowo, po raz pierwszy od czterech kwartałów, niektóre banki zdecydowały się na złagodzenie polityki kredytowej.

Coraz więcej banków na nowo zaczyna promować kredyty mieszkaniowe. Starają się przyciągnąć klientów obniżeniem, a nawet zniesieniem prowizji, udzielaniem kredytu na 100% wartości nieruchomości czy dość długim okresem karencji. Banki, po dość długiej przerwie, ponownie zaczynają więc otwierać się na klientów. Nie należy jednak oczekiwać gwałtownego ożywienia w zakresie udzielania kredytów mieszkaniowych, bo nie tak łatwo odejdą w niepamięć niedawne zawirowania na globalnym rynku finansowym. Optymistyczne jest jednak to, że coś w tym segmencie zaczyna się dziać.

Być może w ciągu najbliższych miesięcy będziemy świadkami konkurencyjnej, lecz utrzymanej w granicach rozsądku, walki o klienta. Mijający rok chyba wszystkim kojarzyć się będzie z niezwykłą popularnością kredytów udzielanych w ramach programu rządowego „Rodzina na swoim”. Z informacji BGK wynika, że w tym roku udzielono ponad 25,4 tys. kredytów na kwotę ponad 4 mld 377 mln zł, a od początku funkcjonowania programu (styczeń 2007 r.) przyznano ich już ponad 35,6 tys. na łączną kwotę przekraczającą 5 mld 665 mln zł. Może najbliższe miesiące zmienią tę sytuację.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl

DOMOTEX 2010

Targi DOMOTEX to wystawa skierowana do specjalistów z branży pokryć podłogowych oraz sektorów pokrewnych, która po raz pierwszy odbyła się w 1989 roku. Organizatorem targów jest Deutsche Messe, którego główna siedziba mieści się w Hannoverze. W 2009 roku, poza Hannoverem, targi można było zwiedzać również w Szanghaju i Dubaju.
W 2009 roku 1 394 firmy z 71 krajów zaprezentowały na targach DOMOTEX innowacje produktowe z zakresu dywanów, tekstyliów, wykładzin podłogowych, podłóg laminatowych oraz parkietów. W charakterze zwiedzających wystawę odwiedziło ponad 38 000 przedstawicieli z branży.

Najbliższa edycja targów będzie miała miejsce w dniach 16 – 19 stycznia 2010 r. i swoim zakresem tematycznym obejmie następujące dziedziny:

• dywany i chodniczki – produkcja ręczna
• dywany wełniane
• tekstylne pokrycia podłogowe
• elastyczne pokrycia podłogowe
• contract business
• wydawnictwa specjalistyczne, projekty, usługi
• włókna i przędze, tekstylia
• technologie aplikacyjne i czyszczenia
• laminowane pokrycia
• drewniane podłogi i parkiety
• kamień naturalny, płytki ceramiczne
• contractworld

Targom towarzyszyć będzie bogaty program uzupełniający. Planowane są m.in.: contractworld, przyznanie nagrody Capret Design Awards 2010, tematyczne fora, sympozja, pokazy i prezentacje.

Przedstawiciele polskich firm regularnie odwiedzają tę globalną imprezę. Wyjazdy targowe to doskonała okazja do nawiązania nowych kontaktów handlowych, a także umocnienia aktualnych. W ramach wystawy spotykają się specjaliści z całego świata, co pozwala śledzić nowości na rynku, jak również zapoznać się z obecnymi trendami i działaniami konkurencji.

W 2010 roku zostaną zorganizowane w tym samym terminie i miejscu targi Fliesen/Tiles 2010 – poświęcone podłogom i wykładzinom ceramicznym. Bezpośrednie sąsiedztwo dwóch imprez z pokrewnej branży daje odwiedzającym znakomitą możliwość zapoznania się z szeroką ofertą różnych producentów.

Business Travel & Entertainment – biuro obsługujące polskie firmy w zakresie organizacji podróży służbowych, odnotowało w zeszłym roku duże zainteresowanie możliwością wyjazdu na targi DOMOTEX. Bazując na zeszłorocznych doświadczeniach, w tym roku firma po raz kolejny przygotowała ofertę wyjazdu na wspomnianą wystawę.

(Kontakt – Karolina Syka tel. +48 22 427 31 78, karolina@business-travel.pl)

Źródło: www.domotex.de

DOMOTEX 2010

Targi DOMOTEX to wystawa skierowana do specjalistów z branży pokryć podłogowych oraz sektorów pokrewnych, która po raz pierwszy odbyła się w 1989 roku. Organizatorem targów jest Deutsche Messe, którego główna siedziba mieści się w Hannoverze. W 2009 roku, poza Hannoverem, targi można było zwiedzać również w Szanghaju i Dubaju.
W 2009 roku 1 394 firmy z 71 krajów zaprezentowały na targach DOMOTEX innowacje produktowe z zakresu dywanów, tekstyliów, wykładzin podłogowych, podłóg laminatowych oraz parkietów. W charakterze zwiedzających wystawę odwiedziło ponad 38 000 przedstawicieli z branży.

Najbliższa edycja targów będzie miała miejsce w dniach 16 – 19 stycznia 2010 r. i swoim zakresem tematycznym obejmie następujące dziedziny:

• dywany i chodniczki – produkcja ręczna
• dywany wełniane
• tekstylne pokrycia podłogowe
• elastyczne pokrycia podłogowe
• contract business
• wydawnictwa specjalistyczne, projekty, usługi
• włókna i przędze, tekstylia
• technologie aplikacyjne i czyszczenia
• laminowane pokrycia
• drewniane podłogi i parkiety
• kamień naturalny, płytki ceramiczne
• contractworld

Targom towarzyszyć będzie bogaty program uzupełniający. Planowane są m.in.: contractworld, przyznanie nagrody Capret Design Awards 2010, tematyczne fora, sympozja, pokazy i prezentacje.

Przedstawiciele polskich firm regularnie odwiedzają tę globalną imprezę. Wyjazdy targowe to doskonała okazja do nawiązania nowych kontaktów handlowych, a także umocnienia aktualnych. W ramach wystawy spotykają się specjaliści z całego świata, co pozwala śledzić nowości na rynku, jak również zapoznać się z obecnymi trendami i działaniami konkurencji.

W 2010 roku zostaną zorganizowane w tym samym terminie i miejscu targi Fliesen/Tiles 2010 – poświęcone podłogom i wykładzinom ceramicznym. Bezpośrednie sąsiedztwo dwóch imprez z pokrewnej branży daje odwiedzającym znakomitą możliwość zapoznania się z szeroką ofertą różnych producentów.

Business Travel & Entertainment – biuro obsługujące polskie firmy w zakresie organizacji podróży służbowych, odnotowało w zeszłym roku duże zainteresowanie możliwością wyjazdu na targi DOMOTEX. Bazując na zeszłorocznych doświadczeniach, w tym roku firma po raz kolejny przygotowała ofertę wyjazdu na wspomnianą wystawę.

(Kontakt – Karolina Syka tel. +48 22 427 31 78, karolina@business-travel.pl)

Źródło: www.domotex.de

Zmiany w opodatkowaniu najmu mieszkań

Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt wprowadzający konstrukcję najmu okazjonalnego, co pozwoli na szereg usprawnień dla rynku najmu mieszkań – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak czytamy dalej, projekt ustawy wprowadza między innymi zmiany w opodatkowaniu najmu lokali mieszkalnych. Dziś właściciel wynajmujący mieszkanie ma do wyboru dwa rodzaje opodatkowania. Może wybrać ryczałt lub rozliczać się według skali. Jeśli zdecyduje się na ryczałt, będzie musiał odprowadzać 8,5 proc. podatku od przychodów. Tak opodatkować może tylko równowartość pierwszych 4 tys. euro w roku podatkowym. Jeśli zarobi więcej, musi odprowadzić 20 proc. podatku od nadwyżki.

Po zmianach przepisów sytuacja ma być dużo prostsza. Ujednoliceniu ulegnie ryczałtowa stawka 8,5 proc. od przychodów, niezależnie od tego, ile zarobimy. Płaska stawka będzie obowiązywała nie tylko tych, którzy zdecydują się na zastosowanie konstrukcji najmu okazjonalnego, ale wszystkich, którzy wynajmują mieszkania w dowolnej formie i do 20 stycznia (lub do dnia uzyskania pierwszego przychodu, jeśli najem rozpoczyna się w trakcie roku) zgłoszą do urzędu skarbowego wybór takiej formy – dodaje dziennik.

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 9.11.2009,   12.11.2009

Zmiany w opodatkowaniu najmu mieszkań

Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt wprowadzający konstrukcję najmu okazjonalnego, co pozwoli na szereg usprawnień dla rynku najmu mieszkań – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak czytamy dalej, projekt ustawy wprowadza między innymi zmiany w opodatkowaniu najmu lokali mieszkalnych. Dziś właściciel wynajmujący mieszkanie ma do wyboru dwa rodzaje opodatkowania. Może wybrać ryczałt lub rozliczać się według skali. Jeśli zdecyduje się na ryczałt, będzie musiał odprowadzać 8,5 proc. podatku od przychodów. Tak opodatkować może tylko równowartość pierwszych 4 tys. euro w roku podatkowym. Jeśli zarobi więcej, musi odprowadzić 20 proc. podatku od nadwyżki.

Po zmianach przepisów sytuacja ma być dużo prostsza. Ujednoliceniu ulegnie ryczałtowa stawka 8,5 proc. od przychodów, niezależnie od tego, ile zarobimy. Płaska stawka będzie obowiązywała nie tylko tych, którzy zdecydują się na zastosowanie konstrukcji najmu okazjonalnego, ale wszystkich, którzy wynajmują mieszkania w dowolnej formie i do 20 stycznia (lub do dnia uzyskania pierwszego przychodu, jeśli najem rozpoczyna się w trakcie roku) zgłoszą do urzędu skarbowego wybór takiej formy – dodaje dziennik.

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 9.11.2009,   12.11.2009

Przesiedleńcy walczą o zwrot majątków

Dużą szansę na zwrot majątków mają emigranci, którzy wyjechali z Polski w latach 70. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Dziennik opisuje historię niemieckiej rodziny Lukaschewskich, której sąd okręgowy w Olsztynie oddał nieruchomość, którą gmina ponad dekadę temu przyznała polskiej rodzinie Smolińskich. Lukaschewscy wyemigrowali z Polski 26 lat temu. Sędzia uznał, że Smolińscy nie zasiedzieli nieruchomości, gdyż posiadali ją w złej wierze. Zdaniem sądu polska rodzina powinna bowiem wiedzieć, że nie przysługuje im prawo własności. Ten sam sąd okręgowy w innej sprawie przyznał niemieckim spadkobiercom państwa Reinsch, którzy wyjechali z Polski w latach 80., zajmowaną przez polską rodzinę Andrzejczyków nieruchomość – czytamy. W tym przypadku oparł się na przedwojennym dokumencie, gdyż nie było polskiej księgi wieczystej. W podobnej sytuacji są setki rodzin. Mimo że większość z nich dawno zasiedziała zajmowane majątki, w księgach wieczystych nadal widnieją dawni, niemieccy właściciele.

Dzieje się tak, ponieważ polskie księgi wieczyste nie zostały uaktualnione. Problem niemieckich roszczeń dotyczy jedynie tych ksiąg, w których wpisów własności dokonano po 1 stycznia 1947 r. Księgi z wpisami sprzed tej daty utraciły moc i są zamykane z urzędu, a następnie przekazywane do archiwów państwowych – podaje gazeta. Skarb Państwa przejmował nieruchomości tzw. późnych przesiedleńców, a więc tych, którzy wyjeżdżali z Polski w latach 70, i nie zawsze potwierdzał ten fakt odpowiednią decyzją. Poza tym wiele spośród wydanych decyzji jest wadliwych. Wiele polskich rodzin obawia się, że zajmowane nieruchomości zostaną im odebrane. Decyzja sądu zależy od tego, ile czasu upłynęło od zajęcia nieruchomości, oraz od tego, czy rodzina posiadała nieruchomość w dobrej czy złej wierze – dodaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 16.11.2009,   16.11.2009

Przesiedleńcy walczą o zwrot majątków

Dużą szansę na zwrot majątków mają emigranci, którzy wyjechali z Polski w latach 70. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Dziennik opisuje historię niemieckiej rodziny Lukaschewskich, której sąd okręgowy w Olsztynie oddał nieruchomość, którą gmina ponad dekadę temu przyznała polskiej rodzinie Smolińskich. Lukaschewscy wyemigrowali z Polski 26 lat temu. Sędzia uznał, że Smolińscy nie zasiedzieli nieruchomości, gdyż posiadali ją w złej wierze. Zdaniem sądu polska rodzina powinna bowiem wiedzieć, że nie przysługuje im prawo własności. Ten sam sąd okręgowy w innej sprawie przyznał niemieckim spadkobiercom państwa Reinsch, którzy wyjechali z Polski w latach 80., zajmowaną przez polską rodzinę Andrzejczyków nieruchomość – czytamy. W tym przypadku oparł się na przedwojennym dokumencie, gdyż nie było polskiej księgi wieczystej. W podobnej sytuacji są setki rodzin. Mimo że większość z nich dawno zasiedziała zajmowane majątki, w księgach wieczystych nadal widnieją dawni, niemieccy właściciele.

Dzieje się tak, ponieważ polskie księgi wieczyste nie zostały uaktualnione. Problem niemieckich roszczeń dotyczy jedynie tych ksiąg, w których wpisów własności dokonano po 1 stycznia 1947 r. Księgi z wpisami sprzed tej daty utraciły moc i są zamykane z urzędu, a następnie przekazywane do archiwów państwowych – podaje gazeta. Skarb Państwa przejmował nieruchomości tzw. późnych przesiedleńców, a więc tych, którzy wyjeżdżali z Polski w latach 70, i nie zawsze potwierdzał ten fakt odpowiednią decyzją. Poza tym wiele spośród wydanych decyzji jest wadliwych. Wiele polskich rodzin obawia się, że zajmowane nieruchomości zostaną im odebrane. Decyzja sądu zależy od tego, ile czasu upłynęło od zajęcia nieruchomości, oraz od tego, czy rodzina posiadała nieruchomość w dobrej czy złej wierze – dodaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 16.11.2009,   16.11.2009

Liczy się zaklasyfikowanie obiektu budowlanego

Dla zastosowania obniżonej 7-proc. stawki VAT znaczenie ma nie tylko rodzaj wykonywanych prac, ale także zaklasyfikowanie obiektu budowlanego, w którym wykonywane są prace, do obiektów budownictwa mieszkaniowego – podkreśla „Dziennik Gazeta Prawna”.
Roboty (usługi) budowlane są usługami sklasyfikowanymi według Polskiej Klasyfikacji Działalności w Dziale 45 Budownictwo – przypomina dziennik. W przypadku podatku od towarów i usług podstawą opodatkowania jest obrót (kwota należna z tytułu sprzedaży pomniejszona o kwotę należnego podatku). Kwota należna obejmuje natomiast całość świadczenia należnego od nabywcy. Jak czytamy dalej, przy rozliczaniu podatku od towarów i usług z tytułu usług budowlanych obowiązuje podstawowa stawka VAT, czyli 22 proc. Jednak, zgodnie z brzmieniem art. 41 ust. 12 i 12c ustawy o VAT, a także par. 6 rozporządzenia ministra finansów z 28 listopada 2008 r. w sprawie wykonania niektórych przepisów ustawy o podatku od towarów i usług, w niektórych sytuacjach podstawową stawkę podatku można obniżyć do 7 proc.

I tak stawkę podatku w wysokości 7 proc. można stosować do dostawy, budowy, remontu, modernizacji, termomodernizacji lub przebudowy obiektów budowlanych lub ich części zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym – wylicza gazeta. Stawkę obniżoną stosuje się również w odniesieniu do robót budowlano-montażowych oraz remontów i robót konserwacyjnych dotyczących obiektów budownictwa mieszkaniowego lub ich części, z wyłączeniem lokali użytkowych oraz lokali mieszkalnych w budynkach niemieszkalnych sklasyfikowanych w Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych w Dziale 12 oraz budynków instytucji ochrony zdrowia świadczących usługi zakwaterowania z opieką lekarską i pielęgniarską, zwłaszcza dla ludzi starszych i niepełnosprawnych.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 16.11.2009,   16.11.2009

Liczy się zaklasyfikowanie obiektu budowlanego

Dla zastosowania obniżonej 7-proc. stawki VAT znaczenie ma nie tylko rodzaj wykonywanych prac, ale także zaklasyfikowanie obiektu budowlanego, w którym wykonywane są prace, do obiektów budownictwa mieszkaniowego – podkreśla „Dziennik Gazeta Prawna”.
Roboty (usługi) budowlane są usługami sklasyfikowanymi według Polskiej Klasyfikacji Działalności w Dziale 45 Budownictwo – przypomina dziennik. W przypadku podatku od towarów i usług podstawą opodatkowania jest obrót (kwota należna z tytułu sprzedaży pomniejszona o kwotę należnego podatku). Kwota należna obejmuje natomiast całość świadczenia należnego od nabywcy. Jak czytamy dalej, przy rozliczaniu podatku od towarów i usług z tytułu usług budowlanych obowiązuje podstawowa stawka VAT, czyli 22 proc. Jednak, zgodnie z brzmieniem art. 41 ust. 12 i 12c ustawy o VAT, a także par. 6 rozporządzenia ministra finansów z 28 listopada 2008 r. w sprawie wykonania niektórych przepisów ustawy o podatku od towarów i usług, w niektórych sytuacjach podstawową stawkę podatku można obniżyć do 7 proc.

I tak stawkę podatku w wysokości 7 proc. można stosować do dostawy, budowy, remontu, modernizacji, termomodernizacji lub przebudowy obiektów budowlanych lub ich części zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym – wylicza gazeta. Stawkę obniżoną stosuje się również w odniesieniu do robót budowlano-montażowych oraz remontów i robót konserwacyjnych dotyczących obiektów budownictwa mieszkaniowego lub ich części, z wyłączeniem lokali użytkowych oraz lokali mieszkalnych w budynkach niemieszkalnych sklasyfikowanych w Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych w Dziale 12 oraz budynków instytucji ochrony zdrowia świadczących usługi zakwaterowania z opieką lekarską i pielęgniarską, zwłaszcza dla ludzi starszych i niepełnosprawnych.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 16.11.2009,   16.11.2009

Nieruchomości komercyjne – nowe kłopoty w USA

Ceny nieruchomości komercyjnych w USA w niektórych segmentach rynku są o ponad 70 proc. niższe niż w szczycie koniunktury. Szacuje się, że nawet 750 mld USD kredytów może nie doczekać się refinansowania.
O problemach amerykańskiego rynku nieruchomości w ciągu ostatnich miesięcy pisano dużo i wyczerpująco. Kredyty hipoteczne, udzielane rodzinom nie posiadającym wystarczającej zdolności kredytowej, stały się główną przyczyną globalnego kryzysu finansowego, jednak do tej pory większość analityków koncentrowała uwagę na segmencie mieszkaniowym. Sytuacja na rynku nieruchomości komercyjnych obecnie przypomina to, co w połowie 2007 roku działo się na rynku kredytów subprime – najbardziej dociekliwi eksperci biją na alarm, podczas gdy najbardziej wpływowe media przymykają oko na zagrożenia i wolą odpowiadać na społeczne zapotrzebowanie serwując optymistyczne newsy o końcu kryzysu.

Nieruchomości komercyjne to grunty i budynki będące własnością przedsiębiorstw lub więcej niż czterech rodzin.

W księgach finansowych banków kredyty udzielone na zakup nieruchomości komercyjnych występują w czterech podstawowych kategoriach:

•    kredyty na nieruchomości rolne,
•    kredyty na nieruchomości wielorodzinne (np. apartamentowce, kondominia),
•    kredyty na nieruchomości budowlane i deweloperskie (np. na zakup gruntów czy nowe projekty deweloperskie o komercyjnym przeznaczeniu),
•    kredyty na wybudowane nieruchomości komercyjne (głównie biurowce, fabryki i magazyny).
 
Ceny nieruchomości komercyjnych
(z podziałem na biura, apartamenty, powierzchnie przemysłowe i detaliczne; 1994=100)

 
Źródło: MIT Center for Real Estate

Szersze pole rażenia

Banki niezbyt chętnie handlowały między sobą dużymi pakietami kredytów na nieruchomości komercyjne – sekurytyzowane kredyty stanowią obecnie ok. 20 proc. całego rynku, którego wartość szacuje się na ok. trzy biliony dolarów. Ponad 60 proc. komercyjnych hipotek znajduje się bezpośrednio w bilansach banków, które udzieliły pożyczek. Jest to bardzo istotne z następującego powodu: przede wszystkim ryzyko jest bardziej rozproszone niż w przypadku tzw. toksycznych aktywów opartych na zwykłych kredytach hipotecznych, którymi obrót przed pęknięciem spekulacyjnej bańki stał się tak powszechny, że instytucje finansowe właściwie nie zwracały uwagi na to, czym handlują, a jedynie na rating kupowanych papierów wartościowych.

Większe rozproszenie kredytów na nieruchomości komercyjne oznacza, że w przypadku załamania koniunktury, pole rażenia nie dotyczy tylko takich gigantów o strategicznym znaczeniu dla światowych rynków finansowych, jak największe banki inwestycyjne, ale także małych, lokalnych banków, które nie były zainteresowane skomplikowanymi instrumentami pochodnymi. Różnica w stosunku do pierwszej fali kryzysu polega na tym, że drugie uderzenie może mieć bardziej lokalny charakter, ale tym razem zagrożone są także najbardziej konserwatywne banki, w których pokłada się nadzieje na zmniejszenie bezrobocia i wyciągnięcie gospodarki USA z zapaści. FDIC, czyli organ administracji odpowiedzialny za gwarancje bezpieczeństwa depozytów amerykańskich bankach, niedawno zaczął rozważać zaciąganie pożyczek w bankach komercyjnych, ponieważ państwowe środki na ten cel topnieją znacznie szybciej niż przewidywano (licznik tegorocznych bankrutów zbliża się do 120).
„Między masakrą a kataklizmem”

O ile w segmencie domów i mieszkań, od kilku miesięcy można mówić o wyhamowaniu lawiny bankructw (we wrześniu trzeci miesiąc z rzędu zmniejszała się liczba komorniczych aukcji), to w przypadku nieruchomości komercyjnych reakcja łańcuchowa dopiero się zaczyna. W ciągu ostatniej dekady najdynamiczniejszy wzrost, jeśli chodzi o kredyty na nieruchomości dla przedsiębiorstw, występował w obszarze budowlano-deweloperskim, co sugeruje, że pokaźna część kapitału była wykorzystana do celów spekulacyjnych. Kilka dni temu w wywiadzie udzielonym amerykańskiej stacji telewizyjnej CNBC, Willam Mack, założyciel firmy doradczej Area Property Partners i funduszu inwestującego w nieruchomości komercyjne, stwierdził, że rynek nieruchomości komercyjnych w USA to obecnie „coś pomiędzy masakrą a kataklizmem”. Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja właścicieli surowych gruntów, które potaniały w ciągu kilkunastu miesięcy nawet o 70-80 proc. Nieco wolniej spadają ceny hoteli oraz powierzchni handlowych najmowanych przez sklepy detaliczne, ponieważ nawet te położone w atrakcyjnych lokalizacjach coraz częściej świecą pustkami. Najlepiej przed kryzysem broni się segment nieruchomości wielorodzinnych.

Bez popytu na nowe nieruchomości (i przy przytłaczającej podaży) projekty deweloperskie są wstrzymywane, nowe budowy nie mają ekonomicznego uzasadnienia, a budynki oddawane do użytku nie znajdują najemców. Mówiąc innymi słowy, wszystkie komponenty decydujące o wartości nieruchomości komercyjnych ulegają pogorszeniu jednocześnie:

•    spada odsetek użytkowanych nieruchomości,
•    spadają czynsze,
•    rośnie stopa zwrotu wymagana przez inwestorów (tzw. capitalization rate) – przy niższych przepływach pieniężnych zwrot kapitału początkowego musi być rozłożony na dłuższy okres.

Wartość złych kredytów udzielonych na nieruchomości komercyjne zaczęła rosnąć w 2008 roku. We wrześniu 2009 roku dłużnicy zalegający z płatnościami ponad 60 dni nie spłacili 22,4 mld USD zobowiązań, co jest siedmiokrotnie wyższą kwotą niż rok temu. Jednak według prognoz analityków i reprezentantów branży prawdziwe problemy dopiero się zaczynają. Deflacyjna spirala rozkręca się coraz szybciej i wkrótce doprowadzi do masowej weryfikacji wycen nieruchomości komercyjnych, a to w połączeniu z niedostępnymi kredytami oznaczać będzie wielomiliardowe straty banków. Dr. Randall Zisler, autor opublikowanego niedawno raportu o rynku nieruchomości komercyjnych w stanie Kalifornia, szacuje wartość złych kredytów na 500 – 750 mld USD.

Zapomnijcie o refinansowaniu

Spośród trzech bilionów dolarów udzielonych kredytów, kredyty o wartości ok. 1,4 bln USD posiadają datę zapadalności do czterech lat. Konstrukcja kredytów na nieruchomości różni się od zwykłego kredytu hipotecznego na dom – transakcje z reguły zawierane są na krótszy okres, ok. 5-10 lat, a dłużnik najczęściej po okresie spłaty rat musi uiścić ostatnią wielką płatność, określaną mianem raty balonowej. Problem polega na tym, że do niedawna typowe źródła finansowania nie wchodzą już w grę, a to oznacza, że wygasające kredyty albo będą musiały zostać refinansowane na znacznie gorszych warunkach, albo uznane zostaną za nieściągalne, co jest równoznaczne z zajęciem nieruchomości przez bank i bankructwem dłużnika.
 
Premia za ryzyko wg ratingów
różnica w pkt. bazowych między dziesięcioletnimi CMBS
(papierami opartymi o kredyty na nieruchomości komercyjne) a obligacjami USA

 
Źródło: Morgan Stanley

Aby nie być posądzonym o czarnowidztwo bez poparcia, powyżej zamieszczam wykres, przedstawiający premię za ryzyko dla różnych transz papierów wartościowych bazujących na kredytach udzielonych w celu nabycia nieruchomości komercyjnych (CMBS). Widzimy, że najbezpieczniejsze instrumenty z tej kategorii, posiadające ocenę AAA, wyceniane są o ok. 10 punktów procentowych wyżej niż dziesięcioletnie obligacje rządowe, co przy cenach z połowy listopada 2009 roku daje rentowność na poziomie ok. 13,5 proc. Z punktu widzenia inwestora to potencjalny zysk, jeżeli dług zostanie spłacony, natomiast z punktu widzenia firm starających się o refinansowanie wygasających wkrótce kredytów, jest to koszt kapitału. W przypadku papierów o najniższym ratingu (BBB-), za pożyczkę trzeba do rentowności obligacji rządowych doliczyć blisko 90 punktów procentowych. Trudno oczekiwać, żeby firmom opłacało się rolować dług na takich warunkach, a dodatkowo wypada przypomnieć, że owe ratingi dotyczą tylko wspomnianych na początku tekstu 20 proc. rynku. Większość kredytów na nieruchomości komercyjne nie jest przedmiotem obrotu na rynku wtórnym i nie posiada ocen przyznawanych przez agencje ratingowe, co w żadnym wypadku nie oznacza, że sytuacja tych kredytobiorców jest diametralnie inna.

Cytując słowa wypowiedziane przez Georga Sorosa „należy się przygotować na upuszczanie krwi”, zwłaszcza przez banki i firmy, które do inwestowania na rynku nieruchomości wykorzystywały dźwignię finansową. Na koniec tego niezbyt optymistycznego tekstu zaserwuję jeszcze kilka faktów:

•    indeks cen nieruchomości komercyjnych w USA sporządzany przez Agencję Moody’s spadł o 41 proc. od października 2007 roku;
•    Goldman Sachs prognozował we wrześniu 2009 roku, że ceny nieruchomości komercyjnych spadną do IV kw. 2010 roku o 17 proc.;
•    w III kw. 2009 roku 17 proc. wszystkich powierzchni biurowych stało pustych (wg firmy badawczej Reis Inc.);
•    w październiku 2009 roku wniosek o upadłość złożyła firma Capmark Financial Group, która w latach 2006-2007 udzieliła 60 mld USD kredytów na nieruchomości komercyjne.

Łukasz Wróbel
Open Finance

gk

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies